Informacje wspomagające rozwój człowieka i rodziny
   
Część 3:  "Pastylka" wiary i modlitwy
 

Propozycja współpracy


Interaktywny Spis Treści:




1."PASTYLKA" MODLITWY

Módlmy się błagajmy Pana naszego (Tob 8,4)

Z rozdziału 8 książki
księdza biskupa Józefa Stimpfle
„Elementarz rodziny katolickiej”.
Wydawnictwo Św. Krzyża, Opole 1985

Wspólnie przed Bogiem

W modlitwie wiara staje się żywą rzeczywistością. Gdy małżonkowie każdego dnia wspólnie się modlą, są złączeni z Bogiem, a także wzajemnie ze sobą. Taka wspólna modlitwa jest źródłem obfitego błogosławieństwa dla małżonków i dla całej rodziny. Ze wspólnej modlitwy domownicy czerpią moc do przetrwania i przezwyciężania trudności życia. Pielęgnując zaś modlitwę rodzinną, rodzice wypełniają również swoje szczególne powołanie: są pierwszymi katechetami swych dzieci.

O pewnej reklamie i o doświadczeniach małżonków

W Nowym Jorku umieszczono na drapaczu chmur olbrzymią neonową reklamę, która w nocy świeci wysoko nad miastem i przypomina: „Rodzina, która modli się wspólnie jest trwała” (A family which prays together, stays together).
Prawdę tych słów poświadczają małżonkowie: „Jeszcze przed ślubem ułożyliśmy sobie plan, według którego zamierzaliśmy kształtować nasze przyszłe życie rodzinne. I mogę tu wyznać, że przy Bożej pomocy zawsze byliśmy wierni naszym postanowieniom: wspólna modlitwa poranna i wieczorna, modlitwy przed i po posiłku; wzajemnie kreślimy nad sobą przed udaniem się na spoczynek znak krzyża wodą święconą. Uważam tę czynność za szczególnie ważną. Gdyby mianowicie kiedyś miało dojść między nami do kłótni, to w tej właśnie chwili, gdy podajemy sobie wodę święconą i czynimy znak krzyża, bezwarunkowo musi nastąpić pojednanie”.
Zapewne, do naszego szczęścia dużo przyczynia się to, że święcimy niedzielę jako dzień Pański, a od pierwszego dnia wspólnie się modlimy” .

Modlitwa rodzinna a młodzież

    Gdyby wspólna modlitwa w rodzinie stała się bezduszną rutyną, wtedy nasze dorastające dzieci utracą do niej przekonanie. Inaczej natomiast przedstawia się sprawa z modlitwą szczerą i żywą, płynącą z głębokiej wiary. Żona pewnego amerykańskiego adwokata napisała książkę o małżeństwie. Pisze w niej również o modlitwie w rodzinie:
Waszemu dziecku potrzebna jest „gorąca linia” do nieba„- a dla was jest również nieodzowna. Pewien nastolatek tak mi się zwierzył: jakże pragnę, aby moi rodzice ze mną się również modlili, wiedziałbym wówczas, że naprawdę o mnie się troszczą" .
Ten młodzieniec wyczuwał, że owocem prawdziwej miłości w rodzinie jest coś najważniejszego i najpiękniejszego, mianowicie życie z Bogiem. I wiedział, że bliskość Boga najbardziej przeżywamy wówczas, gdy nasza wiara przyobleka się w kształt modlitwy.

Modlitwa we wspólnocie parafialnej i w łączności z Kościołem

    Wspólna modlitwa nie ogranicza się do intymnej przestrzeni własnego mieszkania. Rodzina, zwłaszcza przy modlitwie jest komórką całego Kościoła. Najbardziej widać to wówczas, gdy poszczególne małżeństwa i rodziny uczestniczą często, a zwłaszcza w niedzielę, w modlitwie i ofierze rodziny parafialnej. W ten sposób łączą się z całym Kościołem i jego Głową - Chrystusem. Podczas niedzielnej Mszy Świętej Chrystus wciąż na nowo staje wśród wspólnoty parafialnej i nawiedza poszczególne rodziny. Dlatego wspólnie przeżyta Msza Święta w Dzień Pański jest dla małżonków nieodmiennie ważnym przystankiem w ich wspólnej drodze do Boga. Wspólny udział w niedzielnej Eucharystii jest zarazem odnowieniem i pogłębieniem więzi, zapoczątkowanej przez małżonków w dniu ślubu. Po chrześcijańsku przeżywana niedziela jest też gwarancją głębokiej kultury i spójności rodziny. Gdy blisko kościoła jest cmentarz, rodzina przed Mszą Świętą lub po niej, modli się także przy grobach swoich zmarłych. I jeszcze jedna sprawa, bardzo ważna: przy niedzielnym obiedzie członkowie rodziny mają dla siebie czas, mają dla drugiego otwarte uszy i otwarte serce. Rozpadnie się rodzina, dla której niedziela jest dniem próżnowania i długiego spania, zwłaszcza, kiedy jej członkowie dopiero nad ranem wracają z różnych zabaw i towarzyskich spotkań.

    Ojciec Święty Jan Paweł II w kazaniu wygłoszonym w Osnabrück, dnia 16 listopada 1980 powiedział: „Nade wszystko bądźcie wierni i niezachwiani w uczęszczaniu na Mszę Świętą w niedzielę".
    O błogosławieństwie, które płynie na małżonków z uczestnictwa we Mszy Świętej, papież pisze: „W tej ofierze Nowego i Wiecznego Przymierza małżonkowie chrześcijańscy znajdują korzenie, z których wyrasta, stale się odnawia i nieustannie ożywia ich przymierze małżeńskie".

Niedzielny dzwon

   Błogosławione skutki dla rodzin przynosi zwyczaj przestrzegany od dawien dawna, zwany „wydzwanianiem niedzieli".
W sobotni wieczór o ustalonej porze, dzwonią wszystkie dzwony kościelne. Dla katolickich rodzin jest to znak, że rozpoczyna się niedziela. Rodzina odmawia wspólnie Anioł Pański, a potem w domu panuje już radosna atmosfera dnia Pańskiego. Nikt nie wykonuje ciężkich prac. Domownicy świętują i przygotowują się przez pobożne rozmowy, a przede wszystkim przez modlitwę, do uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii.
Nie można powiedzieć, że po chrześcijańsku postępuje rodzina, której członkowie oglądają bez wyboru cały sobotni program w telewizji, a dzieci filmy dla dorosłych. Wtedy bardzo ważny czas na rozmowę z Bogiem, z dziećmi, czas wolny od napięć związanych z zajęciami szkolnymi lub zawodowymi następnego dnia, zostaje zaprzepaszczony. Także szukanie rozrywki w całonocnych zabawach nie jest przygotowaniem dnia Pańskiego, co więcej, staje się przyczyną odarcia niedzieli ze swego chrześcijańskiego charakteru. Młody chrześcijanin, szanujący swą godność, kochający swoich rodziców, nie będzie rozpoczynał niedzieli na dyskotece lub zabawie. Wykaże też siłę swego charakteru, kiedy w towarzystwie kolegów i koleżanek powie, że obiecał swym rodzicom iż w oznaczonej godzinie wróci do domu.

MODLITWA:

Panie Jezu Chryste, Ty jesteś Głową Kościoła, Ty jesteś Głową naszej wspólnoty parafialnej i naszej rodziny. Daj nam, byśmy mieli dla siebie spojrzenie miłości przez życzliwe słowo i ręce pomocne. Strzeż słabych, oświecaj wątpiących, podźwignij zrozpaczonych, umocnij chwiejnych, obudź śpiących, prowadź szukających, ogrzej zimnych i letnich. Pomóż nam wszystkim, byśmy sobie nawzajem umieli dawać to, czego potrzebujemy, i aby jeden dźwigał brzemiona drugiego.

Módl się i pracuj

Z rozdziału 9 książki
księdza biskupa Józefa Stimpfle
„Elementarz rodziny katolickiej”.
Wydawnictwo Św. Krzyża, Opole 1985

Modlitwa i praca nie są sprawami prywatnymi poszczególnych domowników, ale ważnymi składnikami życia rodzinnego.
W dobrej rodzinie mąż i żona, rodzice i dzieci wspólnie się modlą i dla siebie pracują. Ojciec i matka, każdy na swój sposób, przez swoją prace tworzą podwaliny egzystencji dla rodziny, a tym samym troszczą się o przyszłość swych dzieci.

Opowiada siostra świętego misjonarza

    Dnia 19 października 1975 r. w poczet błogosławionych zaliczony został Józef Freinadametz, misjonarz, który przez długie lata pracował w Chinach. Pochodził z tyrolskiej wioski Oies. Najmłodsza siostra tego misjonarza, tak opowiada o ich domu rodzinnym: „Był u nas zwyczaj, że przed rozpoczęciem jakiejś pracy, modliliśmy się. Gdy rozpoczynano orkę pola, odmawialiśmy jedno Ojcze nasz, drugie zaś, gdy praca była skończona. Ojciec mawiał wtedy: by Pan Bóg pozwolił ziarnu wzrastać. Często ojciec święcił zagony wodą święconą i uczył nas, byśmy czynili podobnie".
Czy słowa te nie pochodzą ze świata zupełnie nam obcego, który już dawno przeminął, a może mówią nam coś innego: to my, chrześcijanie naszego wieku musimy zdobyć się na nowe spojrzenie i przemyśleć gruntownie nasze pojmowanie pracy. Modlitwa i praca, dzień Pański i dni pracowitego znoju nie mogą być przez nas przeżywane jako dwa przeciwstawne światy. Istnieją tylko dwie możliwości: ojciec i matka tak w modlitwie, jak i w pracy żyć będą w obecności Bożej, pracować będą „w imię Boże:, albo praca będzie dla nich sprawą czysto świecką, która nie ma nic wspólnego z Bogiem.
W tym drugim przypadku wnet przestaną święcić niedzielę, zarzucą też modlitwę i niechybnie zejdą z drogi wiodącej do Boga.
Wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa" (Kol 3, 17).
Powyższe słowa Świętego Pawła o pracy przyznają słuszność właśnie wspomnianej rodzinie tyrolskiej, a zadają kłam bezdusznemu i zeświecczonemu podejściu do pracy. Na jakiej jednak podstawie sądzimy, że praca ma coś wspólnego z Bogiem?
Otóż Bóg chce nas ludzi uczynić swoimi współpracownikami. Bóg nie dokończył dzieła stworzenia; On nam powierzył zadanie, abyśmy przez naszą pracę Jego dzieło prowadzili dalej i nigdy go nie niszczyli. „Praca czyni was w pierwszym rzędzie współpracownikami Boga w dziele stworzenia” (słowa papieża Jana Pawła II do robotników w Sao Paolo, dnia 3 VII 1980).
    Praca jest wypełnieniem największego przykazania, które dał nam Pan Jezus. Chrystus nakazuje nam kochać bliźniego
i dla niego być i żyć. „Przez swoją pracę człowiek utrzymuje własne życie i swoich najbliższych. Łączy się ze Swoimi braćmi i służy im, może praktykować szczerą miłość, współdziałać w doskonaleniu rzeczy stworzonych przez Boga" (Konstytucja duszpasterska Gaudium et spes, n. 67).

A twarda rzeczywistość?

    Tymczasem codziennie doświadczamy, jak wielka jest przepaść, która dzieli naszą pracę, warunki i atmosferę w zakładach, od tych wzniosłych, dopiero co snutych rozważań. Myślimy tutaj o nieludzkich warunkach, w jakich niektórym przychodzi pracować, o pracy na zmiany, tak mocno godzące w życie rodziny. A co dopiero mówić o nikłym wynagrodzeniu, często nie wystarczającym na utrzymanie rodziny. Wspomnieć należy tu bezrobocie, napięcia i zmagania pomiędzy robotnikami a pracodawcami.
    Wymieńmy również niepowodzenia i porażki w pracy i w zawodzie. We wszystkich tych wypadkach najdotkliwiej cierpią na tym rodziny. Wszyscy, od których zależą te sprawy ponoszą odpowiedzialność przed Bogiem i powinni starać się palące problemy rozwiązywać na płaszczyźnie sprawiedliwości i miłości. Z drugiej jednak strony musimy być realistami. Nie możemy się załamywać, jeśli wciąż na nowo doświadczać będziemy prawdy słów biblijnych „w pocie czoła chleb swój pożywać będziesz". Jeszcze głębiej w niedolę świata pracy pozwala nam wniknąć spojrzenie, ufnie skierowane na Chrystusa.
Praca jednoczy was ściślej z Odkupieniem, dokonanym na krzyżu przez Chrystusa, gdy skłania was do przyjęcia wszystkiego, co w codziennym trudzie jest męczące, trudne, co jest krzyżem, gdy wzywa was do złączenia własnych cierpień z cierpieniami Zbawiciela..." (Jan Paweł II do robotników w Sao Paolo).

