Spis treści (interaktywny)
*** Zachęcam do wspierania
„Naszego Dziennika” poprzez kupowanie wersji papierowej,
zachęcam do zwiedzania strony, zawierającej przegląd ważnych dla przyszłości wydarzeń http://naszdziennik.pl/news ***
Jesteśmy na Twitterze oraz Facebooku
Gorąco zachęcamy do obserwowania nas na Twitterze, polubienia
naszej strony na Facebooku oraz rozsyłania wici znajomym.
Przypominamy, że niektóre serwery pocztowe blokują zasoby graficzne
w wiadomościach e-mail. Żeby mieć pewność, że wszystkie obrazki
wyświetlą się poprawnie, zachęcamy do:
- dodania adresu informator@naszdziennik.info do książki adresowej albo listy kontaktów,
- dodania adresu informator@naszdziennik.info do grona zaufanych nadawców,
- wybrania opcji „Zawsze pokazuj obrazki od tego nadawcy”.
Trzy pasma tematyczne do wyboru:
wiara, wychowanie i zdrowie
Szanowni Czytelnicy,
Bardzo
dziękujemy za czytanie i przekazywanie dalej naszych wiadomości
oraz za wszystkie informacje, zaproszenia, sugestie i uwagi, które
nam Państwo przysyłają.
Teraz
zachęcamy Państwa do skorzystania z możliwości otrzymywania
informacji dotyczących naszej wiary: bieżących wiadomości ze Stolicy
Apostolskiej, z życia Kościoła na świecie i w Polsce,
a także zapowiedzi najważniejszych wydarzeń oraz informacji
o godnych polecenia lekturach duchowych.
Dostrzegamy
też, że bardzo wiele uwagi poświęcają Państwo tematyce zdrowia.
W „Naszym Dzienniku” tej problematyce poświęcone są dwa dodatki
cykliczne: „Szlachetne zdrowie” oraz „Zdrowy styl życia”. Informujemy
w nich nie tylko o sprawach bieżących, ale podpowiadamy też,
jak zadbać o nasze zdrowie, np. jaki wpływ na nasze samopoczucie
ma to, co na co dzień spożywamy, jakich produktów należy unikać,
a o które warto wzbogacić naszą dietę. Od teraz mogą Państwo
otrzymywać najważniejsze informacje dotyczące zdrowia na swoją skrzynkę
e-mailową.
Oferujemy zatem Państwu e-mailowe powiadomienia
w trzech pasmach tematycznych: wiara, wychowanie i zdrowie.
Każdy odbiorca e-Informatora może określić, które z tych pasm go
interesują. Swoje preferencje mogą Państwo zaktualizować dzięki opcji
„Modyfikacja ustawień” w stopce wiadomości.
Redakcja e-Informatora „Naszego Dziennika”
*********************************************************************************************************************************************************************************************************************************
WARTO WIEDZIEĆ i REAGOWAĆ! (sierpień
2014)
1. List otwarty Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia w sprawie niewyjaśnionych 455 aborcji
From: federacjazycie@prolife.com.pl [mailto:federacjazycie@prolife.com.pl]
Sent: Friday, July 18, 2014 11:38 AM
To: Federacja Życia
Subject: Informacja prasowa - NIEWYJAŚNIONE 455 ABORCJI !!!
Szanowna Redakcjo!
W imieniu Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia w załączeniu przesyłam list otwarty do władz i przedstawicieli RP tj:
Do:
Bronisława Komorowskiego, Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Ewy Kopacz, Marszałek Sejmu RP
Donalda Tuska, Prezesa Rady Ministrów
Bogdana Borusewicza, Marszałka Senatu RP
Bartosza Arłukowicza, Ministra Zdrowia
Marka Biernackiego, Ministra Sprawiedliwości
Andrzeja Seremeta, Prokuratora Generalnego
Tadeusza Jędrzejczyka, Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia
Marka Michalaka, Rzecznika Praw Dziecka
Teresy Lipowicz, Rzecznika Praw Obywatelskich
Krzysztofa Kwiatkowskiego, Prezesa Najwyższej Izby Kontroli
Marka Działoszyńskiego, Komendanta Głównego Policji
Maciej Hamankiewicz, Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej
w sprawie wyjaśnienia losu 455 dzieci poczętych. Proszę o publikację tego listu.
Z poważaniem
Anna Dyndul - Sekretarz PFROŻ
Warszawa – Poznań - Kraków, 16 lipca 2014 r.
LIST OTWARTY Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia w sprawie WYJAŚNIENIE LOSU 455 DZIECI POCZĘTYCH
W
połowie maja bieżącego roku media poinformowały o bardzo poważniej
różnicy dotyczącej liczby zarejestrowanych aborcji (zabójstw poczętych
dzieci) dokonanych w Polsce w 2012 roku, zgodnie z ustawą z dnia 7
stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i
warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.
Według
danych Ministerstwa Zdrowia dokonano 752 aborcje, a według Narodowego
Funduszu Zdrowia 1207. Różnica jest znacząca - 455 aborcji. Oznacza to,
że albo dokonano kilkuset aborcji niezgodnie z prawem, albo wyłudzono z
NFZ pieniądze (około 1 mln zł) za fikcyjne zabiegi. W każdym przypadku
w sposób poważny naruszono prawo. Sprawę tę wcześniej ujawniła Fundacja
PRO – „Prawo do Życia” z Warszawy, która skierowała w tej sprawie pisma
do NFZ i Ministerstwa Zdrowia, z prośbą o wyjaśnienia.
Od
ujawnienia tego faktu przez media minęło prawie dwa miesiące. Do tej
pory Fundacja PRO nie otrzymała żadnej odpowiedzi w tej sprawie: ani od
Ministerstwa Zdrowia, ani od Narodowego Funduszu Zdrowia - a sprawa
dotyczy przecież wyjaśnienia losu 455 dzieci!
Jako
Polska Federacja Ruchów Obrony Życia apelujemy o niezwłoczne
wyjaśnienie tej sprawy przez Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz
Zdrowia oraz wyciągnięcie konsekwencji wobec winnych. Warto nadmienić,
że w podobnym przypadku, który miał miejsce w Wielkiej Brytanii,
powołano parlamentarną komisję śledczą, której zadaniem jest
wyjaśnienie nieścisłości w statystykach. Stawiamy pytanie dlaczego
polskie organy państwowe nie podjęły jakichkolwiek działań kontrolnych,
dlaczego sprawą nie zainteresowali się dziennikarze śledczy?
Zwracamy
też uwagę, że brak reakcji instytucji kontrolnych w podnoszonej przez
nas sprawie, rażąco kontrastuje z medialną, polityczną i kontrolną (aż
cztery jednoczesne kontrole!) akcją podjętą przeciwko prof. dr hab.
med. Bogdanowi Chazanowi, dyrektorowi Szpitala Specjalistycznego im.
Świętej Rodziny w Warszawie, po oskarżeniu go o naruszenie procedur.
Tymczasem jego „wina” polegała jedynie na odwołaniu się do
gwarantowanej w Konstytucji RP i Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka
ONZ wolności sumienia i odmowy zabójstwa ciężko chorego, nienarodzonego
dziecka oraz współuczestnictwa w tym procederze.
Licząc
na podjęcie zdecydowanych działań w celu wyjaśnienia poruszanej przez
nas sprawy, pozostajemy w nadziei na współpracę we budowaniu
praworządnego Państwa, respektującego prawo każdego człowiek do życia.
Łączymy wyrazy szacunku
(-) dr Paweł Wosicki – Prezes
(-) dr inż. Antoni Zięba – Wiceprezes
(-) Anna Dyndul – Sekretarz
Do wiadomości:
- Konferencja Episkopatu Polski
- media
**************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************
Z CZASOPISMA
"NASZ DZIENNIK" ...
Dla młodych rodzin polecam przeglądanie działu PRACOWNIE RODZINNE dotyczącego edukacji dzieci: http://www.naszdziennik.pl/edukacja-domowa
1. Neutralna, czyli ateistyczna. Autor: Małgorzata Pabis
Przerażające jest to, że
urzędnik państwowy, nie znając jeszcze treści dokumentu, chce
zastraszyć nauczycieli i grozić im szykanami, a nawet zwolnieniem z
pracy – mówi kanonista ks. prof. Wojciech Góralski z UKSW.
Pani minister narusza spokój
społeczny i wywołuje lęk u nauczycieli. Odmawia im prawa do
postępowania w zgodzie z własnym sumieniem, a przecież każdy człowiek,
a tym samym każdy nauczyciel ma prawo do wolności sumienia i nie może
wykładać treści, z którymi się nie zgadza – zaznacza ks. prof.
Góralski.
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/88411.html
W obawie, że do lekarzy, którzy podpisali Deklarację Wiary, dołączą
nauczyciele, minister Kluzik-Rostkowska wyznała: – Mam nadzieję, że
Deklaracja Wiary dla nauczycieli pozostanie wyłącznie w sferze projektu.
Jak ostrzegła Joanna Kluzik-Rostkowska, jeżeli nauczyciel podpisze taką
deklarację i będzie się stosował do przepisów w niej zawartych,
powinien się liczyć z reakcją dyrektora szkoły, organu prowadzącego i
wojewody. Szefowa MEN stwierdziła, że „podpisanie takiego dokumentu
przez nauczycieli rozpętałoby wojnę religijną w polskiej szkole”.
Zapewniła więc, że zrobi wszystko, by „neutralność światopoglądowa
polskiej szkoły została zachowana”. Stwierdziła zarazem, że nauczyciel,
który podpisałby Deklarację Wiary, łamałby Konstytucję, która mówi, że
wszyscy obywatele mają takie same prawa i obowiązki bez względu na
wyznanie i światopogląd, oraz przepisy Karty Nauczyciela. Przywołała
przy tym artykuł 6 Karty Nauczyciela, w którym zapisano, że „nauczyciel
obowiązany jest […] kształcić i wychowywać młodzież w umiłowaniu
Ojczyzny, w poszanowaniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w
atmosferze wolności sumienia i szacunku dla każdego człowieka oraz dbać
o kształtowanie u uczniów postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z
ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras
i światopoglądów”.
Minister ostrzegła, że jeżeli nauczyciel złamałby to prawo, to każdy
rodzic, który poczuje się zaniepokojony sytuacją, może interweniować u
wojewody, natomiast wojewoda powinien uruchomić wówczas postępowanie
dyscyplinarne wobec takiego nauczyciela. Poinformowała też, że wkrótce
uczuli kuratorów szkolnych na to, by strzegli neutralności
światopoglądowej szkoły.
Dlaczego minister Kluzik-Rostkowska tak strzeże owej „neutralności
światopoglądowej”? Jak podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr
Marek Dobrowolski, adiunkt w Katedrze Prawa Konstytucyjnego KUL, w
Konstytucji RP nie istnieje sformułowanie „neutralność
światopoglądowa”. Zauważa natomiast, że zawiera ona sformułowanie o
bezstronności religijnej i światopoglądowej władzy publicznej i
państwowej (Konstytucja RP, art. 25 ust. 2). W myśl tego przepisu
organy administracji państwowej mają być bezstronne wobec światopoglądu
nauczycieli, rodziców i dzieci, a więc nie mogą narzucać im swojego
światopoglądu. – Każde stanowisko wynika z jakiegoś światopoglądu i ma
konsekwencje w sferze światopoglądowej – zauważa dr Dobrowolski.
Ksiądz biskup Marek Mendyk, przewodniczący Komisji Wychowania
Katolickiego KEP, odnosząc się do zapowiedzi minister edukacji,
podkreśla, że wpisują się one w tworzenie klimatu nagonki na ludzi
wierzących. – Prawo do wyznawania wiary, dzielenia się nią gwarantuje
mu Konstytucja RP – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.
Broniąc prawa rodziców do wychowania swoich dzieci, zauważa z kolei, że
szkoły w Polsce są w większości publiczne i to w dużej mierze od
rodziców, a nie od urzędników powinno zależeć, jak będą one wyglądać. –
Wobec tego, co próbuje się zrobić z polską szkołą, jakie treści próbuje
się do niej przemycać, potrzeba, by rodzice wzięli sprawy w swoje ręce,
by sprzeciwiali się wszystkiemu, co zagraża ich dzieciom – podkreśla.
Kanonista ks. prof. Wojciech Góralski z UKSW dodaje, że nauczyciel ma
również prawo do podpisania się pod Deklaracją Wiary. Gwarantuje to
Konstytucja RP, a przywoływany przez minister Kluzik-Rostkowską artykuł
z Karty Nauczyciela w żaden sposób tego nie przekreśla. – Pani minister
narusza w ten sposób spokój społeczny i wywołuje lęk u nauczycieli.
Odmawia im prawa do postępowania w zgodzie z własnym sumieniem, a
przecież każdy człowiek, a tym samym każdy nauczyciel ma prawo do
wolności sumienia i nie może wykładać treści, z którymi się nie zgadza
– zaznacza. – Przerażające jest to, że urzędnik państwowy, nie znając
jeszcze treści dokumentu, chce zastraszyć nauczycieli i grozić im
szykanami, a nawet zwolnieniem z pracy – mówi ks. prof. Góralski.
2. Słabość Heraklesa. Autor: Marek Czachorowski
Jakże się to stało, że mityczne
opowieści nie zaszkodziły samym Grekom i zdążyli przekazać ludzkości
odkryte przez siebie możliwości ludzkiego rozumu? Starali się oni
właśnie napełnić rozumem te mityczne opowieści, aby nie stały się
moralną trucizną, tylko intelektualnym pouczeniem.
http://www.naszdziennik.pl/mysl-felieton/88291.html
Zaszkodziła Europie wielokrotnie mitologia grecka, chociaż to skarb
ludzkości. Wzięli go dzisiaj w swoje ręce usypiacze umysłów z
Hollywood, co zapowiada kolejne szkody, bo ze skarbem trzeba się
odpowiednio obchodzić. Milionom na całym świecie dano do oglądania film
o postaci mitycznego Heraklesa, zwanego przez Rzymian Herkulesem. Jakie
szkody z tego wynikną?
Najpierw zaszkodziła mitologia grecka starożytnym Rzymianom, pierwszym
uczniom Greków. Dość przypomnieć frywolne przykrajanie tych mitów przez
Owidiusza, za co skazano poetę na surową karę dożywotniego wygnania z
Rzymu. Ale już za dwa stulecia widzimy samego cesarza Kommodusa, który
odgrywał Rzymianom krwawą komedię, ze swoją główną rolą jako Herkulesa.
A i sam św. Augustyn skarżył się, że zaszkodziły jego młodości frywolne
opowieści Owidiusza. Nawet w średniowieczu wypaczyły one roztropność
Heloizy, czemu daje ona wyraz w swoich szokujących listach do Abelarda.
Jakże się to jednak stało, że mityczne opowieści nie zaszkodziły samym
Grekom i zdążyli przekazać ludzkości odkryte przez siebie możliwości
ludzkiego rozumu? Starali się oni właśnie napełnić rozumem te mityczne
opowieści, aby nie stały się moralną trucizną, tylko intelektualnym
pouczeniem.
Tak właśnie postąpił Sofokles w „Trachintkach” ze splątanym z trzech
różnych tradycji mitem o Heraklesie. Wakacyjna lektura nieśmiertelnego
dzieła Sofoklesa może być intelektualną odtrutką na hollywoodzkie
pokazy rozbijania ludzkich głów, erotyki kanibali, ale także
paraliżowania umysłów. Polacy mają nie tylko cywilizacyjny, ale także
narodowy obowiązek bronić moralnego pouczenia zawartego w micie o
Heraklesie, bo nasz Norwid uważał siebie za jego spadkobiercę.
Skarżącego się jednak, że „publiczności polskiej” pragnie się nieraz
kwadratury koła, bo połączenia m.in. Solona i Heraklesa „z baronem
Jamesem Rothschildem i spółką”.
Tragedia Sofoklesa do dzisiaj sprawia wiele kłopotów czytelnikom i
interpretatorom, stąd też jeden z najwybitniejszych światowych
hellenistów zaproponował swoim uczonym kolegom po prostu przeczytać
uważnie tragedię, a nie fantazjować na jej temat.
Mamy zatem w „Trachintkach” obraz Heraklesa, nieustraszonego przez całe
życie, pełnego poświęceń, pokonanego jednak pod koniec czasu próby
przez jakieś siły, a nawet w rozpaczy odbierającego sobie życie i
próbującego wciągnąć w to swojego syna. Nieprzypadkowo zatem Homer
przedstawił Heraklesa uwięzionego w Hadesie, co w zakłopotaniu starał
się wyjaśnić bilokacją bohatera, mającego przebywać także na Olimpie.
Załamuje się on nie tyle pod wpływem straszliwego cierpienia, ile
przekonania, że zdradziła go żona (Dejanira), wystawiając go na śmierć.
Łamie go zatem najpierw podejrzliwość, bo Dejanira została zwiedziona,
nie orientując się, że wysyła mężowi truciznę. Łamie go jednak przede
wszystkim brak przewidywania przyszłości, bo przecież wysłał do swojego
domu brankę, o której można było mniemać, że ma zająć miejsce jego
żony. Tak przynajmniej opowiadają Dejanirze posłańcy, ale sam Herakles
nigdzie nie potwierdza tych opowieści. Może są prawdziwe, a może i nie.
Uruchamiają jednak falę nieszczęścia i zbrodni, bo oboje małżonkowie
popełniają samobójstwo.
Czyżby splot nie-po-rozumień? Rozumować należy dopiero po ustaleniu
faktów. Zamiast tego mamy domysły i rojenia posłańców, przybywających
do Dejaniry, ale niemających żadnych możliwości i upoważnień do
interpretacji faktów. Zaroiło się w głowach także Heraklesa i Dejaniry.
Faktem jest tylko przybycie branki wojennej, a nadinterpretacją tego
faktu było przypuszczenie o zamiarze porzucenie Dejaniry czy zamiarze
posiadania dwóch żon. Było to wykluczone w klasycznych Atenach, z
monogamią jako cywilizacyjnym fundamentem.
Czy zatem starzejący się Herakles, u kresu swojego bohaterskiego życia,
niczym król Salomon mógł utracić swoją mądrość i zafundował swojej
rodzinie życie razem ze swoją kochanką? Czy też kluczem do tragedii
jest brak rozsądku Heraklesa i Dejaniry, a zwłaszcza dwaj oszczercy,
całkiem „szczerze”, „z własnym sumieniem” przypisujący herosowi
cudzołóstwo?
Nie pokonały Heraklesa zatem wszelakie potwory, z którymi musiał
walczyć w ramach swoich wielkich i małych dzieł, ale powaliła go skaza
moralnego charakteru na spółkę z oszczercami, obmówcami i plotkarzami,
nieuprawnionymi strażnikami cudzego życia. Pewnie dałoby się nakręcić
aktualny film na ten temat, z Heraklesem w roli głównej.
3. PRACOWNIE RODZINNE: Zajęcia z dziećmi nadpobudliwymi. Autor: Ewa Hanter
Nadpobudliwość psychoruchową,
niepokój, chaos myślowy charakteryzujące wiele współczesnych dzieci
można niwelować poprzez zajęcia angażujące jednocześnie ręce i umysł
dziecka.
http://www.naszdziennik.pl/mysl/86411.html
Zajęcia, które chcę zaproponować, są zaczerpnięte z „Terapii
uspokajającej i rozwijającej dla dzieci nerwicowych i dyslektycznych”
autorstwa trzech psychologów: Janiny Magnuskiej, Teresy Danielewicz i
Anny Koźmińskiej. Brałam udział w projektowaniu pomocy do tej terapii i
zachęcam do zapoznania się z książkami opisującymi tę metodę badania i
leczenia, ponieważ większość pomysłów w nich zawartych rodzice mogą
samodzielnie stosować w domu.
Zapewnienie warunków do wyciszenia
Ważne jest, aby wieczorem dziecko skoncentrowało się na małej
przestrzeni, przy pracy manualno-umysłowej, a jego podświadomość była
przed nocą napełniona pozytywną treścią. Dzieci uspokajają się, gdy
leżąc już w łóżku, przy przyćmionym świetle, mogą sam na sam
porozmawiać z mamą lub tatą i uporządkować wrażenia całego dnia.
Oczywiście bardzo ważna jest modlitwa, połączona z krótkim rachunkiem
sumienia, i aby ostatnia myśl zwrócona była do Pana Boga, Matki Bożej,
Anioła Stróża. Wtedy sen dziecka jest spokojniejszy. Tłumaczymy mu:
„Jeśli dobrze zakończysz dzień – dobrze rozpoczniesz następny. A jeśli
dobrze przeżyjesz pierwsze chwile ranne – z Bożą pomocą lepiej
przeżyjesz cały dzień”.
Zajęcia angażujące ręce i umysł
Nadpobudliwość psychoruchowa, niepokój, chaos myślowy charakteryzujące
wiele współczesnych dzieci można niwelować poprzez zajęcia angażujące
jednocześnie ręce i umysł dziecka.
Im wcześniej rozpoczniemy pracę z dziećmi nadpobudliwymi, tym większa
jest pewność powodzenia. Można ją zacząć już w wieku 2-3 lat.
Małe dzieci lubią rzucać przedmiotami i obserwować, jak upadają. Wtedy
rodzice zmuszeni są podnosić je i czuwać, aby coś cennego nie zostało
zniszczone. Na tym etapie rozwoju dobrze jest wykonać dla malucha
prostą zabawkę (to zadanie można zlecić jako dobry uczynek starszemu
rodzeństwu). Robimy z tektury rynienkę oraz bramkę z dwoma otworami,
trochę większymi od piłeczki pingpongowej. Z tyłu bramki zakładamy
„parawanik”, o który ma się odbić piłeczka i wylecieć drugim otworem
(patrz rysunek). Maluchy z zapałem spuszczają piłeczkę po rynience i
cieszą się, gdy trafią do celu. Trochę starsze dzieci mają okazję do
ćwiczeń w liczeniu. Przez ustawienie rynienki bliżej lub dalej, niżej
lub wyżej, zwiększamy stopień trudności gry, dostosowując go do wieku i
sprawności bawiących się dzieci.
W taki prosty sposób, w czasie zabawy indywidualnej lub grupowej, ruchy
rąk dziecka z bezmyślnych stają się coraz bardziej celowe, precyzyjne i
delikatne. Jednocześnie jest to okazja do stopniowego kształtowania
ważnych pojęć: „celu” życia człowieka, „drogi”, która do niego
prowadzi, i „czasu”.
Podczas rozmowy zwracamy uwagę, że są różne cele – nie tylko ten, do
którego trafiła piłeczka. W okresie Bożego Narodzenia nalepiamy na
bramce obrazki: Dzieciątka Jezus w żłóbku, a po bokach pasterzy i
królów. Oni mieli wspólny cel – przyjść do Pana Jezusa, ale drogi
bardzo różne: pasterze – krótką, królowie – długą. Nasze życie też jest
wędrówką do celu, którym jest wieczne szczęście z Bogiem w Niebie.
Wszyscy mamy ten sam cel, ale drogi do niego są rozmaite. Nie możemy
zapominać, że życie na ziemi jest tylko drogą, a Niebo – celem. Gdy źle
ustawimy rynienkę, to piłeczka nie trafi do otworu. A co by się stało,
gdybyśmy zapomnieli, jaki jest cel naszego życia i zmierzali w innym
kierunku?
Każdy człowiek ma swoją drogę i określony przez Boga czas pobytu na
ziemi. W Niebie nie ma czasu, wieczność trwa bez końca. Piłeczka może
toczyć się prędko albo wlec się powoli i nie wpaść do otworu.
Wykorzystajmy dobrze czas pobytu na ziemi!
