Spis treści  (interaktywny) 

 

 
*** Zachęcam do wspierania „Naszego Dziennika” poprzez kupowanie wersji papierowej,
zachęcam do zwiedzania strony, zawierającej przegląd ważnych dla przyszłości wydarzeń http://naszdziennik.pl/news ***

Jesteśmy na Twitterze oraz Facebooku
Gorąco zachęcamy do obserwowania nas na Twitterze, polubienia naszej strony na Facebooku oraz rozsyłania wici znajomym.
Przypominamy, że niektóre serwery pocztowe blokują zasoby graficzne w wiadomościach e-mail. Żeby mieć pewność, że wszystkie obrazki wyświetlą się poprawnie, zachęcamy do:
Trzy pasma tematyczne do wyboru: 
wiara, wychowanie i zdrowie
 
Szanowni Czytelnicy, 

Bardzo dziękujemy za czytanie i przekazywanie dalej naszych wiadomości oraz za wszystkie informacje, zaproszenia, sugestie i uwagi, które nam Państwo przysyłają. 

Teraz zachęcamy Państwa do skorzystania z możliwości otrzymywania informacji dotyczących naszej wiary: bieżących wiadomości ze Stolicy Apostolskiej, z życia Kościoła na świecie i w Polsce, a także zapowiedzi najważniejszych wydarzeń oraz informacji o godnych polecenia lekturach duchowych. 

Dostrzegamy też, że bardzo wiele uwagi poświęcają Państwo tematyce zdrowia. W „Naszym Dzienniku” tej problematyce poświęcone są dwa dodatki cykliczne: „Szlachetne zdrowie” oraz „Zdrowy styl życia”. Informujemy w nich nie tylko o sprawach bieżących, ale podpowiadamy też, jak zadbać o nasze zdrowie, np. jaki wpływ na nasze samopoczucie ma to, co na co dzień spożywamy, jakich produktów należy unikać, a o które warto wzbogacić naszą dietę. Od teraz mogą Państwo otrzymywać najważniejsze informacje dotyczące zdrowia na swoją skrzynkę e-mailową.

Oferujemy zatem Państwu e-mailowe powiadomienia w trzech pasmach tematycznych: wiara, wychowanie i zdrowie. Każdy odbiorca e-Informatora może określić, które z tych pasm go interesują. Swoje preferencje mogą Państwo zaktualizować dzięki opcji „Modyfikacja ustawień” w stopce wiadomości. 

Redakcja e-Informatora „Naszego Dziennika”

Organizujesz ciekawe wydarzenie? 
Chcesz podzielić się ważnymi informacjami?
Skontaktuj się z nami.

Ktoś ze znajomych przysłał Ci tę wiadomość?
Dołącz do grona czytelników naszego informatora.

Modyfikacja ustawień / Rezygnacja


*********************************************************************************************************************************************************************************************************************************

WARTO WIEDZIEĆ i REAGOWAĆ! (sierpień 2014)

1. List otwarty Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia w sprawie niewyjaśnionych 455 aborcji

From: federacjazycie@prolife.com.pl [mailto:federacjazycie@prolife.com.pl]
Sent: Friday, July 18, 2014 11:38 AM
To: Federacja Życia
Subject: Informacja prasowa - NIEWYJAŚNIONE 455 ABORCJI !!!

Szanowna Redakcjo!
W imieniu Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia w załączeniu przesyłam list otwarty do władz i przedstawicieli RP tj:
Do:        
Bronisława Komorowskiego, Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
Ewy Kopacz, Marszałek Sejmu RP
Donalda Tuska, Prezesa Rady Ministrów
Bogdana Borusewicza, Marszałka Senatu RP
Bartosza Arłukowicza, Ministra Zdrowia
Marka Biernackiego, Ministra Sprawiedliwości
Andrzeja Seremeta, Prokuratora Generalnego
Tadeusza Jędrzejczyka, Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia
Marka Michalaka, Rzecznika Praw Dziecka
Teresy Lipowicz, Rzecznika Praw Obywatelskich
Krzysztofa Kwiatkowskiego, Prezesa Najwyższej Izby Kontroli
Marka Działoszyńskiego, Komendanta Głównego Policji
Maciej Hamankiewicz, Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej
w sprawie wyjaśnienia losu 455 dzieci poczętych. Proszę o publikację tego listu.


Z poważaniem
Anna Dyndul - Sekretarz PFROŻ  

                                                                                                                                                  Warszawa – Poznań - Kraków, 16 lipca 2014 r.

LIST OTWARTY Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia w sprawie WYJAŚNIENIE LOSU 455 DZIECI POCZĘTYCH

W połowie maja bieżącego roku media poinformowały o bardzo poważniej różnicy dotyczącej liczby zarejestrowanych aborcji (zabójstw poczętych dzieci) dokonanych w Polsce w 2012 roku, zgodnie z ustawą z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.

Według danych Ministerstwa Zdrowia dokonano 752 aborcje, a według Narodowego Funduszu Zdrowia 1207. Różnica jest znacząca - 455 aborcji. Oznacza to, że albo dokonano kilkuset aborcji niezgodnie z prawem, albo wyłudzono z NFZ pieniądze (około 1 mln zł) za fikcyjne zabiegi. W każdym przypadku w sposób poważny naruszono prawo. Sprawę tę wcześniej ujawniła Fundacja PRO – „Prawo do Życia” z Warszawy, która skierowała w tej sprawie pisma do NFZ i Ministerstwa Zdrowia, z prośbą o wyjaśnienia.

Od ujawnienia tego faktu przez media minęło prawie dwa miesiące. Do tej pory Fundacja PRO nie otrzymała żadnej odpowiedzi w tej sprawie: ani od Ministerstwa Zdrowia, ani od Narodowego Funduszu Zdrowia - a sprawa dotyczy przecież wyjaśnienia losu 455 dzieci!

Jako Polska Federacja Ruchów Obrony Życia apelujemy o niezwłoczne wyjaśnienie tej sprawy przez Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia oraz wyciągnięcie konsekwencji wobec winnych. Warto nadmienić, że w podobnym przypadku, który miał miejsce w Wielkiej Brytanii, powołano parlamentarną komisję śledczą, której zadaniem jest wyjaśnienie nieścisłości w statystykach. Stawiamy pytanie dlaczego polskie organy państwowe nie podjęły jakichkolwiek działań kontrolnych, dlaczego sprawą nie zainteresowali się dziennikarze śledczy?

Zwracamy też uwagę, że brak reakcji instytucji kontrolnych w podnoszonej przez nas sprawie, rażąco kontrastuje z medialną, polityczną i kontrolną (aż cztery jednoczesne kontrole!) akcją podjętą przeciwko prof. dr hab. med. Bogdanowi Chazanowi, dyrektorowi Szpitala Specjalistycznego im. Świętej Rodziny w Warszawie, po oskarżeniu go o naruszenie procedur. Tymczasem jego „wina” polegała jedynie na odwołaniu się do gwarantowanej w Konstytucji RP i Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ wolności sumienia i odmowy zabójstwa ciężko chorego, nienarodzonego dziecka oraz współuczestnictwa w tym procederze.

Licząc na podjęcie zdecydowanych działań w celu wyjaśnienia poruszanej przez nas sprawy, pozostajemy w nadziei na współpracę we budowaniu praworządnego Państwa, respektującego prawo każdego człowiek do życia.

Łączymy wyrazy szacunku
(-) dr Paweł Wosicki – Prezes
(-) dr inż. Antoni Zięba – Wiceprezes  
(-) Anna Dyndul – Sekretarz

Do wiadomości:
- Konferencja Episkopatu Polski
- media



**************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************

Z   CZASOPISMA  "NASZ DZIENNIK"  ...

Dla młodych rodzin polecam przeglądanie działu PRACOWNIE RODZINNE dotyczącego edukacji dziecihttp://www.naszdziennik.pl/edukacja-domowa

1. Neutralna, czyli ateistyczna. Autor: Małgorzata Pabis

 Przerażające jest to, że urzędnik państwowy, nie znając jeszcze treści dokumentu, chce zastraszyć nauczycieli i grozić im szykanami, a nawet zwolnieniem z pracy – mówi kanonista ks. prof. Wojciech Góralski z UKSW.
 Pani minister narusza spokój społeczny i wywołuje lęk u nauczycieli. Odmawia im prawa do postępowania w zgodzie z własnym sumieniem, a przecież każdy człowiek, a tym samym każdy nauczyciel ma prawo do wolności sumienia i nie może wykładać treści, z którymi się nie zgadza – zaznacza ks. prof. Góralski.  
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/88411.html 

W obawie, że do lekarzy, którzy podpisali Deklarację Wiary, dołączą nauczyciele, minister Kluzik-Rostkowska wyznała: – Mam nadzieję, że Deklaracja Wiary dla nauczycieli pozostanie wyłącznie w sferze projektu.

Jak ostrzegła Joanna Kluzik-Rostkowska, jeżeli nauczyciel podpisze taką deklarację i będzie się stosował do przepisów w niej zawartych, powinien się liczyć z reakcją dyrektora szkoły, organu prowadzącego i wojewody. Szefowa MEN stwierdziła, że „podpisanie takiego dokumentu przez nauczycieli rozpętałoby wojnę religijną w polskiej szkole”.

Zapewniła więc, że zrobi wszystko, by „neutralność światopoglądowa polskiej szkoły została zachowana”. Stwierdziła zarazem, że nauczyciel, który podpisałby Deklarację Wiary, łamałby Konstytucję, która mówi, że wszyscy obywatele mają takie same prawa i obowiązki bez względu na wyznanie i światopogląd, oraz przepisy Karty Nauczyciela. Przywołała przy tym artykuł 6 Karty Nauczyciela, w którym zapisano, że „nauczyciel obowiązany jest […] kształcić i wychowywać młodzież w umiłowaniu Ojczyzny, w poszanowaniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w atmosferze wolności sumienia i szacunku dla każdego człowieka oraz dbać o kształtowanie u uczniów postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras i światopoglądów”.

Minister ostrzegła, że jeżeli nauczyciel złamałby to prawo, to każdy rodzic, który poczuje się zaniepokojony sytuacją, może interweniować u wojewody, natomiast wojewoda powinien uruchomić wówczas postępowanie dyscyplinarne wobec takiego nauczyciela. Poinformowała też, że wkrótce uczuli kuratorów szkolnych na to, by strzegli neutralności światopoglądowej szkoły.

Dlaczego minister Kluzik-Rostkowska tak strzeże owej „neutralności światopoglądowej”? Jak podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Marek Dobrowolski, adiunkt w Katedrze Prawa Konstytucyjnego KUL, w Konstytucji RP nie istnieje sformułowanie „neutralność światopoglądowa”. Zauważa natomiast, że zawiera ona sformułowanie o bezstronności religijnej i światopoglądowej władzy publicznej i państwowej (Konstytucja RP, art. 25 ust. 2). W myśl tego przepisu organy administracji państwowej mają być bezstronne wobec światopoglądu nauczycieli, rodziców i dzieci, a więc nie mogą narzucać im swojego światopoglądu. – Każde stanowisko wynika z jakiegoś światopoglądu i ma konsekwencje w sferze światopoglądowej – zauważa dr Dobrowolski.

Ksiądz biskup Marek Mendyk, przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP, odnosząc się do zapowiedzi minister edukacji, podkreśla, że wpisują się one w tworzenie klimatu nagonki na ludzi wierzących. – Prawo do wyznawania wiary, dzielenia się nią gwarantuje mu Konstytucja RP – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”. Broniąc prawa rodziców do wychowania swoich dzieci, zauważa z kolei, że szkoły w Polsce są w większości publiczne i to w dużej mierze od rodziców, a nie od urzędników powinno zależeć, jak będą one wyglądać. – Wobec tego, co próbuje się zrobić z polską szkołą, jakie treści próbuje się do niej przemycać, potrzeba, by rodzice wzięli sprawy w swoje ręce, by sprzeciwiali się wszystkiemu, co zagraża ich dzieciom – podkreśla.

Kanonista ks. prof. Wojciech Góralski z UKSW dodaje, że nauczyciel ma również prawo do podpisania się pod Deklaracją Wiary. Gwarantuje to Konstytucja RP, a przywoływany przez minister Kluzik-Rostkowską artykuł z Karty Nauczyciela w żaden sposób tego nie przekreśla. – Pani minister narusza w ten sposób spokój społeczny i wywołuje lęk u nauczycieli. Odmawia im prawa do postępowania w zgodzie z własnym sumieniem, a przecież każdy człowiek, a tym samym każdy nauczyciel ma prawo do wolności sumienia i nie może wykładać treści, z którymi się nie zgadza – zaznacza. – Przerażające jest to, że urzędnik państwowy, nie znając jeszcze treści dokumentu, chce zastraszyć nauczycieli i grozić im szykanami, a nawet zwolnieniem z pracy – mówi ks. prof. Góralski.

2. Słabość Heraklesa. Autor: Marek Czachorowski

 Jakże się to stało, że mityczne opowieści nie zaszkodziły samym Grekom i zdążyli przekazać ludzkości odkryte przez siebie możliwości ludzkiego rozumu? Starali się oni właśnie napełnić rozumem te mityczne opowieści, aby nie stały się moralną trucizną, tylko intelektualnym pouczeniem.  
http://www.naszdziennik.pl/mysl-felieton/88291.html 

Zaszkodziła Europie wielokrotnie mitologia grecka, chociaż to skarb ludzkości. Wzięli go dzisiaj w swoje ręce usypiacze umysłów z Hollywood, co zapowiada kolejne szkody, bo ze skarbem trzeba się odpowiednio obchodzić. Milionom na całym świecie dano do oglądania film o postaci mitycznego Heraklesa, zwanego przez Rzymian Herkulesem. Jakie szkody z tego wynikną?

Najpierw zaszkodziła mitologia grecka starożytnym Rzymianom, pierwszym uczniom Greków. Dość przypomnieć frywolne przykrajanie tych mitów przez Owidiusza, za co skazano poetę na surową karę dożywotniego wygnania z Rzymu. Ale już za dwa stulecia widzimy samego cesarza Kommodusa, który odgrywał Rzymianom krwawą komedię, ze swoją główną rolą jako Herkulesa. A i sam św. Augustyn skarżył się, że zaszkodziły jego młodości frywolne opowieści Owidiusza. Nawet w średniowieczu wypaczyły one roztropność Heloizy, czemu daje ona wyraz w swoich szokujących listach do Abelarda.

Jakże się to jednak stało, że mityczne opowieści nie zaszkodziły samym Grekom i zdążyli przekazać ludzkości odkryte przez siebie możliwości ludzkiego rozumu? Starali się oni właśnie napełnić rozumem te mityczne opowieści, aby nie stały się moralną trucizną, tylko intelektualnym pouczeniem.

Tak właśnie postąpił Sofokles w „Trachintkach” ze splątanym z trzech różnych tradycji mitem o Heraklesie. Wakacyjna lektura nieśmiertelnego dzieła Sofoklesa może być intelektualną odtrutką na hollywoodzkie pokazy rozbijania ludzkich głów, erotyki kanibali, ale także paraliżowania umysłów. Polacy mają nie tylko cywilizacyjny, ale także narodowy obowiązek bronić moralnego pouczenia zawartego w micie o Heraklesie, bo nasz Norwid uważał siebie za jego spadkobiercę. Skarżącego się jednak, że „publiczności polskiej” pragnie się nieraz kwadratury koła, bo połączenia m.in. Solona i Heraklesa „z baronem Jamesem Rothschildem i spółką”.

Tragedia Sofoklesa do dzisiaj sprawia wiele kłopotów czytelnikom i interpretatorom, stąd też jeden z najwybitniejszych światowych hellenistów zaproponował swoim uczonym kolegom po prostu przeczytać uważnie tragedię, a nie fantazjować na jej temat.

Mamy zatem w „Trachintkach” obraz Heraklesa, nieustraszonego przez całe życie, pełnego poświęceń, pokonanego jednak pod koniec czasu próby przez jakieś siły, a nawet w rozpaczy odbierającego sobie życie i próbującego wciągnąć w to swojego syna. Nieprzypadkowo zatem Homer przedstawił Heraklesa uwięzionego w Hadesie, co w zakłopotaniu starał się wyjaśnić bilokacją bohatera, mającego przebywać także na Olimpie.

Załamuje się on nie tyle pod wpływem straszliwego cierpienia, ile przekonania, że zdradziła go żona (Dejanira), wystawiając go na śmierć. Łamie go zatem najpierw podejrzliwość, bo Dejanira została zwiedziona, nie orientując się, że wysyła mężowi truciznę. Łamie go jednak przede wszystkim brak przewidywania przyszłości, bo przecież wysłał do swojego domu brankę, o której można było mniemać, że ma zająć miejsce jego żony. Tak przynajmniej opowiadają Dejanirze posłańcy, ale sam Herakles nigdzie nie potwierdza tych opowieści. Może są prawdziwe, a może i nie. Uruchamiają jednak falę nieszczęścia i zbrodni, bo oboje małżonkowie popełniają samobójstwo.

Czyżby splot nie-po-rozumień? Rozumować należy dopiero po ustaleniu faktów. Zamiast tego mamy domysły i rojenia posłańców, przybywających do Dejaniry, ale niemających żadnych możliwości i upoważnień do interpretacji faktów. Zaroiło się w głowach także Heraklesa i Dejaniry. Faktem jest tylko przybycie branki wojennej, a nadinterpretacją tego faktu było przypuszczenie o zamiarze porzucenie Dejaniry czy zamiarze posiadania dwóch żon. Było to wykluczone w klasycznych Atenach, z monogamią jako cywilizacyjnym fundamentem.

Czy zatem starzejący się Herakles, u kresu swojego bohaterskiego życia, niczym król Salomon mógł utracić swoją mądrość i zafundował swojej rodzinie życie razem ze swoją kochanką? Czy też kluczem do tragedii jest brak rozsądku Heraklesa i Dejaniry, a zwłaszcza dwaj oszczercy, całkiem „szczerze”, „z własnym sumieniem” przypisujący herosowi cudzołóstwo?

Nie pokonały Heraklesa zatem wszelakie potwory, z którymi musiał walczyć w ramach swoich wielkich i małych dzieł, ale powaliła go skaza moralnego charakteru na spółkę z oszczercami, obmówcami i plotkarzami, nieuprawnionymi strażnikami cudzego życia. Pewnie dałoby się nakręcić aktualny film na ten temat, z Heraklesem w roli głównej.

3. PRACOWNIE RODZINNE: Zajęcia z dziećmi nadpobudliwymi. Autor: Ewa Hanter

 Nadpobudliwość psychoruchową, niepokój, chaos myślowy charakteryzujące wiele współczesnych dzieci można niwelować poprzez zajęcia angażujące jednocześnie ręce i umysł dziecka.  
http://www.naszdziennik.pl/mysl/86411.html


Zajęcia, które chcę zaproponować, są zaczerpnięte z „Terapii uspokajającej i rozwijającej dla dzieci nerwicowych i dyslektycznych” autorstwa trzech psychologów: Janiny Magnuskiej, Teresy Danielewicz i Anny Koźmińskiej. Brałam udział w projektowaniu pomocy do tej terapii i zachęcam do zapoznania się z książkami opisującymi tę metodę badania i leczenia, ponieważ większość pomysłów w nich zawartych rodzice mogą samodzielnie stosować w domu.

Zapewnienie warunków do wyciszenia
Ważne jest, aby wieczorem dziecko skoncentrowało się na małej przestrzeni, przy pracy manualno-umysłowej, a jego podświadomość była przed nocą napełniona pozytywną treścią. Dzieci uspokajają się, gdy leżąc już w łóżku, przy przyćmionym świetle, mogą sam na sam porozmawiać z mamą lub tatą i uporządkować wrażenia całego dnia. Oczywiście bardzo ważna jest modlitwa, połączona z krótkim rachunkiem sumienia, i aby ostatnia myśl zwrócona była do Pana Boga, Matki Bożej, Anioła Stróża. Wtedy sen dziecka jest spokojniejszy. Tłumaczymy mu: „Jeśli dobrze zakończysz dzień – dobrze rozpoczniesz następny. A jeśli dobrze przeżyjesz pierwsze chwile ranne – z Bożą pomocą lepiej przeżyjesz cały dzień”.

Zajęcia angażujące ręce i umysł
Nadpobudliwość psychoruchowa, niepokój, chaos myślowy charakteryzujące wiele współczesnych dzieci można niwelować poprzez zajęcia angażujące jednocześnie ręce i umysł dziecka.

Im wcześniej rozpoczniemy pracę z dziećmi nadpobudliwymi, tym większa jest pewność powodzenia. Można ją zacząć już w wieku 2-3 lat.

Małe dzieci lubią rzucać przedmiotami i obserwować, jak upadają. Wtedy rodzice zmuszeni są podnosić je i czuwać, aby coś cennego nie zostało zniszczone. Na tym etapie rozwoju dobrze jest wykonać dla malucha prostą zabawkę (to zadanie można zlecić jako dobry uczynek starszemu rodzeństwu). Robimy z tektury rynienkę oraz bramkę z dwoma otworami, trochę większymi od piłeczki pingpongowej. Z tyłu bramki zakładamy „parawanik”, o który ma się odbić piłeczka i wylecieć drugim otworem (patrz rysunek). Maluchy z zapałem spuszczają piłeczkę po rynience i cieszą się, gdy trafią do celu. Trochę starsze dzieci mają okazję do ćwiczeń w liczeniu. Przez ustawienie rynienki bliżej lub dalej, niżej lub wyżej, zwiększamy stopień trudności gry, dostosowując go do wieku i sprawności bawiących się dzieci.

W taki prosty sposób, w czasie zabawy indywidualnej lub grupowej, ruchy rąk dziecka z bezmyślnych stają się coraz bardziej celowe, precyzyjne i delikatne. Jednocześnie jest to okazja do stopniowego kształtowania ważnych pojęć: „celu” życia człowieka, „drogi”, która do niego prowadzi, i „czasu”.

Podczas rozmowy zwracamy uwagę, że są różne cele – nie tylko ten, do którego trafiła piłeczka. W okresie Bożego Narodzenia nalepiamy na bramce obrazki: Dzieciątka Jezus w żłóbku, a po bokach pasterzy i królów. Oni mieli wspólny cel – przyjść do Pana Jezusa, ale drogi bardzo różne: pasterze – krótką, królowie – długą. Nasze życie też jest wędrówką do celu, którym jest wieczne szczęście z Bogiem w Niebie. Wszyscy mamy ten sam cel, ale drogi do niego są rozmaite. Nie możemy zapominać, że życie na ziemi jest tylko drogą, a Niebo – celem. Gdy źle ustawimy rynienkę, to piłeczka nie trafi do otworu. A co by się stało, gdybyśmy zapomnieli, jaki jest cel naszego życia i zmierzali w innym kierunku?

Każdy człowiek ma swoją drogę i określony przez Boga czas pobytu na ziemi. W Niebie nie ma czasu, wieczność trwa bez końca. Piłeczka może toczyć się prędko albo wlec się powoli i nie wpaść do otworu. Wykorzystajmy dobrze czas pobytu na ziemi!

