Autor: Anna Podwysocka
Wyświetleń: 5692
Święty ojciec Pio - człowiek modlitwy i cierpienia
Udostępnij

13 października 2024 roku zapisał się piękną kartą w historii Parafii Miłosierdzia Bożego w Bełchatowie oraz w pamięci i sercach wiernych. Brat dr Roman Rusek OFMCap, kustosz relikwii Świętego Ojca Pio w San Govanni Rotondo dla polskich grup pielgrzymów, uroczyście wprowadził do Świątyni relikwie Świętego Ojca Pio – fragment bandaża z kroplą krwi ze stygmatu – przekazując je na ręce księdza kanonika Kazimierza Magdziaka.

Ksiądz Proboszcz wyraził swoją wdzięczność Baratu Romanowi i całemu Zakonowi Braci Mniejszych Kapucynów w San Govanni Rotondo, za ten wyjątkowy dar, jakim są Relikwie Świętego Ojca Pio – Apostoła Bożego Miłosierdzia. Przekazując nam tak cenny skarb, ofiarowaliście nie tylko znak świętości, ale również żywy most modlitwy i łaski, który łączy nas z niebem i Bożym Miłosierdziem. (…) Wasz gest jest znakiem, że Boża miłość przekracza wszelkie granice i że w tajemnicy Kościoła wszyscy jesteśmy ze sobą zjednoczeni – jesteśmy jedną rodziną. Niech Pan wynagrodzi Waszą życzliwość, oddanie i troskę o rozwój duchowy naszej Wspólnoty – mówił ks. Kazimierz Magdziak.

Brat dr Roman Rusek homilię poświęcił duchowości Ojca Pio. Wspaniały Ojciec, wielki stygmatyk, wielki mistyk, ale przede wszystkim mistrz i przewodnik po drogach pojednania i przebaczenia. Ojciec Pio to największy spowiednik w historii Kościoła. Miał dar czytania w ludzkich sercach. Widział życie człowieka kiedy na niego patrzył, pomagał dobrze się wyspowiadać. Był spowiednikiem, który nie tylko słuchał słów, ale dotykał głębi serca – tam, gdzie rodzi się ból, tam, gdzie zakorzeniony jest grzech, ale i tam, gdzie mieszka nadzieja na odnowę. Nigdy nie zatrzymywał się na tym, co ciemne. Zawsze wskazywał na światło – na Chrystusa, który przebacza, który podnosi, który leczy. Kiedy Ojciec Pio słyszał wyznanie grzechów, nie sądził. On wskazywał drogę ku przemianie, ku nawróceniu. Często mówił: „Prawda was wyzwoli”.

Ojciec Pio uświadamiał każdemu prawdę, że Jezus nigdy nie odwraca się od naszych grzechów, ale pragnie nas uzdrowić. Widząc Golgotę, patrząc na Jezusa na Krzyżu, wiedział, jak wielka jest cena przebaczenia. Ojciec Pio przypomina nam: „Nie ma chrześcijaństwa bez przebaczenia.” Tak jak Chrystus przebacza nam w sakramencie pojednania, tak i my jesteśmy wezwani, by przebaczać tym, którzy nas skrzywdzili. Przebaczenie nie zmienia przeszłości – ale zmienia naszą przyszłość. Nie jest zapomnieniem, ale aktem miłości, który daje życie. To nie jest akt łatwy – wymaga pokory, odwagi, ale przede wszystkim miłości, która przybliża nas do Boga. Jest mostem, który łączy nasze serca z sercem Boga. Każdy z nas potrzebuje przebaczenia – i każdy z nas ma moc, by przebaczać. Tylko w przebaczeniu odnajdujemy prawdziwy pokój, prawdziwą wolność i prawdziwą miłość.

Na zakończenie homilii, Brat dr Roman Rusek OFMCap zwrócił uwagę, na bardzo ważne przesłanie Ojca Pio – umiejętność przebaczenia samemu sobie.