Tych kilka refleksji, rzuconych podczas zabawy, zazwyczaj zapada
głęboko w pamięci dziecka. Gdy dorasta, lubi powracać do nich i wtedy
możemy poszerzyć pojęcia przy wykonywaniu innych pomocy, np. układanek
z pocztówek z drogami, przepisywania wersetów z Pisma Świętego,
projektowania gry „Wędrówka Izraelitów przez pustynię do Ziemi
Obiecanej”.
Zajęcia ćwiczące opanowanie ruchów mimowolnych
Praca manualna wpływa dodatnio na skupienie uwagi, na opanowanie ruchów
mimowolnych, chaotycznych. Powinna ona być połączona z dobrą, ciekawą
treścią, a jej forma dostosowana do aktualnych potrzeb dziecka. Musi
ona być na tyle interesująca, aby skoncentrowała uwagę dziecka i
rozwinęła spostrzegawczość, umiejętność obserwowania, porównywania,
segregowania i wnioskowania.
Starsze dzieci mogą wykonać dla maluchów karty do gry „Znajdź drugi
taki sam”. Po wybraniu tematu (ptaki, rośliny, owady, zwierzęta itp.)
wykonuje się podwójne ilustracje, które w czasie zabawy dobiera się w
pary. Na dodatkowej karcie rysujemy coś z innej dziedziny (np. do
zestawu z ptakami dołączamy kota). Wtedy powstaje popularna gra w tzw.
Piotrusia. Działanie za pomocą rąk bardzo sprzyja samokorekcie. Stanowi
to ważną pomoc w świadomym kontrolowaniu swoich odruchów. Uzyskanie
takiej postawy – jak wiadomo – jest przedmiotem dążenia w ascezie ludzi
dorosłych. Przez codzienną zabawę dziecko może wypracować powyższy
nawyk.
Układając elementy loteryjki w całość lub odwzorowując, musi
ustawicznie dokładnie obserwować, porównywać, a więc zauważać
szczegóły, zastanawiać się, by właściwie wybrać, zestawić i położyć
równo na odpowiednim miejscu. W ten sposób stymulowane jest do
świadomego, celowego działania.
Zajęcia uspokajające z figurami geometrycznymi
Szczególne znaczenie w pracy z dziećmi nadpobudliwymi ma matematyka, a
zwłaszcza geometria. Działa ona porządkująco i uspokajająco na
psychikę. Już starożytni Grecy doceniali znaczenie geometrii w
wychowaniu. Dlatego w opisywanych zajęciach często łączymy geometrię ze
sztuką, przyrodą i innymi dziedzinami wiedzy. Zostało opracowanych
wiele pomocy, których przedstawienie w artykule jest niemożliwe,
dlatego odsyłam do książki Janiny Magnuskiej, Teresy Danielewicz, Anny
Koźmińskiej „Terapia uspokajająca i rozwijająca dla dzieci – zajęcia z
figurami geometrycznymi” (do nabycia w księgarni „Naszego Dziennika”).
Tutaj ograniczę się tylko do zaproponowania tzw. układanek z pocztówek.
Dzieci chętnie wykonują układanki z pocz- tówek dla siebie lub w
prezencie. Dobrze jest zebrać widokówki pod kątem wybranego zagadnienia
(np. drogi, kwiaty, góry itp.). Odwrotną stronę pocztówki zaklejamy
białym papierem, rysujemy linie cięć (wg wzoru) i kolorujemy powstałe
figury geometryczne. Następnie tniemy i wkładamy do osobnej koperty. Na
każdym elemencie piszemy numer wzoru (w razie zgubienia łatwiej
znaleźć). Układamy zarówno od strony obrazka, jak i kompozycji
geometrycznej, porównując ją z tablicą (patrz ilustracja). Szczegółowy
opis terapii znajduje się we wspomnianej książce.
Trzeba zaznaczyć, że tzw. puzzle z jednakowymi elementami o
nieregularnych kształtach nie spełniają takiej roli terapeutycznej,
ponieważ nie ćwiczą analizy i syntezy wzrokowej. Ponadto nie ma w nich
elementu samodzielnej pracy manualnej dziecka, która pomaga w
koncentracji i uspokaja.
4. PRACOWNIE RODZINNE: Nauka czytania nie tylko dla dzieci dyslektycznych. Autor: Ewa Hanter
Dla dzieci młodszych i
dyslektycznych ważne są zajęcia z figurami geometrycznymi, które
wyrabiają analizę i syntezę wzrokową – Ewa Hanter omawia metody
zachęcania dzieci do nauki czytania.
http://www.naszdziennik.pl/mysl/87717.html
Tydzień temu poruszyłam problem terapii dzieci nadpobudliwych w
pracowni rodzinnej. Teraz chciałabym napisać o zajęciach z
dyslektykami. Stosując metody Janiny Magnuskiej, Teresy Danielewicz i
Anny Koźmińskiej, przedstawione w książce „Terapia uspokajająca i
rozwijająca dla dzieci nerwicowych i dyslektycznych – nauka czytania i
pisania”, mamy możliwość wyrównywania deficytów rozwojowych jeszcze
przed rozpoczęciem nauki w szkole.
Poprzez ćwiczenia prowadzone w formie zabawy dzieci osiągają sprawność
i precyzję ruchów graficznych, odpowiednio wysoki stopień
analityczno-syntetycznych czynności analizatorów wzrokowego i
kinetyczno-ruchowego w powiązaniu z procesem lateralizacji. Jeżeli
deficyty nie zostały wcześniej rozpoznane i dziecko doświadczyło
niepowodzeń oraz nabrało urazów i niechęci do czytania i pisania,
proponujemy najpierw zajęcia artystyczne i twórcze, których forma nie
kojarzy się z lekcjami w szkole. Pozwalają one przeżyć dziecku radość z
naturalnego rozwoju swych zdolności i zapomnieć o urazach, które wobec
nowych, pozytywnych przeżyć maleją i zanikają w jego psychice. W takich
wypadkach zaczynamy od zajęć, które nie kojarzą się ze szkołą, i
zapewniamy dobry wynik pracy. Dopiero potem powoli przechodzimy do
odwzorowywania napisów.
Jednak metoda ta, stosowana z dużymi sukcesami w pracy z dziećmi
dyslektycznymi, ma szersze zastosowanie, ponieważ rozwija wszystkie
sfery osobowości dziecka.
Najpełniej może być wykorzystana w ramach edukacji domowej. Stwarza ona
bowiem warunki do indywidualnego prowadzenia dziecka, z uwzględnieniem
właściwego mu tempa pracy, jego zdolności i deficytów. W klasie
nauczycielka, realizująca narzucony jej program, ma niewielkie
możliwości stworzenia warunków do rozwoju dzieci bardzo zdolnych, jak i
zatrzymania się tak długo, ile potrzeba, przy trudnościach dyslektyków,
którzy nie nadążają za ogółem.
Nie sposób opisać w artykule oryginalnej metody nauki czytania, która
uwzględnia specyfikę języka polskiego, a jednocześnie integralny rozwój
dziecka. Zainteresowanych odsyłam do książki. Ograniczę się tylko do
kilku praktycznych wskazówek.
Zajęcia z literami i figurami
Dla dzieci młodszych i dyslektycznych ważne są zajęcia z figurami
geometrycznymi, które wyrabiają analizę i syntezę wzrokową. Układanki z
pocztówek, o których wspomniałam tydzień temu, pisząc o pracy z dziećmi
nadpobudliwymi, można połączyć z poznawaniem liter. Wtedy w każdym
wzorze z figur geometrycznych wkomponowana jest jedna z liter alfabetu.
Zostały wydrukowane gotowe kolorowe karteczki do naklejania na odwrotną
stronę widokówek (do nabycia w księgarni „Naszego Dziennika”).
Wystarczy zebrać pocztówki z obrazkami przedstawiającymi jakąś rzecz,
zwierzę, roślinę itp., zaczynającymi się od danej litery alfabetu, np.:
D – dom, R – róża, Z – zegar… Dzieci uczą się wyodrębniać pierwszy
dźwięk z danego słowa i kojarzyć z kształtem litery. Naklejają kartkę
ze wzorem na odwrotnej stronie pocztówki, tną według narysowanych linii
i wkładają do osobnej koperty. W ten sposób otrzymują komplet układanek
(patrz ilustracja). W czasie rozmowy przy pracy można skojarzyć litery
z jakimś pojęciem, np.: D – dom; nasz dom, kościół – dom Boży,
tabernakulum – domek Jezusa Eucharystycznego, moje serce powinno być
domem Pana Jezusa. W ten sposób nauka czytania, w formie zabawy, nie
tylko wyrabia różne predyspozycje, ale też połączona jest z rozwojem
wiary.
W książeczce pt. „Samogłoski – uczymy się czytać i myśleć”, wydanej
przez Fundację Nasza Przyszłość, ukazuję, jak prowadzić zajęcia z
dzieckiem, łącząc poznawanie liter z budowaniem pojęć religijnych.
Wtedy wiara nie jest oderwana od życia, a dziecko rozwija się
integralnie.
Dla dzieci dyslektycznych, które już chodzą do szkoły i przejawiają
niechęć do pisania i czytania z powodu doznanych niepowodzeń,
pożyteczne są zajęcia twórcze i odtwórcze z figurami geometrycznymi.
Odwzorowywanie, układanie wzorów z pocztówek ćwiczy analizę i syntezę
wzrokową i sprawność manualną, a komponowanie daje radość z twórczości.
Ćwiczenia Terapeutyczne
Wśród ćwiczeń wyrabiających koordynację wzrokowo-ruchową jest
kopiowanie rysunków przez kalkę techniczną. Chociaż większość
nauczycieli uważa, że należy od razu pobudzać dziecko do twórczości,
wieloletnie obserwacje wykazują znaczenie terapeutyczne tej metody.
Oczywiście zakładamy, że dane do odtwarzania rysunki będą estetyczne.
Na ogół czerpiemy wzory z atlasów przyrodniczych. Podczas kopiowania
dzieci uczą się dokładnie obserwować, zauważać szczegóły, poznawać
realia otaczającej rzeczywistości (np. różnice w budowie łapek i
dziobów u ptaków w zależności od sposobu odżywiania i środowiska, w
którym przebywają). Ruchy rąk stają się coraz bardziej delikatne,
celowe. Jest to istotne dla prawidłowego funkcjonowania i rozwoju
ośrodków ruchów celowych w mózgu. Kopiowanie uspokaja, ośmiela, gdyż
daje szansę osiągnięcia pozytywnego rezultatu. W pewnym wieku większość
dzieci boleśnie odczuwa swą nieudolność w graficznym wyrażeniu tego, co
chciałoby przedstawić, i przestaje rysować. Kopiowanie uczy
samokorekty, porównywania tego, co się wykonało, ze wzorem. Jest to
szczególnie cenne dla dzieci nadpobudliwych psychoruchowo. Kopiowanie i
kolorowanie rysunków daje odprężenie, odpoczynek, budzi zaufanie we
własne siły.
Ze zgromadzonych na określony temat rysunków dzieci wykonują albumy i
loteryjki. Wtedy stopniowo wprowadzamy pisanie. W zależności od etapu
nauki i indywidualnych trudności mogą to być podpisy w formie domin
sylabowych, rozsypanek wyrazowych czy krótkie wypracowania.
Metoda sylabowa
Metoda głoskowania jest trudna dla małego dziecka i opóźnia nabycie
umiejętności płynnego czytania. Dlatego należy od początku
przyzwyczajać dziecko do czytania całych sylab.
Łatwą do wykonania i lubianą przez dzieci loteryjką, służącą do ćwiczeń
indywidualnych, jak i gry zespołowej, są tzw. domina sylabowe. Sylaby,
z których składa się wyrazy, mogą być pisane na prostokątnych
kartonikach, ale także na figurach geometrycznych. Wtedy dodatkowym
zajęciem artystycznym jest układanie wzorów pasowych i różnych
kompozycji.
Podczas nauki czytania, przy wybieraniu zestawu wyrazów do
projektowanego domina, należy przestrzegać stopnia trudności. Zaczynamy
od wyrazów dwusylabowych i przechodzimy do trzy- i cztero-, a potem
wielosylabowych. Trzeba także zwracać uwagę na sylaby – od prostych,
otwartych, o zapisie dwuliterowym, przechodzimy do coraz bardziej
złożonych – np. o zapisie wieloliterowym z grupami spółgłoskowymi lub
dźwiękami polskimi, dwuznakami.
Język polski jest językiem spółgłoskowym. Dlatego nauka czytania metodą
globalną wyrazów takich jak chrząszcz, strzyżenie nie zdaje egzaminu.
Ćwiczenia na dominach pozwalają dzieciom zapamiętać wzrokowo sylaby z
grupami 2, 3, 4 spółgłosek i w ten sposób opanować szybciej technikę
czytania.
Dzieci, przygotowując zestawy wyrazów do wykonania domin czy innych
układanek, zakładają własne słowniczki-skorowidze. W małych zeszycikach
wycinają na brzegu „języczki”. Jeśli to będzie słowniczek z segregacją
wyrazów w zależności od ilości sylab, piszą na „języczkach”: 1, 2, 3,
4, 5, 6. W słowniczku wyrazów z grupami dwóch spółgłosek – na
„języczkach” będzie napisane: „br”, „kr”, „tr”, „rt” itd. Może powstać
słowniczek tylko z grupą spółgłoskową „skrz”. Wyrazy będą posegregowane
w zależności od położenia w nim tej sylaby. Wtedy na „języczkach”
dzieci napiszą: „na początku”, „w środku”, „na końcu”.
Wyrazy wypisuje się z opowiadań, wierszy, słowników. Zwłaszcza wyrazy,
których dziecko nie potrafi przeczytać, powinno umieścić w swoim
słowniczku.
Różnorodne formy zajęć opracowane w ramach tej metody mają na celu nie
tylko pomóc dziecku szybko opanować technikę czytania, ale jednocześnie
kształtować jego harmonijną osobowość.
5. Pogoń za wiatrem. Autor: Ks. prof. Czesław S. Bartnik
Bywają czasy, kiedy przychodzi
jakaś „ohyda spustoszenia” nie tylko w dziedzinie gospodarczej, ale
także duchowej, moralnej i politycznej. Ksiądz prof. Czesław S. Bartnik
kreśli obraz współczesnej Polski.
http://naszdziennik.pl/mysl/87953.html
Wszystkim nowym okresom i epokom towarzyszą euforia, entuzjazm, parcie
ku „ostatecznej” nowości. I to jest słuszne. To jest motor tworzenia i
historii. Ale zawsze też występuje jakiś zakres głupiej pychy, zrywania
z dorobkiem i mądrością wieków, przyjmowania samowystarczalności świata
materialnego oraz odrzucania Boga i odwiecznej moralności. Dlatego
święta Księga Koheleta z III w. przed n. Chr. chce otrzeźwić takich
ludzi: „Ktoś o czymś powie: ’Patrz, to jest rzecz nowa!’. Ale to już
wydarzyło się w dawnych czasach, które były przed nami” (Koh 1,10). Bo
wszystko, co jest bez Boga, „jest pogonią za wiatrem” (Koh 1,17).
Język „nowy”
U nas pojawiła się pewna „nowość” języka po odkryciu taśm
podsłuchowych. Ktoś mi opowiada: „Wiesz, przechodzę koło budki z piwem,
a tam tłum brudasów brzydko bluzga. Ja do nich: ’Trochę kultury,
panowie, przecież tędy chodzą dzieci i młodzież!’. A oni: ’Jak to?
Posługujemy się przecież językiem, który został ratyfikowany przez
ministrów i najwyższych urzędników. Pan jest zacofany!’”.
Ale, młodzież! Podobno w jednym gimnazjum i liceum język, do tej pory
„sprywatyzowany”, uzyskał prawa publiczne. Gdy jedna staroświecka
„psorka” bardzo się wściekła, młodzież zagroziła, że doniesie na nią do
kuratorium, że jest nielojalna wobec władzy, bo zabrania używania
języka ministerialnego. Mamy tylko problem, jak do tej elegancji języka
dorosnąć. I niektóre licealistki mówiły: „Szkoda, że – zapewne – rząd
nie pozwoli już opublikować więcej takich rozmów, będą chyba najwyżej
tylko delikatne omówienia, albo i tych nie będzie. Bo rząd oficjalnie
ma bardzo dobry smak językowy, i choć jest bardzo tolerancyjny, to
jednak tylko wobec swoich pochlebców i służących im”.
A przecież i świat młodzieżowy robi się znany z nowego języka
publicznego. Melchior Wańkowicz pisze w „Tędy i owędy”, że przed wojną
w Wilnie z kolorowego języka byli znani dorożkarze, jednak ktoś ich
mógł prześcignąć. Otóż pewien student podszedł do dorożkarza i zagaja:
„Jedziesz pan do uniwersytetu? A ile to będzie kosztowało?”. Dorożkarz
odpowiada: tyle a tyle. „To za drogo, jedź pan sam!”. Dorożkarz
rozsierdził się bardzo i zaczął swój popis językowy. Ale student nie
pozostał mu dłużny i sypnął wiązankę najpiękniejszego sortu. Dorożkarz
aż gębę otworzył z podziwu. I zawołał: „Sadis, darmo powiozu!”.
Jeszcze i inna nowość. Podobno korektorzy naszego języka polecili,
ażeby zaniechać już powiedzenia przestarzałego „klnie jak szewc”, a
wprowadzić wyższej klasy: „klnie jak minister”.
Ale żarty na bok! Słowa człowieka, zwłaszcza wypowiedziane bez pozy,
nie są jak pot, lecz wypływają z głębi osoby. Najwybitniejszy
komediopisarz grecki, Menander (ok. 342-291 przed n. Chr.), napisał w
„Thais” („Bandaż”), że „złe rozmowy psują dobre obyczaje”, co
przytoczył i sam św. Paweł (1 Kor 15,33). Język – pisze św. Jakub –
może być „ogniem, sferą nieprawości… Z tych samych ust wychodzi
błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może!… Słone źródło nie
może wydać słodkiej wody” (Jk 3,6.10.12). Jeszcze mocniej mówił
Chrystus do kłamców: „Plemię żmijowe! Jakże wy możecie mówić dobrze,
skoro źli jesteście. Przecież z obfitości serca usta mówią” (Mt 12,34).
Oczywiście, chodzi tu nie o brzydkie słowa, lecz o brzydotę języka
duszy. Pod jaką władzą jesteśmy!
Etyka „nowa”
Ale brzydota języka nie boli nas tak, jak „nowe”, „postępowe” poglądy
moralne wielu, przeklinające etykę życia i sumienia, zwłaszcza nasilone
we wściekłości przeciwko ludziom Deklaracji Wiary, broniącej
autentycznej, ogólnoludzkiej moralności. Aż trudno uwierzyć, żeby tak
postępowali normalni Polacy, choćby nawet czynili to niezbyt
przytomnie, pozostając pod przemożnymi wpływami nierozumnych poglądów w
licznych innych krajach. Jak wytłumaczyć wściekłą i niesprawiedliwą
napaść np. na prof. Bogdana Chazana, dyrektora Szpitala Św. Rodziny w
Warszawie, za to, że nie poddał się prowokacji, żeby abortować dziecko
kobiety, która przyszła z innego szpitala, rzekomo nie wiedząc, że
prof. Chazan nie czyni takich rzeczy. Chyba chodziło o to, żeby
zniszczyć silny ośrodek nieaborcyjny.
Jest bardzo przygnębiające, że tylu jest wrogów życia dzieci, całej
kultury życia i że tworzą obłędne teorie etyczne w tej dziedzinie. Oto
np. u nas pewien profesor z Komitetu Bioetyki PAN wyłożył niedawno
swoją „nową” etykę. Mówi po prostu, że „czyste sumienie to wynalazek
diabła”, co ma chyba oznaczać, że człowiek nigdy nie pozna, czy czyni
dobrze, czy źle, albo też że czyn człowieka jest dobry i zarazem zły.
Albo też, że są różne, nawet sprzeczne, etyki dobra i zła równoważne.
„Nie zakładamy – powiada – że jest tylko jeden prawdziwy system etyki,
czerpiemy z różnych tradycji etycznych”. Jak to możliwe? Czyżby można
było czerpać jednocześnie z etyki ewangelicznej, hitlerowskiej,
bolszewickiej, terrorystycznej, rasistowskiej, eugenicznej itp.? I
dodaje, że Kościół „nie może decydować, który pogląd bioetyczny jest
słuszny”, a premier Donald Tusk nie wprowadza etyki śmierci, bo „boi
się Kościoła katolickiego”. Tymczasem nie ma „sumienia oświeconego”
(przez Boga) i „nieoświeconego” – twierdzi profesor.
Według tegoż profesora bioetyki, o etyczności czy nieetyczności
decyduje prawo stanowione przez odpowiednią władzę. Chciałoby się
zapytać, czy nie najlepsze jest stanowione przez Komitet Centralny
partii, bo to władza zbiorowa i ideowa, zawsze „nowoczesna”. Autor nie
boi się sprzeczności własnej, która niweczy sensy wypowiedzi i tak je
ustawia na jednej i tej samej płaszczyźnie, że trzeba przyjmować
pluralizm etyk i moralności, odrzucać jednak etykę „fanatyków”,
obrońców życia, i wreszcie, że etyka ma być „indywidualna, bo
indywidualne wartości nadają sens osobistemu życiu”. Autor był tu
jednak łaskaw pomylić dorobek faktyczny życia z zasadami etycznymi.
Normy etyczne są ogólne, a ich stosowanie jest indywidualne. A jeśli i
normy treściowe etyki są tylko indywidualne, to już nie ma etyki
prawdziwej, jedynie samoubóstwianie się.
Autor wyjaśnia dalej, że „trzeba zaczynać od stanu faktycznego, a nie
od poglądów (norm?) moralnych”. Czyżby sam czyn fizyczny stanowił
zarazem o moralności, a nie jego zgodność albo niezgodność z normą
etyczną? Byłby to jakiś fizykalizm, gdzie dobro fizyczne byłoby tym
samym dobrem moralnym, np. udany napad na bank, a zło fizyczne byłoby
tym samym złem moralnym, np. oddanie życia w obronie ojczyzny byłoby
złem moralnym. Przecież nie ma moralności czysto fizycznej, lecz odnosi
się ona z istoty swej do osoby ludzkiej jako takiej. Poza tym według
profesora musi być nade wszystko „wolność moralna” i czasami trzeba
podejmować „ryzyko moralne”. Trzeba to chyba tłumaczyć tak, że do
każdej sytuacji mogę stosować wątpliwy system etyczny, czyli w razie
wątpliwości, czy dana rodząca się istota jest człowiekiem, czy nim
„jeszcze” nie jest, wolno podejmować „ryzyko” jej zabicia, jeśli np.
dziecko matce przeszkadza. Jak można głosić taką etykę społeczeństwu!
To właśnie niesławny lekarz obozowy Josef Mengele, członek SS,
eksperymentujący na więźniach, także na dzieciach, nowe niebezpieczne
leki, stosował „etykę ryzyka”: albo tę istotę zabiję, albo nie zabiję,
ale ważniejsza ma być korzyść naukowa.
Ale nie chodzi tu tylko o jedną osobę. Mamy całe grupy ludzi głoszących
błędną etykę w dziedzinie życia. Ktoś mówi np., że „Chazan popełnił
grzech, nie zabijając chorego dziecka”. Jest to, oczywiście, rodzaj
kpiny z wierzących obrońców życia. Albo ktoś inny dowodzi, że prof. B.
