Spis treści  (Warto_sierpień2016.html)


Rozdział  "Nasi"...  to novum.
Uzasadnienie:
w internecie, jak w rzeczywistości, spotykamy
drogocenności:  elementy "odżywcze", sprzyjające rozwojowi człowieka i społeczeństw oraz  "śmieci" i trucizny.
Musimy się uczyć wyławiać "pożywne owoce" z tego internetowego oceanu, gromadząc argumenty "za" i "przeciw".



 ********* "N A S I" (Andrzej, Barbara, Wiesława, Krzysztof  z SRK AŁ) polecają, pytają, inicjują:*********

1. W 75 rocznicę śmierci Ojca Maksymiliana Kolbe

Oglądaj i polecaj film dokumentalny Wydawnictwa AZ, reżyseria: Małgorzata Pabis, scenariusz: Małgorzata Pabis i Antoni Zięba p.t.
 
"Dzieło życia i testament św. Maksymiliana M. Kolbego https://www.youtube.com/watch?v=RAuuu-aj38Y


Święty Maksymilian Kolbe - "Szaleniec Niepokalanej" jest nadal zbyt mało znany w społeczeństwie.
Już wiek mija od czasu, gdy młody franciszkanin -
Maksymilian pojął, jak ważną rolę spełniają środki masowej informacji.
Pojął i powziął decyzję o wydawaniu miesięcznika  "RYCERZ NIEPOKALANEJ".
Zrealizował ten heroiczny zamiar wraz z b
raćmi franciszkanami, w Niepokalanowie.

Nie do przecenienia jest dobro, wynikające z
decyzji ewangelizowania i propagowania społecznej nauki Kościoła Katolickiego przez to czasopismo i przez radio w Niepokalanowie (1938 rok), działąjące także dziś
.


A.  Święto Maksymiliana Marii Kolbe w Łodzi

14 sierpnia 2016 w parafii na Dąbrowie obchodziliśmy Święto Patronalne św. Maksymiliana Marii Kolbe.
W uroczystej mszy świętej, pod przewodnictwem Biskupa Adama Lepy wzięły udział delegacje wielu parafii wraz z kapłanami, "własne" grupy parafialne i wielu wiernych nauczaniu KK, prowadzonym niezwykłą, autorską, franciszkańską metodą.
Cieszmy się z franciszkanów, dziękujmy Świętemu Maksymilianowi!
Uwaga:
Nadal można zwiedzać wystawę
poświęconą Świętemu - jest jeszcze "na chórze" kościoła  na Dąbrowie.

B. Audycje Duc in altum Księdza Profesora Marka Chmielewski (KUL)

  św. Maksymilian Maria Kolbe – życie cz. I:  http://www.radiomaryja.pl/multimedia/duc-in-altum-sw-maksymilian-maria-kolbe-zycie-cz-i/
 św. Maksymilian Maria Kolbe – życie cz. II:  http://www.radiomaryja.pl/multimedia/duc-in-altum-sw-maksymilian-maria-kolbe-zycie-cz-ii/


C. Powstaje film o św. Maksymilianie "Dwie Korony"

Fundacja Filmowa im. św. Maksymiliana rozpoczyna zbiórkę funduszy na realizację fabularyzowanego filmu dokumentalnego przybliżającego postać św. Maksymiliana M. Kolbe, pod tytułem „Dwie Korony”. 19 sierpnia br. w Niepokalanowie ruszają zdjęcia fabularyzowane do filmu.

Film realizowany jest we współpracy i pod patronatem Zakonu OO. Franciszkanów OFMConv.  W warstwie dokumentalnej zobaczymy m.in. Kazimierza Piechowskiego, który w Oświęcimiu osobiście poznał świętego. W zdjęciach fabularyzowanych wystąpią: Adam Woronowicz, Cezary Pazura, Artur Barciś, Dominika Figurska, Marcin Kwaśny, czy Maciej Musiał.

- Postać św. Maksymiliana Kolbe wydaje się nieco zapomniana, dlatego chcemy przybliżyć światu tego niesamowitego człowieka, który może być inspiracją dla ludzi XXI wieku – mówi Michał Kondrat, reżyser i producent filmu i dodaje – Niewiele osób wie, że ten Święty przekraczał swoją epokę, wymyślał nowe rozwiązania i osiągał wielkie cele. Swoje życie oddał za współwięźnia w Auschwitz.

Do tej pory nakręcono 1/3 filmu, obejmującą zdjęcia dokumentalne we Włoszech i w Polsce. W sierpniu rozpoczynają się zdjęcia w Japonii, a także zdjęcia fabularne w podwarszawskim Niepokalanowie, gdzie wybudowano m.in. fragment obozu Auschwitz. Producenci zainwestowali w dokument 250 tys. PLN, do końca realizacji brakuje jeszcze 500 tys. PLN. Dlatego fundacja postanowiła zwrócić się o pomoc i zaprosić wszystkich zainteresowanych do wsparcia produkcji filmu, organizując zbiórkę publiczną.

Darowizny można wpłacać na konto Fundacji Filmowej im. Świętego Maksymiliana Kolbe, nr: 66 1090 1694 0000 0001 3028 7919
z dopiskiem „Maksymilian”.

Strona internetowa Fundacji: http://www.kolbe.org.pl

Więcej informacji o filmie „Dwie Korony”: http://www.kolbe.org.pl/index.php/o-filmie

Zwiastun filmu: https://www.youtube.com/watch?v=vdsOTrMolCo

Informacje dla dziennikarzy: Agnieszka Kminikowska tel.: +48 662 051 858, e-mail: media@kolbe.org.pl


Wizja -Świętego Maksymiliana Maria Kolbe - DWIE KORONY

W 1906 w kościele św. Mateusza w Pabianicach, według jego relacji, Rajmundowi ukazała się Najświętsza Maryja Panna, trzymająca w ręce białą i czerwoną koronę. Zapytała go, którą wybiera, dając do zrozumienia, że czerwona oznacza męczeństwo, a biała czystość, po czym wziął obydwie
fragment z fimu          https://www.youtube.com/watch?v=TVBIW8BCczs


D. Św. Maksymilian Kolbe jako wzorzec komunii człowieka z Bogiem i Niepokalaną - ks. prof. Tadeusz Guz

Ksiądz Profesor Tadeusz Guz był od młodości zafascynowany postacią Świętego.
W 70 rocznicę śmierci Świętego (2011) audycje "Rozmowy Niedokończone"  https://www.youtube.com/watch?v=sdVgUBubESU

-----O SUMIENIU (ciąg dalszy tematu z marca)-------

W "Naszym Dzienniku" publikowane są:
- dalsze odcinki Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II:  (cz17... 22)

1. Jak, z czym, z kim zmagali się i zmagają nadal Papieże?

Wielu Papieży zasłużyło na miano Święty Kościoła Katolickiego. Wielu to ludzie, którzy widzieli, wiedzieli i "wyczuwali" więcej, bo byli w bliskim osobowym kontakcie z Duchem Świętym...
Papieże jako Apostołowie swoich czasów, jako Osoby Wybrane z wielu stanowią Boży Dar dla ludzkości.

Niech przyczynkiem dla tego ważnego i obszernego (fascynującego) tematu będą informacje dotyczące pontyfikatów XX wieku i kilku ważnych encyklik - orędzi, papieskich tekstów wskazujących na ciągle "odradzające się" w nowych pokoleniach i zmieniające się w czasie - zagrożenia dla duszy i ciała.
W encyklikach, często dokumentach natchnionych  znajdziemy definicje różnych zagrożeń. Myślę, że
każdy "dla siebie" może odnaleźć objaśnienie: jak żyć "tu i teraz" wspierając swym życiem bliskich, zbliżając bliźnich do Osobowego Dobra w dalekosiężnym celu: wspólnotowego spotkania się z Osobą Stwórcy i innymi Osobami w wieczności:

1) Pius X
(1903-1914) - Święty KK
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Pius_X
     encyklika o zasadach modernistów:
Pascendi dominici gregis (1907);  Czytaj...
     Czytaj o Soborze Watykańskim I:     https://pl.wikipedia.org/wiki/Sob%C3%B3r_watyka%C5%84ski_I
      

2) Benedykt XV
(1914-1922)
   https://pl.wikipedia.org/wiki/Benedykt_XV
   encyklika o przyczynach I wojny światowej: 
Ad beatissimi apostolorum (1914).

3) Pius XI  (1922-1939)

 
4) Pius XII  (1939-1958)
   Artykuł " Pół wieku przekłamań". Autor Adam Suwart   


5) Jan XXIII (1958-1963)
- Święty KK


6) Paweł VI (1963-1978) - Błogosławiony KK
Encyklika "Humanae vitae"  o zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego (1968)


http://realaudio.opoka.org.pl:8080/ramgen/RVaudycje/2008/08/20080817_swiety_tygodnia1.rm

Myślę, że warto ten temat kontynuować. Zachęcam do przesyłania adresów czy tekstów nawiązujących do tej tematyki.


 "Wielkość papiestwa". Autor: Adam Kowalik

  http://www.pch24.pl/wielkosc-papiestwa,23747,i.html

Papiestwo jest jedyną instytucją na świecie, która istnieje nieprzerwanie dwadzieścia wieków. Nie tylko istnieje, ale w poważnym stopniu wpływa na losy ludzkości. Bez posiadania licznych dywizji, o które, podczas znanej rozmowy z Churchillem, drwiąco pytał Stalin, Namiestnicy Chrystusa na ziemi zmieniali świat.
 
Siła papieży nie wynika bowiem z wielkości należącego do nich państwa, posiadanych zasobów naturalnych ani siły armii, lecz z pełnionej funkcji przedstawicieli Boga na ziemi i wynikającego stąd autorytetu.
 
