Spis treści (interaktywny)
*** Zachęcam do wspierania
„Naszego Dziennika” poprzez kupowanie wersji papierowej,
zachęcam do zwiedzania strony, zawierającej przegląd ważnych dla przyszłości wydarzeń http://naszdziennik.pl/news ***
Jesteśmy na Twitterze oraz Facebooku
Gorąco zachęcamy do obserwowania nas na Twitterze, polubienia
naszej strony na Facebooku oraz rozsyłania wici znajomym.
Przypominamy, że niektóre serwery pocztowe blokują zasoby graficzne
w wiadomościach e-mail. Żeby mieć pewność, że wszystkie obrazki
wyświetlą się poprawnie, zachęcamy do:
- dodania adresu informator@naszdziennik.info do książki adresowej albo listy kontaktów,
- dodania adresu informator@naszdziennik.info do grona zaufanych nadawców,
- wybrania opcji „Zawsze pokazuj obrazki od tego nadawcy”.
Trzy pasma tematyczne do wyboru:
wiara, wychowanie i zdrowie
Szanowni Czytelnicy,
Bardzo
dziękujemy za czytanie i przekazywanie dalej naszych wiadomości
oraz za wszystkie informacje, zaproszenia, sugestie i uwagi, które
nam Państwo przysyłają.
Teraz
zachęcamy Państwa do skorzystania z możliwości otrzymywania
informacji dotyczących naszej wiary: bieżących wiadomości ze Stolicy
Apostolskiej, z życia Kościoła na świecie i w Polsce,
a także zapowiedzi najważniejszych wydarzeń oraz informacji
o godnych polecenia lekturach duchowych.
Dostrzegamy
też, że bardzo wiele uwagi poświęcają Państwo tematyce zdrowia.
W „Naszym Dzienniku” tej problematyce poświęcone są dwa dodatki
cykliczne: „Szlachetne zdrowie” oraz „Zdrowy styl życia”. Informujemy
w nich nie tylko o sprawach bieżących, ale podpowiadamy też,
jak zadbać o nasze zdrowie, np. jaki wpływ na nasze samopoczucie
ma to, co na co dzień spożywamy, jakich produktów należy unikać,
a o które warto wzbogacić naszą dietę. Od teraz mogą Państwo
otrzymywać najważniejsze informacje dotyczące zdrowia na swoją skrzynkę
e-mailową.
Oferujemy zatem Państwu e-mailowe powiadomienia
w trzech pasmach tematycznych: wiara, wychowanie i zdrowie.
Każdy odbiorca e-Informatora może określić, które z tych pasm go
interesują. Swoje preferencje mogą Państwo zaktualizować dzięki opcji
„Modyfikacja ustawień” w stopce wiadomości.
Redakcja e-Informatora „Naszego Dziennika”
*********************************************************************************************************************************************************************************************************************************
WARTO WIEDZIEĆ i REAGOWAĆ! (grudzień
2014)
**************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************
Z CZASOPISMA
"NASZ DZIENNIK" ...
Dla młodych rodzin polecam przeglądanie działu PRACOWNIE RODZINNE dotyczącego edukacji dzieci: http://www.naszdziennik.pl/edukacja-domowa
Drodzy Czytelnicy!
Dziękujemy,
że od siedemnastu lat obdarzacie nas swoim zaufaniem. Przez cały ten
czas staramy się przekazywać Wam rzetelne i najważniejsze wiadomości.
Od początku również Państwo współtworzą „Nasz Dziennik”. Począwszy od
informowania nas o sprawach dziejących się tuż obok, poprzez
współtworzenie strony „Czytelnicy”, a także przez proponowanie tematów.
Celem
naszym jest udostępnienie prawdziwych informacji i cennych komentarzy
wszystkim Polakom w kraju i za granicą. Dlatego całe wydanie papierowe
dostępne jest na naszym portalu. Niestety sytuacja prasy w Polsce z
roku na rok jest trudniejsza. Dotyka to również „Naszego Dziennika”. W
związku z tym od 17 grudnia br. (środa) całe wydanie papierowe zmuszeni
jesteśmy przenieść do sklepu internetowego, czyli będzie dostępne tylko
odpłatnie.
Liczymy
bardzo na Was, Drodzy Czytelnicy, że sięgniecie po „Nasz Dziennik” w
naszym sklepie elektronicznym bądź w kiosku.
Istotne, rzetelne informacje, analizy i komentarze będą niezmiennie dostępne bezpłatnie na portalu NaszDziennik.pl.
Redakcja „Naszego Dziennika”
Jak zatem możesz stać się e-czytelnikiem „Naszego Dziennika”?
Korzystanie ze
sklepu elektronicznego to prosty i szybki sposób, by bez wychodzenia z
domu otrzymać całe wydanie najnowszego numeru „Naszego Dziennika”.
Dzięki Twojemu wsparciu możemy wciąż się rozwijać i
udoskonalać.
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/118695,badz-e-czytelnikiem-naszego-dziennika.html
„Nasz Dziennik” jako prezent
Chcesz
obdarować kogoś rzetelną informacją, wnikliwym komentarzem czy ciekawym
felietonem? A może chcesz zachęcić dowolną osobę na całym świecie do
czytania „Naszego Dziennika”? Podaruj jej pojedynczy numer e- wydania
„Naszego Dziennika”.
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/118899,nasz-dziennik-jako-prezent.html
1. Zróbmy świąteczny prezent Arcybiskupowi Gądeckiemu
Drogi Przyjacielu!
Nasza akcja poparcia dla księdza arcybiskupa Stanisława Gądeckiego
wciąż trwa. Do tej pory włączyło się do niej blisko 15 000 osób!
Ufam, że Twój podpis już znalazł się na liście poparcia za co Ci
serdecznie dziękuję. Gdyby jednak wciąż go tam nie było, to ostatni
moment, aby dołączyć do tej chwalebnej akcji.
Być może zapytasz po co ten pośpiech?
Powód jest oczywisty. Chcemy jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia
odwiedzić arcybiskupa i złożyć na jego ręce wszystkie listy poparcia,
także Twój.
Jednak aby to zrobić, musimy się spieszyć. Jak pisałem w swoim
poprzednim liście, planujemy zebrać przynajmniej 30 tysięcy podpisów.
Aby zdążyć, potrzebujemy Twojej pomocy. Wiemy, że informacja o naszej akcji i stronie internetowej popierajmy.pl dotarła do wielu zainteresowanych.
Jednak wciąż otrzymuję informacje od osób, które nie wiedziały jak, a
bardzo chciały podziękować przewodniczącemu Konferencji Episkopatu
Polski za wierność w stosunku do niezmiennego nauczania Pana Jezusa i
za obronę Kościoła przed akceptacją dla związków niesakramentalnych i
homoseksualnych.
Dlatego zwracam się do Ciebie z prośbą, poprzyj arcybiskupa Gądeckiego,
a jeśli Twój podpis już widnieje pod listem, zachęć Swoich krewnych,
przyjaciół i znajomych, by zaangażowali się w tę akcję, korzystając ze
strony popierajmy.pl.
To bardzo ważne, by ksiądz arcybiskup Gądecki wiedział, że – choć
został zaatakowany przez lewicowe media – my, wierni, jesteśmy mu
wdzięczni i będziemy go wspierać w jego odważnej postawie, która
przynosi zaszczyt, ale i nadzieję zarówno nam, Polakom, jak i
Kościołowi w Polsce.
Nasze wsparcie jest bardzo potrzebne, bowiem - choć obrońcy nauczania
Jezusa zwyciężyli – druga, ważniejsza część Synodu, jeszcze przed nami.
A tymczasem niektórzy liberalni biskupi (m.in. niemieccy) chcą zrobić
wszystko, by przeforsować własną destrukcyjną wizję.
Pamiętaj, brakuje nam jeszcze 15 tysięcy podpisów, a zostało nam zaledwie kilka dni.
Jednak jestem przekonamy, że z Twoją pomocą uda się nam osiągnąć
zakładany cel i jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia uradujemy
arcybiskupa Stanisława Gądeckiego najlepszym możliwym dla niego
prezentem – szczerym wsparciem wiernych.
Kończąc ten list, pragnę Cię bardzo serdecznie pozdrowić i zapewnić o modlitwie.
W Jezusie i Maryi
Arkadiusz Stelmach, Wiceprezes Instytutu Ks. Piotra Skargi
P.S. Twoja pomoc jest niezbędna, aby jak największa liczba Polaków
dołączyła do akcji poparcia dla arcybiskupa Stanisława Gądeckiego za
pomocą strony popierajmy.pl. Potrzebujemy jeszcze 15 000 podpisów.
2. Celem wychowania jest zbawienie
Antropologia św. Tomasza z
Akwinu, życie w łasce, pośrednictwo Maryi, czerpanie z mocy Eucharystii
to źródła dobrego wychowania. Do takiego wniosku doszli prelegenci
podczas sobotniej konferencji: „Co wychowujemy: sumienie czy ego?”,
zorganizowanej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
http://www.naszdziennik.pl/wp/114867,celem-wychowania-jest-zbawienie.html
3. Okultyzm w szkole. Autor: Anna Ambroziak
Resort edukacji dopuścił do użytku w podstawówce podręczniki promujące okultyzm i satanizm.
http://www.naszdziennik.pl/wp/114587,okultyzm-w-szkole.html
Chodzi o podręcznik i ćwiczenia do klasy V i VI szkoły podstawowej
„Język polski. Między nami”, które funkcjonują na polskim rynku
wydawniczym od tego roku. Autorami książek są Agnieszka Łuczak i Anna
Murdzek. Wydawcą jest Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe. Z informacji
umieszczonych na stronie internetowej wydawnictwa można się dowiedzieć,
że książki te zostały opracowane wspólnie z ponad 500 polonistami, w
dodatku zostały docenione przez ekspertów europejskich – podręczniki
zawierają różnorodne teksty nastawione na wzbogacanie wiedzy ucznia,
poszerzanie jego słownictwa itp. „’Między nami’ to jedna z najchętniej
wybieranych i najlepiej ocenianych serii do nauczania języka polskiego
w szkole podstawowej i gimnazjum” – informuje wydawnictwo.
Rzeczoznawcami MEN dopuszczającymi podręczniki do obrotu byli: dr Ewa
Ogłoza, dr hab. Radosław Pawelec i mgr Ewa Zajdel.
Zawartość książek budzi jednak wiele kontrowersji. Oprócz klasycznych
tekstów literackich, a nawet historii niektórych świętych, ukazują też
treści o charakterze co najmniej okultystycznym.
Przykład: diabeł spotyka płaczącą dziewczynką. Dziecko płacze, ponieważ
zachorował jej braciszek, a lekarze nie dają szansy na jego
wyzdrowienie. I co robi diabeł? Oto mówi do dziewczynki: oddaj mi swoją
duszę, a uzdrowię twego braciszka. Po czym wypowiada zaklęcie i staje
się cud – chłopczyk jest zdrowy.
Książki epatują – nie zapominajmy, że odbiorcami są dzieci w wieku
11-12 lat – ponurą grafiką: oprócz treści klasycznych, jak najbardziej
słusznych w edukacji polonistycznej, są rysunki potworów, diabłów,
brzydkie postaci, przy jednoczesnym zaprezentowaniu młodym czytelnikom
historyjek nacechowanych okultyzmem, magią, tematami związanymi ze
śmiercią, krwią, czasem wręcz mocnymi wizjami horroru.
Sugerowane jest relatywne podejście do wartości wiary. W tle zbyt
często przedstawia się destrukcyjny obraz rodziny – np. postać mamy,
która nie akceptuje płci swojego dziecka, czy rodziców, dla których
dziecko staje się niepotrzebnym balastem na drodze ich kariery
zawodowej. W stosunkowo wielu jak na jeden podręcznik zaprezentowanych
historyjkach same dzieci to osoby ze zbyt mocnymi jak na ten wiek
problemami, np. chore na bulimię czy cierpiące na natręctwa itp.
Autorem niektórych opowiadań jest Marcin Szczygielski, życiowy partner
Tomasza Raczka, związany z polską edycją miesięcznika „Playboy” i z
Instytutem Wydawniczym „Latarnik” promującym jego książki dla dzieci
epatujące strachem i magią.
Zaniepokojeni treścią podręczników rodzice zażądali od MEN wycofania
ich ze szkół. „Zadania odnoszące się do treści opowiadań mogą
prowokować do zbyt osobistych wypowiedzi, na które polonista, który nie
jest terapeutą, może nie być gotowy, zwłaszcza że ewentualne dyskusje
odbywałyby się w bądź co bądź przypadkowej grupie, jaką jest klasa.
Problematyka poruszana przy okazji nauki używania mowy polskiej wydaje
się być niewspółmierna do rozwoju emocjonalnego dzieci w wieku 12 lat,
zwłaszcza jeśli chodzi o traumatyczne przeżycia dziecięcych bohaterów
historyjek, za którymi stoi czasem wręcz patologiczna wizja rodziny.
Treści te nadają się raczej do gabinetów terapeutycznych czy wręcz
psychiatrycznych(!), a nie na zwykłe lekcje j. polskiego” – czytamy w
liście protestacyjnym skierowanym do minister edukacji Joanny
Kluzik-Rostkowskiej. Jego sygnatariusze to bydgoskie katolickie i
patriotyczne stowarzyszenia i wspólnoty, m.in. Diakonia Społeczna Ruchu
Światło-Życie, KIK, Duszpasterstwo Akademickie Martyria, Młodzież
Misjonarska, Akcja Katolicka, Civitas Christiana, a także bydgoska
Solidarni 2010. Analogiczne pismo zostało wysłane do Rzecznika Praw
Dziecka.
Podręczniki, z których uczą się nasze dzieci, negują prawdę, dobro i piękno. Musimy się więc temu przeciwstawić – mówią rodzice.
MEN zapewnia, że zwróciło się już do rzeczoznawców, którzy opiniowali
podręczniki pod względem merytoryczno-dydaktycznym, na podstawie czego
zostały one dopuszczone do użytku szkolnego, o odniesienie się do
zarzutów. Zgodnie z ustawą z 7 września 1991 r. o systemie oświaty
minister właściwy do spraw oświaty i wychowania, w drodze decyzji
administracyjnej, może cofnąć dopuszczenie do użytku szkolnego
podręcznika na wniosek podmiotu posiadającego autorskie prawa majątkowe
do podręcznika, lub inne prawa do korzystania z utworu będącego
podręcznikiem, działając z urzędu – jeżeli co najmniej dwóch
wyznaczonych przez niego rzeczoznawców stwierdzi, że podręcznik utracił
aktualność lub przydatność dydaktyczną, albo zawiera błędy
merytoryczne, z powodu których nie powinien być w użytku szkolnym.