Chazan bierze pensję od państwa, a nie zabija, to tak jakby urzędnik
skarbowy nie ściągał podatku, bo jest przeciwnikiem podatków. Tyle
tylko, że lekarz jest zaangażowany przez państwo, żeby leczył i chronił
każde życie, a nie zabijał, jak chcą ludzie bez sumienia. Jeszcze inni
piszą, że trzeba Polskę uwolnić od Kościoła, który jest Wielkim
Inkwizytorem, ścigającym zabójców dzieci, i trzeba ratować etykę przed
klauzulą sumienia, która nie dopuszcza aborcji, i tak stworzyć państwo
bez Boga i bez etyki kategorycznej. Niektórzy dodają jeszcze, że etyka
niezabijania dziecka chorego lub z wadami jest nieludzka, bo dziecko
narodzone będzie cierpiało. Jest to głupia perfidia, bo cierpi
straszliwie dziecko zabijane, zwłaszcza po kawałku. Być może jest tu
stosowana praktyka dobijania ciężko rannych żołnierzy, ale błędnie. I
tak różnych takich i podobnych poglądów błędnych w dziedzinie etyki
jest cała masa (por. np. ostatnio: „Gazeta Wyborcza”, 2.07; 4.07; 8.07;
10.07; 12-13.07.2014).
Jest bardzo dla nas bolesne, że szlachetna kiedyś pani Hanna
Gronkiewicz-Waltz, dziś prezydent Warszawy, ulegając obłędowi
liberalnemu i chyba także tzw. Kościołowi otwartemu, stawia na
pierwszym miejscu prawo stanowione, choćby i przez komunistów, a etykę
„prywatyzuje”, czyli odnosi jedynie do życia prywatnego, usuwając ją z
forum państwowego. Ludzie zdezorientowani lub przewrotni kryją swoją
niemoralność pod tezą, że „nie zabijaj” wywodzi się jedynie ze
światopoglądu religijnego, czyli tylko z wiary pozarozumowej, a nie z
rozumu naturalnego, który przenika naturę człowieka i świata. Toteż
usunęła prof. B. Chazana ze stanowiska dyrektora za to, że nie chciał
zabić dziecka chorego, poczętego in vitro, co gorsza – zrobiła to z
taką zaciekłością, że bez obowiązujących procedur i nielegalnie
stworzyła haniebny precedens dla całego kraju, poparła całą siłą lobby
finansowe proaborcyjne i popełniła winę cięższą może od matki owego
dziecka, bo matka mogła być osłabiona psychicznie, a pani prezydent
niejako promulgowała prawo i obowiązek zabijania dzieci w szpitalach
państwowych, zresztą wbrew Konstytucji gwarantującej klauzulę sumienia
i ochronę życia. Przecież zabijanie dzieci, poczynając od stanu
embrionalnego, stanowi dziś najstraszniejszy antynatalistyczny przemysł
zła, uzyskujący kolosalne dochody na całym świecie, żerujący na
ludzkiej słabości. Jest to ekonomia szatana, „który był od początku
zabójcą” (J 8,44).
Czas „ohydy spustoszenia”
Bywają czasy, kiedy przychodzi jakaś „ohyda spustoszenia” nie tylko w
dziedzinie gospodarczej, ale także duchowej, moralnej i politycznej.
Niestety, obecnie przychodzi taki czas i na Polskę.
Pewien minister, który organizuje sprawy wewnętrzne naszego państwa, w
chwili szczerości powiedział, że „państwo istnieje tylko teoretycznie.
Praktycznie nie istnieje”. Oznacza to, że nasi władcy nie mają idei
państwa polskiego, nie rozumieją dobra wspólnego, państwo zamienili w
egoistyczną partię, która sprawuje władzę nad całością, ale tylko dla
swojego dobra. Przy tym dochodzenie do takiej władzy jest w „złotym”
słowie „demokracja” jakieś dziwne. Władze faktyczne są wybierane tylko
przez niewielką część społeczeństwa, ale i ich wyborcy przeżywają
często potem rozczarowanie: wybieraliśmy ludzi wspaniałych, uczciwych i
zdolnych, a wybraliśmy faktycznie jakichś innych. Jak kobieta po
ślubie: gdzie ja miałam oczy. Albo przypomina mi się przedwojenna gra
jarmarczna, polegająca na zwodzeniu naiwnych. Szuler manipulował
kartami o dwóch kolorach i wołał: „Czerwona wygrywa, czarna przegrywa”.
I było widać, gdzie jest położona karta czerwona, stawiało się
pieniądze na nią, a po odkryciu okazywało się, że jest ona czarna.
Oczywiście, nie wszyscy przegrywali, bo od czasu do czasu wygrywali,
ale… podstawieni. Zupełnie jak dzisiejsze media chwalące władze.
Właśnie smutne jest to, że do wysokich stanowisk dostaje się za mało
ludzi zdolnych, szlachetnych, no i z dojrzałą osobowością, zresztą
szerzy się poglądy, że w polityce żadna moralność nie obowiązuje.
Ponadto okazuje się, że i ci przez nas wybrani nie rządzą ani
samodzielnie, ani dla dobra całej Polski. Wiemy, że ok. 70 proc. ustaw
i norm pochodzi z Brukseli i większość z nich nie jest korzystna dla
Polski, a niektóre są wprost idiotyczne, jak ostatnio zakaz wędzenia. Z
kolei z naszych ustaw co trzecia czy czwarta jest wadliwa. Trzeba ją
naprawić, ale ta nowa jest znów wadliwa i ją z kolei trzeba nowelizować
i tak w nieskończoność. Brakuje po prostu inteligencji inżynierom
„państwa prawa”, którzy sądzą, że życiem kieruje samo prawo bez
człowieka o odpowiedniej osobowości, zwłaszcza ludzi pozytywnie
moralnych i wierzących. Co gorsza, okazuje się, że i faktyczna władza
krajowa jest często pod skutecznym naciskiem u nas albo „Salonu”, albo
„Układu”, albo „Razwiedki”. I tak władza w Polsce jest też częściowo
okradana czy rozkradana i wewnątrz kraju, i z zewnątrz przez Brukselę i
sąsiadów.
Coś dziwnego dzieje się u nas i z gospodarką pod różnymi rządami.
Widzimy, że jest coraz gorzej. Większość naszych aktywów została
sprzedana w obce ręce: banki, firmy, zakłady, niektóre kopaliny, dużo
ziemi ornej, uzdrowiska i inne. Zniszczone są prawie wszystkie większe
przemysły, hamowane są prace nad łupkami, upada energetyka, zakłady
zbrojeniowe, brak zabezpieczeń antypowodziowych, spaprane drogi, chłopi
muszą ciągle walczyć o poprawę swej sytuacji i o równe prawa. Dług
publiczny wynosi już prawie bilion złotych, a sama obsługa długów sięga
42,6 mld dolarów za rok. Olbrzymie bezrobocie, wielka emigracja za
chlebem itd. A rządząca partia głosi, że jesteśmy „przodującą”
gospodarką UE. I cmokają z zachwytu służebni dziennikarze, nawet i
wrogowie Polski. Jak to wytłumaczyć? A może to tylko propaganda i
„pogoń za wiatrem”?
Mnie obchodzi też bardzo sytuacja uniwersytetów, bo one kształtują myśl
i świadomość społeczną. Ich funkcje są dziś ważne, bo wypracowują w
dziedzinie humanistycznej światopogląd, koncepcje polityczne,
gospodarcze i kulturowe, kształtują wyższe wartości i sensy społeczne.
Tymczasem w tej kwestii jest wielkie ubóstwo w UE. Głoszenie, że
dzisiejszy Polak – Europejczyk zostaje ubogacony takimi wartościami
wiodącymi, jak: wolność (raczej dowolność we wszystkim), poszanowanie
mniejszości i równość płci, jest bardzo ubogie treściowo i mętne. Po
ostatniej rzekomej reformie życie i praca na uniwersytecie bardzo się
pogorszyły: zamiast pracy naukowej i dydaktycznej tylko walka o
pieniądz, żeby nie zbankrutować, tarcia, konflikty, kasowanie
instytutów i katedr, usuwanie pracowników i profesorów, zamykanie
wydawnictw i księgarni. A także terror w stosunku do pracowników
naukowych. Na przyklad na jednym z polskich uniwersytetów zarządzono,
że pracownik naukowy na humanistyce musi napisać 7 rozpraw naukowych w
roku, a co dwa lata książkę. Przecież jest to ciężka choroba, tzw.
liczbówka. Trzeba jeszcze dodać, że „reforma” zaleca, by w celu
podniesienia poziomu sprowadzać z wykładami wybitne postacie z
zagranicy. Jest w tym „wielka mądrość” ekonomiczna. Na przykład
Uniwersytet Connecticut w USA zapłacił Hillary Clinton za jeden wykład
251 tysięcy dolarów, a za drugi wykład na Uniwersytecie Nevada Las
Vegas prelegentka zażądała 225 tysięcy dolarów („Gazeta Wyborcza”,
10.07.2014). Może by ją zaprosić i na Uniwersytet Warszawski na koszt
ministerstwa? Podniosłaby bardzo poziom naukowy. Oczywiście, doszłoby
jeszcze jakieś kilkadziesiąt tysięcy dolarów za podróż. Jak mogli
rektorzy i profesorowie polscy zgodzić się na taką „reformę”? Przecież
to jest tylko pogoń za wiatrem.
Ciekawe, że w krajach pokomunistycznych mimo odzyskania wolności są
nawroty ciągot ku tamtym czasom. Jest to takie prawo historyczne
wypiękniania przeszłości. Ale jeśli taka postawa przybierze formy żywe,
to są patologiczne. Tymczasem u nas teraz znów i część społeczeństwa, i
władze ukazują pewne elementy nostalgii za PRL. Władze robią się
dyktatorskie, opozycji nie dopuszczają do niczego, a tylko wszelkie zło
obecne zrzucają na rządy poprzedników, a jeśli są ważne zarzuty
przeciwko nim, to odpowiadają jak przekorne dzieci: „Właśnie już
przygotowujemy odpowiednie prawo, którego wyście nie zaprojektowali”. A
faktycznie wszelkie projekty opozycji leżą latami w zamrażarce
sejmowej. Działacze PRL są coraz częściej dopuszczani do wysokich
stanowisk, chroni się pomniki morderców naszych sióstr i braci, blokuje
się niekiedy badania nad szczątkami pomordowanych patriotów, czasami
też ludzie, którzy działają i teraz na szkodę Polski, ale są powiązani
z elementami zagranicznymi, otrzymują ordery. Prześladowane są ruchy
narodowe jako „faszystowskie”, niweluje się Redutę Ordona w Warszawie,
patriotyzm uważa się za skrajność, bywają nawet karane dzieci za
wołanie na wiecu: „Bóg, Honor i Ojczyzna” (Hajnówka), poniżani są
ludzie, którzy budowali Polskę po rozbiorach, jak Roman Dmowski, okrawa
się budżet IPN, propaguje się wyraźnie ateizm, powraca się do
niektórych tradycji PRL, niekiedy potępia się Powstanie Warszawskie
jako antysowieckie itp.
Ataki na kościół
Obecnie narasta bardzo fala antykatolicka, już otwarta, atakująca
świętości katolickie, Chrystusa, Kościół, duchowieństwo, zakony, etykę
katolicką, tradycje religijne; sztuka i teatr oraz kino przeobrażają
się chętnie w paszkwile na katolicyzm i na bluźnierstwa. Otwarcie
praktykujący katolik miewa trudności z dostaniem stanowiska publicznego
i z awansem, bywają bezkarnie niszczone symbole religijne i nagrobki na
cmentarzach, nie są uwzględniane w mediach państwowych media
katolickie. Choć pewien członek Ruchu Palikota w programie TVP nazwał
wszystkich biskupów polskich złodziejami i terrorystami, to nikt mu nie
zwrócił uwagi, nie było przeprosin ani sankcji, lecz po krótkiej
przerwie człowiek ten nadal występuje niekiedy w TVP jako ważny
„polityk”. Ludzie szerzący wielką demoralizację, bluźniercy,
bezpodstawnie oczerniający katolika zawsze wygrywają w sądzie. Gdy ktoś
ubliży potwornie Papieżowi, to nikt z nas nie może podać sprawy do
sądu, musiałby upokarzać się osobiście sam Papież. Pewne czynniki
publicznie chcą skonfliktować biskupów z Papieżem, naszych biskupów
między sobą, duchownych z wiernymi i nie ma możliwości obrony.
Kancelaria Prezydenta ocenzurowała referat ks. kard. Gerharda Ludwiga
Müllera, prefekta papieskiej Kongregacji Nauki Wiary, gdyż głosił
wyższość etyki nad prawem i wypowiedział się przeciwko aborcji. I
takich, i podobnych rzeczy jest bardzo dużo. Nie znaczy to, żebyśmy nie
dopuszczali dyskusji czy krytyki, ale niedopuszczalna jest w Polsce
cała taka atmosfera chamstwa – żeby nie użyć jakiegoś innego określenia
„ministerialnego”. Zachodzi obawa, że tacy ludzie nieczujący ani
Polski, ani tradycji religijnej mogą się stać zarzewiem rozkładu całego
społeczeństwa, a nawet mogą być wykorzystani przez obce siły w razie
wielkiego konfliktu międzynarodowego, jak na Ukrainie.
Oczywiście, jest też wielu defetystycznych katolików, którzy sądzą, że
Kościół zmarnieje, jeśli nie pójdzie na pewien kompromis ze współczesną
mentalnością laicką i nie przeobrazi się z nauczyciela wiary w
dyskutanta, z przekaziciela zbawienia w pustą doktrynę socjologiczną.
Ale ci ludzie są w wielkim błędzie. Każda epoka pomaga zrozumieć
niektóre prawdy objawione, ale nie może tych prawd przeinaczać. Gdyby
przeinaczała, to już dawno wiara byłaby tylko historią różnych wierzeń.
Toteż katolicy winni rozwijać swoje prawdy autentyczne, szerzyć je i
wcielać w życie z całą mocą. Każda bowiem silniejsza mentalność
antyreligijna wywiera przez pewien czas swój wpływ negatywny. Na
przykład i u nas po przystąpieniu do UE liczba katolików
uczęszczających na Mszę Świętą w niedzielę spadła z 60 proc. do
niespełna 40 proc., czyli o dwa miliony, i z tego 16,4 proc.
przystępuje do Komunii Świętej. Niektórzy mówią, że frekwencję
podniosłoby pójście Kościoła na kompromisy, zwłaszcza etyczne. Jednakże
Kościoły chrześcijańskie pozakatolickie, które to zrobiły, szybko
całkowicie marnieją, jak np. anglikanie, stają się prywatnymi
stowarzyszeniami. Zdrada objawienia zabija Kościół.
Kreśląc szkic obrazu Polski dzisiejszej, nie można nie wspomnieć
jeszcze po raz któryś, że bardzo wielkim złem i wielką ciemnością jest
tak szeroko rozpowszechnione zakłamanie: państwowe, polityczne,
społeczne, gospodarcze, kulturowe i codzienne. W życiu każdej
cywilizacji i każdego państwa zawsze było dużo zakłamania, ale dziś z
powodu wielkiego rozwoju techniki komunikacji i możliwości
działaniowych powstała niemal konieczna struktura kłamstwa w życiu
zbiorowym. Niektóre ruchy społeczne i całe państwa dochodzą w kłamaniu
do mistrzostwa. Często życie w prawdzie wymaga wprost heroizmu. Kiedyś
strukturą kłamstwa państwowego były marksizm i bolszewizm, mieliśmy
nadzieję, że dziś się istotnie poprawiło. Ale, niestety, i dziś znowu
wraca komunikacja kłamstwa, zwłaszcza w życiu politycznym, moralnym i
kulturowym. „Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego
[…]. Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch, a chwała w tym, czego
winni się wstydzić” (Flp 3,18-19).
***
Jednakże Bóg dał nam życie, drugich ludzi i piękny świat jako swoim
dzieciom w drodze do Niego. I On jest Najwyższą Prawdą, a bez Niego
wszystko popada ostatecznie w nieprawdę. „Bóg uczynił wszystko pięknie
w swoim czasie, dał też naszym sercom pragnienie wieczności” (Koh
3,11). Ostatecznie zatem jedynie dążenie do Boga, do Boga Prawdy, Boga
Miłości i Boga Sensu nie będzie „gonieniem za wiatrem”.
6. Niekatolicki „Nasz elementarz”. Autor: Izabela Borańska-Chmielewska
Katolickie szkoły podstawowe nie chcą,
aby ich uczniowie uczyli się z rządowego bezpłatnego podręcznika dla
klas pierwszych. Podobne stanowisko prezentuje wiele prywatnych szkół
świeckich.
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/85449.html
Nauczyciele i rodzice mają bowiem wiele zastrzeżeń do rządowego
podręcznika dla pierwszoklasistów. Dotyczą one zarówno kwestii
związanych z jego niskim poziomem, jak i wartościami, jakie propaguje –
brak jest w nim odniesień do chrześcijaństwa. Skandaliczne było choćby
to, że w jednej z lekcji dzieci czytają o ubieraniu choinki,
obdarowywaniu się prezentami, ale ani słowem nie wspomniano o tym, że
są to zwyczaje związane z Bożym Narodzeniem.
Ministerstwo Edukacji Narodowej obiecało uzupełnić podręcznik po tym,
jak otrzymało dziesiątki tysięcy protestów rodziców w tej sprawie. W
szkołach katolickich, gdzie obowiązuje system wychowania oparty na
nauce Kościoła, ważna jest nie tylko wiedza, ale i wartości, jakie
przekazuje uczniom podręcznik.
– Często podkreślam za ks. kard. Zenonem Grocholewskim, prefektem
Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej, że „w szkołach kształci się dziś
robota intelektualnego, pomija się świat wartości”. A szkoła katolicka
musi być ubrana w świat wartości – mówi ks. Mariusz Oryl, dyrektor
Niepublicznego Gimnazjum Katolickiego im. bł. abp. Antoniego Juliana
Nowowiejskiego i bł. bp. Leona Wetmańskiego oraz Katolickiego Liceum
Ogólnokształcącego im. św. Stanisława Kostki w Sikorzu koło Płocka.
Dyrektorzy szkół katolickich obawiają się tego, co znajdzie się w
kolejnych częściach „Naszego elementarza”, skoro już dwie pierwsze
wzbudziły tak negatywne oceny. Podkreślają również, że nie do
zaakceptowania jest dla nich fakt braku odwołania do chrześcijańskiej
kultury i wartości. Przeczyłoby to przecież misji, jaką od lat te
placówki realizują. Nauczyciele zawsze więc wybierali takie
podręczniki, których treści nie były sprzeczne z chrześcijaństwem. I
tym się także chcą teraz kierować.
– Nie zamawialiśmy „Naszego elementarza”. Nie będziemy na nim pracować,
po pierwsze dlatego, że uważamy, że to kupowanie kota w worku. Nie
wiemy, jak będzie wyglądała treść kolejnych części, co będzie ujęte, a
co nie, np. jeszcze do niedawna w podręczniku nie było mowy o świętach
Bożego Narodzenia. Jest również obawa, że znajdą się treści, których
nie chcielibyśmy w szkole katolickiej. Ale chodzi nam przede wszystkim
o brak odwołania do chrześcijańskiej kultury i wartości. Mamy
nauczycieli, z którymi współpracujemy i którzy prowadzą klasy 1-3 i od
lat pracują na wybranych, sprawdzonych podręcznikach najlepszych
wydawnictw – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” s. Alma
Pachuta z Centrum Edukacyjnego Sióstr Nazaretanek w Kaliszu.
Szkoły katolickie, które jako placówki prywatne mają możliwość
korzystania z wybranych przez siebie podręczników lub z elementarza
przygotowanego przez MEN, wybierają właśnie pierwsze rozwiązanie.
Ponadto wiele świeckich szkół prywatnych nie zamierza pracować od 1
września na podręczniku autorstwa Marii Lorek z powodu zawartości tego
elementarza.
– Pierwszoklasiści z naszej szkoły nie będą korzystać z rządowego
podręcznika, bo jest kiepski. Rodzice podpisywali oświadczenia, że
chcą, aby nauczyciele wybrali inny podręcznik – powiedziano nam w
sekretariacie Zespołu Szkół Przymierza Rodzin nr 3 im. Ks. Jerzego
Popiełuszki w Warszawie. Podobne wypowiedzi uzyskaliśmy w kilkunastu
innych szkołach katolickich na terenie Warszawy, m.in. w Szkole
Podstawowej Niepublicznej nr 74 im. Bł. Honorata Koźmińskiego,
Prywatnej Szkole Podstawowej nr 6 im. Bł. Matki Marceliny Darowskiej
prowadzonej przez Zgromadzenie Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP i
Szkole Podstawowej Niepublicznej nr 49. Wiele szkół katolickich i
świeckich informuje na swoich stronach internetowych, na jakich
podręcznikach będą pracowały dzieci od 1 września. W większości są to
książki znane nauczycielom od lat.
Także nieliczne niepubliczne szkoły katolickie działające na prawach
szkół państwowych nie zamierzają poddawać się presji ministerstwa
edukacji. Szkoła Podstawowa im. Świętego Franciszka w Warszawie będzie
starać się o dofinansowanie zakupu innych podręczników z budżetu gminy,
gdyż nauczyciele i rodzice nie chcą rządowego elementarza, bo mają
zastrzeżenia do jego treści.
O poziomie edukacyjnym, jaki reprezentuje rządowy podręcznik Marii
Lorek „Nasz elementarz”, pisaliśmy już wielokrotnie, ale warto
przypomnieć, iż krytykują go pedagodzy i nauczyciele, podkreślający, iż
zawiera liczne błędy merytoryczne, wprowadza za szybkie tempo nauki
liter, a za wolne nauki liczenia. – To zdumiewające, że nauczyciele
szkół publicznych nie zaprotestowali przeciwko temu kiczowi – mówi
prof. Bogusław Śliwerski, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych
PAN. Nauczyciele usprawiedliwiają się, że protestów nie było, bo
pedagodzy boją się narażać władzom w obawie przed utratą pracy.
Profesor Śliwerski wskazuje, że podręcznik przygotowany przez
Ministerstwo Edukacji Narodowej jest słaby na tle dotychczasowej
oferty. I przypomina, że jeden z polskich elementarzy uzyskał Złoty
Medal w 2013 r. za najlepszy elementarz w całej Europie. – To jest
oczywiste, że im młodsze dziecko, tym musi mieć ofertę na najwyższym
poziomie. Ten elementarz nie ma u swoich podstaw właściwej konstrukcji,
logiki, żadnej metodyki kształcenia i absolutnie nie uwzględnia wyników
badań z psychologii kształcenia. Autorki są tu po prostu
niekompetentne. Matematyka jest na żenującym poziomie – mówi prof.
Bogusław Śliwerski.
Jako pierwsi bezpłatne podręczniki otrzymają we wrześniu tego roku
uczniowie I klas szkół podstawowych, za rok – uczniowie klas II, za dwa
lata – uczniowie klas III. Dodatkowo w 2014 r. na każdego ucznia
pierwszej klasy z budżetu państwa zostanie przeznaczona dotacja na
zakup podręcznika do języka obcego (do wysokości 25 zł na ucznia) oraz
na zakup materiałów ćwiczeniowych (do 50 zł). Okazuje się, że
dyrektorzy szkół publicznych boją się niezamówienia podręcznika
rządowego, bo wówczas stracą prawo do skorzystania z dodatkowej dotacji
w wysokości 50 zł na materiały ćwiczeniowe, pomocnicze. O tym, że
placówki mają obowiązek zamówić rządową książkę, usłyszeliśmy m.in. od
dyrektora jednej z podstawówek w Rzeszowie. Potwierdza to również prof.
Śliwerski.
