Autor:
Wyświetleń: 2664
Kościół katolicki w Polsce po 1989 r.: bliżej społeczeństwa czy bliżej władzy?
Udostępnij

Jaka była sytuacja Kościoła po 1989 roku?

Myślę, ze sytuacja Kościoła katolickiego w Polsce po roku 1989 jest niesłychanie ciekawym przykładem reagowania, czasem braku reagowania, na zmieniającą się rzeczywistość. Też niezwykle ciekawym polem do refleksji jak taki mocny kulturowo tradycją Kościół funkcjonuje w sytuacji zmiany społecznej. Myślmy mieli taką sytuację, że najpierw po 1989 r., w ogóle ze stanu wojennego i lat doświadczenia PRL-u Kościół wyszedł bardzo mocno jako instytucja. Pod koniec 1989 r. na początku polskiej wolności 90% Polaków pozytywnie oceniało funkcjonowanie Kościoła, później sytuacji się dramatycznie zmieniła. Ja nazywam to takim utraceniem monopolu na bycie dobrym. Wcześniej po tej dobrej stronie społeczeństwa był tylko, spośród instytucji, jedynie Kościół, a wszystkie inne niezależne inicjatywy chroniły się pod jego skrzydłami. Pojawiła się konkurencja. Pojawiły się oferty sposobu życia, światopoglądów, funkcjonowania. Pojawił się pluralizm kulturowy. Sytuacja stała się zupełnie inna.

Jak wyglądała nowa sytuacja Kościoła w Polsce?

Z jednej strony mieliśmy błędy samego Kościoła, z drugiej strony mieliśmy takie trochę przyzwyczajenie ludzi, że religia w PRL-u była trochę sprywatyzowana, więc jak się tutaj pojawiały jakieś próby wejścia, powrotu do sytuacji wcześniejszych to odrzucano to i autorytet Kościoła zaczął spadać. Dość szybko osiągną bardzo niski poziom w 1993 r, ale wtedy nastąpiło odwrócenie. Wtedy była taka świadoma reakcja, też w Kościele hierarchicznym, że coś z tym trzeba zrobić. Wtedy papież upomniał polskich biskupów, że Kościół nie powinien być wiązany z żadną partią polityczną, że żadna partia polityczna nie powinna reprezentować Kościoła. Wtedy zrezygnowano z popierania jakichkolwiek ugrupowań w wyborach, czy parlamentarnych czy samorządowych. Wtedy też zmieniła się polityka medialna Kościoła. Zamiast narzekania na złe media pojawił się, właśnie w 1993 r., pomysł na stworzeni Katolickiej Agencji Informacyjnej, pomysł na tworzenie radiostacji katolickich, które mogłyby po prostu w tym świecie funkcjonować. Więc ten wizerunek zaczął się trochę poprawiać i co ciekawe był bardzo stabilny przez długie lata aż do 2010 r., kiedy znowu coś zaczęło się zmieniać.

Zaufanie do Kościoła ponownie spadło?

W 2010 r. mieliśmy do czynienia, po raz pierwszy od 15 lat, ze spadkiem tej oceny, nawet po pewnym wzroście. To znaczy generalnie te oceny Kościoła były powyżej 60%. Bezpośrednio po katastrofie pod Smoleńskiem, w tej atmosferze specyficznego zjednoczenia i żałoby narodowej, najpierw nastąpił wzrost pozytywnych ocen funkcjonowania Kościoła o prawie 10 %. Później po wydarzeniach na Krakowskim Przedmieściu, sporze o krzyż i pewnej bezsilności instytucji Kościoła wobec ludzi, którzy powołując się na wiarę instrumentalizowali najświętszy symbol chrześcijaństwa, po tej sytuacji nastąpił spadek do 50%. W tej chwili nie było jeszcze nowych badań, więc trudno powiedzieć, czy jest to trwała tendencja, ale coś się zmieniło. To badania prowadzone tą samą metodologią, przez tą samą instytucję, przez tą samą sieć ankieterów, więc one są naprawdę porównywalne i znaczące. Jeśli coś się po 15 latach zmienia to znaczy, że coś naprawdę w rzeczywistości społecznej, w postawach społecznych w myśleniu miało miejsce. Pojawiły się też takie interpretacje, że wchodzimy w taki etap większego antyklerykalizmu. Ja bym z tym się nie zgadzał, bo myślę że antyklerykalizm w Polsce jest stale obecny. Zarówno ten taki ludowy, przejawiający się w tym, że ks. proboszcza to ja szanuje, ale zawsze na boku narzekam, że za dużo „zdziera”, czy to na tacę, czy to za rozmaite posługi, jak i ten taki polityczny.