Odnosząc się do zastrzeżeń dotyczących zeszytów ćwiczeń, należy zwrócić
uwagę, że materiały ćwiczeniowe od lat nie podlegają dopuszczeniu do
użytku szkolnego. Nauczyciel, decydując się na korzystanie z takich
materiałów, bierze odpowiedzialność za ich treść – twierdzi resort.
– Tyle że – zauważa dr Anna Petkowicz z Instytutu Pedagogiki KUL –
nauczyciel zwykle wybiera ćwiczenia, które są kompatybilne z
podręcznikiem. – W takim razie gdyby nauczyciel zupełnie pominął zestaw
tych ćwiczeń, zostałby w pewien sposób bez pomocy. Rodzi się też
pytanie, czy nauczyciele są przygotowani merytorycznie do weryfikowania
tych treści, czy są przygotowani do tego zarówno od strony etycznej,
jak i wychowawczej. Oraz czy mają odwagę je modyfikować – w końcu są
odpowiedzialni za to, czego uczą – kwituje dr Petkowicz.
4. Poznajcie skarb Kościoła
Takiego spotkania jeszcze nie
było. Z centrum Kościoła, z Watykanu, chorzy na autyzm i ich rodziny
usłyszeli, że są dla całej wspólnoty skarbem, nigdy
„ciężarem”.
http://www.naszdziennik.pl/wp/114883,poznajcie-skarb-kosciola.html
5. Niepokalana prosi o Cudowny Medalik
8 grudnia 2014 roku przypada
160-lecie ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi.
Przygotowując się do tej uroczystości, rozpoczęliśmy nowennę do Matki
Bożej, która objawiając się 27 listopada 1830 r. św. Katarzynie Laboure
jako Niepokalanie Poczęta, ofiarowała nam Cudowny Medalik. Dziś siódmy
dzień noweny. Codziennie zgłębiamy treść i znaczenie Maryjnego
przesłania, wspierając się modlitwami św. Jana Pawła II, które jako
pielgrzym zanosił w 1980 r. w kaplicy objawień Cudownego Medalika w
Paryżu. W czwartek, 27 listopada br., załączymy do "Naszego Dziennika"
Cudowny Medalik, wybity i poświęcony w Niepokalanowie.
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/114827,niepokalana-prosi-o-cudowny-medalik.html
6. Medalik, który ratuje
Matka Boża wielokrotnie
pokazała, że wobec Jej woli niczym są potęgi mocarstw i
wszechświatowych ideologii. Nie ma też kajdan, których Ona nie może
skruszyć, nawet gdy człowiek uwikłany jest w systemową bezbożność,
która stanowi podstawę jego egzystencji.
http://www.naszdziennik.pl/mysl/114517,medalik-ktory-ratuje.html
7. Polak z Nagrodą Ratzingera
Ksiądz prof. Waldemar
Chrostowski, wybitny polski biblista, odebrał w sobotę Nagrodę
Ratzingera. Uroczystość odbyła się w Watykanie. Ta najbardziej znacząca
nagroda w Kościele dotycząca teologii po raz pierwszy została przyznana
Polakowi.
http://www.naszdziennik.pl/wp/114909,polak-z-nagroda-ratzingera.html
8. Katolik w dyktaturze laicyzmu
Rozmowa z prof. Rikiem Torfsem, rektorem Katolickiego Uniwersytetu Leuven.
http://www.naszdziennik.pl/wp/114571,katolik-w-dyktaturze-laicyzmu.html
9. Człowiek zakonu pomostem ku Niebu. Autor: ks. Prof. Tadeusz Guz
Czy ludzie żyjący według rad
ewangelicznych są potrzebni? Dlaczego czystość, ubóstwo i posłuszeństwo
są aktualną drogą powołania – pisze w dniu solidarności z zakonami
klauzurowymi ks. prof. Tadeusz Guz.
http://www.naszdziennik.pl/wp/114323,czlowiek-zakonu-pomostem-ku-niebu.html
Wiele pytań stawia współczesny świat i duch czasu w konfrontacji z
samymi radami Ewangelii Chrystusa oraz ich reprezentantami: siostrami,
ojcami i braćmi zakonnymi. Czy nie są one sprzeczne z pierwotnym
powołaniem człowieka do pełni życia ziemskiego i wiecznego? Czy są
jeszcze aktualne, a może już się zestarzały i nie odpowiadają
„otwartości” współczesnego ducha świata i jego „księcia”? Czy więc
ludzie rad ewangelicznych są jeszcze komuś potrzebni? Można krótko
zapytać, czy cała ta sprawa, której na imię „całkowite poświęcenie dla
Boga” (PC 5), Kościoła, zakonu i człowieka, ma jeszcze jakikolwiek
duchowy, moralny i religijny sens? By znaleźć wprawdzie jedynie
szkicowe odpowiedzi na tak postawione zagadnienie, potrzeba powrócić w
rozpoczętym w Avila Roku św. Teresy od Jezusa, Doktora Kościoła, w dniu
solidarności z zakonami klauzurowymi, przypadającym w święto
Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny (21 listopada), oraz w przededniu
Roku Życia Konsekrowanego w całym Kościele powszechnym do
systematycznej analizy ostatecznej przyczyny, istoty i celowości samych
rad Dobrej Nowiny Jezusa z Nazaretu.
Trwając wiernie w nauce Ewangelii Chrystusa jako prawdziwego Mesjasza,
w nauce Kościoła oraz w świetle sprzeczności różnych form negacji Boga,
Kościoła, człowieka oraz życia zakonnego, uświadamiamy sobie ciągle na
nowo, jak święta i niezwykle aktualna jest droga powołania i życia
według rad ewangelicznych, bowiem przez wszystkie rodziny zakonne
zbolały człowiek-pielgrzym powraca do Boga i do Nieba, co wypełnia jego
najgłębsze tęsknoty ducha i ciała oraz całej jego egzystencji.
I. czystość
Zaślubieni Bogu i Kościołowi
Kościół uczy, że stan zakonny należy w sposób szczególny do „życia i
świętości” (LG 44) całego Ludu Bożego. Skąd ta bardzo znacząca
specyfika tego stanu, który ślubuje Chrystusowi, by żyć w „czystości
bezżeństwa dla Królestwa Niebieskiego, w ubóstwie i posłuszeństwie”?
(KKK 915).
Rada ewangeliczna czystości dziewiczej stawia najpierw człowiekowi
wymagania, które przekraczają jego naturalne możliwości, bo przecież
Bóg Stwórca, stwarzając „człowieka jako mężczyznę i niewiastę”, powołał
ich jednocześnie do wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej, i to właściwie z
jednej generalnej racji, by kontynuować dzieło stworzenia następnych
pokoleń z pomocą człowieka. Stan bezżeństwa ze względu na Królestwo
Niebieskie nie stoi w opozycji do planu stworzenia, lecz właściwie
toruje Bogu Stwórcy oraz rodzicom jako Boskim współpracownikom drogę
realizacji tego planu, bowiem istotą ojcostwa i macierzyństwa ludzkiego
jest nie tylko dać życie ziemskie, lecz doprowadzić człowieka do życia
w Bogu, z Bogiem i u Boga. Ponieważ na skutek grzechu wypełnienie
istoty darowania życia w pełni zostało utrudnione, dlatego Boski
Architekt zdecydował się w swojej fascynującej nas Opatrzności powołać
wspólnoty zakonne jako rodziny duchowo-religijnego ojcostwa i
duchowo-religijnego macierzyństwa, wypraszające modlitwą i ofiarą u
tronu Miłosierdzia Najwyższego życie wieczne dla człowieka ziemi oraz
jego małżeństw i rodzin. Wprawdzie każda rodzina jest jakimś obrazem
Rodziny Świętej z Nazaretu oraz obrazem samego Boga w trzech Osobach,
ale wydaje się, iż wspólnota zakonna całkowicie poświęcona ślubami Bogu
i Kościołowi stanowi jeszcze doskonalszą wspólnotę-wzór dla małżeństw i
rodzin w ich wędrówce do stania się w eschatologicznej perspektywie
dziećmi Rodziny Bożej. Bez tego zaplecza wspólnot zakonnych małżeństwa
i rodziny współczesnego świata, w obliczu ich tak misternie
przemyślanych i systematycznie przeprowadzanych negacji, nie są w
stanie wypełnić swoich zadań. Małżonkowie i rodzice wiedzą doskonale,
że człowiek zakonu jest ich istotnym wsparciem, dodaje im otuchy, że
jego ofiara rezygnacji z prawa naturalnego do małżeństwa jest źródłem
mocy ducha małżeńskiego i ducha rodzicielskiego. Jak głęboki i owocny
związek istnieje pomiędzy z jednej strony dynamiką zakonnika i
zakonnicy, a z drugiej strony małżonkami i rodzicami, potrafimy
oszacować jedynie w mocy i świetle Ducha Świętego jako Ducha całej
ekonomii bytu i ekonomii zbawienia.
Powołania rodzą się w świętych rodzinach
Czystość dobrze pojęta stanowi warunek i cel małżeństwa, a także
podstawę dobrze wypełnionej misji rodzicielskiej oraz świętości i
gwarancję prawdziwego szczęścia małżeńskiego i rodzinnego. Stąd
świętość człowieka zakonu jest w dużej mierze warunkiem świętości
małżeństw i rodzin, choć naturalnie nie jedynym, bo przecież o
świętości decydują przede wszystkim sami rodzice i dzieci podejmujący
współpracę z uświęcającym ich Zbawicielem. A zatem świątobliwość życia
rodzinnego warunkuje świątobliwość członków rodzin zakonnych i
odwrotnie, co jest częściowym spłacaniem zaciągniętego we własnej
rodzinie długu doskonałości. Stąd nie dziwi fakt historyczny naszych
dni, że np. zachodnioeuropejski kryzys małżeństwa i rodziny opustoszył
klasztory, a stosunkowo mocna rodzina polska napełnia mury klasztorne
wzniesione przez naszych wiernych praojców wspaniałymi, dzielnymi i
gotowymi do ofiary i poświęcenia powołaniami. Dałby Bóg, żebyśmy się
jako Polacy, także wobec obecnych wyzwań, ostali i umacniali zarówno
ducha zakonnego, jak też ducha małżeńsko-rodzinnego.
Ślub czystości ze względu na sprawę Bożą nie jest negacją kobiecości
lub męskości, lecz fundamentem ich chrześcijańskiej akceptacji. Co
więcej, człowiek dziewiczy w najdoskonalszy sposób realizuje swoją
bytowość kobiecą lub męską, ponieważ wyprzedza wszelkie drugorzędne
przywiązania w ramach świata i ludzi i stoi w całkowitej postawie
służby, tak jak pokorny Jezus na ziemi wobec swojego Ojca. Ta droga
otwiera przed człowiekiem najintymniejsze pokłady bycia człowiekiem
jako kobieta i jako mężczyzna. Nie przez wyżycie się seksualne
człowieka zdobywa wiedzę i mądrość bycia, lecz przez bycie w sensie
służby Bogu jako Dawcy. Im bliżej Stwórcy naszej natury i osoby, tym
bliżej tajemnicy człowieczeństwa każdego. W przeciwieństwie do tego
postawa nawet najbardziej intymnej bliskości człowieka do człowieka w
małżeństwie, ale bez zjednoczenia serc i dusz w jednym Panu, stanowi
barierę do poznania człowieka, nie mówiąc już o dramacie i cenie
oddalenia się od Pana życia, co sprawia, że rozum, choć na pozór tak
bliski drugiego, jego duszy i jego ciała, nie dosięga głębi
człowieczeństwa, lecz pozostaje na płyciźnie istnienia
duchowo-cielesnego. Przecież kluczem do zrozumienia naszej natury jest
sam jej Stwórca, a nie człowiek. Człowiek zakonu jako człowiek
świadomej i wolnej rezygnacji ze spotkania z drugim w głębi jego i
własnego ciała wskazuje małżonkom na głębię osoby, której nie wolno
redukować ani do narzędzia, ani jedynie do sfery ciała, lecz trzeba
uczyć się otwierać na głębię jej niepowtarzalnego i wyjątkowego
człowieczeństwa ciągle na nowo.
Nowożytność w wielu swoich najbardziej wpływowych reprezentantach,
poddając zasadniczej krytyce stan zakonny, jak np. S. Freud i Nowa
Lewica, oraz redukując osobę ludzką do bycia li tylko popędem
seksualnym, zamykają horyzont rozumienia człowieka, jego istoty, sensu,
wartości i celów do sfery ciała, przez co uniemożliwiają poznanie
istoty, sensowności specyfiki i niepowtarzalności kobiecości i
męskości, ugruntowanych istotnie w swoich niepowtarzalnych i
nieśmiertelnych duszach.
Czystość ducha i rozumu
Czystość ma obok wymiaru cielesnego także swoją najgłębszą płaszczyznę
w duchu i duszy ludzkiej. Święty Ambroży, interpretując słowa Pańskie:
„Pójdź za mną”, tak powiada, iż Jezus „każe pójść nie krokami ciała,
ale sercem i duszą”. To ona, dusza, a nie ciało, jest pierwszą ojczyzną
bytu dziewiczo czystego i zarazem stanowi najważniejszą rację
doskonałego naśladowania Mistrza z Nazaretu. Troska o dziewicze ciało
zakłada bardzo intensywną pielęgnację ducha i duszy osoby ludzkiej
poprzez ćwiczenia religijne jak post, modlitwa i jałmużna, ale także
poprzez odnawianie myślenia w oparciu o Prawdę, umacnianie wolnej woli
z pomocą Dobra oraz stałe oczyszczanie sumienia z wszelkiego kurzu lub
ran grzechu przeciwko miłości Boga i człowieka. Czysty duch, za którym
tęsknił, ale którego niestety ostatecznie nie odkrył m.in. Kant i wielu
innych myślicieli czasów współczesnych, jest duchem poznającym Prawdę,
miłującym Prawdę poprzez urzeczywistnianie dobra, każdego: małego i
wielkiego. Czystość rozumu polega na całkowitym poświęceniu się dla
Prawdy absolutnej i każdej prawdy ziemskiej, natomiast każdy fałsz i
każde kłamstwo zanieczyszczają naszą władzę poznawczą, a poprzez to
zanieczyszczają całą bytowość człowieka, jego wspólnoty i wszelkie
dzieła. Friedrich Nietzsche twierdzi, że po tym, jak przykazanie Boskie
zabraniające kłamstwa „zostało odrzucone”, zmienia się „sens dla
prawdy”, którą ma wyrazić „pierwotna żądza”, czyli to, co stało się
przyczyną upadku rozumu anioła światłości i rozumu pierwszych ludzi.
Natomiast św. Augustyn uczy: „Żądza jest trucizną gubiącą miłość”.