– MEN będzie pilnowało, by szkoły publiczne po otrzymaniu nieodpłatnego
elementarza nie kupowały lepszego w ramach 50-złotowej dotacji na
materiały pomocnicze. Tak więc transakcja dla szkół publicznych i
niepublicznych jest wiązana. Ma to charakter szantażu wymuszającego
akceptację dydaktycznej tandety – komentuje prof. Śliwerski. Zdaniem
profesora, szkoły niepubliczne nie poddadzą się takiej presji, bo na
szczęście nie muszą. Szkoda tylko kilkuset tysięcy dzieci szkół
publicznych zdanych na tak fatalny „produkt”, który z elementarzem
niewiele ma wspólnego, poza nazwą, no i szkoda wydatkowanych na to
milionów z budżetu państwa.
Szkoły podstawowe państwowe zgodnie z nowelizacją ustawy o oświacie
będą mogły skorzystać z innego niż rządowy podręcznik pod warunkiem, że
jego zakup sfinansuje prowadząca szkołę gmina. Szkoła bowiem nie będzie
mogła domagać się od rodziców pieniędzy na zakup podręczników. Część
gmin już zapowiedziała, że nie skorzysta z bezpłatnego rządowego
podręcznika dla klas pierwszych i kupi uczniom inne książki do nauki
czytania, pisania i liczenia. Te, które wskażą nauczyciele i rodzice.
Wiele samorządów chętnie by zrezygnowało z „Naszego elementarza”, ale
są bardzo zadłużone i nie mają pieniędzy, aby kupić inne podręczniki
dla pierwszoklasistów.
7. Krew, która potępia
„Mamo – krzyknął zrozpaczony – nie widzę wcale światła. Wczoraj
sprofanowałem zakrwawione Oblicze Cudownego Jezusa Ukrzyżowanego i Bóg
mnie ukarał. Stałem się niewidomy”. Czy to był zbieg okoliczności?
Skoro wołanie krwi męczenników jest tak potężne, czymże będzie
głos Krwi Chrystusa? Jak straszliwy będzie ten głos w dniu
sądu!
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/88289,krew-ktora-potepia.html
8. Słudzy życia, a nie śmierci. Autor: Marek Zygmunt
Jesteśmy świadkami walki
cywilizacji – ścierają się obozy życia, prawdy, dobra i piękna z obozem
zła, śmierci, deprawacji moralnej, zniszczenia. Jednym z pól bitewnych
tej bezwzględnej batalii jest walka z etosem lekarza jako sługi życia i
zdrowia człowieka – chorego, słabego, bezbronnego.
Polecamy rozmowę z dr. Januszem Chudybą, sygnatariuszem
Deklaracji Wiary, członkiem Katolickiego Stowarzyszenia
Lekarzy.
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/88293,sludzy-zycia-a-nie-smierci.html
Dlaczego podpisał się Pan pod Deklaracją Wiary?
– Uczyniłem to bez najmniejszego wahania. Serdecznie dziękuję prof.
Wandzie Półtawskiej za tę inicjatywę jako wyraz wdzięczności za św.
Jana Pawła II oraz solidarności z jego nauczaniem. Jesteśmy świadkami
walki cywilizacji – ścierają się obozy życia, prawdy, dobra i piękna z
obozem zła, śmierci, deprawacji moralnej, zniszczenia. Jednym z pól
bitewnych tej bezwzględnej batalii jest walka z etosem lekarza jako
sługi życia i zdrowia człowieka – chorego, słabego, bezbronnego. Ci,
którzy chcą zabijać bezbronne dzieci i słabych starców, mają w tym swój
cel – doskonały interes, w tym między innymi owo słynne „kręcenie
lodów” na służbie zdrowia. Lekarze mają być w tym procederze narzędziem
katowskim. Z tą jednak różnicą, że kat zabija skazanych za określone
winy, natomiast lekarze mają zabijać bezbronnych, nieuleczalnie chorych
i cierpiących ludzi dla interesu określonej grupy biznesu zagłady.
Wcześniej czy później każdemu z nas zabraknie zdrowia i ulegniemy
chorobie. Co się z nami stanie, gdy zabraknie lekarzy sumienia?
– Pytamy tych, którzy krytykują lekarzy obrońców życia i zdrowia
ludzkiego, lekarzy sumienia, używających najlepszej wiedzy, godziwych
środków i metod: czy zawierzyliby życie i zdrowie własne i najbliższych
lekarzowi, który podpisuje klauzulę niewiary i przy najbliższej
sposobności dokona aborcji lub eutanazji? A może jednak wybierze
lekarza, który nie podporządkuje się niegodziwemu prawu stanowionemu,
pozwalającemu zabić w ramach tzw. procedury medycznej i w majestacie
obowiązującego prawa. Lekarz zawsze pozostanie w świadomości ludzkiej
jako ten, który przynosi ulgę w cierpieniu i ratuje życie, bo takie
jest jego powołanie i zadanie.
Uderzenie w prof. Bogdana Chazana, lekarza o wielkim autorytecie,
znanego z szacunku dla życia ludzkiego, stanowi ostrzeżenie, by lekarze
nie kierowali się w swojej pracy sumieniem?
– Oczywiście, że tak. Mamy być bezwolną, bezmyślną i bez sumienia masą
wyrobników. Bez sumienia może być tylko bestia. Jeśli nie wykonamy
gestu solidarności i poparcia dla profesora Chazana oraz kategorycznego
sprzeciwu wobec tyranii rządu, to staniemy się współudziałowcami
zbiorowej zbrodni popełnionej w „majestacie prawa”. Wierzę, że
środowisko lekarskie czynnie przeciwstawi się temu barbarzyństwu.
Nagonka na tego rodzaju fachowca i tak wielkiej miary specjalistę i
człowieka musi oznaczać coś więcej niż tylko atak z powodu podpisania
przez niego Deklaracji Wiary. Całe środowisko dobrze zarabiające na in
vitro oraz proaborcyjne wpadło we wściekłość, że oto wyszła na jaw
prawda o tym, jak nieskuteczne, a jednocześnie jak bardzo intratne dla
określonych środowisk jest zapłodnienie pozaustrojowe in vitro.
Media przemilczały fakt, że chore dziecko zostało poczęte metodą in
vitro. Przekazywały skrajnie zmanipulowany obraz – z jednej strony
zawiedzeni, zrozpaczeni rodzice, a z drugiej „nieludzki” lekarz.
– Cała sprawa zbiegła się akurat z obradami w Sejmie na temat
dopłacania z naszych podatków do procedury in vitro w ramach NFZ. Na
zabiegi wydano ponad 72 mln złotych, przy tym zaklasyfikowano do tej
procedury 8,6 tys. par, a uzyskano 2,5 tys. ciąż, z których urodziło
się zaledwie 214 dzieci – reszta nie przeżyła. Owe 2,5 tys. ciąż
pociąga za sobą co najmniej 8 zarodków na każdą ciążę „do wyrzucenia”,
co daje ok 20 tys. osób zabitych. Rodzi się przy tym tylko 214 dzieci,
które – jak podają wyniki badań – są obarczone wadami zdrowotnymi.
Zatem łatwo wyliczyć – skuteczność metody zapłodnienia pozaustrojowego
to niespełna 1 procent. Jest to wynik szokujący. Poza tym Ministerstwu
Zdrowia zniknęło gdzieś 450 aborcji dokonanych „zgodnie” z prawem. Pan
profesor Chazan, człowiek, który ujawnił tę prawdę, jest wrogiem numer
jeden dla lobby proaborcyjnego.
Uczestnicy nagonki na profesora kreują jako pozytywnych bohaterów rodziców chorego dziecka.
– Zrozumiałe jest wielkie cierpienie małżeństwa bezdzietnego, które
otrzymuje „nowoczesną propozycję” od biznesu in vitro zaradzenia
problemowi – zapłodnienie in vitro. Czy ktoś ich poinformował o
technice zapłodnienia pozaustrojowego obarczonej bardzo dużym ryzykiem
poczęcia dziecka z licznymi wadami wrodzonymi? Jedyna propozycja, jaka
pada ze strony biznesu in vitro, to zabić chore nieuleczalnie dziecko
jako „wybrakowany produkt technologii” dokonywanej w laboratoriach
przez tzw. selekcjonera-inseminatora. Przez zabicie dziecka z wadami
ukrywa się wielką wadliwość techniki in vitro działającej wbrew naturze
i miłości i prokreacji ludzkiej. Niegodziwość procederu zapłodnienia
pozaustrojowego widać bardzo dokładnie – chodzi tu o pieniądze, a nie o
dobro małżeństwa i rodziny. To nie jest metoda leczenia – bezpłodność
nadal istnieje. W sytuacji problemu i choroby osoby te zostają
osamotnione.
Przy okazji lobby aborcyjne sięga po wyświechtane frazesy o
„katolickich fundamentalistach”. A przecież przysługujące każdemu
człowiekowi prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci
zakorzenione jest w prawie naturalnym niezależnym od prawa konfesyjnego.
– Hipokrates – lekarz i poganin, nieznający religii objawionej,
stworzył ramy postępowania moralnego dla lekarzy. Kończąc akademię
medyczną, składamy przysięgę Hipokratesa, gdzie jednoznacznie stajemy
po stronie życia, ślubując, że „nie podamy pacjentowi trucizny, nawet
na jego żądanie, a kobiecie brzemiennej środka poronnego”. Już wtedy
uczciwe myślenie jest odczytywaniem godności człowieka i roli lekarza
jako strażnika życia i zdrowia. Arystoteles – kolejny mędrzec, poganin,
rzetelnie poszukujący prawdy, twierdzi, że lekarz ma obowiązek moralny
podjąć leczenie nawet wtedy, gdy nie widzi po ludzku szans jego
powodzenia.
Opierając się na etyce klasycznej, widzimy lekarza jako człowieka,
który strzeże życia i zdrowia ludzkiego, używając do tego wiedzy, którą
ma obowiązek ciągle zdobywać i pogłębiać, oraz wszelkich godziwych
środków. To jest etos lekarza wypracowany przez starożytnych
myślicieli, którzy uczciwie i w prawdzie czytali rzeczywistość.
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, która związana jest z
Odnową w Duchu Świętym, zwolniła jednak prof. Bogdana Chazana z
zajmowanego stanowiska.
– Duch Święty na pewno nie ma nic wspólnego z czynami tej pani. Usta
zwykle mówią z obfitości serca. Trzeba być czujnym wobec takich ludzi.
Nigdy nie wiemy, z której strony nastąpi atak. Z uśmiechem na ustach
czynią zło. Co za cynizm.
Bardzo podobała mi się niezwykle trafna wypowiedź ks. prof. Pawła
Bortkiewicza, który stwierdził, że pani Gronkiewicz-Waltz sama skazała
się na ekskomunikę. Oczywiste jest, że naprawę świata należy zaczynać
od samego siebie, ale jako katolicy musimy być jednoznaczni
ewangelicznie. Nasza mowa ma być tak – tak, nie – nie.
Dziękuję za rozmowę.
9. Przyjaciel Polski (O papieżu Benedykcie XV). Autor: Dr Jarosław Szarek
Ojciec Maksymilian Maria Kolbe
pisał: „Ale dla nas Polaków ma jeszcze Benedykt XV szczególne znaczenie
jako Przyjaciel Polski. Miłość ku naszej Ojczyźnie, jaką zaczerpnął z
opowiadań Sióstr Zmartwychwstanek polskich w Rzymie, u których, jako
młody jeszcze kapłan, stale Mszę św. odprawiał – miłość ta nigdy nie
wyziębła”.
http://www.naszdziennik.pl/mysl/87861.html
Nie bój się trudności – pójdziesz przecie do narodu, w którym Wiara
święta pierwsze miejsce zajmuje, a on sam swą religijnością pierwsze
zajmuje miejsce wśród narodów. Polonia semper fidelis – Polska zawsze
wierna. Pój dziesz do Narodu-Męczennika, który za wiarę i wolność tyle
krwi przelał, a oto dziś wstaje z grobu do nowego życia i choć jeszcze
ma na sobie śmiertelne powijaki, już nie jest w grobie„ – tak Ojciec
Święty Benedykt XV dodawał otuchy ks. Achillesowi Rattiemu – przyszłemu
Papieżowi Piusowi XI, gdy ten wahał się przed objęciem urzędu nuncjusza
w Warszawie w 1919 roku.
Słowa Ojca Świętego Benedykta XV, którego pontyfikat przypadł na czas I
wojny światowej i objawień fatimskich – wielkiego wołania Maryi, by
przez pokutę i modlitwę różańcową uprosić pokój dla świata, ilustrują
jego serdeczne uczucie, którym darzył nasz Naród. Od pierwszych dni na
Stolicy Piotrowej nigdy nie zapomniał o Polsce, choć tej nie było
jeszcze na mapie Europy.
Benedykt XV (Giacomo Della Chiesa) wywodził się ze starego
margrabiowskiego rodu osiadłego od setek lat w okolicach Genui. Jego
matka była krewną Innocentego VII, stojącego na czele Kościoła przez
kilkanaście miesięcy na początku XV wieku. Ojciec był niechętny
synowskiemu powołaniu i dlatego ten nawet ukończył studia prawnicze.
Wyświęcony został na kapłana, mając już trzy doktoraty. Został
sekretarzem nuncjatury w Madrycie, gdzie w końcu XIX wieku zaczął
zdobywać swe pierwsze dyplomatyczne doświadczenia. Później rozwijał je,
będąc zastępcą sekretarza stanu za Leona XIII. Następnie był
arcybiskupem Bolonii.
Papieski dar
Jeszcze w czasie pracy w nuncjaturze w Madrycie zaangażował się w
organizowanie akcji pomocy chorym na cholerę. Ten samarytański rys jego
osobowości stanie się bardzo wyraźny w czasach papieskiej posługi
podczas wojny 1914-1918, która stanowiła połowę jego pontyfikatu. Już
na początku września 1914 r. – miesiąc po wyborze i dwa miesiące od
rozpoczęcia działań wojennych, które określał ”samobójstwem
cywilizowanej Europy„ – wezwał rządzących państwami do pojednania:
”Niech rozważą, że już i tak zbyt wiele nieszczęść i smutków towarzyszy
śmiertelnemu życiu temu, nie należy więc czynić go bardziej
nieszczęśliwym i bolesnym. Niech poprzestaną na tych spustoszeniach –
dosyć wylanej krwi ludzkiej. Niech dążą do zawarcia pokoju i podania
sobie rąk bratnich„.
Kilka tygodni później ogłoszona została jego encyklika ”Ad beatissimi
Apostolorum„. Wskazywał w niej na przyczyny konfliktu rujnującego
Europę. ”To zaś zło, które my widzimy, jest: brak wzajemnej między
ludźmi życzliwości; poniżanie powagi władzy; krzywdzące walki jednych
klas społecznych z drugimi; pożądanie dóbr doczesnych, przemijających i
znikomych z takim upragnieniem, jakby wcale nie było innych i to wiele
donioślejszych, o których nabycie człowiek starać się powinien. To są –
zdaniem naszym – cztery przyczyny, które społeczność ludzką tak
potężnie targają. Musimy więc społem wszyscy usiłować wygnać je spośród
nas, przez przywrócenie do życia zasad chrześcijańskich, jeśli naprawdę
pragniemy uspokojenia zatargów i należytego uporządkowania spraw
publicznych„.
Apelował, wydawał noty, wzywał do modlitw i nabożeństw w intencji
powstrzymania rozlewu krwi, m.in. do modlitw do Najświętszego Serca
Jezusa, zyskując miano ”Papieża pokoju„. Nie milczał wobec ludobójstwa
Ormian, upominał się o humanitarne traktowanie jeńców i ludności
cywilnej.
Od samego początku swego pontyfikatu aktywnie wspierał sprawę polską.
Ojciec Maksymilian Maria Kolbe pisał: ”Ale dla nas Polaków ma jeszcze
Benedykt XV szczególne znaczenie jako Przyjaciel Polski. Miłość ku
naszej Ojczyźnie, jaką zaczerpnął z opowiadań Sióstr Zmartwychwstanek
polskich w Rzymie, u których, jako młody jeszcze kapłan, stale Mszę św.
odprawiał – miłość ta nigdy nie wyziębła„.
Życzliwość Benedykta XV dla Narodu Polskiego miała również konkretny
wymiar. Gdy w Boże Narodzenie 1914 roku ks. abp Adam Stefan Sapieha,
twórca słynnego Książęco-Biskupiego Komitetu Pomocy dla Dotkniętych
Klęską Wojny, apelował do świata o pomoc dla swych rodaków, żarliwego
orędownika tej sprawy znalazł w Ojcu Świętym. 31 stycznia 1915 roku w
krakowskim ”Czasie„, w codziennej rubryce ”Dla Polski„ zamieszczającej
wpłaty licznych ofiarodawców, znajdujemy pomiędzy innymi: ”Jego
Świętobliwość Ojciec św. Benedykt XV 10 000 lirów„. I nie był to
pojedynczy dar. Papieskie wsparcie zyskał również Komitet Generalny
Pomocy dla Ofiar Wojny w Polsce, któremu przewodniczył Henryk
Sienkiewicz. W liście do autora ”Quo vadis„ papieski sekretarz stanu
ks. kard. Pietro Gasparri nie ograniczył się jedynie do telegraficznej,
zwyczajowej odpowiedzi, ale przekazał papieskie odczucia Benedykta XV
widzącego ”w ukochanych Polakach nie tylko naród szlachetny, wtrącony,
niestety, w rozpacz i nieszczęście, lecz uznaje w nim i kocha synów
swoich szczególnie sobie oddanych, niezrównanie szlachetnych i aż do
poświęcenia przywiązanych do Stolicy Apostolskiej… Jego Świątobliwość
szczególnie szczęśliwy był, iż mógł przyjść z pomocą ukochanemu
narodowi polskiemu„.
”Umiłowanie narodu waszego„
Na 21 listopada 1915 roku Stolica Piotrowa wezwała do modłów w intencji
Polski i kwesty we wszystkich katolickich kościołach świata. ”Ten Naród
bardziej niż którykolwiek inny dźwigał dotychczas i dźwiga jeszcze
okrutnie brzemię wojny… Pragnie Jego Świętobliwość dać całej Polsce, to
jest zaborom austriackiemu, pruskiemu i rosyjskiemu, nowy jeszcze dowód
współczucia„ – pisał ks. kard. Pietro Gasparri. W liście do biskupów
Galicji z 10 grudnia 1915 roku Ojciec Święty podkreślał: ”Od dawna
bowiem tkwi w mej duszy umiłowanie narodu waszego zgoła osobliwe, które
dziwnym sposobem wzrasta teraz, na widok tych licznych i ciężkich
nieszczęść, co was skutkiem tej wojny już prawie przygniotły. Zwróciły
one, jak wiecie, ojcowskie moje ku wam współczucie i nad jednym tylko
boleję, że czynna pomoc z mej strony nie mogła dorównać wszystkiemu,
czego całym gorącem sercem wam życzę…„.
W nocie wystosowanej 1 sierpnia 1917 roku do przywódców państw
prowadzących wojnę Benedykt XV stwierdzał, że ”duch słuszności i
sprawiedliwości musi też kierować rozważaniem innych spraw politycznych
i terytorialnych… należących do dawnego Królestwa Polskiego, któremu
szlachetne tradycje dziejowe i zniesione, zwłaszcza podczas wojny
obecnej, cierpienia, słusznie pozyskać muszą współczucie narodów„.
Niemiecki cesarz Wilhelm II uznał jednak Ojca Świętego za człowieka
oderwanego od realiów życia.
W styczniu 1918 roku Benedykt XV w liście do członków Rady Regencyjnej
w Warszawie wyraził nadzieję, ”aby najszlachetniejszy Naród Polski wraz
z możnością samoistnego rządzenia się odzyskał też, za pomocą Bożą,
dawną pomyślność i chwałę„. Wkrótce mianował w Warszawie swego
wizytatora apostolskiego (późniejszego nuncjusza w Polsce, a następnie
Ojca Świętego Piusa XI) ks. Achillesa Rattiego.
Polonia semper fidelis
Niespełna na miesiąc przed odzyskaniem niepodległości wystosował
Orędzie do Narodu Polskiego. ”Historia zapisała złotymi głoskami
zasługi Polski względem religii chrześcijańskiej i europejskiej
cywilizacji, atoli – niestety! – musiała także zapisać, jak Europa za
to niegodziwie się Jej odpłaciła. Przemocą bowiem odebrawszy Polsce jej
osobowość polityczną, usiłowała nadto w niektórych częściach wydrzeć
jej katolicką wiarę i jej narodowość. Aliści z podziwu godnym oporem
umieli Polacy utrzymać jedno i drugie; obecnie zaś, przetrwawszy
prześladowania, dłuższe niż wiek cały, Polska zawsze wierna (Polonia
semper fidelis) okazuje większą żywotność, niż kiedykolwiek„.
Niepodległość trzeba było jeszcze obronić. Czas największej próby
nadszedł w sierpniu 1920 roku podczas wojny z bolszewicką Rosją. Polska
pozostała osamotniona. Z pomocą ruszyli jakże nieliczni. Wśród nich nie
zabrakło Benedykta XV, który wezwał cały katolicki świat do modlitw w
intencji ocalenia naszej Ojczyzny, a po zwycięstwie nadesłał polskim
biskupom przesłanie o znaczeniu Bitwy Warszawskiej: ”Komuż bowiem nie
wiadomo, że szalony napór wroga to miał na celu, aby zniszczyć Polskę,
owo przedmurze Europy, a następnie podkopać i zburzyć całe
chrześcijaństwo i opartą na nim kulturę, posługując się do tego
krzewieniem szalonej i chorobliwej doktryny?„. Zachęcając do obrony
wiary katolickiej, pocieszał, że ”nie ma obawy dla ludu
chrześcijańskiego, gdyż jeśli Bóg z nami któż przeciw nam?„ l
10. Uroczystości odpustowe w Gniechowicach
W sobotę, 9 sierpnia 2014 r., w jedynej w Polsce parafii św.
Filomeny w Gniechowicach koło Wrocławia odbędzie się odpust ku czci
patronki parafii.
Święta Filomena jest patronką Żywego Różańca, szczęśliwych narodzin,
matek i dzieci, ludzi interesu i w potrzebach finansowych, zdających
egzaminy, szkół i konwentów, zakonników i zakonnic, misji i nawróceń,
spokojnej i szczęśliwej śmierci; ogłoszona Cudotwórczynią XIX wieku,
wspomagająca we wszystkich potrzebach cielesnych i duchowych, patronka
końca czasów.
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/88005,uroczystosci-odpustowe-w-gniechowicach.html
11. Walec rewolucji. Autor: Prof. Mieczysław Ryba
Stanowisko polskiego Episkopatu,
który wprost wskazał na potężne zagrożenie kulturowe, spotkało się z
olbrzymim atakiem reżimowych mediów (zarówno publicznych, jak i
prywatnych). Nikt już nie pamiętał nauczania Jana Pawła II na temat
małżeństwa i rodziny. Dla mediów nowej lewicy do zaakceptowania jest
tylko Papież „kremówkowy”, a nie ten, który mocą autorytetu Kościoła
przypominał podstawowe prawdy wiary i fundamentalne zasady moralne
porządkujące życie ludzkie.
http://www.naszdziennik.pl/mysl/87139.html
Za czasów pontyfikatu Jana Pawła II politycy reprezentujący praktycznie
całą polską scenę polityczną starali się pokazywać swoje przywiązanie
do Papieża. Jego wizyta w polskim Sejmie w 1999 roku odbyła się przy
olbrzymim aplauzie. Jednak już wówczas było jasne, że owa „sympatia”
wynikała z ogromnej popularności Jana Pawła II w społeczeństwie
polskim, a nie z przywiązania polityków do wiary katolickiej.
