Autor:
Wyświetleń: 620
Abp Ziółek: pogarda i nienawiść zamiast wolnej Ojczyzny
Udostępnij

Abp Ziółek zauważył w homilii, że wydarzenia 19 października w Łodzi pokazały, jak "bardzo jesteśmy podzieleni". "Zamiast pracować dla Polski, chodzimy i biegamy za tymi, którzy – mówiąc językiem dzisiejszej Ewangelii – ciągle nam powtarzają, że Polska jest tu albo tam. I nie ma znaczenia, w którą stronę byśmy teraz popatrzyli, o kim pomyśleli z nazwiska, kogo konkretnie wskazali – bo istotą naszego polskiego problemu, który w ten czarny październikowy wtorek przybrał w Łodzi tak tragiczny finał jest właśnie to, że owo rozbieganie i przeciąganie w przeciwne strony zrodziło w wielu naszych rodakach poczucie wzajemnej pogardy, a nawet nienawiści" - mówił metropolita łódzki.
Pogarda i nienawiść prowadzą do strasznych skutków. "To są przerażające i niebezpieczne postawy, które pojawiły się pośród nas, w miejsce wymarzonej wolnej Ojczyzny. Człowiek, który gardzi innymi jest zapatrzony w samego siebie, w swoich własnych oczach uważa się za kogoś niezwykłego, w pewnym sensie namaszczonego. Przypatrując się otaczającym go ludziom, dziwi się: jak to możliwe, że istnieją inni, którzy się z nim nie zgadzają, którzy mają odwagę myśleć inaczej, a nawet próbują zająć jego miejsce" - zauważał abp Ziółek. Taka postawa w praktyce może prowadzić do groźnych konsekwencji, "może oznaczać nie tylko ocenę czyjegoś postępowania, ale także wydanie wyroku, albo i chęć wyeliminowania kogoś z gry".
"Wydarzenia łódzkie" pokazują to bardzo wyraźnie. "Od pogardy do nienawiści jest bardzo blisko. Bo kiedy nienawiść zawładnie sercem człowieka, zaczyna on myśleć o innym już tylko w jeden sposób – to jest mój wróg, i to wróg śmiertelny. Nienawiść – zarówno w życiu osobistym, jak i politycznym – może stać się sposobem bycia. Nienawiść potrafi człowiekiem zawładnąć, przemienić jego myślenie i sposób widzenia świata, prowadzić go drogą odwetu. Człowiek opanowany przez nienawiść zawsze będzie dążył do wojny" - przestrzegał hierarcha. Taki człowiek nie będzie walczył sam, ale poszuka pomocy u innych, którzy będą gotowi go poprzeć, którzy uwierzą, że prawda jest tylko po jednej stronie. "Prowokacja nienawiści polega na tym, że nie pozwala nikomu bezczynnie stać obok. Trzeba się po którejś stronie opowiedzieć i trzeba wziąć udział w walce" - ze smutkiem mówił abp Ziółek.

Metropolita łódzki podkreślał w homilii, że Polacy przez wiele dziesięcioleci tęsknili za wolnością. "Te marzenia i nadzieje były źródłem wielkiego męstwa wielu Polaków, którzy bez wahania poświęcali sprawie narodu swoje talenty, siły i wytężoną pracę. Jeśli szukać jeszcze jakichś odniesień do dzisiejszego tekstu Ewangelii, to z pewnością ludziom tamtych czasów bliskie były słowa, że trzeba wiele wycierpieć, że trzeba zakosztować goryczy odrzucenia, a nawet poniżenia. I to przecież znalazło swój jakże konkretny wyraz w naszej historii: w powstańczych czynach, więziennym poniżeniu, na syberyjskim zesłaniu, czy przymusowej emigracji. O nich nie wolno nam zapomnieć! Trzeba bezustannie przywoływać te historyczne wydarzenia, które przyniosły nam upragnioną wolność" - mówił abp Ziółek.
Dzisiaj, kiedy możemy już cieszyć się wolnością, musimy dbać o jej rozwój, pytać o jej kształt. "Doświadczenie dni naznaczonych przez tragiczną katastrofę pod Smoleńskiem, pokazało, że poczucie jedności, które jeszcze kilka dni wcześniej, w naszej polskiej rzeczywistości, wydawało się czymś abstrakcyjnym i nierealnym, jest jednak możliwe" - mówił hierarcha. Tamta wspólnota obudziła w nas – po raz kolejny – nadzieję, że Polska jest jedna i niepodzielona. "Sami dziwiliśmy się, jak w obliczu narodowej tragedii potrafiliśmy wiele w sobie zmienić, jak wiele poświęcić, odkładając na jakiś czas dzielące nas poglądy polityczne, wznosząc się ponad dotychczasowe antypatie. Dana nam została nieoczekiwanie szansa na przeżycie czegoś zupełnie innego niż to, co towarzyszyło nam w codziennym życiu społecznym i politycznym, co dzieliło nas na walczące partie i frakcje, co kazało nam się nieprzejednanie różnić w poglądach" - podkreślał metropolita łódzki. Tamte dni były okazją do wstrząśnięcia polskimi sumieniami, "wyrzucenia wszystkiego, co małe i miałkie w naszym życiu osobistym, społecznym i politycznym, zrobienia rachunku sumienia z tego, jak traktujemy swoją służbę Ojczyźnie, jak rozumiemy patriotyzm, z jakich pobudek podejmujemy swoje działania i czy nie krzywdzimy innych, mających odmienne od nas poglądy i cele". "To była szansa na jakościową przemianę. Dzisiaj wiemy, na jak długo nam tego jednego ducha i jednego serca wystarczyło…" - ze smutkiem skonstatował abp Ziółek.

Udostępnij