Tych kilka refleksji, rzuconych podczas zabawy, zazwyczaj zapada głęboko w pamięci dziecka. Gdy dorasta, lubi powracać do nich i wtedy możemy poszerzyć pojęcia przy wykonywaniu innych pomocy, np. układanek z pocztówek z drogami, przepisywania wersetów z Pisma Świętego, projektowania gry „Wędrówka Izraelitów przez pustynię do Ziemi Obiecanej”.

Zajęcia ćwiczące opanowanie ruchów mimowolnych
Praca manualna wpływa dodatnio na skupienie uwagi, na opanowanie ruchów mimowolnych, chaotycznych. Powinna ona być połączona z dobrą, ciekawą treścią, a jej forma dostosowana do aktualnych potrzeb dziecka. Musi ona być na tyle interesująca, aby skoncentrowała uwagę dziecka i rozwinęła spostrzegawczość, umiejętność obserwowania, porównywania, segregowania i wnioskowania.

Starsze dzieci mogą wykonać dla maluchów karty do gry „Znajdź drugi taki sam”. Po wybraniu tematu (ptaki, rośliny, owady, zwierzęta itp.) wykonuje się podwójne ilustracje, które w czasie zabawy dobiera się w pary. Na dodatkowej karcie rysujemy coś z innej dziedziny (np. do zestawu z ptakami dołączamy kota). Wtedy powstaje popularna gra w tzw. Piotrusia. Działanie za pomocą rąk bardzo sprzyja samokorekcie. Stanowi to ważną pomoc w świadomym kontrolowaniu swoich odruchów. Uzyskanie takiej postawy – jak wiadomo – jest przedmiotem dążenia w ascezie ludzi dorosłych. Przez codzienną zabawę dziecko może wypracować powyższy nawyk.

Układając elementy loteryjki w całość lub odwzorowując, musi ustawicznie dokładnie obserwować, porównywać, a więc zauważać szczegóły, zastanawiać się, by właściwie wybrać, zestawić i położyć równo na odpowiednim miejscu. W ten sposób stymulowane jest do świadomego, celowego działania.

Zajęcia uspokajające z figurami geometrycznymi
Szczególne znaczenie w pracy z dziećmi nadpobudliwymi ma matematyka, a zwłaszcza geometria. Działa ona porządkująco i uspokajająco na psychikę. Już starożytni Grecy doceniali znaczenie geometrii w wychowaniu. Dlatego w opisywanych zajęciach często łączymy geometrię ze sztuką, przyrodą i innymi dziedzinami wiedzy. Zostało opracowanych wiele pomocy, których przedstawienie w artykule jest niemożliwe, dlatego odsyłam do książki Janiny Magnuskiej, Teresy Danielewicz, Anny Koźmińskiej „Terapia uspokajająca i rozwijająca dla dzieci – zajęcia z figurami geometrycznymi” (do nabycia w księgarni „Naszego Dziennika”). Tutaj ograniczę się tylko do zaproponowania tzw. układanek z pocztówek.

Dzieci chętnie wykonują układanki z pocz- tówek dla siebie lub w prezencie. Dobrze jest zebrać widokówki pod kątem wybranego zagadnienia (np. drogi, kwiaty, góry itp.). Odwrotną stronę pocztówki zaklejamy białym papierem, rysujemy linie cięć (wg wzoru) i kolorujemy powstałe figury geometryczne. Następnie tniemy i wkładamy do osobnej koperty. Na każdym elemencie piszemy numer wzoru (w razie zgubienia łatwiej znaleźć). Układamy zarówno od strony obrazka, jak i kompozycji geometrycznej, porównując ją z tablicą (patrz ilustracja). Szczegółowy opis terapii znajduje się we wspomnianej książce.

Trzeba zaznaczyć, że tzw. puzzle z jednakowymi elementami o nieregularnych kształtach nie spełniają takiej roli terapeutycznej, ponieważ nie ćwiczą analizy i syntezy wzrokowej. Ponadto nie ma w nich elementu samodzielnej pracy manualnej dziecka, która pomaga w koncentracji i uspokaja.


4. PRACOWNIE RODZINNE: Nauka czytania nie tylko dla dzieci dyslektycznych. Autor: Ewa Hanter

 Dla dzieci młodszych i dyslektycznych ważne są zajęcia z figurami geometrycznymi, które wyrabiają analizę i syntezę wzrokową – Ewa Hanter omawia metody zachęcania dzieci do nauki czytania.  
http://www.naszdziennik.pl/mysl/87717.html 

Tydzień temu poruszyłam problem terapii dzieci nadpobudliwych w pracowni rodzinnej. Teraz chciałabym napisać o zajęciach z dyslektykami. Stosując metody Janiny Magnuskiej, Teresy Danielewicz i Anny Koźmińskiej, przedstawione w książce „Terapia uspokajająca i rozwijająca dla dzieci nerwicowych i dyslektycznych – nauka czytania i pisania”, mamy możliwość wyrównywania deficytów rozwojowych jeszcze przed rozpoczęciem nauki w szkole.

Poprzez ćwiczenia prowadzone w formie zabawy dzieci osiągają sprawność i precyzję ruchów graficznych, odpowiednio wysoki stopień analityczno-syntetycznych czynności analizatorów wzrokowego i kinetyczno-ruchowego w powiązaniu z procesem lateralizacji. Jeżeli deficyty nie zostały wcześniej rozpoznane i dziecko doświadczyło niepowodzeń oraz nabrało urazów i niechęci do czytania i pisania, proponujemy najpierw zajęcia artystyczne i twórcze, których forma nie kojarzy się z lekcjami w szkole. Pozwalają one przeżyć dziecku radość z naturalnego rozwoju swych zdolności i zapomnieć o urazach, które wobec nowych, pozytywnych przeżyć maleją i zanikają w jego psychice. W takich wypadkach zaczynamy od zajęć, które nie kojarzą się ze szkołą, i zapewniamy dobry wynik pracy. Dopiero potem powoli przechodzimy do odwzorowywania napisów.

Jednak metoda ta, stosowana z dużymi sukcesami w pracy z dziećmi dyslektycznymi, ma szersze zastosowanie, ponieważ rozwija wszystkie sfery osobowości dziecka.

Najpełniej może być wykorzystana w ramach edukacji domowej. Stwarza ona bowiem warunki do indywidualnego prowadzenia dziecka, z uwzględnieniem właściwego mu tempa pracy, jego zdolności i deficytów. W klasie nauczycielka, realizująca narzucony jej program, ma niewielkie możliwości stworzenia warunków do rozwoju dzieci bardzo zdolnych, jak i zatrzymania się tak długo, ile potrzeba, przy trudnościach dyslektyków, którzy nie nadążają za ogółem.

Nie sposób opisać w artykule oryginalnej metody nauki czytania, która uwzględnia specyfikę języka polskiego, a jednocześnie integralny rozwój dziecka. Zainteresowanych odsyłam do książki. Ograniczę się tylko do kilku praktycznych wskazówek.

Zajęcia z literami i figurami
Dla dzieci młodszych i dyslektycznych ważne są zajęcia z figurami geometrycznymi, które wyrabiają analizę i syntezę wzrokową. Układanki z pocztówek, o których wspomniałam tydzień temu, pisząc o pracy z dziećmi nadpobudliwymi, można połączyć z poznawaniem liter. Wtedy w każdym wzorze z figur geometrycznych wkomponowana jest jedna z liter alfabetu. Zostały wydrukowane gotowe kolorowe karteczki do naklejania na odwrotną stronę widokówek (do nabycia w księgarni „Naszego Dziennika”). Wystarczy zebrać pocztówki z obrazkami przedstawiającymi jakąś rzecz, zwierzę, roślinę itp., zaczynającymi się od danej litery alfabetu, np.: D – dom, R – róża, Z – zegar… Dzieci uczą się wyodrębniać pierwszy dźwięk z danego słowa i kojarzyć z kształtem litery. Naklejają kartkę ze wzorem na odwrotnej stronie pocztówki, tną według narysowanych linii i wkładają do osobnej koperty. W ten sposób otrzymują komplet układanek (patrz ilustracja). W czasie rozmowy przy pracy można skojarzyć litery z jakimś pojęciem, np.: D – dom; nasz dom, kościół – dom Boży, tabernakulum – domek Jezusa Eucharystycznego, moje serce powinno być domem Pana Jezusa. W ten sposób nauka czytania, w formie zabawy, nie tylko wyrabia różne predyspozycje, ale też połączona jest z rozwojem wiary.

W książeczce pt. „Samogłoski – uczymy się czytać i myśleć”, wydanej przez Fundację Nasza Przyszłość, ukazuję, jak prowadzić zajęcia z dzieckiem, łącząc poznawanie liter z budowaniem pojęć religijnych. Wtedy wiara nie jest oderwana od życia, a dziecko rozwija się integralnie.

Dla dzieci dyslektycznych, które już chodzą do szkoły i przejawiają niechęć do pisania i czytania z powodu doznanych niepowodzeń, pożyteczne są zajęcia twórcze i odtwórcze z figurami geometrycznymi. Odwzorowywanie, układanie wzorów z pocztówek ćwiczy analizę i syntezę wzrokową i sprawność manualną, a komponowanie daje radość z twórczości.

Ćwiczenia Terapeutyczne
Wśród ćwiczeń wyrabiających koordynację wzrokowo-ruchową jest kopiowanie rysunków przez kalkę techniczną. Chociaż większość nauczycieli uważa, że należy od razu pobudzać dziecko do twórczości, wieloletnie obserwacje wykazują znaczenie terapeutyczne tej metody. Oczywiście zakładamy, że dane do odtwarzania rysunki będą estetyczne. Na ogół czerpiemy wzory z atlasów przyrodniczych. Podczas kopiowania dzieci uczą się dokładnie obserwować, zauważać szczegóły, poznawać realia otaczającej rzeczywistości (np. różnice w budowie łapek i dziobów u ptaków w zależności od sposobu odżywiania i środowiska, w którym przebywają). Ruchy rąk stają się coraz bardziej delikatne, celowe. Jest to istotne dla prawidłowego funkcjonowania i rozwoju ośrodków ruchów celowych w mózgu. Kopiowanie uspokaja, ośmiela, gdyż daje szansę osiągnięcia pozytywnego rezultatu. W pewnym wieku większość dzieci boleśnie odczuwa swą nieudolność w graficznym wyrażeniu tego, co chciałoby przedstawić, i przestaje rysować. Kopiowanie uczy samokorekty, porównywania tego, co się wykonało, ze wzorem. Jest to szczególnie cenne dla dzieci nadpobudliwych psychoruchowo. Kopiowanie i kolorowanie rysunków daje odprężenie, odpoczynek, budzi zaufanie we własne siły.

Ze zgromadzonych na określony temat rysunków dzieci wykonują albumy i loteryjki. Wtedy stopniowo wprowadzamy pisanie. W zależności od etapu nauki i indywidualnych trudności mogą to być podpisy w formie domin sylabowych, rozsypanek wyrazowych czy krótkie wypracowania.

Metoda sylabowa
Metoda głoskowania jest trudna dla małego dziecka i opóźnia nabycie umiejętności płynnego czytania. Dlatego należy od początku przyzwyczajać dziecko do czytania całych sylab.

Łatwą do wykonania i lubianą przez dzieci loteryjką, służącą do ćwiczeń indywidualnych, jak i gry zespołowej, są tzw. domina sylabowe. Sylaby, z których składa się wyrazy, mogą być pisane na prostokątnych kartonikach, ale także na figurach geometrycznych. Wtedy dodatkowym zajęciem artystycznym jest układanie wzorów pasowych i różnych kompozycji.

Podczas nauki czytania, przy wybieraniu zestawu wyrazów do projektowanego domina, należy przestrzegać stopnia trudności. Zaczynamy od wyrazów dwusylabowych i przechodzimy do trzy- i cztero-, a potem wielosylabowych. Trzeba także zwracać uwagę na sylaby – od prostych, otwartych, o zapisie dwuliterowym, przechodzimy do coraz bardziej złożonych – np. o zapisie wieloliterowym z grupami spółgłoskowymi lub dźwiękami polskimi, dwuznakami.

Język polski jest językiem spółgłoskowym. Dlatego nauka czytania metodą globalną wyrazów takich jak chrząszcz, strzyżenie nie zdaje egzaminu. Ćwiczenia na dominach pozwalają dzieciom zapamiętać wzrokowo sylaby z grupami 2, 3, 4 spółgłosek i w ten sposób opanować szybciej technikę czytania.

Dzieci, przygotowując zestawy wyrazów do wykonania domin czy innych układanek, zakładają własne słowniczki-skorowidze. W małych zeszycikach wycinają na brzegu „języczki”. Jeśli to będzie słowniczek z segregacją wyrazów w zależności od ilości sylab, piszą na „języczkach”: 1, 2, 3, 4, 5, 6. W słowniczku wyrazów z grupami dwóch spółgłosek – na „języczkach” będzie napisane: „br”, „kr”, „tr”, „rt” itd. Może powstać słowniczek tylko z grupą spółgłoskową „skrz”. Wyrazy będą posegregowane w zależności od położenia w nim tej sylaby. Wtedy na „języczkach” dzieci napiszą: „na początku”, „w środku”, „na końcu”.

Wyrazy wypisuje się z opowiadań, wierszy, słowników. Zwłaszcza wyrazy, których dziecko nie potrafi przeczytać, powinno umieścić w swoim słowniczku.

Różnorodne formy zajęć opracowane w ramach tej metody mają na celu nie tylko pomóc dziecku szybko opanować technikę czytania, ale jednocześnie kształtować jego harmonijną osobowość.

5. Pogoń za wiatrem. Autor: Ks. prof. Czesław S. Bartnik

 Bywają czasy, kiedy przychodzi jakaś „ohyda spustoszenia” nie tylko w dziedzinie gospodarczej, ale także duchowej, moralnej i politycznej. Ksiądz prof. Czesław S. Bartnik kreśli obraz współczesnej Polski.  
http://naszdziennik.pl/mysl/87953.html 

Wszystkim nowym okresom i epokom towarzyszą euforia, entuzjazm, parcie ku „ostatecznej” nowości. I to jest słuszne. To jest motor tworzenia i historii. Ale zawsze też występuje jakiś zakres głupiej pychy, zrywania z dorobkiem i mądrością wieków, przyjmowania samowystarczalności świata materialnego oraz odrzucania Boga i odwiecznej moralności. Dlatego święta Księga Koheleta z III w. przed n. Chr. chce otrzeźwić takich ludzi: „Ktoś o czymś powie: ’Patrz, to jest rzecz nowa!’. Ale to już wydarzyło się w dawnych czasach, które były przed nami” (Koh 1,10). Bo wszystko, co jest bez Boga, „jest pogonią za wiatrem” (Koh 1,17).

Język „nowy”
U nas pojawiła się pewna „nowość” języka po odkryciu taśm podsłuchowych. Ktoś mi opowiada: „Wiesz, przechodzę koło budki z piwem, a tam tłum brudasów brzydko bluzga. Ja do nich: ’Trochę kultury, panowie, przecież tędy chodzą dzieci i młodzież!’. A oni: ’Jak to? Posługujemy się przecież językiem, który został ratyfikowany przez ministrów i najwyższych urzędników. Pan jest zacofany!’”.

Ale, młodzież! Podobno w jednym gimnazjum i liceum język, do tej pory „sprywatyzowany”, uzyskał prawa publiczne. Gdy jedna staroświecka „psorka” bardzo się wściekła, młodzież zagroziła, że doniesie na nią do kuratorium, że jest nielojalna wobec władzy, bo zabrania używania języka ministerialnego. Mamy tylko problem, jak do tej elegancji języka dorosnąć. I niektóre licealistki mówiły: „Szkoda, że – zapewne – rząd nie pozwoli już opublikować więcej takich rozmów, będą chyba najwyżej tylko delikatne omówienia, albo i tych nie będzie. Bo rząd oficjalnie ma bardzo dobry smak językowy, i choć jest bardzo tolerancyjny, to jednak tylko wobec swoich pochlebców i służących im”.

A przecież i świat młodzieżowy robi się znany z nowego języka publicznego. Melchior Wańkowicz pisze w „Tędy i owędy”, że przed wojną w Wilnie z kolorowego języka byli znani dorożkarze, jednak ktoś ich mógł prześcignąć. Otóż pewien student podszedł do dorożkarza i zagaja: „Jedziesz pan do uniwersytetu? A ile to będzie kosztowało?”. Dorożkarz odpowiada: tyle a tyle. „To za drogo, jedź pan sam!”. Dorożkarz rozsierdził się bardzo i zaczął swój popis językowy. Ale student nie pozostał mu dłużny i sypnął wiązankę najpiękniejszego sortu. Dorożkarz aż gębę otworzył z podziwu. I zawołał: „Sadis, darmo powiozu!”.

Jeszcze i inna nowość. Podobno korektorzy naszego języka polecili, ażeby zaniechać już powiedzenia przestarzałego „klnie jak szewc”, a wprowadzić wyższej klasy: „klnie jak minister”.

Ale żarty na bok! Słowa człowieka, zwłaszcza wypowiedziane bez pozy, nie są jak pot, lecz wypływają z głębi osoby. Najwybitniejszy komediopisarz grecki, Menander (ok. 342-291 przed n. Chr.), napisał w „Thais” („Bandaż”), że „złe rozmowy psują dobre obyczaje”, co przytoczył i sam św. Paweł (1 Kor 15,33). Język – pisze św. Jakub – może być „ogniem, sferą nieprawości… Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może!… Słone źródło nie może wydać słodkiej wody” (Jk 3,6.10.12). Jeszcze mocniej mówił Chrystus do kłamców: „Plemię żmijowe! Jakże wy możecie mówić dobrze, skoro źli jesteście. Przecież z obfitości serca usta mówią” (Mt 12,34). Oczywiście, chodzi tu nie o brzydkie słowa, lecz o brzydotę języka duszy. Pod jaką władzą jesteśmy!

Etyka „nowa”
Ale brzydota języka nie boli nas tak, jak „nowe”, „postępowe” poglądy moralne wielu, przeklinające etykę życia i sumienia, zwłaszcza nasilone we wściekłości przeciwko ludziom Deklaracji Wiary, broniącej autentycznej, ogólnoludzkiej moralności. Aż trudno uwierzyć, żeby tak postępowali normalni Polacy, choćby nawet czynili to niezbyt przytomnie, pozostając pod przemożnymi wpływami nierozumnych poglądów w licznych innych krajach. Jak wytłumaczyć wściekłą i niesprawiedliwą napaść np. na prof. Bogdana Chazana, dyrektora Szpitala Św. Rodziny w Warszawie, za to, że nie poddał się prowokacji, żeby abortować dziecko kobiety, która przyszła z innego szpitala, rzekomo nie wiedząc, że prof. Chazan nie czyni takich rzeczy. Chyba chodziło o to, żeby zniszczyć silny ośrodek nieaborcyjny.

Jest bardzo przygnębiające, że tylu jest wrogów życia dzieci, całej kultury życia i że tworzą obłędne teorie etyczne w tej dziedzinie. Oto np. u nas pewien profesor z Komitetu Bioetyki PAN wyłożył niedawno swoją „nową” etykę. Mówi po prostu, że „czyste sumienie to wynalazek diabła”, co ma chyba oznaczać, że człowiek nigdy nie pozna, czy czyni dobrze, czy źle, albo też że czyn człowieka jest dobry i zarazem zły. Albo też, że są różne, nawet sprzeczne, etyki dobra i zła równoważne. „Nie zakładamy – powiada – że jest tylko jeden prawdziwy system etyki, czerpiemy z różnych tradycji etycznych”. Jak to możliwe? Czyżby można było czerpać jednocześnie z etyki ewangelicznej, hitlerowskiej, bolszewickiej, terrorystycznej, rasistowskiej, eugenicznej itp.? I dodaje, że Kościół „nie może decydować, który pogląd bioetyczny jest słuszny”, a premier Donald Tusk nie wprowadza etyki śmierci, bo „boi się Kościoła katolickiego”. Tymczasem nie ma „sumienia oświeconego” (przez Boga) i „nieoświeconego” – twierdzi profesor.

Według tegoż profesora bioetyki, o etyczności czy nieetyczności decyduje prawo stanowione przez odpowiednią władzę. Chciałoby się zapytać, czy nie najlepsze jest stanowione przez Komitet Centralny partii, bo to władza zbiorowa i ideowa, zawsze „nowoczesna”. Autor nie boi się sprzeczności własnej, która niweczy sensy wypowiedzi i tak je ustawia na jednej i tej samej płaszczyźnie, że trzeba przyjmować pluralizm etyk i moralności, odrzucać jednak etykę „fanatyków”, obrońców życia, i wreszcie, że etyka ma być „indywidualna, bo indywidualne wartości nadają sens osobistemu życiu”. Autor był tu jednak łaskaw pomylić dorobek faktyczny życia z zasadami etycznymi. Normy etyczne są ogólne, a ich stosowanie jest indywidualne. A jeśli i normy treściowe etyki są tylko indywidualne, to już nie ma etyki prawdziwej, jedynie samoubóstwianie się.

Autor wyjaśnia dalej, że „trzeba zaczynać od stanu faktycznego, a nie od poglądów (norm?) moralnych”. Czyżby sam czyn fizyczny stanowił zarazem o moralności, a nie jego zgodność albo niezgodność z normą etyczną? Byłby to jakiś fizykalizm, gdzie dobro fizyczne byłoby tym samym dobrem moralnym, np. udany napad na bank, a zło fizyczne byłoby tym samym złem moralnym, np. oddanie życia w obronie ojczyzny byłoby złem moralnym. Przecież nie ma moralności czysto fizycznej, lecz odnosi się ona z istoty swej do osoby ludzkiej jako takiej. Poza tym według profesora musi być nade wszystko „wolność moralna” i czasami trzeba podejmować „ryzyko moralne”. Trzeba to chyba tłumaczyć tak, że do każdej sytuacji mogę stosować wątpliwy system etyczny, czyli w razie wątpliwości, czy dana rodząca się istota jest człowiekiem, czy nim „jeszcze” nie jest, wolno podejmować „ryzyko” jej zabicia, jeśli np. dziecko matce przeszkadza. Jak można głosić taką etykę społeczeństwu! To właśnie niesławny lekarz obozowy Josef Mengele, członek SS, eksperymentujący na więźniach, także na dzieciach, nowe niebezpieczne leki, stosował „etykę ryzyka”: albo tę istotę zabiję, albo nie zabiję, ale ważniejsza ma być korzyść naukowa.