Gdybyśmy potrafili spojrzeć na siebie tak, jak patrzy na nas Bóg – z pełnią miłości która uzdrawia, która nie potępia, ale daje nową szansę oraz przez pryzmat  miłosierdzia – zobaczylibyśmy, że przebaczenie sobie samemu jest możliwe, bo miłość Boga jest większa niż nasz grzech. Jego miłosierdzie jest nieskończone, a Jego serce jest zawsze otwarte, aby nas przyjąć. Bóg nie chce, abyśmy żyli w niewoli przeszłości, ale byśmy uwolnieni od ciężaru winy, mogli zacząć na nowo.

Miłość Chrystusa, która zstąpiła z nieba, objawiła się na krzyżu, abyśmy mogli na nowo powrócić do Ojca. Tak jak Jezus wyciąga swoje ręce na krzyżu, tak Ojciec Pio wyciągał swoje dłonie – naznaczone stygmatami – do każdego, kto pragnął pojednania. W ranach Ukrzyżowanego Jezusa ukazywał początek i źródło miłosierdzia oraz przebaczenia Boga. Swoją homilię Brat Roman zakończył życzeniem, abyśmy byli ludźmi przebaczenia, bo to daje człowiekowi poczucie radości życia i sensu życia.

Dopełnieniem uroczystego wprowadzenia Relikwii Świętego Ojca Pio do Parafii Miłosierdzia Bożego w Bełchatowie była konferencja pt. „Święty Ojciec Pio człowiek modlitwy i cierpienia”. Życie Ojca Pio było świadectwem tego, jak wielką moc ma modlitwa. On spędzał godziny na kolanach, modląc się za tych, którzy go prosili o wsparcie, za cały świat, za grzeszników. Jego ciało cierpiało, ale jego dusza była wypełniona miłością do Boga. Modlitwa, jak lubił mawiać Ojciec Pio, jest «jedyną bronią, którą posiadamy, jest bramą otwierającą Boże serce». To spotkanie serca z Sercem. W swoim życiu Ojciec Pio doświadczył wielu cierpień – zarówno fizycznych, jak i duchowych – ale to właśnie modlitwa była jego jedynym ratunkiem w tej walce.

https://www.youtube.com/watch?v=mTeHR5uXlNo

Jak podkreślił Brat Roman, Ojciec Pio zachęcał do medytacji przed Najświętszym Sakramentem, albo przed Krzyżem podczas której nie tylko mówimy do Boga, ale pozwalamy Mu w pełni przeniknąć nasze myśli, nasze serce, nasze życie. W ciszy medytacji uczymy się zaufania Bogu, uczymy się oddawania Mu naszych trosk, naszych lęków, naszych planów. Modlitwa i medytacja to narzędzia, które prowadzą nas ku większej bliskości z Bogiem. To broń, która chroni nas przed rozpaczą, która daje nam nadzieję, nawet wtedy, gdy wszystko wokół wydaje się ciemne.

Ojciec Pio przypominał, że modlitwa to nie monolog, ale dialog. To nie tylko nasze słowa, które wznoszą się ku niebu, ale także Boża odpowiedź, która spływa na nasze serce. W modlitwie ważna jest nie tylko nasza mowa, ale także umiejętność słuchania – wsłuchiwania się w delikatny głos Boga, który mówi do nas w ciszy naszych serc. To w ciszy modlitwy Bóg udziela nam swoich wskazówek, swojego pokoju, swojej miłości. Często w zgiełku codzienności zapominamy o tym, by słuchać, by znaleźć czas na tę wewnętrzną ciszę, w której Bóg pragnie do nas przemawiać.

Święty z San Govanni Rotondo doskonale rozumiał istotę i wartość Eucharystii. „Świat mógłby istnieć nawet bez słońca, ale nie może istnieć bez Mszy świętej” – mówił. Eucharystia była dla niego osobowym, głębokim spotkaniem z Jezusem Chrystusem. To było wejście w najświętszą tajemnicę Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. To była podróżą na Kalwarię. Stawał na Golgocie i rozmawiał z Jezusem otoczony tłumem świętych, którzy z miłością i czcią adorowali Najświętszy Sakrament. Jego oczy, jego serce i dusza wnikały w duchową rzeczywistość, gdzie niebo i ziemia się łączą, gdzie święci i aniołowie klękają przed Żywym Bogiem, obecnym w tajemnicy Eucharystii.