Przerastające ludzkie siły zadanie kierowania Kościołem, możliwe jest do udźwignięcia przez człowieka wyłącznie dzięki pomocy Ducha Świętego. On strzeże Kościół przed wypaczeniem nauki Chrystusa. Znamy z historii wybitnych, pobożnych papieży, możemy wskazać i takich, na szczęście nielicznych, którzy swoim postępowaniem gorszyli wiernych. Duch Święty nie pozwolił jednak, by słabość jednej osoby zniszczyła autorytet urzędu.
 
Bóg kryjąc się przed oczami ludzi żyjących, pozostawił swym uczniom na ziemi stabilny punkt odniesienia, skałę, na której mogą budować swoje życie, a jest nią papiestwo. Kolejni następcy świętego Piotra ponoszą odpowiedzialność za zachowanie całego depozytu wiary katolickiej oraz ostrzeganie ludzkości przed zagrożeniami, które niosą poszczególne epoki.
 
Obrońcy Europy
 Wbrew popularnym w ostatnich stuleciach tendencjom do zamykania Kościoła w zakrystii, sfery religijnej nie da się oddzielić od innych obszarów życia ludzkiego. W końcu człowiek stanowi jedność ciała i nieśmiertelnej duszy. Obie sfery wzajemnie się przenikają. Obecnej rezerwy Kościoła wobec wikłania się bezpośrednio w politykę nie należy mylić z niestosownością takiego zaangażowania. To nie kto inny, a właśnie papieże zmuszeni zostali przed wiekami, by wziąć w swoje ręce opiekę nad ludnością Rzymu, opuszczoną przez osłabione cesarstwo, cierpiącą od najazdów barbarzyńców. Owocem tego było powstanie Państwa Kościelnego. Przetrwało ono ponad 1000 lat z korzyścią zarówno dla mieszkańców, którzy pod opieką dobrotliwych ojców, jakimi byli dla nich władcy-papieże, mogli spokojnie żyć, jak i dla Stolicy Apostolskiej, która dysponując własnym państwem, nie musiała się bać nacisków możnych tego świata.
 
Warto przypomnieć ogromną rolę papiestwa w zatrzymaniu agresji muzułmańskiej na Europę. To Ojciec Święty Urban II pchnął rycerstwo Europy na wyprawy krzyżowe, by broniło chrześcijańskiego Wschodu przed naporem muzułmanów. W wiekach późniejszych aktywność Stolicy Apostolskiej niejednokrotnie przyczyniała się do powstrzymywania hord tureckich u granic świata chrześcijańskiego. Przypomnijmy tu współorganizowaną przez dyplomację papieską odsiecz Wiednia w 1683 roku.
 
Fundament cywilizacji
 Dziś, gdy zewsząd do naszych uszu dochodzą peany na cześć zjednoczonej Europy, należy podkreślić, że prawdziwa, stabilna jedność zasadza się nie na wspólnych instytucjach, lecz na więzi duchowej, którą Europie zapewniło chrześcijaństwo. Wspólny dla człowieka Zachodu moralny fundament zawdzięczamy w ogromnej mierze papieżom, którzy śląc do dzikich ludów germańskich i słowiańskich misjonarzy, łączyli kontynent najtrwalszym spoiwem, jakim jest wspólnota ducha, polegająca na służbie Jezusowi Chrystusowi.
 
Następcy św. Piotra położyli także ogromne zasługi na polu kultury. Olbrzymie sumy wydawane przez nich na budowę bazyliki watykańskiej i innych świątyń rzymskich oraz siedzib urzędów papieskich, przyczyniały się do rozwoju architektury i sztuki. Papieże dawali zatrudnienie tysiącom fachowców i robotników, a przede wszystkim największym artystom, których sława sięga do dzisiaj. Ich talent przyczyniał się do wzrostu duchowego ludzi, bowiem stworzone przez nich dzieła o tematyce religijnej pociągały ludzi do służby Bogu. Jakże inaczej wyglądałby współczesny świat, gdyby także dziś papieże mieli odpowiednie środki i mogli na podobną skalę co niegdyś zamawiać dzieła sztuki oddziałujące szeroko na ludzkość…
 
I jeszcze na koniec jedna refleksja. Niedawna uroczystość kanonizacji dwóch papieży przywodzi na myśl grono ich poprzedników na tym urzędzie wyniesionych na ołtarze. Aż 90 spośród 266 Wikariuszów Chrystusa dostąpiło bowiem chwały ołtarzy. Czy istnieje jakaś inna instytucja, która może pochwalić się, że co trzeci jej szef w sposób wybitny realizował ideał doskonałości chrześcijańskiej?


"Od ordaliów do Świętego Oficjum". Autor: Roman Konik

  http://www.pch24.pl/od-ordaliow-do-swietego-oficjum,497,i.html
Powszechna wiedza o Inkwizycji bierze się z medialnego bełkotu i pseudointelektualnych bredni. Prym wiodą tu lewicowe media, w których coraz częściej słyszy się porównanie trybunałów inkwizycyjnych do gestapo czy Urzędu ­Bezpieczeństwa ­Publicznego z czasów PRL-u, oraz „historycy-eksperci” przekonujący, iż ­trybunały ­inkwizycyjne skazywały przeważnie na śmierć, a inkwizytorzy byli okrutnymi ­zwiastunami systemów totalitarnych.
                                                                            
 Tak prezentowana historia rysuje Inkwizycję jako wymysł powstały w najmroczniejszych rejonach katolickiej wyobraźni. W tym toku rozumowania staje się ona sztandarowym dowodem na to, że prawdziwa wiara, gorliwość religijna i przywiązanie do dogmatów może się stać źródłem fanatyzmu i okrucieństwa wobec bliźnich. Warto więc na początek skupić się przede wszystkim na kontekście czysto historycznym, niezbędnym do zrozumienia instytucji Inkwizycji.
 
Poszukiwać prawdy
 Termin „inkwizycja” pochodzi od łacińskiego terminu inquisitio, który oznacza badanie, dochodzenie (łac. inquirere – „poszukiwać”). Terminem tym nazwano średniowieczną instytucję kościelną powołaną do walki z herezją. Istotny dla zrozumienia instytucji Inkwizycji jest motyw jej powstania. Powołanie trybunałów inkwizycyjnych jako autonomicznych wobec władzy świeckiej, a nawet lokalnych władz kościelnych miało cel dwojaki: obronę czystości doktryny w kontekście zagrożenia chrześcijańskiej Europy przez szerzące się herezje oraz zapobieganie coraz częstszym samosądom, które stawały się nagminną praktyką społeczną w walce z heretykami. Współcześnie zupełnie niesłusznie łączy się działalność trybunałów inkwizycyjnych z innymi praktykami zwanymi ordaliami, czyli „sądami Bożymi” (test niewinności lub prawdomówności oskarżonego oparty na przeświadczeniu, że osobie niewinnej Bóg pozwoli wyjść zwycięsko z próby wody czy próby rozgrzanego żelaza). Była to praktyka powszechnie stosowana we wczesnym średniowieczu na zasadzie samosądów, potępiana przez Kościół, który w roku 1215 wydał oficjalny zakaz stosowania ordaliów.
 
Władza świecka przeciw heretykom
 Pierwsze dotkliwe kary w stosunku do katarów zastosowały władze świeckie, a nie kościelne. Rajmund hrabia Tuluzy wydał dekret nakazujący kierowanie złapanych katarów bezpośrednio na stos, bez sądu i prawa obrony. Podobny dekret wydał król Aragonii Piotr II, nakazując także bezzwłoczne opuszczenie swego królestwa wszystkim heretykom. Wszyscy, którzy się do tego nie zastosują, mieli zostać spaleni na stosie. Król Francji Robert II Pobożny rozpoczął w roku 1022 ściganie heretyków na własną rękę, mimo ostrego sprzeciwu lokalnych władz kościelnych.

Tendencja ta związana była ze starożytną rzymską zasadą, zgodnie z którą cesarz postrzegany był jako pontifex maximus, wskutek czego jego władza dotyczyła zwierzchności nad Kościołem, także w kwestiach doktrynalnych. Dlatego też Sacra Congregatio Inquisitionis formalizując prawnie i teologicznie dbałość o czystość wiary wprowadziła w miejsce samosądów skodyfikowane procesy, oparte na prawie stanowionym, ujednolicone zarówno co do doktryny, jak i wymierzanej kary.
 
W okresie przedinkwizycyjnym Kościół stosował już w stosunku do heretyków system kar, lecz były to głównie kary kanoniczne i taryfowe, w rodzaju określonej pokuty czy zalecanej pielgrzymki. Karą najcięższą była ekskomunika, czyli wyłączenie ze społeczności Kościoła. W okresie tym wszelkie próby rozwiązania problemów z herezją leżały w gestii władz lokalnych i niejednokrotnie dochodziło – nie tylko w kwestiach wymierzania kary, ale i doktrynalnych – do ostrego konfliktu pomiędzy władzą świecką a kościelną.
 
Pewnym zabiegiem przygotowującym urząd inkwizytora był synod biskupów w Tours w roku 1163, na którym podjęto decyzję o przeciwstawieniu się fali herezji zagrażającej czystości wiary chrześcijańskiej.
 