Otwarty atak na Ojca Świętego lub na jego nauczanie łączyć się wówczas
musiał z dużymi stratami na niwie politycznej. Najbardziej wyraźnie
taktykę stosowaną przez środowiska liberalne w tej kwestii ukazywała
„Gazeta Wyborcza”. Z jednej strony mieliśmy tam do czynienia z
deklaracją pozytywnych emocji wobec Ojca Świętego, z drugiej
następowały ciągłe próby podważania lub przeinaczania jego przesłania,
szczególnie gdy chodziło o obronę życia. To, co robiono w sposób
zakamuflowany, gdy żył Jan Paweł II, dziś wprowadza się niezwykle
nachalnie, gdy nie ma go pośród żywych. I nie przeszkadza temu fakt, że
rok 2014 jest rokiem kanonizacji Papieża Polaka i że jest to czas
szczególny, kiedy powinniśmy się pochylić nad jego nauczaniem.
Zatem raz za razem serwowane są nam wojny ideologiczne. Niedawno
mieliśmy batalię o tzw. związki partnerskie mające stanowić zaczyn
ustawowego ich zrównania z małżeństwami. Potężnym echem odbiła się
kwestia tzw. ideologii gender, która napływa do nas coraz szerszym
strumieniem z Zachodu. Stanowisko polskiego Episkopatu, który wprost
wskazał na potężne zagrożenie kulturowe, spotkało się z olbrzymim
atakiem reżimowych mediów (zarówno publicznych, jak i prywatnych). Nikt
już nie pamiętał nauczania Jana Pawła II na temat małżeństwa i rodziny.
Dla mediów nowej lewicy do zaakceptowania jest tylko Papież
„kremówkowy”, a nie ten, który mocą autorytetu Kościoła przypominał
podstawowe prawdy wiary i fundamentalne zasady moralne porządkujące
życie ludzkie.
Sumienie pod narkozą
Najnowszą wojną ideologiczną, jaką rozpętano, jest sprawa prof. Bogdana
Chazana, który odmówił abortowania chorego dziecka w Szpitalu Świętej
Rodziny w Warszawie. Atak na lekarza o tak olbrzymim dorobku, człowieka
niezwykle szanowanego w środowisku, ma wymiar fundamentalny. Jeśli
bowiem uznamy, że każdy z nas musi dokonywać takich czynów, które są
sprzeczne z porządkiem natury, to w krótkim czasie możemy dojść do
sytuacji, że lekarzem będzie mógł zostać tylko ktoś, kto nie zawaha się
dokonać aborcji, eutanazji, sterylizacji itp., itd.
Można stwierdzić, że działania władz w przypadku prof. Chazana
sprzeczne są nie tylko z Deklaracją Wiary, ale po prostu ze zdrowym
rozsądkiem. Jak bowiem można żądać od człowieka, który nie chce zabić
chorego dziecka w łonie matki z powodów moralnych, by wskazał zabójcę,
który bez wahania to uczyni? Jak można zwolnić z pracy wybitnego
ginekologa za to, że ochronił życie zgodnie z przysięgą, którą złożył
jako lekarz?
Ale rzecz jest o wiele poważniejsza. Dla środowisk lewackich prawdziwym
szokiem była Deklaracja Wiary podpisana przez ponad 3000 lekarzy,
którzy wprost uznali oczywistą prawdę o potrzebie ochrony życia od
poczęcia do naturalnej śmierci. Taka deklaracja wyrażona przez tak
ważne środowisko uderza wprost w ideologię, którą Jan Paweł II nazwał
mianem cywilizacją śmierci. Na przykładzie prof. Chazana chce się zatem
zastraszyć wszystkich pracowników ochrony zdrowia, tak aby na
przyszłość nie było podobnych przypadków. Wykluczenie ludzi wierzących
z przestrzeni lekarskiej to sytuacja niemająca precedensu we
współczesnej Polsce. Wracamy bardzo szybko do wzorców totalitarnych.
Jeśli ktoś myśli, że na lekarzach się skończy, jest w głębokim błędzie.
Jeśli wprowadzi się do szkół nowy model wychowania seksualnego lub
elementy ideologii gender, z pewnością nastąpi sprzeciw środowiska
nauczycieli katolików. Znowu znajdzie się w Polsce jakiś przykład
katolickiego sprzeciwu, na wzór prof. Chazana, i ogłosi się
społeczeństwu, że nauczycielem w szkole publicznej może być tylko ten,
kto akceptuje wszystkie rozporządzenia dotyczące demoralizacji dzieci.
Podobne scenariusze co do innych profesji można sobie w prosty sposób
dopisać.
Walcząc dziś o dobre imię i o prawo do wykonywania zawodu przez prof.
Chazana, walczymy zatem nie tyle o jego indywidualną karierę. Tak
naprawdę walka toczy się o to, czy w Polsce, w polskim prawie ma
królować etyka i rozum (zdrowy rozsądek), czy siła związana z nową
totalitarną ideologią.
Hipokryci
Obecny spór doskonale ilustruje, czym na poziomie ideologicznym jest
obecna ekipa rządząca w Polsce. Minister zdrowia, który w najmniejszym
stopniu nie wywiązał się z obietnicy likwidacji kolejek do
specjalistów, bardzo sprawnie podjął akcję przeciwko prof. Chazanowi.
Przypodobanie się kręgom lewackim pewnie ma w perspektywie uratować
jego ministerialną posadę. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz,
bardzo mocno w przeszłości odwołująca się do chrześcijańskich wyborców,
publicznie deklarująca swoją wiarę, dziś wydaje decyzję o zwolnieniu
człowieka, który ośmielił się ratować życie niewinnej istoty.
Wszystko to składa się na obraz daleko posuniętej hipokryzji wielu
ludzi życia publicznego, którzy chętnie pokazują się na tle obrazów
Jana Pawła II, by zdobyć głosy katolików, a zarazem lekceważą nauczanie
Papieża Polaka w sprawie obrony życia, by brylować na salonach polskiej
i europejskiej nowej lewicy oraz zyskiwać wsparcie finansowe i medialne
w realizowaniu politycznej kariery.
Cieszyć może w tym wszystkim jednoznaczne stanowisko polskiego
Episkopatu w obronie życia i tych, którzy podobnie jak prof. Chazan nie
chcą dokonywać zabójstw bezbronnych dzieci. Oświadczenie polskich
biskupów blokuje taktykę wykorzystywania tzw. katolików otwartych,
bardzo chętnie promowanych przez media liberalne w celu wprowadzenia
zamętu wśród chrześcijan. Stanowisko Kościoła jest w tej kwestii jasne
i klarowne i nikt z wiernych (również duchownych) nie może mieć w tej
kwestii wątpliwości.
Teraz wiele zależy od nas wszystkich. Powinniśmy sobie wyraźnie
uświadomić, że mamy do czynienia z potężną wojną kulturową, więc musimy
umieć się zmobilizować, aby zewrzeć w tej walce szeregi. Rozbici na
frakcje i obozy, pozbawieni rozeznania, gdzie jest prawda, a gdzie
manipulacja, moglibyśmy stać się łatwym łupem tych, którzy chcieliby
wymazać wolność i chrześcijaństwo ze społecznego oblicza Polski.
12. Pomoc dla sanktuarium
Drewniany budynek Muzeum Regionalnego mieszczącego się na terenie
sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Pani Świętokrzyskiej w
Kałkowie-Godowie zostanie wyremontowany. Kustosz świętokrzyskiego
sanktuarium apeluje o modlitwę i wsparcie materialne w odbudowie
spalonego obiektu.
http://www.naszdziennik.pl/wp/85899,pomoc-dla-sanktuarium.html
13. Trzeźwość jest sprawą całego Narodu. Autor: Mariusz Kamieniecki
Tysiące wiernych spotkało się na wspólnej X Narodowej Modlitwie o
Trzeźwość w Miejscu Piastowym. To tu dojrzewał do świętości bł. ks.
Bronisław Markiewicz, który propagował ideę trzeźwości, w szczególny
sposób otaczając opieką osoby dotknięte uzależnieniami.
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/88213,trzezwosc-jest-sprawa-calego-narodu.html
Eucharystii przewodniczył i homilię wygłosił ks. bp Tadeusz
Bronakowski, biskup pomocniczy diecezji łomżyńskiej, przewodniczący
Zespołu Apostolstwa Trzeźwości przy Konferencji Episkopatu Polski. Mszę
św. koncelebrowało kilkudziesięciu kapłanów, w tym metropolita
przemyski ks. abp Józef Michalik.
Zwracając się do zebranych, ks. bp Bronakowski podkreślił, że troska o
trzeźwość jest sprawą całego Narodu. Za bł. ks. Bronisławem
Markiewiczem powtórzył, że zdrajcą Narodu jest ten, kto dzieci i
młodzież chciałby wychowywać ze szklanką piwa lub kieliszkiem wina w
ręku, i że Polska albo będzie trzeźwa, albo nie będzie jej wcale.
Przypomniał też słowa św. Jana Pawła II, który mówił, że nie można stać
się niewolnikiem swoich skłonności i namiętności, niekiedy celowo
podsycanych, że przed tym niebezpieczeństwem trzeba się obronić, a
swojej wolności używać, czyniąc dobro. Podkreślił, że na wyzwania,
jakie przed człowiekiem stawia współczesny świat, trzeba patrzeć przez
pryzmat Ewangelii i na modlitwie szukać Bożej mocy i mądrości do
rozwiązywania problemów.
Polska chrześcijańska czy pogańska?
Wśród niebezpieczeństw, jakie zagrażają światu i człowiekowi, ks. bp
Bronakowski wymienił zmiany, które tworzą atmosferę wrogości wobec
Boga, Kościoła i Ewangelii.
– Wmówiono wielu ludziom, że wiara i Boże przykazania są przestarzałe,
że nie pasują do współczesności. Także w naszej ojczyźnie powstaje dziś
nowy ideologiczny front, front ateizmu, nienawiści wobec przykazań,
wobec Boga i osób wierzących. Spotykamy się z medialnym terroryzmem, z
poniżaniem i atakowaniem nauczania Kościoła. Młodzieży pokazuje się
pogańskie wzorce postępowania, niszczy się wszelkie autorytety. Tak
wiele osób lekceważy niedzielną Eucharystię, sakrament pokuty i
pojednania oraz modlitwę – wymieniał ks. bp Bronakowski.
– Czy po tysiącu lat chrześcijaństwa w Polsce rzeczywiście chcemy
wracać do pogańskiego świata? – pytał. Kontynuując myśl o zagrożeniach,
wskazał, że ludziom coraz częściej usiłuje się wmówić, że najważniejsze
jest prawo ludzkie. – Pamiętajmy, że kto kwestionuje istnienie prawa
Bożego i naturalnego, kto wyżej stawia prawo stanowione nad prawo Boże,
nie może nazywać siebie katolikiem – mówił ks. bp Bronakowski.
Zaznaczył, że ludzie dobrzy i święci są dziś lekceważeni.
Alkohol zagrożeniem dla rodzin
Wśród wad, z którymi trzeba walczyć, ks. bp Bronakowski wymienił
nadużywanie alkoholu. Z przykrością stwierdził, że po 25 latach tzw.
przemian demokratycznych Polska bardziej stała się browarna niż
solidarna, a na zbrodniczym procederze rozpijania Polaków koncerny
zarabiają miliardy. Zaznaczył, że nadużywanie alkoholu jest zagrożeniem
dla Polskich rodzin i porażką całego państwa.
– Można powiedzieć, że we współczesnej Polsce zwolnienie grozi jedynie
za odmowę zabójstwa nienarodzonego dziecka przez lekarza. Wojewoda
uchyla uchwały samorządu, które zakazują aborcji w szpitalu. Nikt nie
uchyla uchwał, które prowadzą do topienia polskiej przyszłości w
alkoholu, zwłaszcza w morzu piwa, chociaż są one sprzeczne z
obowiązującą ustawą o wychowaniu w trzeźwości – mówił ks. bp
Bronakowski. Stwierdził, że tragiczne konsekwencje tej szkodliwej
działalności widać chociażby w liczbie miliona uzależnionych i czterech
milionów pijących ryzykownie oraz po dwóch milionach dzieci, które są
zmuszone żyć w rodzinach z problemem alkoholowym. Dlatego tak ważna
jest troska o trzeźwość, którą podejmuje Kościół, który przestrzega
przed złem.
Ksiądz biskup zaznaczył, że wobec tych faktów i rozpijania Narodu
obowiązkiem biskupów, kapłanów oraz ludzi świeckich jest troska o
trzeźwość, czy się to komuś podoba, czy nie. – Kościół z racji swego
powołania musi być znakiem sprzeciwu wobec zbuntowanego przeciw Bogu,
nieludzkiego, barbarzyńskiego, pogańskiego świata, choćby – jak to już
było wielokrotnie w przeszłości – spotykały Go za to prześladowania –
akcentował przewodniczący Zespołu Apostolstwa Trzeźwości przy KEP.
Pijany kierowca to terrorysta
Ksiądz biskup Bronakowski przypomniał też o zagrożeniach, jakie niesie
jazda po alkoholu. – Jak wiele osób musi jeszcze zginąć, żebyśmy
zrozumieli, że prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu jest zbrodnią.
Pijany kierowca jest równie niebezpieczny jak terrorysta z pistoletem w
dłoni – mówił ksiądz biskup, apelując o odpowiedzialną postawę, bo
tylko to może powstrzymać przed wsiadaniem za kierownicę ludzi po
spożyciu alkoholu. Jednocześnie zwrócił uwagę, że mimo zapowiedzi
radykalnego rozwiązania problemu pijanych kierowców problem ten wciąż
istnieje, a pijani kierowcy nadal zabijają.
– Jak wiele osób musi jeszcze zginąć, musi być kalekami, abyśmy
zrozumieli, że prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu jest
niedopuszczalne, że może doprowadzić do najtragiczniejszych
konsekwencji – pytał ksiądz biskup. Podkreślił, że droga do wolności
naszej Ojczyzny wiedzie przez abstynencję, dlatego wezwał do kroczenia
drogą trzeźwości wszystkich, także biskupów i kapłanów, bez których nie
będzie trzeźwej Polski.
O szlachetny dar abstynencji prosił rodziców, nauczycieli i
wychowawców, ale także młodzież. Ten dar ma być przygotowaniem do
Światowych Dni Młodzieży, jakie w 2016 r. odbędą się w Krakowie.
Przypomniał, że trzeźwość społeczeństwa i Narodu bierze swój początek w
rodzinach, które są szkołami trzeźwości. Dlatego prosił ojców i matki,
zgodnie z hasłem tegorocznej X Narodowej Modlitwy o Trzeźwość
„Kochająca matka zawsze trzeźwa”, o przykład trzeźwości.
Transmisję z X Narodowej Modlitwy o Trzeźwość w Miejscu Piastowym przeprowadziły Radio Maryja i Telewizja Trwam.
14. Duchowe Powstanie
Karmelici bosi zachęcają do wzięcia udziału w „Duchowym
Powstaniu”, poprzez które chcą podjąć modlitewną walkę o
Polskę.
http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/88387.html
15. Dziś dodatek dla dzieci „W ogrodzie Maryi”
Dziś dodatek dla dzieci „W ogrodzie Maryi”, a w nim m.in.
artykuły o walce św. Michała ze złem, prześladowaniach dzieci w czasie
objawień w Fatimie i malarskich przedstawieniach Boga Ojca. Polecamy
też pierwszosobotnie rozważanie dla dzieci IV tajemnicy bolesnej –
Dźwiganie krzyża przez Pana Jezusa.
Historia Sztuki dla Zosi cz. 16: Michał Archanioł
http://naszdziennik.pl/wp/88669.html
Spotkanie z Matką Bożą Fatimską
http://naszdziennik.pl/wp/88661.html
Czy Bóg Ojciec ma siwe włosy?
http://naszdziennik.pl/wp/88577.html
Tajemnica IV bolesna – Dźwiganie krzyża przez Pana Jezusa
http://naszdziennik.pl/wp/88659.html
16. Cud krwi św. Pantaleona
W Hiszpanii zakrzepła krew św.
Pantaleona znowu przeszła w stan płynny. Dzieje się tak co roku 27
lipca. Wyjątkiem były wojny światowe oraz hiszpańska wojna domowa.
Relikwie są przechowywane w klasztorze Wcielenia w
Madrycie.
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/88137.html
Pantaleon, rodem z Nikomedii, był synem chrześcijanki Eubuli. Po
zdobyciu niezbędnej wiedzy został lekarzem na dworze cesarza Maksymina.
Po swoim nawróceniu zaczął leczyć bezpłatnie, w imię Boga, czym szybko
przysporzył sobie wielu wrogów. Uwięziony i poddany torturom, nie
wyparł się wiary, za co ostatecznie został ścięty. Pantaleon jest
patronem lekarzy (szczególnie wiernych własnemu sumieniu), pielęgniarek
i ludzi samotnych – informuje Radio Watykańskie.
Relikwie św. Pantaleona zostały przywiezione do Madrytu już w 1616 r.
jako dar wicekróla Neapolu. To wówczas powstał klasztor Wcielenia.
Każdego roku zakrzepła krew męczennika przechodzi w stan płynny właśnie
27 lipca. Wierni mogą obserwować cały proces na specjalnie
zamontowanych ekranach telewizyjnych. Każdy może być świadkiem
niezwykłego wydarzenia. Wiele razy próbowano wyjaśnić je jako zjawisko
naturalne. Kościół nigdy nie nazwał go cudem. Dla sióstr klauzurowych
jest to zwyczajnie „dar Boży”.
SR
17. Orędownik nowej ewangelizacji. Autor: o. Paweł Mazanka CSsR
Był duchowym ojcem ks. kard.
Adama Sapiehy. Jego procesem beatyfikacyjnym żywo interesował się św.
Jan Paweł II. W tym roku mija 150 lat od wstąpienia Sługi Bożego o.
Bernarda Łubieńskiego do seminarium redemptorystów.
http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/88581.html
Ta rocznica jest okazją do przypomnienia duchowej sylwetki tego
redemptorysty, który ma niebywałe zasługi dla odrodzenia religijnego,
moralnego i narodowego Polski na przełomie XIX i XX wieku. Może być
więc patronem i orędownikiem nowej ewangelizacji w naszej Ojczyźnie. Do
seminarium redemptorystów wstąpił 7 września 1864 r. w Londynie. Zmarł
w 1933 r. w Warszawie w powszechnej opinii świętości i pochowany został
w kościele św. Klemensa przy ul. Karolkowej.
Trwa jego proces beatyfikacyjny. W 2004 r. w Kongregacji Spraw
Kanonizacyjnych w Watykanie złożono obszerne Positio. Teraz do
beatyfikacji o. Łubieńskiego potrzeba cudu zdziałanego przez Boga za
wstawiennictwem o. Bernarda. Dlatego modlimy się o cud i zachęcamy
wiernych do takiej modlitwy.
Bardzo bogatą działalność o. Bernarda można streścić w siedmiu
punktach. Po pierwsze, jego wielką zasługą było sprowadzenie do Polski
zgromadzenia redemptorystów w 1883 roku. Założył pierwszy, bardzo ubogi
klasztor w Mościskach k. Lwowa. Po drugie, o. Bernard charakteryzował
się ogromną apostolską gorliwością i siłą w cierpieniach i licznych
przeciwnościach. Mając 39 lat, został dotknięty częściowym paraliżem
nóg. Pomimo tego cierpienia przeprowadził ponad tysiąc misji i
rekolekcji dla różnych grup społecznych. Po trzecie, szerzył kult Matki
Bożej Nieustającej Pomocy i świętych Polaków, sprowadził z Rzymu ponad
70 obrazów Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Po czwarte, był charyzmatycznym spowiednikiem i kierownikiem duchowym.
Miał żywe kontakty m.in. ze św. Zygmuntem Felińskim, z bł. Marią
Karłowską, ks. kard. Adamem Sapiehą, o. Jackiem Woronieckim. Po piąte,
był apostołem pióra: napisał wiele książek o tematyce religijnej, m.in.
życiorys św. Alfonsa, św. Klemensa i św. Gerarda. Po szóste, przyczynił
się do założenia ważnych klasztorów Ojców Redemptorystów: w Krakowie,
Tuchowie i w Warszawie. I wreszcie po siódme, był wzorowym zakonnikiem
redemptorystą, przekazicielem autentycznej tradycji pochodzącej wprost
od św. Alfonsa, założyciela redemptorystów, i św. Klemensa. Mógł to
uczynić dlatego, że przebywał w wielu redemptorystowskich klasztorach w
Europie, a nawet spotkał tych współbraci, którzy osobiście znali św.
Klemensa. Dzięki licznym podróżom i bardzo dobrej znajomości sześciu
języków można powiedzieć, że był w pewnym sensie obywatelem Europy,
zachowując jednocześnie wielką miłość do własnej Ojczyzny.
Procesem beatyfikacyjnym o. Bernarda żywo interesował się Jan Paweł II.
Kilkakrotnie o tym wspominał o. Janowi Piekarskiemu, który przez wiele
lat pracował w Watykanie. Papieżowi znana była postać o. Łubieńskiego
zapewne poprzez ks. kard. Adama Sapiehę, z którym o. Bernard utrzymywał
bliskie kontakty.
Informacje o otrzymanych łaskach za przyczyną Sługi Bożego o. Bernarda
Łubieńskiego można przesyłać do wicepostulatora sprawy beatyfikacji o.
Sławomira Pawłowicza, ul. Wysoka 1, 33-170 Tuchów; e-mail:
o.bernard@cssr.pl.
18. Pismo Święte w rodzinie. Autor: Dr Mieczysław Guzewicz
Skuteczność ochrony naszych
polskich rodzin, według św. Jana Pawła II, warunkowana jest konkretną
praktyką: Pismo Święte musi być czytane. Jakże wymownie brzmią jego
słowa: „Pozwólcie, by Chrystus mówił!”.
http://www.naszdziennik.pl/mysl/85963.html
Od dłuższego czasu zajmuję się tematyką świętości małżeństwa i rodziny.
Robię to jako teolog, ale nade wszystko jako mąż i ojciec. Wiele lat
temu natrafiłem na fragment homilii św. Jana Pawła II wygłoszonej 6
czerwca 1999 roku w Pelplinie. Nasz wielki rodak powiedział wówczas:
„Dziś z tą samą nadzieją proszę was: wchodźcie w nowe tysiąclecie z
księgą Ewangelii! Niech nie zabraknie jej w żadnym polskim domu!
Czytajcie i medytujcie! Pozwólcie, by Chrystus mówił!”. Znamienna jest
ilość wykrzykników zawartych w tej krótkiej wypowiedzi. Jestem
przekonany, że gdyby słowa te wypowiadane były jakiś czas wcześniej,
Papież pewnie by wręcz krzyczał, przekazując nam to przesłanie.
Było to przed rozpoczęciem nowego wieku i nowego tysiąclecia, wobec
którego mieliśmy bardzo dużo oczekiwań. Zapewne myśleliśmy, że wszystko
nagle się zmieni na lepsze, tak jak liczby w datacji lat i tysiącleci.
Niestety, już 11 września 2001 roku nadzieje i pragnienia prysły. Na
oczach całego świata zawaliły się dwie wieże World Trade Center.
Ukazało się smutne oblicze nowej epoki.
W przywołanym fragmencie centralne miejsce zajmuje polski dom. Święty
Jan Paweł II prosił, aby Ewangelii nie zabrakło w tej tak ważnej dla
nas, Polaków, wspólnocie, abyśmy ją czytali i w ten sposób pozwalali
Jezusowi przemawiać do nas, wskazywać, co najważniejsze, na czym
budować, czym się kierować w tej nowej, bardzo zagmatwanej
rzeczywistości.
Dziś z perspektywy czasu widzimy wyraźnie, że „rodzina znajduje się w
centrum wielkiego starcia pomiędzy dobrem a złem, życiem i śmiercią,
miłością i tym wszystkim, co sprzeciwia się miłości” (Jan Paweł II,
„List do rodzin”, p. 23).