Czyli wydarzenia na Krakowskim Przedmieściu były bezpośrednią przyczyną spadku zaufania do Kościoła?

Według mnie tak. Tutaj jakby na talerzu było widać to, że Kościół który jest oskarżany o to, że jest wszechpotężny w sumie jest bezsilny wobec takich działań jak manipulowanie krzyżem. I tu znowu kolejny paradoks. Ci którzy dopominają się o zmniejszenie wpływu Kościoła na polskie życie publiczne właśnie najbardziej stanowczo domagali się, żeby Kościół zainterweniował. To paradoksalnie rozwój wydarzeń pokazuje, moim zdaniem, wielką potrzebę religii w życiu publicznym i Kościoła jako instytucji na potrzebę religii. Dlatego, że religia jest takim nauczycielem wartości, które są niezbędne dla życia społecznego. Uczciwość, rzetelność, skłonność do dotrzymywania umów, gotowość do pewnych poświęceń, solidarność, zdolność do zawierania kompromisów to są wszystko rzeczy, których religia uczy poprzez swoją moralność. Oczywiście nie tylko religia tego uczy, ale akurat doświadczenie ludzkie pokazuje, że uczy tego w miarę skutecznie. Przez lata rozmaici rewolucjoniści próbowali wymyślić jakieś inne instytucje, które lepiej uczyłyby wartości niż religia, rodzina i szkoła no i się nie udało. Ludzie narzekają na religię, narzekają na rodzinę i narzekają na szkołę, ale wszystkie one są niezbędne, potrzebne życiu społecznemu. Kościół też jest potrzebny w Polsce jako instytucja, w tym wymiarze że jednak powinien wnosić ten wymiar wspólnotowy, szukania wspólnego dobra w polskie życie społeczne. Nie zawsze się to udaje, ale generalnie taka rola powinna istnieć. Moim zdaniem z taką bardzo szybką laicyzację to nie będziemy mieli do czynienia.

Czy po 1989 r Kościół jest bliżej władzy czy społeczeństwa?

Im bliżej władzy był Kościół tym trudniejsza była jego pozycja. Myślę, że to jest też przejaw dobrze znanej prawdy. Sojusz ołtarza z tronem bywa korzystny jedynie dla tronu, jedynie dla władzy. Ona z niego może czerpać pewne korzyści, jakby autoryzuje swoją władzę. Natomiast ten sojusz między religią a państwem zawsze na długą metę jest niekorzystny dla religii. Ludzie zaczynają utożsamiać bycie religijnym ze wspieraniem danego porządku społecznego, a ponieważ ten zawsze będzie niezadowalający to niezadowolenie przenosi się wtedy na Kościół. Ten fenomen, wydaje mi się, rzeczywistość polska też potwierdza. Z drugiej strony mamy tą wielką potrzebę religii i Kościoła w życiu społecznym trzeba tylko znaleźć odpowiednie formy. Paradoksalnie nie było tak, że im Kościół był dalej od władzy to był bliżej społeczeństwa. Tutaj brakuje wyraźnej takiej jasnej wizji roli Kościoła w życiu społecznym. Myślę, że to dopiero musimy wypracować.

Udostępnij