Narodziny Inkwizycji
 Formalne początki Inkwizycji datują się jednak na pontyfikat papieża Lucjusza III (1181-1185), blisko związanego z Bernardem z Clairvaux. W roku 1184 na synodzie w Weronie papież wraz z cesarzem Fryderykiem Barbarossą uzgodnili wspólny front w walce z herezjami, formalizując go w bulli Ad abolendam diversarum haeresum pravitatem, którą wielu historyków Kościoła uznaje za początek instytucji Inkwizycji. Formalizowała ona urząd inkwizytora, określając jego kompetencje w stosunku do głosicieli teorii niezgodnych z oficjalną doktryną Kościoła. Bulla ta wyraźnie traktuje zagrożenie herezją w dwu kontekstach: w kontekście wiary i ładu społecznego (w bulli jest wprost mowa o tym, że heretycy winni są obrazy majestatu władzy doczesnej, gdyż ta pochodzi z nadania samego Boga). Początkowo urząd inkwizytora powierzony został lokalnym biskupom odpowiedzialnym wszak za stan wiary we własnej diecezji. Bulla precyzuje częstotliwość wizytacji kanonicznych w poszczególnych parafiach, mających na celu badanie ich pod kątem czystości doktryny, oraz system kar kanonicznych. Wbrew obiegowej opinii, bulla fundująca Inkwizycję nie rozpoczęła pogromów heretyków. Wystarczy prześledzić szczegółowo historię tego okresu, by dostrzec, że w pewnym sensie wręcz je powstrzymała. Do niepohamowanych pogromów heretyków dochodziło bowiem przed powołaniem instytucji Inkwizycji. Istnieją liczne źródła historyczne wskazujące na konkretnych biskupów, którzy przeciwstawiali się samosądom, narażając się na konflikt z lokalnymi władzami. Wystarczy przeczytać bullę Lucjusza III Ad abolendam diversarum haeresum pravitatem, by dostrzec, że system kar za odstępstwo od wiary w ogóle nie przewidywał kary śmierci za herezję. Pierwsza bulla fundująca Inkwizycję była raczej hamulcem w stosowaniu represji wobec heretyków niż jej katalizatorem. Dostrzeżemy to, porównując bullę papieską z wydanym w roku 1224 przez Fryderyka II edyktem padwańskim, który nakazywał władzy świeckiej na terenie całego Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego karę spalenia na stosie za recydywę w zakresie herezji.
 
Zaostrzenie metod
 Pewną zmianę w ściganiu heretyków spowodowała śmierć archidiakona Piotra de Castelnau wysłanego do Tuluzy w celu głoszenia kazań poddanym hrabiego Rajmunda IV, który sprzyjał albigensom. 15 stycznia 1208 archidiakon został zamordowany przez grupę albigensów. Męczeńską śmierć Piotra de Castelnau można potraktować jako zwrot w metodach stosowanych przez Inkwizycję. Zaostrzenie metod uwidoczniło się już w roku 1215, na Soborze Laterańskim IV, na którym zastanawiano się nad praktycznym problemem pokonania herezji. Na soborze tym podjęto decyzję, by opornych heretyków jak i herezjarchów (ludzi tworzących doktryny niezgodne z Magisterium Kościoła) przekazywać, po orzeczeniu kar kanonicznych, władzy świeckiej. Pewnym wzmocnieniem działań trybunałów wiary było zatwierdzenie przez papieża Honoriusza III zakonu dominikanów, których szczególne zadanie i charyzmat stanowiła walka o czystość doktryny katolickiej.
 
O słabości Inkwizycji biskupiej świadczy fakt zmian wprowadzonych za pontyfikatu Grzegorza IX. Papież ów, bliski przyjaciel św. Franciszka i późniejszy protektor zakonu franciszkańskiego i dominikańskiego (z którego głównie wywodzili się późniejsi inkwizytorzy) bullą Excomunicamus et anathematisamus z lutego 1231 roku powołuje urząd inkwizytora, który zatwierdza cztery lata później jako powszechnie obowiązujący w całym Kościele. Ów znaczący krok na drodze instytucjonalizacji trybunałów wiary daje nowe kompetencje specjalnie powołanym przez Stolicę Apostolską inkwizytorom działającym zupełnie niezależnie od lokalnych władz, zarówno świeckich, jak i kościelnych, podlegającym zaś w swej posłudze jedynie Stolicy Apostolskiej. Dotychczasowe sądy biskupie okazały się nieskuteczne i uwikłane w lokalne spory, stąd decyzją papieża należało powołać niezależnych inkwizytorów. W okresie tym prawnicy i teolodzy Stolicy Apostolskiej tworzą normy prawne i mechanizmy techniczno-organizacyjne mające pomagać w zwalczaniu herezji. Pewną nowością stosowaną w sądach inkwizycyjnych było niedopuszczenie do zeznań krzywoprzysiężców, żydów oraz osób ekskomunikowanych, traktowanych przez prawo kościelne jako osoby pozbawione praw obywatelskich wewnątrz societatis christianae.
 
Oskarżonemu przez Inkwizycję przysługiwały ponadto odpowiednie prawa (nieznane dotychczas w prawie świeckim), jak na przykład prawo do sporządzenia listy swoich śmiertelnych wrogów – ich zeznania nie mogły stanowić dowodu w jego sprawie. Oskarżony mocą prawa inkwizycyjnego mógł też powoływać własnych świadków, a także korzystać z ­pomocy niezależnych prawników i mieć wgląd w akta sprawy (po usunięciu z nich informacji mogących ujawnić tożsamość świadków).
 
Dlaczego śmierć?
 W roku 1231 papież Grzegorz IX wydaje rozporządzenie, by heretyków potępionych przez Kościół wydawać władzy świeckiej, która wymierzy im stosowną karę (animadversio debita). Stosowną karą była także kara śmierci. Tak surowy wymiar kary motywowano porównaniem majestatu ziemskiego z majestatem Bożym – jeżeli za obrazę majestatu ziemskiego karzemy surowymi karami, to w celu zachowania proporcji prawnej o wiele surowiej należy karać tych, którzy dopuszczają się obrazy i bluźnierstwa wobec majestatu Bożego. Argumentację taką utrzymuje też największy autorytet ówczesnych czasów, św. Tomasz z Akwinu, który w 11. zagadnieniu swej Sumy teologicznej, w paragrafie poświęconym heretykom pisze tak: Heretycy popełniają grzech, którym zasługują sobie nie tylko na karę klątwy, czyli wyłączenia z Kościoła, lecz także na karę śmierci. O wiele bowiem cięższą zbrodnią jest psuć wiarę, która stanowi o (nadprzyrodzonym) życiu duszy niż np. fałszować pieniądze, które służą życiu doczesnemu (…) Ze strony zaś Kościoła jest miłosierdzie troszczące się o nawrócenie błądzących stosownie do nauki Apostoła (2 Tm 2, 24) Nie potępia się ich od razu, lecz dopiero po pierwszym i drugim upomnieniu; po tym zaś, skoro heretyk nadal trwa w uporze, straciwszy nadzieję na jego nawrócenie, mając na uwadze zbawienie innych, Kościół karą klątwy wyklucza go ze swojego łona i następnie zostawia go sądownictwu świeckiemu, by przezeń był usunięty ze świata karą śmierci.
Argumentację dotyczącą stosowania kary śmierci na heretykach użytą w Sumie teologicznej Tomasza z Akwinu przywoływał niejednokrotnie papież Innocenty III w dekrecie Vergetis in senium, traktując w nim herezję na równi z obrazą majestatu i tak też nakazując ją osądzać. Stolica Apostolska zadbała również o to, by na urząd inkwizytora nie powoływać osoby nieodpowiedniej, dlatego inkwizytorów rekrutowano głównie spośród zakonników najlepiej wykształconych i cieszących się nieskazitelną opinią. Minimalną granicą wieku dla inkwizytora było czterdzieści lat (ze względu na doświadczenie życiowe oraz by go uchronić przed młodzieńczą pochopnością w wydawaniu wyroków). Nie mógł on też nosić broni. Inkwizytorzy bywali często podróżnikami, ciekawymi świata intelektualistami i wytrawnymi teologami i kaznodziejami, choć, niestety, również zdarzały się wśród nich postacie sprzeniewierzające się swojemu powołaniu (na przykład: Robert Bougre, Konrad z Marburga czy Konrad Dorso).
 
Tortury mocno obwarowane
 Pierwszy i zarazem końcowy etap formowania się trybunałów wiary datowany jest na 1252 rok, kiedy wydana została bulla Innocentego IV Ad extirpanda. Kodyfikowała ona i porządkowała dotychczasowe dekrety dotyczące działalności Inkwizycji, dodając nowy element w walce z heretykami: możliwość stosowania tortur. Warto jednak w tym miejscu zwrócić uwagę na fakt, że tortury stosowano w tym okresie (praktycznie bez żadnych ograniczeń) w prawodawstwie świeckim. Wskazywanie na bullę papieża Innocentego IV jako początek masowego średniowiecznego systemu tortur jest nieporozumieniem. Statuty miast włoskich przewidywały stosowanie tortur w zasadzie przy każdym wykroczeniu, uratować podsądnego mogło jedynie uiszczenie wysokiej opłaty. Było to związane z powrotem świata średniowiecznego do praktyk prawa rzymskiego (w postaci tzw. kodeksu weneckiego z 1228 roku).
 
Ponadto, grubym nieporozumieniem jest mówienie o stosach jako o wymyśle inkwizytorów, albowiem jeszcze przed nastaniem trybunałów inkwizycyjnych, wzorem prawa rzymskiego, na stos kierowano fałszerzy monet, przestępców dopuszczających się rabunku z włamaniem czy fałszerzy oszukujących na wadze. W penitencjarnej historii Europy apogeum stosowania tortur przypada na przełom XVI i XVII wieku, czyli na kilka stuleci po ogłoszeniu bulli Ad extirpanda. Systemy prawa świeckiego w większości krajów europejskich możliwość stosowania tortur zniosły dopiero w XIX wieku. Bulla papieża Innocentego IV zatem pod pewnymi względami wyprzedzała swą epokę, gdyż wprowadziła liczne ograniczenia w stosowaniu tortur, jakich nie posiadało prawodawstwo świeckie. Poddać torturom można było jedynie oskarżonego o ciężkie przewinienia, nie zaś podejrzanego; zezwolenie na tortury musiało zostać podjęte przez aklamację, tzn. przez wszystkich sędziów biorących udział w posiedzeniu sądu inkwizycyjnego – najczęściej było to dwunastu dobranych przez inkwizytora prawowiernych katolików (boni viri), rekrutujących się zazwyczaj spośród miejscowego kleru i arystokracji. Wystarczył jeden głos przeciwny, by tortur nie dało się zastosować. Na stosowanie tortur musiał także wyrazić zgodę biskup diecezji, w której obradował sąd inkwizycyjny. Zeznań uzyskanych na torturach nie można było traktować jako materiału dowodowego, co więcej, poddany torturom mógł w przeciągu 24 godzin odwołać zeznania złożone podczas stosowania tortur. Ponadto, tortury można było stosować tylko w taki sposób, by nie sprowadziły na torturowanego śmierci lub okaleczeń.
 