Wielkie kuszenie

    My współcześni, wciąż narażeni jesteśmy na niebezpieczeństwo bałwochwalczego podejścia do pracy. Często pracę czynimy wartością najważniejszą w naszym życiu, ona staje się naszym bożkiem. Tak nie powinno być, praca powinna służyć temu, aby zapewnić byt człowiekowi i rodzinie a nie odwrotnie, kiedy człowiek i rodzina podporządkowane są pracy. Papież zajmuje stanowisko względem wielu szczegółowych spraw związanych z ludzką pracą.
Praca ma doniosłe znaczenie dla rodziny najpierw dlatego, że zabezpiecza jej byt materialny: „Za sprawiedliwą płacę, gdy chodzi o dorosłego pracownika obarczonego odpowiedzialnością za rodzinę, przyjmuje się taką, która wystarcza na założenie i godziwe utrzymanie rodziny oraz na zabezpieczenie jej przyszłości” (Encyklika papieża Jana Pawia II Laborem exercens, n.19).
    Praca należy też do tych elementów, bez których nie ma prawdziwego wychowania. Zarówno dziecko, jak i dorastający młody człowiek mają od swych rodziców nauczyć się właściwego podejścia do pracy. Należyte nastawienie do pracy jest przecież współdecydujące dla harmonijnego rozwoju osobowości.
    „Praca i pracowitość warunkują także cały proces wychowani a w rodzinie właśnie z tej racji, że każdy 'staje się człowiekiem' między innymi przez pracę, a owo stawanie się człowiekiem oznacza właśnie istotny cel całego procesu wychowania” (Laborem exercens n.10).
    Oczywiście kobieta powinna mieć swobodny dostęp do publicznych urzędów i do różnych zawodów, nie może się to jednak odbywać przez lekceważenie jej pracy w charakterze gospodyni domowej i matki, co w dodatku pozbawia ją licznych korzyści. Jest rzeczą konieczną, „by wyraźnie była uznana wartość jej zadania macierzyńskiego i rodzinnego
w odniesieniu do wszystkich innych zadań publicznych i wszystkich innych zawodów" (FC n.23). Papież mówi też o „niezastąpionej wartości pracy kobiety w domu; ma to szczególne znaczenie w pracy wychowawczej".
 Społeczeństwo powinno być tak ukształtowane, „aby kobiety zamężne i matki nie były w praktyce zmuszone do pracy poza domem, i aby ich rodziny mogły godnie żyć i rozwijać się pomyślnie nawet wtedy, gdy kobieta poświęca się całkowicie własnej rodzinie. Należy ponadto przezwyciężyć mentalność, według której większy zaszczyt przynosi kobiecie praca poza domem, niż praca w rodzinie" (także FC). Właśnie przy rozwiązywaniu problemu pracy kobiet stoi tak jednostka, jak i cała społeczność wobec zadania zmiany myślenia i korygowania błędnej oceny. Wypełnienie jednak tego zadania zakłada uznanie i szacunek dla godności osoby i rodziny.

MODLITWA:

Boże, Stwórco całego świata, Ty pozostawiłeś nam obowiązek pracy.
Pomóż nam, abyśmy pracą umysłu i rąk doskonalili dzieło stworzenia, a naszą miłością służyli rodzinie i wszystkim ludziom. Amen.




Modlitwa - bedeker wielkopostny (ksiądz Paweł Lisowski; ksiądz Sławomir Sosnowski)

Bedeker Wielkopostny Modlitwa - słowo księdza Pawła Lisowskiego, długoletniego duszpasterza łódzkich studentów.
Bedeker Wielkopostny Sumienie - słowo księdza Sławomira Sosnowskiego, duszpasterza "Ogniska  Miłości" w Olszy k. Rogowa.




2. "PASTYLKA" MYŚLI WIERNEJ BOGU

O fundamentach życia osoby ludzkiej - w kilku dokumentach KK

1)    Karta Praw Rodziny  - dokument Stolicy Apostolskiej, opracowany na życzenie
Jana Pawła II

2)   Służyć prawdzie w małżeństwie i rodzinie  - piękny i ważny tekst episkopatu Polski z maja 2009 roku

3)  O wyzwaniach bioetycznych, przed którymi stoi współczesny człowiek  - dokument przyjęty na 361 zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski, w marcu 2013 r


O świętości życia człowieka

      Świętość życia człowieka wywodzi się spoza materii, nie daje bezpośrednich doznań. Człowiek dość łatwo poznaje rozumem swoją odrębność od reszty świata. Świadomość odrębności, a nawet wyższości nad światem zwierząt i roślin nie jest jeszcze tym samym, co świadomość świętości. Świętość musi być człowiekowi uświadomiona, objawiona.
     Źródłem świętości życia człowieka jest jego genealogia - Boże pochodzenie człowieka. Bóg-Stwórca, obdarzając człowieka istnieniem i życiem obdarza go podobieństwem do siebie, obdarza go nieśmiertelną duszą, która ciało ludzkie uświęca.
Jan Paweł II wielokrotnie i wprost mówi o świętości ciała ludzkiego.
Pismo Święte i święty Paweł mówią o ciele ludzkim, że jest świątynią Ducha Świętego (1 Kor 6,19).
Uznanie świętości życia i ciała ludzkiego wskazuje wprost na Stwórcę i domaga się uznania świętości Boga.
Świętość życia ludzkiego pochodzi więc wprost od źródła świętości, jakim jest Bóg - święty, po tysiąckroć święty. Więcej... . Więcej...


O grzechu - ksiądz Marek Dziewiecki

Chrześcijańskie rozumienie grzechu. Autor: Ks. Marek Dziewiecki, Don Bosco (9/2014)
Kto krzywdzi człowieka, ten zadaje ból Bogu, bo Jezus utożsamia się z każdym z nas.
Rozumienie grzechu w świetle Ewangelii jest czymś zupełnie wyjątkowym w porównaniu ze wszystkimi innymi religiami czy systemami etycznymi. W innych religiach czy systemach moralnych grzech sprowadza się do obrazy jakiegoś bóstwa czy do kary za przekroczenie określonych nakazów i zakazów moralnych. W pewnym stopniu także Stary Testament ukazuje grzech w tych kategoriach. Tymczasem Jezus Chrystus objawia nam zupełnie inne, nowe i zaskakujące znaczenie grzechu. Otóż w świetle Ewangelii istotą grzechu nie jest naruszenie zasad moralnych czy obrażanie Boga, lecz krzywdzenie człowieka pomimo świadomości, że w każdym z nas mieszka Bóg. W Jezusie Chrystusie Bóg do tego stopnia pokochał człowieka, że utożsamia się z każdym z nas: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Tylko my, chrześcijanie, wiemy, że jeśli mąż uderza żonę, to jego cios rani najpierw serce Jezusa i dopiero wtedy dociera do krzywdzonej kobiety. Podobnie tylko my, chrześcijanie, wiemy, że jeśli ktoś z nas wyrządza krzywdę samemu sobie, na przykład sięgając po narkotyk czy oglądając pornografię, to wtedy najpierw cierpi Jezus, który w nas mieszka i który z miłości do nas wczuwa się w naszą sytuację. W innych religiach ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że krzywdząc człowieka, zadają cierpienie samemu Bogu.
Jezus zasłania nas przed krzywdą i grzechem własnym ciałem i własnym sercem.
Gdy patrzymy na filmy, które pokazują podróże prezydenta jakiegoś mocarstwa, to widzimy, że jest on otoczony przez wielu ochroniarzy. Jednych rozpoznajemy natychmiast, a inni ukrywają się w tłumie ludzi. Ochroniarze prezydenta wiedzą, że mają zasłaniać go swoim ciałem, gdy zajdzie taka potrzeba. W razie bezpośredniego ataku powinni obronić go nawet kosztem własnego życia. Tymczasem dzięki Ewangelii wiemy, że każdy z nas jest nieporównywalnie lepiej chroniony i nieskończenie bardziej cenny niż prezydent największego nawet mocarstwa. Naszym osobistym ochroniarzem jest bowiem sam Bóg. On chroni nas sobą aż do oddania za nas życia na krzyżu. Czyni tak z miłości do ciebie i do mnie, a nie dlatego, że został w ten sposób wyszkolony czy że – jak ochroniarzom prezydenta - ktoś płaci Mu za to wysoką pensję. Bóg jest naszym osobistym obrońcą! On jest naszą skałą, twierdzą i zamkiem warownym! Bóg utożsamia się z nami i z tym, co się z nami dzieje. Nasz los jest dla Niego ważniejszy niż Jego własny los! Jezus chroni nas dosłownie samym sobą. On chroni nas przed krzywdami, które ktoś inny chciałby nam wyrządzić, a także przed naszymi własnymi słabościami.
Miłość chroni przed grzechem. Najlepszą obroną przed grzechem jest pewność, że Bóg kocha mnie także wtedy, gdy grzeszę.
Dzięki Ewangelii już wiemy, że grzech popełnia ten, kto krzywdzi innych ludzi lub samego siebie pomimo świadomości, że w tych ludziach i w nim samym mieszka Bóg, który się z nami utożsamia i który posłał do nas swojego Syna, który odtąd chroni nas samym sobą. Łatwiej jest krzywdzić ludzi wtedy, gdy nie wiemy, że ich obrońcą jest Bóg, który utożsamia się z ich losem i przeżyciami. Zawsze możemy znaleźć jakieś „usprawiedliwienie” dla naszych grzesznych czynów wtedy, gdy nie wiemy, że Bóg związał swój los z losem człowieka. Na przykład, możemy powiedzieć sobie, że nasi bliźni są niedoskonali, że czasem zadają nam cierpienie i że „zasługują”, byśmy ich skrzywdzili. Nie znajdziemy natomiast nawet pretekstu, by usprawiedliwić krzywdzenie niewinnego Boga. W świetle Ewangelii grzech mają ci, którzy wyrządzają zło sobie czy bliźnim mimo świadomości, że w ten sposób najpierw ranią serce Zbawiciela. Świadomość tego, że Bóg chroni sobą ciebie i mnie, mobilizuje nas do walki z grzechem nieskończenie bardziej niż strach przed konsekwencjami popełnianego zła czy przed piekłem. Nie wzrusza i nie mobilizuje nas do życia zgodnego z przykazaniami taki Bóg, który by się obrażał czy który by nas karał. Wtedy odpowiedzią byłby raczej bunt, obojętność lub chowanie się przed Bogiem niż nawrócenie. Ogromnie nas natomiast porusza i mobilizuje Bóg prawdziwy, który w Jezusie upewnił nas o tym, że się z nami utożsamia i że z nami cierpi, gdy my cierpimy. Najbardziej mobilizuje mnie do czujności i pracy nad sobą Bóg, który kocha nas w każdej sytuacji i za każdą cenę. Dzięki Jezusowi już wiem, że Bóg kocha nas także wtedy, gdy jesteśmy jeszcze grzesznikami. Stwórca nie odwołuje miłości do nas, nie przekreśla nas nawet wówczas, gdy Go lekceważmy czy gdy chcemy wyrzucić Go z naszego życia. On także wtedy pragnie naszego ocalenia. Chce, byśmy się nawrócili i byli szczęśliwi.
Moralność ratuje przed grzechem. Moralność to inteligencja, dzięki której odróżniam to, co prowadzi do życia, od tego, co prowadzi do śmierci.
Kilka lat temu pewien dziennikarz poprosił mnie o wywiad na temat chrześcijańskiej moralności. Przytoczył najpierw badania socjologiczne, z których wynikało, że młodych ludzi najbardziej zraża do Kościoła to, że księża ciągle przypominają o potrzebie respektowania Bożych przykazań i norm moralnych. Wyjaśniłem wtedy, że takie rozumowanie jest naiwne i po części zawinione przez tych księży, którzy w nieudolny sposób wyjaśniają sens Dekalogu. Stwierdziłem, że dla mnie Boże przykazania są zaszczytem i wyróżnieniem. To przecież wielki zaszczyt i ogromne wyróżnienie, że Bóg proponuje mi życie w wolności od zła i trwanie w świętości dziecka Bożego. To ogromna łaska i wielkie wyróżnienie, że Bóg mobilizuje mnie do tego, bym nikogo nie krzywdził, lecz bym kochał tak, jak On pierwszy mnie i ciebie pokochał. Nieznośnym ciężarem staje się życie wtedy, gdy ktoś nie słucha Boga i łamie Jego przykazania. Zabójstwo, cudzołóstwo, kradzież, kłamstwo, pożądanie, brak szacunku wobec własnych rodziców czy stawianie jakiegoś człowieka czy przedmiotu w miejsce Boga to najkrótsza droga do bolesnych krzywd, do nieznośnego cierpienia i rozpaczy. Naśladowanie Jezusa wymaga trudu i dyscypliny, lecz w porównaniu z ciężarem, jaki dźwigają na sobie grzesznicy, brzemię Jezusa jest naprawdę lekkie i radosne. Moralność to specyficzna cecha człowieka, która odróżnia nas od zwierząt. Człowiek jest kimś jedynym na tej ziemi, kto potrafi krzywdzić nie tylko innych ludzi, ale nawet samego siebie. Potrafi oszukiwać siebie, popadać w śmiertelnie groźne uzależnienia, stawać się obojętnym na własny los, a nawet targać się na własne życie. To właśnie dlatego moralność jest wyjątkowo ważną formą inteligencji. Dzięki tej inteligencji możemy odróżniać te zachowania, które nas rozwijają i cieszą, od tych zachowań, przez które krzywdzimy siebie czy innych ludzi i popadamy w cierpienie. Człowiek pozbawiony inteligencji moralnej czyni to, co łatwiejsze, chociaż złe i szkodliwe, a nie to, co wartościowsze i mądrzejsze.
Na uczenie odróżniania dobra od zła nigdy nie jest za późno.
Grzeszność, to zawiła dziedzina i towarzyszy człowiekowi od narodzin aż do śmierci.
Przecież rodzimy się już w grzechu pierworodnym. Dlatego nie powinno się jej bagatelizować, albo odkładać na jakiś nieokreślony czas. Dla dzieci nie ma granicy wiekowej, kiedy można je doświadczać w tej sferze. Trzeba zaczynać od początku. Im szybciej, tym będzie łatwiej.
Gdy dziecko jest małe, to niemal automatycznie, uczymy je co jest dobre a co złe. Mówimy „nie wolno zabierać bez pytania zabawek kolegi, albo przynosić ich do domu z przedszkola. Tak się nie robi, one nie należą do ciebie.” Od razu podpowiadamy też, jak powinno rozwiązać tę sprawę. Jeśli się boi, to można zaproponować pomoc przy oddawaniu zabawki. Pomimo, że to dla dziecka będzie trudne przeżycie, to powinno naprawić wyrządzone zło. Nawet, jeśli będzie to mała szkodliwość czynu. W ten sposób realizuje się jeden z warunków spowiedzi, zadośćuczynienie. O tym aspekcie często zapomina się przygotowując dziecko do tego sakramentu.
Syn mojej znajomej wraz z kolegami stłukł szybę na klatce schodowej. I tylko ona przeprowadziła z nim rozmowę. W efekcie uznali, że powinien przyznać się do winy i ponieść ewentualne konsekwencje. Chłopiec właśnie kończył szkołę podstawową, odważył się podjąć wyzwanie.
Wiem, że na uczenie odróżniania dobra od zła nigdy nie jest za późno. Sumienie powinno się ciągle uwrażliwiać. Przygotowywać na spotkanie z Jezusem podczas spowiedzi. Polecam wykorzystywanie różnych okazji, nie tylko wtedy, kiedy dziecko coś przeskrobie; można wykorzystywać oglądane filmy, przeczytane książki, czy gry. Najlepiej, by odbywało się to raczej w spokojnej atmosferze, by nie kojarzyło się z wykonywaniem wyroku.