Doskonałość wyklucza wszelkie żądze. Czystość woli wyraża się w aktach
miłości Boga i bliźniego, w umiłowaniu dobra w myśli, słowie i czynie.
Czystość pamięci obejmuje każdą poznaną prawdę, a szczególnie
wypełniona jest poznaniem Prawdy o Bogu. Im czystszym jest człowiek
duchowo, tym więcej czystości ciała, postawy i działania.
Czystość nie jest oznaką zacofania, lecz dowodem największego postępu w
rozumieniu ostatecznego przeznaczenia człowieka jako kobiety i
mężczyzny, a mianowicie by zdobyć Królestwo Niebieskie, gdzie „nie będą
się już żenić i za mąż wydawać”, lecz istnieć w wiecznej harmonii
rodziny Dzieci Bożych, o ile człowiek dziewiczy świadomie i w pełni
swojej wolności wypowiada na wzór Maryi swoje osobiste „fiat”. Człowiek
Boży jest w każdej epoce dziejów najbardziej postępowym, natomiast
zacofanie powstaje zawsze tam, gdzie człowiek oddala się od źródła
swojej bytowości, będącego zarazem jego najwyższym celem. Im bliżej
Boga, tym bliżej doskonałości i postępu, im dalej od Niego, tym bliżej
do prymitywności i wszelkiej deformacji, której synonimem jest kraina
piekła. Dążenie do najdoskonalszej formy bytu jest możliwe do
zrealizowania na drodze czystości, zawsze najbardziej atrakcyjnej i w
każdej epoce dziejów najbardziej postępowej, bo jednoczącej nas z
pierwotnym zamysłem i dziełem Boga oraz z Jego eschatologicznym planem
całkowitego uświęcenia naszej bytowości. Dlatego klasztory były od
samego początku i nadal pozostają istotnymi miejscami wielkiej kultury
europejskiej i ogólnoludzkiej. To są klejnoty, przebogate owoce duchów
dążących do czystości i dlatego tak imponujące i twórcze do dzisiaj.
Nawet dysponując wspaniałymi komputerami i innymi dziełami techniki,
człowiek współczesny nie może być w wielu sprawach bardziej postępowym
od wielu starożytnych i średniowiecznych artystów malarzy, architektów,
pisarzy i myślicieli, którzy obficie czerpali z tego, co Boskie.
Drogowskazy do Nieba
Czystość wyprzedza czas i ramy tego świata i pozwala człowiekowi
zasmakować już tutaj, na ziemi, życia niebiańskiego. Wprawdzie żyjemy w
czasie i czas należy potraktować zarówno jako realny dar Stwórcy, ale
nasza uwaga nie może zatrzymać się lub ograniczyć do ram życia
wyznaczonych przez czas, bowiem człowiek swoim duchem oraz opracowaną
przez niego architekturą transcenduje czas i wkracza duchem w
wieczność. Dlatego człowiek zakonu jest nie tylko drogowskazem do
świątobliwego życia w czasie, lecz jest także drogowskazem, co więcej,
żywym dowodem na istnienie wieczności i Boga. Myśl filozofii nowożytnej
bardzo konsekwentnie protestuje przeciwko zakonom, ponieważ inspirują
do życia „sub specie aeternitatis”, jak się wyraził m.in. Theodor W.
Adorno. Martin Heidegger zaś w dziele swojego życia „Sein und Zeit”
(„Byt i czas”) poddaje zasadniczej krytyce myśl o wieczności, o bycie,
który byłby „a-czasowym” lub „poza-czasowym” lub „ponad-czasowym”.
Według niego, istnieje tylko czas i on wyłania wszelkie postaci bytu,
stąd jego teza o konieczności „temporalizacji bytu” w ogóle. Ocalić
myśl o wieczności w rozumie współczesnych potrafi człowiek zakonu. Taki
kształt bytowania i takie dążenia są jednymi z zadań ogólnozakonnych i
osobistych każdego ojca i brata zakonnego oraz każdej siostry zakonnej.
Mieć odwagę do wyprzedzania czasu i zaszczepiania jej innym, wszystkim,
których sam Bóg posyła do bram i furt życia konsekrowanego. Duch świata
pragnie wszelkimi sposobami wmówić w ducha ludzkiego, że nie istnieje
żaden Bóg i żadna wieczność. Ocalić i rozwinąć własne powołanie zakonne
to przybliżyć czas i człowieka żyjącego w czasie do ich pełni, czyli do
wieczności. Prawdziwa radosna wspólnota zakonna przybliża i stanowi
żywy obraz wiecznej radości miłującego Oblicza Boga Ojca, Syna i Ducha
Świętego.
Być darem dla drugiego
W czystości i poprzez czystość człowiek uwalnia się od siebie i pojmuje
siebie oraz realizuje swoją bytowość jako dar dla drugiego. Takim jest
sama Istota Boga i Osoby Boskie, by być dla drugiego, by się jako
wieczny i Trójjedyny Pan darować wiecznie: Ojciec Synowi, Ojciec i Syn
Duchowi Świętemu wraz z doskonałą wzajemnością. Dlatego nie można być
święcie i całkowicie darem dla drugiego bez czystości. Wspólnota
zakonna jest wzorem dla innych wspólnot i jednostek, jak być darem,
czyli jak najdoskonalej i pierwotnie ukazać istotę naszego
człowieczeństwa oraz istotę bytowania wszelkiego stworzenia. Co
ciekawe, że człowiek-dar, choć rozdaje to, kim jest i co posiada, czyli
rozdaje to, co ziemskie, nie ubożeje, lecz wzrasta, bowiem działa z
najgłębszych pokładów swojej istoty oraz powołania, które dają się
zdefiniować w tym względzie jako bycie darem dla Boga, człowieka i
stworzenia. Im więcej daruje, tym bardziej pozyskuje siebie i wszelki
inny byt, łącznie z Bogiem Najwyższym i jego wiecznością. Każdy akt-dar
przybliża do zdobycia Boga jako daru, bowiem w Nim otrzymujemy
wszystko, całą pełnię istnienia. Dietrich von Hildebrand sądzi, że
nawet „naturalnie bardzo mało uzdolniony człowiek może stać się wielką
i bogatą osobowością, jeżeli poświęci się bez reszty Bogu. W porównaniu
do niego człowiek w najwyższym stopniu uzdolniony może tworzyć wokół
siebie ciasny” i wręcz „zniewalający świat, jeżeli zamknie się na
Boga”. Obecna epoka dziejów, zamykająca człowieka bardzo zasadniczo na
transcendencję, zamyka człowieka na bycie darem, na jego osobisty
rozwój i dlatego współczesny człowiek zamyka się w sobie, w swoim
świecie, otoczeniu i staje się coraz mniejszym, ograniczonym i ubogim
aż do przeróżnych aktów desperacji, ucieczki od życia i pogrążenia się
w nihilizmie niszczącej samotności. Jest jakimś paradoksem, ale zarazem
piękną i twórczą prawdą, że zakonnica i zakonnik jako ludzie odchodzący
od świata, od bliskich, są z racji swojej bytowości sumieniem innych,
by wyszli z siebie i uczynili własne życie i każde powołanie darem.
Dlatego zakonnica i zakonnik są żywymi kluczami do przestrzeni
pojmowania i przeżywania życia jako nieustannego daru Stwórcy. Zapewne
m.in. z tej racji prezydent Roosevelt zapytany, czy przyjmie zakonników
francuskich do USA, powiedział, że „emigrantów tego rodzaju nigdy nie
możemy mieć zbyt dużo”. Skoro człowiek czysty uwolnił się już od siebie
i podarował swoje życie „ponad wszystko umiłowanemu Bogu” (KKK 916) i
człowiekowi, to następnym krokiem jest stać się ubogim. Dlaczego?
II. Ubóstwo
Na wzór Mistrza
Ubóstwo jako następna rada ewangeliczna nie jest przypadkiem w
pedagogii Chrystusa. Przecież to „ON sam stał się dla nas ubogim, aby
nas ubóstwem swoim ubogacić”. Przecież to Chrystus opuścił pełnię Nieba
z przeogromnym bogactwem, by urodzić się w stajni, wieść ubogie życie i
umrzeć na krzyżu. Czyż można zatem radykalnie naśladować tak
nadzwyczajnie ubogiego Mistrza bez akceptacji ubóstwa? Dietrich von
Hildebrand stwierdza słusznie: „Naśladujemy go, jeżeli ’relictis
omnibus’, ’wszystko opuszczając’, mówimy za św. Pawłem: ’Domine, quid
me vis facere?’ – ’Panie, co chcesz, abym uczynił?’ Dz 9,6”.
Ubóstwo uczy nas najdoskonalej uszanować dzieła Boże, które stoją
poniżej człowieka, tzn. cały świat zwierząt, roślin oraz rzeczy tego
wspaniałego kosmosu. W tej radzie rozstrzyga się niejako stosunek
człowieka do rzeczy, tak jak w czystości chodzi o relację do drugiego
Ty jako Osoby Boskiej, do drugiego ty ludzkiego oraz do mojego własnego
ja.
Ubóstwo umożliwia widzenie świata jako dzieła Boskiego Stwórcy, do
czego potrzeba mądrego dystansu wobec rzeczy. Bez takiej postawy
człowiek może stać się materialistą i niewolnikiem rzeczy, czyli jako
osoba bez ubóstwa nie potrafi transcendować świata rzeczy i nie pojmuje
genezy rzeczy, po prostu bez ubóstwa nie tylko nie wiemy, skąd świat
pochodzi i jakie jest jego ostateczne przeznaczenie, ale co więcej –
materializm jest drogą zatracania się osoby ludzkiej w rzeczach?
Dlatego jedno z głównych pytań Immanuela Kanta brzmi: „Skąd pochodzę”
jako człowiek? Ubóstwo wyrabia w człowieku także właściwe rozumienie
istoty rzeczy, bowiem ubóstwo otwiera rozum na istotę. Rozum sytego
ciała ma, nawet biologicznie patrząc, bardzo utrudnione zadanie, bowiem
mózg jako cielesne narzędzie intelektu zużywa podczas spożywania
posiłku materialnego bardzo dużo energii, a tym samym nie może być
sprawnym narzędziem naszego ducha. Rozum sytego ciała ma zatem zwyczaj
zatrzymywać się na peryferiach rzeczy, czyli na zinstrumentalizowanym i
sensualistycznie pojętym ciele, natomiast rozum ubogi zgłębia, czyli
„wypływa na głębię” bytu, o której mówi Jezus do apostołów, czyli na
głębię ducha, ciała i głębię życia w ogóle.
Głębia świata, a tym bardziej głębia wieczności, dana jest przez Boga
do dyspozycji „ubogim”, bowiem oni po zrozumieniu istoty, celu oraz
właściwości rzeczy nauczyli się ich posiadania zgodnie z Wolą stwórczą
Boga Ojca. Stąd Gabriel Marcel powiada słusznie, że „ażeby mieć, trzeba
po prostu być”, bowiem do jednej z największych jakości prawdziwie
bogatego życia przynależy z pewnością „ubóstwo”.
Przeciw pokusie posiadania
Ubóstwo uwalnia więc człowieka od pokusy posiadania. Dlaczego
posiadanie może stać się pokusą? Ktoś może powiedzieć: Przecież Stwórca
powiedział na początku historii świata: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”?
A jednak posiadanie może być pokusą, i to jedną z największych,
ponieważ Bóg nigdzie w Biblii nie mówi o człowieku jako właścicielu. Z
prostej racji, bowiem właścicielem w ścisłym sensie tego słowa jest
tylko i wyłącznie sam Bóg Stwórca, człowiek natomiast jest stworzony do
dzierżawy „na niwie Pańskiej”. Ubóstwo wprowadza nas najgłębiej w
wielką przestrzeń posiadania: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem
oni posiądą ziemię”, czyli otrzymają ją w darze. Ubóstwo przypomina nam
piękną prawdę o rzeczach, że są darem Bożym, tak jak czystość bytu
osobowego przypomniała nam jeszcze piękniejszą prawdę o człowieku, że
jest on sam darem Bożym.
Ubóstwo inspiruje nas także do podjęcia nowej misji poprzez opuszczenie
starej. Jakże trzeba się tego uczyć i w tym ćwiczyć, by ubóstwo
uczyniło człowieka jak najbardziej twórczym. Gdy św. Bernard wraz ze
swoimi czterema braćmi żegnał się ze swoją rodziną, napotkał na
podwórku zamku rodzinnego najmłodszego brata Nivarda bawiącego się z
innymi dziećmi. Najstarszy z braci, Guido, podleciał do Nivarda,
chwycił go w ramiona i powiedział do niego: „Żyj pięknie, Nivard, od
teraz wszystko nasze mienie i dobra należą wyłącznie do ciebie”.
Chłopiec zastanowił się przez chwilę i błyskotliwie odpowiedział tak:
„Wy chcecie odziedziczyć Niebo, a mnie chcecie pozostawić ziemię!
Podział nie jest sprawiedliwy i nie przyjmuję go”. Po kilku latach
zapukał do nowego klasztoru w Citeaux, został zakonnikiem i
błogosławionym. Nawet Nietzsche, który z jednej strony „ubóstwo, pokorę
i czystość” nazywa „niebezpiecznymi i oszczerczymi ideałami”, ale –
przyznaje jako syn pastora, który utracił nawet wiarę luterańską – „jak
trucizny w określonych przypadkach choroby” są „pożytecznymi środkami
leczniczymi, np. w czasie cesarstwa rzymskiego”.
III. Posłuszeństwo
Bądź wola Twoja
A skoro człowiek zakonu zrozumiał i umiłował już te cenne prawdy na
drodze czystości i ubóstwa, to nie pozostaje mu nic innego, jak
rozważyć radę ewangeliczną posłuszeństwa, tzn. nauczyć się i wyćwiczyć
się w świętym spełnianiu najważniejszego zadania, które pasjonuje
wiecznego Syna Bożego, Jezusa Chrystusa i wiecznego Ducha Świętego
wobec prawiecznego Ojca, mianowicie wypełnienie Jego Świętej Woli
Ojcowskiej. To jest sercem wieczności i to powinno stać się sercem
człowieka, by jak Jezus i Duch Święty, by także wzorem Niepokalanej i
świętych, jak np. Franciszka z Asyżu i Dominika, Teresy Wielkiej i Jana
od Krzyża, Edyty Stein i Maksymiliana Marii Kolbego, doskonale wypełnić
Wolę Ojca.