Ale nie chodzi tu tylko o jedną osobę. Mamy całe grupy ludzi głoszących błędną etykę w dziedzinie życia. Ktoś mówi np., że „Chazan popełnił grzech, nie zabijając chorego dziecka”. Jest to, oczywiście, rodzaj kpiny z wierzących obrońców życia. Albo ktoś inny dowodzi, że prof. B. Chazan bierze pensję od państwa, a nie zabija, to tak jakby urzędnik skarbowy nie ściągał podatku, bo jest przeciwnikiem podatków. Tyle tylko, że lekarz jest zaangażowany przez państwo, żeby leczył i chronił każde życie, a nie zabijał, jak chcą ludzie bez sumienia. Jeszcze inni piszą, że trzeba Polskę uwolnić od Kościoła, który jest Wielkim Inkwizytorem, ścigającym zabójców dzieci, i trzeba ratować etykę przed klauzulą sumienia, która nie dopuszcza aborcji, i tak stworzyć państwo bez Boga i bez etyki kategorycznej. Niektórzy dodają jeszcze, że etyka niezabijania dziecka chorego lub z wadami jest nieludzka, bo dziecko narodzone będzie cierpiało. Jest to głupia perfidia, bo cierpi straszliwie dziecko zabijane, zwłaszcza po kawałku. Być może jest tu stosowana praktyka dobijania ciężko rannych żołnierzy, ale błędnie. I tak różnych takich i podobnych poglądów błędnych w dziedzinie etyki jest cała masa (por. np. ostatnio: „Gazeta Wyborcza”, 2.07; 4.07; 8.07; 10.07; 12-13.07.2014).

Jest bardzo dla nas bolesne, że szlachetna kiedyś pani Hanna Gronkiewicz-Waltz, dziś prezydent Warszawy, ulegając obłędowi liberalnemu i chyba także tzw. Kościołowi otwartemu, stawia na pierwszym miejscu prawo stanowione, choćby i przez komunistów, a etykę „prywatyzuje”, czyli odnosi jedynie do życia prywatnego, usuwając ją z forum państwowego. Ludzie zdezorientowani lub przewrotni kryją swoją niemoralność pod tezą, że „nie zabijaj” wywodzi się jedynie ze światopoglądu religijnego, czyli tylko z wiary pozarozumowej, a nie z rozumu naturalnego, który przenika naturę człowieka i świata. Toteż usunęła prof. B. Chazana ze stanowiska dyrektora za to, że nie chciał zabić dziecka chorego, poczętego in vitro, co gorsza – zrobiła to z taką zaciekłością, że bez obowiązujących procedur i nielegalnie stworzyła haniebny precedens dla całego kraju, poparła całą siłą lobby finansowe proaborcyjne i popełniła winę cięższą może od matki owego dziecka, bo matka mogła być osłabiona psychicznie, a pani prezydent niejako promulgowała prawo i obowiązek zabijania dzieci w szpitalach państwowych, zresztą wbrew Konstytucji gwarantującej klauzulę sumienia i ochronę życia. Przecież zabijanie dzieci, poczynając od stanu embrionalnego, stanowi dziś najstraszniejszy antynatalistyczny przemysł zła, uzyskujący kolosalne dochody na całym świecie, żerujący na ludzkiej słabości. Jest to ekonomia szatana, „który był od początku zabójcą” (J 8,44).

Czas „ohydy spustoszenia”
Bywają czasy, kiedy przychodzi jakaś „ohyda spustoszenia” nie tylko w dziedzinie gospodarczej, ale także duchowej, moralnej i politycznej. Niestety, obecnie przychodzi taki czas i na Polskę.

Pewien minister, który organizuje sprawy wewnętrzne naszego państwa, w chwili szczerości powiedział, że „państwo istnieje tylko teoretycznie. Praktycznie nie istnieje”. Oznacza to, że nasi władcy nie mają idei państwa polskiego, nie rozumieją dobra wspólnego, państwo zamienili w egoistyczną partię, która sprawuje władzę nad całością, ale tylko dla swojego dobra. Przy tym dochodzenie do takiej władzy jest w „złotym” słowie „demokracja” jakieś dziwne. Władze faktyczne są wybierane tylko przez niewielką część społeczeństwa, ale i ich wyborcy przeżywają często potem rozczarowanie: wybieraliśmy ludzi wspaniałych, uczciwych i zdolnych, a wybraliśmy faktycznie jakichś innych. Jak kobieta po ślubie: gdzie ja miałam oczy. Albo przypomina mi się przedwojenna gra jarmarczna, polegająca na zwodzeniu naiwnych. Szuler manipulował kartami o dwóch kolorach i wołał: „Czerwona wygrywa, czarna przegrywa”. I było widać, gdzie jest położona karta czerwona, stawiało się pieniądze na nią, a po odkryciu okazywało się, że jest ona czarna. Oczywiście, nie wszyscy przegrywali, bo od czasu do czasu wygrywali, ale… podstawieni. Zupełnie jak dzisiejsze media chwalące władze. Właśnie smutne jest to, że do wysokich stanowisk dostaje się za mało ludzi zdolnych, szlachetnych, no i z dojrzałą osobowością, zresztą szerzy się poglądy, że w polityce żadna moralność nie obowiązuje.

Ponadto okazuje się, że i ci przez nas wybrani nie rządzą ani samodzielnie, ani dla dobra całej Polski. Wiemy, że ok. 70 proc. ustaw i norm pochodzi z Brukseli i większość z nich nie jest korzystna dla Polski, a niektóre są wprost idiotyczne, jak ostatnio zakaz wędzenia. Z kolei z naszych ustaw co trzecia czy czwarta jest wadliwa. Trzeba ją naprawić, ale ta nowa jest znów wadliwa i ją z kolei trzeba nowelizować i tak w nieskończoność. Brakuje po prostu inteligencji inżynierom „państwa prawa”, którzy sądzą, że życiem kieruje samo prawo bez człowieka o odpowiedniej osobowości, zwłaszcza ludzi pozytywnie moralnych i wierzących. Co gorsza, okazuje się, że i faktyczna władza krajowa jest często pod skutecznym naciskiem u nas albo „Salonu”, albo „Układu”, albo „Razwiedki”. I tak władza w Polsce jest też częściowo okradana czy rozkradana i wewnątrz kraju, i z zewnątrz przez Brukselę i sąsiadów.

Coś dziwnego dzieje się u nas i z gospodarką pod różnymi rządami. Widzimy, że jest coraz gorzej. Większość naszych aktywów została sprzedana w obce ręce: banki, firmy, zakłady, niektóre kopaliny, dużo ziemi ornej, uzdrowiska i inne. Zniszczone są prawie wszystkie większe przemysły, hamowane są prace nad łupkami, upada energetyka, zakłady zbrojeniowe, brak zabezpieczeń antypowodziowych, spaprane drogi, chłopi muszą ciągle walczyć o poprawę swej sytuacji i o równe prawa. Dług publiczny wynosi już prawie bilion złotych, a sama obsługa długów sięga 42,6 mld dolarów za rok. Olbrzymie bezrobocie, wielka emigracja za chlebem itd. A rządząca partia głosi, że jesteśmy „przodującą” gospodarką UE. I cmokają z zachwytu służebni dziennikarze, nawet i wrogowie Polski. Jak to wytłumaczyć? A może to tylko propaganda i „pogoń za wiatrem”?

Mnie obchodzi też bardzo sytuacja uniwersytetów, bo one kształtują myśl i świadomość społeczną. Ich funkcje są dziś ważne, bo wypracowują w dziedzinie humanistycznej światopogląd, koncepcje polityczne, gospodarcze i kulturowe, kształtują wyższe wartości i sensy społeczne. Tymczasem w tej kwestii jest wielkie ubóstwo w UE. Głoszenie, że dzisiejszy Polak – Europejczyk zostaje ubogacony takimi wartościami wiodącymi, jak: wolność (raczej dowolność we wszystkim), poszanowanie mniejszości i równość płci, jest bardzo ubogie treściowo i mętne. Po ostatniej rzekomej reformie życie i praca na uniwersytecie bardzo się pogorszyły: zamiast pracy naukowej i dydaktycznej tylko walka o pieniądz, żeby nie zbankrutować, tarcia, konflikty, kasowanie instytutów i katedr, usuwanie pracowników i profesorów, zamykanie wydawnictw i księgarni. A także terror w stosunku do pracowników naukowych. Na przyklad na jednym z polskich uniwersytetów zarządzono, że pracownik naukowy na humanistyce musi napisać 7 rozpraw naukowych w roku, a co dwa lata książkę. Przecież jest to ciężka choroba, tzw. liczbówka. Trzeba jeszcze dodać, że „reforma” zaleca, by w celu podniesienia poziomu sprowadzać z wykładami wybitne postacie z zagranicy. Jest w tym „wielka mądrość” ekonomiczna. Na przykład Uniwersytet Connecticut w USA zapłacił Hillary Clinton za jeden wykład 251 tysięcy dolarów, a za drugi wykład na Uniwersytecie Nevada Las Vegas prelegentka zażądała 225 tysięcy dolarów („Gazeta Wyborcza”, 10.07.2014). Może by ją zaprosić i na Uniwersytet Warszawski na koszt ministerstwa? Podniosłaby bardzo poziom naukowy. Oczywiście, doszłoby jeszcze jakieś kilkadziesiąt tysięcy dolarów za podróż. Jak mogli rektorzy i profesorowie polscy zgodzić się na taką „reformę”? Przecież to jest tylko pogoń za wiatrem.

Ciekawe, że w krajach pokomunistycznych mimo odzyskania wolności są nawroty ciągot ku tamtym czasom. Jest to takie prawo historyczne wypiękniania przeszłości. Ale jeśli taka postawa przybierze formy żywe, to są patologiczne. Tymczasem u nas teraz znów i część społeczeństwa, i władze ukazują pewne elementy nostalgii za PRL. Władze robią się dyktatorskie, opozycji nie dopuszczają do niczego, a tylko wszelkie zło obecne zrzucają na rządy poprzedników, a jeśli są ważne zarzuty przeciwko nim, to odpowiadają jak przekorne dzieci: „Właśnie już przygotowujemy odpowiednie prawo, którego wyście nie zaprojektowali”. A faktycznie wszelkie projekty opozycji leżą latami w zamrażarce sejmowej. Działacze PRL są coraz częściej dopuszczani do wysokich stanowisk, chroni się pomniki morderców naszych sióstr i braci, blokuje się niekiedy badania nad szczątkami pomordowanych patriotów, czasami też ludzie, którzy działają i teraz na szkodę Polski, ale są powiązani z elementami zagranicznymi, otrzymują ordery. Prześladowane są ruchy narodowe jako „faszystowskie”, niweluje się Redutę Ordona w Warszawie, patriotyzm uważa się za skrajność, bywają nawet karane dzieci za wołanie na wiecu: „Bóg, Honor i Ojczyzna” (Hajnówka), poniżani są ludzie, którzy budowali Polskę po rozbiorach, jak Roman Dmowski, okrawa się budżet IPN, propaguje się wyraźnie ateizm, powraca się do niektórych tradycji PRL, niekiedy potępia się Powstanie Warszawskie jako antysowieckie itp.

Ataki na kościół
Obecnie narasta bardzo fala antykatolicka, już otwarta, atakująca świętości katolickie, Chrystusa, Kościół, duchowieństwo, zakony, etykę katolicką, tradycje religijne; sztuka i teatr oraz kino przeobrażają się chętnie w paszkwile na katolicyzm i na bluźnierstwa. Otwarcie praktykujący katolik miewa trudności z dostaniem stanowiska publicznego i z awansem, bywają bezkarnie niszczone symbole religijne i nagrobki na cmentarzach, nie są uwzględniane w mediach państwowych media katolickie. Choć pewien członek Ruchu Palikota w programie TVP nazwał wszystkich biskupów polskich złodziejami i terrorystami, to nikt mu nie zwrócił uwagi, nie było przeprosin ani sankcji, lecz po krótkiej przerwie człowiek ten nadal występuje niekiedy w TVP jako ważny „polityk”. Ludzie szerzący wielką demoralizację, bluźniercy, bezpodstawnie oczerniający katolika zawsze wygrywają w sądzie. Gdy ktoś ubliży potwornie Papieżowi, to nikt z nas nie może podać sprawy do sądu, musiałby upokarzać się osobiście sam Papież. Pewne czynniki publicznie chcą skonfliktować biskupów z Papieżem, naszych biskupów między sobą, duchownych z wiernymi i nie ma możliwości obrony. Kancelaria Prezydenta ocenzurowała referat ks. kard. Gerharda Ludwiga Müllera, prefekta papieskiej Kongregacji Nauki Wiary, gdyż głosił wyższość etyki nad prawem i wypowiedział się przeciwko aborcji. I takich, i podobnych rzeczy jest bardzo dużo. Nie znaczy to, żebyśmy nie dopuszczali dyskusji czy krytyki, ale niedopuszczalna jest w Polsce cała taka atmosfera chamstwa – żeby nie użyć jakiegoś innego określenia „ministerialnego”. Zachodzi obawa, że tacy ludzie nieczujący ani Polski, ani tradycji religijnej mogą się stać zarzewiem rozkładu całego społeczeństwa, a nawet mogą być wykorzystani przez obce siły w razie wielkiego konfliktu międzynarodowego, jak na Ukrainie.

Oczywiście, jest też wielu defetystycznych katolików, którzy sądzą, że Kościół zmarnieje, jeśli nie pójdzie na pewien kompromis ze współczesną mentalnością laicką i nie przeobrazi się z nauczyciela wiary w dyskutanta, z przekaziciela zbawienia w pustą doktrynę socjologiczną. Ale ci ludzie są w wielkim błędzie. Każda epoka pomaga zrozumieć niektóre prawdy objawione, ale nie może tych prawd przeinaczać. Gdyby przeinaczała, to już dawno wiara byłaby tylko historią różnych wierzeń. Toteż katolicy winni rozwijać swoje prawdy autentyczne, szerzyć je i wcielać w życie z całą mocą. Każda bowiem silniejsza mentalność antyreligijna wywiera przez pewien czas swój wpływ negatywny. Na przykład i u nas po przystąpieniu do UE liczba katolików uczęszczających na Mszę Świętą w niedzielę spadła z 60 proc. do niespełna 40 proc., czyli o dwa miliony, i z tego 16,4 proc. przystępuje do Komunii Świętej. Niektórzy mówią, że frekwencję podniosłoby pójście Kościoła na kompromisy, zwłaszcza etyczne. Jednakże Kościoły chrześcijańskie pozakatolickie, które to zrobiły, szybko całkowicie marnieją, jak np. anglikanie, stają się prywatnymi stowarzyszeniami. Zdrada objawienia zabija Kościół.

Kreśląc szkic obrazu Polski dzisiejszej, nie można nie wspomnieć jeszcze po raz któryś, że bardzo wielkim złem i wielką ciemnością jest tak szeroko rozpowszechnione zakłamanie: państwowe, polityczne, społeczne, gospodarcze, kulturowe i codzienne. W życiu każdej cywilizacji i każdego państwa zawsze było dużo zakłamania, ale dziś z powodu wielkiego rozwoju techniki komunikacji i możliwości działaniowych powstała niemal konieczna struktura kłamstwa w życiu zbiorowym. Niektóre ruchy społeczne i całe państwa dochodzą w kłamaniu do mistrzostwa. Często życie w prawdzie wymaga wprost heroizmu. Kiedyś strukturą kłamstwa państwowego były marksizm i bolszewizm, mieliśmy nadzieję, że dziś się istotnie poprawiło. Ale, niestety, i dziś znowu wraca komunikacja kłamstwa, zwłaszcza w życiu politycznym, moralnym i kulturowym. „Wielu bowiem postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego […]. Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch, a chwała w tym, czego winni się wstydzić” (Flp 3,18-19).

***

Jednakże Bóg dał nam życie, drugich ludzi i piękny świat jako swoim dzieciom w drodze do Niego. I On jest Najwyższą Prawdą, a bez Niego wszystko popada ostatecznie w nieprawdę. „Bóg uczynił wszystko pięknie w swoim czasie, dał też naszym sercom pragnienie wieczności” (Koh 3,11). Ostatecznie zatem jedynie dążenie do Boga, do Boga Prawdy, Boga Miłości i Boga Sensu nie będzie „gonieniem za wiatrem”.



6. Niekatolicki „Nasz elementarz”. Autor: Izabela Borańska-Chmielewska

Katolickie szkoły podstawowe nie chcą, aby ich uczniowie uczyli się z rządowego bezpłatnego podręcznika dla klas pierwszych. Podobne stanowisko prezentuje wiele prywatnych szkół świeckich.  
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/85449.html

Nauczyciele i rodzice mają bowiem wiele zastrzeżeń do rządowego podręcznika dla pierwszoklasistów. Dotyczą one zarówno kwestii związanych z jego niskim poziomem, jak i wartościami, jakie propaguje – brak jest w nim odniesień do chrześcijaństwa. Skandaliczne było choćby to, że w jednej z lekcji dzieci czytają o ubieraniu choinki, obdarowywaniu się prezentami, ale ani słowem nie wspomniano o tym, że są to zwyczaje związane z Bożym Narodzeniem.

Ministerstwo Edukacji Narodowej obiecało uzupełnić podręcznik po tym, jak otrzymało dziesiątki tysięcy protestów rodziców w tej sprawie. W szkołach katolickich, gdzie obowiązuje system wychowania oparty na nauce Kościoła, ważna jest nie tylko wiedza, ale i wartości, jakie przekazuje uczniom podręcznik.

– Często podkreślam za ks. kard. Zenonem Grocholewskim, prefektem Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej, że „w szkołach kształci się dziś robota intelektualnego, pomija się świat wartości”. A szkoła katolicka musi być ubrana w świat wartości – mówi ks. Mariusz Oryl, dyrektor Niepublicznego Gimnazjum Katolickiego im. bł. abp. Antoniego Juliana Nowowiejskiego i bł. bp. Leona Wetmańskiego oraz Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. św. Stanisława Kostki w Sikorzu koło Płocka.

Dyrektorzy szkół katolickich obawiają się tego, co znajdzie się w kolejnych częściach „Naszego elementarza”, skoro już dwie pierwsze wzbudziły tak negatywne oceny. Podkreślają również, że nie do zaakceptowania jest dla nich fakt braku odwołania do chrześcijańskiej kultury i wartości. Przeczyłoby to przecież misji, jaką od lat te placówki realizują. Nauczyciele zawsze więc wybierali takie podręczniki, których treści nie były sprzeczne z chrześcijaństwem. I tym się także chcą teraz kierować.

– Nie zamawialiśmy „Naszego elementarza”. Nie będziemy na nim pracować, po pierwsze dlatego, że uważamy, że to kupowanie kota w worku. Nie wiemy, jak będzie wyglądała treść kolejnych części, co będzie ujęte, a co nie, np. jeszcze do niedawna w podręczniku nie było mowy o świętach Bożego Narodzenia. Jest również obawa, że znajdą się treści, których nie chcielibyśmy w szkole katolickiej. Ale chodzi nam przede wszystkim o brak odwołania do chrześcijańskiej kultury i wartości. Mamy nauczycieli, z którymi współpracujemy i którzy prowadzą klasy 1-3 i od lat pracują na wybranych, sprawdzonych podręcznikach najlepszych wydawnictw – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” s. Alma Pachuta z Centrum Edukacyjnego Sióstr Nazaretanek w Kaliszu.

Szkoły katolickie, które jako placówki prywatne mają możliwość korzystania z wybranych przez siebie podręczników lub z elementarza przygotowanego przez MEN, wybierają właśnie pierwsze rozwiązanie. Ponadto wiele świeckich szkół prywatnych nie zamierza pracować od 1 września na podręczniku autorstwa Marii Lorek z powodu zawartości tego elementarza.

– Pierwszoklasiści z naszej szkoły nie będą korzystać z rządowego podręcznika, bo jest kiepski. Rodzice podpisywali oświadczenia, że chcą, aby nauczyciele wybrali inny podręcznik – powiedziano nam w sekretariacie Zespołu Szkół Przymierza Rodzin nr 3 im. Ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie. Podobne wypowiedzi uzyskaliśmy w kilkunastu innych szkołach katolickich na terenie Warszawy, m.in. w Szkole Podstawowej Niepublicznej nr 74 im. Bł. Honorata Koźmińskiego, Prywatnej Szkole Podstawowej nr 6 im. Bł. Matki Marceliny Darowskiej prowadzonej przez Zgromadzenie Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP i Szkole Podstawowej Niepublicznej nr 49. Wiele szkół katolickich i świeckich informuje na swoich stronach internetowych, na jakich podręcznikach będą pracowały dzieci od 1 września. W większości są to książki znane nauczycielom od lat.

Także nieliczne niepubliczne szkoły katolickie działające na prawach szkół państwowych nie zamierzają poddawać się presji ministerstwa edukacji. Szkoła Podstawowa im. Świętego Franciszka w Warszawie będzie starać się o dofinansowanie zakupu innych podręczników z budżetu gminy, gdyż nauczyciele i rodzice nie chcą rządowego elementarza, bo mają zastrzeżenia do jego treści.

O poziomie edukacyjnym, jaki reprezentuje rządowy podręcznik Marii Lorek „Nasz elementarz”, pisaliśmy już wielokrotnie, ale warto przypomnieć, iż krytykują go pedagodzy i nauczyciele, podkreślający, iż zawiera liczne błędy merytoryczne, wprowadza za szybkie tempo nauki liter, a za wolne nauki liczenia. – To zdumiewające, że nauczyciele szkół publicznych nie zaprotestowali przeciwko temu kiczowi – mówi prof. Bogusław Śliwerski, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. Nauczyciele usprawiedliwiają się, że protestów nie było, bo pedagodzy boją się narażać władzom w obawie przed utratą pracy.

Profesor Śliwerski wskazuje, że podręcznik przygotowany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej jest słaby na tle dotychczasowej oferty. I przypomina, że jeden z polskich elementarzy uzyskał Złoty Medal w 2013 r. za najlepszy elementarz w całej Europie. – To jest oczywiste, że im młodsze dziecko, tym musi mieć ofertę na najwyższym poziomie. Ten elementarz nie ma u swoich podstaw właściwej konstrukcji, logiki, żadnej metodyki kształcenia i absolutnie nie uwzględnia wyników badań z psychologii kształcenia. Autorki są tu po prostu niekompetentne. Matematyka jest na żenującym poziomie – mówi prof. Bogusław Śliwerski.

Jako pierwsi bezpłatne podręczniki otrzymają we wrześniu tego roku uczniowie I klas szkół podstawowych, za rok – uczniowie klas II, za dwa lata – uczniowie klas III. Dodatkowo w 2014 r. na każdego ucznia pierwszej klasy z budżetu państwa zostanie przeznaczona dotacja na zakup podręcznika do języka obcego (do wysokości 25 zł na ucznia) oraz na zakup materiałów ćwiczeniowych (do 50 zł). Okazuje się, że dyrektorzy szkół publicznych boją się niezamówienia podręcznika rządowego, bo wówczas stracą prawo do skorzystania z dodatkowej dotacji w wysokości 50 zł na materiały ćwiczeniowe, pomocnicze. O tym, że placówki mają obowiązek zamówić rządową książkę, usłyszeliśmy m.in. od dyrektora jednej z podstawówek w Rzeszowie. Potwierdza to również prof. Śliwerski.

– MEN będzie pilnowało, by szkoły publiczne po otrzymaniu nieodpłatnego elementarza nie kupowały lepszego w ramach 50-złotowej dotacji na materiały pomocnicze. Tak więc transakcja dla szkół publicznych i niepublicznych jest wiązana. Ma to charakter szantażu wymuszającego akceptację dydaktycznej tandety – komentuje prof. Śliwerski. Zdaniem profesora, szkoły niepubliczne nie poddadzą się takiej presji, bo na szczęście nie muszą. Szkoda tylko kilkuset tysięcy dzieci szkół publicznych zdanych na tak fatalny „produkt”, który z elementarzem niewiele ma wspólnego, poza nazwą, no i szkoda wydatkowanych na to milionów z budżetu państwa.