O duchowości - ksiądz Marek Dziewiecki

Duchowość to zdolność człowieka do zrozumienia samego siebie, czyli do znalezienia odpowiedzi na pytanie: kim jestem, skąd się wziąłem, dokąd zmierzam, w oparciu o jakie więzi i wartości mogę osiągnąć cel mojego życia? Dzięki duchowości człowiek potrafi zająć świadomą i odpowiedzialną postawę wobec samego siebie, wobec drugiego człowieka, wobec Boga i świata.
...Człowiek pozbawiony duchowości jest podobnie bezradny i zagrożony, jak zwierzę pozbawione instynktów.
Rozwój duchowy jest ważniejszy niż zdrowie, wykształcenie czy status społeczny, gdyż człowiek pusty duchowo nie wie, kim jest ani po co żyje.
... Ciało bez ducha jest nierozumne, a duch bez ciała jest nieludzki. Więcej...


O prawdzie i o Prawdzie

fragment opracowania Episkopatu  "Służyć prawdzie w małżeństwie i rodzinie
T1 1. „Jezus Chrystus wie, co się kryje w człowieku”. On jeden! [..]. Nieprawda, że „wiara jest prywatną sprawą”,
a zrozumienia palących problemów trzeba szukać w modnych prądach pogańskich mistrzów. Kościół otrzymał od Boga Dobrą Nowinę oraz nakaz, aby niósł ją aż po krańce świata. Mądrość i prawda Ewangelii są darem dla całej ludzkości.

T1 2. Trzeba zatem, by uczniowie Jezusa Chrystusa podnieśli dumnie głowy. My mamy „klucz do zrozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek”. To Jezus Chrystus. „Nie dano ludziom pod niebem żadnego innego Imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni”. Jak zawsze, tak i na tym etapie dziejów ludzkości, Kościół ma do ofiarowania światu prawdę, której ów rozpaczliwie poszukuje. Gdy zatem współczesna kultura odcina się od swoich korzeni religijnych i humanistycznych, lekceważąc Boga i duchowy wymiar człowieka, „nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli”. Tym bardziej, że prawda, jaką Chrystus przyniósł światu i powierzył Kościołowi, nie jest tylko jedną z wielu możliwych. W Jezusie Chrystusie mamy pełne i ostateczne objawienie”.

T1 12. Użyty w tytule zwrot „służyć prawdzie” dokładnie określa styl myślenia i postępowania Kościoła [..] wobec małżeństwa i rodziny. Prawda o małżeństwie i rodzinie istnieje. Wiadomo, co to jest miłość, małżeństwo, rodzina. Ta prawda została objawiona przez Boga i zapisana w głębi ludzkiego serca jako prawo naturalne. Jest to prawda obiektywna. Człowiek nie jest Stwórcą, ale stworzeniem. Nie może więc przedefiniowywać według własnej woli tych podstawowych pojęć. Obiektywną prawdę o małżeństwie i rodzinie trzeba pokornie, a zarazem odważnie odkrywać, przyjmować, pogłębiać i żyć nią bez kompromisów. Po porostu trzeba jej służyć. Nikt bowiem nie panuje nad Prawdą – Prawdzie się służy.

T1 15. [..]. Kościół katolicki jest jedyną instytucją, która tak konsekwentnie i z taką determinacją broni godności człowieka, małżeństwa i rodziny.

T1 3. Kościół to jedyna w całym świecie instytucja z tak olbrzymim „doświadczeniem w sprawach ludzkich”, która towarzyszy człowiekowi w jego radościach i nadziejach, smutkach i lękach od ponad dwóch tysięcy lat! Poprzez swoje nauczanie i działalność Kościół jest tak ściśle związany z godnością i prawami człowieka, że każdy, kto chce zniszczyć człowieka albo nim manipulować, wydaje walkę Kościołowi.

T1 34. Wcielenie objawiło budzącą „zdumienie” wartość każdego człowieka, a równocześnie nadało wszystkiemu, co ludzkie, nadprzyrodzoną i sięgającą w wieczność perspektywę. „Człowieczeństwo bowiem zostało podniesione w ziemskim narodzeniu Boga. Natura ludzka została przyjęta do jedności Boskiej Osoby Syna”. Oto poczęcie jest sposobem zaistnienia Wiekuistego w czasie, a ofiarowane Bogu łono konkretnej kobiety – dziewicy Maryi – to miejsce Wcielenia Słowa Bożego.

T1 35. Jezus Chrystus narodzony w Betlejem pokazuje jasno, że na poczęcie, na kobietę brzemienną, na dziecko poruszające się w matczynym łonie, na nadchodzący czas rozwiązania, na poszukiwanie miejsca na poród, rodzenie, owijanie niemowlęcia w pieluszki, ochronę dziecka i matki, matczyne łono i piersi karmiące należy patrzeć jak na coś godnego najgłębszej czci, gdyż Słowo przyjęło ludzkie ciało, aby je przebóstwić. W encyklice Ecclesia de Eucharystia czytamy wręcz: „Maryja w pewnym sensie jest «tabernakulum» – pierwszym «tabernakulum» w historii, w którym Syn Boży (jeszcze niewidoczny dla ludzkich oczu) pozwala się adorować Elżbiecie, niejako «promieniując» swoim światłem poprzez oczy i głos Maryi”. Taki sposób wysławiania się każe widzieć w poczynaniu, rodzeniu, w ludzkim ciele, w świetle oczu i w głosie przestrzeń, w której dzieje się wielkie misterium, a nie tylko zwykły fakt biologiczny.

 spojrzenie przez pryzmat światła wiary: Prawda wieczna i nieskrępowana

O człowieku i jego godności

fragment opracowania Episkopatu "Służyć prawdzie w małżeństwie i rodzinie "

T1 16. Na współczesnych areopagach świata często i chętnie mówi się o godności człowieka, a równocześnie człowiek jest upokarzany „myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem”. Jezus Chrystus ostrzega, że nie wystarczy mówić oraz że z każdego słowa, które nie przynosi realnych owoców w codziennym życiu, będziemy rozliczeni. Nie wystarczy więc uznawać godności abstrakcyjnej osoby. Trzeba w praktyce respektować każdego człowieka na jakimkolwiek etapie jego życia, uznając, że człowiek istnieje od pierwszej chwili poczęcia i że tylko Bóg może wyznaczyć kres jego istnieniu.

T1 17. Mówimy o uznaniu i respektowaniu, a nie o przyznawaniu godności. Nikt człowiekowi nie musi bowiem godności przyznawać. Człowiek posiada ją raz na zawsze, w sposób nieodwracalny i bez jakichkolwiek ograniczeń. Źródłem godności człowieka jest Bóg, który go stworzył na swój obraz.


T1 18. Jeżeli dzisiaj godność człowieka jest lekceważona i poniewierana, to nie wystarczy domagać się poszanowania tej godności. Ostatecznie pozostanie to pustą retoryką. Trzeba pomóc człowiekowi, aby spojrzał na siebie samego w prawdzie
i uznał, że jest stworzeniem, a Bóg jest Stwórcą. „Jeżeli tego nie uczyni, ryzykuje – jak pokazuje legenda o uczniu czarnoksiężnika – że uruchomi procesy, które ostatecznie go zniszczą”. Ostatecznie bowiem to właśnie negowanie priorytetu Boga, zarozumiałe przywłaszczanie sobie praw należnych tylko Stwórcy oraz odcinanie się od chrześcijańskich korzeni prowadzi do pogardy dla podstawowych praw ludzkich i kusi, by manipulować człowiekiem. To właśnie dlatego ewangelizacja służy godności człowieka. «Zaćmienie» Boga i jego stwórczych praw, zawsze bowiem stanowi poważne zagrożenie dla pełnej prawdy o człowieku. Z tego zaś rodzą się najstraszliwsze zbrodnie. Również zbrodnie przeciwko ludzkości.


T1 19. Godność osoby ludzkiej – niezależna od nikogo, a jedynie od Boga – musi w sposób bezwzględny stanowić wartość normatywną wszelkiej działalności kulturalnej, społecznej, politycznej i gospodarczej, oceniania aborcji, eutanazji
i sztucznego zapłodnienia, wykorzystywania komórek macierzystych z embrionów i klonowania. Wszyscy muszą sobie uświadomić, że to wymaganie „ma absolutnie kluczowe znaczenie dla przyszłości rodzaju ludzkiego i dla całego świata”. Każdy – tam, gdzie Bóg go postawił – musi uczynić wszystko, co w jego mocy, aby nie dopuścić do redukcyjnej wizji człowieka i jego godności. Żaden cel – choćby to było rozwiązanie poważnych kryzysów społecznych czy troska o przyszłość bardziej godną człowieka – nie zwalnia od poszanowania „wrodzonej godności i duchowej wielkości każdej osoby ludzkiej”. Troszczyć się bowiem o przyszłość człowieka, to najpierw i przede wszystkim zabiegać, aby zachował on swoją godność i prawa należne każdej bez wyjątku osobie ludzkiej oraz rozwinął «zadane mu» człowieczeństwo.