Posłuszeństwo jest zatem ukoronowaniem drogi rad ewangelicznych. Ono
uwalnia od własnej woli, czyli od własnego projektu istnienia, a
uzdalnia do przyjęcia tegoż projektu z cudownych rąk Ojca wszelkiego
istnienia. To znaczy ta rada ewangeliczna nie zabiera nam tej cudownej
władzy duchowej, my zawsze, także przy każdym akcie posłuszeństwa wobec
człowieka lub wobec Boga, pozostajemy świadomi i wolni, ale poprzez
świadome i wolne posłuszeństwo naszego Ja uzyskujemy najwyższą
doskonałość na płaszczyźnie bycia człowiekiem-podmiotem. Bo przecież
skoro nasze Ja ze wszystkim, co je bytowo stanowi, pochodzi od Boga, to
dopiero w Bogu nasze Ja staje się najdoskonalszym i ono przygotowuje
się do wiecznego posłuszeństwa w Królestwie Niebieskim.
Świat współczesny zanegował zarówno tę radę biblijną, jak też i
autorytet, ponieważ uważa, że autorytet uniemożliwia człowiekowi stanie
się najbardziej wolnym poprzez realizację posłuszeństwa. W gruncie
rzeczy negacja autorytetu ma jeszcze głębsze racje, a mianowicie,
chodzi o negację Boga jako pierwotnego Autora wszelkiego bytu, o czym
każdy autorytet ziemski przypomina. W konsekwencji świat neguje wolność
i w ogóle nasze Ja, co głosi wielu najbardziej wpływowych
przedstawicieli myśli filozoficznej. Na przykład twórca
empiriokrytycyzmu Ernst Mach twierdzi, że „ludzkie Ja jest nie do
uratowania”, a wspomniany Nietzsche upatruje „korzeni wszelkiego zła” w
tym, że w Europie i na świecie „zwyciężyła zniewolona moralność pokory,
czystości, rezygnacji z siebie i absolutnego posłuszeństwa”. Nietzsche,
wypowiadając posłuszeństwo Bogu, nie tylko że zatracił moralnie i
religijnie swoje własne Ja, lecz dodatkowo pogrążył się w otchłani
obłędu duchowego.
Brama do zbawienia
Posłuszeństwo jest dalej wsłuchiwaniem się w głos Ojca, w Jego Wolę
Przenajświętszą. Robienie wszystkiego na własną rękę zagraża postawie
słuchania, czyni ją wręcz niemożliwą, a człowiek, który nie umie lub
nie chce słuchać, jest z zasady zamknięty na drugiego, zamknięty na
wołanie Boże: „Pójdź za mną”, pójdź za mną przed tron Ojca, i popełnia
grzech (por. Rz 5,19), czyli mówiąc słowami Maryi, od Męki Pańskiej
chodzi o „proste spojrzenie duszy ku woli Bożej”. Na drodze
posłuszeństwa wyraźniej słychać Boże Słowo.
Posłuszeństwo jest przecież bramą do „Królestwa” zbawienia: „Przez
posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi” (Rz 5,19) i
odziedziczą „życie wieczne” (Rz 5,21). I jako przełożeni, i jako
podwładni, wszyscy zakonnicy i zakonnice kroczą ku bramie wieczności i
każdy akt życia zakonnego powinien do tej „Bramy Niebios” przybliżyć,
by tak jak Niepokalana z jej bezwarunkowym posłuszeństwem zostać kiedyś
po prostu przeniesionym przed Oblicze Tego, któremu za Maryją
obiecaliśmy nasze doskonałe „fiat”.
Posłuszeństwo uczy składania ofiary za drugiego, np. poprzez „przyjęcie
winy” drugiego „na siebie” (Iz 53,10-12), jak uczynił to Chrystus. Może
nieraz pytamy o to, czy powinienem być wobec moich przełożonych
posłusznym, jeżeli ja mam lepsze rozwiązania, trafniejsze idee itd.?
Owszem, to może być czasami prawdą i mam w takich sytuacjach moralny
obowiązek wyrazić to bardzo dostojnie i pokornie zarazem, ale jeżeli
pomimo to mój przełożony poprosi lub nakaże mi być posłusznym,
powinienem to uczynić wspaniałomyślnie i z całym przekonaniem duszy.
Dlaczego? Ponieważ dopiero wtedy mam nadzieję na coraz głębsze
wniknięcie w tajemnicę „uniżenia się” i posłuszeństwa Syna Bożego, „aż
do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,8). Bez tej rady
ewangelicznej nie mogę udoskonalić siebie, swojej postawy wiary w
aspekcie Krzyża Boga-Człowieka, będę wprawdzie dużo wiedzieć o Krzyżu
św., ale to za mało, by naśladować Ukrzyżowanego, i za mało, by
dostąpić łaski wieczności. Dzięki Chrystusowi mamy w świętych rodzin
zakonnych wspaniałe przykłady, by pozostać zawsze wiernymi sługami
Krzyża Pana. W gotowości do dźwigania krzyża osobistego i wspólnotowego
ukazuje się zrozumienie naszej misji chrześcijańskiej i zakonnej, do
której istoty przynależy krzyż. I tak jak nie ma prawdziwego
chrześcijaństwa w pominięciu Krzyża Zbawiciela, tak też nie ma
prawdziwego i świątobliwego bytu zakonnego bez gotowości do podjęcia
krzyża powołania do życia według rad ewangelicznych i bez wiernego
dźwigania go, czasami aż do całkowitego wyniszczenia w „ofierze
całopalnej”, tak jak uczynił to nasz Pan i Bóg na Golgocie. Tak, taka
prawdziwa ofiara przemienia i nawraca rzetelnego człowieka rad
ewangelicznych z drogi chrześcijaństwa bez Krzyża. Takie
chrześcijaństwo jest iluzją i nieprawdą i właśnie ono doprowadziło już
niejednego chrześcijanina i niejeden klasztor do rozpadu, a nie do
zmartwychwstania, które stało się realne właśnie przez Krzyż Jezusa.
Tylko poprzez uniżenie w bezwzględnym posłuszeństwie Woli Ojca człowiek
zostaje przez Boga jak Jego Syn, „wywyższony” (Flp 2,9) na wieki. I tak
jak droga wiecznego Nieba jest drogą posłuszeństwa Syna i Ducha
Świętego wobec Ojca, tak też droga ludzkiej wielkości na tym świecie i
w Królestwie Niebieskim jest tylko i wyłącznie drogą świętego
posłuszeństwa, z którego dyspensuje jedynie namowa do grzechu
stanowiącego granicę dla posłuszeństwa, której nie wolno przekroczyć.
Wszystko inne ma swoją prawomocną przestrzeń do bycia i zachowania
posłuszeństwa.
Kształt miłości
Czyżby gorycz rezygnacji z małżeństwa i rodziny, gorycz opuszczenia
posiadania ziemskiego oraz gorycz zapomnienia o sobie w posłuszeństwie
było pierwszym i zarazem ostatnim słowem dla wędrowców po drogach
świętych rad Ewangelii Jezusa? Albo inaczej zapytawszy: Co jest koroną
rad ewangelicznych? Względnie, w czym tkwi najgłębszy motyw tych ślubów
życia według rad ewangelicznych? Święty Franciszek Salezy zwykł mawiać,
że „Miłość dała mu boleść śmierci, a śmierć dała mu słodycz miłości”.
Tak, w Miłości Boga do człowieka, na którą człowiek odpowiada miłością,
istnieje korona takiego poświęcenia, bowiem czystość, ubóstwo i
posłuszeństwo właśnie w miłości znajdują swój najdoskonalszy kształt.
W tym kontekście uwidacznia się najgłębszy sens i cel klauzury zakonów
kontemplacyjnych, dla której racją nie jest wyniszczająca każdego
człowieka pycha jako także zamykająca na Boga, drugiego człowieka i
ostatecznie świat pozostałych dobrych istnień różnych stworzeń, lecz
wprost przeciwnie – nieprawdopodobnie życiodajna pokora klauzurowa,
czyli w miłości ku Najwyższemu i każdemu dobremu bratu i dobrej
siostrze otwartość, która z racji jeszcze działającego w tym kosmosie
zła powinna pozostać niczym zbawienna sieć dla zachowania i przekazania
ludziom na świecie morza łask Boskich. Klauzura jest przecież przez
wiele wieków precyzyjnie sprawdzonym środkiem reguły zakonnej, który
wiele rzesz zakonnic i zakonników doprowadził do wyżyn świętości.
Święci Karmelu i pozostałych dróg życia za klauzurą są tego
niedoścignionymi wzorami. Stąd Świętość Wieczności wymaga nieraz ofiary
czasowego klauzurowego zamknięcia na ten czas i ten świat, by
przybliżyć Ją wielu pielgrzymom ziemskim.
Niech Bóg-Miłość błogosławi wszystkie zakony Kościoła św., a
szczególnie te w naszej Ojczyźnie, Polsce, by Mocą i Miłością samego
Pana Niebios zostały umocnione na tej szczególnej drodze bezgranicznego
i bezwarunkowego miłowania poprzez czystość ducha i ciała, ubóstwo i
posłuszeństwo, które są nie tylko cudownymi ideałami dla tego świata,
lecz wypełniają wieczność i dogłębnie uszczęśliwiają jej mieszkańców,
którzy za ich ziemską czystość rozkoszują się wieczną Miłością, za ich
ziemskie ubóstwo sycą się wiecznym i pięknym bogactwem, a za ich
posłuszeństwo wiecznie oglądają i rozmawiają z Ojcem, Synem i Duchem
Świętym twarzą w Twarz. Niech wszystkie zakonnice i zakonnicy pozostaną
ogrodem cnót i szkołą kształcenia serc według chrześcijańskich ideałów,
wspólnotą miłości i pojednania, względnie wyspą rozumu i wiary,
wolności i całkowitego samozaparcia w symbolu klauzury, poprzez których
coraz większa liczba „rozbitków” z różnych zanikających „statków” ducha
świata odnajdzie siebie, a przede wszystkim odnajdzie wiarę w Boga,
miłość do Kościoła, sens życia i powołania oraz niezwykłą godność
swojego wyjątkowo uroczego człowieczeństwa i to jako takiego!
Tekst powstał z inspiracji Sióstr Karmelitanek ze Wzgórza Świętego Wojciecha w Poznaniu.
10. Przewodnik czcicieli Serca Jezusa w Polsce
W świetle nauczania ks. kard.
Augusta Hlonda prawdziwy kult Najświętszego Serca Jezusa przejawia się
w naśladowaniu Chrystusa przez miłość wyrażającą się w uczynkach i w
służbie, w dążeniu do zgody i jedności oraz w wierności obowiązkom
swojego stanu i powołania – zwraca uwagę ks. prof. Janusz
Królikowski.
http://www.naszdziennik.pl/wp/114325,przewodnik-czcicieli-serca-jezusa-w-polsce.html
11. Wezwanie Serc Jezusa i Maryi
Maryjne objawienie Cudownego
Medalika dane św. Katarzynie Labouré ukazuje nie tylko Niepokalaną, ale
także przypomina o wielkiej więzi zachodzącej między Sercem Jezusa i
Sercem Maryi.
http://www.naszdziennik.pl/wp/114379,wezwanie-serc-jezusa-i-maryi.html
12. Adoracja w intencji obrony życia
Warszawscy obrońcy życia i
rodziny organizują dziewięciodniową adorację Najświętszego Sakramentu w
dziewięciu świątyniach warszawskich. Tym razem na terenie diecezji
warszawsko-praskiej.
http://www.naszdziennik.pl/wp/114333,adoracja-w-intencji-obrony-zycia.html
13. Zakończenie Jerycha Różańcowego w Diecezji Warszawsko-Praskiej
Dobiega końca roczna modlitwa Jerycha Różańcowego w diecezji
warszawsko-praskiej. Ostatni tydzień modlitwy będzie przeżywać w
konkatedrze Matki Bożej Zwycięskiej na Kamionku od 22 do 29 listopada
2014 roku. Zapraszamy.
http://www.naszdziennik.pl/zaproszenie/112915,zakonczenie-jerycha-rozancowego-w-diecezji-warszawsko-praskiej.html
14. Cudowny Medalik w Naszym Dzienniku
Jutro załączymy do "Naszego Dziennika" Cudowne Medaliki wybite i poświęcone w Niepokalanowie.
Czwartkowy numer "Naszego Dziennika" z Cudownym Medalikiem można
będzie kupić w kioskach i innych miejscach sprzedaży również w piątek,
28 listopada.
Przygotowując się do uroczystości 160-lecia ogłoszenia dogmatu o
Niepokalanym Poczęciu Maryi (8 grudnia 2014 r.), rozpoczęliśmy Nowennę
do Matki Bożej, która objawiając się 27 listopada 1830 r. św.
Katarzynie Laboure, ofiarowała nam Cudowny medalik. Dziś dziewiąty,
ostatni dzień nowenny.
http://www.naszdziennik.pl/wp/115285,ix-dzien-nowenny.html
15. Cudowny Medalik – dwa obrazy z wizji św. Katarzyny. Autor: O. dr Stanisław Przepierski OP
Cudowny Medalik jest objawieniem woli Bożej, aby Matkę Bożą czczono
jako Niepokalaną. Oprócz tego awers medalika i inwokacja „O Maryjo, bez
grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”
wskazują na Maryję jako Pośredniczkę - rozważania o. Stanisława
Przepierskiego OP
http://www.naszdziennik.pl/wp/115287,cudowny-medalik-dwa-obrazy-z-wizji-sw-katarzyny.html
Cudowny Medalik jest objawieniem woli Bożej, aby Matkę Bożą czczono
jako Niepokalaną. Oprócz tego awers medalika i inwokacja „O Maryjo, bez
grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”
wskazują na Maryję jako Pośredniczkę.
Takie odczytanie zamysłu Boga wzmacnia obraz promieni spływających ze
szlachetnych kamieni obecnych na palcach Maryi, promieni, które
skierowane są ku ziemi, ku ludzkości, ku każdej osobie. Spływanie
promieni symbolizujących obfitość łask Bożych należy odczytywać w
połączeniu z deptaniem przez Niepokalaną głowy węża. Węża obejmującego
kulę ziem- ską, pragnącego pogrążyć ludzkość w śmiertelnym uścisku.
Właśnie to spływanie na świat promieni łask Bożych wypraszanych przez
Maryję jednoznacznie zmierza do pokonania szatana oraz uratowania
ludzkości. Jakże wymowne i aktualne jest to w naszych czasach. Maryja
jawi się jako posłana od Boga – czyli jako Jego dar – w celu
wspomożenia ludzkości w najcięższej duchowej walce z szatanem.
Z objawienia danego św. Katarzynie wiemy jednak, że ilość tych łask,
jakie spłyną na ziemię i na każdego człowieka, zależy od samych ludzi,
od wyrażonego przez nich w modlitwie pragnienia otrzymania darów Bożego
Miłosierdzia. Sama postać Niepokalanej jest więc jednym wielkim
wyakcentowaniem mocy Boga i Jego zatroskania o nas. Niepokalaność Maryi
jest bowiem dowodem niewysłowionego tryumfu Bożego Miłosierdzia,
pragnącego wyzwolić człowieka z niewoli grzechu. Dlatego właśnie
obecność Niepokalanej Maryi suponuje i przywołuje potęgę i moc Bożego
planu Zbawienia względem każdego z nas.
