Autor:
Wyświetleń: 777
Nasz Dziennik: 30. rocznica pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II do Polski
Udostępnij

- Pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny w czerwcu 1979 roku była najważniejszą podróżą apostolską Papieża z Polski. W ciągu dziewięciu dni Następca św. Piotra przekonał nie tylko swoich rodaków, że przyszłość Narodu nie zależy od projektów politycznych, lecz od wierności Chrystusowi, a co za tym idzie - od wolności ludzkiego ducha i moralnej suwerenności. Zarówno wydarzenia, które były bezpośrednim następstwem tej pielgrzymki, jak i obecne dowodzą, iż Jan Paweł II miał rację, a pozostawiony przez Niego podczas tamtych dni "przepis" na wolność i pomyślność Narodu nie stracił nic ze swej aktualności - pisze Sebastian Karczewski w tekście "Odmieniło się oblicze świata" i przypomina wydarzenia z 2 czerwca 1979 roku. - Jan Paweł II dał jasno do zrozumienia, że początkiem odnowy społecznej jest taka odnowa, w której wierność wobec chrześcijańskiej tradycji łączy się z uznaniem powszechnie obowiązującego autorytetu prawa moralnego, którego źródłem jest Bóg. Tylko odnowa moralna może bowiem obudzić wiarę we własne siły i wykrzesać moc konieczną do stawienia czoła wyzwaniom, które należało podjąć, aby pokazać, że o państwie decyduje Naród. Gdy wielu wydawało się, że komunistyczny system jest rzeczą oczywistą i na pozór wszyscy są zadowoleni z takiego stanu rzeczy, Jan Paweł II przywiózł Polakom przekonanie o jego strukturalnej słabości i wiarę w jego ostateczną klęskę, która miała być konsekwencją nie zbrojnego powstania czy rewolucji, lecz moralnej odnowy - czytamy.

Nasz Dziennik publikuje też wspomnienia Ireny Habrowskiej-Jellaczyc i Alojzego Szablewskiego. - Kto nie był w tłumie Polaków na placu Zwycięstwa, z młodzieżą przed kościołem św. Anny, w Gnieźnie, na Skałce, w Częstochowie, Oświęcimiu czy Krakowie, ten nie mógł doświadczyć pełnego uczestnictwa w tej pielgrzymce. Naród był demiurgiem własnej historii. Tym "huraganem wiary, jakim tchnął Duch Święty ze Wschodu" - jak napisało któreś z zachodnich pism zaraz po wyborze Ojca Świętego - był nie tylko On, ten "Papież z dalekiego kraju". Był nim - w te niezapomniane dni - cały Naród - mówi Irena Habrowska-Jellaczyc. Alojzy Szablewski, w latach 80. przewodniczący KZ NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańskiej wspomina: - Zapisałem się razem z żoną na pielgrzymkę do Gniezna, ale potem wziąłem jeszcze kilka dni urlopu i zatrzymałem się u mojego kolegi w Krakowie. Tam w Pałacu Biskupów Krakowskich mieszkał również Ojciec Święty, skąd wyruszał do kolejnych miast przewidzianych na trasie pielgrzymki. Podążałem więc za Papieżem, bo podobnie jak rzesze Polaków nie mogłem się nacieszyć Jego obecnością. […] Ostatniego dnia pielgrzymki, 10 czerwca, na Mszę Świętą na błoniach krakowskich przybyło ok. 2 mln ludzi. Wtedy Polacy zobaczyli, ilu ich jest. Polacy się policzyli! Uświadomili sobie, że stanowią potęgę.

- Wspominam tę pielgrzymkę bardzo osobiście, bo przypadła na okres moich studiów biblijnych w Rzymie. Rozpocząłem je w październiku 1978 r., czyli właśnie wtedy, kiedy na Stolicę Piotrową wstąpił Jan Paweł II - mówi ks. prof. Waldemarem Chrostowskim w rozmowie z Marią Popielewicz. - Mieszkałem wtedy w Wiecznym Mieście i stałem się świadkiem wszystkich wielkich przeżyć oraz uczestnikiem wielkich uroczystości, które się tam odbywały. Gdy było już pewne, że Papież przyjedzie do Polski, tak zorganizowałem sobie zajęcia i egzaminy na Papieskim Instytucie Biblijnym, żebym mógł uczestniczyć w oczekiwanym historycznym wydarzeniu. Było to przeżycie ogromne, gdyż perspektywa rzymska spotkała się z perspektywą polską, a nad wszystkim, z mojego osobistego punktu widzenia, unosiła się jeszcze jedna perspektywa - otrzymałem stypendium Instytutu Biblijnego i Księdza Prymasa Stefana Wyszyńskiego na wyjazd na dalsze studia do Ziemi Świętej. Wiedziałem, że kiedy papieska pielgrzymka do Polski dobiegnie końca, wkrótce udam się na upragnione studia do Jerozolimy. Biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności, pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny była dla mnie absolutnie wyjątkowa i niezapomniana - mówi ks. prof. Waldemarem Chrostowskim. Podkreśla, że i dzisiaj słowa Ojca Świętego pozostają profetycznym wezwaniem do wewnętrznej przemiany i odnowy całego społeczeństwa i każdego człowieka.