T1 20. Aby zrozumieć wagę i sakralny wymiar tego obowiązku, należy pamiętać, że Jezus Chrystus, aby przywrócić człowiekowi utraconą godność, oddał za każdego swoje życie. Chrześcijanin – przez wzgląd na Dzieło Odkupienia – nie może zatem zgodzić się na jakikolwiek kompromis z duchem tego świata, gdy chodzi o bezwzględne poszanowanie ludzkiej godności. Sprzeniewierzyłby się swemu powołaniu. Jezus Chrystus założył przecież Kościół, aby w imieniu Boga świadczył o godności każdego człowieka, aby jej bronił wobec pogańskiego świata, a poprzez zbawcze posługiwanie prowadził do pełni.

T1 21. Gdy w Kościele mówi się o obowiązkach katolików zaangażowanych w politykę, nie jest to i być nie może kazuistyczna dyskusja prawników, którzy interpretując teksty doktrynalne Kościoła próbują przeforsować takie czy inne możliwości postępowania. Najgłębszą racją prawa kościelnego jest służba życiu duchowemu. Kościół nie jest instytucją z tego świata, w której zapis prawny stanowi ostateczną rację postępowania. Kościół jest instytucją Bosko-ludzką, gdzie prawo stanowione ma swoje źródło w depozycie wiary. W konsekwencji nie prawnicza kazuistyka, ale rozeznawanie duchowe kieruje postępowaniem Kościoła. W poszukiwaniu odpowiedzi na egzystencjalne pytania obowiązuje nas nie prawnicza, ale teologiczna metoda, która – respektując prawo naturalne oraz czerpiąc z Pisma Świętego i Tradycji Kościoła – ukaże zastosowanie Objawienia w konkretnym życiu. Zrozumiałe zatem, że nie formalne możliwości interpretacji pojedynczych tekstów, ale pokorna wierność Bogu objawiającemu się w Kościele decyduje ostatecznie o życiowych postawach. „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”.

T1 22. Mając to przed oczyma, należy powiedzieć jasno i jednoznacznie: katolicy nie mogą wychodzić z inicjatywą takiego prawa, które zdradzałoby objawioną prawdę o świętości życia ludzkiego oraz lekceważyło chrześcijańską wizję osoby. Takim jest bez wątpienia np. prawodawstwo dopuszczające zapłodnienie „in vitro”, aborcję czy eutanazję. Katolicy zaangażowani w politykę muszą dawać świadectwo chrześcijańskiej wiary.

T1 23. Bezprawne i nieuczciwe intelektualnie jest powoływanie się w tym przypadku na sytuację omówioną w „Evangelium vitae”. Encyklika mówi o tym, aby osiągnąć tyle dobra, ile się da. Gdyby natomiast katoliccy posłowie z własnej inicjatywy proponowali prawo sprzeczne z moralnością katolicką, zakładając z góry, że rozwiązania zgodne z tą moralnością nie zyskają wymaganego poparcia, wówczas dokonaliby autocenzury i poddali się bez walki. Sami oceniając, że obowiązujące zasady moralne są niemożliwe do zrealizowania, postępowaliby tak, jakby tych zasad nie było. Nawet nie próbowaliby przygotować sprawiedliwego prawa, lecz zaproponowaliby prawo niedopuszczalne moralnie, a jeszcze przekonywaliby opinię publiczną do przychylności jemu, tłumacząc, że inne jest niemożliwe. W ten sposób katoliccy politycy, a nie Urząd Nauczycielski Kościoła, decydowaliby, które zasady moralne obowiązują, a które należy pominąć. Taka sytuacja jest oczywiście niedopuszczalna w Kościele, gdyż obowiązkiem Urzędu Nauczycielskiego jest rozeznawać prawo moralne, a obowiązkiem polityków jest je realizować.

T1 24. „Relatywistyczna koncepcja pluralizmu nie ma nic wspólnego z uzasadnionym prawem katolików do swobodnego wyboru tej spośród politycznych koncepcji, zgodnych z wiarą i naturalnym prawem moralnym, która według ich uznania najlepiej odpowiada wymogom dobra wspólnego”. Dopuszczalna jest bowiem zasada pluralizmu, ale nigdy nie może być dopuszczony pluralizm zasad moralnych. Do zasady działania w zgodzie ze swoim dobrze uformowanym sumieniem trzeba bowiem dodać zasadę wierności fundamentalnym wartościom, w stosunku do których nie istnieje moralnie dopuszczalny kompromis. „Rezygnacja z prawdy nie podnosi człowieka, lecz wydaje go rachunkowi użyteczności, okrada z jego wielkości”.

T1 25. W wypadku zapłodnienia «in vitro» trzeba ponadto pamiętać, że problemem w oczach wiary jest nie tylko samo zapłodnienie pozaustrojowe, przywłaszczając sobie wyłączne prawa Stwórcy. Równie poważnym problemem jest także to, że nie godzi się ludzkiego embrionu traktować jak zwykłego zbioru komórek i selekcjonować według praw laboratoryjnych. Jeżeli człowiek ma mieć godną siebie przyszłość na naszej Ziemi, moralność musi stać ponad techniką. Zatem jeśli nawet wyeliminujemy dotychczasowe praktyki niszczenia czy zamrażania „nadliczbowych embrionów”, to nie wszystko, co technicznie możliwe, można będzie uznać za moralnie dopuszczalne. Czy naprawdę godne człowieka jest poczęcie w laboratorium? Czy człowiek może być „powoływany do życia” „na zamówienie”? Nie służy sprawie człowieka ucieczka przed tymi i im podobnymi pytaniami.

G.K. Chesterton:
Pochodzenie wszechświata, życia i człowieka to tajemnica, która wymyka się naszej wyobraźni na tej samej zasadzie jak możliwość jego stworzenia przez nas samych.
Co możemy powiedzieć o człowieku z jaskini? Jedynie to, że był artystą (pozostały po nim rysunki naskalne). Istota, która je narysowała, była zarówno twórcą jak i stworzeniem. Im usilniej postrzegamy człowieka jak zwierzę, tym mniej on je przypomina.|
Najprostszą prawdą o człowieku jest to, że jest on bardzo dziwną istotą, tak dziwną, że na ziemi można go niemal uznać za obcego - niesprawiedliwie obdarowany i niesprawiedliwie obdarzony. Nie może spać we własnej skórze i nie może ufać własnym instynktom. Jako jedyny wśród zwierząt jest wstrząsany tym pięknym szaleństwem, którym jest śmiech; Jako jedyny wśród zwierząt odczuwa tajemniczy wstyd; Jako jedyny jest obdarzony instynktem zwanym religią.


Człowiek żyje na wieczność - Albert Krąpiec

    Dzisiejsze czasy charakteryzują się zagubieniem prawdy o człowieku. W jaki sposób należy szukać odpowiedzi na pytanie, kim jest człowiek, aby tę prawdę odnaleźć?
  - Trzeba oglądać. Trzeba zobaczyć, jak się przejawia człowiek, a ten przejawia się w działaniu rozumnym, w działaniu wolnym i społecznie sprawdzalnym. I tu mamy do czynienia z koncepcją osoby - to jest wielki wkład chrześcijaństwa. Lejtmotyw życia osobowego to poznanie przez wiarę, życie w nadziei i odpłata miłością. Pan Jezus wypowiedział ostatnie słowa do apostołów: "Po tym poznają, żeście uczniami moimi, jeśli jedni ku drugim miłość mieć będziecie". A więc chodzi tu o sprawdzalność religii przez miłość, przez stosunek do drugiego człowieka, nie przez ilość przyjętych Komunii Świętych. Nie, nie, nie, ale przez to, jaki ty jesteś dla sąsiada, dla męża, żony, dzieci. Trzeba się odnieść do realnego człowieka jako dziecka Bożego.

Co zatem należałoby uznać w życiu za najważniejsze?
  - Najważniejsze to być człowiekiem odpowiedzialnym za swoje czyny, a więc za swoje poznanie, za swoje działanie i za swoje życie, bo człowiek rodzi się w czasie, ale żyje na wieczność. Dzisiaj robi się wszystko, aby tę drugą partykułę: "żyje na wieczność", wyrzucić ze świadomości człowieka. Naszym zadaniem jest zwracanie uwagi na realnego człowieka, który gdy już się narodził, żyć będzie zawsze.


O religii

G.K. Chesterton:
 Katolicyzm to religia, która zobowiązuje ludzi do przestrzegania zasad moralnych nawet wtedy, gdy nie są w nastroju do ich przestrzegania; Nie potrzebujemy religii, która ma rację w tym, w czym i my mamy rację. Potrzebujemy właśnie religii, która ma rację w tym, w czym my się mylimy.

O wolności

1. Jan Paweł II:
   Nie ma wolności bez odpowiedzialności

2. G
.K. Chesterton:
  Wolność jest czymś, co istnieje tylko w obrębie pewnych zasad. Dlatego, gdy łamiemy zasady, ponosimy tego konsekwencje; Prawda czyni nas wolnymi; Wolność daje nam przywilej kierowania sobą.

O Kościele i  o Biblii

G.K. Chesterton:
 Kościół katolicki to Rzecz Pierwsza (bo odnosi się do wszystkich innych rzeczy); Kościół jest olbrzymią przestrzenią wolności; Kościół musi często postępować wbrew światu; Kościół to taki dom, do którego prowadzą setki bram, i nie ma dwóch ludzi, którzy wchodzą do niego dokładnie z tej samej strony; Kościół katolicki jest jedyną rzeczywistością, która wybawia człowieka od poniżającej niewoli bycia dzieckiem swojego czasu; Kiedy [konwertyta (nawrócony)] wkracza do Kościoła odkrywa, że od środka jest on znacznie większy niż z zewnątrz; Główny problem z krytykami Kościoła polega na tym, że znaleźli się oni zbyt blisko niego, by go zobaczyć w całości; Tylko z oddali chłopiec może dostrzec olbrzyma i przekonać się, że to naprawdę olbrzym; Tylko wtedy, gdy ujrzymy Kościół chrześcijański pod płaskim niebem Wschodu, możemy się przekonać, że jest to rzeczywiście Kościół Chrystusowy.

Niemiecki profesor informatyki Werner Gitt http://www.wernergitt.de: wykładowca i uczestnik konferencji NEW2009
- powiedział na konferencji NEW2007, że Biblia jest to jedyna, niepowtarzalna, ponadczasowa, w całości prawdziwa księga, pisana z natchnienia Pana Boga
- udowodnił matematycznie, że spełnienie 3268 przepowiedzianych w Biblii i spełnionych proroctw nie jest możliwe, nie może być dziełem przypadku; swój dowód oparł na modelu prawdopodobieństwa losowego wybrania jednej czerwonej mrówki spośród wszystkich innych czarnych, pokrywających 10-cio metrową warstwą każdą z planet;  obliczone prawdopodobieństwo spełnienia się tej liczby proroctw jest niewyobrażalne; musiałoby dotyczyć olbrzymiej liczby takich jak nasz wszechświatów: liczba 10 do potęgi 876 (jedynka i 876 zer).

Nasz pogląd: Biblia to niezwykła książka, dająca czytającemu przesłanie (wskazanie, poradę) na teraźniejszość i na przyszłość. To przesłanie jest "zakodowane" w literach, słowach, zdaniach Pisma Świętego. "Rozkodowanie" może nastąpić z użyciem mózgu ale tylko z Bożą pomocą, we współdziałaniu naszej wolnej woli z wolą Ducha Świętego.

Wikipedia o Piśmie Świętym: http://pl.wikipedia.org/wiki/Biblia 

O małżeństwie i o rodzinie

Rodzina w rozumieniu naturalnym (także katolickim):
Wspólnota ludzi oparta na małżeństwie zawartym dobrowolnie przez mężczyznę i kobietę, którzy utworzyli nierozerwalną wspólnotę życia skierowaną dla dobra wspólnego i zrodzenia oraz wychowania dzieci. Rodzina to „wspólnota życia i miłości”, „komunia osób”, to związek wolnych osób, które połączyły się wzajemnym obdarowywaniem i współdziałaniem; ma ona swe źródło i odniesienie w TrójJedynym Bogu.

T1 31. W opisie stworzenia czytamy: „Rzekł Bóg: uczyńmy człowieka na nasz obraz, podobnego nam (…). Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz. Stworzył go mężczyzną i kobietą”. Kontemplacja Historii Zbawienia ukazuje nam Boga-Oblubieńca, który wybrał sobie lud, zawarł z nim nieodwołalne Przymierze, jego sprawy uważa za własne i chociaż zdradzany – pozostaje wierny. Aby być Jego obrazem, trzeba żyć miłością wierną, nierozerwalną i wyłączną w małżeństwie.