Szkoły podstawowe państwowe zgodnie z nowelizacją ustawy o oświacie będą mogły skorzystać z innego niż rządowy podręcznik pod warunkiem, że jego zakup sfinansuje prowadząca szkołę gmina. Szkoła bowiem nie będzie mogła domagać się od rodziców pieniędzy na zakup podręczników. Część gmin już zapowiedziała, że nie skorzysta z bezpłatnego rządowego podręcznika dla klas pierwszych i kupi uczniom inne książki do nauki czytania, pisania i liczenia. Te, które wskażą nauczyciele i rodzice. Wiele samorządów chętnie by zrezygnowało z „Naszego elementarza”, ale są bardzo zadłużone i nie mają pieniędzy, aby kupić inne podręczniki dla pierwszoklasistów.

7. Krew, która potępia

„Mamo – krzyknął zrozpaczony – nie widzę wcale światła. Wczoraj sprofanowałem zakrwawione Oblicze Cudownego Jezusa Ukrzyżowanego i Bóg mnie ukarał. Stałem się niewidomy”. Czy to był zbieg okoliczności?
 Skoro wołanie krwi męczenników jest tak potężne, czymże będzie głos Krwi Chrystusa? Jak straszliwy będzie ten głos w dniu sądu!  
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/88289,krew-ktora-potepia.html 


8. Słudzy życia, a nie śmierci. Autor: Marek Zygmunt

 Jesteśmy świadkami walki cywilizacji – ścierają się obozy życia, prawdy, dobra i piękna z obozem zła, śmierci, deprawacji moralnej, zniszczenia. Jednym z pól bitewnych tej bezwzględnej batalii jest walka z etosem lekarza jako sługi życia i zdrowia człowieka – chorego, słabego, bezbronnego.
 Polecamy rozmowę z dr. Januszem Chudybą, sygnatariuszem Deklaracji Wiary, członkiem Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy.  
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/88293,sludzy-zycia-a-nie-smierci.html 

Dlaczego podpisał się Pan pod Deklaracją Wiary?

– Uczyniłem to bez najmniejszego wahania. Serdecznie dziękuję prof. Wandzie Półtawskiej za tę inicjatywę jako wyraz wdzięczności za św. Jana Pawła II oraz solidarności z jego nauczaniem. Jesteśmy świadkami walki cywilizacji – ścierają się obozy życia, prawdy, dobra i piękna z obozem zła, śmierci, deprawacji moralnej, zniszczenia. Jednym z pól bitewnych tej bezwzględnej batalii jest walka z etosem lekarza jako sługi życia i zdrowia człowieka – chorego, słabego, bezbronnego. Ci, którzy chcą zabijać bezbronne dzieci i słabych starców, mają w tym swój cel – doskonały interes, w tym między innymi owo słynne „kręcenie lodów” na służbie zdrowia. Lekarze mają być w tym procederze narzędziem katowskim. Z tą jednak różnicą, że kat zabija skazanych za określone winy, natomiast lekarze mają zabijać bezbronnych, nieuleczalnie chorych i cierpiących ludzi dla interesu określonej grupy biznesu zagłady.

Wcześniej czy później każdemu z nas zabraknie zdrowia i ulegniemy chorobie. Co się z nami stanie, gdy zabraknie lekarzy sumienia?

– Pytamy tych, którzy krytykują lekarzy obrońców życia i zdrowia ludzkiego, lekarzy sumienia, używających najlepszej wiedzy, godziwych środków i metod: czy zawierzyliby życie i zdrowie własne i najbliższych lekarzowi, który podpisuje klauzulę niewiary i przy najbliższej sposobności dokona aborcji lub eutanazji? A może jednak wybierze lekarza, który nie podporządkuje się niegodziwemu prawu stanowionemu, pozwalającemu zabić w ramach tzw. procedury medycznej i w majestacie obowiązującego prawa. Lekarz zawsze pozostanie w świadomości ludzkiej jako ten, który przynosi ulgę w cierpieniu i ratuje życie, bo takie jest jego powołanie i zadanie.

Uderzenie w prof. Bogdana Chazana, lekarza o wielkim autorytecie, znanego z szacunku dla życia ludzkiego, stanowi ostrzeżenie, by lekarze nie kierowali się w swojej pracy sumieniem?

– Oczywiście, że tak. Mamy być bezwolną, bezmyślną i bez sumienia masą wyrobników. Bez sumienia może być tylko bestia. Jeśli nie wykonamy gestu solidarności i poparcia dla profesora Chazana oraz kategorycznego sprzeciwu wobec tyranii rządu, to staniemy się współudziałowcami zbiorowej zbrodni popełnionej w „majestacie prawa”. Wierzę, że środowisko lekarskie czynnie przeciwstawi się temu barbarzyństwu. Nagonka na tego rodzaju fachowca i tak wielkiej miary specjalistę i człowieka musi oznaczać coś więcej niż tylko atak z powodu podpisania przez niego Deklaracji Wiary. Całe środowisko dobrze zarabiające na in vitro oraz proaborcyjne wpadło we wściekłość, że oto wyszła na jaw prawda o tym, jak nieskuteczne, a jednocześnie jak bardzo intratne dla określonych środowisk jest zapłodnienie pozaustrojowe in vitro.

Media przemilczały fakt, że chore dziecko zostało poczęte metodą in vitro. Przekazywały skrajnie zmanipulowany obraz – z jednej strony zawiedzeni, zrozpaczeni rodzice, a z drugiej „nieludzki” lekarz.

– Cała sprawa zbiegła się akurat z obradami w Sejmie na temat dopłacania z naszych podatków do procedury in vitro w ramach NFZ. Na zabiegi wydano ponad 72 mln złotych, przy tym zaklasyfikowano do tej procedury 8,6 tys. par, a uzyskano 2,5 tys. ciąż, z których urodziło się zaledwie 214 dzieci – reszta nie przeżyła. Owe 2,5 tys. ciąż pociąga za sobą co najmniej 8 zarodków na każdą ciążę „do wyrzucenia”, co daje ok 20 tys. osób zabitych. Rodzi się przy tym tylko 214 dzieci, które – jak podają wyniki badań – są obarczone wadami zdrowotnymi. Zatem łatwo wyliczyć – skuteczność metody zapłodnienia pozaustrojowego to niespełna 1 procent. Jest to wynik szokujący. Poza tym Ministerstwu Zdrowia zniknęło gdzieś 450 aborcji dokonanych „zgodnie” z prawem. Pan profesor Chazan, człowiek, który ujawnił tę prawdę, jest wrogiem numer jeden dla lobby proaborcyjnego.

Uczestnicy nagonki na profesora kreują jako pozytywnych bohaterów rodziców chorego dziecka.

– Zrozumiałe jest wielkie cierpienie małżeństwa bezdzietnego, które otrzymuje „nowoczesną propozycję” od biznesu in vitro zaradzenia problemowi – zapłodnienie in vitro. Czy ktoś ich poinformował o technice zapłodnienia pozaustrojowego obarczonej bardzo dużym ryzykiem poczęcia dziecka z licznymi wadami wrodzonymi? Jedyna propozycja, jaka pada ze strony biznesu in vitro, to zabić chore nieuleczalnie dziecko jako „wybrakowany produkt technologii” dokonywanej w laboratoriach przez tzw. selekcjonera-inseminatora. Przez zabicie dziecka z wadami ukrywa się wielką wadliwość techniki in vitro działającej wbrew naturze i miłości i prokreacji ludzkiej. Niegodziwość procederu zapłodnienia pozaustrojowego widać bardzo dokładnie – chodzi tu o pieniądze, a nie o dobro małżeństwa i rodziny. To nie jest metoda leczenia – bezpłodność nadal istnieje. W sytuacji problemu i choroby osoby te zostają osamotnione.

Przy okazji lobby aborcyjne sięga po wyświechtane frazesy o „katolickich fundamentalistach”. A przecież przysługujące każdemu człowiekowi prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci zakorzenione jest w prawie naturalnym niezależnym od prawa konfesyjnego.

– Hipokrates – lekarz i poganin, nieznający religii objawionej, stworzył ramy postępowania moralnego dla lekarzy. Kończąc akademię medyczną, składamy przysięgę Hipokratesa, gdzie jednoznacznie stajemy po stronie życia, ślubując, że „nie podamy pacjentowi trucizny, nawet na jego żądanie, a kobiecie brzemiennej środka poronnego”. Już wtedy uczciwe myślenie jest odczytywaniem godności człowieka i roli lekarza jako strażnika życia i zdrowia. Arystoteles – kolejny mędrzec, poganin, rzetelnie poszukujący prawdy, twierdzi, że lekarz ma obowiązek moralny podjąć leczenie nawet wtedy, gdy nie widzi po ludzku szans jego powodzenia.

Opierając się na etyce klasycznej, widzimy lekarza jako człowieka, który strzeże życia i zdrowia ludzkiego, używając do tego wiedzy, którą ma obowiązek ciągle zdobywać i pogłębiać, oraz wszelkich godziwych środków. To jest etos lekarza wypracowany przez starożytnych myślicieli, którzy uczciwie i w prawdzie czytali rzeczywistość.

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, która związana jest z Odnową w Duchu Świętym, zwolniła jednak prof. Bogdana Chazana z zajmowanego stanowiska.

– Duch Święty na pewno nie ma nic wspólnego z czynami tej pani. Usta zwykle mówią z obfitości serca. Trzeba być czujnym wobec takich ludzi. Nigdy nie wiemy, z której strony nastąpi atak. Z uśmiechem na ustach czynią zło. Co za cynizm.

Bardzo podobała mi się niezwykle trafna wypowiedź ks. prof. Pawła Bortkiewicza, który stwierdził, że pani Gronkiewicz-Waltz sama skazała się na ekskomunikę. Oczywiste jest, że naprawę świata należy zaczynać od samego siebie, ale jako katolicy musimy być jednoznaczni ewangelicznie. Nasza mowa ma być tak – tak, nie – nie.

Dziękuję za rozmowę.

9. Przyjaciel Polski (O papieżu Benedykcie XV). Autor: Dr Jarosław Szarek

 Ojciec Maksymilian Maria Kolbe pisał: „Ale dla nas Polaków ma jeszcze Benedykt XV szczególne znaczenie jako Przyjaciel Polski. Miłość ku naszej Ojczyźnie, jaką zaczerpnął z opowiadań Sióstr Zmartwychwstanek polskich w Rzymie, u których, jako młody jeszcze kapłan, stale Mszę św. odprawiał – miłość ta nigdy nie wyziębła”.  
http://www.naszdziennik.pl/mysl/87861.html 

Nie bój się trudności – pójdziesz przecie do narodu, w którym Wiara święta pierwsze miejsce zajmuje, a on sam swą religijnością pierwsze zajmuje miejsce wśród narodów. Polonia semper fidelis – Polska zawsze wierna. Pój dziesz do Narodu-Męczennika, który za wiarę i wolność tyle krwi przelał, a oto dziś wstaje z grobu do nowego życia i choć jeszcze ma na sobie śmiertelne powijaki, już nie jest w grobie„ – tak Ojciec Święty Benedykt XV dodawał otuchy ks. Achillesowi Rattiemu – przyszłemu Papieżowi Piusowi XI, gdy ten wahał się przed objęciem urzędu nuncjusza w Warszawie w 1919 roku.

Słowa Ojca Świętego Benedykta XV, którego pontyfikat przypadł na czas I wojny światowej i objawień fatimskich – wielkiego wołania Maryi, by przez pokutę i modlitwę różańcową uprosić pokój dla świata, ilustrują jego serdeczne uczucie, którym darzył nasz Naród. Od pierwszych dni na Stolicy Piotrowej nigdy nie zapomniał o Polsce, choć tej nie było jeszcze na mapie Europy.

Benedykt XV (Giacomo Della Chiesa) wywodził się ze starego margrabiowskiego rodu osiadłego od setek lat w okolicach Genui. Jego matka była krewną Innocentego VII, stojącego na czele Kościoła przez kilkanaście miesięcy na początku XV wieku. Ojciec był niechętny synowskiemu powołaniu i dlatego ten nawet ukończył studia prawnicze. Wyświęcony został na kapłana, mając już trzy doktoraty. Został sekretarzem nuncjatury w Madrycie, gdzie w końcu XIX wieku zaczął zdobywać swe pierwsze dyplomatyczne doświadczenia. Później rozwijał je, będąc zastępcą sekretarza stanu za Leona XIII. Następnie był arcybiskupem Bolonii.

Papieski dar
Jeszcze w czasie pracy w nuncjaturze w Madrycie zaangażował się w organizowanie akcji pomocy chorym na cholerę. Ten samarytański rys jego osobowości stanie się bardzo wyraźny w czasach papieskiej posługi podczas wojny 1914-1918, która stanowiła połowę jego pontyfikatu. Już na początku września 1914 r. – miesiąc po wyborze i dwa miesiące od rozpoczęcia działań wojennych, które określał ”samobójstwem cywilizowanej Europy„ – wezwał rządzących państwami do pojednania: ”Niech rozważą, że już i tak zbyt wiele nieszczęść i smutków towarzyszy śmiertelnemu życiu temu, nie należy więc czynić go bardziej nieszczęśliwym i bolesnym. Niech poprzestaną na tych spustoszeniach – dosyć wylanej krwi ludzkiej. Niech dążą do zawarcia pokoju i podania sobie rąk bratnich„.

Kilka tygodni później ogłoszona została jego encyklika ”Ad beatissimi Apostolorum„. Wskazywał w niej na przyczyny konfliktu rujnującego Europę. ”To zaś zło, które my widzimy, jest: brak wzajemnej między ludźmi życzliwości; poniżanie powagi władzy; krzywdzące walki jednych klas społecznych z drugimi; pożądanie dóbr doczesnych, przemijających i znikomych z takim upragnieniem, jakby wcale nie było innych i to wiele donioślejszych, o których nabycie człowiek starać się powinien. To są – zdaniem naszym – cztery przyczyny, które społeczność ludzką tak potężnie targają. Musimy więc społem wszyscy usiłować wygnać je spośród nas, przez przywrócenie do życia zasad chrześcijańskich, jeśli naprawdę pragniemy uspokojenia zatargów i należytego uporządkowania spraw publicznych„.

Apelował, wydawał noty, wzywał do modlitw i nabożeństw w intencji powstrzymania rozlewu krwi, m.in. do modlitw do Najświętszego Serca Jezusa, zyskując miano ”Papieża pokoju„. Nie milczał wobec ludobójstwa Ormian, upominał się o humanitarne traktowanie jeńców i ludności cywilnej.

Od samego początku swego pontyfikatu aktywnie wspierał sprawę polską. Ojciec Maksymilian Maria Kolbe pisał: ”Ale dla nas Polaków ma jeszcze Benedykt XV szczególne znaczenie jako Przyjaciel Polski. Miłość ku naszej Ojczyźnie, jaką zaczerpnął z opowiadań Sióstr Zmartwychwstanek polskich w Rzymie, u których, jako młody jeszcze kapłan, stale Mszę św. odprawiał – miłość ta nigdy nie wyziębła„.

Życzliwość Benedykta XV dla Narodu Polskiego miała również konkretny wymiar. Gdy w Boże Narodzenie 1914 roku ks. abp Adam Stefan Sapieha, twórca słynnego Książęco-Biskupiego Komitetu Pomocy dla Dotkniętych Klęską Wojny, apelował do świata o pomoc dla swych rodaków, żarliwego orędownika tej sprawy znalazł w Ojcu Świętym. 31 stycznia 1915 roku w krakowskim ”Czasie„, w codziennej rubryce ”Dla Polski„ zamieszczającej wpłaty licznych ofiarodawców, znajdujemy pomiędzy innymi: ”Jego Świętobliwość Ojciec św. Benedykt XV 10 000 lirów„. I nie był to pojedynczy dar. Papieskie wsparcie zyskał również Komitet Generalny Pomocy dla Ofiar Wojny w Polsce, któremu przewodniczył Henryk Sienkiewicz. W liście do autora ”Quo vadis„ papieski sekretarz stanu ks. kard. Pietro Gasparri nie ograniczył się jedynie do telegraficznej, zwyczajowej odpowiedzi, ale przekazał papieskie odczucia Benedykta XV widzącego ”w ukochanych Polakach nie tylko naród szlachetny, wtrącony, niestety, w rozpacz i nieszczęście, lecz uznaje w nim i kocha synów swoich szczególnie sobie oddanych, niezrównanie szlachetnych i aż do poświęcenia przywiązanych do Stolicy Apostolskiej… Jego Świątobliwość szczególnie szczęśliwy był, iż mógł przyjść z pomocą ukochanemu narodowi polskiemu„.

”Umiłowanie narodu waszego„
Na 21 listopada 1915 roku Stolica Piotrowa wezwała do modłów w intencji Polski i kwesty we wszystkich katolickich kościołach świata. ”Ten Naród bardziej niż którykolwiek inny dźwigał dotychczas i dźwiga jeszcze okrutnie brzemię wojny… Pragnie Jego Świętobliwość dać całej Polsce, to jest zaborom austriackiemu, pruskiemu i rosyjskiemu, nowy jeszcze dowód współczucia„ – pisał ks. kard. Pietro Gasparri. W liście do biskupów Galicji z 10 grudnia 1915 roku Ojciec Święty podkreślał: ”Od dawna bowiem tkwi w mej duszy umiłowanie narodu waszego zgoła osobliwe, które dziwnym sposobem wzrasta teraz, na widok tych licznych i ciężkich nieszczęść, co was skutkiem tej wojny już prawie przygniotły. Zwróciły one, jak wiecie, ojcowskie moje ku wam współczucie i nad jednym tylko boleję, że czynna pomoc z mej strony nie mogła dorównać wszystkiemu, czego całym gorącem sercem wam życzę…„.

W nocie wystosowanej 1 sierpnia 1917 roku do przywódców państw prowadzących wojnę Benedykt XV stwierdzał, że ”duch słuszności i sprawiedliwości musi też kierować rozważaniem innych spraw politycznych i terytorialnych… należących do dawnego Królestwa Polskiego, któremu szlachetne tradycje dziejowe i zniesione, zwłaszcza podczas wojny obecnej, cierpienia, słusznie pozyskać muszą współczucie narodów„. Niemiecki cesarz Wilhelm II uznał jednak Ojca Świętego za człowieka oderwanego od realiów życia.

W styczniu 1918 roku Benedykt XV w liście do członków Rady Regencyjnej w Warszawie wyraził nadzieję, ”aby najszlachetniejszy Naród Polski wraz z możnością samoistnego rządzenia się odzyskał też, za pomocą Bożą, dawną pomyślność i chwałę„. Wkrótce mianował w Warszawie swego wizytatora apostolskiego (późniejszego nuncjusza w Polsce, a następnie Ojca Świętego Piusa XI) ks. Achillesa Rattiego.

Polonia semper fidelis
Niespełna na miesiąc przed odzyskaniem niepodległości wystosował Orędzie do Narodu Polskiego. ”Historia zapisała złotymi głoskami zasługi Polski względem religii chrześcijańskiej i europejskiej cywilizacji, atoli – niestety! – musiała także zapisać, jak Europa za to niegodziwie się Jej odpłaciła. Przemocą bowiem odebrawszy Polsce jej osobowość polityczną, usiłowała nadto w niektórych częściach wydrzeć jej katolicką wiarę i jej narodowość. Aliści z podziwu godnym oporem umieli Polacy utrzymać jedno i drugie; obecnie zaś, przetrwawszy prześladowania, dłuższe niż wiek cały, Polska zawsze wierna (Polonia semper fidelis) okazuje większą żywotność, niż kiedykolwiek„.

Niepodległość trzeba było jeszcze obronić. Czas największej próby nadszedł w sierpniu 1920 roku podczas wojny z bolszewicką Rosją. Polska pozostała osamotniona. Z pomocą ruszyli jakże nieliczni. Wśród nich nie zabrakło Benedykta XV, który wezwał cały katolicki świat do modlitw w intencji ocalenia naszej Ojczyzny, a po zwycięstwie nadesłał polskim biskupom przesłanie o znaczeniu Bitwy Warszawskiej: ”Komuż bowiem nie wiadomo, że szalony napór wroga to miał na celu, aby zniszczyć Polskę, owo przedmurze Europy, a następnie podkopać i zburzyć całe chrześcijaństwo i opartą na nim kulturę, posługując się do tego krzewieniem szalonej i chorobliwej doktryny?„. Zachęcając do obrony wiary katolickiej, pocieszał, że ”nie ma obawy dla ludu chrześcijańskiego, gdyż jeśli Bóg z nami któż przeciw nam?„ l


10. Uroczystości odpustowe w Gniechowicach

 W sobotę, 9 sierpnia 2014 r., w jedynej w Polsce parafii św. Filomeny w Gniechowicach koło Wrocławia odbędzie się odpust ku czci patronki parafii.

Święta Filomena jest patronką Żywego Różańca, szczęśliwych narodzin, matek i dzieci, ludzi interesu i w potrzebach finansowych, zdających egzaminy, szkół i konwentów, zakonników i zakonnic, misji i nawróceń, spokojnej i szczęśliwej śmierci; ogłoszona Cudotwórczynią XIX wieku, wspomagająca we wszystkich potrzebach cielesnych i duchowych, patronka końca czasów.  
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/88005,uroczystosci-odpustowe-w-gniechowicach.html 

11. Walec rewolucji. Autor: Prof. Mieczysław Ryba

 Stanowisko polskiego Episkopatu, który wprost wskazał na potężne zagrożenie kulturowe, spotkało się z olbrzymim atakiem reżimowych mediów (zarówno publicznych, jak i prywatnych). Nikt już nie pamiętał nauczania Jana Pawła II na temat małżeństwa i rodziny. Dla mediów nowej lewicy do zaakceptowania jest tylko Papież „kremówkowy”, a nie ten, który mocą autorytetu Kościoła przypominał podstawowe prawdy wiary i fundamentalne zasady moralne porządkujące życie ludzkie.  
http://www.naszdziennik.pl/mysl/87139.html 

Za czasów pontyfikatu Jana Pawła II politycy reprezentujący praktycznie całą polską scenę polityczną starali się pokazywać swoje przywiązanie do Papieża. Jego wizyta w polskim Sejmie w 1999 roku odbyła się przy olbrzymim aplauzie. Jednak już wówczas było jasne, że owa „sympatia” wynikała z ogromnej popularności Jana Pawła II w społeczeństwie polskim, a nie z przywiązania polityków do wiary katolickiej.