Warto tu dodać, że o ile już decydowano się na użycie tortur, wybierano w większości przypadków torturowanie głodem. Bulla papieża Aleksandra IV z 30 listopada 1259 roku zabrania osobom duchownym uczestniczenia w torturach, pozostawiając je całkowicie ramieniu świeckiemu. (Dekret ten cofnięto osobnym rozporządzeniem z 27 kwietnia 1260 roku, gdyż nieobecność inkwizytora przy torturach przewlekała sprawę i żołnierze ramienia świeckiego stosowali tortury w sposób, w jaki ich używano w prawie świeckim, co było zakazane w sądach inkwizycyjnych). Dodać również należy, że Inkwizycja kościelna zdecydowanie zakazywała karania dzieci, starców i kobiet w ciąży, co było dopuszczalne w sądach świeckich. Nigdy też nie stosowano tortur (jak to bywało w ówczesnym prawie świeckim) w pierwszej rozprawie sądowej. Stosowano je jedynie wtedy, gdy oskarżonemu udowodniono winę (więc wykluczało to de facto stosowanie tortur na podejrzanych o herezję), a on mimo jaskrawych dowodów swej winy trwał w uporze i nie przyznawał się do herezji. Przyglądając się dokumentom Inkwizycji możemy śmiało postawić tezę, że sądy inkwizycyjne w porównaniu z sądami świeckimi tamtych czasów stosowały tortury sporadycznie i w łagodniejszej formie.
 
Powolne schodzenie ze sceny
 Od chwili ogłoszenia bulli Ad extirpanda Inkwizycja papieska uległa już tylko nieznacznym modyfikacjom. Kodyfikowano jedynie sprawy drugorzędne, jak zatrudnianie przez trybunał wiary notariuszy i niższego personelu (na przykład lekarza, woźnego, gońca czy skryby). Wiek XIII okazuje się apogeum ruchów heretyckich, co oznacza wzmożoną działalność sądów inkwizycyjnych, wiek XIV zaś przynosi stopniowy zanik trybunałów wiary.
 
Pewne ich ożywienie datuje się na pontyfikat Pawła III, który powołał formę nadrzędną w stosunku do Inkwizycji, mianowicie Kongregację Kardynalską Świętej Rzymskiej i Powszechnej Inkwizycji – od tego też czasu zaczęto powszechnie stosować nazwę Święte Oficjum (Sacrum Officium). W skład Rady wchodziło sześciu kardynałów biegłych w sprawach teologii i prawa kanonicznego. Ta kolegialna forma sprawowania pieczy nad czystością doktryny katolickiej wyrosła z zagrożenia reformacją.
 
W następnych dekadach Inkwizycja wydawała ważne dokumenty (bulla Piusa IV Dominici gregis custodiae z 24 marca 1564 roku powołująca indeks ksiąg zakazanych czy dokument Benedykta XIV Sollicita ac provida z 23 lipca 1753 roku, wydany w celu ukrócenia nadużyć cenzury kościelnej oraz wreszcie dokument Leona XIII Officiorum ac munerum ze stycznia 1897 roku, łagodzący nieco prawa dotyczące indeksu).
 
Święte Oficjum bez większych zmian funkcjonowało w większości państw Europy do końca XIX stulecia. Dopiero początek wieku XX przynosi zmiany w funkcjonowaniu trybunałów wiary. Papież św. Pius X zmienia Sacrum Oficjum w Kongregację Świętego Oficjum, zaś Paweł VI – w Kongregację Nauki Wiary, którą to nazwę stosuje się do dzisiaj. Kongregacja ta stanowi w pewien sposób kontynuację instytucji Inkwizycji i cieszy się dziś powszechnym autorytetem (przez wiele lat Kongregacji Nauki Wiary przewodniczył obecny papież Benedykt XVI). Wydaje ona, podobnie jak inquisitio haereticae pravitatis, ważne dokumenty (ostatnie lata przyniosły na przykład wskazanie błędów teologii wyzwolenia czy notę dotyczącą książek Antony’e­go de Mello, oficjalnie pozbawiając je miana nauki katolickiej).

"Klasyczny ryt rzymski i prymat Piotrowy". Autor: Roberto de Mattei

http://www.pch24.pl/klasyczny-ryt-rzymski-i-prymat-piotrowy,441,i.html
Motu Proprio Summorum Pontificum, dokument ogłoszony przez Benedykta XVI w dniu 7 lipca 2007 r. jest wydarzeniem historycznym, którego rzeczywiste znaczenie może pokazać dopiero przyszłość.
 
Rzymski, klasyczny obrządek Mszy Świętej, który prawnie nigdy nie został odwołany, odnajduje teraz pełne zrozumienie. Mszał Rzymski ogłoszony, jak niewłaściwie się sądzi, przez Piusa V, powinien być uznany za nadzwyczajny wyraz tej samej „zasady modlitwy” (lex orandi) sformułowanej przez Nowy Mszał Pawła VI z 1969 i powinien się cieszyć należną czcią ze względu na czcigodny i starożytny zwyczaj (art. 1 M.P.)
 
Każdy kapłan będzie mógł swobodnie celebrować tradycyjną Mszę (art.2), a do obrządku klasycznego mogą być dopuszczeni wierni, którzy z własnej woli o to proszą (art. 4). Proboszczowie i biskupi powinni chętnie przychylać się do próśb wiernych (art.5).
 
Komisja Ecclesia Dei, której władza została wyraźnie wzmocniona, będzie nadal czuwała nad przestrzeganiem i stosowaniem zarządzeń pontyfikalnych (art. 11–12). Oto w dużym skrócie postanowienia nowego dokumentu pontyfikalnego.
 
Spójrzmy, na czym polega ważność tego dokumentu. Głównym celem Motu Proprio, zgodnie ze słowami samego Papieża, jest stworzenie okazji do pojednania i powrotu do pełnej, wewnętrznej jedności w łonie Kościoła, którego rany, spowodowane posoborowymi eksperymentami liturgicznymi, często na granicy możliwości zaakceptowania, jeszcze się nie zabliźniły. Mówię o tym na podstawie doświadczenia – napisał Benedykt XVI w liście towarzyszącym dokumentowi – ponieważ również ja żyłem w tym okresie pełnym oczekiwań i zamieszania. Widziałem, jak samowolne deformacje liturgii bardzo głęboko zraniły osoby, które były w pełni zakorzenione w wierze Kościoła.
Jak zauważył Romano Amerio, pojednawczy charakter klasycznego rytu rzymskiego wynika również z uniwersalności języka łacińskiego, spójnej z religią katolicką, ponieważ język ten, dzięki właściwej mu stabilności leksykalnej i gramatycznej, jest zdolny, bardziej niż jakikolwiek inny, do wyrażania i zachowywania przez pokolenia integralności i niezmienności naszej wiary.
 
Epoka globalizacji zawiera w sobie dążenie do uniwersalności, którą język łaciński i tradycyjny obrządek są w stanie zaspokoić, natomiast droga, na którą wkroczyliśmy pod hasłem „kreatywności” liturgicznej, prowadziła często do fragmentaryzacji językowej i teologicznej, aż do przybrania formy nieakceptowanej „inkulturacji” na płaszczyźnie narodowej, lokalnej, a czasem nawet plemiennej.
 
Drugą ważną cechą rytu rzymskiego jest zdolność przekładu formuł dogmatycznych „zasad wiary” (lex credendi) w jednoznaczne formuły „normy modlitwy” (lex orandi).
 
Kardynał Ratzinger, w napisanej przed wyborem na Stolicę Piotrową książce zatytułowanej Wprowadzenie do Ducha Liturgii, pisał, że dzisiaj, podczas obrzędów liturgicznych, uwaga jest skierowana coraz mniej na Boga, a coraz bardziej na Wspólnotę, a kapłan albo „przewodniczą­cy liturgii”, jak się go teraz chętnie nazywa, staje się rzeczy­wistym i właś­ciwym punktem odniesienia dla całości: Wszystko zależy od niego. To jego trzeba widzieć, to w jego działaniu brać udział, to jemu odpowiadać – to jego kreatywność podtrzymuje całość obrzędu.

W nowej liturgii, centralna część Mszy często nie jest prowadzona w stronę ołtarza, gdzie kapłan działa in persona Christi, ale w kierunku wspólnoty wiernych. Wyrazem tego rozumienia liturgii jest sprawowanie liturgii versus populum, w taki sposób, aby kapłan i wierni mogli widzieć się nawzajem i tworzyć w ten sposób wspólny, zamknięty krąg celebrantów.
 
Już od początków Kościoła, liturgia eucharystyczna była sprawowana przy ołtarzu, który otaczali wierni, a wszyscy, łącznie z celebrującym Mszę, ad Dominum, zwracali się na wschód. Mówi się, że tradycyjna liturgia, ze względu na swoją nieumiejętność zaadaptowania się do współczesnej mentalności, oddaliłaby człowieka od Boga. Współczesna zsekularyzowana epoka zawiera w sobie tęsknotę za świętością i transcendencją, którą ryt rzymski w pełni zaspokaja, jak wynika z rosnącego poparcia dla tego obrządku wśród młodych ludzi. Sam Benedykt XVI podkreślał w swoim liście z 7 lipca: Stało się jasne, że również młode osoby odkrywają tę formę liturgii, czują się nią zafascynowane i w niej upatrują formy szczególnie dla nich odpowiedniej, spotkania z Tajemnicą Najświętszej Eucharystii.
Znaczenie Motu Proprio Benedykta XVI wychodzi jednak poza kwestie liturgii.
 