Na rewersie medalika, w centralnym jego polu odnajdujemy pokaźnych
rozmiarów literę „M” z niedużym krzyżem, opierającym się o znajdującą
się u jego podstawy belkę. Zauważmy, że krzyż nie stoi na literze „M”,
lecz jest w nią wpleciony, niejako w uścisku ramion. Według ks. prof.
Waldemara Rakocego CM, którego interpretację teologicznego przesłania
Cudownego Medalika pochwalał wybitny francuski mariolog ks. prof. René
Laurentin, litera „M” ze wznoszącym się na niej krzyżem z podstawą
(tzn. z poprzeczną belką u podstawy krzyża) jest symbolicznym
przedstawieniem Maryi z wizji z globem ziemskim, tzn. trzymającej w
dłoniach odkupiony świat i ofiarującej go Panu. Ta właśnie poprzeczna
belka, będąca podstawą krzyża, jest szersza niż poprzeczne ramię
krzyża. Podstawa krzyża symbolizuje więc kulę ziemską. A jako wpleciona
w literę „M” ukazuje kulę ziemską w dłoniach Maryi.
Niepokalana ma być więc czczona na ziemi jako ofiarująca ludzkość Bogu.
Przypomnijmy zapiski Katarzyny: „Twarz Maryi była dobrze widoczna. Jej
dłonie znajdowały się na wysokości przepasania bioder, we wdzięcznym
ułożeniu i trzymały glob wyobrażający odkupioną ludzkość. Ponad nim
wznosił się mały krzyż. Wzrok Niepokalanej był skierowany ku niebu,
trwała na modlitwie do naszego Pana”.
Z centralnie usytuowanym symbolem harmonizują umieszczone pod nim dwa
zranione serca: otoczone koroną cierniową Serce Jezusa i przebite
mieczem boleści Serce Maryi. Sens tego znaku jest następujący: obecność
Serca Maryi obok Serca Jezusowego przywołuje prawdę o udziale Maryi w
odkupieńczym dziele Chrystusa, Jej Syna. Maryja była i jest
najdoskonalszym świadkiem Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Nie
tylko miała udział w Jego cierpieniach związanych z naszymi grzechami,
ale jest uczestniczką Jego chwały.
Obraz dwu zranionych Serc ewokuje więc prawdę o doskonałym zjednoczeniu
Bożej Rodzicielki z Odkupicielem, zachęcając do naszego zjednoczenia z
Nimi. To doskonałe zjednoczenie Maryi z Synem Bożym doskonale
wypełniającym wolę Ojca stanowi rację Jej więzi i misji względem
ludzkości (litera „M” z krzyżem na podstawie). Matka Jezusa pełni w
dziele zbawienia rolę opiekuńczą względem ludzkości, a nie sprawczą. To
Bogu, jako źródłu wszelkiego Miłosierdzia, przedstawia Maryja
wszystkich ludzi. Przez to, że zrodziła Odkupiciela oraz nieustannie i
w pełni uczestniczyła w Jego misji względem ludzkości, przypomniana
została w tym objawieniu jako duchowa Matka odkupionych.
Szerszy kontekst symboliki rewersu – krzyż i dwa Serca – przypomina
Jezusowy testament z krzyża: „Oto Matka twoja”. Dając Cudowny Medalik
ludziom, Bóg pragnie, abyśmy Maryję wraz z całą prawdą Dzieła
Odkupienia przyjęli w swoje życie (jak Jan Apostoł), po to, by nauczyła
nas Chrystusa. To właśnie Chrystusa jako Baranka symbolizuje obecnych
na rewersie dwanaście gwiazd. Są one rozmieszczone na obrzeżu medalika.
W odróżnieniu od monogramu Maryi z krzyżem i dwu zranionych Serc motyw
ten został dodany do wizji znanej z objawienia. Jednak ma on swoje
specjalne przesłanie: oto za misją Maryi wobec świata stoi Ten, który
jest Panem Panów i Królem Królów – Zmartwychwstały i Chwalebny
Chrystus. Dwanaście gwiazd symbolizuje Chrystusa wraz z Jego Kościołem,
jako światłość świata. Maryja jest wewnątrz Kościoła, jest wybranym
Jego członkiem. Jezus jest Źródłem łask, o docenienie których dopomina
się Maryja, Matka Odkupionych – Matka Kościoła, ale także Królowa
świata. Ten Cudowny Medalik noszony z wiarą, połączony z gorącą
modlitwą ma niebywałą moc. W związku z nim pośrednio ujawnia się moc i
bogactwo Serc Jezusa i Maryi. Tak traktowany Medalik niejako
intronizuje oba Serca, przywołując Ich zwycięstwo.
16. Martwe dziecko ożyło
Za przyczyną Matki Bożej od Cudownego Medalika Bóg daje nam wiele
łask. Dziecko urodziło się przedwcześnie. Lekarz stwierdził zgon.
Zostało przywrócone do życia. Świadectwo Krystyny
Grzesiowskiej-Zioło.
http://www.naszdziennik.pl/wp/115229,martwe-dziecko-ozylo.html
Źródło: „Świadectwa nadzwyczajnych łask otrzymanych przez pośrednictwo Niepokalanej Cudownego Medalika”
My, małżonkowie Krystyna Grzesiowska-Zioło i Apoloniusz Zioło, w roku
1953 oczekiwaliśmy dziecka. Ja byłam studentką trzeciego roku Akademii
Medycznej we Wrocławiu i byłam w siódmym miesiącu stanu
błogosławionego. Była sobota, sprzątałam w domu i piekłam zająca,
którego później nawet nie skosztowałam. Dostałam telegram, że
przyjeżdża ciocia Alina. Zaczęłam się spieszyć, zapomniałam o moim
stanie.
Nie czekając na powrót męża, wytrzepałam chodniki. Potrzebowałam dużo
ciepłej wody. Wzięłam więc baniak do bielizny, nalałam dwa wiadra wody,
chwyciłam go za oba uszy i przeniosłam na kuchenkę gazową. W czasie
przenoszenia w obrębie pasa przeleciał mnie ból, jakby prąd
elektryczny. Dalej kończyłam swoje prace, aby zdążyć przed przyjazdem
cioci. Mąż przyszedł z pracy, ciocia przyjechała, a ja zrobiłam się
dziwnie blada. Wieczorem udaliśmy się na spoczynek. O godz. 5.00 rano
zerwałam się nagle ze snu. Działo się coś niedobrego z dzieckiem.
Obudziłam męża, on zadzwonił natychmiast po pogotowie, które zabrało
mnie do Szpitala im. św. Anny. W szpitalu wszczęto zabiegi mające
powstrzymać przedwczesny poród. Przed godz. 8.00 przyszedł ordynator dr
Deganowski i natychmiast zarządził akcję ratowania życia mojego i
dziecka. Cesarskie cięcie było niemożliwe – było już za późno. Dziecko,
źle ułożone, nie mogło się urodzić siłami natury. Całą godzinę ratowano
maleństwo, ja dostałam pełną narkozę. Gdy noworodek ujrzał światło
dzienne, nie miał już tętna. Lekarz stwierdził zgon. Dziecko wyniesiono
do kostnicy.
Był bardzo mroźny poranek 27 stycznia 1953 r., niesiono dziecko przez
bardzo długie podwórze, trzymając je za nóżki. Przy mnie, będącej
jeszcze w narkozie, czuwała siostra zakonna, czekając na moje
wybudzenie.
Osoba niosąca dziecko przekręciła klucz w drzwiach kostnicy, chwyciła
za klamkę, gdy nagle od tej chwili martwe dziecko zaczęło żałośnie
płakać! Zszokowana, pędem pobiegła przez podwórze z powrotem do
szpitala, na oddział, gdzie zajęto się noworodkiem. Gdy się obudziłam,
siostra, która przy mnie czuwała, powiedziała: „Ma pani córeczkę i…
proszę się nie gniewać na mnie, bo ja ochrzciłam dziecko natychmiast po
przyniesieniu go z kostnicy. Ośmielił mnie Cudowny Medalik na pani
szyi… Dałam dziewczynce na imię Janina – od dzisiejszego patrona – św.
Jana”. Odpowiedziałam: „Gniewałabym się, gdyby jej siostra nie
ochrzciła”.
Niezwykła to łaska, gdy matka leży bez świadomości, a Matka Najświętsza
poprzez Cudowny Medalik rozpościera płaszcz swojej opieki nad jej
martwym dziecięciem, cudownie przywracając je do życia, w ostatniej
chwili przed zamknięciem go w kostnicy.
Dzięki Ci, Maryjo Cudownego Medalika, za uratowanie życia mojej
córeczce, której na chrzcie świętym w kościele, na życzenie męża,
daliśmy imiona Teresa Maria (obecnie Teresa Maria Zioło-Skałecka), a
Janina wzięła sobie przy bierzmowaniu na pamiątkę pierwszych chwil
życia.
Kraków, 9 marca 2011 r.
17. Bez świętości nie ma Europy. Autor: Sebastian Karczewski
Europie, która nie jest już w stanie otworzyć się na transcendentny
wymiar życia, grozi zatracenie swej duszy, a także tego „ducha
humanistycznego”, którego też kocha i broni – przestrzegł Ojciec Święty
w przemówieniu wygłoszonym wczoraj w Parlamencie Europejskim. W
jednoznacznych słowach Franciszek wskazał na warunki, które są
niezbędne, by Europa odzyskała swoją „duszę”, a Unia Europejska ludzkie
oblicze.
http://www.naszdziennik.pl/wp/115279,bez-swietosci-nie-ma-europy.html
Europie, która nie jest już w stanie otworzyć się na transcendentny
wymiar życia, grozi zatracenie swej duszy, a także tego „ducha
humanistycznego”, którego też kocha i broni – przestrzegł Ojciec Święty
w przemówieniu wygłoszonym wczoraj w Parlamencie Europejskim. W
jednoznacznych słowach Franciszek wskazał na warunki, które są
niezbędne, by Europa odzyskała swoją „duszę”, a Unia Europejska ludzkie
oblicze.
Najwyższa pora, aby współnie budować Europę, która nie obraca się wokół
gospodarki, ale wokół świętości osoby ludzkiej – tak można streścić
główną myśl wczorajszego przemówienia Następcy św. Piotra w Strasburgu.
Papież wyszedł w nim od zwrócenia uwagi na człowieka jako „osobę
obdarzoną godnością transcendentną”. Przypominając deputowanym
Parlamentu Europejskiego znaczenie obu tych ostatnich słów, podkreślił,
że „krzewienie godności osoby oznacza uznanie, że posiada ona
niezbywalne prawa, których nie może być pozbawiona arbitralnie przez
nikogo, na rzecz interesów ekonomicznych”. – Mówienie o transcendentnej
godności człowieka oznacza zatem odwoływanie się do jego natury, jego
wrodzonej zdolności do odróżniania dobra i zła, do owej „busoli”
wpisanej w nasze serca, którą Bóg odcisnął na całym stworzeniu –
podkreślił Ojciec Święty.
Ubolewając, „że wielkie ideały, które inspirowały Europę, straciły siłę
przyciągania na rzecz biurokratycznych mechanizmów technicznych swoich
instytucji”, Franciszek wskazał na rosnącą w Unii Europejskiej
„nieufność obywateli do instytucji uznanych za odległe, trudniące się
ustanawianiem przepisów postrzeganych jako dalekie od wrażliwości
poszczególnych narodów, jeśli nie wręcz za szkodliwe”. W tym kontekście
zwrócił uwagę na smutny fakt, że w centrum debaty politycznej w Europie
przeważają dziś „kwestie techniczne i ekonomiczne kosztem autentycznej
orientacji antropologicznej”. – Istocie ludzkiej grozi sprowadzenie do
bycia jedynie trybikiem w mechanizmie, który traktuje ją na równi z
dobrem konsumpcyjnym, którego można używać tak, że – jak to niestety
często widzimy – gdy życie nie odpowiada potrzebom tego mechanizmu,
jest odrzucane bez większego wahania, jak w przypadku nieuleczlnie
chorych, ludzi starszych, opuszczonych, pozbawionych opieki lub dzieci
zabitych przed urodzeniem – mówił Następca św. Piotra.
Promocja osoby ludzkiej
W skierowanym do Europejczyków orędziu Papież wskazał, że „dawanie
Europie nadziei oznacza nie tylko uznawanie centralnego miejsca osoby
ludzkiej, ale oznacza również promowanie jej talentów”. Jako pierwszą i
najważniejszą strukturę tej promocji wskazał rodzinę, będącą podstawową
komórką każdego społeczeństwa. – Rodzina zjednoczona, płodna i
nierozerwalna wnosi z sobą elementy fundamentalne, by dać nadzieję na
przyszłość. Bez tej solidności dochodzi się do budowania na piasku, z
poważnymi konsekwencjami społecznymi – powiedział Franciszek.
Przemawiając do eurodeputowanych, Franciszek zwrócił uwagę na
fundamentalne znaczenie „nie tylko dziedzictwa, jakie chrześcijaństwo
pozostawiło w przeszłości w kształtowaniu społeczno-kulturowym
kontynentu, ale nade wszystko wkładu, jaki zamierza wnieść dziś i w
przyszłości do jego rozwoju”. – Taki wkład nie stanowi zagrożenia dla
świeckiego charakteru państwa i dla niezależności instytucji Unii, ale
ubogacenie. Wskazują na to ideały, jakie ją kształtowały od samego
początku, takie jak pokój, zasada pomocniczości i solidarności,
humanizm koncentrujący się na poszanowaniu godności osoby – podkreślił
Biskup Rzymu. Wyraził przy tym przekonanie, że „Europa, która byłaby w
stanie docenić swoje korzenie religijne, umiejąc wydobyć ich bogactwo i
potencjał, mogłaby być także bardziej odporna na tak wiele
ekstremizmów, jakie plenią się we współczesnym świecie, także z powodu
wielkiej pustki ideowej”. Papież przypomniał przy okazji o „wielu
niesprawiedliwościach i prześladowaniach, jakie codziennie wymierzone
są w mniejszości religijne, zwłaszcza chrześcijan, w różnych częściach
świata”.