Otwarty atak na Ojca Świętego lub na jego nauczanie łączyć się wówczas musiał z dużymi stratami na niwie politycznej. Najbardziej wyraźnie taktykę stosowaną przez środowiska liberalne w tej kwestii ukazywała „Gazeta Wyborcza”. Z jednej strony mieliśmy tam do czynienia z deklaracją pozytywnych emocji wobec Ojca Świętego, z drugiej następowały ciągłe próby podważania lub przeinaczania jego przesłania, szczególnie gdy chodziło o obronę życia. To, co robiono w sposób zakamuflowany, gdy żył Jan Paweł II, dziś wprowadza się niezwykle nachalnie, gdy nie ma go pośród żywych. I nie przeszkadza temu fakt, że rok 2014 jest rokiem kanonizacji Papieża Polaka i że jest to czas szczególny, kiedy powinniśmy się pochylić nad jego nauczaniem.

Zatem raz za razem serwowane są nam wojny ideologiczne. Niedawno mieliśmy batalię o tzw. związki partnerskie mające stanowić zaczyn ustawowego ich zrównania z małżeństwami. Potężnym echem odbiła się kwestia tzw. ideologii gender, która napływa do nas coraz szerszym strumieniem z Zachodu. Stanowisko polskiego Episkopatu, który wprost wskazał na potężne zagrożenie kulturowe, spotkało się z olbrzymim atakiem reżimowych mediów (zarówno publicznych, jak i prywatnych). Nikt już nie pamiętał nauczania Jana Pawła II na temat małżeństwa i rodziny. Dla mediów nowej lewicy do zaakceptowania jest tylko Papież „kremówkowy”, a nie ten, który mocą autorytetu Kościoła przypominał podstawowe prawdy wiary i fundamentalne zasady moralne porządkujące życie ludzkie.

Sumienie pod narkozą
Najnowszą wojną ideologiczną, jaką rozpętano, jest sprawa prof. Bogdana Chazana, który odmówił abortowania chorego dziecka w Szpitalu Świętej Rodziny w Warszawie. Atak na lekarza o tak olbrzymim dorobku, człowieka niezwykle szanowanego w środowisku, ma wymiar fundamentalny. Jeśli bowiem uznamy, że każdy z nas musi dokonywać takich czynów, które są sprzeczne z porządkiem natury, to w krótkim czasie możemy dojść do sytuacji, że lekarzem będzie mógł zostać tylko ktoś, kto nie zawaha się dokonać aborcji, eutanazji, sterylizacji itp., itd.

Można stwierdzić, że działania władz w przypadku prof. Chazana sprzeczne są nie tylko z Deklaracją Wiary, ale po prostu ze zdrowym rozsądkiem. Jak bowiem można żądać od człowieka, który nie chce zabić chorego dziecka w łonie matki z powodów moralnych, by wskazał zabójcę, który bez wahania to uczyni? Jak można zwolnić z pracy wybitnego ginekologa za to, że ochronił życie zgodnie z przysięgą, którą złożył jako lekarz?

Ale rzecz jest o wiele poważniejsza. Dla środowisk lewackich prawdziwym szokiem była Deklaracja Wiary podpisana przez ponad 3000 lekarzy, którzy wprost uznali oczywistą prawdę o potrzebie ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Taka deklaracja wyrażona przez tak ważne środowisko uderza wprost w ideologię, którą Jan Paweł II nazwał mianem cywilizacją śmierci. Na przykładzie prof. Chazana chce się zatem zastraszyć wszystkich pracowników ochrony zdrowia, tak aby na przyszłość nie było podobnych przypadków. Wykluczenie ludzi wierzących z przestrzeni lekarskiej to sytuacja niemająca precedensu we współczesnej Polsce. Wracamy bardzo szybko do wzorców totalitarnych.

Jeśli ktoś myśli, że na lekarzach się skończy, jest w głębokim błędzie. Jeśli wprowadzi się do szkół nowy model wychowania seksualnego lub elementy ideologii gender, z pewnością nastąpi sprzeciw środowiska nauczycieli katolików. Znowu znajdzie się w Polsce jakiś przykład katolickiego sprzeciwu, na wzór prof. Chazana, i ogłosi się społeczeństwu, że nauczycielem w szkole publicznej może być tylko ten, kto akceptuje wszystkie rozporządzenia dotyczące demoralizacji dzieci. Podobne scenariusze co do innych profesji można sobie w prosty sposób dopisać.

Walcząc dziś o dobre imię i o prawo do wykonywania zawodu przez prof. Chazana, walczymy zatem nie tyle o jego indywidualną karierę. Tak naprawdę walka toczy się o to, czy w Polsce, w polskim prawie ma królować etyka i rozum (zdrowy rozsądek), czy siła związana z nową totalitarną ideologią.

Hipokryci
Obecny spór doskonale ilustruje, czym na poziomie ideologicznym jest obecna ekipa rządząca w Polsce. Minister zdrowia, który w najmniejszym stopniu nie wywiązał się z obietnicy likwidacji kolejek do specjalistów, bardzo sprawnie podjął akcję przeciwko prof. Chazanowi. Przypodobanie się kręgom lewackim pewnie ma w perspektywie uratować jego ministerialną posadę. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, bardzo mocno w przeszłości odwołująca się do chrześcijańskich wyborców, publicznie deklarująca swoją wiarę, dziś wydaje decyzję o zwolnieniu człowieka, który ośmielił się ratować życie niewinnej istoty.

Wszystko to składa się na obraz daleko posuniętej hipokryzji wielu ludzi życia publicznego, którzy chętnie pokazują się na tle obrazów Jana Pawła II, by zdobyć głosy katolików, a zarazem lekceważą nauczanie Papieża Polaka w sprawie obrony życia, by brylować na salonach polskiej i europejskiej nowej lewicy oraz zyskiwać wsparcie finansowe i medialne w realizowaniu politycznej kariery.

Cieszyć może w tym wszystkim jednoznaczne stanowisko polskiego Episkopatu w obronie życia i tych, którzy podobnie jak prof. Chazan nie chcą dokonywać zabójstw bezbronnych dzieci. Oświadczenie polskich biskupów blokuje taktykę wykorzystywania tzw. katolików otwartych, bardzo chętnie promowanych przez media liberalne w celu wprowadzenia zamętu wśród chrześcijan. Stanowisko Kościoła jest w tej kwestii jasne i klarowne i nikt z wiernych (również duchownych) nie może mieć w tej kwestii wątpliwości.

Teraz wiele zależy od nas wszystkich. Powinniśmy sobie wyraźnie uświadomić, że mamy do czynienia z potężną wojną kulturową, więc musimy umieć się zmobilizować, aby zewrzeć w tej walce szeregi. Rozbici na frakcje i obozy, pozbawieni rozeznania, gdzie jest prawda, a gdzie manipulacja, moglibyśmy stać się łatwym łupem tych, którzy chcieliby wymazać wolność i chrześcijaństwo ze społecznego oblicza Polski.

12. Pomoc dla sanktuarium

 Drewniany budynek Muzeum Regionalnego mieszczącego się na terenie sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Pani Świętokrzyskiej w Kałkowie-Godowie zostanie wyremontowany. Kustosz świętokrzyskiego sanktuarium apeluje o modlitwę i wsparcie materialne w odbudowie spalonego obiektu.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/85899,pomoc-dla-sanktuarium.html 

13. Trzeźwość jest sprawą całego Narodu. Autor: Mariusz Kamieniecki

 Tysiące wiernych spotkało się na wspólnej X Narodowej Modlitwie o Trzeźwość w Miejscu Piastowym. To tu dojrzewał do świętości bł. ks. Bronisław Markiewicz, który propagował ideę trzeźwości, w szczególny sposób otaczając opieką osoby dotknięte uzależnieniami.  
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/88213,trzezwosc-jest-sprawa-calego-narodu.html


Eucharystii przewodniczył i homilię wygłosił ks. bp Tadeusz Bronakowski, biskup pomocniczy diecezji łomżyńskiej, przewodniczący Zespołu Apostolstwa Trzeźwości przy Konferencji Episkopatu Polski. Mszę św. koncelebrowało kilkudziesięciu kapłanów, w tym metropolita przemyski ks. abp Józef Michalik.

Zwracając się do zebranych, ks. bp Bronakowski podkreślił, że troska o trzeźwość jest sprawą całego Narodu. Za bł. ks. Bronisławem Markiewiczem powtórzył, że zdrajcą Narodu jest ten, kto dzieci i młodzież chciałby wychowywać ze szklanką piwa lub kieliszkiem wina w ręku, i że Polska albo będzie trzeźwa, albo nie będzie jej wcale.

Przypomniał też słowa św. Jana Pawła II, który mówił, że nie można stać się niewolnikiem swoich skłonności i namiętności, niekiedy celowo podsycanych, że przed tym niebezpieczeństwem trzeba się obronić, a swojej wolności używać, czyniąc dobro. Podkreślił, że na wyzwania, jakie przed człowiekiem stawia współczesny świat, trzeba patrzeć przez pryzmat Ewangelii i na modlitwie szukać Bożej mocy i mądrości do rozwiązywania problemów.

Polska chrześcijańska czy pogańska?
Wśród niebezpieczeństw, jakie zagrażają światu i człowiekowi, ks. bp Bronakowski wymienił zmiany, które tworzą atmosferę wrogości wobec Boga, Kościoła i Ewangelii.

– Wmówiono wielu ludziom, że wiara i Boże przykazania są przestarzałe, że nie pasują do współczesności. Także w naszej ojczyźnie powstaje dziś nowy ideologiczny front, front ateizmu, nienawiści wobec przykazań, wobec Boga i osób wierzących. Spotykamy się z medialnym terroryzmem, z poniżaniem i atakowaniem nauczania Kościoła. Młodzieży pokazuje się pogańskie wzorce postępowania, niszczy się wszelkie autorytety. Tak wiele osób lekceważy niedzielną Eucharystię, sakrament pokuty i pojednania oraz modlitwę – wymieniał ks. bp Bronakowski.

– Czy po tysiącu lat chrześcijaństwa w Polsce rzeczywiście chcemy wracać do pogańskiego świata? – pytał. Kontynuując myśl o zagrożeniach, wskazał, że ludziom coraz częściej usiłuje się wmówić, że najważniejsze jest prawo ludzkie. – Pamiętajmy, że kto kwestionuje istnienie prawa Bożego i naturalnego, kto wyżej stawia prawo stanowione nad prawo Boże, nie może nazywać siebie katolikiem – mówił ks. bp Bronakowski. Zaznaczył, że ludzie dobrzy i święci są dziś lekceważeni.

Alkohol zagrożeniem dla rodzin
Wśród wad, z którymi trzeba walczyć, ks. bp Bronakowski wymienił nadużywanie alkoholu. Z przykrością stwierdził, że po 25 latach tzw. przemian demokratycznych Polska bardziej stała się browarna niż solidarna, a na zbrodniczym procederze rozpijania Polaków koncerny zarabiają miliardy. Zaznaczył, że nadużywanie alkoholu jest zagrożeniem dla Polskich rodzin i porażką całego państwa.

– Można powiedzieć, że we współczesnej Polsce zwolnienie grozi jedynie za odmowę zabójstwa nienarodzonego dziecka przez lekarza. Wojewoda uchyla uchwały samorządu, które zakazują aborcji w szpitalu. Nikt nie uchyla uchwał, które prowadzą do topienia polskiej przyszłości w alkoholu, zwłaszcza w morzu piwa, chociaż są one sprzeczne z obowiązującą ustawą o wychowaniu w trzeźwości – mówił ks. bp Bronakowski. Stwierdził, że tragiczne konsekwencje tej szkodliwej działalności widać chociażby w liczbie miliona uzależnionych i czterech milionów pijących ryzykownie oraz po dwóch milionach dzieci, które są zmuszone żyć w rodzinach z problemem alkoholowym. Dlatego tak ważna jest troska o trzeźwość, którą podejmuje Kościół, który przestrzega przed złem.

Ksiądz biskup zaznaczył, że wobec tych faktów i rozpijania Narodu obowiązkiem biskupów, kapłanów oraz ludzi świeckich jest troska o trzeźwość, czy się to komuś podoba, czy nie. – Kościół z racji swego powołania musi być znakiem sprzeciwu wobec zbuntowanego przeciw Bogu, nieludzkiego, barbarzyńskiego, pogańskiego świata, choćby – jak to już było wielokrotnie w przeszłości – spotykały Go za to prześladowania – akcentował przewodniczący Zespołu Apostolstwa Trzeźwości przy KEP.

Pijany kierowca to terrorysta
Ksiądz biskup Bronakowski przypomniał też o zagrożeniach, jakie niesie jazda po alkoholu. – Jak wiele osób musi jeszcze zginąć, żebyśmy zrozumieli, że prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu jest zbrodnią. Pijany kierowca jest równie niebezpieczny jak terrorysta z pistoletem w dłoni – mówił ksiądz biskup, apelując o odpowiedzialną postawę, bo tylko to może powstrzymać przed wsiadaniem za kierownicę ludzi po spożyciu alkoholu. Jednocześnie zwrócił uwagę, że mimo zapowiedzi radykalnego rozwiązania problemu pijanych kierowców problem ten wciąż istnieje, a pijani kierowcy nadal zabijają.

– Jak wiele osób musi jeszcze zginąć, musi być kalekami, abyśmy zrozumieli, że prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu jest niedopuszczalne, że może doprowadzić do najtragiczniejszych konsekwencji – pytał ksiądz biskup. Podkreślił, że droga do wolności naszej Ojczyzny wiedzie przez abstynencję, dlatego wezwał do kroczenia drogą trzeźwości wszystkich, także biskupów i kapłanów, bez których nie będzie trzeźwej Polski.

O szlachetny dar abstynencji prosił rodziców, nauczycieli i wychowawców, ale także młodzież. Ten dar ma być przygotowaniem do Światowych Dni Młodzieży, jakie w 2016 r. odbędą się w Krakowie.

Przypomniał, że trzeźwość społeczeństwa i Narodu bierze swój początek w rodzinach, które są szkołami trzeźwości. Dlatego prosił ojców i matki, zgodnie z hasłem tegorocznej X Narodowej Modlitwy o Trzeźwość „Kochająca matka zawsze trzeźwa”, o przykład trzeźwości.

Transmisję z X Narodowej Modlitwy o Trzeźwość w Miejscu Piastowym przeprowadziły Radio Maryja i Telewizja Trwam.

14. Duchowe Powstanie

 Karmelici bosi zachęcają do wzięcia udziału w „Duchowym Powstaniu”, poprzez które chcą podjąć modlitewną walkę o Polskę.  
http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/88387.html 

15. Dziś dodatek dla dzieci „W ogrodzie Maryi”

 Dziś dodatek dla dzieci „W ogrodzie Maryi”, a w nim m.in. artykuły o walce św. Michała ze złem, prześladowaniach dzieci w czasie objawień w Fatimie i malarskich przedstawieniach Boga Ojca. Polecamy też pierwszosobotnie rozważanie dla dzieci IV tajemnicy bolesnej – Dźwiganie krzyża przez Pana Jezusa.  

 Historia Sztuki dla Zosi cz. 16: Michał Archanioł
http://naszdziennik.pl/wp/88669.html 

 Spotkanie z Matką Bożą Fatimską
http://naszdziennik.pl/wp/88661.html 

 Czy Bóg Ojciec ma siwe włosy?
http://naszdziennik.pl/wp/88577.html 

 Tajemnica IV bolesna – Dźwiganie krzyża przez Pana Jezusa
http://naszdziennik.pl/wp/88659.html 


16. Cud krwi św. Pantaleona

 W Hiszpanii zakrzepła krew św. Pantaleona znowu przeszła w stan płynny. Dzieje się tak co roku 27 lipca. Wyjątkiem były wojny światowe oraz hiszpańska wojna domowa. Relikwie są przechowywane w klasztorze Wcielenia w Madrycie.  
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/88137.html

Pantaleon, rodem z Nikomedii, był synem chrześcijanki Eubuli. Po zdobyciu niezbędnej wiedzy został lekarzem na dworze cesarza Maksymina. Po swoim nawróceniu zaczął leczyć bezpłatnie, w imię Boga, czym szybko przysporzył sobie wielu wrogów. Uwięziony i poddany torturom, nie wyparł się wiary, za co ostatecznie został ścięty. Pantaleon jest patronem lekarzy (szczególnie wiernych własnemu sumieniu), pielęgniarek i ludzi samotnych – informuje Radio Watykańskie.

Relikwie św. Pantaleona zostały przywiezione do Madrytu już w 1616 r. jako dar wicekróla Neapolu. To wówczas powstał klasztor Wcielenia.

Każdego roku zakrzepła krew męczennika przechodzi w stan płynny właśnie 27 lipca. Wierni mogą obserwować cały proces na specjalnie zamontowanych ekranach telewizyjnych. Każdy może być świadkiem niezwykłego wydarzenia. Wiele razy próbowano wyjaśnić je jako zjawisko naturalne. Kościół nigdy nie nazwał go cudem. Dla sióstr klauzurowych jest to zwyczajnie „dar Boży”.

SR


17. Orędownik nowej ewangelizacji. Autor: o. Paweł Mazanka CSsR

  Był duchowym ojcem ks. kard. Adama Sapiehy. Jego procesem beatyfikacyjnym żywo interesował się św. Jan Paweł II. W tym roku mija 150 lat od wstąpienia Sługi Bożego o. Bernarda Łubieńskiego do seminarium redemptorystów.  
http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/88581.html

Ta rocznica jest okazją do przypomnienia duchowej sylwetki tego redemptorysty, który ma niebywałe zasługi dla odrodzenia religijnego, moralnego i narodowego Polski na przełomie XIX i XX wieku. Może być więc patronem i orędownikiem nowej ewangelizacji w naszej Ojczyźnie. Do seminarium redemptorystów wstąpił 7 września 1864 r. w Londynie. Zmarł w 1933 r. w Warszawie w powszechnej opinii świętości i pochowany został w kościele św. Klemensa przy ul. Karolkowej.

Trwa jego proces beatyfikacyjny. W 2004 r. w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Watykanie złożono obszerne Positio. Teraz do beatyfikacji o. Łubieńskiego potrzeba cudu zdziałanego przez Boga za wstawiennictwem o. Bernarda. Dlatego modlimy się o cud i zachęcamy wiernych do takiej modlitwy.

Bardzo bogatą działalność o. Bernarda można streścić w siedmiu punktach. Po pierwsze, jego wielką zasługą było sprowadzenie do Polski zgromadzenia redemptorystów w 1883 roku. Założył pierwszy, bardzo ubogi klasztor w Mościskach k. Lwowa. Po drugie, o. Bernard charakteryzował się ogromną apostolską gorliwością i siłą w cierpieniach i licznych przeciwnościach. Mając 39 lat, został dotknięty częściowym paraliżem nóg. Pomimo tego cierpienia przeprowadził ponad tysiąc misji i rekolekcji dla różnych grup społecznych. Po trzecie, szerzył kult Matki Bożej Nieustającej Pomocy i świętych Polaków, sprowadził z Rzymu ponad 70 obrazów Matki Bożej Nieustającej Pomocy.

Po czwarte, był charyzmatycznym spowiednikiem i kierownikiem duchowym. Miał żywe kontakty m.in. ze św. Zygmuntem Felińskim, z bł. Marią Karłowską, ks. kard. Adamem Sapiehą, o. Jackiem Woronieckim. Po piąte, był apostołem pióra: napisał wiele książek o tematyce religijnej, m.in. życiorys św. Alfonsa, św. Klemensa i św. Gerarda. Po szóste, przyczynił się do założenia ważnych klasztorów Ojców Redemptorystów: w Krakowie, Tuchowie i w Warszawie. I wreszcie po siódme, był wzorowym zakonnikiem redemptorystą, przekazicielem autentycznej tradycji pochodzącej wprost od św. Alfonsa, założyciela redemptorystów, i św. Klemensa. Mógł to uczynić dlatego, że przebywał w wielu redemptorystowskich klasztorach w Europie, a nawet spotkał tych współbraci, którzy osobiście znali św. Klemensa. Dzięki licznym podróżom i bardzo dobrej znajomości sześciu języków można powiedzieć, że był w pewnym sensie obywatelem Europy, zachowując jednocześnie wielką miłość do własnej Ojczyzny.

Procesem beatyfikacyjnym o. Bernarda żywo interesował się Jan Paweł II. Kilkakrotnie o tym wspominał o. Janowi Piekarskiemu, który przez wiele lat pracował w Watykanie. Papieżowi znana była postać o. Łubieńskiego zapewne poprzez ks. kard. Adama Sapiehę, z którym o. Bernard utrzymywał bliskie kontakty.

Informacje o otrzymanych łaskach za przyczyną Sługi Bożego o. Bernarda Łubieńskiego można przesyłać do wicepostulatora sprawy beatyfikacji o. Sławomira Pawłowicza, ul. Wysoka 1, 33-170 Tuchów; e-mail: o.bernard@cssr.pl.

18. Pismo Święte w rodzinie. Autor:  Dr Mieczysław Guzewicz

 Skuteczność ochrony naszych polskich rodzin, według św. Jana Pawła II, warunkowana jest konkretną praktyką: Pismo Święte musi być czytane. Jakże wymownie brzmią jego słowa: „Pozwólcie, by Chrystus mówił!”.  
http://www.naszdziennik.pl/mysl/85963.html

Od dłuższego czasu zajmuję się tematyką świętości małżeństwa i rodziny. Robię to jako teolog, ale nade wszystko jako mąż i ojciec. Wiele lat temu natrafiłem na fragment homilii św. Jana Pawła II wygłoszonej 6 czerwca 1999 roku w Pelplinie. Nasz wielki rodak powiedział wówczas:

„Dziś z tą samą nadzieją proszę was: wchodźcie w nowe tysiąclecie z księgą Ewangelii! Niech nie zabraknie jej w żadnym polskim domu! Czytajcie i medytujcie! Pozwólcie, by Chrystus mówił!”. Znamienna jest ilość wykrzykników zawartych w tej krótkiej wypowiedzi. Jestem przekonany, że gdyby słowa te wypowiadane były jakiś czas wcześniej, Papież pewnie by wręcz krzyczał, przekazując nam to przesłanie.

Było to przed rozpoczęciem nowego wieku i nowego tysiąclecia, wobec którego mieliśmy bardzo dużo oczekiwań. Zapewne myśleliśmy, że wszystko nagle się zmieni na lepsze, tak jak liczby w datacji lat i tysiącleci. Niestety, już 11 września 2001 roku nadzieje i pragnienia prysły. Na oczach całego świata zawaliły się dwie wieże World Trade Center. Ukazało się smutne oblicze nowej epoki.

W przywołanym fragmencie centralne miejsce zajmuje polski dom. Święty Jan Paweł II prosił, aby Ewangelii nie zabrakło w tej tak ważnej dla nas, Polaków, wspólnocie, abyśmy ją czytali i w ten sposób pozwalali Jezusowi przemawiać do nas, wskazywać, co najważniejsze, na czym budować, czym się kierować w tej nowej, bardzo zagmatwanej rzeczywistości.

Dziś z perspektywy czasu widzimy wyraźnie, że „rodzina znajduje się w centrum wielkiego starcia pomiędzy dobrem a złem, życiem i śmiercią, miłością i tym wszystkim, co sprzeciwia się miłości” (Jan Paweł II, „List do rodzin”, p. 23).