Na łamach Naszego Dziennika znajdujemy też rozmowę z Izabelą Drobotowicz-Orkisz. Z uczestniczką spotkania Ojca Świętego z młodzieżą na Skałce w Krakowie przed trzydziestu laty, wówczas studentką pierwszego roku Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej, dziś aktorką, założycielką Teatru Hagiograf im. św. Teresy z Lisieux, rozmawia Małgorzata Bochenek. - Podobnie jak mój mąż, wówczas jeszcze kolega, należałam do duszpasterstwa akademickiego "Beczka" Ojców Dominikanów. W "Beczce" prowadziłam swoją grupę i z nią 8 czerwca 1979 roku poszliśmy na Skałkę. Studenci konserwacji sztuki wykonali dla każdego z nas małe krzyże, które zabraliśmy, aby Ojciec Święty je pobłogosławił i by towarzyszyły nam przez całe życie. Dla mnie i dzisiaj ta szczególna pamiątka tamtego spotkania jest czymś bezcennym, krzyżyk nie zagubił się mimo wielu przeprowadzek - mówi aktorka.

- Wspominając pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II, muszę powiedzieć, że dla mnie jest to czas teraźniejszy, to nie jest przypominanie wydarzeń minionych, ale wydaje mi się, że to jest obecność Żywego Boga. Tak samo odbieram następne pielgrzymki Papieża, który przybywa i mówi, kim jest człowiek, Naród i jakie płyną zobowiązania wobec Chrystusa, jeżeli się Go przyjmie - mówi ks. Feliksem Folejewskim SAC. - Miałem to szczęście, że od Warszawy po krakowskie lotnisko w Balicach byłem na wszystkich stacjach. Pamiętam, że całe przygotowanie do pielgrzymki było pełne pewnego niepokoju, zastraszenia, zamętu. […] Byłem wtedy ojcem duchowym w naszym seminarium pallotyńskim w Ołtarzewie, wraz z grupą świeckich wyruszyliśmy o godz. 5.00 pieszo na plac Zwycięstwa. Po drodze mijaliśmy puste ulice, parkingi. Ludzie troszeczkę się wystraszyli. Widać było efekty tego manipulowania pielgrzymką. Ale potem - to było wyraźne - począwszy od Częstochowy, Polska ruszyła na spotkania z Ojcem Świętym, widać było ogromne rozradowanie ludzi. Papież przyszedł jak zmartwychwstały Chrystus do przerażonych uczniów ze słowami: "Nie lękajcie się! Pokój wam! Ja jestem". […] Podczas tej pielgrzymki miałem też niezwykłe osobiste przeżycie. Ksiądz prałat Stanisław Kotowski zaprowadził mnie do rezydencji Prymasa na Miodową. Tam poprosił Ojca Świętego, by mi pobłogosławił na apostolstwo o Bożym Miłosierdziu. Jan Paweł II odmówił modlitwę i udzielił mi błogosławieństwa - wspomina ks. Folejewski.

- Kiedy po 30. latach mamy wrócić pamięcią i sercem do tych zdarzeń i tych słów nabrzmiałych historią, chciałoby się raczej zamilknąć, uciec od nawały wspomnień i wzruszeń, i spróbować spokojnie jeszcze raz wysłuchać orędzia Jana Pawła II, w jego czystej prawdzie - pisze w Naszym Dzienniku ks. prof. Jerzy Bajda. - Okazuje się, że papieskie orędzie jest tak bogate, nowe i urzekające, iż przerasta pojemność naszego umysłu i uświadamiamy sobie w całej pokorze, że niewiele z tego przekazu żyje w naszej pamięci. Może dlatego warto raczej podkreślić i uwydatnić główne idee tego nauczania jako centra nowej syntezy, którą trzeba na nowo budować i rozwijać, aby ją w pełni sobie przyswoić i by stała się światłem nowych czasów - czytamy. Ks. Bajda pisze m.in. o homilii na placu Zwycięstwa z 2 czerwca 1979 r. - Jan Paweł II wprowadza słuchacza w całe to bogactwo treści w sposób organiczny, z uwzględnieniem całego kontekstu historycznego, eklezjalnego, historiozbawczego i pneumatologicznego. Dziękując za łaskę pielgrzymowania do Polski, natychmiast ukrywa się za fasadą Urzędu Papieskiego, pragnąc przedstawić się jako kontynuator dążeń Papieża Pawła VI i realizator jego pragnienia, aby stać się "Papieżem pielgrzymem". Osoba Jana Pawła II chowa się w cień tajemniczych decyzji Opatrzności, które sprawiły, że "pragnienie (żywione w sercu Pawła VI) było tak potężne i tak głęboko uzasadnione, że przerosło ramy jednego pontyfikatu i - w sposób po ludzku trudny do przewidzenia - realizuje się dzisiaj" - czytamy.

Udostępnij