Jak wszyscy wiemy, na Ojca Świętego wywierano presję, aby dokument nie został opublikowany. Po otrzymaniu papieskiej decyzji, „postępowi” intelektualiści włoscy i zagraniczni oskarżyli Papieża o zamiar przekształcenia biskupów w „notariuszy”, uznano bowiem, iż ci ostatni zostali zwołani wyłącznie po to, aby poświadczyć papieską wolę (artykuł Alberto Melloniego, A biskup staje się notariuszem, opublikowany w „Corriere della Sera” 5 lipca 2007 r. ). Jeśliby uznać rację tych krytyków, to sam Papież stałby się „notariuszem” przywołanym wyłącznie po to, aby poświadczyć wolę biskupów, która zresztą, w tej kwestii, jak i w wielu innych punktach, nie była jednogłośna ani „kolegialna”.
Papież wysłuchał obiekcji i pozwolił, by upłynęło kilka miesięcy, aby sprawa trochę ucichła, a następnie, jak potwierdził w swoim liście apostolskim, wysłuchawszy opinii Ojców Kardynałów zebranych na Konsystorzu w dniu 22 marca 2006, głęboko rozważywszy każdy aspekt sprawy, po przywołaniu Ducha Świętego i zaufawszy w pomoc Bożą, przyjął na siebie, osobiście i w sposób definitywny, odpowiedzialność za własne ­decyzje.
 
Na mocy tego aktu Benedykt XVI ponownie potwierdził prymat i nieomylność Papieża Rzymskiego odpowiedzialnego za sprawowaną władzę tylko i wyłącznie przed Bogiem, w odróżnieniu od wszystkich pozostałych biskupów odpowiedzialnych również przed Papieżem.
 
Papież Rzymski – pisze sławny prawnik, komentując kanony 331 i 333 nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego – posiada naczelną władzę jurysdykcyjną nad całym Kościołem i na mocy własnego prymatu władzy uniwersalnej pozostaje najwyższym ustawodawcą Kościoła. Chodzi o dogmat wiary i o rzeczywistość prawną (Joel-Benoit d’Onorio, Le Pape et le gouvernement de l’Eglise, Paryż 1992, s. 100).
 
W sytuacji zamętu, w który popada dzisiaj świat, musimy być szczególnie wdzięczni Benedyktowi XVI nie tylko dlatego, że przywrócił Kościołowi skarb liturgiczny rytu klasycznego, ale że umocnił autorytet Papieża, jedynego, któremu Jezus Chrystus przekazał pełną władzę kierowania ludem Bożym, królowania i zarządzania Kościołem powszechnym (Sobór Watykański I, Konstytucja dogmatyczna „Pastor Aeternus”).
 

2. Trwały i trwają prześladowania Kościoła Katolickiego. Walka cywilizacji

A) ...dziś, we Francji:

     http://wieden1683.pl/news/przsladowania-kosciola-we-francji-policja-przerwala-tradycyjna-msze/

 
Protestujący przeciwko niszczeniu świątyni wierni podkreślają, że we Francji decyzje o sprzedaży kościołów zapadają szczególnie szybko.
 Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku chociażby salafickich meczetów.
     (Ta) Akcja policji odbyła się dwa tygodnie po morderstwie księdza przez islamistów. Dwóch nożowników zabarykadowało się w kościele rzymsko-katolickim biorąc zakładników. Zabili jednego z księży podcinając mu gardło. Atak miał nastąpić podczas mszy św.

B) ...jako "Walka cywilizacji - wczoraj i dziś". Wypowiedź dra Krzysztofa Kawędzkiego

 W  audycji "Rozmowy Niedokończone",  w Radio Maryja :
      http://www.radiomaryja.pl/multimedia/walka-cywilizacji-wczoraj-dzis/
     
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/walka-cywilizacji-wczoraj-dzis-cz-ii/
 

3. "Postępy dyktatury relatywizmu. Moralny sprzeciw wzbroniony!". Autor: José Antonio Ureta

  http://www.pch24.pl/moralny-sprzeciw-wzbroniony-,520,i.html

Dokonująca się na naszych oczach antychrześcijańska rewolucja deklaruje się jako „liberalna”, a więc odwołująca się do pojęcia wolności, jednakże po zdobyciu przyzwolenia na zło, liberałowie zmierzają do uciszenia dobra. Co więcej, chcą uzyskać zgodę ludzi uczciwych, zwłaszcza katolików, na uchybienia wobec prawa moralnego. Ten właśnie fenomen Benedykt XVI określa mianem dyktatury relatywizmu. Postępy dyktatury zła, żądającej współudziału ze strony katolików, są dziś szczególnie groźne na dwóch polach: ustaw forsujących aborcję oraz sprzyjających homoseksualnej dewiacji. Jednocześnie coraz silniej ogranicza się prawo społeczeństwa do wyrażenia moralnego sprzeciwu w postaci powstrzymania się od aktywnego uczestnictwa w obiektywnie niemoralnych aktach narzucanych przez władzę.
 
 
W maju 2006 roku Sąd Konstytucyjny Kolumbii zdecydował, że kodeks karny, traktujący dotychczas aborcję jako zbrodnię, stoi w sprzeczności z międzynarodowymi traktatami ratyfikowanymi przez państwo kolumbijskie i dopuścił aborcję w trzech przypadkach: deformacji płodu, zagrożenia życia matki oraz gwałtu.
 
Wobec licznych przypadków odmowy dokonywania aborcji ze strony centrów medycznych, kolumbijski Sąd Konstytucyjny wydał w tym samym roku orzeczenie ograniczające prawo do moralnego sprzeciwu jedynie do osób prywatnych, wyłączając z tego kliniki, szpitale i centra zdrowia. To przecież absurd – wymienione ośrodki zdrowia założyły wszak osoby prywatne, w przekonaniu, iż będą one działać w zgodzie z wyznawanymi przez nie zasadami moralnymi; w przeciwnym razie wcale by ich nie zakładały!
 
Ta anormalna decyzja pociągnęła za sobą zatwierdzenie regulacji prawnej, wymagającej od centrów zdrowia przyśpieszenia działań mających na celu informowanie, usprawnianie i ciągłe szkolenie pracowników służby zdrowia, co umożliwi odpowiednie dostarczenie usługi dobrowolnego przerwania ciąży. Innymi słowy, centra zdrowia nie tylko powinny dokonywać aborcji, ale jeszcze nakłada się na nie obowiązek szkolenia swego personelu, jak zabijać dzieci w łonie matki!
 
Kolejna regulacja nałożyła na lekarzy niezgadzających się z aborcją obowiązek działania zgodnie z kodeksami etyki zawodowej, wskazującymi, iż należy odesłać kobiety [proszące o aborcję] do odpowiednio przygotowanych kolegów, którzy nie sprzeciwiają się wykonywaniu dobrowolnego przerwania ciąży. Tymczasem, zgodnie z moralnością katolicką, skierowanie kobiety do lekarza-abortera jest niedozwoloną formą bezpośredniego udziału w aborcji.

Należy zauważyć, że wszystkie te rozporządzenia prawne nie tylko poważnie naruszają moralność, ale są niezgodne z samą konstytucją Kolumbii, która w artykule 18. uroczyście deklaruje: Gwarantuje się wolność sumienia. Nikt nie będzie niepokojony ze względu na swe przekonania czy wierzenia ani zmuszany do działania wbrew własnemu sumieniu. Tymczasem, pomimo jawnie antykonstytucyjnego charakteru powyższych ustaw, Sąd Konstytucyjny już nakłada kary na osoby odmawiające udziału w zabijaniu nienarodzonych.
 
Zaraz po depenalizacji, w regionie Cúcuta pewna nieletnia dziewczyna poprosiła o aborcję, twierdząc, że została zgwałcona. Sieć klinik należących do spółdzielni medycznej odmówiła wykonania zabiegu, ponieważ wszyscy zrzeszeni tam lekarze wyrazili moralny sprzeciw. Odmówił również szpital uniwersytecki, argumentując, że nie wykonuje takich zabiegów. Dziewczyna urodziła dziecko. W bezprecedensowej decyzji z maja bieżącego roku sąd nakazał sędziemu administracyjnemu ustalenie wysokości odszkodowania, jakie spółdzielnia ma zapłacić nieletniej z racji nieposzanowania jej prawa do aborcji (tu nasuwa się analogia do głośnej sprawy Alicji Tysiąc – przyp. red.).

Równocześnie drastycznie rośnie presja wywierana na kolumbijskich sędziów przeciwnych aborcji. Prokurator Generalny Kolumbii, dr Edgardo Maya, podpisał z pozarządową organizacją Women’s Link Worldwide umowę o koordynacji działań mających zagwarantować odpowiednie wprowadzenie legalnych usług dobrowolnego zabiegu przerwania ciąży na całym terytorium kraju. Innymi słowy, organizacje pozarządowe będą systematycznie donosić prokuraturze na sędziów, którzy nie wydadzą natychmiastowego zezwolenia na wykonanie aborcji!
 
Niech zmienią zawód
Jeśli „nie mają sumienia”, aby to robić, to niech się poświęcą innemu zawodowi – stwierdza ostentacyjnie adwokat Mónica Roa, dyrektor wspomnianej organizacji pozarządowej, a zarazem aktywistka, która złożyła do Sądu Konstytucyjnego wniosek o zmianę obowiązującej ustawy, co zaowocowało narzucaniem aborcji w Kolumbii.
Podobny konflikt między ustawodawcami a pracownikami służby zdrowia zaistniał w mieście Meksyk, gdy lokalny organ legislacyjny Dystryktu Federalnego zdepenalizował aborcję w pierwszych dwunastu tygodniach ciąży.
W stolicy Meksyku problem rysuje się ostrzej niż w Kolumbii, ponieważ w meksykańskiej konstytucji brak jakiegokolwiek uregulowania prawa do moralnego sprzeciwu. Dlatego też gubernator Dystryktu Federalnego, Marcelo Ebrard Casaubón, czuje się upoważniony do wymagania od całego personelu medycznego w mieście – pod groźbą utraty zatrudnienia – ścisłego przestrzegania ustawy, bez wyjątku i bez możliwości odwołania się do przekonań moralnych.
 