Zachęcając deputowanych Parlamentu Europejskiego do „podjęcia
odpowiedzialności za troskę o żywotność demokracji narodów Europy”,
Ojciec Święty przestrzegł m.in. przed „myleniem rzeczywistości
demokracji z nowym nominalizmem politycznym”, „globalizującym sposobem”
rozwadniania rzeczywistości, dyktaturą relatywizmu czy antyhistorycznym
fundamentalizmem. – Nadeszła chwila, aby porzucić ideę Europy
przestraszonej i zamkniętej w sobie, aby rozbudzić i krzewić Europę
uczestniczącą, niosącą wiedzę, sztukę, muzykę, wartości humanistyczne,
a także wartości wiary. Europę kontemplującą niebo i dążącą do ideałów;
Europę, która opiekuje się, broni i chroni człowieka; Europę podążającą
po ziemi bezpiecznej i solidnej, będącą cennym punktem odniesienia dla
całej ludzkości!” – podkreślił Franciszek we wczorajszym przemówieniu w
Parlamencie Europejskim.
Samolot włoskich linii lotniczych Alitalia z Ojcem Świętym na pokładzie
wylądował na lotnisku w Strasburgu-Entzheim o godz. 10.00. Bezpośrednio
z lotniska Papież udał się do siedziby Parlamentu Europejskiego. Tutaj
oczekiwał na Franciszka przewodniczący tej instytucji – Martin Schulz.
Na placu przed budynkiem Parlamentu odbyła się oficjalna ceremonia
powitania, podczas której francuska orkiestra wojskowa z Metz odegrała
hymn watykański, a żołnierze jednostki Eurokorpusu wciągnęli na maszt
flagę Państwa Watykańskiego. Następnie odegrano „Odę do radości”
Ludwiga van Beethovena, będącą nieoficjalnym hymnem Unii Europejskiej.
Z siedziby Parlamentu Europejskiego Franciszek przejechał do siedziby
Rady Europy, gdzie również wygłosił przemówienie, podejmując ponownie
tematy zawarte w orędziu wygłoszonym do eurodeputowanych.
Przemówienia Ojca Świętego w Parlamencie Europejskim i w siedzibie Rady Europy dostępne są na naszdziennik.pl.
18. List Księdza Profesora Dariusza Oko do dziennikarzy (...i nie tylko)
Szanowni Państwo,
po dłuższej przerwie spowodowanej pielgrzymką do Ameryki Południowej
oraz nawałem innych obowiązków dzielę się wielkim pięknem i radością
tej wyprawy przesyłając dwa zdjęcia. To "Msze święte kosmiczne"
koło wulkanów na pograniczu Boliwii i Chile (około 4500 m n.p.m.) oraz
na głównym wulkanie Wyspy Wielkanocnej, na środku Pacyfiku. Tutaj
stworzenie szczególnie wiele mówi o Stwórcy - jako ołtarz Eucharystii,
jak na górze Tabor. Cała ta wyprawa była jakby przebywaniem na górze
Tabor - w najpiękniejszych krajobrazach świata, w gronie przyjaciół,
wokół Chrystusa.
Podaję też do wywiadu ze mną, który ukazał się w portalu "Onet" 4 maja i wzbudził już spore zainteresowanie
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/ks-dariusz-oko-czekaja-nas-przesladowania-chrzescijan-i-legalizacja-pedofilii/esjgl
Przekazuję także link do ostatniej mojej rozmowy u pani Moniki Olejnik (z 12 maja) z panią Barbarą Nowacką z Ruchu Palikota :
http://www.tvn24.pl/kropka-nad-i,3,m/ks-oko-o-conchicie-wurst-nie-mozna-dac-sie-szantazowac-genderystom,427587.html
Tu też widać, jak potrzebuję wsparcia i serdecznie za nie dziękuję
Z pozdrowieniami Ks. Dariusz
A. Czekają nas prześladowania chrześcijan i legalizacja pedofilii. Autor: Ksiądz Dariusz Oko
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/ks-dariusz-oko-czekaja-nas-przesladowania-chrzescijan-i-legalizacja-pedofilii/esjgl
Jeśli ideolodzy lewicy wygrają, za jedno zdanie krytyki gender czy
homoideologii czeka nas wyrzucenie z pracy, dotkliwe kary finansowe
albo więzienie, kolejne prześladowanie chrześcijan oraz nieograniczona,
przestępcza seks-deprawacja dzieci i młodzieży. Z czasem zapewne
dojdzie do legalizacji pedofilii bez określenia dolnej granicy wieku -
mówi w rozmowie z Onetem ks. dr hab. Dariusz Oko. Znany krytyk
ideologii gender wskazuje na liczne zagrożenia, jakie jego zdaniem
niesie za sobą zwycięstwo jej zwolenników. Kapłan mówi też o homolobby
w Kościele, groźbach kierowanych pod jego adresem i manipulacji
stosowanej przez polskie media.
Ksiądz dr hab. Dariusz Oko to urodzony w 1960 roku polski kapłan.
Studiował we Włoszech i Niemczech. Pracuje jako wykładowca na
Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Znany jest ze swoich
wystąpień medialnych, w których ściera się z przedstawicielami polskiej
lewicy i środowisk walczących o prawa mniejszości seksualnych. W
kręgach kościelnych Jest uważany za specjalistę z dziedziny krytyki
gender studies. Jego przeciwnicy zarzucają mu prezentowanie
niesprawdzonych danych statystycznych. Ks. Oko wydał niedawno książkę
zatytułowaną "Moje życie", w której opowiada o tym jak wyglądała droga
jego życia.
Rafał Cieniek: Pisze ksiądz w swojej książce: "grożono mi już prawie
wszystkim: utratą pracy, mieszkania, zdrowia, procesami sądowymi,
więzieniem, torturami i śmiercią". Kto to robił i w jakim celu?
Ksiądz dr hab. Dariusz Oko: Robią to wyznawcy lewackich ideologii, żeby
mnie zastraszyć. Żeby zobaczyć choć małą próbkę, do czego ci ludzie są
zdolni, wystarczy poczytać trochę komentarzy pod moimi tekstami na
stronach gejowskich.
Boi się ksiądz?
- Oczywiście, że się boję, ale staram się mój strach przezwyciężyć, bo
dla ratowania ludzi - szczególnie przed życiem w wiecznym absurdzie,
przed utratą zbawienia - trzeba być gotowym na wszystko, także na
śmierć. Tym bardziej musi być gotowy na to ksiądz.
Skąd wynika ta nienawiść określonych środowisk do księdza?
- A ta nienawiść do mnie wynika zapewne z tego, że w powszechnej opinii
należę do osób najbardziej skutecznych w obnażaniu błędów, zakłamania i
manipulacji lewackich ideologów oraz ich ateistycznych utopii.
Nienawidzą mnie podobnie, jak wcześniej komuniści nienawidzili
Kołakowskiego, Sołżenicyna i błogosławionego księdza Jerzego
Popiełuszkę. Niestety, w ich sercach nieraz łatwiej rodzi się
nienawiść, niż zrozumienie i nawrócenie. Modlę się za nich.
"Maksymalnie szanować człowieka" - to księdza zasada. Za co ksiądz szanuje i ceni swoich przeciwników?
- Szanuję i cenię ich przede wszystkim za nieskończoną godność
człowieka i Dziecka Bożego, którą każdy z nich posiada. Podziwiam ich,
jak nieraz pomimo swojego ateizmu potrafią uczciwie żyć. Na przykład
dyrektor mojego liceum, Stefan Gul, od którego starałem się uczyć
skutecznego zarządzania. Albo wybitny profesor filozofii Uniwersytetu
Jagiellońskiego, pan Jacek Filek, którego szczególnie cenię za
znakomite analizy etyczne oraz za przenikliwą krytykę homoideologii.
Podobnie szanuję znakomitego logika Uniwersytetu Warszawskiego, pana
profesora Bogusława Wolniewicza, także mistrza dekonstrukcji
współczesnych pseudo-nauk i ideologii. Kolejny znak, jak łaska może
działać w ludziach, którzy zapewne bez swojej winy nie mogli świadomie
przyjąć Chrystusa.
Ale poza tym genderowi ateiści są dla mnie często bolesnym
ostrzeżeniem, jak bardzo niewiara może degradować człowieczeństwo. Znam
to przecież z autopsji, sam przez pół roku byłem ateistą. Tylko miałem
wtedy 14 lat i to mnie częściowo usprawiedliwia. Taka młodzieńcza
głupota, która niektórym niestety zostaje na dłużej albo i na całe
życie.
Życzy ksiądz genderystom, by odbyli "drogę Kołakowskiego". Przekonał
już ksiądz kogoś swoją postawą, badaniami? Zna ksiądz "nawróconych
genderystów"?
- Oczywiście. Na przykład zwróciło się już do mnie szereg osób, które
starają się przezwyciężyć swoje homoseksualne skłonności. Pomagam im
jak kiedyś kolegom w szkole. Prowadzę z nimi długie rozmowy, dostarczam
materiały naukowe, modlę się za nich, znajduję terapeutów i opłacam
terapię. Wielu udaje się podnieść - jak studentom po oblanym egzaminie.
Najbardziej się cieszę, że także takie osoby stają się moimi
przyjaciółmi. To najbardziej potwierdza sens tego, co robię i
najbardziej objawia fałsz homoideologii. Oni go doświadczyli na samych
sobie.
Pisze ksiądz o "złej twarzy" Kościoła, krytykował ją ksiądz już wcześniej. Czy Kościół potrafi zmierzyć się z tymi problemami?
- Żadna instytucja w świecie nie uczyniła tyle, co Kościół, by wyplenić
pedofilię ze swoich szeregów. Było już tyle sympozjów, kontroli,
wyznania win i regulacji prawnych. Czasami jest to aż przesadne. W
krajach anglosaskich nauczyciele i księża nie mogą nawet pogłaskać
dziecka po głowie albo ani sekundy nie mogą być z nim sami w kościele
czy zakrystii. Niedawno podczas gościnnych wykładów w Irlandii
widziałem takie przypomnienia na drzwiach kościoła. Jest to jednak
olbrzymia różnica na przykład wobec świata kultury, w którym nawet
przypadki Polańskiego czy Kroloppa nie wywołały żadnego zawstydzenia,
żadnych tego typu reakcji.
Czy ze strony Kościoła był ksiądz atakowany? Niektórzy mówili o
homolobby w Kościele. Czy uważa ksiądz, że takie zjawisko istnieje?
- Istnienie homolobby w Kościele potwierdził sam papież Franciszek
wkrótce po swoim wyborze. Oczywiście nie jestem ulubieńcem tego
ugrupowania. Kościół stara się maksymalnie ograniczać to zjawisko,
choćby dlatego, że 80-90 proc. przypadków pedofilii miało w Kościele
charakter homoseksualny. Dokładniej chodziło tu zwykle nie tyle o
pedofilię, ale o efebofilię, czyli seksualny pociąg do dojrzewających
chłopców w wieku 11-17 lat, co jest typowym zaburzeniem gejów. Dlatego
w 2005 roku wydano surowy zakaz święcenia na kapłanów mężczyzn o
skłonnościach homoseksualnych.
Jak wyglądałby świat pod rządami "genderystów"? Coś by się zmieniło dla przeciętnego człowieka?
- Wyglądałby jak u Orwella, jak współczesna wersja Rewolucji
Październikowej. Możemy to sobie łatwo wyobrazić poprzez ekstrapolację
obecnych tendencji. Władza totalitarna nieznosząca żadnego sprzeciwu,
niesamowicie gardząca ludźmi. Bo rzeczywiście trzeba wielkiej pogardy
dla człowieka, żeby deptać jego wiarę, sumienie, deprawować jego
dzieci. Za jedno zdanie krytyki gender czy homoideologii będzie więc
wyrzucenie z pracy, dotkliwe kary finansowe albo więzienie. Kolejne
prześladowanie chrześcijan, zamienienia budynków kościelnych na muzea
genderyzmu albo magazyny. Nieograniczona, przestępcza seks-deprawacja
dzieci i młodzieży. Z czasem zapewne legalizacja pedofilii bez
określenia dolnej granicy wieku (jak przez lata zabiegali o to
genderyści z Partii Zielonych w Niemczech). Bardzo dużo seksu i
wszelkiej rozwiązłości, ale bardzo mało małżeństw i bardzo mało dzieci,
demograficzna katastrofa, wielkie umieranie. W końcu załamanie
kulturowe i koniec naszej cywilizacji. Europa jako dom bezbronnych
starców, który bez wystrzału zostaje zajęty przez islamistów. Oni
genderyzmowi się nie poddają i dlatego im nie zabraknie żołnierzy, żeby
nas podbić. Oni podobnie chętnie przejmą Europę, jak Putin przejął
Krym. Tylko czekają na odpowiednią okazję, podobnie jak on czekał.
Boi się ksiądz zwycięstwa genderystów?
- Dla podanych wyżej powodów - tak. Genderyści to w istocie
neomarksiści, podobnie myślący i podobnie zaślepieni jak ich
protoplaści. Kolejne śmiertelne zagrożenie dla naszej cywilizacji.
Kiedy osiągną władzę absolutną, to której tak zawzięcie dążą, będzie
strasznie.
Neguje ksiądz samą teorię ról płciowych czy jedynie jej interpretację w duchu gender prowadzącym do odrzucenia definicji płci?
- Teoria ról płciowych jest uprawniona i potrzebna, tylko nie ich
genderowe, ateistyczne, utopijne wydanie. Kiedy ateiści biorą się do
takich rzeczy, to niejako muszą wszystko popsuć, bo mają fundamentalnie
błędną antropologię i zerową teologię.
Czy możliwy jest jakikolwiek kompromis ws. ideologii gender między Kościołem a genderystami?
- Ewangelia uczy szacunku dla każdego człowieka, dlatego też Kościół
najwięcej ze wszystkich uczynił dla równouprawnienia kobiet, stąd ich
sytuacja jest najlepsza w krajach kultury chrześcijańskiej. Tego
genderyści mogą i powinni uczyć się od Kościoła. Podobnie można
studiować kulturowe znaczenie płci, tylko nie robić z tego
najważniejszej dyscypliny świata. To raczej ograniczone pole studiów z
pogranicza różnych dziedzin humanistyki. Natomiast Kościół nie może na
żądanie genderystów wyprzeć się Chrystusa (jak wcześniej wymagało tego
już wielu jego krwawych prześladowców). Nie zmuszą go do tego żadne
szykany, groźby, więzienie. Dlatego chrześcijanie nigdy nie zgodzą się
na przestępczą seks-deprawację dzieci, legalizację pedofilii,
fanatyczne propagowanie homoseksualizmu i wszelkiej rozpusty, na
totalitarną pogardę dla godności człowieka. I kiedyś ludzkość będzie za
to bardzo wdzięczna Kościołowi. Podobnie, jak jest mu wdzięczna za
zmagania z marksizmem, za jego przetrwanie i pokonanie.
Dlaczego zdecydował się ksiądz na wydanie książki o swoim życiu?