T1 8. Rosną naciski na zrównanie tzw. wolnych związków z rodziną. Próbuje się przeciwstawiać prawa dziecka prawom rodziców. Wciąż znajduje zwolenników okrutna zbrodnia aborcji. Ostatnio dąży się do legalizacji manipulacji genetycznych, aż po zapłodnienie «in vitro» oraz próbuje się oswoić społeczeństwo z eutanazją. Jednym słowem przedstawia się jako postęp cywilizacyjny lub osiągnięcie naukowe to, co w rzeczywistości jest po prostu klęską z punktu widzenia ludzkiej godności oraz dobra społeczeństwa.

T1 36. Kolejny etap objawienia godności i ceny człowieka w oczach Boga stanowi Odkupienie: „Krzyż mówi do końca,
i mówi ponad wszelką miarę, ponad wszelki argument rozumu i wiary, kim w oczach Boga, w Jego odwiecznym planie miłości jest człowiek! Mówi to raz na zawsze i nieodwracalnie”. Stwierdzenie, że nasze ciało jest Ciałem Chrystusa, to nie zwrot retoryczny, lecz „prawdziwy fundament niezniszczalnej godności” każdego człowieka oraz życia w ciele. Jezus Chrystus, który umiłowawszy wspólnotę Kościoła wydał za nią samego siebie, pozostaje niedościgłym wzorem wzajemnego oddania w małżeństwie. On nie szukał tego, co dla niego wygodne, ani nie miłował jedynie słowem i językiem, lecz cichy
i pokorny sercem szedł drogą krzyżową wiedząc, że trzeciego dnia zmartwychwstanie. Ukazując zatem Jezusa jako żywy ideał świętości małżeńskiej, nigdy dosyć przypominać, że prawdziwy dar z siebie samych domaga się postawy wyrzeczenia
i samozaparcia w każdej chwili codziennego życia małżeńskiego i rodzinnego. Mądrość krzyża i logika ziarna, które obumiera, aby wydać plon są niezbędne do pełni szczęścia w małżeństwie.

T1 52. Kościół od pierwszych wieków swego istnienia bronił godności małżeństwa oraz świętości współżycia małżeńskiego. Mimo to zarzuca się kłamliwie, że dopuszcza on współżycie płciowe jedynie dla zrodzenia dzieci. Współczesna kultura masowa lansuje nawet pogląd, że chrześcijaństwo niszczy miłość erotyczną, której urok miałby być dostępny tylko wtedy, kiedy będzie przeżywana w sposób brudny i rozwiązły. Tymczasem w żadnym wypadku czystość nie jest pogardą ani ucieczką od ciała, lecz praktyczną konsekwencją poczucia świętości ciała ludzkiego oraz traktowania go ze «czcią». Ciało jest bowiem dziełem i darem Boga, a nie tworzywem, z którym mamy prawo postępować według własnego uznania. Pismo Święte naucza, że ciało człowieka jest świątynią Ducha Świętego. Troska o czystość jest zatem troską o to, by nie zbezcześcić «świątyni» i uszanować świętość ciała, które Bóg dopuścił do komunii z Nim.

T1 163. Jest ogromnie pilne i potrzebne, aby wszyscy twórcy kultury masowej – mając też przed oczyma ich własne, najgłębsze marzenia o miłości i rodzinie, a przede wszystkim to, co najświętsze w ludzkim życiu i sercu – zechcieli się spokojnie zastanowić, po co negować, że człowiek jest powołany i zdolny do miłości, do ofiary i do budowania prawdziwej
i trwałej jedności małżeńskiej między kobietą i mężczyzną? Po co jako ideał ludzkiej wolności przedstawiać karykaturę człowieka, schlebiając najniższym jego instynktom? Po co stwarzać wrażenie, że wszelkie słabości i nieprawości, przez które miłość ludzka bardzo często doznaje sprofanowania, a które Pismo Święte ukazuje od tysiącleci jako zupełnie sprzeczne z powołaniem człowieka do świętości, stanowią poszukiwaną przez wielu wartość? W imię czego bronić i wzywać do tolerancji tego, co złe i niedopuszczalne w świetle powszechnie przyjętych i przeżywanych wartości, obrażając większość społeczeństwa?

VIII Zjazd Gnieźnieński "Rodzina nadzieją Europy"
łącze do wykładu-katechezy kardynała Ennio Antonelli'ego, przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Rodziny
tytuł wykładu. "Europa. Rodzina - wizja przyszłości"
rodzaj - plik dźwiękowy w formacie MP3:  


O modlitwie i o pracy

Jan Paweł I:
Przez modlitwę rodzinną Kościół domowy staje się skuteczną rzeczywistością i prowadzi do przekształcenia świata. A wszystkie wysiłki rodziców, aby napełnić dzieci miłością Boga i wesprzeć je przykładem własnej wiary, stanowią jedną z najważniejszych form apostolatu własnej wiary, stanowią jedną z najważniejszych form apostolatu XX wieku.


z opracowania Episkopatu
 "Służyć prawdzie w małżeństwie i rodzinie ":

T1 96. Nie jest też prawdą, jakoby wspólna modlitwa w rodzinie była czymś niemożliwym dla „przeciętnych” rodzin. Trzeba raczej podkreślić, że wspólna modlitwa jest dla małżonków życiową koniecznością. Podczas niej mają szansę zobaczyć, kim są naprawdę. Równocześnie ona czyni ich tym, czym być powinni. „Komunia w modlitwie jest jednocześnie owocem i wymogiem owej komunii otrzymanej w sakramentach chrztu i małżeństwa”. Ona nie tylko zakorzenia w Bogu.
W niej również „małżonkowie wzajemnie się sobie oddają i przyjmują” w jedyny, niepowtarzalny i niczym niezastąpiony sposób.

Encyklika Jana Pawła II:  Laborem exercens (Z pracy), podtytuł: O pracy ludzkiej




O miłości - ksiądz Marek Dziewiecki

Z książki księdza Marka Dziewieckiego pt. Niezawodna miłość
Wydawnictwo eSPe, Kraków 2007

Jedynie Bóg, który jest Miłością, uczy kochać w sposób niezawodny
Miłość nie jest Bogiem lecz Bóg jest Miłością

    Nic nie budzi w nas tyle nadziei, radości i wzruszeń, co tęsknota za miłością. Nic nas nie cieszy i nic nie ma sensu, jeśli nie kochamy i nie jesteśmy kochani. Kochać i być kochanym nieodwołalnie, bezwarunkowo, na zawsze, w dobrej i złej doli - oto największe marzenie człowieka. Gdy pojawia się druga osoba, która zaczyna odnosić się do nas z taką właśnie miłością, wydaje się nam, że powracamy do raju. Nie potrafimy wtedy wyrazić naszej radości żadnymi słowami. Jednak gdy ta druga osoba przestaje okazywać nam miłość, życie staje się dla nas nieznośnym ciężarem. Czujemy się zranieni i zdradzeni. Przestajemy wierzyć w to, że miłość w ogóle istnieje. Najbardziej bolesny zawód, jaki może człowieka spotkać, to zawód miłosny. Jednak to nie miłość rozczarowuje, ale człowiek.
Pośród wszystkich istot żyjących na ziemi jedynie my, ludzie, jesteśmy zdolni do tego, by uczyć się kochać. Serce człowieka ciągle jest niespokojne i nienasycone. Codziennie przypomina mu o tym, że do szczęścia nie wystarczy młodość, uroda, pieniądze czy sława. To właśnie dlatego wśród ludzi młodych, pięknych, bogatych i sławnych są tacy, którzy popadają w rozpacz, uzależniają się od alkoholu czy narkotyków albo targają się na swe życie. Tymczasem wśród ludzi starych, biednych, chorych i nieznanych są tacy, którzy tryskają radością i cieszą się życiem. Ci drudzy z pewnością doświadczają niezawodnej miłości. Teoretycznie niemal każdy bez wahania uzna, że miłość jest największą wartością
i że nadaje życiu sens. W praktyce jednak często oddalamy się od miłości, kierując się ku takim wartościom, jak: uczucie, pieniądze, władza czy przyjemność.
Niniejsza książka mówi o miłości, która jest niezawodna, czyli o miłości, która wszystko przetrzyma i nigdy nie ustaje (por. 1 Kor 13). Z pewnością żaden człowiek nie jest w stanie opisać całego bogactwa przeżyć i zachowań, które wiążą się z doświadczaniem i wyrażaniem takiej właśnie miłości. Celem tej książki nie jest jednak opisanie tego, co myślimy, przeżywamy i czynimy wtedy, gdy kochamy. Jest nim ukazanie istoty miłości, która jest silniejsza niż śmierć. Przyjrzyjmy się miłości, która nigdy nie zawodzi i która jest większa od wszystkich naszych ograniczeń, lęków i rozczarowań.
Człowiek, który twierdzi, że rozczarował się miłością, zwykle nie zdaje sobie sprawy z tego, iż pomylił miłość z czymś, co miłością nie jest. Dzisiaj miłość myli się najczęściej z seksualnością, uczuciem, tolerancją, akceptacją, «wolnym związkiem» i z naiwnością. 

    Błąd pierwszy

polega na przekonaniu, że istotę miłości stanowi współżycie seksualne. Mylenie miłości z seksualnością prowadzi do dramatów, gdyż popęd seksualny - tak jak każdy popęd - jest ślepy. Gdyby istotą miłości było współżycie seksualne, rodzice nie mogliby kochać swych własnych dzieci. Nawet w małżeństwie współżycie seksualne jest jedynie epizodem w całym morzu okazywanej sobie nawzajem czułości i codziennej troski o współmałżonka. Kto myli seksualność z miłością, ten dla chwili przyjemności gotów jest poświęcić nie tylko swe sumienie, małżeństwo czy rodzinę, ale i zdrowie, a nawet życie. Popada zwykle w uzależnienia, a nierzadko popełnia okrutne przestępstwa. Seksualność oderwana od miłości prowadzi do przemocy, w tym do gwałtów, a nawet do śmierci (aborcja, AIDS). Mylić miłość z seksualnością to dosłownie mylić życie ze śmiercią.
Kogoś, kto przeżywa radość dlatego, że kocha, nie interesuje taka forma współżycia seksualnego, która powoduje utratę przyjaźni z Bogiem, z samym sobą czy z drugim człowiekiem. Miłość jest jedyną siłą, dzięki której człowiek może stać się panem swoich popędów i swojego ciała. Co więcej, w większości rodzajów więzi międzyludzkich to właśnie zdolność do powstrzymania się od współżycia seksualnego świadczy o tym, że ludzie ci kochają się miłością odpowiedzialną. Współżycie seksualne nie wiąże się przecież z miłością rodzicielską ani z dojrzałą miłością narzeczeńską czy przyjacielską. Także w małżeństwie panowanie nad popędem seksualnym jest warunkiem dochowania wierności i szczęścia. Seksualność małżonków jest czysta wtedy, gdy jest wyrazem miłości, a nie popędu czy pożądania. Małżonek, który kocha, nie skupia się na doznaniach cielesnych, ale zachwyca się rym, że może być tak blisko osoby, którą kocha i przez którą jest kochany. Współżycie seksualne jest wtedy spotkaniem dwóch osób, a nie dwóch ciał.

