Wyrazy serdeczności dla Ojca Świętego Franciszka przekaże w tych dniach ksiądz kardynał Konrad Krajewski. Nadawcami pozdrowień jest męska młodzież z Łodzi, która odpowiadając na zaproszenie papieskiego Jałmużnika, włączyła się w prace konserwatorskie górskiego kościółka w Kosarzyskach – małej wsi położonej niedaleko Piwnicznej-Zdrój. Miejsce to jest znane ze swojej gościnności, gdyż od lat służy grupom duszpasterskim, które po całorocznej formacji religijnej w swoich parafiach, przyjeżdżają latem, aby wypoczywać i – korzystając z piękna Beskidu - zacieśniać wzajemne więzi.
Te kilka dni poprzedzające powrót do szkoły obfitowały dla dwudziestu chłopaków w tak wiele przeżyć, że, jak sami mówią, do 1 września to chyba „nie zdążą odespać tego tygodnia”. Gabryś poświęcał się planszówkom i niejedną noc zarwał dla nich ze swoimi kolegami. Łukasz z uśmiechem wspomina, że „widząc człowieka na kładzie albo w Jeepie w górach nie ma już pewności, czy to jedzie miejscowy góral czy może kardynał-Jałmużnik”.
O ważnych sprawach życiowych i religijnych można było posłuchać i w czasie modlitwy brewiarzowej i podczas Mszy św., ale również i przy akompaniamencie piły tarczowej i oparów dieslowskiego silnika - tak, pierwsze doświadczenia rąbania drewna przez „łódzkich mieszczuchów” odbywały się według kardynalskich instrukcji! Nie bez powodu więc i nie na darmo tytułuje się Gospodarza Konradówki „ojcem” - wszak rozmowy z nim i wspólna praca skutkuje ewangelicznym „wzrastaniem w mądrości”.
Ministranci z łódzkiej Retkini z niemałym zaciekawieniem przyglądali się też obecności 90-letniego kapłana, ks. prałata Bogdana Nowackiego, którego „przywieźli ze sobą” lektorzy z łódzkiej „Limanki”. Na pytanie Antka o powody okazywania ks. Prałatowi tak szczerego szacunku, usłyszał on, że to lata pracy i bycia z ministrantami i z oazą, ale również lata pieszych pielgrzymek na Jasną Górę przyniosły owoce jakimi są m.in. właśnie ks. kardynał Konrad Krajewski i ks. Jarosław Kaliński, proboszcz parafii św. Antoniego. Z tej też duszpasterskiej bliskości wziął się wymowny zwyczaj zwracania się przez wychowanków do niego per „Dziadku”.
Szczególność, ale i pożytek takich wyjazdów tkwi tym, że młodzież widzi swoich księży będących dla nich i z nimi nie tylko w salce parafialnej i szkolnej – widzi i „sprawdza” swoich księży będących z nimi 24 godziny na dobę.
Okazuje się, że młodzież znakomicie integruje się przy tak prozaicznych zajęciach i czynnościach: planowanie posiłków, zakupy, zmywanie, rozpalanie ogniska, pomaganie sobie przy pokonywaniu słabości w czasie górskich wędrówek. Utwierdza się ona również w przekonaniu, że warto wysilać się w ciągu roku szkolnego posługując w swojej parafii.
Jednym z ważnych doświadczeń, o których warto wspomnieć, było też poznanie wagi pieniędzy pozyskanych na okoliczność różnych akcji w parafii - to bowiem dzięki życzliwości i finansowej hojności parafian mogli oni wspólnie spędzić ten czas w Kosarzyskach. Takie doświadczenie motywuje też do jeszcze intensywniejszego zaangażowania się w swoich wspólnotach parafialnych.
Na koniec trzeba by też powiedzieć, że młodzież obojga parafii - św. Antoniego oraz Świętej Rodziny - zaprasza swoich kolegów-chrześcijan na cotygodniowe spotkania duszpasterskie.