W australijskim stanie Victoria w październiku ubiegłego roku zatwierdzono prawo stanowe znoszące restrykcje ograniczające możliwość wykonania aborcji i zezwalające na zabieg do dwudziestego czwartego tygodnia ciąży. Ustawodawcy odrzucili wszystkie poprawki dążące do ochrony sumienia lekarzy i pielęgniarek i – podobnie jak w Kolumbii – załączyli rozporządzenie o obowiązku skierowania kobiet pragnących dokonać aborcji do innego specjalisty, w przypadku własnych zastrzeżeń natury moralnej.
 
Stowarzyszenie Catholic Health Australia zrzeszające piętnaście szpitali stanu Victoria ogłosiło, że należący do niego lekarze nie będą dokonywać aborcji ani udzielać informacji, gdzie można jej dokonać. Sprzeciwimy się prawu, aby dochować wierności naszym katolickim zasadom – oświadczył dyrektor Martin Laverty – bowiem ustawa zmusza pracowników zatrudnionych w naszych szpitalach do działania wbrew ich powołaniu i wyznawanym przez nich zasadom katolickiej wiary.
 
Pierwszy krok ku despotyzmowi
W obliczu tego samego problemu stanęły amerykańskie szpitale katolickie w kilkunastu stanach (Nowy Jork, Kalifornia, Floryda, Waszyngton Connecticut, Illinois, Kentucky, Maryland, Massachussets, New Jersey, Ohio i Oregon), gdzie prawo stanowe lub rozporządzenia administracji nakładają na pogotowie ratunkowe obowiązek dostarczenia ofiarom gwałtu pigułki aborcyjnej tzw. „następnego dnia” albo skierowania ich do dostawcy bądź przynajmniej wręczenia materiałów informacyjnych na temat owej pigułki.
 
Inną formą niedopuszczalnego nacisku na instytucje katolickie są ustawy obowiązujące w stanie Nowy Jork oraz w Kalifornii, które narzucają ujęcie w stanowych planach ochrony zdrowia obowiązku dostarczania środków antykoncepcyjnych, mimo iż papież Paweł VI w encyklice Humanae vitae potępił je jako niemoralne. Wyłączeni z tej powinności są jedynie ludzie Kościoła zaangażowani bezpośrednio w działalność ściśle religijną w parafiach bądź administracji diecezjalnej.
 
Wraz z przejęciem władzy w Stanach Zjednoczonych przez Baracka Obamę ukryte prześladowania Kościoła katolickiego stają się coraz dotkliwsze. Wychodząc z Białego Domu po swej pierwszej wizycie u nowego prezydenta, przewodniczący Konferencji Episkopatu USA kardynał Francis George, orzekł, że Stany Zjednoczone czynią właśnie pierwszy krok, który poprowadzi kraj od demokracji do despotyzmu.

Poszanowanie indywidualnego sumienia i wolności religijnej stanowi naszą podstawową ochronę przed naciskiem ze strony rządu – podkreślił kardynał. – Potrzebujemy zatem prawnej ochrony wolności sumienia i religii, w czym mieści się pozostawienie katolickim instytucjom związanym ze służbą zdrowia prawa do działania w zgodzie z doktryną religijną.

Administracja Obamy natychmiast po wprowadzeniu się do Białego Domu anulowała dekret prezydenta George’a W. Busha wzmacniający podporę prawną umożliwiającą pracownikom amerykańskiej służby zdrowia uniknięcie uczestniczenia w zabiegach aborcji i sterylizacji.
 
Jeszcze bardziej ponuro jawi się wizja zatwierdzenia Freedom of Choice Act, czyli projektu Ustawy o Wolności Wyboru (bardziej znanej pod akronimem FOCA), poprzez który zamierza się zamienić zabijanie dzieci nienarodzonych w wolne prawo kobiety. Zmuszałoby to wszystkich specjalistów i odpowiednio przygotowane centra medyczne do wykonywania usług aborcyjnych pod groźbą sankcji prawnych stosowanych w przypadku nieuzasadnionej odmowy udzielenia pomocy medycznej.
 
Projekt FOCA – którego Barack Obama był jednym z głównych sygnatariuszy w okresie swego zasiadania w Senacie – został już dwukrotnie odrzucony przez amerykański Kongres. Teraz jednak, gdy demokraci kontrolują obydwa organy legislacyjne, deputowany Jerrold Nadler zamierza go ponownie przedstawić, z góry wiedząc, że nowy prezydent nie postawi weta.
 
Wielu katolickich biskupów deklaruje, że jeśli projekt FOCA zostanie zatwierdzony, Kościół nie będzie miał innego wyboru, jak zamknąć swe 624 szpitale, gdyż niemoralne byłoby wycofanie swego patronatu czy odsprzedanie pomieszczeń osobom trzecim, które zaczęłyby z nich korzystać w celu wykonywania tam zabiegów aborcyjnych. Przyniosłoby to ogromne straty, nawet z punktu widzenia rynku pracy, gdyż zamknięcie tych szpitali pozbawiłoby zatrudnienia ponad 600 tys. specjalistów, a także pozbawiło opieki medycznej miliony pacjentów. W Stanach Zjednoczonych bowiem jedna szósta chorych uzyskuje pomoc lekarską w ośrodkach katolickich.
 
Wzmożona presja na farmaceutów
Inną dziedziną, której pracownicy na całym świecie odczuwają wzmożoną presję skierowaną przeciwko ich poczuciu moralności, jest farmacja.
 
W roku 2007 trzem wielkim sieciom aptek w Chile, odmawiającym sprzedaży pigułki aborcyjnej, zagrożono karą w wysokości 66 tys. dolarów, jeśli utrzymają tę postawę. Firmy owe uległy w końcu naciskom rządu, na szczęście kilka miesięcy później chilijski Sąd Konstytucyjny orzekł, iż stosowanie wspomnianej pigułki stoi w sprzeczności z prawem do życia zagwarantowanym w tym kraju od momentu poczęcia.
 
Z trudniejszą sytuacją muszą się zmierzyć farmaceuci francuscy, bowiem ich specjalność nie jest wpisana na listę zawodów, których przedstawiciele mogą się odwoływać do klauzuli moralności. A od roku 1999 ustawa dopuszcza sprzedaż bez recepty nie tylko pigułki aborcyjnej „następnego dnia”, ale nawet pigułki RU486, która może być stosowana aż do trzeciego miesiąca ciąży.
 
Francuski Kodeks Zdrowia Publicznego upoważnia farmaceutę do odmowy wydania danego produktu, nawet za okazaniem recepty, w przypadku, gdy uzna on, że podanie leku mogłoby zagrozić życiu pacjenta. Jednak zgodnie z decyzją trybunału kasacyjnego z roku 1998, wspomniana odmowa może być podyktowana jedynie względami zdrowotnymi, nigdy zaś osobistymi przekonaniami.
 
Również w USA stopniowo rośnie liczba stanów nakładających niedopuszczalne ograniczenia na postawę moralną farmaceutów i podległych im pracowników. Tak oto przyjęta w listopadzie 2007 roku w New Jersey ustawa zabrania farmaceutom odmowy wydania danego produktu ze względu na przekonania moralne, religijne bądź etyczne. W Kalifornii pracownicy służby zdrowia zobligowani są – bez względu na ewentualne zastrzeżenia moralne – do wydawania środków antykoncepcyjnych lub aborcyjnych bądź do dostarczenia pacjentom informacji, gdzie mogą owe środki nabyć. Co więcej, prawo stanowe zobowiązuje farmaceutę przeciwnego antykoncepcji i aborcji do umieszczenia przy wejściu do swej apteki dobrze widocznego napisu informującego, iż nie sprzedaje ona takich produktów, lecz że pacjent ma prawo do ich otrzymania w innym miejscu. Ma to służyć wrogiemu usposobieniu części miejscowej ludności wobec takiego farmaceuty.
 
Dyskryminacyjna ustawa o niedyskryminacji
Kolejną dziedzinę, w której zmusza się katolików do działania wbrew własnym przekonaniom moralnym, stanowią ustawy zabraniające ­jakiejkolwiek dyskryminacji w stosunku do homoseksualistów.
 
Na krótko przed opuszczeniem swego stanowiska, brytyjski premier Tony Blair doprowadził do zatwierdzenia ustawy nazwanej Sexual Orientation Regulations, która zabrania jakiejkolwiek dyskryminacji ze względu na orientację seksualną w dostarczaniu dóbr i usług, włącznie z adopcją dzieci.
 
Kościół katolicki i wspólnota anglikańska poprosiły o uczynienie wyjątku w ustawie ze względu na przekonania religijne, lecz brytyjski rząd i parlament nie znalazły zrozumienia dla tej prośby, pozostawiając jedynie dwa lata (termin ów minął 1 stycznia bieżącego roku) na dostosowanie przez kościelne biura adopcyjne swych procedur do nowego prawa. Odmowa jest tym bardziej oburzająca, że artykuł 18. ustawy chroni instytucje, które w celu obrony pseudopraw homoseksualistów dopuszczają się tak zwanej „dyskryminacji pozytywnej”, dostarczając dobra i usługi wyłącznie pederastom, lesbijkom i biseksualistom.
 
Na dramatyczne rezultaty nie trzeba było długo czekać. Oto w kwietniu tego roku opinią publiczną w Zjednoczonym Królestwie wstrząsnął oburzający przypadek: pewne szkockie biuro pomocy społecznej odebrało prawa rodzicielskie do dwóch dziewczynek w wieku czterech i pięciu lat matce uzależnionej od heroiny – zamiast jednak umożliwić adopcję rodzicom kobiety, oddano je parze homoseksualistów, twierdząc, że dziadkowie są za starzy, aby zapewnić dzieciom odpowiednie wychowanie!
 
