Autor:
Wyświetleń: 1295
Watykan: Ks. Ptasznik: Jan Paweł II zawsze pisał po polsku
Udostępnij

"Ostatnie lata pontyfikatu były dla mnie wielkim szczęściem. Mogłem obserwować, jak Ojciec Święty pracuje - powiedział ks. Ptasznik. - To było moje zadanie, żeby prawie każdego dnia do Ojca Świętego pójść z przenośnym komputerem i zapisywać to, co podyktował".

Przypomniał, że papieżowi zaproponowano taki sposób pracy w 1994 roku, kiedy złamał obojczyk. "Potem to mu się spodobało i właściwie przyjął to jako swoją metodę pracy" - dodał.

"Ojciec Święty miał taki sposób pracy, że zazwyczaj po śniadaniu szedł na taras i tam mniej więcej godzinę się modlił, chodził, medytował. O godz. 10 schodził, witaliśmy się, poczym zasiadał za biurkiem, ja siedziałem z boku, on przymykał oczy i dyktował. Po podyktowaniu jakiegoś fragmentu prosił, żeby mu to przeczytać. I potem kontynuował. I tak było z homiliami, z listami, encyklikami" - wspominał.

Zaznaczył też, że Jan Paweł II przygotowywał swoje teksty z dużym wyprzedzeniem, "mniej więcej trzymiesięcznym, więc już po Bożym Narodzeniu zaczynał pracować nad Wielkim Tygodniem i Wielkanocą".

Ks. Ptasznik relacjonował, że papież zazwyczaj sam pisał teksty liturgiczne, natomiast jeśli chodzi o przemówienia okazjonalne, "powiedzmy do parlamentarzystów, do naukowców, do innych grup, to przekazywał swoją główną myśl i prosił, żeby przygotować tekst w całości. On potem jeszcze nanosił swoje poprawki i ostatecznie to był jego tekst".

"Jeśli chodzi o pielgrzymki do innych krajów Ojciec Święty teksty na liturgię przygotowywał zawsze sam. Na tym mu bardzo zależało. To znaczy homilie były wszystkie jego. Natomiast inne teksty dyktował po polsku, a myśmy to oczywiście tłumaczyli na język włoski, a w sekcji językowej danego kraju przygotowywano teksty do przemówień" - dodał ks. Ptasznik.

"Ale pisał zawsze po polsku - podkreślał. - I to stwarzało czasem różne problemy, dlatego że był on lingwistą i czasami potrafił bawić się słowem. Potrafił z jednego słowa wyprowadzić cały duży dyskurs i nie zawsze można było to oddać w innych językach".

Ks. Paweł Ptasznik zaznaczał, że Jan Paweł II potrafił improwizować. "Nasze zadanie w czasie pielgrzymek polegało na tym, żeby być do dyspozycji. Ojciec Święty często chciał coś zmienić w ostatniej chwili i oczywiście robił to po polsku () Zwykle woziliśmy ze sobą komputer i gdzieś tam za ołtarzem można było momentalnie na miejscu coś dopisać, czy ująć".

"W Polsce to też polegało na tym, żeby dostrzec osoby, które trzeba było pozdrowić. I czasami, w ostatniej chwili trzeba było dodać prezydenta czy przewodniczącego parlamentu i to było nasze zadanie" - dodał.

Pytany o stosunek Jana Pawła II do przemian w Polsce ks. Ptasznik wspominał: "Ojciec Święty na końcu, już przed ostatnią pielgrzymką, dość często powtarzał: +ja już Polski nie znam+. Miał informacje na bieżąco: ze strony biskupów, nuncjusza, środków przekazu. Ale jednak miał takie poczucie, że ten czas, który spędził tutaj, trochę go oddalił od mentalności, sposobu myślenia współczesnych Polaków".

Pytany, czy papież był zawiedziony rozwojem sytuacji w ojczyźnie ks. Ptasznik odparł: "Nie, myślę, że nie. To nie był wyraz zawodu, tylko powiedzmy, że przygotowanie do tej ostatniej pielgrzymki on bardziej złożył w nasze ręce. Sam nadał temu kształt, taki teologiczny, ale jeśli chodzi o konkretne sprawy, to powiedział - +ja już tego tak do końca nie znam, wy jesteście bardziej na bieżąco+".

Udostępnij