Autor: Julia Saganiak/Niedziela Łódzka
Wyświetleń: 902
Komu potrzebna jest kolęda?
Udostępnij

Trwa czas kolędy, czyli wizyty duszpasterskiej, która w wyniku pandemii COVID-19 przyjęła wiele różnych form. Jak zatem w archidiecezji łódzkiej wyglądają spotkania duszpasterza z wiernymi w ramach wizyty kolędowej?

Wielu proboszczów powróciło do tradycyjnej formy, sprzed czasów koronawirusa, odwiedzając wiernych poprzez wcześniejsze ogłoszenie konkretnych dat, miejscowości, ulic. Ten rodzaj wizyty duszpasterskiej można zauważyć głównie w mniejszych parafiach miejskich lub wiejskich. Inną jeszcze formą jest zaproszenie parafian na wspólną Eucharystię. Ostatnim, popularnym, ale i kontrowersyjnym pokłosiem koronawirusa jest osobiste zaproszenie księdza w ramach kolędy. Kontrowersyjnym, ponieważ to my zapraszamy księdza, a nie ksiądz odwiedza swoich wiernych, jak być powinno. W tej formule, niestety, duszpasterz odwiedza tylko te mieszkania, których domownikom zależy na modlitwie i błogosławieństwie. Skoro niemal w pełni powróciliśmy do życia sprzed czasów pandemii, to czy i proboszczowie nie powinni konsekwentnie realizować wizyty duszpasterskiej, przybrawszy formę „od drzwi do drzwi”? Czy nowe formy kolędowania w jakimś stopniu jednak nie wykluczają i nie przyczyniają się do obniżania jakości życia religijnego, a także całkowitego osłabienia relacji wiernych ze swoją parafią?

Jak byśmy tego nie oceniali, kolęda jest szczególną formą spotkania księdza z parafianami, sposobnością do osobistej rozmowy, modlitwy i błogosławieństwa. Sam Jezus, na wzór którego działają kapłani, nazwał siebie dobrym pasterzem, ponieważ znał swoje owce (J 10,14). Czy zatem można nazwać księdza „dobrym pasterzem”, jeśli ucieka od swoich owiec albo wybiera tylko te owce, które go zaproszą do swojego domu? Według Kodeksu Prawa Kanonicznego proboszcz jest pasterzem zleconej sobie parafii, a zatem, by godziwie wypełniać obowiązki, powinien znać swoich wiernych, z ojcowskim przejęciem uczestniczyć w ich smutkach i radościach, wspierać rodziny, samotnych, ubogich i chorych. Czy rzeczywiście tak jest, jak pisze KPK? – Nigdzie nie wchodzi się na siłę, natomiast w kolędzie inicjatywa wychodzi od strony duszpasterza. Zawsze można i trzeba iść do tego, kto zaprasza niezależnie od tego, czy jest to styczeń, luty czy wrzesień. Nie odmawia się zaproszenia, ale kolęda z definicji jest inicjatywą duszpasterza, czyli on stawia pytanie, czy może przyjść w odwiedziny i stawia jest wszystkim! Oczywiście każdego uszanuje i nie będzie naruszał niczyjego miru domowego, natomiast inicjatywa powinna być po tej stronie. To jest przestrzeń ewangelizacyjna, kapłan wychodzi z Dobrą Nowiną, wychodzi posłuchać, poznać człowieka i zanieść mu Ewangelię – wyjaśniał abp Grzegorz Ryś.

Dla większości wiernych spotkanie z proboszczem stanowi dużą szansę na podzielenie się swoimi spostrzeżeniami na temat Kościoła, parafii, powiedzenie o swoich potrzebach, ale też pomysłach. Obopólna korzyść wizyty duszpasterskiej daje nadzieję na poprawę jakości życia w parafialnej wspólnocie, a także zintensyfikowania działań na płaszczyźnie religijnej. Spłycenie kolędy do złożenia ofiary na rzecz Kościoła jest wyjątkowym niezrozumieniem idei spotkania się z wiernymi. I w tej kwestii lekcję do odrobienia mają tak wierni, jak i duchowieństwo, ponieważ obie strony tracą dziś szansę poznania się, ubogacenia słowem Bożym i wzajemnego wzmocnienia swojej wiary. Drzwi wielu wiernych są otwarte, ale czy do nich zapuka ich duszpasterz, to okaże się w najbliższym czasie.

Udostępnij