Ogólny charakter ustawy o niedyskryminacji wywrze ogromny wpływ na życie codzienne w Wielkiej Brytanii. Na przykład, właściciele popularnych B&B (bed & breakfast) oferujący turyście tanią i wygodną gościnę, zmuszeni zostaną do przyjmowania pod swój dach par homoseksualnych na równi z normalnymi rodzinami, gdyż w przeciwnym razie będą musieli zamknąć pensjonaty.
 
Nawet parafie wynajmujące sale na wesela zawieszają owo źródło dochodów, aby nie musieć godzić się na świętowanie pod swym dachem zawarcia związków homoseksualnych. W marcu 2007 roku, w amerykańskim stanie New Jersey protestanckie stowarzyszenie Methodist Ocean Grove Camp Meeting Association zostało skazane przez Stanową Komisję Praw Człowieka za odmowę wynajęcia parze lesbijek przykościelnego domu nad morzem. Stowarzyszeniu udało się wygrać proces w sądzie wyższej instancji tylko dlatego, że zdołało wykazać, iż w międzyczasie zaprzestało wynajmu lokalu na wesela…
 
Otwarte prześladowanie
Brytyjska ustawa Sexual Orientation Regulations wywiera ogromny nacisk na urzędników stanu cywilnego, którzy stanęli w obliczu przymusu przewodniczenia cywilnym ceremoniom homoseksualnych pseudomałżeństw.

Jedna z takich urzędniczek, Lilian Ladele wszczęła proces przeciwko władzom londyńskiej dzielnicy Islington, twierdząc, iż jest zmuszana do pracy wbrew swemu sumieniu groźbami kierowanymi pod jej adresem przez przełożonych i kolegów. Kobieta odmówiła przewodniczenia ceremonii „zaślubin” homoseksualnych, czując się niezdolną do bezpośredniego ułatwiania stworzenia związku, który uważa za sprzeczny z prawem Bożym.
Kary dwóch lat, trzech miesięcy i jednego dnia zakazu pełnienia jakiejkolwiek funkcji publicznej za podobną postawę nie uniknął jednak dr Fernando Ferrin Calamita, sędzia sądu rodzinnego w hiszpańskiej Murcji, oskarżony o działanie z pobudek homofobicznych oraz rzekomo złośliwe spowolnienie procesu adopcji dziewczynki przez narzeczoną-lesbijkę jej matki. W rzeczywistości sędzia przed wydaniem decyzji zlecił jedynie biegłym sądowym sporządzenie opinii, aby upewnić się, czy posiadanie dwóch matek zamiast matki i ojca nie będzie dla dziecka szkodliwe.
 
Wyrok przeciwko sędziemu Calamicie zarzuca mu ponadto pogardę dla orientacji seksualnej kandydatki na matkę adopcyjną i nakazuje wypłacić jej odszkodowanie w wysokości 6 000 euro oraz zwrócić koszty procesu sądowego.
Podobnym wyrokiem zostali skazani w październiku 2008 roku dwaj lekarze z Sacramento w Kalifornii za odmowę przeprowadzenia sztucznego zapłodnienia pewnej lesbijki. Decyzję tę podyktowało żywione przez nich głębokie przekonanie, że dziecko powinno być wychowywane przez matkę i ojca. Wytoczono im proces i skazano za dyskryminację, mimo iż z własnej kieszeni opłacili kobiecie konsultację z innym specjalistą.
 
W kanadyjskiej prowincji Manitoba dwie oficjalnie poślubione sobie lesbijki, Ginette i Andrea Markowski, złożyły zawiadomienie o pogwałceniu praw człowieka przez dr Kamelię Elias. Pochodząca z Egiptu lekarka nie chciała ich włączyć do grona swoich pacjentek z racji swych przekonań religijnych i zupełnego braku doświadczenia w leczeniu osób homoseksualnych. Przewodnicząca Komisji ds. Praw Człowieka w Manitobie oświadczyła, że lekarze tej kanadyjskiej prowincji mogą odmówić pacjentom, ale tylko w przypadku ich nadmiernej liczby, nie zaś z powodu ich orientacji seksualnej.
 
I śmiesznie i strasznie
Jednak nie tylko lekarze i sędziowie padają ofiarą ustaw o „niedyskryminacji”. Ich skutki dotykają również przedstawicieli mniej prestiżowych zawodów.
 
W stanie Nowy Meksyk przed Stanową Komisją Praw Człowieka toczy się proces przeciw fotografce, Elaine Huguenin, oskarżonej o odmowę wykonania zdjęć podczas „ceremonii zaślubin” pary lesbijek. W zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa przedłożonym komisji żądają one, aby nakazać fotografce upamiętnianie ceremonii homoseksualnych zaślubin oraz zagwarantować, że jeśli sprawa trafi do sądu, to koszty procesowe, mogące sięgnąć setek tysięcy dolarów, zostaną poniesione przez oskarżoną.
 
Apogeum tragikomizmu osiągnięto jednak w australijskim Brighton, gdzie jeden z katolickich domów spokojnej starości utracił w grudniu 2008 roku zapomogę od władz miasta w wysokości 19 tysięcy dolarów. Z jakiego powodu? Oto zarządzający ośrodkiem okazali instytucjonalną dyskryminację homoseksualistów, odmawiając przedłożenia jego mieszkańcom kwestionariusza wypytującego o ich orientację i życie seksualne (chodziło o staruszków w wieku około 90 lat!) oraz nie zgadzając się na umieszczenie w swych materiałach reklamowych zdjęć osób starszych o orientacji homoseksualnej. – Odmowę tę można interpretować jako oznakę nie tylko obojętności, ale wręcz wrogości w stosunku do homoseksualistów – orzekły władze miasta ­Brighton.



4.  Rzecznik Praw Obywatelskich podważa wolność gospodarczą. Joanna Joanna Banasiuk w imieniu Ordo Iuris prosi o pomoc

Szanowny Panie, czy słyszał Pan już o ostatnich wydarzeniach w Łodzi? Do jednej z prywatnych drukarni zgłosiła się organizacja LGBT. Pracownik drukarni odmówił przyjęcia jej zlecenia i produkcji materiałów promujących działania radykalnych aktywistów homoseksualnych.

Po stronie organizacji LGBT stanął z całą siłą swego urzędu Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Już w pierwszym etapie postępowania zaprzeczył konstytucyjnie gwarantowanej wolności gospodarczej, swobodzie umów i wolności sumienia drukarza. Wsparł też postulat skazania pracownika drukarni przez sąd karny. Wyrok skazujący wydano niezwłocznie i w trybie nakazowym, zanim obwiniony zdołał podjąć obronę!

Adam Bodnar ślubował przez Sejmem RP wykonywać swą funkcję bezstronnie, stojąc na straży wolności i praw wszystkich Polaków. Jasno widać, że ślubowaniu się sprzeniewierzył, stawiając interes subkultury LGBT ponad konstytucyjne gwarancje wolności gospodarczej i wolności sumienia.

W łódzkiej sprawie to właśnie jego interwencje doprowadziła do wydania skandalicznego wyroku. Sytuacja procesowa przedsiębiorcy i jego pracowników, zderzonych z potęgą niezwykle wpływowego urzędnika Adama Bodnara, była bardzo trudna.

Ordo Iuris niezwłocznie stanęło w obronie pokrzywdzonych niesprawiedliwym wyrokiem
     Wskutek interwencji prawników Ordo Iuris, wyrok sądu skazujący drukarza na karę grzywny utracił moc, a sprawa toczyć się będzie od nowa. Nasi adwokaci objęli przedsiębiorcę i jego pracownika opieką prawną. Będziemy dalej walczyć o ich uniewinnienie.

Jednak prawa i wolności Polaków będą zagrożone, dopóki Adam Bodnar pełni funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich.

Potrzebujemy Pańskiej pomocy
Sejm i Senat RP to organy uprawnione do odwołania Rzecznika Praw Obywatelskich, który sprzeniewierzył się złożonemu ślubowaniu i godności urzędu. Dlatego stworzyliśmy petycję, w której apelujemy o odwołanie Adama Bodnara z pełnionej funkcji.

Bardzo proszę o poparcie naszej akcji i podpisanie się pod petycją.

W ciągu roku swojego urzędowania Adam Bodnar wielokrotnie dał się poznać jako stronniczy rzecznik ideologicznych postulatów LGBT, których interes postawił ponad prawami innych obywateli. Nadszedł czas aby zakończył swoją kadencję.

Z wyrazami szacunku, Joanna Banasiuk Ordo Iuris

PS: Będę Pana informowała o dalszych losach naszej walki w obronie wolności przedsiębiorców.