    Błąd drugi

 polega na przekonaniu, że miłość jest uczuciem i że zakochanie się jest najbardziej intensywną formą miłości. Tymczasem kochać to nieskończenie więcej niż odczuwać określone stany emocjonalne. Gdyby istotą miłości było uczucie, to nie można by było jej ślubować, gdyż uczucia są zmienne. Uczucia są cząstką człowieka, są jego cechą i własnością. Natomiast miłość jest większa od człowieka. Uczucia przeżywamy także wobec zwierząt, przedmiotów czy wydarzeń, a zatem wtedy, gdy coś nie tyle kochamy, ile lubimy, lub gdy czymś się cieszymy. Miłość to postawa, a nie nastrój.
Fałszywe przekonanie, iż miłość jest uczuciem, wynika z tego, że każdy, kto kocha, doznaje silnych emocji. Nie ma miłości bez uczuć. Jeśli ktoś jest wobec drugiej osoby obojętny, to znaczy, że jej nie kocha. Jednak z tego, że uczucia towarzyszą miłości, nie wynika, że stanowią one jej istotę. Gdyby można było stwierdzić, że miłość jest tym, co jej towarzyszy, to równie uprawnione byłoby stwierdzenie, że miłość jest wzmożonym wydzielaniem hormonów, podniesionym ciśnieniem krwi albo rumieńcem na twarzy. Tego typu zjawiska pojawiają się wtedy, gdy kochamy, ale nie są one miłością. Nie jest prawdą, że miłość to uczucie i że kochając przeżywamy jedynie «piękne» uczucia. Natomiast jest prawdą, że miłości zawsze towarzyszą uczucia i że są one różne: od radości i entuzjazmu do rozgoryczenia, gniewu, żalu, a nawet emocjonalnej nienawiści. W każdym słowie i czynie Jezus wyrażał miłość, ale przeżywał przecież różne stany emocjonalne. Kiedy kochający rodzice odkrywają, że ich syn jest narkomanem, przeżywają dramatyczny niepokój, lęk i wiele innych bolesnych uczuć - właśnie dlatego, że kochają swego syna. Mylenie miłości z uczuciem sprawia, że to uczucia bierze się za kryterium postępowania. Tymczasem uczucia - podobnie jak popędy - są ślepe, a kierowanie się nimi prowadzi do życiowych pomyłek i dramatów.
Miłość jest świadomą i dobrowolną postawą, a uczucia są jednym ze sposobów jej wyrażania. Miłość to kwestia wolności
i daru, a uczucia to kwestia potrzeb i spontaniczności. Miłość skupia nas na potrzebach innych ludzi, a uczucia - na naszych własnych potrzebach i przeżyciach. Miłość prowadzi na szczyty bezinteresowności i wolności, a więzi oparte na potrzebach emocjonalnych prowadzą do uzależnienia się od drugiej osoby i do zazdrości wywołującej agresję. Miłość owocuje pogodą ducha i spokojem, a skupianie się na uczuciach prowadzi do niepokojów i napięć. To właśnie dlatego radość człowieka zakochanego jest przepojona niepokojem, a zakochani ranią się nawzajem stosując różne formy szantażu emocjonalnego. Miłość prowadzi do trwałej radości, a kierowanie się uczuciami niszczy więzi międzyludzkie oraz prowadzi do trwałego niepokoju, przez co wiąże się z popadaniem w uzależnienia od środków chemicznych.

    Błąd trzeci

 polega na przekonaniu, że miłość jest tym samym, co tolerancja. Tymczasem ten, kto toleruje, mówi: „Rób, co chcesz!",
a ten, kto kocha, mówi: „Pomogę ci czynić to, co wiedzie ku świętości". Tolerancja byłaby postawą racjonalną wtedy, gdyby człowiek nie był w stanie krzywdzić siebie i innych ludzi. Tak będzie w niebie, ale na ziemi większość zachowań człowieka nie wyraża miłości, ale prowadzi do krzywdy i cierpienia. W tych realiach, w jakich żyjemy, powiedzieć komuś: „Rób, co chcesz!" to tak, jakby powiedzieć mu: „Twój los mnie nie interesuje!". Miłość wiąże się z troską o drugiego człowieka, a tolerancja wynika z obojętności na jego los. Ten, kto myli miłość z tolerancją, rezygnuje z racjonalnego myślenia, gdyż wierzy w to, że wszystkie zachowania człowieka są równie dobre. Tolerować zachowania człowieka można - i to w pewnych granicach! - wyłącznie w odniesieniu do smaków i gustów. Nie można natomiast odwoływać się do tolerancji w odniesieniu do relacji międzyosobowych i wartości, gdyż niektóre zachowania są tak szkodliwe, że zakazane są prawem karnym. Człowiek dojrzały popiera odpowiedzialne zachowania wszystkich ludzi, bez wyjątku, a jednocześnie sprzeciwia się - i to ze stanowczością, jakiej uczy nas Chrystus - tym zachowaniom, którymi człowiek krzywdzi siebie lub innych. Im bardziej kocham człowieka, tym bardziej «nietolerancyjny» się staję wobec tych jego zachowań, które są szkodliwe, gdyż tym bardziej zależy mi na jego losie. Im mocniej kochają rodzice swoje dziecko, z tym większą stanowczością chronią je przed niebezpieczeństwem i nie tolerują jego złych zachowań.

    Błąd czwarty

polega na utożsamianiu miłości z akceptacją. Akceptować drugiego człowieka to tak, jakby mu powiedzieć: „Bądź sobą", czyli: „Pozostań na tym etapie rozwoju". Tego typu przesłanie jest niewłaściwe, szczególnie wobec ludzi, którzy przeżywają kryzys. Nikt roztropny nie zachęca narkomana czy złodzieja do tego, żeby był czy pozostał «sobą». Akceptacja to znacznie mniej niż miłość, i to nie tylko w odniesieniu do ludzi przeżywających kryzys, ale i w odniesieniu do ludzi, którzy trwają na drodze rozwoju.
Nikt z nas nie jest przecież na tyle dojrzały, by nie mógł rozwijać się dalej. Rozwój człowieka nie ma granic!
Tylko w odniesieniu do Boga miłość jest tożsama z akceptacją, gdyż Bóg jest samą miłością i nie potrzebuje się rozwijać. Tymczasem nikt z nas, ludzi, miłością nie jest i nikt z nas nie powinien przestać się rozwijać.
Słuszne jest akceptowanie prawdy na temat cech czy postawy danego człowieka. Słuszne jest też akceptowanie tego,
że jego godność jest nienaruszalna. Jednak zarówno prawda o danej osobie, jak i jej godność nie jest zależna od tego, czy ją akceptujemy czy też nie. Od nas natomiast zależy nasza postawa wobec tej osoby, czyli właśnie to, czyją kochamy czy też jedynie akceptujemy prawdę o niej oraz to, że ma ona swą godność. Jeśli kogoś kocham, to nie chcę go «zamrozić»
w danej fazie jego rozwoju, ale chcę mu pomagać nieustannie się rozwijać. Akceptować to mówić: „Bądź sobą!", a kochać to mówić: „Pomogę ci stać się kimś większym od samego siebie". Miłość to zdumiewająca moc, która potrafi przemienić człowieka. Ten, kto kocha, ma odwagę zaproponować osobie kochanej, by dorastała do świętości, a nie jedynie akceptowała siebie na obecnym etapie rozwoju. To nie przypadek, że w Piśmie Świętym ani razu nie występuje słowo «tolerancja» czy słowo «akceptacja».

    Błąd piąty

 polega na uleganiu mitowi, że pozostawanie dwojga ludzi w «wolnym związku» jest wyrazem ich wzajemnej miłości. Tymczasem w rzeczywistości «wolny związek» nie istnieje, tak jak nie istnieje ani «sucha woda», ani «kwadratowe koło». Ludzie, którzy ulegają owemu mitowi, deklarują sobie, że się kochają (czyli że żyją w najsilniejszym związku, jaki jest możliwy w całym wszechświecie), a jednocześnie twierdzą, że w każdej chwili mogą się rozstać, gdyż związek ten do niczego ich nie zobowiązuje. Ludzie ci posługują się tym wewnętrznie sprzecznym wyrażeniem po to, by zatuszować bolesną prawdę, że ów «wolny związek» to w rzeczywistości związek egoistyczny, niepłodny i z definicji nietrwały. Osoby pozostające w takim związku są wolne tak naprawdę tylko od jednego: od odpowiedzialności za swe postępowanie i za drugą osobę. W «wolnym związku» jedna osoba traktuje tę drugą jak sprzęt domowy, który bierze się ze sklepu na próbę
i który w każdej chwili można oddać. Tymczasem ktoś, kto kocha, pragnie czegoś nieskończenie większego niż romans czy związek z kolejnym partnerem. 

    Błąd szósty

polega na myleniu miłości z naiwnością. Takie podejście do drugiego człowieka, które jest przejawem naiwności, nie ma nic wspólnego z miłością. Miłość bowiem jest szczytem nie tylko dobroci, ale i mądrości. Chrystus poświęcał tak wiele czasu na uczenie swych słuchaczy mądrego myślenia właśnie dlatego, żeby nie mylili miłości z naiwnością. On pragnie, abyśmy w miłości byli nieskazitelni jak gołębie, ale i roztropni jak węże (por. Mt 10,16). Myli miłość z naiwnością ten, kto nie potrafi bronić się przed człowiekiem, który go krzywdzi, i nazywa to swoje zachowanie «miłością». Oto typowy przykład naiwności: alkoholik znęca się nad swoją żoną, ona bardzo cierpi z tego powodu, on przez całe lata lekceważy to jej cierpienie, a ona mimo to nie chce się bronić, licząc, że to jej cierpienie przyczyni się kiedyś do przemiany męża. Człowiek, który kocha dojrzale, przyjmie niezawinione cierpienie pod warunkiem, że może ono zmobilizować krzywdziciela do tego, że zastanowi się on nad swym postępowaniem i je zmieni. Jeśli jednak krzywdziciel pozostaje obojętny na to cierpienie i błądzi coraz bardziej, to osobie krzywdzonej pozostaje tylko miłość na odległość.
Tęsknota za miłością wpisana jest w bicie naszego serca. Łatwo jest marzyć o miłości. Łatwo jest też odczuwać ciągłe pragnienie miłości. Znacznie trudniej jest kochać. I właśnie dlatego wielu ludzi zadowala się namiastkami miłości. To, co jest cenne, często bywa podrabiane, gdyż imitacje znacznie mniej kosztują. Ten, kto pomyli błyszczące szkiełka z diamentami, straci wiele pieniędzy. Natomiast ten, kto pomyli miłość z jej imitacjami, ryzykuje, że będzie cierpiał i w życiu doczesnym, i w życiu wiecznym.



O zagrożeniach naszej wiary

.. z dokumentu Episkopatu Polski

Czytaj także fragment  książki "Zmanipuluję Cię, kochanie". Autor Robert Tekieli.


2. Główne zagrożenie dla chrześcijańskiej wiary stanowią sekty. Społeczna wiedza dotycząca związanego z nimi zagrożenia wciąż jest zbyt mała. Bierze się to m.in. z faktu, że nie wszystkie sekty mają charakter religijnych związków wyznaniowych i często chowają się za szyldami grup realizujących cele inne niż religijno-kultyczne. Tymczasem w Polsce, według niektórych obliczeń, działa ok. 300 sekt, do których należy od 100 do 300 tys. ludzi, a ich wpływom ulegać może nawet ok. 1 mln osób. Z pewnością do nich trafia część spośród kilkunastu tys. osób, które rocznie uznaje się w Polsce za zaginione.
 
Sekty są bez wątpienia problemem nie tylko dla ludzi wierzących, ale także dla struktur władzy państwowej i organów ścigania w Polsce, które w dużym stopniu pozostają bezradne wobec tego zjawiska lub też go nie dostrzegają. Za najbardziej niebezpieczny uznaje się fakt, że wiele sekt działa w Polsce w sposób legalny jako zarejestrowane związki wyznaniowe.

3.
...
Szczególnie niebezpieczne i niepokojące jest oswajanie dzieci z okultyzmem. Rynek nasycony jest dziś niezliczoną ilością zabawek, gier, publikacji książkowych przesyconych wątkami fantastycznymi o charakterze nie tylko okultystycznym, ale nawet demonicznym. Przyczynia się to z pewnością do banalizowania zła, oswajania z nim, zacierania granic między dobrem i złem, co może być pierwszym krokiem do zainteresowania niebezpiecznymi praktykami pseudoreligijnymi, a nawet satanizmem. Zarówno bowiem fascynacja złem, jak i lekceważenie go, prowadzić mogą wprost do uzależnienia od niego.

...
Istotą chrześcijaństwa jest wiara w Jezusa Chrystusa  jako Wcielonego Boga, który przyniósł ludzkości pełnię Bożej prawdy oraz dokonał dzieła odkupienia i zbawienia ludzi wszystkich czasów. W Nim więc jest pełnia prawdy i pełnia Bożej łaski. On jest jedynym Pośrednikiem między Bogiem i człowiekiem, jedyną Drogą do Ojca; On jest pełnią i wzorem życia religijnego. Wywodząca się od Niego religia, uobecniona w Chrystusowym Kościele, jest religią najdoskonalszą i w pełni zbawczą. Jest więc nie do pogodzenia z chrześcijaństwem szukanie jakiejkolwiek namiastki życia religijnego poza Chrystusem i Kościołem, ponieważ nie da się połączyć Ewangelii z tajemną pseudowiedzą, sakramentalnej działalności Kościoła z magią, wiary w zmartwychwstanie z wiarą w reinkarnację. Takie zachowanie nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem i de facto stawia człowieka poza Kościołem. Chrześcijanin, kierując się wskazaniami własnej wiary, zdecydowanie odrzuca wszystko, co jest z nią sprzeczne lub co jej zagraża. Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza jednoznacznie: „Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłośćPor. Pwt 18,10; Jr 29, 8..







