Autor: ks. Paweł Kłys
Wyświetleń: 5066
Kardynalskie prymicje w rodzinnej parafii jałmużnika papieskiego
Udostępnij

- Jezus nie boi się pierwszych miejsc. Tylko jest pytanie: jak my do nich dochodzimy? On proponuje, byśmy dochodzili do nich będąc pokorni, będąc beztrosko obdarzeni pięknem, służąc innym. – mówił jałmużnik papieski.

Dokładnie 30 lat od pierwszej Mszy świętej celebrowanej przez ks. Konrada Krajewskiego w rodzinnej parafii p.w. Opatrzności Bożej w Łodzi w niedzielę 21 października br. prymicjom kardynalskim w tej samej parafii przewodniczył jałmużnik papieski ksiądz kardynał Konrad Krajewski.

W homilii odwołując się do czytanej ewangelii oraz wspomnień z dzieciństwa związanych z rodzinną parafią powiedział miedzy innymi - trudno jak przyjeżdża się do swojej parafii nie myśleć o latach młodzieńczych. Ja mieszkałem na Centralnej tu za torami. To dla mnie była ulica Centralna na świecie, bo moja. – zaznaczył. - Kiedy przeczytałem dzisiejszą ewangelię, to pomyślałem o mojej mamie. Kiedy ja jeszcze spałem, ona prasowała, szykowała kanapki wstawała dużo wcześniej, bo jeszcze obiad podgotowywała. Potem martwiła się cały dzień, kiedy my z bratem graliśmy w piłkę. Ona myła okna, podłogi, a kiedy chodziliśmy spać ona jeszcze pracowała - jak niewolnik. To było ostatnie miejsce w naszym domu, jakie zajmowała mama, ale to było tak naprawdę pierwsze miejsce! Ona robiła to wszystko z miłości, bo tak nas kochała, w taki sposób widzialny i niewidzialny. Ona nam służyła. O tym mówi Jezus w dzisiejszej ewangelii – chcesz mieć pierwsze miejsce - zacznij służyć. – podkreślił kardynał.

Wspominając młodość jałmużnik papieski mówił - kiedy z księdzem Jarkiem – dziś proboszczem parafii św. Antoniego na Bałutach chodziliśmy do XXVIII Liceum Ogólnokształcącego przechodziliśmy zawsze obok tego kościoła. Te drzwi prawe były zawsze otwarte i była krata. Można było tam zawsze na chwile uklęknąć. Przychodziłem tutaj ze wszystkimi swoimi problemami. Na przykład, kiedy się nie przygotowywałem do klasówki marzyłem, żeby nauczycielka w korku utknęła, albo żeby jej skradli klasówki, kiedy wiedziałem, że będzie kiepsko ze mną. Takie były moje modlitwy. Na szczęście Pan Jezus wysłuchuje tylko te, które są dla naszego dobra, ale my dorastamy rozmawiając z Nim. – zaznaczył prymicjant.

Jeden z najbliższych współpracowników Ojca Świętego Franciszka przypomniał, że w każdej Eucharystii Jezus oddaje się każdemu w kawałku Chleba, a my - z tym Jezusem z naszej parafialnej świątyni możemy wyjść w tą piękną jesień i zanieść Go gdziekolwiek chcemy. Do twojego domu, gdzie nie możesz sobie poradzić z wieloma rzeczami, gdzie masz tysiące pytań. Zanieś Go! Niech wszyscy wiedzą, że jesteś po Komunii świętej. – podkreślił jałmużnik.

Kończąc liturgię ksiądz kardynał udzielił zebranym błogosławieństwa papieskiego – gdyż jako jałmużnik ma ten przywilej – a po zakończeniu Eucharystii na placu przed kościołem każdy mógł podejść i złożyć osobiście życzenia księdzu kardynałowi.


W artykule wykorzystano archiwalne zdjęcia z prymicji kapłańskich księdza Konrada Krajewskiego
z czerwca 1988 roku.

Udostępnij
Galeria zdjęć