Obecność Słowa Bożego w rodzinie

Najpierw więc słyszymy, że wręcz konieczna jest obecność Biblii w naszych domach, właśnie tu, nie w seminariach, na wydziałach teologicznych, w klasztorach, na plebaniach. Chodzi o obecność bardzo konkretną, o odnoszenie całego naszego życia małżeńskiego i rodzinnego do nauki Jezusa i Kościoła.

Jakże często słyszę słowa wyrażające bezradność rodziców w problemie wspólnego zamieszkania dorosłego dziecka z „partnerem/partnerką”. Pojawia się pytanie: co możemy zrobić, jak zaradzić, spowodować zerwanie z grzechem? Wówczas wskazuję, że najpierw zapytajmy Jezusa, co On o tym myśli, jak to nazywa. W Kazaniu na Górze czytamy: „Słyszeliście, że powiedziano ’Nie cudzołóż’!, a Ja wam powiadam…” (por. Mt 5,27). Może nie możemy za wiele zrobić, tym bardziej jeśli dziecko już samo zarabia i pokrywa koszty utrzymania, ale zawsze możemy, i jako rodzice musimy, powiedzieć, że to grzech, że w Ewangelii czytamy wyraźnie, jak Jezus to nazywa. Podobnie w wielu innych dzisiaj istotnych problemach, zagrożeniach. Ich intensywność nas zaskoczyła, ale nie jesteśmy bezbronni. Mamy nieomylny punkt odniesienia, zapis, który nic nie stracił na aktualności.

„Czytajcie i medytujcie!”

Skuteczność ochrony naszych polskich rodzin, według św. Jana Pawła II, warunkowana jest konkretną praktyką: Pismo Święte musi być czytane. Jakże wymownie brzmią słowa z kolejnego zdania: „Pozwólcie, by Chrystus mówił!”. Chce On nam, małżonkom, rodzicom, powiedzieć wszystko, co musimy wiedzieć, ale my nie czytamy i nie pozwalamy Mu na to. Owszem, chodzimy regularnie na Mszę Świętą, słuchamy czytań liturgicznych, ale czymś innym jest kontakt przez słuchanie w czasie Liturgii, a czymś innym indywidualne czytanie. W wielu tekstach pochodzących z tradycji Kościoła czytamy, że Słowo Boże to sam Chrystus. Mamy w domu tabernakulum! Siadając przed księgami natchnionymi, czyniąc znak krzyża, rozpoczynając czytanie, spotykamy się z naszym Mistrzem w sposób bezpośredni. Eucharystia daje nam moc do życia, przeciwstawiania się złu, Biblia daje nam treść, Jezus do nas mówi.

Można czytać według czytań liturgicznych, można podpierać się pomocami typu „Ewangelia na każdy dzień” albo zupełnie wyrywkowo, otwierając tekst w dowolnym miejscu, można od początku do końca, po stronie lub rozdziale. Nie jest to aż tak istotne. Najważniejsze, aby robić to codziennie, systematycznie. Słowo Boże ma się stać naszym codziennym pokarmem. Sam Mistrz mówi: „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (Mt 4,4), podpowiadając, że tak jak dla organizmu potrzebne jest codzienne dostarczanie mu odpowiedniej ilości pożywienia, tak nasza dusza także musi być karmiona nieustannie, a Słowo Boże jest dla niej „daniem” bardzo obfitym.

Żyć słowem

Naturalną konsekwencją czytania i wsłuchiwania się w słowa Jezusa jest wdrażanie ich w życie. Jeśli św. Jan Paweł II powiedział o Biblii: „…niech nie zabraknie jej w żadnym polskim domu”, to powinniśmy szukać bardzo konkretnych wskazań, które odnoszą się do życia małżeńskiego i rodzinnego. I rzeczywiście, w Biblii jest wszystko, czego potrzebujemy. Bóg stworzył małżeństwo i rodzinę i dał nam wszystko, co niezbędne do osiągnięcia doskonałości. Owo „wszystko” to nieograniczony dopływ Jego łaski i bardzo jasno brzmiące wskazania, zasady. Małżonkowie słyszą, że ich związek jest nierozerwalny (por. Mt 19,6), że ma być święty i doskonały pod każdym względem (por. Hbr 3,14), że nie powinni unikać bliskości fizycznej, wręcz odwrotnie, mają korzystać z tej sfery z dużą otwartością (por. 1 Kor 7,3-5), że mają sobie nawzajem służyć (por. Ef 5,21).

Podobnie jako rodzice otrzymaliśmy dosłownie „podręcznik” do wychowania dzieci. Bardzo dużo zasad wychowawczych znajdziemy w księgach mądrościowych Starego Testamentu, ale także w formie osobowych przykładów. Zachęcam chociażby do przeczytania Księgi Tobiasza.

Jak zachęcić dzieci?

Na naszym polskim rynku wydawniczym od dawna już znaleźć możemy różnego rodzaju opracowania tekstów biblijnych adresowanych do dzieci i ludzi młodych. Tak jak zachęca się nas, rodziców, do czytania bajek dzieciom, podobnie mocno zachęcam do czytania właśnie tych opracowań, zarówno w formie komiksów ukazujących życie Jezusa, jak i pełnych wydań „Biblii dla dzieci”.

Bardzo ważnym sposobem wdrażania dzieci w kontakt ze Słowem Natchnionym jest wspólne czytanie tekstów w ramach rodzinnej modlitwy wieczornej czy w niedzielę w celu porozmawiania z nimi o treści czytań liturgicznych. Jednak z całą odpowiedzialnością chcę podkreślić, że nie to jest najważniejsze, czy będziemy czytać dzieciom, czy z nimi, ale to, czy będziemy w naszej codzienności świadkami tych treści. Nawet jeśli nieźle będzie nam wychodziło wspólne czytanie, ale w odnoszeniu się do siebie, we wspólnym przebywaniu zabraknie zachowań wypływających z tekstów natchnionych, chociażby takich jak opisuje św. Paweł: „Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa” (Ga 5,22-23), wówczas będziemy raczej na pozycji przegranej. Zachwyt nad Słowem Bożym u naszych dzieci musi się rodzić przede wszystkim z obserwacji rodziców, ich naturalności i autentyczności we wdrażaniu zasad ewangelicznych w codziennych zachowaniach.

Trochę się smucę w różnych momentach wspominania św. Jana Pawła II. Cieszymy się obecnością w naszych kościołach jego relikwii, pięknych portretów, odsłaniamy pomniki, nadajemy jego imię szkołom, placówkom, dziełom, a on sam płacze, patrząc na swoich rodaków z okna Domu Ojca. Powiedział nam wszystko, napisał tak wiele, a my może i go kochamy, lecz na pewno nie słuchamy. Spośród wielu słów, które wręcz natychmiast wymagają wdrożenia, ożywienia, są bez wątpienia właśnie te z Pelplina z 1999 roku. Nie może księgi Ewangelii zabraknąć w naszych polskich domach. Jeśli będziemy ją czytać i medytować, Chrystus powie nam wszystko, co w konkretnych sytuacjach jest nam potrzebne!

18. Fatima w szkole. Autor: Małgorzata Pabis

 Od września dzieci klas trzecich szkoły podstawowej na lekcjach religii będą mogły dowiedzieć się o fatimskim nabożeństwie pierwszych sobót miesiąca. W nowym podręczniku do religii „Przyjmujemy Pana Jezusa” znajduje się lekcja poświęcona temu tematowi.  
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/87145.html

– Przygotowujemy się w ramach Wielkiej Nowenny Fatimskiej do stulecia objawień Matki Bożej, jakie miały miejsce w Portugalii w 1917 roku. Uznałem ten fakt za coś ważnego i postanowiłem włączyć go do katechizmu dla dzieci klas trzecich. To właśnie te dzieci na zakończenie pierwszego etapu kształcenia przystępują do Pierwszej Komunii Świętej. Katecheci wtedy przekazują im informacje o pierwszych piątkach miesiąca, więc wydaje się oczywiste, że trzeba im powiedzieć również o prośbie Matki Bożej z Fatimy – wyjaśnia redaktor wydania ks. dr Piotr Goliszek z KUL.

W katechizmie na stronach poświęconych nabożeństwu pierwszych sobót miesiąca dziecko znajdzie wizualizację Matki Bożej, rozsypankę wyrazową oraz warunki pierwszych sobót miesiąca. W ramach zadania domowego uczeń ma nauczyć się na pamięć modlitwy Anioła z Fatimy. Jak tłumaczy ks. Goliszek, przygotowując katechizm, redakcja musiała trzymać się podstawy programowej, a ona, niestety, nie przewiduje tematu nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca. – Każdy autor ma jednak prawo nadać jakiś charakter swojemu podręcznikowi. W naszym przygotowaliśmy kilka tematów dodatkowych, które katecheta może sobie wybrać i przeprowadzić. Dotyczą one m.in. Matki Bożej Płaczącej z katedry w Lublinie, Prymasa Tysiąclecia ks. kard. Stefana Wyszyńskiego oraz nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca.

– Nasza katecheza o prośbie Matki Bożej z Fatimy to niejako preludium. Uważam, że to bardzo ważne, aby dzieci o tym nabożeństwie, o potrzebie wynagradzania Matce Bożej za grzechy dowiedziały się w czasie, gdy do swego serca przyjmują Pana Jezusa. Trzeba jednak powiedzieć, że aby dziecko zaczęło praktykować to nabożeństwo, powinna nastąpić współpraca parafii i rodziny. Jeśli kapłani w parafiach nie będą organizować tych nabożeństw i zapowiadać ich w ogłoszeniach parafialnych, dziecko nie będzie miało gdzie ich odprawić. Podobnie będzie, jeśli nie zostanie zachęcone przez rodziców, jeśli nie otrzyma dobrego przykładu. Natomiast jeśli te trzy środowiska właściwie spełnią swoją rolę, to katecheza będzie pełna i dzieci zapewne zaczną wynagradzać Matce Bożej za grzechy świata. A jakie warunki trzeba spełnić, odprawiając nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca, dowiedzą się już na katechezie w szkole – podkreśla redaktor katechizmu.

Katechizm „Przyjmujemy Pana Jezusa” wyda lubelskie wydawnictwo „Gaudium”. Będzie on dostępny od nowego roku szkolnego.

Zobowiązujące poświęcenie
Dyrektor Sekretariatu Fatimskiego ks. Krzysztof Czapla przypomina, że w odezwie do Narodu na Wielki Post w 1946 r. Prymas Polski kard. A. Hlond skierował wezwanie, by Polska przygotowała się do poświęcenia Niepokalanemu Sercu Maryi. „Nie postąpilibyśmy zgodnie z duchem naszych dziejów ani z ciążącym na nas długiem wdzięczności, gdybyśmy na progu nowych czasów nie odnowili przymierza Polski z Jej niebieską Królową, dla której naród ma odwieczną, serdeczną i rodzinną cześć” – pisał.

– Nastały nowe czasy po zakończeniu II wojny światowej. Wówczas zrozumiałe dla całego świata stało się realne zagrożenie ze strony Rosji, o którym to mówiła Matka Boża w Fatimie w 1917 roku. W odpowiedzi na te słowa Papież Pius XII poświęcił świat i Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi, wzywając jednocześnie Episkopaty całego świata, by dokonały podobnego aktu poświęcenia. Polska, szukając ratunku na progu nowych dziejów, zwróciła się zatem ku Niepokalanej. Akt ten jednak, zgodnie ze wskazaniami Prymasa Polski, nie miał być jedynie jednorazowym zrywem – podkreśla ks. Czapla, dodając, że tak się stało, a mianowicie – by akt ten został dokonany z wiarą – poświęciły się Sercu Maryi polskie rodziny, następnie parafie oraz diecezje. – Dopiero wówczas, niczym zwieńczenie całego procesu duchowego przygotowania, 8 września na Jasnej Górze nastąpił akt poświęcenia Polski Niepokalanemu Sercu Maryi. „Milion ludzi skupionych tłumnie, tłoczno i ciasno, jeden tuż przy drugim, na jednym placu… głowa przy głowie… morze głów ludzkich… Było razem ponad milion… Był to więc milion ludzi, milion Polaków i Polek, które nie ulękły się niewygód i morderczych warunków […]. I kto na własne oczy oglądał ów milion dusz nieśmiertelnych, ten nigdy tego zapomnieć nie może!” – tak oto pisała prasa katolicka w Polsce o tym wydarzeniu – przypomina kapłan.

Uzupełnić czynem
Dyrektor Sekretariatu Fatimskiego zauważa, że Prymas wzywał nie tylko do poświęcenia, ale również do „uzupełnienia czynem”, a mianowicie, by Polska nie zapomniała o tym jakże ważnym wydarzeniu. Z tej racji przypominano, że wierni powinni podjąć codzienny Różaniec, a zwłaszcza nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca. Ustalono, że rekolekcje biskupi polscy będą przeżywać corocznie na Jasnej Górze przed 8 września, by w rocznicę dokonywać ponowienia aktu poświęcenia Polski. Wielu biskupów zarządziło, by corocznie ten akt był ponawiany w diecezjach, przynajmniej w świątyniach katedralnych. W wielu kościołach i kaplicach wmurowywano pamiątkowe tablice upamiętniające ten wielki duchowy zryw Polski i fakt poświęcenia Sercu Maryi. Zarządzono, iż nowo wybudowane świątynie będą pod wezwaniem Niepokalanego Serca Maryi.

Jednak czymś niezmiernie wymownym, z perspektywy dzisiejszego czasu, było formowanie najmłodszego pokolenia w duchu pierwszych sobót miesiąca. Dzieci z racji przyjęcia po raz pierwszy Komunii Świętej otrzymywały dyplomiki pierwszych sobót miesiąca. Poprzez praktykowanie tego właśnie nabożeństwa miała się pogłębiać wśród polskich dzieci miłość do Eucharystii, jak również świadomość złożonych Sercu Maryi ślubowań. – Aktualnie, gdy ukazuje się nowy podręcznik do katechezy zawierający konspekty lekcji religii dotyczące fatimskich objawień, a zwłaszcza nabożeństwa pierwszych sobót, chciałoby się rzec: jakże cudownie, że Polska pamięta, że stara się być wierna złożonym ślubowaniom. Radość z nowego podręcznika jest tym większa, że jego wydanie zbiega się z tematyką kolejnego roku duszpasterskiego 2014/2015: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Zgodnie z postanowieniem Komisji Duszpasterstwa KEP zostanie w tym czasie przypomniane nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca. Jakże byłoby cudownie, gdyby te działania były jedynie wstępem do kolejnych i by Polska w ten sposób wypełniła swoje zobowiązania – mówi ks. Czapla.

19. Narodziny laickiego totalitaryzmu. Autor: Dr Tomasz M. Korczyński

 Nienawiść do ludzi sumienia odczuwana przez ludzi bez sumienia jest potężna. Sprawa jest bowiem głębsza, walczącym ateistom nie tyle przeszkadza klauzula sumienia czy Deklaracja Wiary lekarzy katolickich, im przeszkadza Dekalog w ogóle, osoba Jezusa Chrystusa, który nie zniósł zawartego w Dekalogu prawa naturalnego, ale je wypełnił, a także Kościół katolicki reprezentujący Chrystusa na ziemi. Polecamy komentarz dr. Tomasza M. Korczyńskiego.  
http://naszdziennik.pl/polska-kraj/88563.html

Środowiska liberalno-lewicowe poczuły krew. Mało im, że prof. Bogdan Chazan został zwolniony ze stanowiska dyrektora Szpitala im. Świętej Rodziny, szpitala, który zawdzięcza jego osobie i zespołowi profesora świetność i profesjonalizm. Władze Warszawy od dawna szykowały się na przejęcie intratnego ośrodka zdrowia, który nie tylko nie miał długów, ale przynosił dochód.

Gdyby kontrole (nielegalnie i bezprawnie działające, bo aż cztery naraz) wykazały nieprawidłowości, profesor zostałby zwolniony dyscyplinarnie. Ponieważ nie udało się niczego odkryć, prof. Chazan został zwolniony „tradycyjnie”, z trzymiesięcznym wypowiedzeniem. Do zwolnienia doszłoby wcześniej, ale nie było pretekstu. Tygodnik „Wprost” rzucił ten pretekst politykom centrolewu, a oni wyruszyli na żer. Tygodnik wykorzystał życie i zdrowie niewinnego, chorego dziecka, aby mieć „temat”, zaś władze stołecznego miasta Warszawy, zwolnieniem szlachetnego człowieka, który bronił życia, za jednym zamachem rozegrały kilka spraw.

Ugrały z lewicą batalię o zwycięstwo i utrzymanie władzy w stolicy, przejęły bardzo dobrze funkcjonujący szpital, który zostanie zagarnięty przez „swoich”. Pierwsze zabójstwo dziecka w Szpitalu im. Świętej Rodziny wskazuje także, w jakim kierunku będzie prowadzony placówka mokotowska, po pacyfikacji i zastraszeniu jej personelu. Lobby aborcyjno-in vitro także zwietrzyło swoją szansę. Otrzymując dofinansowanie z budżetu państwa, będzie teraz przejmować szpital po szpitalu, klinikę po klinice, aby prowadzić swój brudny proceder. Żadnych konsekwencji za produkcję chorych dzieci wytworzonych na zlecenie nie poniesie. Winny jest prof. Chazan, a nie system zdrowia (zarządzany przez karierowicza Arłukowicza), nie kliniki, które wyprodukowały chorego człowieka.

Błędy będą teraz szybciej i ciszej naprawiane. Kolejne dzieci w szpitalach im. Herodów z PO - PSL po prostu się nie urodzą. Przecież zastraszani lekarze, widząc, co się stało z prof. Chazanem, nie będą ryzykować. Media mainstreamowe rozprawią się z każdym, kto będzie się wychylać. A broniący życia prolajferzy, media katolickie, naukowcy, publicyści, dziennikarze, politycy, ludzie sztuki i kultury, którzy ośmielą się wyrazić swoje poparcie dla godnej naśladowania postawy Chazana, zostaną zaklasyfikowani do szuflady z napisem „fundamentalizm katolicki”. Wierzę, że w naszej Ojczyźnie jest jeszcze wielu ludzi, którzy są gotowi ponieść ofiarę w wyniku antykatolickiego terroru, jaki wprowadza jakobińskie środowisko Donalda Tuska i jego ekipy od „afery taśmowej”.

Proceder mordowania dzieci będzie się nasilać. Jednak lewackim hordom te ostatnie zwycięstwa nie wystarczają, mało jest im tej niewinnej krwi. Chcą całkowicie wymazać z przestrzeni publicznej głos sumienia, zdeprecjonować Kościół i jego liderów. „Gazeta Wyborcza” już przygotowuje kolejne napastliwe ataki i podsyca nienawiść w Polsce. Redakcji na Czerskiej nie odpowiada, że „ultrakonserwatyści znaleźli się na liście rzeczoznawców ds. podręczników do wychowania do życia w rodzinie”. Na liście ekspertów MEN, którzy recenzują podręczniki, jest m.in. prof. Bogdan Chazan, co wciąż doprowadza do furii lewaków z „Wyborczej”.

Świadomość, że jest od nich mądrzejszy, szlachetniejszy, powszechnie szanowany i broniony, doprowadza ich do szału. Bo kim w konfrontacji z prof. Chazanem i lekarzami sumienia jest ekipa z Czerskiej? Codziennie wydają o sobie świadectwo, w każdej publikacji, w każdym komentarzu, w każdym pyrrusowym zwycięstwie, bo dobijającym naszą Ojczyznę, naszą przyszłość, nasze morale.

Jednak nie tylko prof. Chazan stoi kością w gardle dziennikarzom Michnika. Na celowniku znaleźli się m.in. dr Dorota Kornas-Biela, pracownik Instytutu Pedagogiki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, prof. Aleksander Nalaskowski, pracownik Wydziału Nauk Pedagogicznych UMK w Toruniu, dr Urszula Dudziak, pracownik Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, i inni naukowcy z takich ośrodków naukowych w Polsce jak PAN, Polskie Towarzystwo Psychologiczne, Uniwersytet Wrocławski, Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet Gdański i inne.

Tym samym „GW” demaskuje się. Pokazuje, jakiej edukacji seksualnej chce dla naszych dzieci, jaką formę deprawacji najmłodszych popiera. Scenariusze-gotowce są powszechnie dostępne z Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Francji, Holandii, Belgii, Szwajcarii, państw skandynawskich, jest więc w czym wybierać. Na drodze fanatycznej centrolewicy stoją tacy ludzie jak prof. Chazan. Wyeliminowanie go z życia publicznego, wymazanie z historii jest celem samym w sobie.

Wciąż jednak w Polsce są środowiska, które nie ulegają atakom i histerii feministek. Oto Medicover oznajmił, że nie zamierza zwalniać z Rady Naukowej prof. Chazana. E-maile nienawiści słane przez feministki nic nie wskórały. Z kolei dziekan Wydziału Nauk Medycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego prof. Wojciech Maksymowicz stanął publicznie w obronie prof. Bogdana Chazana i stwierdził, że widziałby tego fachowca na swoim wydziale jako pracownika.

Nienawiść do ludzi sumienia odczuwana przez ludzi bez sumienia jest potężna. Sprawa jest bowiem głębsza, walczącym ateistom nie tyle przeszkadza klauzula sumienia czy Deklaracja Wiary lekarzy katolickich, im przeszkadza Dekalog w ogóle, osoba Jezusa Chrystusa, który nie zniósł zawartego w Dekalogu prawa naturalnego, ale je wypełnił, a także Kościół katolicki reprezentujący Chrystusa na ziemi. Chcą zatem zaproponować w ich miejsce alternatywny projekt liberalno-lewicowy, który niesiony jest w Unii Europejskiej przez ekstremalną mniejszość tworzącą na naszych oczach laicki totalitaryzm.

To potomkowie Lenina, Hitlera, Mao, Kim Ir Sena, spadkobiercy RAF-u, Czerwonych Brygad, pokolenia '68 i innych patologii, jaką jest wiara w utopię bez Boga. Taką próbą jest na przykład Karta Praw Podstawowych w ramach Unii Europejskiej, zaś na obszarze Organizacji Narodów Zjednoczonych tak zwana Karta Ziemi, mają one zastąpić Dziesięć Przykazań. Szczególnie ta ostatnia jest wyrosłą na gruncie dyktatury relatywizmu aberracją intelektualną. Karta Ziemi zaaprobowana w 2000 roku dzięki inicjatywie Maurice’a Stronga, byłego sekretarza generalnego Konferencji Narodów Zjednoczonych „Środowisko i Rozwój”, łączy w sobie pierwiastki religijne, ekologiczne i pogańskie. Jak pisze w swojej książce „Dyktatura relatywizmu” prof. Roberto De Mattei, w kreowanej przez nią wizji „istota ludzka jest zredukowana do poziomu przedmiotu interesów i pragnień i staje się częścią wszechobecnej czysto materialnej i podlegającej ciągłej ewolucji rzeczywistości”. Jest to ideologia panteistycznego neopogaństwa, które w swoim zasadniczym celu ma prowadzić do kultu Ziemi,  człowiek jest w niej tylko produktem ewolucji, który pewnego dnia może po prostu zniknąć.