O rozwodach

zasłyszane z wiarygodnego źródła i "dające do myślenia

Żyjemy w czasach plagi rozwodów. Rozwodzą się obecnie pary, związane węzłem małżeńskim: sakramentalnym "co trzecie" oraz niesakramentalnym - "co drugie" (statystycznie, z grubsza).
Małżeństwa sakramentalne, które w niedzielę i święta uczestniczą we Mszy Świętej także się rozwodzą ale tych rozwodów jest wyraźnie mniej - "co pięćdziesiąte" jest nietrwałe.
Wśród małżeństw sakramentalnych, które w niedzielę i święta uczestniczą we Mszy Świętej oraz codziennie wspólnie modlą się, rozpad dotyczy co tysiąc pięćsetnej pary małżeńskiej!


  


O duszy (i duszy kobiety)

Laureat Nagrody Nobla o istnieniu nieśmiertelnej duszy. Autor: ksiądz  Mieczysław Piotrowski TChr.  Źródło: www.milujciesie.pl

Jeden z największych w świecie autorytetów w zakresie badań ludzkiego mózgu, laureat Nagrody Nobla John Eccles w oparciu o wyniki naukowych dociekań stwierdził, że każdy człowiek ma nieśmiertelną duszę
Profesor John Carew Eccles, australijski neurofizjolog (1903 – 1997,  laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny (1963)), opierając się na wynikach swoich wieloletnich naukowych obserwacji i analiz, stwierdza, że materia nie jest w stanie wytwarzać zjawisk psychicznych i nie ma przechodzenia energii fizycznej w psychiczną. Tym samym tylko duchowa rzeczywistość może wytwarzać zjawiska psychiczne. Australijski noblista uświadamia nam, że z naukowego punktu widzenia trzeba jednoznacznie odrzucić twierdzenie materialistów, że ludzka świadomość jest produktem materii. Dla J. Ecclesa stało się oczywiste, że umysł człowieka, jego osobowe ja, istnieje jako duchowy wymiar człowieczeństwa i jest nieśmiertelną duszą. Ten wybitny naukowiec podkreśla, że współczesna nauka przekazuje nam orędzie pokory w obliczu cudu życia i wspaniałości ludzkiej osoby. Prawdziwymi cechami człowieczeństwa są nie tylko inteligencja i mózg, ale przede wszystkim kreatywność i zdolność wyobraźni. Eccles pisze o dwóch pewnikach, a są nimi: niepowtarzalność osoby ludzkiej w jej cielesności i w duchowym istnieniu nieśmiertelnej duszy.
 Bazując na wynikach swoich badań, profesor Eccles zdecydowanie odrzuca materialistyczną teorię umysłu, według której mózg jest rozumiany jako superskomplikowany komputer, w którym kora mózgowa generuje wszystkie myśli i uczucia. Określa tę teorię jako „zubożałą i pustą”, ponieważ posługuje się ona niejasnymi ogólnikami, a przede wszystkim nie jest zdolna uzasadnić cudu i tajemnicy istnienia niepowtarzalności ludzkiego ja wraz z jego duchowymi wartościami: kreatywnością i zdolnością wyobraźni (How the Self Controls Its Brain, ss. 33, 176). „Skoro materialistyczna koncepcja – pisze Eccles – nie jest w stanie wyjaśnić i uzasadnić doświadczenia naszej niepowtarzalności, jestem zmuszony przyjąć nadprzyrodzone stworzenie niepowtarzalnego, duchowego, osobowego »ja«, czyli duszy. Wyjaśniając w terminach teologicznych: każda Dusza jest nowym Bożym stworzeniem wszczepionym w ludzki zarodek” (Evolution of the Brain, Creation of the Self, s. 237).
 Profesor J. Eccles stworzył nową, genialną teorię funkcjonowania ludzkiego umysłu, znaną jako dualistyczny interakcjonizm (dualist-interactionism).
Jej autor wyjaśnia: „Stwierdzam, że tajemnica człowieka jest niewiarygodnie pomniejszona przez naukowy redukcjonizm z jego roszczeniem »obiecującego materializmu«, który miałby wytłumaczyć istnienie całego duchowego świata w kategoriach wzorców aktywności neuronów. Tego rodzaju wiara powinna być traktowana jako przesąd. Musimy uznać, że jesteśmy istotami duchowymi z duszami istniejącymi w duchowym świecie i równocześnie istotami materialnymi z ciałami istniejącymi w materialnym świecie” (Evolution of the Brain…, s. 241). Twierdzenie materialistów, że myślenie jest wynikiem materialnych procesów, Eccles odrzuca jako przesąd, który nie ma nic wspólnego z ustaleniami nauki: „Im bardziej naukowe badania odkrywają prawdę o pracy ludzkiego mózgu, tym jaśniej możemy rozróżnić jego funkcjonowanie i myślenie – i w tym kontekście widać, jak wspaniałe jest zjawisko myślenia. Przekonanie, że myślenie jest efektem materialnych procesów, jest po prostu przesądem utrzymywanym przez dogmatycznych materialistów. Ma ono cechy mesjańskiego proroctwa z obietnicą przyszłości uwolnionej od wszelkich problemów – coś w rodzaju nirwany dla naszych pechowych następców. Materialistyczni krytycy argumentują, że nieprzekraczalne trudności sprawia hipoteza, iż niematerialne umysłowe wydarzenia mogą oddziaływać na materialną strukturę neutronów. Takie oddziaływanie jest rzekomo niezgodne z zachowaniem praw fizyki, a w szczególności z pierwszym prawem termodynamiki. Ta obiekcja z pewnością mogła być podtrzymywana przez dziewiętnastowiecznych fizyków, neurologów i filozofów, ideologicznie związanych z dziewiętnastowieczną fizyką, która nie jest świadoma rewolucji dokonanej przez fizykę kwantową w dwudziestym wieku” (A unitary hypothesis of mind-brain interaction in the cerebral cortex(1990); art. opublikowany w Proceedings of the Royal Society B 240, ss. 433-451).
 Wieloletnie naukowe badania ludzkiego mózgu doprowadziły Johna Ecclesa do stwierdzenia, że wszyscy mamy osobowe ja – czyli niematerialny umysł, który działa poprzez materialny mózg. Tak więc oprócz świata fizycznego w człowieku istnieje umysłowy – czyli duchowy – świat i obie te rzeczywistości wzajemnie oddziałują na siebie (por. How the Self Controls Its Brain, s. 38). Profesor Eccles podkreśla zdumiewający fakt, że samoświadomość osobowego ja u każdego człowieka trwa niezmiennie przez całe jego życie, „a ten fakt musimy uznać za cud” (tamże, s. 139).
 Tak J. Eccles pisze o nieśmiertelności ludzkiej duszy, czyli o istnieniu osobowego ja po śmierci ciała każdego człowieka: „Wierzę, że moje istnienie jest fundamentalną tajemnicą, która przekracza każdą biologiczną ocenę rozwoju mojego ciała (również mózgu) z jego genetycznym dziedzictwem i ewolucyjnym pochodzeniem. Byłoby nierozsądnym wierzyć, że ten wspaniały dar świadomego istnienia nie ma dalszej przyszłości oraz możliwości egzystencji w innej niewyobrażalnej rzeczywistości” (Facing Reality: Philosophical Adventures by a Brain Scientist, Heidelberg Science Library 1970, s. 83). W innym miejscu australijski badacz wyjaśnia: „Możemy patrzeć na śmierć ciała i mózgu jako na rozpad naszego dualistycznego istnienia. Mamy nadzieję, że uwolniona dusza znajdzie nową przyszłość o głębszym znaczeniu i bardziej zachwycających doświadczeniach w jakiejś odnowionej ucieleśnionej egzystencji zgodnie z tradycyjnym chrześcijańskim nauczaniem” (Evolution of the Brain…, s. 242); „Nasze zaistnienie jest tak samo tajemnicze jak nasza śmierć. Czyż nie możemy mieć nadziei dlatego, że nasza ignorancja o naszym pochodzeniu jest taka sama jak o naszym przeznaczeniu? Czy nasze życie nie może być przeżywane jako wyzwanie i wspaniała przygoda, której ostateczne znaczenie jest jeszcze do odkrycia?” (Facing Reality: Philosophical Adventures by a Brain Scientist (1970), s. 95).
 Niech to świadectwo o istnieniu nieśmiertelnej ludzkiej duszy jednego z największych na świecie znawców ludzkiego mózgu, laureata Nagrody Nobla prof. Johna Ecclesa, zmobilizuje nas do większej troski o swoją duszę, czyli o własne życie duchowe – o czystość serca, wolność od wszelkiego zła, o życie wieczne. Ma się to dokonywać przez pogłębianie osobistej relacji z Chrystusem w codziennej modlitwie oraz w sakramentach pokuty i Eucharystii. Pamiętajmy stale o słowach Pana Jezusa: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mt 16, 26)


O duszy kobiety

    Według Edyty Stein, dusza kobiety jest obecna we wszystkich częściach ciała i wewnętrznie zostaje bardziej zaangażowana w to, co się z nim dzieje. W tym objawia się przeznaczenie kobiety do macierzyństwa. Naturalna skłonność kobiecej duszy do bycia podporą nie wyczerpuje się jedynie w relacji do małżonka, lecz rozciąga się na wszystkie osoby będące w jej zasięgu. Dlatego dusza kobiety winna być: szeroka, czyli otwarta na wszystkich, cicha - by burzą nie ugasić delikatnego płomyka, gorąca - by nie dopuścić do zmarznięcia delikatnych pączków, jasna, by się szkodniki w ciemnych kątach nie zalęgły, zamknięta w sobie - by włamania z zewnątrz nie zagroziły wewnętrznemu życiu, wolna od siebie - by obce życie miało w niej miejsce, władająca sobą i ciałem - by cała jej osobowość była gotowa do służby drugiemu. W takim idealnym kształcie została uformowana dusza pierwszej kobiety i w ten sposób, według Świętej, winniśmy przedstawiać duszę Maryi.




O miłości - sentencje świętych oraz mądrych 

Miłość nigdy nie ustaje.
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość,
te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.
Święty Paweł Apostoł


Miarą miłości jest miłość bez miary.
Święty Franciszek Salezy


Miłość mierzy się termometrem cierpień.
Święta Faustyna Kowalska

Miłość
rzeczy małe umie zamieniać
na rzeczy wielkie...
Święta Faustyna Kowalska

Miłować - to znaczy
być przy osobie, którą się miłuje,
to znaczy zarazem: być przy miłości,
jaką jestem miłowany.
Jan Paweł II

 Każde życie określa się i wartościuje
poprzez wewnętrzny kształt miłości.
Powiedz mi, jaka jest twoja miłość,
a powiem ci, kim jesteś.
Jan Paweł II

Czym jest słońce dla ziemi, tym miłość dla duszy.
Honoriusz Balzak

Nic piękniejszego ponad życie,
w życiu nic ponad czar miłości.
Carpio Lope de Vega

Miłość zaczyna się rozwijać
dopiero wówczas, gdy kochamy tych,
którzy nie mogą się nam na nic przydać.
Erich Fromm

Trzeba tak kochać, jak świeci słońce.
Simone Weil

Na pożegnanie pytam, już na stojąco,
czy nie chciałaby czegoś powiedzieć
katolikom polskim. Matka Teresa
- zwyczajem indyjskim - podnosi do twarzy
złożone dłonie, pochyla głowę
i trwa w milczeniu. Po czym mówi:
Niech pan powie, żeby kochali się nawzajem,
a zwłaszcza, żeby kochali tych,
którzy ich nienawidzą".
Jerzy Turowicz

Aby doświadczyć miłości,
należy oderwać dłonie od tego, co pewne.
Wszystkie ziemskie pewności próchnieją;
należy podnieść dłonie otwarte ku górze
i schwytać miłość; tylko ona
może obdarzyć człowieka
niekończącym się poczuciem
bezpieczeństwa i pokoju.
Roman Mleczko

Jest taka ogromna moc w człowieku,  która każde ciało uniesie ku górze - to Miłość.
Roman Mleczko

Dziecko, które dojrzało
i odwykło od matki, znajdzie ucieczkę,
dopiero znalazłszy kochaną kobietę.
Ona jedna da mu znowu
wewnętrzną jedność.
Antoine de Saint-Exupery