Obecność Słowa Bożego w rodzinie
Najpierw więc słyszymy, że wręcz konieczna jest obecność Biblii w
naszych domach, właśnie tu, nie w seminariach, na wydziałach
teologicznych, w klasztorach, na plebaniach. Chodzi o obecność bardzo
konkretną, o odnoszenie całego naszego życia małżeńskiego i rodzinnego
do nauki Jezusa i Kościoła.
Jakże często słyszę słowa wyrażające bezradność rodziców w problemie
wspólnego zamieszkania dorosłego dziecka z „partnerem/partnerką”.
Pojawia się pytanie: co możemy zrobić, jak zaradzić, spowodować
zerwanie z grzechem? Wówczas wskazuję, że najpierw zapytajmy Jezusa, co
On o tym myśli, jak to nazywa. W Kazaniu na Górze czytamy:
„Słyszeliście, że powiedziano ’Nie cudzołóż’!, a Ja wam powiadam…”
(por. Mt 5,27). Może nie możemy za wiele zrobić, tym bardziej jeśli
dziecko już samo zarabia i pokrywa koszty utrzymania, ale zawsze
możemy, i jako rodzice musimy, powiedzieć, że to grzech, że w Ewangelii
czytamy wyraźnie, jak Jezus to nazywa. Podobnie w wielu innych dzisiaj
istotnych problemach, zagrożeniach. Ich intensywność nas zaskoczyła,
ale nie jesteśmy bezbronni. Mamy nieomylny punkt odniesienia, zapis,
który nic nie stracił na aktualności.
„Czytajcie i medytujcie!”
Skuteczność ochrony naszych polskich rodzin, według św. Jana Pawła II,
warunkowana jest konkretną praktyką: Pismo Święte musi być czytane.
Jakże wymownie brzmią słowa z kolejnego zdania: „Pozwólcie, by Chrystus
mówił!”. Chce On nam, małżonkom, rodzicom, powiedzieć wszystko, co
musimy wiedzieć, ale my nie czytamy i nie pozwalamy Mu na to. Owszem,
chodzimy regularnie na Mszę Świętą, słuchamy czytań liturgicznych, ale
czymś innym jest kontakt przez słuchanie w czasie Liturgii, a czymś
innym indywidualne czytanie. W wielu tekstach pochodzących z tradycji
Kościoła czytamy, że Słowo Boże to sam Chrystus. Mamy w domu
tabernakulum! Siadając przed księgami natchnionymi, czyniąc znak
krzyża, rozpoczynając czytanie, spotykamy się z naszym Mistrzem w
sposób bezpośredni. Eucharystia daje nam moc do życia, przeciwstawiania
się złu, Biblia daje nam treść, Jezus do nas mówi.
Można czytać według czytań liturgicznych, można podpierać się pomocami
typu „Ewangelia na każdy dzień” albo zupełnie wyrywkowo, otwierając
tekst w dowolnym miejscu, można od początku do końca, po stronie lub
rozdziale. Nie jest to aż tak istotne. Najważniejsze, aby robić to
codziennie, systematycznie. Słowo Boże ma się stać naszym codziennym
pokarmem. Sam Mistrz mówi: „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz
każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4,4), podpowiadając, że
tak jak dla organizmu potrzebne jest codzienne dostarczanie mu
odpowiedniej ilości pożywienia, tak nasza dusza także musi być karmiona
nieustannie, a Słowo Boże jest dla niej „daniem” bardzo obfitym.
Żyć słowem
Naturalną konsekwencją czytania i wsłuchiwania się w słowa Jezusa jest
wdrażanie ich w życie. Jeśli św. Jan Paweł II powiedział o Biblii:
„…niech nie zabraknie jej w żadnym polskim domu”, to powinniśmy szukać
bardzo konkretnych wskazań, które odnoszą się do życia małżeńskiego i
rodzinnego. I rzeczywiście, w Biblii jest wszystko, czego potrzebujemy.
Bóg stworzył małżeństwo i rodzinę i dał nam wszystko, co niezbędne do
osiągnięcia doskonałości. Owo „wszystko” to nieograniczony dopływ Jego
łaski i bardzo jasno brzmiące wskazania, zasady. Małżonkowie słyszą, że
ich związek jest nierozerwalny (por. Mt 19,6), że ma być święty i
doskonały pod każdym względem (por. Hbr 3,14), że nie powinni unikać
bliskości fizycznej, wręcz odwrotnie, mają korzystać z tej sfery z dużą
otwartością (por. 1 Kor 7,3-5), że mają sobie nawzajem służyć (por. Ef
5,21).
Podobnie jako rodzice otrzymaliśmy dosłownie „podręcznik” do wychowania
dzieci. Bardzo dużo zasad wychowawczych znajdziemy w księgach
mądrościowych Starego Testamentu, ale także w formie osobowych
przykładów. Zachęcam chociażby do przeczytania Księgi Tobiasza.
Jak zachęcić dzieci?
Na naszym polskim rynku wydawniczym od dawna już znaleźć możemy różnego
rodzaju opracowania tekstów biblijnych adresowanych do dzieci i ludzi
młodych. Tak jak zachęca się nas, rodziców, do czytania bajek dzieciom,
podobnie mocno zachęcam do czytania właśnie tych opracowań, zarówno w
formie komiksów ukazujących życie Jezusa, jak i pełnych wydań „Biblii
dla dzieci”.
Bardzo ważnym sposobem wdrażania dzieci w kontakt ze Słowem Natchnionym
jest wspólne czytanie tekstów w ramach rodzinnej modlitwy wieczornej
czy w niedzielę w celu porozmawiania z nimi o treści czytań
liturgicznych. Jednak z całą odpowiedzialnością chcę podkreślić, że nie
to jest najważniejsze, czy będziemy czytać dzieciom, czy z nimi, ale
to, czy będziemy w naszej codzienności świadkami tych treści. Nawet
jeśli nieźle będzie nam wychodziło wspólne czytanie, ale w odnoszeniu
się do siebie, we wspólnym przebywaniu zabraknie zachowań wypływających
z tekstów natchnionych, chociażby takich jak opisuje św. Paweł: „Owocem
zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć,
wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa” (Ga
5,22-23), wówczas będziemy raczej na pozycji przegranej. Zachwyt nad
Słowem Bożym u naszych dzieci musi się rodzić przede wszystkim z
obserwacji rodziców, ich naturalności i autentyczności we wdrażaniu
zasad ewangelicznych w codziennych zachowaniach.
Trochę się smucę w różnych momentach wspominania św. Jana Pawła II.
Cieszymy się obecnością w naszych kościołach jego relikwii, pięknych
portretów, odsłaniamy pomniki, nadajemy jego imię szkołom, placówkom,
dziełom, a on sam płacze, patrząc na swoich rodaków z okna Domu Ojca.
Powiedział nam wszystko, napisał tak wiele, a my może i go kochamy,
lecz na pewno nie słuchamy. Spośród wielu słów, które wręcz natychmiast
wymagają wdrożenia, ożywienia, są bez wątpienia właśnie te z Pelplina z
1999 roku. Nie może księgi Ewangelii zabraknąć w naszych polskich
domach. Jeśli będziemy ją czytać i medytować, Chrystus powie nam
wszystko, co w konkretnych sytuacjach jest nam potrzebne!
18. Fatima w szkole. Autor: Małgorzata Pabis
Od września dzieci klas trzecich szkoły podstawowej na lekcjach
religii będą mogły dowiedzieć się o fatimskim nabożeństwie pierwszych
sobót miesiąca. W nowym podręczniku do religii „Przyjmujemy Pana
Jezusa” znajduje się lekcja poświęcona temu tematowi.
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/87145.html
– Przygotowujemy się w ramach Wielkiej Nowenny Fatimskiej do stulecia
objawień Matki Bożej, jakie miały miejsce w Portugalii w 1917 roku.
Uznałem ten fakt za coś ważnego i postanowiłem włączyć go do katechizmu
dla dzieci klas trzecich. To właśnie te dzieci na zakończenie
pierwszego etapu kształcenia przystępują do Pierwszej Komunii Świętej.
Katecheci wtedy przekazują im informacje o pierwszych piątkach
miesiąca, więc wydaje się oczywiste, że trzeba im powiedzieć również o
prośbie Matki Bożej z Fatimy – wyjaśnia redaktor wydania ks. dr Piotr
Goliszek z KUL.
W katechizmie na stronach poświęconych nabożeństwu pierwszych sobót
miesiąca dziecko znajdzie wizualizację Matki Bożej, rozsypankę wyrazową
oraz warunki pierwszych sobót miesiąca. W ramach zadania domowego uczeń
ma nauczyć się na pamięć modlitwy Anioła z Fatimy. Jak tłumaczy ks.
Goliszek, przygotowując katechizm, redakcja musiała trzymać się
podstawy programowej, a ona, niestety, nie przewiduje tematu
nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca. – Każdy autor ma jednak prawo
nadać jakiś charakter swojemu podręcznikowi. W naszym przygotowaliśmy
kilka tematów dodatkowych, które katecheta może sobie wybrać i
przeprowadzić. Dotyczą one m.in. Matki Bożej Płaczącej z katedry w
Lublinie, Prymasa Tysiąclecia ks. kard. Stefana Wyszyńskiego oraz
nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca.
– Nasza katecheza o prośbie Matki Bożej z Fatimy to niejako preludium.
Uważam, że to bardzo ważne, aby dzieci o tym nabożeństwie, o potrzebie
wynagradzania Matce Bożej za grzechy dowiedziały się w czasie, gdy do
swego serca przyjmują Pana Jezusa. Trzeba jednak powiedzieć, że aby
dziecko zaczęło praktykować to nabożeństwo, powinna nastąpić współpraca
parafii i rodziny. Jeśli kapłani w parafiach nie będą organizować tych
nabożeństw i zapowiadać ich w ogłoszeniach parafialnych, dziecko nie
będzie miało gdzie ich odprawić. Podobnie będzie, jeśli nie zostanie
zachęcone przez rodziców, jeśli nie otrzyma dobrego przykładu.
Natomiast jeśli te trzy środowiska właściwie spełnią swoją rolę, to
katecheza będzie pełna i dzieci zapewne zaczną wynagradzać Matce Bożej
za grzechy świata. A jakie warunki trzeba spełnić, odprawiając
nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca, dowiedzą się już na katechezie w
szkole – podkreśla redaktor katechizmu.
Katechizm „Przyjmujemy Pana Jezusa” wyda lubelskie wydawnictwo „Gaudium”. Będzie on dostępny od nowego roku szkolnego.
Zobowiązujące poświęcenie
Dyrektor Sekretariatu Fatimskiego ks. Krzysztof Czapla przypomina, że w
odezwie do Narodu na Wielki Post w 1946 r. Prymas Polski kard. A. Hlond
skierował wezwanie, by Polska przygotowała się do poświęcenia
Niepokalanemu Sercu Maryi. „Nie postąpilibyśmy zgodnie z duchem naszych
dziejów ani z ciążącym na nas długiem wdzięczności, gdybyśmy na progu
nowych czasów nie odnowili przymierza Polski z Jej niebieską Królową,
dla której naród ma odwieczną, serdeczną i rodzinną cześć” – pisał.
– Nastały nowe czasy po zakończeniu II wojny światowej. Wówczas
zrozumiałe dla całego świata stało się realne zagrożenie ze strony
Rosji, o którym to mówiła Matka Boża w Fatimie w 1917 roku. W
odpowiedzi na te słowa Papież Pius XII poświęcił świat i Rosję
Niepokalanemu Sercu Maryi, wzywając jednocześnie Episkopaty całego
świata, by dokonały podobnego aktu poświęcenia. Polska, szukając
ratunku na progu nowych dziejów, zwróciła się zatem ku Niepokalanej.
Akt ten jednak, zgodnie ze wskazaniami Prymasa Polski, nie miał być
jedynie jednorazowym zrywem – podkreśla ks. Czapla, dodając, że tak się
stało, a mianowicie – by akt ten został dokonany z wiarą – poświęciły
się Sercu Maryi polskie rodziny, następnie parafie oraz diecezje. –
Dopiero wówczas, niczym zwieńczenie całego procesu duchowego
przygotowania, 8 września na Jasnej Górze nastąpił akt poświęcenia
Polski Niepokalanemu Sercu Maryi. „Milion ludzi skupionych tłumnie,
tłoczno i ciasno, jeden tuż przy drugim, na jednym placu… głowa przy
głowie… morze głów ludzkich… Było razem ponad milion… Był to więc
milion ludzi, milion Polaków i Polek, które nie ulękły się niewygód i
morderczych warunków […]. I kto na własne oczy oglądał ów milion dusz
nieśmiertelnych, ten nigdy tego zapomnieć nie może!” – tak oto pisała
prasa katolicka w Polsce o tym wydarzeniu – przypomina kapłan.
Uzupełnić czynem
Dyrektor Sekretariatu Fatimskiego zauważa, że Prymas wzywał nie tylko
do poświęcenia, ale również do „uzupełnienia czynem”, a mianowicie, by
Polska nie zapomniała o tym jakże ważnym wydarzeniu. Z tej racji
przypominano, że wierni powinni podjąć codzienny Różaniec, a zwłaszcza
nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca. Ustalono, że rekolekcje
biskupi polscy będą przeżywać corocznie na Jasnej Górze przed 8
września, by w rocznicę dokonywać ponowienia aktu poświęcenia Polski.
Wielu biskupów zarządziło, by corocznie ten akt był ponawiany w
diecezjach, przynajmniej w świątyniach katedralnych. W wielu kościołach
i kaplicach wmurowywano pamiątkowe tablice upamiętniające ten wielki
duchowy zryw Polski i fakt poświęcenia Sercu Maryi. Zarządzono, iż nowo
wybudowane świątynie będą pod wezwaniem Niepokalanego Serca Maryi.
Jednak czymś niezmiernie wymownym, z perspektywy dzisiejszego czasu,
było formowanie najmłodszego pokolenia w duchu pierwszych sobót
miesiąca. Dzieci z racji przyjęcia po raz pierwszy Komunii Świętej
otrzymywały dyplomiki pierwszych sobót miesiąca. Poprzez praktykowanie
tego właśnie nabożeństwa miała się pogłębiać wśród polskich dzieci
miłość do Eucharystii, jak również świadomość złożonych Sercu Maryi
ślubowań. – Aktualnie, gdy ukazuje się nowy podręcznik do katechezy
zawierający konspekty lekcji religii dotyczące fatimskich objawień, a
zwłaszcza nabożeństwa pierwszych sobót, chciałoby się rzec: jakże
cudownie, że Polska pamięta, że stara się być wierna złożonym
ślubowaniom. Radość z nowego podręcznika jest tym większa, że jego
wydanie zbiega się z tematyką kolejnego roku duszpasterskiego
2014/2015: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Zgodnie z
postanowieniem Komisji Duszpasterstwa KEP zostanie w tym czasie
przypomniane nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca. Jakże byłoby
cudownie, gdyby te działania były jedynie wstępem do kolejnych i by
Polska w ten sposób wypełniła swoje zobowiązania – mówi ks. Czapla.
19. Narodziny laickiego totalitaryzmu. Autor: Dr Tomasz M. Korczyński
Nienawiść do ludzi sumienia
odczuwana przez ludzi bez sumienia jest potężna. Sprawa jest bowiem
głębsza, walczącym ateistom nie tyle przeszkadza klauzula sumienia czy
Deklaracja Wiary lekarzy katolickich, im przeszkadza Dekalog w ogóle,
osoba Jezusa Chrystusa, który nie zniósł zawartego w Dekalogu prawa
naturalnego, ale je wypełnił, a także Kościół katolicki reprezentujący
Chrystusa na ziemi. Polecamy komentarz dr. Tomasza M.
Korczyńskiego.
http://naszdziennik.pl/polska-kraj/88563.html
Środowiska liberalno-lewicowe poczuły krew. Mało im, że prof. Bogdan
Chazan został zwolniony ze stanowiska dyrektora Szpitala im. Świętej
Rodziny, szpitala, który zawdzięcza jego osobie i zespołowi profesora
świetność i profesjonalizm. Władze Warszawy od dawna szykowały się na
przejęcie intratnego ośrodka zdrowia, który nie tylko nie miał długów,
ale przynosił dochód.
Gdyby kontrole (nielegalnie i bezprawnie działające, bo aż cztery
naraz) wykazały nieprawidłowości, profesor zostałby zwolniony
dyscyplinarnie. Ponieważ nie udało się niczego odkryć, prof. Chazan
został zwolniony „tradycyjnie”, z trzymiesięcznym wypowiedzeniem. Do
zwolnienia doszłoby wcześniej, ale nie było pretekstu. Tygodnik
„Wprost” rzucił ten pretekst politykom centrolewu, a oni wyruszyli na
żer. Tygodnik wykorzystał życie i zdrowie niewinnego, chorego dziecka,
aby mieć „temat”, zaś władze stołecznego miasta Warszawy, zwolnieniem
szlachetnego człowieka, który bronił życia, za jednym zamachem
rozegrały kilka spraw.
Ugrały z lewicą batalię o zwycięstwo i utrzymanie władzy w stolicy,
przejęły bardzo dobrze funkcjonujący szpital, który zostanie zagarnięty
przez „swoich”. Pierwsze zabójstwo dziecka w Szpitalu im. Świętej
Rodziny wskazuje także, w jakim kierunku będzie prowadzony placówka
mokotowska, po pacyfikacji i zastraszeniu jej personelu. Lobby
aborcyjno-in vitro także zwietrzyło swoją szansę. Otrzymując
dofinansowanie z budżetu państwa, będzie teraz przejmować szpital po
szpitalu, klinikę po klinice, aby prowadzić swój brudny proceder.
Żadnych konsekwencji za produkcję chorych dzieci wytworzonych na
zlecenie nie poniesie. Winny jest prof. Chazan, a nie system zdrowia
(zarządzany przez karierowicza Arłukowicza), nie kliniki, które
wyprodukowały chorego człowieka.
Błędy będą teraz szybciej i ciszej naprawiane. Kolejne dzieci w
szpitalach im. Herodów z PO - PSL po prostu się nie urodzą. Przecież
zastraszani lekarze, widząc, co się stało z prof. Chazanem, nie będą
ryzykować. Media mainstreamowe rozprawią się z każdym, kto będzie się
wychylać. A broniący życia prolajferzy, media katolickie, naukowcy,
publicyści, dziennikarze, politycy, ludzie sztuki i kultury, którzy
ośmielą się wyrazić swoje poparcie dla godnej naśladowania postawy
Chazana, zostaną zaklasyfikowani do szuflady z napisem „fundamentalizm
katolicki”. Wierzę, że w naszej Ojczyźnie jest jeszcze wielu ludzi,
którzy są gotowi ponieść ofiarę w wyniku antykatolickiego terroru, jaki
wprowadza jakobińskie środowisko Donalda Tuska i jego ekipy od „afery
taśmowej”.
Proceder mordowania dzieci będzie się nasilać. Jednak lewackim hordom
te ostatnie zwycięstwa nie wystarczają, mało jest im tej niewinnej
krwi. Chcą całkowicie wymazać z przestrzeni publicznej głos sumienia,
zdeprecjonować Kościół i jego liderów. „Gazeta Wyborcza” już
przygotowuje kolejne napastliwe ataki i podsyca nienawiść w Polsce.
Redakcji na Czerskiej nie odpowiada, że „ultrakonserwatyści znaleźli
się na liście rzeczoznawców ds. podręczników do wychowania do życia w
rodzinie”. Na liście ekspertów MEN, którzy recenzują podręczniki, jest
m.in. prof. Bogdan Chazan, co wciąż doprowadza do furii lewaków z
„Wyborczej”.
Świadomość, że jest od nich mądrzejszy, szlachetniejszy, powszechnie
szanowany i broniony, doprowadza ich do szału. Bo kim w konfrontacji z
prof. Chazanem i lekarzami sumienia jest ekipa z Czerskiej? Codziennie
wydają o sobie świadectwo, w każdej publikacji, w każdym komentarzu, w
każdym pyrrusowym zwycięstwie, bo dobijającym naszą Ojczyznę, naszą
przyszłość, nasze morale.
Jednak nie tylko prof. Chazan stoi kością w gardle dziennikarzom
Michnika. Na celowniku znaleźli się m.in. dr Dorota Kornas-Biela,
pracownik Instytutu Pedagogiki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
Jana Pawła II, prof. Aleksander Nalaskowski, pracownik Wydziału Nauk
Pedagogicznych UMK w Toruniu, dr Urszula Dudziak, pracownik
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, i inni naukowcy z takich
ośrodków naukowych w Polsce jak PAN, Polskie Towarzystwo
Psychologiczne, Uniwersytet Wrocławski, Uniwersytet Warszawski,
Uniwersytet Gdański i inne.
Tym samym „GW” demaskuje się. Pokazuje, jakiej edukacji seksualnej chce
dla naszych dzieci, jaką formę deprawacji najmłodszych popiera.
Scenariusze-gotowce są powszechnie dostępne z Wielkiej Brytanii,
Hiszpanii, Francji, Holandii, Belgii, Szwajcarii, państw
skandynawskich, jest więc w czym wybierać. Na drodze fanatycznej
centrolewicy stoją tacy ludzie jak prof. Chazan. Wyeliminowanie go z
życia publicznego, wymazanie z historii jest celem samym w sobie.
Wciąż jednak w Polsce są środowiska, które nie ulegają atakom i
histerii feministek. Oto Medicover oznajmił, że nie zamierza zwalniać z
Rady Naukowej prof. Chazana. E-maile nienawiści słane przez feministki
nic nie wskórały. Z kolei dziekan Wydziału Nauk Medycznych Uniwersytetu
Warmińsko-Mazurskiego prof. Wojciech Maksymowicz stanął publicznie w
obronie prof. Bogdana Chazana i stwierdził, że widziałby tego fachowca
na swoim wydziale jako pracownika.
Nienawiść do ludzi sumienia odczuwana przez ludzi bez sumienia jest
potężna. Sprawa jest bowiem głębsza, walczącym ateistom nie tyle
przeszkadza klauzula sumienia czy Deklaracja Wiary lekarzy katolickich,
im przeszkadza Dekalog w ogóle, osoba Jezusa Chrystusa, który nie
zniósł zawartego w Dekalogu prawa naturalnego, ale je wypełnił, a także
Kościół katolicki reprezentujący Chrystusa na ziemi. Chcą zatem
zaproponować w ich miejsce alternatywny projekt liberalno-lewicowy,
który niesiony jest w Unii Europejskiej przez ekstremalną mniejszość
tworzącą na naszych oczach laicki totalitaryzm.
To potomkowie Lenina, Hitlera, Mao, Kim Ir Sena, spadkobiercy RAF-u,
Czerwonych Brygad, pokolenia '68 i innych patologii, jaką jest wiara w
utopię bez Boga. Taką próbą jest na przykład Karta Praw Podstawowych w
ramach Unii Europejskiej, zaś na obszarze Organizacji Narodów
Zjednoczonych tak zwana Karta Ziemi, mają one zastąpić Dziesięć
Przykazań. Szczególnie ta ostatnia jest wyrosłą na gruncie dyktatury
relatywizmu aberracją intelektualną. Karta Ziemi zaaprobowana w 2000
roku dzięki inicjatywie Maurice’a Stronga, byłego sekretarza
generalnego Konferencji Narodów Zjednoczonych „Środowisko i Rozwój”,
łączy w sobie pierwiastki religijne, ekologiczne i pogańskie. Jak pisze
w swojej książce „Dyktatura relatywizmu” prof. Roberto De Mattei, w
kreowanej przez nią wizji „istota ludzka jest zredukowana do poziomu
przedmiotu interesów i pragnień i staje się częścią wszechobecnej
czysto materialnej i podlegającej ciągłej ewolucji rzeczywistości”.