Numer konta: 32 1160 2202 0000 0002 4778 1296
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
ul. Górnośląska 20 lok. 6, 00-484 Warszawa

Rachunek bankowy dla darowizn w USD: PL 92 1160 2202 0000 0002 5104 0774
Rachunek bankowy dla darowizn w EUR: PL 86 1160 2202 0000 0002 5104 0591
Bank Millennium S.A, BIC: BIGBPLPW

5. Polecamy portal http://kotwicki.blogspot.com

Na portalu jest wiele trafnych diagnoz i ocen błędnego myślenia, zwodniczych ideologii, m.in.:
1) opis (rozpoznanie, z roku 2012)
strategii i mechanizmów wojny neomarksistów z kulturą łacińską a w szczególności z KK:
http://kotwicki.blogspot.com/2012/03/rewolucja-nowej-generacji.html

2) rozpoznanie podobieństw ustrojów kapitalistycznego i socjalistycznego (fragmenty  tekstów Chestertona - patrz także w zasobach tego portalu:  www.srk-al.pl)
http://kotwicki.blogspot.com/2012/04/socjalizm-kapitalizm-dystrybutyzm.html   źródło: Jaga Rydzewska "Chesterton. Dzieło i myśl" (s. 228 - 247)

6. Zawsze jest wyjście. Autor: Marek Jurek

Gość Niedzielny  33/2016 http://gosc.pl/doc/3370036.Zawsze-jest-wyjscie
 
Czas dopuścić do głosu odwagę i realizm
Pod koniec 2014 roku wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Federica Mogherini zapowiedziała zaangażowanie Rady Unii Europejskiej w wypracowanie „wspólnego stanowiska całej Unii” w kwestii „praw zdrowotnych, reprodukcyjnych i seksualnych”. Gdy zapytałem ją formalnie (http://www.europarl.europa.eu/sides/getDoc.do?pubRef=-//EP//TEXT+WQ+P-2014-010503+0+DOC+XML+V0//PL&language=pl) o podstawę traktatową takich działań, odpowiedziała, że skoro Rada UE jest traktatowo powołana do „określania polityki”, to będzie to robić również w kwestii „praw seksualnych”, tym bardziej że już „wielokrotnie” to robiła. Pytanie o podstawę traktatową (mówiąc prościej: gdzie państwa Europy upoważniły Radę UE, by się tym zajmowała?) pozostało więc bez odpowiedzi, ale jasne się stało, jaką funkcję spełnia uparte wprowadzanie tej problematyki na fora unijne. Samowola ponawiana „wielokrotnie” zaczyna uchodzić za prawo, podobnie jak kłamstwo powtarzane „wielokrotnie” zaczyna uchodzić za prawdę.

Warto o tym wszystkim wiedzieć, bo pierwszym nakazem realizmu jest po prostu orientacja w tym, co się dzieje. Klasa rządząca Unii Europejskiej zaangażowana jest w destrukcję etyki monogamicznej rodziny, według której małżeństwem i normą społeczną jest związek mężczyzny i kobiety zorientowany na posiadanie dzieci. Tymczasem w ideologii zaawansowanego liberalizmu wyróżnianie i wspieranie rodziny – to właśnie dyskryminacja „innych form życia rodzinnego”. Czym zaś jest „walka z dyskryminacją mniejszości seksualnych”, zobaczyła cała Europa już 12 lat temu, kiedy to Komisja Swobód (!) Obywatelskich Parlamentu Europejskiego uniemożliwiła prof. Rocco Buttiglionemu objęcie miejsca w Komisji Europejskiej, gdy najdosłowniej zmuszony do ujawnienia osobistych przekonań etycznych „przyznał się”, że homoseksualizm uważa za grzech. Dla porządku – to nie była kwestia wyborów, w których dokonuje się selekcji różnych kandydatów. Prof. Buttiglione miał prawo zająć miejsce w Komisji Europejskiej, bo został na nie wybrany przez Włochy, które w Komisji miał reprezentować. Okazało się, że państwom nie wolno wybierać przekonanych chrześcijan, odmawiających podpisania się pod ideologią homoseksualną.

Polska – największy kraj Europy Środkowej i najbardziej (według kryteriów socjologii religii) katolicki kraj Europy – powinna w sposób oczywisty tej rewolucji się przeciwstawiać. Władze Rzeczypospolitej powinny być na forum europejskim rzecznikiem ładu moralnego i praw rodziny. 
To o naszym kraju św. Jan Paweł II mówił, że tu „zło zagrażające rodzinie nadal nazywane jest złem, grzech nadal nazywany jest grzechem, wynaturzenie – wynaturzeniem; że nie zwykło się tutaj, jak to czasem bywa w świecie współczesnym, konstruować teorii dla usprawiedliwienia zła i nazywania zła dobrem”. Niestety, dziś władze włączają Polskę w konstruowanie tych teorii i promocję rewolucji społecznej przeprowadzanej w Europie.

Rząd zasłania się deklaracjami, że jego europejskie deklaracje to tylko deklaracje, które nie pociągają konkretnych skutków prawnych w kwestii „praw LGBTI”. Ale przecież pierwszym skutkiem jest uznanie, że takie prawa istnieją (mimo że sam koncept LGBTI jest pozatraktatową inwencją). A skutki praktyczne są już w szkołach i w polityce społecznej, wspierającej „antydyskryminacyjne” działania politycznego ruchu homoseksualnego. I będą skutki polityczne, bo państwa zaangażowane w dechrystianizacyjną rewolucję będą Polsce przypominać, że zgadzamy się co do istnienia takich „praw”.

To wszystko można jednak naprawić, jeśli dopuścimy do głosu odwagę i realizm, jeśli uświadomimy sobie, w jaką sytuację zabrnęliśmy. Na początek sejmowa Komisja ds. Unii Europejskiej powinna przyjąć Opinię negatywnie oceniającą czerwcowe Konkluzje Rady Europejskiej. Potem rząd będzie mógł powiedzieć, że stanowisko, jakie w Brukseli zajął minister Kaczmarczyk, nie znalazło aprobaty w polskim parlamencie. Projekt Opinii w Komisji już jest. Mówi między innymi, że „Komisja do spraw Unii Europejskiej Sejmu RP zdecydowanie krytycznie ocenia Konkluzje Rady Unii Europejskiej »w sprawie równouprawnienia osób LGBTI«, przyjęte 16 czerwca 2016” oraz że „Komisja wyraża głębokie przekonanie, że Polska na forum międzynarodowym powinna bronić praw rodziny i wartości, na których opiera się życie i status społeczny monogamicznej rodziny”. Przyjęcie tej Opinii wzmocni polską politykę w Europie, rządowi pozwoli wyjść z pochopnie zajętego stanowiska, pokaże realność władzy parlamentu. Wystarczy ją tylko uchwalić i zrobić z niej dobry użytek na forum europejskim.

6B. List plus petycja do Rady Ministrów w kwestii presji środowisk LGBT

Unia Europejska potrzebuje dziś koalicji państw, które stanowczo sprzeciwią się próbom niszczenia rodziny i wprowadzania przywilejów dla środowisk gejowskich, lesbijskich i innych określanych jako lgbt. To Polska powinna być liderem, który razem z innymi państwami zacznie przywracać normalność w unijnym podejściu do małżeństwa i rodziny. Zachęcam Państwa do podpisania petycji, w której wyrażamy nasze zaniepokojenie poparciem przez Polskę dokumentu określanego jako "Lista działań Komisji na rzecz przyśpieszenia równości LGBTI" i proponujemy dobre rozwiązanie w tej sprawie:

http://www.citizengo.org/pl/fm/36455-o-nieuleganie-presji-srodowisk-lgbt-petycja-do-rady-ministrow
Działający w imieniu Polskiego Rządu, Minister Wojciech Kaczmarczyk, tłumaczył, że dzięki Polsce wprowadzono do dokumentu kilka pozytywnych zmian. I chociaż należy docenić jakiekolwiek starania o lepszy kształt dokumentu, to Polska mogła go nie poprzeć (co nie dałoby UE prawa do przedstawiania dokumentu jako uzgodnionego i popartego przez wszystkie Państwa Członkowskie). Postawą, jakiej potrzebuje Europa, jest dziś przede wszystkim budowanie koalicji państw, które jasno sprzeciwiają się jakimkolwiek próbom narzucania ideologicznej narracji lobbystów środowisk LGBT.

Zachęcamy do podpisania petycji w tej sprawie. Rozwiązanie, o które prosimy, zaproponował kilka dni temu na łamach "Gościa Niedzielnego" Pan Marszałeł Marek Jurek, Poseł do PE (http://gosc.pl/doc/3370036.Zawsze-jest-wyjscie).

Naciskamy, aby Polski Rząd całkowicie wycofał się z popierania tych wytycznych. Jednym z możliwych rozwiązań jest przyjęcie przez sejmową Komisję ds. Unii Europejskiej opinii negatywnie oceniającej czerwcowy dokument. Jeśli - jak sugeruje Pan Marszałek Marek Jurek - opinia zostanie przyjęta (jej projekt już jest w Komisji!) - "Polski Rząd będzie mógł zakomunikować, że stanowisko, jakie w Brukseli zajął minister W. Kaczmarczyk, nie zostało poparte przez polski parlament".

Gdy już podpiszą Państwo petycję, proszę, aby rozpowszechnili ją Państwo wśród przyjaciół i znajomych, a także opublikowali na swoich stronach. Dziękuję Państwu serdecznie za zaangażowanie.

Pozdrawiam i łączę wyrazy szacunku,
Magdalena Korzekwa-Kaliszuk, Dyrektor Kampanii CitizenGO Polska

Petycja o obronę rodziny przed ideologią LGBT

Pani Premier, Członkowie Rady Ministrów, Członkowie Sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej,
jako przedstawiciele zdecydowanej większości Polaków, do której należą rodzice zatroskani o los swoich dzieci, katolicy, konserwatyści oraz wszyscy niezaliczający się do wymienionych grup Polacy, którym również nie jest obojętny los rodziny, wyrażamy nasze najgłębsze zaniepokojenie poparciem przez Polskę dokumentu zawierającego postulaty wprowadzenia destrukcyjnych dla rodziny przywilejów grup LGBT - "Listy działań Komisji na rzecz przyśpieszenia równości LGBTI".

Domagamy się podjęcia wszelkich możliwych działań, które sprawią, że wymieniony dokument utraci poparcie ze strony Polski.

Zwracamy do sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej z prośbą o przyjęcie opinii krytycznie odnoszącej się do ideologicznego dokumentu i potwierdzenie, że "Polska na forum międzynarodowym powinna bronić praw rodziny i wartości, na których opiera się życie i status społeczny monogamicznej rodziny”. Taka opinia ze strony Komisji będzie wyrazem braku poparcia dla wskazanego dokumentu przez Parlament RP.

Prosimy następnie Rząd RP o stanowczą obronę rodziny przed ideologią ruchów LGBT na forum Unii Europejskiej i wycofanie poparcia wspomnianej listy postulatów destrukcyjnych dla rodziny.





End