Miłość zaczyna się tam, gdzie nie ma oczekiwania na dar.
Antoine de Saint-Exupery
Za dnia dochodzi do kłótni małżeńskich.
Ale nocą ten, co się kłóci, odnajdzie w sobie miłość.
Bo miłość jest silniejsza od słów rzucanych na wiatr.
I człowiek zamyślony, siada w oknie,
pod wygwieżdżonym niebem,
i czuje się znów odpowiedzialny za tych, co śpią,
za chleb, który trzeba zdobyć, za sen żony,
leżącej tuż, tak kruchej, delikatnej
i nietrwałej.
Miłość nie wyraża się w myślach.
Miłość jest.
Antoine De Saint-Exupery

Miłość nie pragnie, aby jej dogadzano,
ani nie stara się o własną wygodę;
lecz troszczy się o dobro innych
i buduje Niebo pośród piekielnej rozpaczy.
William Blake

Kochający nie mogą umrzeć, bo miłość jest nieśmiertelna
Emily Dickinson  
Myślę, że w pewnym wieku nasze piękno
nosimy już tylko wewnątrz siebie
i że uzewnętrznia się ono dopiero wtedy,
kiedy je w nas poruszy miłość.
Urszula Kozioł

Nie można kochać za bardzo, zawsze kochamy za mało;
bo to, co wydaje nam się nadmiarem
- to może miłość siebie lub miłość miłości.
Anna Kamieńska    

 

 


O cierpieniu (poetycko) Jan Książek

Z tomiku "Zamieszani w życie" Jana Książka
Wydawca: Stowarzyszenie Rodzin Katolickich, Piotrków Trybunalski, 2010

Mądrość cierpienia

Żebyś mógł zrozumieć ten świat i ludzi,
żebyś mógł znaleźć swoje miejsce w życiu
żebyś docenił smak każdej przemijającej chwili
 musisz swoje wycierpieć...
Wszystko to co jest ci przeznaczone
i odmierzone
musi się dokonać
bo jest zapisane w programie
twojego wzrastania.
Nie próbuj się buntować
odrzucać doświadczenia
jakim zostałeś poddany
to tylko pogorszy twoją sytuację
osłabi twoje siły.
Na nic zdadzą się próby
pójścia na skróty przez życie
wymyślonym scenariuszem
wolnego człowieka.
Jest tylko jedna droga
najrozsądniejsza
jaką powinieneś wybrać
droga pokory i akceptacji
droga nadziei i wiary ponad wszystko.
To ona zaprowadzi cię
do twojego przeznaczenia
do twojego szczęścia
wtedy zrozumiesz
głęboki sens cierpienia
i dostrzeżesz Tego który cię kocha
i prowadzi Ojcowską ręką
przez wszystkie
ciernie życia.

Latarnie na wzgórzach prawdy

Pomóż nam, Panie, przebić się
przez mroki ciemności, do Twego Światła.
Wzmocnij nas, Panie
na krętych drogach tego świata
byśmy dotarli
do Twego Królestwa
i radowali się wraz z bliskimi,
którzy są już u Ciebie,
którzy cały trud swojego życia,
wszystkie cierpienia i niepokoje
oddali w Twoje ręce,
licząc na łaskawe przyjęcie.
Otwórz im, Panie
bramy Niebios,
wynagrodź im stokrotnie
ofiary z siebie,
jakie składali za nas
za nasze zrodzenie i wychowanie
za Twój obraz
kreślony w naszych sercach.
A nam rozjaśnij, Panie
ich latarnie na wzgórzach prawdy,
byśmy mogli nie błądząc
trafić kiedyś za nimi
do Ciebie.


Cierpienie nie jest widoczne (pamięci Krystyny)


Pan zsyła cierpienie na ludzi
a ludzie cierpią w milczeniu
cierpienia nie widać
jedni się nie skarżą
inni nie mogą mówić.
Cierpienie nie rozlewa się szeroką falą wokoło
nie krzyczy po ulicach
żeby nie zatruwać szczęśliwości tego świata
żeby ludzie nie tracili ducha wobec ogromu zadań
jakie czekają ich w życiu.
Cierpienie nie jest widoczne
gołym okiem dla wszystkich
ale są miasta cierpienia
gdzie wypełnia ono każdą salę i kąty
czasem nawet korytarze.
Prosimy Cię, Panie
ulżyj cierpiącym
a nas wszystkich miej w swojej opiece
i nie zsyłaj nam zbyt wcześnie
Twego narzędzia zbawienia.




O dobru Henryk Kiereś

Audiowykład Profesora Henryka Kieresia (KUL): Co to jest Dobro?

Sentencje

Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi Kardynał Stefan Wyszyński
Jak bardzo trzeba być mądrym, żeby być dobrym Marie von Ebner-Eschenbach
Nadzieja jest odwieczną ludzi piastunką,
kołysze nas bezustannie
i smutki nasze usypia

Klementyna z Tańskich Hoffmanowa

Wigilia Bożego Narodzenia  (przygotowani do przyjęcia DOBRA?)


Zatrzymajcie się na chwilę
w gonitwie codziennych spraw.
Uciszcie wasze myśli.
Jeśli uda wam się wsłuchać w ciszę swej duszy,
to na pewno usłyszycie pukanie do drzwi.
To Bóg przynosi wam swego syna,
abyście Go przyjęli.
Zapalcie świecę,
usiądźcie przy wigilijnym stole,
podzielcie się opłatkiem
i świętujcie...

...i  przychodzi czas,
by zasiąść przy wigilijnym stole.
Wtedy - ubieramy  odświętne stroje
obdarzamy się życzliwością,
uśmiechamy się do siebie,
przebaczamy sobie nawzajem,
zapominamy urazy.
Stajemy się lepsi, piękniejsi.
Dlaczego dopiero wtedy?




O poszanowaniu Krzyża w Polsce (fragment uchwały Senatu Rzeczypospolitej Polskiej)

    [...] Krzyż, główny symbol chrześcijaństwa, które przyniosło Europie regułę poszanowania praw jednostki oraz zasady równości, wolności i tolerancji, towarzyszył Polsce we wszystkich ważnych chwilach jej dziejów.
W czasach trudnych, podczas rozbiorów, wojen i okupacji Kościół Katolicki niósł pomoc potrzebującym bez względu na wyznanie i był miejscem zachowania pamięci narodowej, a Krzyż stawał się symbolem nie tylko chrześcijaństwa i jego wartości, ale też tęsknoty za wolną Ojczyzną.
W czasach komunistycznego reżimu Kościół Katolicki pod przewodnictwem Prymasa Tysiąclecia Kardynała Stefana Wyszyńskiego postawił sobie za cel zachowanie w społeczeństwie polskim wartości narodowych, za co był instytucjonalnie zwalczany przez ówczesne państwo. To właśnie dzięki Kościołowi i w nim — Polacy mogli zachować choć odrobinę wolności, czcić pamięć swoich bohaterów, obchodzić rocznice wielkich wydarzeń ze swoich dziejów, a kiedy dojrzał czas, upomnieć się pod sztandarami „Solidarności” o swoją godność, prawdę i wolność.
W czarnych godzinach stanu wojennego Kościół — jak zawsze w przeszłości — szeroko otworzył swoje podwoje dla osób potrzebujących wsparcia, a także dla walczących o wolność. I nie liczyło się wyznanie, liczyła się potrzeba człowieka lub jego patriotyzm i  zaangażowanie w Polską Sprawę. Krzyż, będący znakiem chrześcijaństwa, na trwałe stał się dla wszystkich Polaków, bez względu na wyznanie, symbolem powszechnie akceptowanych wartości uniwersalnych, a także dążenia do prawdy, sprawiedliwości i wolności naszej Ojczyzny.
Biorąc powyższe pod uwagę, wszelkie próby zakazania umieszczania Krzyża w szkołach, szpitalach, urzędach i przestrzeni publicznej w Polsce muszą być poczytane za godzące w naszą tradycję, pamięć i dumę narodową. Apelujemy (....) o poszanowanie Krzyża.
Z Uchwały Senatu z dnia 4 lutego 2010 roku
podpisanej przez Marszałka Senatu B. Borusewicza
ogłoszonej w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej
 „Monitor Polski” (M20100057)



O mediach - Piotr Jaroszyński

...Kiedy przyjrzymy się bliżej wielu serwisom informacyjnym, to trudno nie dostrzec, iż stosują metody podobne do tych, przy pomocy których sekta łamie psychikę nowo pozyskanego adepta.
...Media, w różnym stopniu, wprowadzają odbiorców w stan hipnozy, a więc stan odrealnienia, stan utraty kontaktu z rzeczywistością (gr. HYPNOS - sen). Najbardziej hipnotyzujące jest kino, gdy w czeluściach ciemności wyłania się nowy świat, „prawdziwszy" od świata realnego. Hipnotyzerem jest telewizor, zwłaszcza jeśli w pokoju powyłączamy wszystkie światła. Również radio może działać hipnotyzująco za pomocą odpowiednio modulowanego głosu. Zadaniem hipnozy jest oderwanie naszych zmysłów od świata realnego, aby rozum bazował wyłącznie na danych medialnych.
    Wiadomo jednak, że człowiek ma oczy i uszy, za pomocą których kontaktuje się z rzeczywistością, ma rodzinę, w ramach której przekazywane jest w mniejszym lub większym stopniu dziedzictwo ojczystej kultury, zwyczajów, wiary. To wszystko kształtuje psychikę. Sekta, aby pozyskać ofiarę dla siebie, musi tę psychikę rozbić, musi zniszczyć obecny w człowieku pewien świat. Niszczenie dokonuje się za pomocą rozdrażniania emocji, służą temu złe informacje albo informacje, które uderzają w nasze najbardziej oczywiste i fundamentalne przekonania. Wystarczy pokazać z bliska ofiarę wybuchu miny, okaleczone dziecko, kwilące zwierzę, „ślub" pederastów, niemądrą wypowiedź przedstawiciela prawicy, aby wzburzyć emocje do tego stopnia, że odbiorca mediów zaczyna wychodzić z siebie. Ale to nie wszystko, te „fakty" muszą być przekazane szybko, tak szybko, aby nie można było ich uporządkować, przemyśleć i zrozumieć. Fakty muszą gonić fakty, jeden za drugim. Gdy telewidz w pewnym momencie załamie ręce i powie: „świat zwariował!", to znaczy, że pierwszy cel programu został osiągnięty - psychika odbiorcy mediów się rozsypała.
Tymczasem, to nie świat zwariował, to odbiorca mediów jest u progu zwariowania. I o to chodzi. Więcej...






O Bogu błędnie pojmowanym. O herezjach protestantyzmu mówi Tadeusz Guz

    Marcin Luter, Ojciec reformacji, wiele uwagi poświęcił zwalczaniu filozofii przyjętej przez Kościół. W miejsce chrześcijańskiego rozumienia natury człowieka, wprowadzał przekonanie o zdeprawowanej ludzkiej naturze i zastępowaniu "upadłej" natury przez naturę Chrystusa.
Ksiądz Profesor Tadeusz Guz objaśnia m.in., na czym polega błąd panteizmu Lutra, który sformułował tezę: "Bóg nie może być Bogiem, on musi stać się najpierw diabłem".
Odtwarzaj wykład  wygłoszony na IX Kongresie Konserwatywnym.



O walce dobra ze złem, także w KK (o homoherezjach) mówi Dariusz Oko

"Ludzie o brudnych duszach i rękach wszystko widzą w sposób zabrudzony".
"Także nasze ciało jest ciągle zagrożone. Atakują nas ..."  - mówi Ksiądz Profesor Dariusz Oko.

Czytaj także artykuł  ksiądza Profesora Dariusza Oko na temat homolobby w KK.




 W części 3  "Pastylka" wiary i modlitwy:
1
 O fundamentach życia osoby ludzkiej (od doczesności do wieczności)
2
 O prawdzie i o Prawdzie  
3
  O człowieku i jego godności      Człowiek żyje na wieczność
4
 O religii
5
 O wolności
6
  O małżeństwie i o rodzinie
7
  O modlitwie i pracy
8
  O miłości (bezbłędnie)
9
   O zagrożeniach naszej wiary
10
   O rozwodach
11
  Święci i mądrzy o miłości 
12
  O cierpieniu (słowem poety)
13
 O dobru
14
 O duchowości
15
 O duszy kobiety
16
 O poszanowaniu Krzyża w Polsce (z ustawy Senatu RP)
17

 O mediach
18 O Bogu błędnie pojmowanym. O herezjach protestantyzmu mówi  Tadeusz Guz
19 O walce dobra złem, także w KK (o homoherezjach) mówi Dariusz Oko
20 O grzechu


Powrót do strony głównej