Nadal możemy odmienić los naszej Ojczyzny. Nie jesteśmy wcale skazani na porażkę. Dużo zależy od samoświadomych katolików, którzy zaczęliby aktywniej współdziałać w przestrzeni publicznej, ratując honor i sumienie naszego kraju. Jeszcze tego sumienia i honoru nie straciliśmy.

20. Choroby psychiczne po in vitro

Wyniki badań zaprezentowane na konferencji ESHRE nie pozostawiają złudzeń – dzieci poczęte za pomocą metod in vitro częściej zapadają na choroby psychiczne. Badania wykazały średnio 30-procentowy wzrost ryzyka zaburzeń psychicznych, takich jak schizofrenia lub autyzm, ale mechanizm pozostaje nadal nieznany.

W praktyce, gdy naturalne bariery chroniące przed defektami zostają złamane przez in vitro, przynosząc medyczne konsekwencje, ośrodki sztucznego rozrodu próbują karykaturalnie naśladować naturę, posługując się eugeniką.

http://naszdziennik.pl/mysl/90221.html


Porady kulinarne – Owoce sezonowe

Sałatki warto wprowadzić do codziennego menu. Zdrowe, pełne witamin i łatwe w przygotowaniu. Siostra Teresa poleca czerwone buraki nadziewane fetą i ziemniakami, sałatkę z kabaczka i sałatkę z brokułów.
Czerwone buraki nadziewane:
http://naszdziennik.pl/wp/89317.html
Sałatka z kabaczka:
http://naszdziennik.pl/wp/89315.html
Sałatka z brokułów:
http://naszdziennik.pl/wp/89313.html


21. Groszek i spółka

Wśród wielobarwnych warzyw lata cieszących nie tylko zmysł naszego smaku, ale także i wzroku, znajdują się warzywa, o których być może czasami zapominamy w naszej letniej kuchni. Może dlatego, że są praktycznie dostępne przez cały rok w postaci suchej, mrożonek czy też konserw. A jednak, jak wszystkie, są najsmaczniejsze i najbardziej wartościowe, gdy są świeżo zerwane z krzaka – polecamy najnowszy wpis Małgorzaty Marszelewskiej opublikowany na blogAiD.

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/89623.html


22. Przemysł Śmierci

Skąd bierze się obecna zmowa milczenia odnośnie do faktu, że chore dziecko z wrodzonymi wadami rozwojowymi, którego zabicia odmówił prof. Bogdan Chazan, poczęło się z zapłodnienia in vitro?

http://www.naszdziennik.pl/mysl/86607.html


Wybrane artykuły udostępniamy na portalu NaszDziennik.pl, ale zachęcamy też do wspierania „Naszego Dziennika” poprzez kupowanie wersji papierowej albo elektronicznej:
sklep.naszdziennik.pl/

23. To obraża Boga i ludzkość. Autor: Sebastian Karczewski

Nie można prowadzić wojny w imię Boże! – podkreślił wczoraj Ojciec Święty podczas niedzielnej modlitwy „Anioł Pański”. W dramatycznych słowach Franciszek po raz kolejny zaapelował do społeczności międzynarodowej o pomoc wyznawcom Chrystusa w Iraku.

http://naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/90635.html

– Napawają nas niedowierzaniem i przerażeniem wiadomości nadchodzące z Iraku. Tysiące ludzi, w tym wielu chrześcijan, wypędzonych w brutalny sposób ze swoich domów. Dzieci zmarłe z pragnienia i głodu podczas ucieczki, schwytane kobiety, wszelkiego rodzaju przemoc, niszczenie dziedzictwa religijnego, kulturowego i historycznego – mówił Ojciec Święty w czasie spotkania z wiernymi na modlitwie „Anioł Pański” w Watykanie. – Wszystko to ciężko obraża Boga i ludzkość. Nie można rozsiewać nienawiści w imię Boga! Nie można prowadzić wojny w imię Boże! – podkreślił Franciszek. Podziękował jednocześnie tym, którzy z odwagą i nadzieją niosą pomoc prześladowanym braciom i siostrom w Iraku. – Mam nadzieję, że skuteczne rozwiązanie polityczne na szczeblu międzynarodowym i lokalnym zdoła powstrzymać te zbrodnie i przywrócić prawo – zaznaczył Franciszek.
 
Ojciec Święty powiedział, że aby lepiej zapewnić o swojej bliskości z tymi „drogimi mu ludźmi”, jako jego osobisty wysłannik w poniedziałek uda się do Iraku ks. kard. Fernando Filoni. Prefekt Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów ma przekazać w imieniu Papieża „wyrazy duchowej bliskości cierpiącej ludności oraz zanieść jej solidarność Kościoła”.
 
W wypowiedzi dla Radia Watykańskiego ks. kard. Fernando Filoni przyznał, że jest to trudna misja. Zapewnił jednak, że nie jest to gest jedynie symboliczny. – Chcę nie tylko zapewnić ich o trosce Papieża, ale także zobaczyć wraz z patriarchatem, co możemy zrobić jako Kościół powszechny. Niestety, nie po raz pierwszy chrześcijanie tego regionu muszą uciekać i doświadczać niewysłowionych cierpień. W takiej sytuacji żyją już od niemal stu lat. Powtarzało się to wielokrotnie. Ci ludzie noszą zatem w sobie wiele cierpień i rozumiem też obawy patriarchy Sako, który ostrzega przed ludobójstwem – powiedział prefekt Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów.
 
W wypowiedzi dla Radia Watykańskiego ks. abp Giorgio Lingua określił sytuację irackich chrześcijan jako „katastrofalną”. Nuncjusz apostolski w Iraku zwrócił uwagę, że „w najcięższym stanie są starcy i dzieci”. – Widziałem zdjęcia dzieci śpiących na gołej ziemi, dzieci wycieńczonych, z pokaleczonymi stopami. Trzeba się zapytać, co można w takiej sytuacji zrobić. Amerykanie rozpoczęli bombardowania. Jest to jakiś środek zaradczy, ale trzeba się też zapytać, dlaczego tak się stało. Czy wywiad nie wie, kto daje uzbrojenie bojówkom państwa islamskiego, dlaczego są tak dobrze uzbrojeni? Już dawno trzeba było się tym zająć – podkreślił ks. abp Lingua.
 
W sobotę na Twitterze Ojciec Święty zaapelował do katolików o solidarność z zagrożonymi chrześcijanami z Iraku. Zachęcił „wszystkie parafie i wspólnoty katolickie, by w sposób szczególny modliły się w tym końcu tygodnia” w ich intencji. „Proszę wspólnotę międzynarodową, by chroniła wszystkie ofiary przemocy w Iraku” – napisał Franciszek.
 
W czasie wczorajszego spotkania na modlitwie „Anioł Pański” Ojciec Święty zwrócił też uwagę na sytuację w Strefie Gazy, gdzie „po okresie rozejmu wznowiona została wojna, która zabija niewinne ofiary i jedynie pogarsza konflikt między Izraelczykami i Palestyńczykami”. Prosząc o modlitwę w intencji pokoju w tym rejonie, zachęcił też, aby polecać Bogu ofiary wirusa Ebola.

24. Katolicy i państwo

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Podejmujemy lekturę listu ks. kard. Augusta Hlonda „O chrześcijańskie zasady życia państwowego” w dobie kryzysu państwa wywołanego odrzucaniem tych zasad.

http://naszdziennik.pl/wp/90413.html

List pasterski ks. kard. Augusta Hlonda cz. 1

 http://naszdziennik.pl/wp/90427.html

Najmilsi w Chrystusie!

Dobrotliwa Opatrzność Boża przywróciła nam niepodległość, kiedy się w świecie coraz groźniej uwydatniać zaczynał kryzys Państwa. Ludzkość patrzy na szlachetne, a nawet genialne inicjatywy w polityce wewnętrznej
i międzynarodowej. Mężowie stanu poszczycić się mogą powodzeniem w niejednej arcytrudnej sprawie. Są przykłady polityki dostojnej, oryginalnej, górnie pojmowanej. A mimo to szerzy się wrażenie, że pogłębia się przesilenie samej instytucji Państwa.

Co skompromitowało w różnych krajach państwowość? Co ją do nieładu doprowadza? Czy tylko przypadkowe błędy, grzechy i niepowodzenia rządów? Czy nie raczej stosowanie fałszywych filozofij państwowych?
Czy nie uporne realizowanie doktryn politycznych, niezgodnych z istotą Państwa i z naturą ludzką? Czy nie uleganie ruchom ideowym, które od rewolucji francuskiej heretyzowały w Europie, usuwając prawo moralne
z życia publicznego, siejąc anarchię i rozkładając Państwo?

W wichrzastą godzinę dziejową odbudowujemy na praojcowskich sadybach niepodległe władztwo. Naród niczego odradzającej się Polsce nie poszczędził. Wiekami mierzy rytm życia, które z gorących serc przelewa w nowy ustrój ojczyzny. Nieśmiertelność chciałby tchnąć w organizm Państwa.

Ale czy ma jasną świadomość i zdrową psyche państwową? Czy posiada pełną naukę i prawdę o Państwie? Czy wyraźnie rozeznaje moralne zagadnienie życia państwowego? Czy kieruje się etycznymi zasadami zbiorowego bytu? Czy ma sumienie państwowe? Czy sięga do wiecznych źródeł mocy i postępu? Jakie ideały publiczne przyświecają mu w tej dziejowej chwili?

Niechże od kolebki państwowości polskiej, od grobu św. Wojciecha i mogił prymasowskich, idzie w naród wskazanie, jaką treść duchową i jaką moralną prawdę wlać należy w polskie Państwo i jego politykę. Nie podaję programów politycznych, bo to nie zadanie Kościoła. Nie piszę rozprawy, bo nie od tego jest list pasterski. Z chrześcijańskiej nauki o Państwie rzucam szkicowo pęk zasad i myśli. Niech one wskażą zasadniczy kierunek,
w którym dziś i w przyszłości płynąć powinna nawa Państwa polskiego – ku swym wielkim i świętym przeznaczeniom.

Zrodził się ten list ze świadomości obowiązku pasterskiego, a kierowały mną przy pisaniu wiara w Państwo polskie i ukochanie narodu. Zupełnie obca jest mi myśl krytykowania kogokolwiek. Niechże więc ten głos prymasowski wszystkich skupi przy chrześcijańskim poglądzie na Państwo do sumiennej służby ojczystej. Niech go nikt nie nadużywa do szerzenia nieporozumień i sporów, a kapłanów, pisarzy i mężów wiedzy niech do tego pobudzi, by jak najwięcej światła wnosili w dziedzinę etyki państwowej. Wszak ona tak bardzo wymaga wszechstronnego opracowania i spopularyzowania.

I. POCHODZENIE PAŃSTWA I WŁADZY PAŃSTWOWEJ

Państwo wywodzi się z natury ludzkiej, w której tkwi wrodzona skłonność
do łączenia się w większe zespoły dla celów bezpieczeństwa i porządku publicznego, dla postępu i rozwoju. Będąc potrzebą natury ludzkiej, Państwo jest nakazem owego odwiecznego zakonu moralnego, który Stwórca wyrył w sercu człowieka, a który nazywamy prawem przyrodzonym. „A ponieważ żadne społeczeństwo nie może istnieć, jeżeli ktoś nad wszystkimi władzy nie sprawuje, która by skutecznie pobudzała jednostki do wspólnych celów, jest rzeczą oczywistą, że zespołom ludzkim jest koniecznie potrzebna naczelna władza, wypływająca z tego samego zakonu Bożego, z którego społeczność pochodzi” (Leon XIII, encyklika „Immortale Dei”).

Zatem i Państwo, i władza jego wywodzą się nie z jakiegoś przygodnego wydarzenia dziejowego ani z dobrowolnej umowy ludzkiej, lecz z prawa przyrodzonego. To prawo nie określa wprawdzie ani ustroju Państwa, ani sposobu przekazywania władzy państwowej, a tym mniej osobę piastuna władzy, ale wprowadzając do społeczności państwowej władzę naczelną, jako konieczność natury, opromienia tę władzę majestatem Stwórcy, który jest zakonu przyrodzonego dawcą. W tym znaczeniu Kościół uczy, że Państwo i władza od Boga pochodzą. Tak też rozumiemy te miejsca Pisma świętego, które mówią o boskim pochodzeniu władzy. Przytaczam tylko owo dosadne twierdzenie św. Pawła: „nie masz zwierzchności, jeno od Boga, a które są, od Boga są postanowione” (Rz 13,1).

„Nauce katolickiej nie sprzeciwia się, że w pewnych wypadkach lud obiera tych, którzy mają stanąć na czele Państwa. W tych razach bowiem Bóg nie wyznacza ani formy, ani piastuna władzy bezpośrednio, jak wyznaczył Mojżesza i Dawida, lecz pośrednio przez lud. Taki wybór nie nadaje władzy, lecz wskazuje jedynie tego, który ma ją wykonywać. Każda władza zaś jest od Boga” (Leon XIII, encyklika „Diuturnum”). Tak pojmować należy te zwroty w nowoczesnych konstytucjach demokratycznych, które mówią o narodzie jako o źródle władzy państwowej.

Taka jest w krótkich słowach zasadnicza nauka Kościoła katolickiego o pochodzeniu Państwa i jego władzy. Wynika z niej:

a) Kościół bezwzględnie przyjmuje Państwo jako potrzebę przyrodzoną
i jako konieczne następstwo faktu, że człowiek, przez Boga stworzony, ma taką, a nie inną naturę. Państwo nie jest zatem czymś dowolnym, ale warunkiem naturalnego rozwoju ludzkości, która bez instytucji Państwa nie mogłaby osiągnąć swych przeznaczeń ziemskich i popadłaby w nieopisany chaos.

b) Państwo jest społecznością realną i zorganizowaną, nad którą wykonywa rządy widomy piastun władzy. Ustrój tej społeczności podlega rozwojowi i jest wynikiem czynników historycznych. Również przechodzenie władzy państwowej z jednej na inną osobę jest rzeczą rozwoju dziejowego. Natomiast władza państwowa, jako taka, nie jest tworem człowieka, nie jest płodem dziejów ani wynikiem woli czy mocy narodu, lecz następstwem natury ludzkiej.

c) Ponieważ prawo przyrodzone w myśl nauki Kościoła jest obowiązującym nakazem etycznym, przeto stosunek człowieka do Państwa i do władzy państwowej jest objęty moralnością katolicką.

W szczególności wypływają z tej nauki następujące zasady etyki państwowej.



Zasady te w kolejnych siedmiu fragmentach listu publikowanych od poniedziałku w „Naszym Dzienniku”.

Cz. 2 STOSUNEK PAŃSTWA DO BOGA
Cz. 3 SUWERENNOŚĆ PAŃSTWA I GRANICE JEGO WŁADZY
Cz. 4 PAŃSTWO A RODZINA
Cz. 5 i 6 PAŃSTWO A KOŚCIÓŁ
Cz. 7 KATOLICKA KARNOŚĆ OBYWATELSKA
Cz. 8 UDZIAŁ KATOLIKÓW W ŻYCIU PAŃSTWOWYM

List pasterski ks. kard. Augusta Hlonda cz. 2

 http://naszdziennik.pl/wp/90663.html

STOSUNEK PAŃSTWA DO BOGA

Państwo nie może nie uznawać w swym życiu Stwórcy, z którego woli i prawa się wywodzi, a który jest Panem zarówno jednostki, jak i społeczności, czyli Państwo nie może być ateistyczne, nie może się rządzić, jak gdyby Boga nie było, lecz powinno Boga czcić i religię szanować.

Tym podstawowym założeniem różni się zasadniczo nauka Kościoła od ześwieczczonej idei o Państwie. W pojęciu liberalnym, wolnomyślnym, laickim, Państwo nie uznaje Boga, nie liczy się z Nim pod żadnym względem, nie przyjmuje Jego praw etycznych, nie zważa na Jego religię, czyli jest zasadniczo bezwyznaniowe. Zwykle zaś posuwa się dalej i staje się bezbożne; ponieważ Boga wprost wyklucza, wykreśla z konstytucji, ruguje ze szkoły, wyrzuca z ustawodawstwa, a nawet kult Jego i wiarę prześladuje i samą myśl o Bogu, jak w bolszewii, krwawą przemocą w narodach tępi. W miejsce Boga stawia człowieka, rozum ludzki, ludzką wolę i swawolę, siłę materialną i terror. Skutki tej laicyzacji Państwa są takie, że chwieją się ustroje społeczeństw, bo zabrakło im trwałych podstaw. Polityka, sprowadziwszy społeczeństwo z drogi Bożej, wtrąciła je w nieład bez wyjścia. Wydaje się, jakoby szybkim krokiem zbliżała się jakaś wielka, a tragiczna w dziejach godzina, która w pamięci przyszłych pokoleń pozostanie odstraszającym dowodem, że kto pod budową ludzkości słupy autorytetu Bożego wywraca, ten świat w zwalisko społeczeństw zamienia. Wojnę przeciwko Bogu narody przegrać muszą, a nieraz przegrywają ją wśród straszliwych wstrząsów i kataklizmów dziejowych.

Nauka katolicka głosi, że prawo Boże obejmuje wszystko, jednostki, rodziny, narody i Państwa i że dlatego także wszelkie zbiorowe ustroje ludów wspierać się powinny na Bogu, co w żaden sposób nie ubliża ich powadze.

Ma Państwo wyznawać Boga i czcić Go, a Jego naturalnemu i objawionemu prawu dawać należny posłuch w ustawach, rządach i w całym swym życiu. Obowiązek ten tak ujmuje Papież Leon XIII: „Państwa nie mogą bez zbrodni tak się rządzić, jak gdyby Boga wcale nie było, lub odrzucać wszelką troskę o religię, jak gdyby była niepotrzebna i zbyteczna, lub wreszcie samowolnie obierać taką, jaka im do smaku przypada. Mają natomiast Państwa ścisły obowiązek czcić Boga i to w ten sposób, w jaki Bóg chce być czczony. A więc święte powinno być u władców Imię Boże” (Leon XIII, encyklika „Immortale Dei”).

Głosi przeto Kościół powrót życia państwowego od naturalizmu do Boga. Domaga się, aby schorzałe ustroje państwowe ratowano pierwiastkami Bożymi, które im odjęto, a bez których usychają. Woła, że władzę i prawa, i myśl obywatelską oprzeć należy o podstawę odwiecznych zasad, którymi się ludzkość rządzić powinna. To jest warunkiem uzdrowienia skołatanego życia państwowego, jak to stanowczo podkreślił Papież Benedykt XV, głosząc światu: „Obecne nieszczęścia nie ustaną, dopóki rodzaj ludzki nie wróci do Boga” (Alokucja z dnia 24 XII 1917).

ŹRÓDŁO I NORMY ETYKI PAŃSTWOWEJ

Państwo jest od Boga, ale nie jest Bogiem, a więc nie jest źródłem prawa obyczajowego, nie stwarza moralności ani nie ustanawia jej normy, lecz czerpie przepisy etyczne i odpowiedzialność moralną z tego samego zakonu, z którego płyną jego władza i uprawnienia. Przyrodzone prawo moralne i dekalog obowiązują Państwo w tej samej mierze, co jednostkę i rodzinę.

Państwo nie ma więc mocy uprawiania nieetycznych czynów, czyli zło nie staje się moralne i dozwolone przez to, że się go dopuszcza Państwo albo że się je popełnia z ramienia lub na rzecz Państwa. Dlatego też racja stanu i dobro Państwa są najwyższym prawem państwowym nie bezwzględnie, lecz w granicach i przy zachowaniu prawa Bożego. To, co w stosunku do dziesięciorga przykazań jest złem, bo niesprawiedliwością, kłamstwem, gwałtem, to pozostaje grzechem także w życiu publicznym, w monarchii, w republice, w czasie wojny i rewolucji, w okresie wyborczym, w stosunkach partyjnych. Nie ma pod słońcem władzy, której by wolno było nakazywać podwładnym czyny przeciwne dekalogowi. Moralność katolicka nakazuje bronić Państwa przed podstępem, intrygą, bezprawiem, ale nigdy nie uzna zbrodni za konieczność polityczną i nie uświęci żadnego nakazu niemoralnego.

Najbardziej stanowczo odrzuca też Kościół zasadę, że polityka w ogóle stoi poza dziedziną praw moralnych. To niczym nieuzasadnione roszczenie jest sprzeczne z podstawowym pojęciem o Państwie, wprowadza samowolę do życia publicznego i zamienia w piekło wzniosłą instytucję Państwa, stworzoną dla dobra i pomyślności ludzi.

Bo jakimże udręczeniem stałoby się życie ludów, gdyby prawo moralne przestało obowiązywać w dziedzinie państwowej! Czy rządy, hołdujące tej teorii, mogłyby się odwoływać do sumienia obywateli w imię jakiegoś autorytetu moralnego? Prawem stałaby się siła, bo moralna pustka w polityce prowadzi zawsze do polityki gwałtu. Dowodem tego są programy niektórych ruchów politycznych w Europie, które twierdzą, że o prawie stanowi siła i powodzenie, że siła kwalifikuje tego, kto ma rządzić, że polityka jest walką i że do walki należy wychowywać narody. To się skończyć musi katastrofą państwowości. Jest też zadaniem władzy politycznej podtrzymywać i popierać w Państwie zasady moralne jako podstawę porządku publicznego, spokojnego współżycia obywateli, materialnego i duchowego rozwoju społeczeństwa. Wynika to z posłannictwa Państwa. W tym względzie zachodzą niezrozumiałe zaniedbania. Dość wskazać na rozpasaną nieobyczajność, która zuchwale i niemal bezkarnie podkopuje fizyczne i moralne zdrowie narodów. Wielkie winy i wielka odpowiedzialność!

Państwo nie stoi poza etyką, tak jak nie stoi ponad nią. Albo jest etyczne, jeśli szanuje i popiera prawo Boże, albo jest nieetyczne, jeśli to prawo gwałci i zaniedbuje.


Zasady te w kolejnych siedmiu fragmentach listu publikowanych od poniedziałku w „Naszym Dzienniku”.