- W ostatnim roku coraz więcej dziennikarzy mówi i pisze o mnie.
Wygląda na to, że niektórzy z nich czynią to jedynie na podstawie
jakiejś szczątkowej wiedzy na mój temat i kierują się przy tym nie tyle
dążeniem do prawdy, ale zleceniem swojej redakcji nakazującym im
"zniszczenie tego Oka" - niezależnie od tego, ile by trzeba przy tym
nakłamać i zmanipulować.
Wobec takiej niewiedzy, przekłamań i złej woli koniecznym stało się
podanie informacji z pierwszej ręki. Zaoszczędzi to też trudu i
pieniędzy szeregu redakcjom, które - wzorem innych - chciałyby jeszcze
przeprowadzać dziennikarskie śledztwa na mój temat. Niech czytelnicy
sami porównają prawdę mojego życia z tym, co o mnie dotąd się
dowiadywali i niech sami wyciągną wnioski.
W swojej książce przyznaje ksiądz, że walczy na froncie wojny
kulturowej i otrzymuje z tego powodu liczne groźby. Czy przez życie
księdza jest trudniejsze, "staje się piekłem"?
- Skądże znowu. Cytując Ewangelię wg św. Łukasza, "Królestwo Boże już
jest pośród nas". O ile żyjemy w łasce, niebo już teraz dla nas się
zaczyna, bo jego istota polega na byciu we wspólnocie z Najwyższym oraz
z siostrami i braćmi. Ja mam wielu potężnych oponentów i wrogów, ale
jeszcze więcej jeszcze mocniejszych zwolenników i przyjaciół.
Niejednokrotnie mówię o tym w mojej książce. Ludzie stojący po stronie
Boga i człowieka zawsze o wiele więcej mogą, niż ci stojący po
przeciwnej stronie. Każde "zwycięstwo" odniesione przeciw miłości i
prawdzie jest ograniczone i tymczasowe. Dlatego też o wiele więcej
otrzymuję i doświadczam wsparcia oraz modlitwy od tych najlepszych, niż
nienawiści i pogardy od tych najgorszych.
Praca nad tą książką jeszcze lepiej uświadomiła mi, jak wiele zostało
mi dane w całym życiu, jak wiele wspaniałych przyjaźni, dobra, prawdy,
piękna i szczęścia. Dlatego też ten tekst ma być przede wszystkim
hymnem wdzięczności na cześć Źródła wszelkiego dobra oraz na cześć
ludzi, którym wszystko zawdzięczam.
Wyznaje ksiądz w książce, że przez pół roku był ateistą. Dzisiaj nie
"korci" księdza do porzucenia wiary i oddania się np. filozofii?
- Od czasu tego młodzieńczego kryzysu nigdy już nie miałem tego rodzaju
problemów. To dogłębne doświadczenie i przemyślenie absurdu ateizmu
wystarczyło mi raz na całe życie. Chroni mnie wszystko, co dotąd
poznałem, ale też codzienne studium, myślenie i modlitwa. A filozofia,
teologia i wiara, nauka i duszpasterstwo tworzą w moim życiu jedną,
cudowną, harmonijną całość, z której żadnej części nie chciałbym
zrezygnować.
Rezygnacja z rodziny "ofiarą równą śmierci"? Dzisiaj ksiądz też tak na to patrzy?
- Nie tyle "równą", co "podobną" do śmierci. Tak, dla mnie pozostaje to
jakimś wielkim brakiem, jakąś wielką tęsknotą. Przecież z głębi naszej
natury jesteśmy stworzeni do małżeństwa, do bycia w najgłębszej
wspólnocie z żoną i z dziećmi. To jest trochę jak kalectwo, z którym
można żyć, nawet zapominać o nim, ale które jednak jakoś uwiera,
ogranicza. Jednak zbawienie sióstr i braci jest czymś jeszcze
nieskończenie ważniejszym, dla niego warto i trzeba ponieść każdą
ofiarę.
I żyć w celibacie?
- Celibat pozwala poświęcić wszystkie siły i cały czas zmaganiom o
zbawienie możliwie wszystkich, daje "duchowy luksus" kilku godzin
modlitwy dziennie, czas na studiowanie rzeczy najwyższych i
najważniejszych. Pozwala też poznać najpiękniejszych ludzi i
zaprzyjaźnić się z nimi, otwiera nowe możliwości, niespotykane gdzie
indziej. Jakkolwiek jest trudny i bywa arcytrudny (na przykład, gdy
widzi się szczęście i harmonię najpiękniejszych, najbardziej udanych,
religijnych rodzin) nie zrezygnowałbym z niego.
Dzisiaj podjąłbym tę samą decyzję, co trzydzieści lat temu. Trzeba też
pamiętać, że warunkiem życia uczciwego, godziwego, jest gotowość nawet
i do największej ofiary - jeśli okoliczności życia tego wymagają. Jeśli
ktoś do tego nie jest gotowy, to niejako "musi" się załamać, zdradzić
wobec poważnej groźby, szantażu czy tortur.
Nie boi się ksiądz mediów i w nich występuje, z drugiej strony pisze
ksiądz o atakach medialnych na swoją osobę i sam mówi w ostrych słowach
o działalności dziennikarzy...
- Główne media w Polsce są zdominowane przez ludzi o
lewicowo-liberalnych poglądach, którzy używają ich jako narzędzi
służących przede wszystkim nieszerzeniu prawdy, ale narzucaniu ich
przekonań, które tylko czasami są zgodne z prawdą. Dlatego dowiadujemy
się z nich w pierwszym rzędzie nie o tym, jak świat wygląda, ale jak
wyobrażają go sobie ateistyczni właściciele mediów. Co gorsza, taka
sytuacja panuje także w telewizji publicznej, która zasadniczo
podporządkowana jest tylko jednej opcji politycznej. A to już jest
łamanie praw człowieka, łamanie konstytucji, uśmiercanie demokracji.
Więc jak powinny wyglądać media?
- Media, zwłaszcza publiczne, powinny służyć całemu społeczeństwu, a
nie tylko "grupie trzymające władzę". Dobrym rozwiązaniem wydaje się
tutaj na przykład model niemiecki, gdzie z zasady pierwszy program
telewizji (ARD) służy bardziej wyrażaniu poglądów lewicowych, a drugi
(ZDF) prawicowych. Bez sprawiedliwego, zrównoważonego dostępu do mediów
nie ma skutecznej opozycji, a bez takiej opozycji nie ma demokracji.
Jest tylko dyktatura używająca mediów jako swojego głównego narzędzia
panowania.
Mówi ksiądz o medialnych bitwach, w których brał udział, w których był
ranny i krwawił. Może ksiądz podać jakiś przykład takiej klęski?
- Błędy popełniałem szczególnie na początku, nie wiedziałem wtedy
jeszcze, jak bardzo trzeba uważać, bo każde moje nieopatrzne słowo,
gest czy mina na pewno będą wykorzystane przeciw mnie, montażyści tylko
na to czekają. Nie wiedziałem też, do jakiego stopnia może się posunąć
manipulacja. Na przykład szereg dziennikarzy z mojego wykładu w Sejmie
z 23 stycznia, który trwał prawie dwie i pół godziny, pokazało tylko
kilkanaście sekund i to tylko z tego, co miało być chwilą przerwy,
momentem odprężenia uwagi. Zupełnie pominęli najważniejsze i
najpiękniejsze rzeczy.
A może jakiś sukces, z którego jest ksiądz szczególnie dumny?
- To doświadczenie z Sejmu przynosi też owoce. Pomaga zachować spokój,
bo wiem, że od takich partnerów powinienem oczekiwać tego, co
najgorsze. Trudno, żeby jakaś ich niegodziwość mogła mnie jeszcze
zdziwić. A kiedy sympatycy pytają mnie, skąd mam takie szybkie riposty,
to tłumaczę, że one często wcale nie są takie szybkie. Nieraz mają już
miesiąc i więcej, bo przyszły mi do głowy w godzinę po programie, w
którym nie wiedziałem, co odpowiedzieć na dokładnie ten sam zarzut.
To przyniosło szczególnie owoce w programie "Młodzież kontra" z 5
stycznia. Udało mi się tam przedstawić tyle dobrych argumentów, że
teraz katecheci używają tego nagrania jako jednostki lekcyjnej, bo sami
muszą w klasach często odpowiadać na bardzo podobne pytania.
Mówi ksiądz też o mediach wrogich kościołowi. Które to media?
- Wiadomo, to te, które codziennie najmocniej atakują Kościół i
polskość. Musi być za tym jakaś wielka nienawiść - według samych
standardów tych mediów. Ich dziennikarze każdą osobę, która powie bodaj
jedno zdanie krytyczne wobec gejów (choćby najbardziej prawdziwe),
natychmiast nazywają homofobem, człowiekiem pełnym nienawiści.
Zatem oni sami, którzy codziennie wypowiadają tysiące zdań krytycznych
(i często nieprawdziwych) wobec Kościoła i księży, którzy mówią o nich
źle i tylko źle, są według własnych słów "chrystofobami" - ludźmi
pełnymi nienawiści wobec chrześcijan. Jednak wiele osób wierzy im tak,
jak kiedyś członkowie PZPR wierzyli "Trybunie Ludu" i z podobnymi
skutkami.
Skąd bierze się ich niechęć do Kościoła?
- Ich niechęć, a raczej wrogość do Kościoła, bierze się stąd, że sami
też są ludźmi wierzącymi, tylko wierzącymi w liberalno-lewackie dogmaty
i chcą służyć nie prawdzie, ale interesom postkomunistycznego układu w
Polsce. Realizują całościową strategię tego układu zmierzającą do
zniszczenia autorytetu Kościoła, który najbardziej przeszkadza w
przeprowadzeniu obyczajowej rewolucji. Dlatego dają mu do wyboru, że
albo zniknie, albo da się ukształtować według ich wyobrażeń na kształt
czegoś w rodzaju "kościoła genderowego", czyli popełni duchowe
samobójstwo, co na jedno wychodzi.
Jednak Kościół ten postkomunizm przetrzyma i przeżyje, podobnie, jak przetrzymał i przeżył komunizm.
Pisze ksiądz o "kapłanach-judaszach" i nic dziwnego, że media o nich mówią. Zdaniem księdza powinno być inaczej?
- Media mogą i powinny o tym mówić, ale we właściwych proporcjach -
zgodnie z proporcjami rzeczywistości. Tymczasem o kapłanach ostatnio
informuje się jak o samolotach. Gdy jeden spadnie, to staje się to
głównym tematem na tygodnie, jednak nikt nie mówi, że tysiące innych
dalej lata, świetnie wykonuje swoją służbę.
W mediach mówi się o księżach często podobnie jak naziści mówili o
Izraelitach, że to samo zło. I to przynosi już zatrute owoce, dzieci w
szkole i chuligani na ulicach krzyczą za kapłanami "pedofile".
Ale ludzie mają prawo wiedzieć o tym, że także wśród kapłanów zdarzają się czarne owce...
- O księżach można powiedzieć bezkarnie każdą niegodziwość, natomiast
nie można nawet jednym zdaniem skrytykować gejów, bo od razu zostanie
się napiętnowanym jako "homofob". Jakby księża byli podludźmi, którym
można w dowolny sposób ubliżać, a geje istotami nadludzkimi, boskimi,
których nie można skrytykować nawet jednym słowem. To jeden z wielu
przykładów niegodziwości ludzi mediów i polityki.
Jakby Judasz były ważniejszy od Apostołów i samego Jezusa. Ale na tym
właśnie polega ta manipulacja - tak "napompować" Judasza, żeby
przesłonił cały Kościół.
Tacy "Judasze" zdarzają się też po drugiej stronie sporu?
- Gdyby odwrócić sytuację można podać przykład Wojciecha Kroloppa -
geja i najgorszego pedofila Polski (potwornie skrzywdził kilkuset
chłopców w chórze, którym przez 40 lat rządził) i z tego powodu żądać
zamknięcia wszystkich chórów i w ogóle wszystkich placówek kultury
(oraz organizacji gejowskich). Zarazem przemilcza się ocean dobra,
który czyni Kościół.
System kościelny jest jak system szpitalny. Zdarzają się w nim
nadużycia, jednak przede wszystkim codziennie miliony ludzi doznają w
nim olbrzymiej pomocy - ale o tym media wolą milczeć.
(RZ)
B. XI Kongres Konserwatywny: Ksiądz Profesor Dariusz Oko otrzymał Nagrodę im. ks. Piotra Skargi
http://www.pch24.pl/xi-kongres-konserwatywny--ks--oko-otrzymal-nagrode-im--ks--piotra-skargi-newsletter-63-,31593,i.html#ixzz3Iqwqs0Ef
Ks. Dariusz Oko otrzymał Nagrodę im. ks. Piotra Skargi. Wręczono ją
podczas XI Kongresu Konserwatywnego na Zamku Królewskim w
podkrakowskich Niepołomicach. Nagrodę przyznano już po raz trzeci.
Ks. Dariusz Oko od wielu lat stoi na pierwszym froncie walki z
demoralizacją dzieci. Dał się poznać przede wszystkim jako wnikliwy
analityk zagrożeń związanych z ideologią gender. - Genderyści są
jak marksiści – podobnie nienawidzą chrześcijaństwa – te słowa z
jednego z wywiadów ks. Oko pokazują najdobitniej postawę duchownego
wobec jednej z najniebezpieczniejszych ideologii popularyzowanej kraje
Zachodu.
Ks. Oko, oprócz robiącej wrażenie działalności publicznej, jest też
wybitnym naukowcem. Obronił dwa doktoraty: jeden w filozofii, drugi zaś
z teologii. W tej pierwszej dziedzinie habilitował się w 2011 roku.
Laureat Nagrody im. ks. Piotra Skargi nie ukrywa, że patron nagrody
jest mu bliski. Na pytanie PCh24.pl czy przestrogi ks. Piotra Skargi
wydają mu się aktualne, odpowiedział: - Jak najbardziej. Każdy człowiek
i każde społeczeństwo ma pewne szanse i pewne zagrożenia. Człowiek jest
cudownie złożonym stworzeniem Pana Boga, które może tak wiele osiągnąć
w swoim życiu. Może zostać zbawionym wykorzystując wszystkie swoje
zdolności i możliwości, ale może także wszystko roztrwonić. Stać się
tak może na skutek okoliczności ale także na mocy decyzji podejmowanych
przez jednostkę. Widać tu wielką odpowiedzialność człowieka za swoje
życie. Przed każdym z nas stoją otworem te dwie drogi – jak mówi Pismo
Święte – życia i śmierci.
Będąc duszpasterzem poznałem wiele wspaniale żyjących ludzi, którymi
można się zachwycić. Jednak widziałem i wciąż widzę osoby będące
wrakami ludzkimi. To co wiemy teoretycznie, potwierdza praktyka życia.
