- Kościół łódzki, to jest Kościół, który ma ochotę, który jest dynamiczny, który się poddaje Duchowi Świętemu. To jest Kościół, który ma mocną siłę ewangelizacyjną. Kościół, który rośnie, rośnie - nawet w tych danych oficjalnych, gdy chodzi o Dominicantes, Komunicantes. To jest Kościół, który jest pełen wolontariuszy na każde wezwanie. To jest Kościół młodych ludzi, którzy poszli w miłosierdzie, co pokazuje nagroda papieża Franciszka. – zauważa kard. Ryś.
O tym, co udało się i czego nie udało się zrobić w ciągu 8 lat posługi w Archidiecezji Łódzkiej oraz o tym, jaki Kościół zostawia po latach swojej pasterskiej posługi trzeci z kolei metropolita łódzki opowiada kardynał Grzegorz Ryś w ostatnim wywiadzie udzielonym portalowi Archidiecezji Łódzkiej.
- Czego się nie udało przez te 8 lat? Nic nie zostało zrobione na 100% i to jest jedna z ważniejszych dla mnie lekcji. Ja znam wszystkich, którzy mnie wspierali od A do Z i znam takich, którzy nie wymieniali mojego imienia w kanonie. Jedni i drudzy są w tej diecezji. Nie każdego do tego samego da się przekonać. Na tym też tak naprawdę polega piękno Kościoła, że jest różnorodny. Nie kwestionuję, i to chcę powiedzieć wyraźnie, nie kwestionuję niczyich dobrych intencji. Nie widzę w kimś, kto nie był ze mną zgodny, spierał się ze mną nieraz też publicznie - nie widzę żadnych złych intencji. Widzę troskę o Kościół. Widzę głęboko przeżywaną wiarę. Każdy przeżywa wiarę na swój własny sposób. Nie można narzucić komuś własnego sposobu przeżywania wiary, własnego sposobu modlitwy i tak dalej. Tak, mam też, myślę, trochę wyrzutów sumienia dla niektórych księży, że nie udało mi się do nich dotrzeć, wyjść naprzeciw też ich problemom, które widziałem, ale nie zareagowałem właściwie. Takich wyrzutów sumienia trochę mam. – podkreśla kard. Ryś.
zobacz także: 8 lat posługi kard. Grzegorza Rysia w Kościele Łódzkim w fotografii