Cz. 3 SUWERENNOŚĆ PAŃSTWA I GRANICE JEGO WŁADZY

Cz. 4 PAŃSTWO A RODZINA

Cz. 5 i 6 PAŃSTWO A KOŚCIÓŁ

Cz. 7 KATOLICKA KARNOŚĆ OBYWATELSKA

Cz. 8 UDZIAŁ KATOLIKÓW W ŻYCIU PAŃSTWOWYM



25. Katolicy na stos

Jak blisko od nietolerancji do nienawiści pisze prof. Massimo Introvigne.

http://naszdziennik.pl/wp/90431.html


26. Obraz elementem kultu Serca Jezusa

Sztuka stanowi ważne uzupełnienie liturgii i duchowości w Kościele, a więc wprowadza w tajemnicę Chrystusa. Pomaga ona człowiekowi w spotkaniu z Chrystusem celebrowanym w Eucharystii, a także w przyjmowaniu Go do osobistego życia, aby na Nim je budować.

http://naszdziennik.pl/wp/90169.html


27. Męczennicy orędują za Polską: Zwyciężył zwycięstwem Boga

Po przemaszerowaniu sporego odcinka polecono o. Alfonsowi wsiąść do samochodu i odjechano. Wkrótce wypchnięto go brutalnie z auta i rozkazano iść przed siebie przez łąkę. Zachowywał spokój, w ręce trzymał różaniec, modlił się. Po chwili krzyknięto, by się odwrócił, i zaczęto strzelać prosto w jego twarz. Zakończył życie ze słowami modlitwy, a różaniec trzymał także w zastygłej ręce po śmierci.

http://naszdziennik.pl/wp/90165.html


28. Męczennicy za wiarę

Minęła już 23. rocznica śmierci dwóch polskich misjonarzy: o. Michała Tomaszka i o. Zbigniewa Strzałkowskiego.

http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/90547.html

29. Hejże! na sumienie!

Wszystkiego już spodziewaliśmy się po naszych współczesnych władzach, ale kiedy teraz wzywają one do walki z sumieniem jako największym wrogiem nowoczesnego człowieka i Polski, to po prostu osłupieliśmy. Co się z tymi ludźmi stało? – pyta ks. prof. Czesław S. Bartnik.

http://naszdziennik.pl/wp/90425.html

30. Z Kuklińskim w Polskę

Filip Frąckowiak: Zdecydowałem się przygotować wystawę, która będzie mogła dojechać do każdego zakątka Polski. Ta edukacyjna ekspozycja została przygotowana także z myślą o uczniach szkół. W czasie gdy odbiera się lekcje historii, zakłamuje ją i pomija, młodzież powinna otrzymywać więcej propozycji od niezależnych instytucji zajmujących się historią Polski i promocją najpiękniejszych jej stron.

http://naszdziennik.pl/mysl-felieton/89695.html


31. Spotkanie autorskie z Joanną i Jarosławem Szarkami

Z okazji 70. rocznicy Powstania Warszawskiego oraz 150. rocznicy śmierci Romualda Traugutta gorąco zapraszamy na spotkanie z Joanną i Jarosławem Szarkami, które odbędzie się w warszawskiej księgarni „Naszego Dziennika”.
Autorzy podczas spotkania będą prezentować i podpisywać swoje książki: „Powstanie Warszawskie 1944 Gloria Victis” oraz „Powstanie Styczniowe”.

http://naszdziennik.pl/zaproszenie/87421


32. Siedmiu wspaniałych

Jeśli Pierwsza Kompania Kadrowa była legendą Wojska Polskiego, to Siódemka „Beliny” była legendą Kadrówki – pisze Piotr Szubarczyk.

http://naszdziennik.pl/mysl/89783.html


33. Wychowanie to nie paragrafy

Stwierdzenie minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej, jakoby Deklaracja Wiary nauczycieli łamała Konstytucję, gdyż szkoła publiczna powinna być neutralna światopoglądowo, a kuratorzy mają obowiązek strzec tej neutralności, rodzi poważne zastrzeżenia – podkreśla Dr Marek Dobrowolski, adiunkt w Katedrze Prawa Konstytucyjnego KUL.

http://naszdziennik.pl/wp/89061.html


34. PRACOWNIE RODZINNE: Kącik biblijny

Gdy zaznajamiamy dzieci z Biblią, nie możemy pominąć sensu duchowego. Zrozumienie symboli, figur, przypowieści jest konieczne, aby mali chrześcijanie mogli świadomie uczestniczyć w Liturgii.

http://naszdziennik.pl/wp/89111.html


35. Nauczyciel ma prawo działać zgodnie z sumieniem

W Konstytucji RP nie istnieje sformułowanie „neutralność światopoglądowa” – oświadczenie przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski ks. abp. Stanisława Gądeckiego.

http://naszdziennik.pl/wp/88835.html


36. Rządowa pseudotroska

W reformie obniżenia wieku szkolnego nie chodzi o dobro dziecka czy podniesienie poziomu nauczania – komentuje Karolina Elbanowska.

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/88743.html


37. Zaszczyt dla mnie ginąć razem z Trauguttem

Dobra jest i pożyteczna uczoność, naturalnie prawdziwa uczoność i gruntowna, a nie powierzchowna, ale ważniejsza nad to wszystko uczciwość. Prawdziwa poczciwość musi zawsze iść w parze ze zdrowym rozsądkiem i to jest dla człowieka bardzo wystarczającym i koniecznie potrzebnym – fragmenty listów Romualda Traugutta ukazują wartości, które przyświecały mu w wychowaniu dzieci.

http://naszdziennik.pl/wp/89573.html

38. Otwieram groby Ojców na świadectwo Wam

Homilia JE ks. bp. Józefa Zawitkowskiego z Łowicza wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej w 150. rocznicę wykonania wyroku śmierci na Romualdzie Traugucie i członkach Rządu Narodowego

http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/89665.html


39. Zmarła Anna Biernacka

Lipsko pożegna Annę Biernacką ocaloną przez swą teściową – bł. Mariannę Biernacką – przed rozstrzelaniem przez Niemców. Kobieta zmarła wczoraj w wieku 98 lat.

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/89661.html


40. Wymodliła trzeźwość syna

Hanna Karpiel, góralka z Zakopanego, już od kilku lat co miesiąc uczestniczy w nabożeństwie pierwszych sobót miesiąca. Jak wyznaje, u Matki Bożej Fatimskiej wymodliła już morze łask dla siebie i swoich bliskich. Największą z nich jest trzeźwość syna. – Pił całe lata, a od siedmiu lat jest już trzeźwy. Tę wielką łaskę zawdzięczam Panu Bogu i Maryi – mówi.

http://naszdziennik.pl/wp/89725.html


41. Eksperci od aborcji

Sumienie narusza prawa pacjentów, aborcja jest prawem człowieka, a instytucje samorządowe nie mają prawa do klauzuli sumienia – przekonują eksperci z Komitetu Bioetyki przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk (PAN).

http://naszdziennik.pl/wp/89529.html


42. Złemu zależy, aby milczeli prawi ludzie

Obserwujemy niespotykaną manifestację zła i pogardy dla przyjętych w życiu społecznym zasad moralnych. W ten program włączono skorumpowaną wrażliwość moralną administracji, przedstawicieli mediów, głosy różnych ekspertów i środowisk niby odpowiedzialnych za życie ludzkie, wreszcie decyzje sądowe i całkowite zlekceważenie takiego pojęcia jak głos sumienia – felieton ks. bp. Stanisława Stefanka.

http://naszdziennik.pl/wp/89527.html


43. Wyjątkowy powstaniec

Leszek Rysak: Radością dla nas są spotkania i świadectwa osób, które znały Prymasa Tysiąclecia.

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/89451.html


44. Silni Rodziną Radia Maryja

Są wypadki, że nasi kanadyjscy znajomi zaczynają na nowo interesować się wiarą dzięki świadectwu Polaków. Widzą na przykład procesję albo opowiadamy im, że idziemy w pielgrzymce do sanktuarium w Midland. Wtedy pytają, a czasami się przyłączają – opowiada pan Stanisław Śliwiński, od 20 lat mieszkający w Kanadzie.

http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/89311.html


45. Wspierajmy protesty przeciw prześladowcom chrześcijan. Akcja CitizenGo

Drodzy Państwo,
zapoznawałam się w ostatnich dniach z artykułami na temat sytuacji prześladowanych Chrześcijan. Trudno jest czytać o cierpieniach dzieci i dorosłych... Większość zdjęć dotycząca tego, co aktualnie przeżywają Chrześcijanie w Iraku i innych krajach pokazuje w drastyczny (i - niestety - prawdziwy) sposób dramat tysięcy rodzin, których członkowie są gwałceni i zabijani...

Meriam Ibrahim została uwolniona. Międzynarodowe zainteresowanie sprawą przyniosło dobry rezultat. Dziś p. Meriam jest już z Mężem i dziećmi w USA. Przypomnijmy, że jedną z akcji w jej obronie była petycja na CitizenGO, którą podpisaliśmy w liczbie 310.676 osób. To nasz wspólny sukces.

Zróbmy wszystko, co możliwe, aby pomóc innym prześladowanych Chrześcijanom. Pamiętajmy o modlitwie. I podpiszmy petycję!

Petycja: http://citizengo.org/pl/10495-realna-pomoc-dla-przesladowanych-chrzescijan
została skierowana m.in. Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy oraz do rządu Włoch ze względu na pełnioną przez ten kraj prezydencję w Unii Europejskiej. Ze strony CitizenGO sprawą zajmuje się nasz włoski partner Luca Volontè (wcześniej przewodniczący grupy chadeków w Radzie Europy), który zamierza przekazać petycję (po zebraniu dużej liczby podpisów) jej adresatom. Już po wystartowaniu akcji otrzymaliśmy pozytywne sygnały z instytucji europejskich z informacją o tym, że istnieje duża szansa na zwiększenie ich aktywności w obszarze przeciwdziałania prześladowanym Chrześcijanom.

Do wielkich prześladowań dochodzi m.in. w Iraku, Syrii, Nigerii, Kamerunie, Sudanie, Pakistanie, Somalii i Egipcie. Chrześcijanie zmuszani są do opuszczania swoich domów oraz zamykani w więzieniach za bluźnierstwo, jakim ma być wyznawanie innej wiary niż islam. Regularnie dochodzi też do podpaleń kościołów oraz do rzezi modlących się w nich osób. Chrześcijańskie dziewczynki są gwałcone oraz zmuszane do zawierania małżeństw wbrew ich woli. W Iraku każdego dnia setki Chrześcijan otrzymują ultimatum: nawróćcie się na islam, wyjedźcie z kraju albo czeka Was śmierć.

Według Międzynarodowego Towarzystwa Praw Człowieka, 80 procent wszystkich aktów dyskryminacji na tle religijnym do jakich dochodzi w dzisiejszym świecie, skierowanych jest przeciwko Chrześcijanom.

Centrum Badań Chrześcijaństwa na świecie ze Stanów Zjednoczonych szacuje, że każdego roku 100 tysięcy chrześcijan umiera za wiarę. Oznacza to, że w wyniku prześladowań religijnych, co pięć minut ginie jedna osoba.

Niestety, te zatrważające zjawiska nie spotykały się do tej pory z należytą reakcją ze strony instytucji europejskich. Pewna nadzieja na zmianę tej sytuacji pojawiła się, gdy w czasie okresu swojego przewodnictwa w Radzie Europejskiej, Włoski Rząd zadeklarował, że podejmie się obrony i promowania wolności religijnej oraz zwalczania przemocy i dyskryminacji na tle religijnym na świecie. W oficjalnym programie włoskiej prezydencji zapisano: "prezydencja będzie wspierać wszelkie wspólnotowe inicjatywy związane z promowaniem wolności religijnej i wolności przekonań".

Podpiszmy petycję i zachęćmy do udziału w niej naszych przyjaciół i znajomych. Musimy działać! Niech modlitwa i petycja będą początkiem naszego zaangażowania na rzecz obrony naszych prześladowanych za wiarę Sióstr i Braci!

http://citizengo.org/pl/10495-realna-pomoc-dla-przesladowanych-chrzescijan

Serdecznie pozdrawiam w imieniu całego Zespołu,

Magdalena Korzekwa, Polish Campaigns Manager

45. Modlitwa o pokój i wiarę

Koreańczycy mają piękny zwyczaj: zanim o coś poproszą, najpierw dziękują za to, co już otrzymali. I właśnie te oczekiwania, a przede wszystkim podziękowanie za dar papieskiej wizyty na tej ziemi, uwidaczniają się w modlitwie, jaka została ułożona i była odmawiana przed przyjazdem Papieża – polecamy rozmowę z ks. Pawłem Zawadzkim SAC, od 1991 roku posługującym w Korei Południowej.
Przeczytaj całość:  http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/91219.html


46. Do czego Ty mnie powołujesz, Panie

Matka i dziecko wchodzące do ośrodka aborcyjnego z pewnością są wśród najuboższych z ubogich i oczekują miłości i miłosierdzia – rozmowa z Mary Wagner z Kanady, która za działalność pro-life trafiła na 23 miesiące do więzienia.
Przeczytaj całość:  http://naszdziennik.pl/mysl/91335.html


47. Korea Południowa – kraj papieskiej pielgrzymki

Polecamy galerię zdjęć z Korei Południowej.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/galeria/91197.html


48. Wezwani do świętości

Na prośbę naszych Czytelników publikujemy homilię ks. abp. Stanisława Wielgusa wygłoszoną w Radecznicy.
Przeczytaj całość:  http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/91163.html


49. Siła jednocząca rozbitków

Jesteśmy przed świętem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Inżynierowie nowego ładu społecznego znają wagę tego dnia i dlatego tak mobilizują wszystkie siły, ażeby w niepamięć poszła nasza historia i obyczaje pracowitych ludzi, zauważa w cotygodniowym felietonie ks. bp Stanisław Stefanek.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/mysl/90825.html

50. Odnowić pamięć o Bożej Miłości: Złoty wiek kultu w Polsce

Kazania wniosły nieoceniony wkład w rozwój i utrwalenie kultu Najświętszego Serca Jezusa – pisze ks. Janusz Królikowski.
Przeczytaj całość:
http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/91221.html

51. Gdzie dziś umierają za Chrystusa

Już ponad sto lat temu angielski konwertyta ks. Robert Hugh Benson w powieści „Pan świata” podkreślał, że usuwanie w świecie chrześcijaństwa rozwija się konsekwentnie i prowadzi do panowania szatana. Twórczość ks. Bensona stała się inspiracją do cyklu homilii Papieża Franciszka.
Przeczytaj cały artykuł z dzisiejszego Magazynu „Naszego Dziennika” pt. RATUJMY KATOLIKÓW NA ŚWIECIE: http://www.naszdziennik.pl/wp/91667.html


52. KOREA PÓŁNOCNA – TOTALITARNE ZNIEWOLENIE

Wszyscy więźniowie wiedzą, że dzieci są zabijane zaraz po urodzeniu. Owija się je w kawałek materiału i pali na znajdującym się przy obozie wzgórzu. Los 166 księży i zakonników, którzy pod koniec wojny pozostali w Korei Północnnej, nie jest do tej pory znany. W latach 80. XX wieku, kiedy się o nich upominano, oficjalne władze Korei Północnej zawsze odpowiadały: „Te osoby są nam całkowicie nieznane”.
Przeczytaj cały artykuł z dzisiejszego Magazynu „Naszego Dziennika” pt. RATUJMY KATOLIKÓW NA ŚWIECIE: http://www.naszdziennik.pl/wp/91663.html

53. Oni nas potrzebują

Tylko w Dahuk jest ponad 60 tys. chrześcijan, którzy uciekli przed islamskim bestialstwem. Brakuje im schronienia, jedzenia, wody, lekarstw, a także funduszy. Pomóżmy chrześcijanom z Iraku przetrwać ten czas próby. Ochrońmy ich – oni nas potrzebują – apeluje ks. prof. Waldemar Cisło.
Przeczytaj cały artykuł z dzisiejszego Magazynu „Naszego Dziennika” pt. RATUJMY KATOLIKÓW NA ŚWIECIE: http://www.naszdziennik.pl/wp/91669.html

54. Są w wielkiej potrzebie

Polecamy rozmowę z Marią Lozano z organizacji Kirche in Not (Kościół w Potrzebie) przebywającą w Iraku, w mieście Erbil.
Przeczytaj cały artykuł z dzisiejszego Magazynu „Naszego Dziennika” pt. RATUJMY KATOLIKÓW NA ŚWIECIE: http://www.naszdziennik.pl/mysl/91575.html


55. Iść, dojść, spotkać

Iść, dojść, spotkać Jezusa i dzielić się Jego zbawieniem – to jest sens naszego pielgrzymowania – mówił wczoraj na Jasnej Górze ks. abp Celestino Migliore. Nuncjusz apostolski w Polsce przewodniczył uroczystej Sumie pontyfikalnej odprawianej na szczycie. Na uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny do naszego narodowego sanktuarium przybyło ok. 100 tys. pielgrzymów.
Przeczytaj całość:  http://www.naszdziennik.pl/wp/91611.html


56. Nieście światu nadzieję

W czasie pielgrzymki do Korei Południowej Ojciec Święty Franciszek wzywa do niesienia światu „świadectwa Ewangelii nadziei”. Franciszek wezwał do odrzucenia nieludzkich modeli ekonomicznych, które tworzą nowe formy ubóstwa i marginalizacji pracowników oraz „kultury śmierci, która deprecjonuje obraz Boga, Boga życia, i narusza godność każdego mężczyzny, kobiety i dziecka”.
Przeczytaj całość: http://www.naszdziennik.pl/wp/91651.html


57. Odpust u Łaskawej Matki

Blisko 6 tys. pielgrzymów z kraju i zagranicy uczestniczyło w uroczystościach inaugurujących tegoroczny Wielki Odpust Krzeszowski w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.
Przeczytaj całość: http://www.naszdziennik.pl/wp/91607.html


58. Ogólnopolskie dziękczynienie za kanonizację św. Jana Pawła II

W niedzielę, 17 sierpnia 2014 r., w 12. rocznicę zawierzenia świata Bożemu Miłosierdziu przez Jana Pawła II, w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach odbędzie się ogólnopolskie dziękczynienie za kanonizację św. Jana Pawła II. W czasie uroczystości po raz pierwszy będzie rozdawany „Balsam Miłosierdzia”.
Przeczytaj całość:  http://www.naszdziennik.pl/zaproszenie/86511,ogolnopolskie-dziekczynienie-za-kanonizacje-sw-jana-pawla-ii.html

59. Powołani do świadectwa

Kat ściął głowę 20-letniej Lutgardy. Wcześniej ciało jej męża rozdarły cztery zaprzężone woły. Ojciec Święty Franciszek dziękował w Seulu za świadectwo 124 męczenników koreańskich. O odwagę opowiadania się za Chrystusem Papież apelował do młodzieży.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/91887.html


60. Iskra miłosierdzia

Jan Paweł II przed 12 laty, 17 sierpnia 2002 r., w Łagiewnikach poświęcił świat Bożemu Miłosierdziu, wyrażając życzenie, aby dotarło ono „do wszystkich ludzi na ziemi i wypełniło ich serca nadzieją”. Te słowa stały się „iskrą”, która zachęciła grupę świeckich, księży i biskupów do zorganizowania w Bogocie pierwszego Apostolskiego Światowego Kongresu Bożego Miłosierdzia.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/91879.html


61. Sierpień ze św. o. Maksymilianem Marią Kolbem – Cudowny Medalik

Gdy na odjezdne przyszedł mnie pożegnać, zrobiłem ostatni wysiłek. Wręczyłem mu Cudowny Medalik, przyjął. Następnie zaproponowałem spowiedź. „Nie jestem przygotowany, nie! absolutnie nie!” – padały słowa, potem zgięły się kolana i rzewna odbyła się spowiedź.
Przeczytaj całość:  http://naszdziennik.pl/wp/91959.html


62. Św. Jan Paweł II o Maryi

Ta, która przemawiała pieśnią na ustach praojców, przemówiła w swoim czasie tym Wizerunkiem, poprzez który wyraziła się Jej macierzyńska obecność w życiu Kościoła i Ojczyzny – przypominamy papieską homilię wygłoszoną w czasie Mszy św. odprawionej pod szczytem Jasnej Góry, 4 czerwca 1979 r.
Przeczytaj całość:  http://naszdziennik.pl/wp/91897.html

63. Dzieci a rzeczywistość

Jadwiga Zamoyska: Należy dzieci kształcić, zabawiać, zajmować rzeczywistością i prawdą, opowiadać im tylko rzeczy prawdziwe – z historii świętej, dziejów narodowych lub zjawisk przyrody – a unikać wszelkich opowiadań, które wyobraźnię wykolejają, w szczególności zaś tych, co wytwarzają tak szkodliwą i niebezpieczną dla dzieci bojaźliwość. Nie opowiadać o duchach, gusłach, czarownicach, zbójach, wilkach, którymi dzieci straszą.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/91089.html


64. Elementarz bije po kieszeni

Takiego kuriozum nie odnotujemy w żadnym państwie, gdzie władze poważnie traktują jakość kształcenia z zastosowaniem elementarza dla uczniów klas pierwszych szkół podstawowych – stwierdza prof. Bogusław Śliwerski, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych Polskiej Akademii Nauk.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/polska-kraj/90901.html


65. Najważniejszą szkołą charakteru jest rodzina

Ks. bp Jan Wątroba podkreślił, że życiorys bł. Edmunda Bojanowskiego przypomina nam, iż najważniejszą szkołą charakteru jest rodzina. To w rodzinnym środowisku kształtuje się nasza wrażliwość na drugiego człowieka, nasza akceptacja dla jego inności, nasza gotowość do spieszenia z pomocą w jego radościach i smutkach. Bł. Edmund kształtował swoją wrażliwość właśnie w rodzinie.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/90103.html


66. PRACOWNIE RODZINNE: Matematyka inaczej

Matematyka wdraża do wysiłku umysłowego, do samodyscypliny, samokontroli, wyobraźni. Wyrabia koncentrację uwagi. Obiektywizm myślenia matematycznego może być pomocą w doprowadzaniu do równowagi psychicznej, uspokojenia nadmiernie pobudzonej sfery emocjonalnej. Rzetelność myślenia matematycznego sprzyja wytworzeniu prawidłowego kontaktu z rzeczywistością.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/90421,matematyka-inaczej.html


67. Słowacja chroni rodzinę

Tylko związek kobiety i mężczyzny może być nazwany małżeństwem, dziecko ma prawo do matki i ojca, a państwo nie może narzucać seksedukacji, której nie akceptują rodzice – to założenia, do których niebawem ustosunkują się Słowacy w ogólnokrajowym referendum.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/90417.html

68. Tipi w ogrodzie

Jako alternatywę dla plastikowego domku z wielkiego sklepu proponujemy tipi, które przeniesie nasze dzieci na Wielkie Równiny Ameryki. Nie trzeba wiele, żeby rozwijać wyobraźnię i stworzyć klimat niezapomnianej przygody. Wystarczy tuzin leszczynowych tyczek i parę starych zasłon albo koców.
Przeczytaj całość: http://on.fb.me/1pNnaWU


69. Piękny uśmiech i zdrowie

Lekarz dentysta Joanna Oleksiak radzi, jak prawidłowo dbać o zęby.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/91243.html

70. Wybielanie zębów

Zdrowe, białe, lśniące zęby to marzenie wielu osób. Utrzymanie ich jednak w doskonałym stanie okazuje się trudnym zadaniem. I tutaj przychodzą nam na pomoc gabinety stomatologiczne oferujące coraz to nowe metody wybielania zębów.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/91237.html

71. Natura najlepsza

Stefania Korżawska podaje przepisy m.in. na naturalną pastę do zębów.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/91215.html

72. Zabiegi refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia

Nie wszystkie zabiegi stomatologiczne są refundowane. Sprawdźmy, za które nie musimy płacić.
Przeczytaj całość: http://naszdziennik.pl/wp/91331.html

73. W następnym dodatku „Szlachetne Zdrowie”: MOWA I SŁUCH

Już za miesiąc, 11 września:
Najczęstsze choroby narządu mowy i słuchu
Jak zapobiegać utracie słuchu?
Co szkodzi naszym narządom mowy i słuchu?