Jest to ideologia panteistycznego neopogaństwa, które w swoim
zasadniczym celu ma prowadzić do kultu Ziemi, człowiek jest w
niej tylko produktem ewolucji, który pewnego dnia może po prostu
zniknąć.
Nadal możemy odmienić los naszej Ojczyzny. Nie jesteśmy wcale skazani
na porażkę. Dużo zależy od samoświadomych katolików, którzy zaczęliby
aktywniej współdziałać w przestrzeni publicznej, ratując honor i
sumienie naszego kraju. Jeszcze tego sumienia i honoru nie straciliśmy.
20. Choroby psychiczne po in vitro
Wyniki badań zaprezentowane na konferencji ESHRE nie pozostawiają
złudzeń – dzieci poczęte za pomocą metod in vitro częściej zapadają na
choroby psychiczne. Badania wykazały średnio 30-procentowy wzrost
ryzyka zaburzeń psychicznych, takich jak schizofrenia lub autyzm, ale
mechanizm pozostaje nadal nieznany.
W praktyce, gdy naturalne bariery chroniące przed defektami zostają
złamane przez in vitro, przynosząc medyczne konsekwencje, ośrodki
sztucznego rozrodu próbują karykaturalnie naśladować naturę, posługując
się eugeniką.
http://naszdziennik.pl/mysl/90221.html
Porady kulinarne – Owoce sezonowe
Sałatki warto wprowadzić do codziennego menu. Zdrowe, pełne witamin i
łatwe w przygotowaniu. Siostra Teresa poleca czerwone buraki nadziewane
fetą i ziemniakami, sałatkę z kabaczka i sałatkę z brokułów.
Czerwone buraki nadziewane:
http://naszdziennik.pl/wp/89317.html
Sałatka z kabaczka:
http://naszdziennik.pl/wp/89315.html
Sałatka z brokułów:
http://naszdziennik.pl/wp/89313.html
21. Groszek i spółka
Wśród wielobarwnych warzyw lata
cieszących nie tylko zmysł naszego smaku, ale także i wzroku, znajdują
się warzywa, o których być może czasami zapominamy w naszej letniej
kuchni. Może dlatego, że są praktycznie dostępne przez cały rok w
postaci suchej, mrożonek czy też konserw. A jednak, jak wszystkie, są
najsmaczniejsze i najbardziej wartościowe, gdy są świeżo zerwane z
krzaka – polecamy najnowszy wpis Małgorzaty Marszelewskiej opublikowany
na blogAiD.
http://naszdziennik.pl/polska-kraj/89623.html
22. Przemysł Śmierci
Skąd bierze się obecna zmowa milczenia
odnośnie do faktu, że chore dziecko z wrodzonymi wadami rozwojowymi,
którego zabicia odmówił prof. Bogdan Chazan, poczęło się z zapłodnienia
in vitro?
http://www.naszdziennik.pl/mysl/86607.html
Wybrane artykuły udostępniamy na portalu NaszDziennik.pl, ale zachęcamy
też do wspierania „Naszego Dziennika” poprzez kupowanie wersji
papierowej albo elektronicznej:
sklep.naszdziennik.pl/
23. To obraża Boga i ludzkość. Autor: Sebastian Karczewski
Nie można prowadzić wojny w imię Boże!
– podkreślił wczoraj Ojciec Święty podczas niedzielnej modlitwy „Anioł
Pański”. W dramatycznych słowach Franciszek po raz kolejny zaapelował
do społeczności międzynarodowej o pomoc wyznawcom Chrystusa w Iraku.
http://naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/90635.html
– Napawają nas niedowierzaniem i przerażeniem wiadomości nadchodzące z
Iraku. Tysiące ludzi, w tym wielu chrześcijan, wypędzonych w brutalny
sposób ze swoich domów. Dzieci zmarłe z pragnienia i głodu podczas
ucieczki, schwytane kobiety, wszelkiego rodzaju przemoc, niszczenie
dziedzictwa religijnego, kulturowego i historycznego – mówił Ojciec
Święty w czasie spotkania z wiernymi na modlitwie „Anioł Pański” w
Watykanie. – Wszystko to ciężko obraża Boga i ludzkość. Nie można
rozsiewać nienawiści w imię Boga! Nie można prowadzić wojny w imię
Boże! – podkreślił Franciszek. Podziękował jednocześnie tym, którzy z
odwagą i nadzieją niosą pomoc prześladowanym braciom i siostrom w
Iraku. – Mam nadzieję, że skuteczne rozwiązanie polityczne na szczeblu
międzynarodowym i lokalnym zdoła powstrzymać te zbrodnie i przywrócić
prawo – zaznaczył Franciszek.
Ojciec Święty powiedział, że aby lepiej zapewnić o swojej bliskości z
tymi „drogimi mu ludźmi”, jako jego osobisty wysłannik w poniedziałek
uda się do Iraku ks. kard. Fernando Filoni. Prefekt Kongregacji ds.
Ewangelizacji Narodów ma przekazać w imieniu Papieża „wyrazy duchowej
bliskości cierpiącej ludności oraz zanieść jej solidarność Kościoła”.
W wypowiedzi dla Radia Watykańskiego ks. kard. Fernando Filoni
przyznał, że jest to trudna misja. Zapewnił jednak, że nie jest to gest
jedynie symboliczny. – Chcę nie tylko zapewnić ich o trosce Papieża,
ale także zobaczyć wraz z patriarchatem, co możemy zrobić jako Kościół
powszechny. Niestety, nie po raz pierwszy chrześcijanie tego regionu
muszą uciekać i doświadczać niewysłowionych cierpień. W takiej sytuacji
żyją już od niemal stu lat. Powtarzało się to wielokrotnie. Ci ludzie
noszą zatem w sobie wiele cierpień i rozumiem też obawy patriarchy
Sako, który ostrzega przed ludobójstwem – powiedział prefekt
Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów.
W wypowiedzi dla Radia Watykańskiego ks. abp Giorgio Lingua określił
sytuację irackich chrześcijan jako „katastrofalną”. Nuncjusz apostolski
w Iraku zwrócił uwagę, że „w najcięższym stanie są starcy i dzieci”. –
Widziałem zdjęcia dzieci śpiących na gołej ziemi, dzieci wycieńczonych,
z pokaleczonymi stopami. Trzeba się zapytać, co można w takiej sytuacji
zrobić. Amerykanie rozpoczęli bombardowania. Jest to jakiś środek
zaradczy, ale trzeba się też zapytać, dlaczego tak się stało. Czy
wywiad nie wie, kto daje uzbrojenie bojówkom państwa islamskiego,
dlaczego są tak dobrze uzbrojeni? Już dawno trzeba było się tym zająć –
podkreślił ks. abp Lingua.
W sobotę na Twitterze Ojciec Święty zaapelował do katolików o
solidarność z zagrożonymi chrześcijanami z Iraku. Zachęcił „wszystkie
parafie i wspólnoty katolickie, by w sposób szczególny modliły się w
tym końcu tygodnia” w ich intencji. „Proszę wspólnotę międzynarodową,
by chroniła wszystkie ofiary przemocy w Iraku” – napisał Franciszek.
W czasie wczorajszego spotkania na modlitwie „Anioł Pański” Ojciec
Święty zwrócił też uwagę na sytuację w Strefie Gazy, gdzie „po okresie
rozejmu wznowiona została wojna, która zabija niewinne ofiary i jedynie
pogarsza konflikt między Izraelczykami i Palestyńczykami”. Prosząc o
modlitwę w intencji pokoju w tym rejonie, zachęcił też, aby polecać
Bogu ofiary wirusa Ebola.
24. Katolicy i państwo
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr:
Podejmujemy lekturę listu ks. kard. Augusta Hlonda „O chrześcijańskie
zasady życia państwowego” w dobie kryzysu państwa wywołanego
odrzucaniem tych zasad.
http://naszdziennik.pl/wp/90413.html
List pasterski ks. kard. Augusta Hlonda cz. 1
http://naszdziennik.pl/wp/90427.html
Najmilsi w Chrystusie!
Dobrotliwa Opatrzność Boża przywróciła nam niepodległość, kiedy się w
świecie coraz groźniej uwydatniać zaczynał kryzys Państwa. Ludzkość
patrzy na szlachetne, a nawet genialne inicjatywy w polityce
wewnętrznej
i międzynarodowej. Mężowie stanu poszczycić się mogą powodzeniem w
niejednej arcytrudnej sprawie. Są przykłady polityki dostojnej,
oryginalnej, górnie pojmowanej. A mimo to szerzy się wrażenie, że
pogłębia się przesilenie samej instytucji Państwa.
Co skompromitowało w różnych krajach państwowość? Co ją do nieładu
doprowadza? Czy tylko przypadkowe błędy, grzechy i niepowodzenia
rządów? Czy nie raczej stosowanie fałszywych filozofij państwowych?
Czy
nie uporne realizowanie doktryn politycznych, niezgodnych z istotą
Państwa i z naturą ludzką? Czy nie uleganie ruchom ideowym, które od
rewolucji francuskiej heretyzowały w Europie, usuwając prawo moralne
z życia publicznego, siejąc anarchię i rozkładając Państwo?
W
wichrzastą godzinę dziejową odbudowujemy na praojcowskich sadybach
niepodległe władztwo. Naród niczego odradzającej się Polsce nie
poszczędził. Wiekami mierzy rytm życia, które z gorących serc przelewa
w nowy ustrój ojczyzny. Nieśmiertelność chciałby tchnąć w organizm
Państwa.
Ale czy ma jasną świadomość i zdrową psyche państwową?
Czy posiada pełną naukę i prawdę o Państwie? Czy wyraźnie rozeznaje
moralne zagadnienie życia państwowego? Czy kieruje się etycznymi
zasadami zbiorowego bytu? Czy ma sumienie państwowe? Czy sięga do
wiecznych źródeł mocy i postępu? Jakie ideały publiczne przyświecają mu
w tej dziejowej chwili?
Niechże od kolebki państwowości polskiej,
od grobu św. Wojciecha i mogił prymasowskich, idzie w naród wskazanie,
jaką treść duchową i jaką moralną prawdę wlać należy w polskie Państwo
i jego politykę. Nie podaję programów politycznych, bo to nie zadanie
Kościoła. Nie piszę rozprawy, bo nie od tego jest list pasterski.
Z chrześcijańskiej nauki o Państwie rzucam szkicowo pęk zasad i myśli.
Niech one wskażą zasadniczy kierunek,
w którym dziś i w przyszłości płynąć powinna nawa Państwa polskiego – ku swym wielkim i świętym przeznaczeniom.
Zrodził
się ten list ze świadomości obowiązku pasterskiego, a kierowały mną
przy pisaniu wiara w Państwo polskie i ukochanie narodu. Zupełnie obca
jest mi myśl krytykowania kogokolwiek. Niechże więc ten głos
prymasowski wszystkich skupi przy chrześcijańskim poglądzie na Państwo
do sumiennej służby ojczystej. Niech go nikt nie nadużywa do szerzenia
nieporozumień i sporów, a kapłanów, pisarzy i mężów wiedzy niech do
tego pobudzi, by jak najwięcej światła wnosili w dziedzinę etyki
państwowej. Wszak ona tak bardzo wymaga wszechstronnego opracowania i
spopularyzowania.
I. POCHODZENIE PAŃSTWA I WŁADZY PAŃSTWOWEJ
Państwo wywodzi się z natury ludzkiej, w której tkwi wrodzona skłonność
do
łączenia się w większe zespoły dla celów bezpieczeństwa i porządku
publicznego, dla postępu i rozwoju. Będąc potrzebą natury ludzkiej,
Państwo jest nakazem owego odwiecznego zakonu moralnego, który Stwórca
wyrył w sercu człowieka, a który nazywamy prawem przyrodzonym. „A
ponieważ żadne społeczeństwo nie może istnieć, jeżeli ktoś nad
wszystkimi władzy nie sprawuje, która by skutecznie pobudzała jednostki
do wspólnych celów, jest rzeczą oczywistą, że zespołom ludzkim jest
koniecznie potrzebna naczelna władza, wypływająca z tego samego zakonu
Bożego, z którego społeczność pochodzi” (Leon XIII, encyklika
„Immortale Dei”).
Zatem i Państwo, i władza jego wywodzą się nie
z jakiegoś przygodnego wydarzenia dziejowego ani z dobrowolnej umowy
ludzkiej, lecz z prawa przyrodzonego. To prawo nie określa wprawdzie
ani ustroju Państwa, ani sposobu przekazywania władzy państwowej, a tym
mniej osobę piastuna władzy, ale wprowadzając do społeczności
państwowej władzę naczelną, jako konieczność natury, opromienia tę
władzę majestatem Stwórcy, który jest zakonu przyrodzonego dawcą. W tym
znaczeniu Kościół uczy, że Państwo i władza od Boga pochodzą. Tak
też rozumiemy te miejsca Pisma świętego, które mówią o boskim
pochodzeniu władzy. Przytaczam tylko owo dosadne twierdzenie św. Pawła:
„nie masz zwierzchności, jeno od Boga, a które są, od Boga są
postanowione” (Rz 13,1).
„Nauce katolickiej nie sprzeciwia się,
że w pewnych wypadkach lud obiera tych, którzy mają stanąć na czele
Państwa. W tych razach bowiem Bóg nie wyznacza ani formy, ani piastuna
władzy bezpośrednio, jak wyznaczył Mojżesza i Dawida, lecz pośrednio
przez lud. Taki wybór nie nadaje władzy, lecz wskazuje jedynie tego,
który ma ją wykonywać. Każda władza zaś jest od Boga” (Leon XIII,
encyklika „Diuturnum”). Tak pojmować należy te zwroty w nowoczesnych
konstytucjach demokratycznych, które mówią o narodzie jako o źródle
władzy państwowej.
Taka jest w krótkich słowach zasadnicza nauka Kościoła katolickiego o pochodzeniu Państwa i jego władzy. Wynika z niej:
a) Kościół bezwzględnie przyjmuje Państwo jako potrzebę przyrodzoną
i
jako konieczne następstwo faktu, że człowiek, przez Boga stworzony, ma
taką, a nie inną naturę. Państwo nie jest zatem czymś dowolnym, ale
warunkiem naturalnego rozwoju ludzkości, która bez instytucji Państwa
nie mogłaby osiągnąć swych przeznaczeń ziemskich i popadłaby w
nieopisany chaos.
b) Państwo jest społecznością realną i
zorganizowaną, nad którą wykonywa rządy widomy piastun władzy. Ustrój
tej społeczności podlega rozwojowi i jest wynikiem czynników
historycznych. Również przechodzenie władzy państwowej z jednej na inną
osobę jest rzeczą rozwoju dziejowego. Natomiast władza państwowa, jako
taka, nie jest tworem człowieka, nie jest płodem dziejów ani wynikiem
woli czy mocy narodu, lecz następstwem natury ludzkiej.
c)
Ponieważ prawo przyrodzone w myśl nauki Kościoła jest obowiązującym
nakazem etycznym, przeto stosunek człowieka do Państwa i do władzy
państwowej jest objęty moralnością katolicką.
W szczególności wypływają z tej nauki następujące zasady etyki państwowej.
Zasady te w kolejnych siedmiu fragmentach listu publikowanych od poniedziałku w „Naszym Dzienniku”.
Cz. 2 STOSUNEK PAŃSTWA DO BOGA
Cz. 3 SUWERENNOŚĆ PAŃSTWA I GRANICE JEGO WŁADZY
Cz. 4 PAŃSTWO A RODZINA
Cz. 5 i 6 PAŃSTWO A KOŚCIÓŁ
Cz. 7 KATOLICKA KARNOŚĆ OBYWATELSKA
Cz. 8 UDZIAŁ KATOLIKÓW W ŻYCIU PAŃSTWOWYM
List pasterski ks. kard. Augusta Hlonda cz. 2
http://naszdziennik.pl/wp/90663.html
STOSUNEK PAŃSTWA DO BOGA
Państwo nie może nie uznawać w swym życiu Stwórcy, z którego woli i
prawa się wywodzi, a który jest Panem zarówno jednostki, jak i
społeczności, czyli Państwo nie może być ateistyczne, nie może się
rządzić, jak gdyby Boga nie było, lecz powinno Boga czcić i religię
szanować.
Tym podstawowym założeniem różni się zasadniczo nauka Kościoła od
ześwieczczonej idei o Państwie. W pojęciu liberalnym, wolnomyślnym,
laickim, Państwo nie uznaje Boga, nie liczy się z Nim pod żadnym
względem, nie przyjmuje Jego praw etycznych, nie zważa na Jego religię,
czyli jest zasadniczo bezwyznaniowe. Zwykle zaś posuwa się dalej i
staje się bezbożne; ponieważ Boga wprost wyklucza, wykreśla z
konstytucji, ruguje ze szkoły, wyrzuca z ustawodawstwa, a nawet kult
Jego i wiarę prześladuje i samą myśl o Bogu, jak w bolszewii, krwawą
przemocą w narodach tępi. W miejsce Boga stawia człowieka, rozum
ludzki, ludzką wolę i swawolę, siłę materialną i terror. Skutki tej
laicyzacji Państwa są takie, że chwieją się ustroje społeczeństw, bo
zabrakło im trwałych podstaw. Polityka, sprowadziwszy społeczeństwo z
drogi Bożej, wtrąciła je w nieład bez wyjścia. Wydaje się, jakoby
szybkim krokiem zbliżała się jakaś wielka, a tragiczna w dziejach
godzina, która w pamięci przyszłych pokoleń pozostanie odstraszającym
dowodem, że kto pod budową ludzkości słupy autorytetu Bożego wywraca,
ten świat w zwalisko społeczeństw zamienia. Wojnę przeciwko Bogu narody
przegrać muszą, a nieraz przegrywają ją wśród straszliwych wstrząsów i
kataklizmów dziejowych.
Nauka katolicka głosi, że prawo Boże obejmuje wszystko, jednostki,
rodziny, narody i Państwa i że dlatego także wszelkie zbiorowe ustroje
ludów wspierać się powinny na Bogu, co w żaden sposób nie ubliża ich
powadze.
Ma Państwo wyznawać Boga i czcić Go, a Jego naturalnemu i
objawionemu prawu dawać należny posłuch w ustawach, rządach i w całym
swym życiu. Obowiązek ten tak ujmuje Papież Leon XIII: „Państwa nie
mogą bez zbrodni tak się rządzić, jak gdyby Boga wcale nie było, lub
odrzucać wszelką troskę o religię, jak gdyby była niepotrzebna i
zbyteczna, lub wreszcie samowolnie obierać taką, jaka im do smaku
przypada. Mają natomiast Państwa ścisły obowiązek czcić Boga i to w ten
sposób, w jaki Bóg chce być czczony. A więc święte powinno być u
władców Imię Boże” (Leon XIII, encyklika „Immortale Dei”).
Głosi przeto Kościół powrót życia państwowego od naturalizmu do
Boga. Domaga się, aby schorzałe ustroje państwowe ratowano
pierwiastkami Bożymi, które im odjęto, a bez których usychają. Woła, że
władzę i prawa, i myśl obywatelską oprzeć należy o podstawę odwiecznych
zasad, którymi się ludzkość rządzić powinna. To jest warunkiem
uzdrowienia skołatanego życia państwowego, jak to stanowczo podkreślił
Papież Benedykt XV, głosząc światu: „Obecne nieszczęścia nie ustaną,
dopóki rodzaj ludzki nie wróci do Boga” (Alokucja z dnia 24 XII 1917).
ŹRÓDŁO I NORMY ETYKI PAŃSTWOWEJ
Państwo jest od Boga, ale nie jest Bogiem, a więc nie jest źródłem
prawa obyczajowego, nie stwarza moralności ani nie ustanawia jej normy,
lecz czerpie przepisy etyczne i odpowiedzialność moralną z tego samego
zakonu, z którego płyną jego władza i uprawnienia. Przyrodzone prawo
moralne i dekalog obowiązują Państwo w tej samej mierze, co jednostkę i
rodzinę.
Państwo nie ma więc mocy uprawiania nieetycznych czynów, czyli zło
nie staje się moralne i dozwolone przez to, że się go dopuszcza Państwo
albo że się je popełnia z ramienia lub na rzecz Państwa. Dlatego też
racja stanu i dobro Państwa są najwyższym prawem państwowym nie
bezwzględnie, lecz w granicach i przy zachowaniu prawa Bożego. To, co w
stosunku do dziesięciorga przykazań jest złem, bo niesprawiedliwością,
kłamstwem, gwałtem, to pozostaje grzechem także w życiu publicznym, w
monarchii, w republice, w czasie wojny i rewolucji, w okresie
wyborczym, w stosunkach partyjnych. Nie ma pod słońcem władzy, której
by wolno było nakazywać podwładnym czyny przeciwne dekalogowi.
Moralność katolicka nakazuje bronić Państwa przed podstępem, intrygą,
bezprawiem, ale nigdy nie uzna zbrodni za konieczność polityczną i nie
uświęci żadnego nakazu niemoralnego.
Najbardziej stanowczo odrzuca też Kościół zasadę, że polityka w
ogóle stoi poza dziedziną praw moralnych. To niczym nieuzasadnione
roszczenie jest sprzeczne z podstawowym pojęciem o Państwie, wprowadza
samowolę do życia publicznego i zamienia w piekło wzniosłą instytucję
Państwa, stworzoną dla dobra i pomyślności ludzi.
Bo jakimże udręczeniem stałoby się życie ludów, gdyby prawo moralne
przestało obowiązywać w dziedzinie państwowej! Czy rządy, hołdujące tej
teorii, mogłyby się odwoływać do sumienia obywateli w imię jakiegoś
autorytetu moralnego? Prawem stałaby się siła, bo moralna pustka w
polityce prowadzi zawsze do polityki gwałtu. Dowodem tego są programy
niektórych ruchów politycznych w Europie, które twierdzą, że o prawie
stanowi siła i powodzenie, że siła kwalifikuje tego, kto ma rządzić, że
polityka jest walką i że do walki należy wychowywać narody. To się
skończyć musi katastrofą państwowości. Jest też zadaniem władzy
politycznej podtrzymywać i popierać w Państwie zasady moralne jako
podstawę porządku publicznego, spokojnego współżycia obywateli,
materialnego i duchowego rozwoju społeczeństwa. Wynika to z
posłannictwa Państwa. W tym względzie zachodzą niezrozumiałe
zaniedbania. Dość wskazać na rozpasaną nieobyczajność, która zuchwale i
niemal bezkarnie podkopuje fizyczne i moralne zdrowie narodów. Wielkie
winy i wielka odpowiedzialność!
Państwo nie stoi poza etyką, tak jak nie stoi ponad nią. Albo jest
etyczne, jeśli szanuje i popiera prawo Boże, albo jest nieetyczne,
jeśli to prawo gwałci i zaniedbuje.
Zasady te w kolejnych siedmiu fragmentach listu publikowanych od poniedziałku w „Naszym Dzienniku”.
