- Dzisiaj Pan Bóg stwarza każdego z nas. To nie oznacza tylko tego, że obudziliśmy się, że istniejemy i mamy w sobie tętno, tylko oznacza to, że Bóg nam dzisiaj zadaje nam ludzi, których mamy kochać. Dopiero wtedy proces stwarzania człowieka jest dokończony, kiedy Bóg przyprowadza człowiekowi drugą osobę, konkretną osobę do miłości. Nie chodzi o to, że istniejemy, ale że mamy istnieć dla kogoś! – podkreślił arcybiskup łódzki.
O miłości małżeńskiej, która jest ciągłym dziełem stwórczym Boga i celibacie, który jest objawianiem miłości do tych, do których są posłani żyjący w tym stanie mówił abp. Grzegorz Ryś – metropolita łódzki podczas dzisiejszej porannej Mszy świętej przy grobie Jana Pawła II w bazylice św. Piotra w Watykanie.
Zawracając się do zgromadzonych na liturgii abp Grzegorz powiedział - Pan Bóg przyprowadza wam na nowo wasze żony, waszych mężów. Każe wam na nowo otworzyć na nich wasze oczy, każe wam się na nowo nimi ucieszyć i przeżyć to jako powołanie. Dziś ludzie spotykają się, zakochują, ale czy przeżywają to jako powołanie? Jako moment stworzenia przez Boga? To słowo otrzymujemy przy grobie papieża, który nazywany był papieżem rodziny, i który pół życia spędził komentując te teksty z księgi rodzaju o stworzeniu mężczyzny i kobiety, teksty o miłości także w wymiarze erotycznym. To słowo przy tym grobie jest bardzo mocne. – podkreślił.
- Ewangelia która pokazuje celibatariusza – Jezusa, który odchodzi na osobność, by pozostać w ukryciu. Do tego ukrycia i do tej samotności Bóg przyprowadza mu konkretną, potrzebującą osobę. Celibat nie jest rezygnacją miłości. Celibat ma sens tylko wtedy, kiedy jest miłością do ludzi. Nie ma innego powołania w chrześcijaństwie – tylko powołanie do miłości. Wszystko inne to jest forma to jest sposób. – zauważył duchowny.
Zwracając się do obecnych na liturgii żyjących w celibacie księży i sióstr zakonnych metropolita łódzki apelował – otwórzcie oczy, zobaczcie kogo dzisiaj Pan Bóg wam przyprowadza -jakich ludzi? Mogą być odlegli, między nimi, a nami mogą być różne granice – jak między Jezusem, a Syrofenicjanką, różnica kultury, wiary. Jezus przekracza te granice w spotkaniu z nią, ona przekracza te granice. Dochodzi do ważnego spotkania. W naszym celibacie Pan Bóg zadaje nam ludzi – znacie ich twarze? –pytał.
Kończąc homilię arcybiskup łódzki nawiązał do trzęsienia ziemi, które miało miejsce w ostatnich dniach w Syrii i Turcji i zaapelował do zebranych by wyszli ze swojej strefy komfortu i dostrzegli tych, którzy ucierpieli tracąc wszystko – cały dorobek swojego życia. - powinniśmy dziś zobaczyć – kobiety i dzieci cierpiących z Syrii i z Turcji. Wpłaciliście już jakiś grosz na mirę tego, na co was stać, na ile możecie pomoc? – pytał.