W chwili konsekracji, kiedy wypowiadał te święte słowa, które uobecniają Ciało i Krew Chrystusa, otwierały się stygmaty i z ran Ojca Pio wypływało najwięcej krwi, jak z ran Chrystusa. Ojciec Pio widział Jezusa na krzyżu – umierającego, w bólu, z miłością patrzącego na każdego z nas. Jakże to musiało być dla niego trudne, jak ciężko było wypowiedzieć te słowa, wiedząc, że jednocześnie dokonuje się ofiara. Każde słowo, które wypowiadał podczas Mszy, miało dla niego wagę nie do opisania, bo wiedział, że w tej chwili staje twarzą w twarz z cierpiącym Zbawicielem, który z miłości do nas oddaje swoje życie. Jednocześnie każda Msza Święta dawała mu niesamowitą siłę, że mógł spowiadać do późnego wieczora, być dla ludzi, zapominać o sobie, pomimo, nieprawdopodobnego cierpienia, jakiego doświadczał każdego dnia.

Ojciec Pio wiedział, co to cierpienie. Nosząc na swoim ciele stygmaty Chrystusa, fizycznie i duchowo uczestniczył w męce Jezusa. Jego życie było przepełnione bólem, ale nigdy nie skarżył się, nigdy nie pozwolił, aby cierpienie go zniszczyło. Swoje cierpienie ofiarował Bogu. Święty z San Govanni Rotondo uczy nas,   że cierpienie, jeśli zostaje zamknięte w naszych sercach, może nas przygnieść, prowadzić do rozpaczy, do poczucia, że jesteśmy sami w naszym bólu. Jednak to samo cierpienie, gdy zostanie ofiarowane Bogu, przestaje być tylko naszym ciężarem, staje się częścią krzyża Chrystusa, staje się święte.

W cierpieniu ofiarowanym Bogu odkrywamy głęboki sens – że nasze życie, w każdej swojej chwili, nawet w bólu, jest zanurzone w Jego miłości. Ojciec Pio przypomina nam dziś, że nasze życie, z jego radościami i bólem, jest w rękach Boga. I to, co przeżywamy, możemy zamienić w świętość, jeśli z wiarą ofiarujemy to Jemu. Nie bójmy się naszych krzyży. Nie trzymajmy bólu dla siebie. Oddajmy go Jezusowi. Każdy nasz krzyż, każde cierpienie może stać się źródłem łaski, jeśli pozwolimy, aby Jezus je wziął w swoje ramiona. To jest właśnie wielka tajemnica miłości Boga. Bóg, który z miłości cierpiał dla nas, zaprasza nas, abyśmy nasze cierpienie ofiarowali Jemu, aby stało się częścią Jego dzieła zbawienia. Wtedy cierpienie, które było dla nas ciężarem, staje się drogą do świętości, drogą do przemiany naszego serca. Każdy nasz ból staje się częścią Bożego planu, a my, zjednoczeni z Chrystusem w Jego męce, odnajdziemy sens, nadzieję i głęboką miłość. Wtedy nasze życie, nawet w najtrudniejszych chwilach, stanie się świadectwem wielkości Boga, który przemienia cierpienie w świętość.

Spotkanie z Ojcem Pio w znaku Relikwii oraz z jego Współbratem Romanem  głęboko zapisało się w sercach wiernych uczestniczących w tym pięknym wydarzeniu, a przesłanie Ojca Pio abyśmy otworzyli nasze serca, zaufali Bogu i  oddali Mu stery naszego życia jest mottem, które warto uczynić drogowskazem dla całego naszego życia.

Udostępnij