Cz. 3 SUWERENNOŚĆ PAŃSTWA I GRANICE JEGO WŁADZY
Cz. 4 PAŃSTWO A RODZINA
Cz. 5 i 6 PAŃSTWO A KOŚCIÓŁ
Cz. 7 KATOLICKA KARNOŚĆ OBYWATELSKA
Cz. 8 UDZIAŁ KATOLIKÓW W ŻYCIU PAŃSTWOWYM
25. Katolicy na stos
Jak blisko od nietolerancji do nienawiści pisze prof. Massimo Introvigne.
http://naszdziennik.pl/wp/90431.html
26. Obraz elementem kultu Serca Jezusa
Sztuka stanowi ważne uzupełnienie liturgii i duchowości w Kościele, a
więc wprowadza w tajemnicę Chrystusa. Pomaga ona człowiekowi w
spotkaniu z Chrystusem celebrowanym w Eucharystii, a także w
przyjmowaniu Go do osobistego życia, aby na Nim je budować.
http://naszdziennik.pl/wp/90169.html
27. Męczennicy orędują za Polską: Zwyciężył zwycięstwem Boga
Po przemaszerowaniu sporego odcinka polecono o. Alfonsowi wsiąść do
samochodu i odjechano. Wkrótce wypchnięto go brutalnie z auta i
rozkazano iść przed siebie przez łąkę. Zachowywał spokój, w ręce
trzymał różaniec, modlił się. Po chwili krzyknięto, by się odwrócił, i
zaczęto strzelać prosto w jego twarz. Zakończył życie ze słowami
modlitwy, a różaniec trzymał także w zastygłej ręce po śmierci.
http://naszdziennik.pl/wp/90165.html
28. Męczennicy za wiarę
Minęła już 23. rocznica śmierci dwóch polskich misjonarzy: o. Michała Tomaszka i o. Zbigniewa Strzałkowskiego.
http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/90547.html
29. Hejże! na sumienie!
Wszystkiego już spodziewaliśmy się po
naszych współczesnych władzach, ale kiedy teraz wzywają one do walki z
sumieniem jako największym wrogiem nowoczesnego człowieka i Polski, to
po prostu osłupieliśmy. Co się z tymi ludźmi stało? – pyta ks. prof.
Czesław S. Bartnik.
http://naszdziennik.pl/wp/90425.html
30. Z Kuklińskim w Polskę
Filip Frąckowiak: Zdecydowałem się
przygotować wystawę, która będzie mogła dojechać do każdego zakątka
Polski. Ta edukacyjna ekspozycja została przygotowana także z myślą o
uczniach szkół. W czasie gdy odbiera się lekcje historii, zakłamuje ją
i pomija, młodzież powinna otrzymywać więcej propozycji od niezależnych
instytucji zajmujących się historią Polski i promocją najpiękniejszych jej stron.
http://naszdziennik.pl/mysl-felieton/89695.html
31. Spotkanie autorskie z Joanną i Jarosławem Szarkami
Z okazji 70. rocznicy Powstania
Warszawskiego oraz 150. rocznicy śmierci Romualda Traugutta gorąco
zapraszamy na spotkanie z Joanną i Jarosławem Szarkami, które odbędzie
się w warszawskiej księgarni „Naszego Dziennika”.
Autorzy podczas spotkania będą prezentować i podpisywać swoje książki:
„Powstanie Warszawskie 1944 Gloria Victis” oraz „Powstanie Styczniowe”.
http://naszdziennik.pl/zaproszenie/87421
32. Siedmiu wspaniałych
Jeśli Pierwsza Kompania Kadrowa była
legendą Wojska Polskiego, to Siódemka „Beliny” była legendą Kadrówki –
pisze Piotr Szubarczyk.
http://naszdziennik.pl/mysl/89783.html
33. Wychowanie to nie paragrafy
Stwierdzenie minister edukacji Joanny
Kluzik-Rostkowskiej, jakoby Deklaracja Wiary nauczycieli łamała
Konstytucję, gdyż szkoła publiczna powinna być neutralna
światopoglądowo, a kuratorzy mają obowiązek strzec tej neutralności,
rodzi poważne zastrzeżenia – podkreśla Dr Marek Dobrowolski, adiunkt w
Katedrze Prawa Konstytucyjnego KUL.
http://naszdziennik.pl/wp/89061.html
34. PRACOWNIE RODZINNE: Kącik biblijny
Gdy zaznajamiamy dzieci z Biblią, nie
możemy pominąć sensu duchowego. Zrozumienie symboli, figur,
przypowieści jest konieczne, aby mali chrześcijanie mogli świadomie
uczestniczyć w Liturgii.
http://naszdziennik.pl/wp/89111.html
35. Nauczyciel ma prawo działać zgodnie z sumieniem
W Konstytucji RP nie istnieje
sformułowanie „neutralność światopoglądowa” – oświadczenie
przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski ks. abp. Stanisława
Gądeckiego.
http://naszdziennik.pl/wp/88835.html
36. Rządowa pseudotroska
W reformie obniżenia wieku szkolnego
nie chodzi o dobro dziecka czy podniesienie poziomu nauczania –
komentuje Karolina Elbanowska.
http://naszdziennik.pl/polska-kraj/88743.html
37. Zaszczyt dla mnie ginąć razem z Trauguttem
Dobra jest i pożyteczna uczoność,
naturalnie prawdziwa uczoność i gruntowna, a nie powierzchowna, ale
ważniejsza nad to wszystko uczciwość. Prawdziwa poczciwość musi zawsze
iść w parze ze zdrowym rozsądkiem i to jest dla człowieka bardzo
wystarczającym i koniecznie potrzebnym – fragmenty listów Romualda
Traugutta ukazują wartości, które przyświecały mu w wychowaniu dzieci.
http://naszdziennik.pl/wp/89573.html
38. Otwieram groby Ojców na świadectwo Wam
Homilia JE ks. bp. Józefa
Zawitkowskiego z Łowicza wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w 150.
rocznicę wykonania wyroku śmierci na Romualdzie Traugucie i członkach Rządu Narodowego
http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/89665.html
39. Zmarła Anna Biernacka
Lipsko pożegna Annę Biernacką ocaloną przez swą teściową – bł. Mariannę Biernacką – przed rozstrzelaniem przez Niemców. Kobieta zmarła wczoraj w wieku 98 lat.
http://naszdziennik.pl/polska-kraj/89661.html
40. Wymodliła trzeźwość syna
Hanna Karpiel, góralka z Zakopanego,
już od kilku lat co miesiąc uczestniczy w nabożeństwie pierwszych sobót
miesiąca. Jak wyznaje, u Matki Bożej Fatimskiej wymodliła już morze
łask dla siebie i swoich bliskich. Największą z nich jest trzeźwość
syna. – Pił całe lata, a od siedmiu lat jest już trzeźwy. Tę wielką
łaskę zawdzięczam Panu Bogu i Maryi – mówi.
http://naszdziennik.pl/wp/89725.html
41. Eksperci od aborcji
Sumienie narusza prawa pacjentów,
aborcja jest prawem człowieka, a instytucje samorządowe nie mają prawa
do klauzuli sumienia – przekonują eksperci z Komitetu Bioetyki przy
Prezydium Polskiej Akademii Nauk (PAN).
http://naszdziennik.pl/wp/89529.html
42. Złemu zależy, aby milczeli prawi ludzie
Obserwujemy niespotykaną manifestację
zła i pogardy dla przyjętych w życiu społecznym zasad moralnych. W ten
program włączono skorumpowaną wrażliwość moralną administracji,
przedstawicieli mediów, głosy różnych ekspertów i środowisk niby
odpowiedzialnych za życie ludzkie, wreszcie decyzje sądowe i całkowite
zlekceważenie takiego pojęcia jak głos sumienia – felieton ks. bp.
Stanisława Stefanka.
http://naszdziennik.pl/wp/89527.html
43. Wyjątkowy powstaniec
Leszek Rysak: Radością dla nas są spotkania i świadectwa osób, które znały Prymasa Tysiąclecia.
http://naszdziennik.pl/polska-kraj/89451.html
44. Silni Rodziną Radia Maryja
Są wypadki, że nasi kanadyjscy znajomi
zaczynają na nowo interesować się wiarą dzięki świadectwu Polaków.
Widzą na przykład procesję albo opowiadamy im, że idziemy w pielgrzymce
do sanktuarium w Midland. Wtedy pytają, a czasami się przyłączają –
opowiada pan Stanisław Śliwiński, od 20 lat mieszkający w Kanadzie.
http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/89311.html
45. Wspierajmy protesty przeciw prześladowcom chrześcijan. Akcja CitizenGo
Drodzy Państwo,
zapoznawałam się w ostatnich dniach z artykułami na temat sytuacji
prześladowanych Chrześcijan. Trudno jest czytać o cierpieniach dzieci i
dorosłych... Większość zdjęć dotycząca tego, co aktualnie przeżywają
Chrześcijanie w Iraku i innych krajach pokazuje w drastyczny (i -
niestety - prawdziwy) sposób dramat tysięcy rodzin, których członkowie
są gwałceni i zabijani...
Meriam Ibrahim została uwolniona. Międzynarodowe zainteresowanie sprawą
przyniosło dobry rezultat. Dziś p. Meriam jest już z Mężem i dziećmi w
USA. Przypomnijmy, że jedną z akcji w jej obronie była petycja na
CitizenGO, którą podpisaliśmy w liczbie 310.676 osób. To nasz wspólny
sukces.
Zróbmy wszystko, co możliwe, aby pomóc innym prześladowanych Chrześcijanom. Pamiętajmy o modlitwie. I podpiszmy petycję!
Petycja: http://citizengo.org/pl/10495-realna-pomoc-dla-przesladowanych-chrzescijan
została skierowana m.in. Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy oraz
do rządu Włoch ze względu na pełnioną przez ten kraj prezydencję w Unii
Europejskiej. Ze strony CitizenGO sprawą zajmuje się nasz włoski
partner Luca Volontè (wcześniej przewodniczący grupy chadeków w Radzie
Europy), który zamierza przekazać petycję (po zebraniu dużej liczby
podpisów) jej adresatom. Już po wystartowaniu akcji otrzymaliśmy
pozytywne sygnały z instytucji europejskich z informacją o tym, że
istnieje duża szansa na zwiększenie ich aktywności w obszarze
przeciwdziałania prześladowanym Chrześcijanom.
Do wielkich prześladowań dochodzi m.in. w Iraku, Syrii, Nigerii,
Kamerunie, Sudanie, Pakistanie, Somalii i Egipcie. Chrześcijanie
zmuszani są do opuszczania swoich domów oraz zamykani w więzieniach za
bluźnierstwo, jakim ma być wyznawanie innej wiary niż islam. Regularnie
dochodzi też do podpaleń kościołów oraz do rzezi modlących się w nich
osób. Chrześcijańskie dziewczynki są gwałcone oraz zmuszane do
zawierania małżeństw wbrew ich woli. W Iraku każdego dnia setki
Chrześcijan otrzymują ultimatum: nawróćcie się na islam, wyjedźcie z
kraju albo czeka Was śmierć.
Według Międzynarodowego Towarzystwa Praw Człowieka, 80 procent
wszystkich aktów dyskryminacji na tle religijnym do jakich dochodzi w
dzisiejszym świecie, skierowanych jest przeciwko Chrześcijanom.
Centrum Badań Chrześcijaństwa na świecie ze Stanów Zjednoczonych
szacuje, że każdego roku 100 tysięcy chrześcijan umiera za wiarę.
Oznacza to, że w wyniku prześladowań religijnych, co pięć minut ginie
jedna osoba.
Niestety, te zatrważające zjawiska nie spotykały się do tej pory z
należytą reakcją ze strony instytucji europejskich. Pewna nadzieja na
zmianę tej sytuacji pojawiła się, gdy w czasie okresu swojego
przewodnictwa w Radzie Europejskiej, Włoski Rząd zadeklarował, że
podejmie się obrony i promowania wolności religijnej oraz zwalczania
przemocy i dyskryminacji na tle religijnym na świecie. W oficjalnym
programie włoskiej prezydencji zapisano: "prezydencja będzie wspierać
wszelkie wspólnotowe inicjatywy związane z promowaniem wolności
religijnej i wolności przekonań".
Podpiszmy petycję i zachęćmy do udziału w niej naszych przyjaciół i
znajomych. Musimy działać! Niech modlitwa i petycja będą początkiem
naszego zaangażowania na rzecz obrony naszych prześladowanych za wiarę
Sióstr i Braci!
http://citizengo.org/pl/10495-realna-pomoc-dla-przesladowanych-chrzescijan
Serdecznie pozdrawiam w imieniu całego Zespołu,
Magdalena Korzekwa, Polish Campaigns Manager
45. Modlitwa o pokój i wiarę
Koreańczycy mają piękny zwyczaj: zanim o coś poproszą, najpierw
dziękują za to, co już otrzymali. I właśnie te oczekiwania, a przede
wszystkim podziękowanie za dar papieskiej wizyty na tej ziemi,
uwidaczniają się w modlitwie, jaka została ułożona i była odmawiana
przed przyjazdem Papieża – polecamy rozmowę z ks. Pawłem Zawadzkim SAC,
od 1991 roku posługującym w Korei Południowej.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/91219.html
46. Do czego Ty mnie powołujesz, Panie
Matka i dziecko wchodzące do ośrodka aborcyjnego z pewnością są wśród
najuboższych z ubogich i oczekują miłości i miłosierdzia – rozmowa z
Mary Wagner z Kanady, która za działalność pro-life trafiła na 23
miesiące do więzienia.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/mysl/91335.html
47. Korea Południowa – kraj papieskiej pielgrzymki
Polecamy galerię zdjęć z Korei Południowej.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/galeria/91197.html
48. Wezwani do świętości
Na prośbę naszych Czytelników publikujemy homilię ks. abp. Stanisława Wielgusa wygłoszoną w Radecznicy.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/91163.html
49. Siła jednocząca rozbitków
Jesteśmy przed świętem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Inżynierowie nowego ładu społecznego znają wagę tego dnia i dlatego tak
mobilizują wszystkie siły, ażeby w niepamięć poszła nasza historia i
obyczaje pracowitych ludzi, zauważa w cotygodniowym felietonie ks. bp
Stanisław Stefanek.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/mysl/90825.html
50. Odnowić pamięć o Bożej Miłości: Złoty wiek kultu w Polsce
Kazania wniosły nieoceniony wkład w rozwój i utrwalenie kultu Najświętszego Serca Jezusa – pisze ks. Janusz Królikowski.
Przeczytaj całość:
http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/91221.html
51. Gdzie dziś umierają za Chrystusa
Już ponad sto lat temu angielski konwertyta ks. Robert Hugh Benson w
powieści „Pan świata” podkreślał, że usuwanie w świecie chrześcijaństwa
rozwija się konsekwentnie i prowadzi do panowania szatana. Twórczość
ks. Bensona stała się inspiracją do cyklu homilii Papieża Franciszka.
Przeczytaj cały artykuł z dzisiejszego Magazynu „Naszego Dziennika” pt. RATUJMY KATOLIKÓW NA ŚWIECIE: http://www.naszdziennik.pl/wp/91667.html
52. KOREA PÓŁNOCNA – TOTALITARNE ZNIEWOLENIE
Wszyscy więźniowie wiedzą, że dzieci są zabijane zaraz po urodzeniu.
Owija się je w kawałek materiału i pali na znajdującym się przy obozie
wzgórzu. Los 166 księży i zakonników, którzy pod koniec wojny pozostali
w Korei Północnnej, nie jest do tej pory znany. W latach 80. XX wieku,
kiedy się o nich upominano, oficjalne władze Korei Północnej zawsze
odpowiadały: „Te osoby są nam całkowicie nieznane”.
Przeczytaj cały artykuł z dzisiejszego Magazynu „Naszego Dziennika” pt. RATUJMY KATOLIKÓW NA ŚWIECIE: http://www.naszdziennik.pl/wp/91663.html
53. Oni nas potrzebują
Tylko w Dahuk jest ponad 60 tys. chrześcijan, którzy uciekli przed
islamskim bestialstwem. Brakuje im schronienia, jedzenia, wody,
lekarstw, a także funduszy. Pomóżmy chrześcijanom z Iraku przetrwać ten
czas próby. Ochrońmy ich – oni nas potrzebują – apeluje ks. prof.
Waldemar Cisło.
Przeczytaj cały artykuł z dzisiejszego Magazynu „Naszego Dziennika” pt. RATUJMY KATOLIKÓW NA ŚWIECIE: http://www.naszdziennik.pl/wp/91669.html
54. Są w wielkiej potrzebie
Polecamy rozmowę z Marią Lozano z organizacji Kirche in Not (Kościół w Potrzebie) przebywającą w Iraku, w mieście Erbil.
Przeczytaj cały artykuł z dzisiejszego Magazynu „Naszego Dziennika” pt. RATUJMY KATOLIKÓW NA ŚWIECIE: http://www.naszdziennik.pl/mysl/91575.html
55. Iść, dojść, spotkać
Iść, dojść, spotkać Jezusa i dzielić się Jego zbawieniem – to jest sens
naszego pielgrzymowania – mówił wczoraj na Jasnej Górze ks. abp
Celestino Migliore. Nuncjusz apostolski w Polsce przewodniczył
uroczystej Sumie pontyfikalnej odprawianej na szczycie. Na uroczystość
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny do naszego narodowego
sanktuarium przybyło ok. 100 tys. pielgrzymów.
Przeczytaj całość: http://www.naszdziennik.pl/wp/91611.html
56. Nieście światu nadzieję
W czasie pielgrzymki do Korei Południowej Ojciec Święty Franciszek
wzywa do niesienia światu „świadectwa Ewangelii nadziei”. Franciszek
wezwał do odrzucenia nieludzkich modeli ekonomicznych, które tworzą
nowe formy ubóstwa i marginalizacji pracowników oraz „kultury śmierci,
która deprecjonuje obraz Boga, Boga życia, i narusza godność każdego
mężczyzny, kobiety i dziecka”.
Przeczytaj całość: http://www.naszdziennik.pl/wp/91651.html
57. Odpust u Łaskawej Matki
Blisko 6 tys. pielgrzymów z kraju i zagranicy uczestniczyło w
uroczystościach inaugurujących tegoroczny Wielki Odpust Krzeszowski w
sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.
Przeczytaj całość: http://www.naszdziennik.pl/wp/91607.html
58. Ogólnopolskie dziękczynienie za kanonizację św. Jana Pawła II
W niedzielę, 17 sierpnia 2014 r., w 12. rocznicę zawierzenia świata
Bożemu Miłosierdziu przez Jana Pawła II, w sanktuarium Bożego
Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach odbędzie się ogólnopolskie
dziękczynienie za kanonizację św. Jana Pawła II. W czasie uroczystości
po raz pierwszy będzie rozdawany „Balsam Miłosierdzia”.
Przeczytaj całość: http://www.naszdziennik.pl/zaproszenie/86511,ogolnopolskie-dziekczynienie-za-kanonizacje-sw-jana-pawla-ii.html
59. Powołani do świadectwa
Kat ściął głowę 20-letniej Lutgardy. Wcześniej ciało jej męża rozdarły
cztery zaprzężone woły. Ojciec Święty Franciszek dziękował w Seulu za
świadectwo 124 męczenników koreańskich. O odwagę opowiadania się za
Chrystusem Papież apelował do młodzieży.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/91887.html
60. Iskra miłosierdzia
Jan Paweł II przed 12 laty, 17 sierpnia 2002 r., w Łagiewnikach
poświęcił świat Bożemu Miłosierdziu, wyrażając życzenie, aby dotarło
ono „do wszystkich ludzi na ziemi i wypełniło ich serca nadzieją”. Te
słowa stały się „iskrą”, która zachęciła grupę świeckich, księży i
biskupów do zorganizowania w Bogocie pierwszego Apostolskiego
Światowego Kongresu Bożego Miłosierdzia.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/91879.html
61. Sierpień ze św. o. Maksymilianem Marią Kolbem – Cudowny Medalik
Gdy na odjezdne przyszedł mnie pożegnać, zrobiłem ostatni wysiłek.
Wręczyłem mu Cudowny Medalik, przyjął. Następnie zaproponowałem
spowiedź. „Nie jestem przygotowany, nie! absolutnie nie!” – padały
słowa, potem zgięły się kolana i rzewna odbyła się spowiedź.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/91959.html
62. Św. Jan Paweł II o Maryi
Ta, która przemawiała pieśnią na ustach praojców, przemówiła w swoim
czasie tym Wizerunkiem, poprzez który wyraziła się Jej macierzyńska
obecność w życiu Kościoła i Ojczyzny – przypominamy papieską homilię
wygłoszoną w czasie Mszy św. odprawionej pod szczytem Jasnej Góry, 4
czerwca 1979 r.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/91897.html
63. Dzieci a rzeczywistość
Jadwiga Zamoyska: Należy dzieci kształcić, zabawiać, zajmować
rzeczywistością i prawdą, opowiadać im tylko rzeczy prawdziwe – z
historii świętej, dziejów narodowych lub zjawisk przyrody – a unikać
wszelkich opowiadań, które wyobraźnię wykolejają, w szczególności zaś
tych, co wytwarzają tak szkodliwą i niebezpieczną dla dzieci
bojaźliwość. Nie opowiadać o duchach, gusłach, czarownicach, zbójach,
wilkach, którymi dzieci straszą.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/91089.html
64. Elementarz bije po kieszeni
Takiego kuriozum nie odnotujemy w żadnym państwie, gdzie władze
poważnie traktują jakość kształcenia z zastosowaniem elementarza dla
uczniów klas pierwszych szkół podstawowych – stwierdza prof. Bogusław
Śliwerski, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej
Akademii Nauk.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/polska-kraj/90901.html
65. Najważniejszą szkołą charakteru jest rodzina
Ks. bp Jan Wątroba podkreślił, że życiorys bł. Edmunda Bojanowskiego
przypomina nam, iż najważniejszą szkołą charakteru jest rodzina. To w
rodzinnym środowisku kształtuje się nasza wrażliwość na drugiego
człowieka, nasza akceptacja dla jego inności, nasza gotowość do
spieszenia z pomocą w jego radościach i smutkach. Bł. Edmund
kształtował swoją wrażliwość właśnie w rodzinie.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/90103.html
66. PRACOWNIE RODZINNE: Matematyka inaczej
Matematyka wdraża do wysiłku umysłowego, do samodyscypliny,
samokontroli, wyobraźni. Wyrabia koncentrację uwagi. Obiektywizm
myślenia matematycznego może być pomocą w doprowadzaniu do równowagi
psychicznej, uspokojenia nadmiernie pobudzonej sfery emocjonalnej.
Rzetelność myślenia matematycznego sprzyja wytworzeniu prawidłowego
kontaktu z rzeczywistością.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/90421,matematyka-inaczej.html
67. Słowacja chroni rodzinę
Tylko związek kobiety i mężczyzny może być nazwany małżeństwem, dziecko
ma prawo do matki i ojca, a państwo nie może narzucać seksedukacji,
której nie akceptują rodzice – to założenia, do których niebawem
ustosunkują się Słowacy w ogólnokrajowym referendum.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/90417.html
68. Tipi w ogrodzie
Jako alternatywę dla plastikowego domku z wielkiego sklepu proponujemy
tipi, które przeniesie nasze dzieci na Wielkie Równiny Ameryki. Nie
trzeba wiele, żeby rozwijać wyobraźnię i stworzyć klimat niezapomnianej
przygody. Wystarczy tuzin leszczynowych tyczek i parę starych zasłon
albo koców.
Przeczytaj całość: http://on.fb.me/1pNnaWU
69. Piękny uśmiech i zdrowie
Lekarz dentysta Joanna Oleksiak radzi, jak prawidłowo dbać o zęby.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/91243.html
70. Wybielanie zębów
Zdrowe, białe, lśniące zęby to marzenie wielu osób. Utrzymanie ich
jednak w doskonałym stanie okazuje się trudnym zadaniem. I tutaj
przychodzą nam na pomoc gabinety stomatologiczne oferujące coraz to
nowe metody wybielania zębów.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/91237.html
71. Natura najlepsza
Stefania Korżawska podaje przepisy m.in. na naturalną pastę do zębów.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/91215.html
72. Zabiegi refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia
Nie wszystkie zabiegi stomatologiczne są refundowane. Sprawdźmy, za które nie musimy płacić.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/91331.html
73. W następnym dodatku „Szlachetne Zdrowie”: MOWA I SŁUCH
Już za miesiąc, 11 września:
Najczęstsze choroby narządu mowy i słuchu
Jak zapobiegać utracie słuchu?
Co szkodzi naszym narządom mowy i słuchu?