Będąc wolnymi, wpływamy na swój los. Jednym ze współczesnych zagrożeń
jest usprawiedliwianie wszystkiego. Dysponując wiedzą psychologiczną i
socjologiczną na temat tego, co warunkuje zachowanie człowieka łatwo
ulec pokusie sprowadzenia jednostki do uwarunkowań i determinacji. To
jednak niweluje wolność ludzką. Istnieje wielu „specjalistów” od
usprawiedliwiania poprzez wyszukiwanie maksymalnie dużej liczby
uwarunkowań wpływających za ludzkie postępowanie. Popełnia się przy tym
fundamentalny błąd, zapominając że „okoliczności” mogą zwiększyć naszą
winę. Szczycąc się naszymi sukcesami, poziomem wykształcenia,
zdolnościami, musimy pamiętać, iż to wszystko zwiększa naszą
odpowiedzialność i ewentualną winę. Te prawidłowości obserwujemy w
odniesieniu do jednostek, dlatego zawsze aktualne są przestrogi Boga
kierującego nas na dobrą drogę. W życiu duchowym można dostrzec
podobieństwo do życia biologicznego. Jak wokół naszego ciała krąży
tysiące wirusów i bakterii mogących nam zaszkodzić a nawet zabić, tak
nasze dusze są narażone na pokusy prowadzące do chorób duchowych i
śmierci. Każdy z nas potrzebuje zarówno zachęty, ale i przestrogi.
Pamiętajmy , że to wszystko oprócz tego, że dotyczy jednostki jest
równie aktualne w stosunku do wspólnoty. Może się ona rozwijać w sposób
wolny i w dowolnym kierunku będąc narażoną na skierowanie się na złą
drogę. W tym sensie przestrogi ks. Skargi są wciąż aktualne, a może
nawet bardziej niż w jego czasach. Polska za czasów Kaznodziei Narodu
Polskiego znajdowała się niemal w zenicie swej potęgi, mimo tego ks.
Skarga w swej mądrości i świętości dostrzegał początki choroby, która
okazała się niemal śmiertelna. Mamy do czynienia z analogiczną
sytuacją. Pod względem cywilizacyjnym osiągamy wiele, także dzięki
zdobyczom i wysiłkom wcześniejszych pokoleń, jednak jesteśmy zagrożeni
przez ideologie ateistyczne. Społeczeństwa, które by je przyjęły
popełniłyby duchowe samobójstwo. Ta walka się toczy i jest
nieunikniona. Jak długo będą istnieć wrogowie Pana Boga, tak długo będą
tworzyć swoje teorie, według których żyją i które chcą narzucić
wszystkim. Kiedyś był marksizm, po jego upadku mamy do czynienienia z
genderyzmem, gdy i on zakończy swój żywot bądźmy pewni, że ateiści
wymyślą coś nowego. Wynik tych zmagań tu na ziemi nie jest pewny. Nie
wiemy w jakich krajach genderyzm zatryumfuje, a gdzie odniesie porażkę.
Jego zwycięstwo będzie stanowiło ogromne zagrożenie cywilizacyjne
mogące doprowadzić do wielkiej katastrofy.
W obliczu moralnego rozkładu jakim jest genderyzm słowa ostrzeżenia
skierowane do współczesnych przez ks. Skargę są aktualne także i we
współczesnym świecie i Polsce.
19. Godzina Łaski
„Dzięki modlitwie w tej godzinie ześlę wiele łask dla duszy i ciała. Będą masowe nawrócenia” – obiecała Matka Boża.
http://www.naszdziennik.pl/wp/117489,godzina-laski.html
Uwaga! Dziś w „Naszym Dzienniku” propozycja rozważań i modlitw na Godzinę Łaski. Zachęcamy!
http://www.naszdziennik.pl/wp/117451.html
20. Rosja się nawróci. Autor: Małgorzata Bochenek
Nadchodzi czas duchowego odrodzenia Rosji, o którym mówiła Matka
Boża w Fatimie. Ogromną rolę w nawróceniu tego kraju ma do odegrania
Polska – wezwał w kazaniu w bazylice Św. Krzyża ks. bp Jan
Sobiło z Ukrainy.
http://www.naszdziennik.pl/wp/117493,rosja-sie-nawroci.html
Okazją do zwrócenia uwagi na zapowiedziane w orędziu fatimskim
nawrócenie Rosji były wczorajsze obchody Dnia Modlitwy i Pomocy
Materialnej Kościołowi na Wschodzie. Biskup pomocniczy diecezji
charkowsko-zaporoskiej w czasie Mszy św. radiowej w bazylice Św. Krzyża
w Warszawie wyraził przekonanie, że z obecnie trwającej na Ukrainie
wojny Bóg i tak wyprowadzi dobro. – Myślę, że to, o czym mówiła Matka
Najświętsza w Fatimie, to się spełnia teraz. Rosja musi się nawrócić.
Rosja się nawróci, nawróci się Ukraina, a nawróci się dzięki temu, że
polscy kapłani, że polskie siostry zakonne wiozą tam serce pełne wiary
i miłości, pokazują bezinteresowną miłość – mówił w homilii ks. bp Jan
Sobiło.
Maryja w Fatimie mówiła o konieczności nawrócenia Rosji, gdyż najwięcej
zła przyszło na cały świat z błędu komunizmu. W rozmowie z „Naszym
Dziennikiem” charkowsko-zaporoski biskup pomocniczy przypomina w tym
kontekście wizję Papieża Leona XIII z 13 października 1884 roku, gdy
szatan w dialogu z Jezusem mówił o zniszczeniu Kościoła w ciągu stu
lat. – Wielu ludzi Kościoła uważa, że ten okres rozpoczął się od
rewolucji październikowej, a bezpośrednim umocnieniem duchowym na to
uderzenie szatana była właśnie Fatima – zwraca uwagę ks. bp Sobiło. Jak
wiemy, rewolucja październikowa wybuchła niecały miesiąc po ostatnim
objawieniu fatimskim. – Rozpoczął się czas wielkiego prześladowania
chrześcijan. W ciągu mijających stu lat zginęło więcej wyznawców
Chrystusa niż na przestrzeni poprzednich dziewiętnastu stuleci –
podkreśla ks. bp Sobiło. I wskazuje, że już za niespełna trzy lata – w
2017 roku – minie sto lat od Fatimy i od wybuchu rewolucji
październikowej. – Szatan, czując, że kończy się jego czas, uderza z
coraz większą mocą – zwraca uwagę ksiądz biskup. Zaznacza, że w świecie
w różnych zakątkach trwają konflikty zbrojne, trwa wojna na Ukrainie,
wzmagają się prześladowania chrześcijan, a Papież Franciszek to, co się
dzieje, nazwał III wojną światową prowadzoną w kawałkach.
– Bardzo dużo ludzi, nawet dalekich od Kościoła, odczuwa, że musi
nastąpić Boża interwencja, że musi dojść do oczyszczenia, a potem do
głębokiego nawrócenia – podkreśla ks. bp Sobiło. To dotyczy wprost
także konfliktu na Ukrainie. Ksiądz biskup cytuje słowa jednego z
ukraińskich żołnierzy, który powiedział, że sytuacja jest tam już tak
zagmatwana, że nikt z ludzi jej nie rozwiąże, tylko Bóg. – Już nikt z
ludzi, ani z dyplomatów, ani prezydentów, ani ekonomistów, nie jest w
stanie wpłynąć na pozytywny rozwój tej sytuacji. Tylko Bóg przez ręce
Maryi da nam uwolnienie – zaznacza charkowsko-zaporoski biskup
pomocniczy.
Przypomina, że mają tego świadomość biskupi Ukrainy, którzy w marcu
tego roku zawierzyli kraj i naród Niepokalanemu Sercu Maryi. Potem to
samo uczyniono w każdej katolickiej parafii Ukrainy. Następstwem tego
zawierzenia jest rozpoczęcie miesiąc temu przez łacinników nabożeństwa
pierwszych sobót miesiąca, które kontynuowane będzie przez dwadzieścia
kilka kolejnych miesięcy. – Przygotowujemy się do setnej rocznicy
objawień fatimskich w 2017 roku przez to szczególne nabożeństwo do
Niepokalanego Serca Maryi, poświęcając Jej ciągle na nowo Ukrainę i
cały Wschód, czekając na triumf Niepokalanego Serca Maryi na Ukrainie,
w Rosji, na świecie – podkreśla ks. bp Sobiło. Zwraca uwagę na wielką
rolę naszej Ojczyzny w nawróceniu Wschodu. – Nikt na świecie tyle się
nie modli o nawrócenie Rosji, Ukrainy, Białorusi jak Polska. Polska
najposłuszniej, najpełniej i najpiękniej wypełnia prośbę Maryi Dziewicy
wypowiedzianą w Fatimie – podkreśla ksiądz biskup.
Kościół na Wschodzie można wesprzeć, wpłacając ofiary na konto:
Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie;
Skwer Kard. S. Wyszyńskiego 6, 01-015 Warszawa
Nr konta: 89 1090 1014 0000 0000 0301 4449
z dopiskiem: „Kościołowi na Wschodzie”
21. Odwiecznie wybrana
160 lat temu, dokładnie 8 grudnia 1854 roku, błogosławiony Pius IX
ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi
Panny.
http://www.naszdziennik.pl/wp/117453,odwiecznie-wybrana.html
22. Nadeszła godzina świadectwa
Ludzie, którzy wiedzą i wierzą, że Bóg jest Panem historii i w
Jego rękach są losy świata, stają się „Bożymi aktorami” na scenie
społecznej – mówi JE ks. abp Stanisław Gądecki ,
przewodniczący KEP.
http://www.naszdziennik.pl/wp/117187,nadeszla-godzina-swiadectwa.html
23. Adoracja Najświętszego Sakramentu w intencji obrony życia i rodziny
W diecezji warszawsko-praskiej trwa dziewięciodniowa adoracja
Najświętszego Sakramentu w intencji obrony życia i rodziny.
http://www.naszdziennik.pl/zaproszenie/116259,adoracja-najswietszego-sakramentu-w-intencji-obrony-zycia-i-rodziny.html
24. Poświęciła się służbie człowiekowi (dr
Wanda Błeńska)
Przebywanie z nią było jak spotkanie z człowiekiem świętym. Jest
wzorem do naśladowania jako lekarz i jako człowiek. Świętej pamięci dr
Wandę Błeńską wspomina lekarz Barbara Skoryna-Karcz.
http://naszdziennik.pl/wp/116339,poswiecila-sie-sluzbie-czlowiekowi.html
25. Jedność to bezcenny dar
Słuchacze Radia Maryja są wierni Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie.
Nie wolno ich lekceważyć. Trzeba wsłuchiwać się w ich głos – apelował
ks. kard. Stanisław Dziwisz w czasie obchodów XXIII rocznicy powstania
toruńskiej rozgłośni.
http://www.naszdziennik.pl/wp/116177,jednosc-to-bezcenny-dar.html
26. "Reforma" małżeństwa i rodziny?
Apostołowie zostali posłani przez Chrystusa, żeby pogan nauczali, a nie
żeby ich słuchali, przyjmując ich pogaństwo – przestrzega ks. prof.
Czesław S. Bartnik.
http://www.naszdziennik.pl/wp/115883,reforma-malzenstwa-i-rodziny.html
27. Dokumentują życie bł. ks. Jerzego
Rękopisy homilii, zapiski, listy – bezcenna spuścizna bł. ks. Jerzego
Popiełuszki zgromadzona została dzięki staraniom Ośrodka Dokumentacji
Życia i Kultu bł. ks. Jerzego Popiełuszki przy kościele św. Stanisława
Kostki na Żoliborzu w Warszawie. Od 30 lat Katarzyna Soborak wraz ze
współpracownikami dokumentuje życie, męczeństwo i kult kapelana
„Solidarności”.
http://www.naszdziennik.pl/wp/115839,dokumentuja-zycie-bl-ks-jerzego.html
28. Rekolekcje „Sztuka słuchania Boga i człowieka. Dialog małżeński”
Siostry Loretanki zapraszają na rekolekcje „Sztuka słuchania Boga i
człowieka. Dialog małżeński”, które odbędą się w dniach 5 -7 grudnia
br. w Domu Świętej Rodziny w Loretto.
http://naszdziennik.pl/zaproszenie/107153,rekolekcje-sztuka-sluchania-boga-i-czlowieka-dialog-malzenski.html
29. Konwencja zmienia płeć. Autor: Anna Ambroziak
Forsowana przez Radę Europy Konwencja antyprzemocowa zdewastuje polski
porządek konstytucyjny – wynika z konkluzji ekspertyzy prawnej, do
której dotarł „Nasz Dziennik”.
http://www.naszdziennik.pl/wp/117843,konwencja-zmienia-plec.html
Opinia na temat Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu
przemocy wobec kobiet i przemocy domowej została sporządzona dla Klubu
Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość. Jej autorem jest prof. UKSW
Wydziału Prawa i Administracji dr hab. Mariusz Muszyński. Zasadnicza
konkluzja dokumentu jest taka, że Konwencja przede wszystkim narusza
Ustawę Zasadniczą. Jest sprzeczna z konkretnymi normami
konstytucyjnymi, a jej ewentualna ratyfikacja doprowadzi do znacznego
przedefiniowania krajowego porządku prawnego. Autor ekspertyzy dokonuje
analiz ogólnych i tych bardziej szczegółowych. Podstawą sporządzenia
opinii było polskie urzędowe tłumaczenie tekstu, które – zastrzega jej
autor – zawiera wiele istotnych uproszczeń, co może skutkować mylnymi
wnioskami co do treści samego dokumentu Rady Europy. Aspekt ten
powinien być przedmiotem odrębnych badań.
W części szczegółowej dr Muszyński podnosi, że Konwencja pod pretekstem
obrony kobiet przed przemocą zmienia postrzeganie roli kobiety w
świadomości społecznej. Promuje dokonanie zmian cywilizacyjnych,
których adresatem nie jest ani Polska, ani większość państw
europejskich, w prawie których znajdują się już standardy prawne
chroniące kobiety i rodzinę. Konwencja nie jest potrzebna Polsce. Jej
regulacje dotyczą raczej państw cywilizacji pozaeuropejskiej, przede
wszystkim tych z kręgu kulturowo-religijnego islamu, a więc Europy
Południowej, głównie Turcji. Wymiar ten podkreśla nawet miejsce
sporządzenia Konwencji, którym był Stambuł.
Dokument odnosi się do penalizacji czynów obcych kulturowo Polsce i
Europie Zachodniej, jak m.in. okaleczania genitaliów kobiet czy
wymuszonych małżeństw. – Tego rodzaju przestępstwa nie muszą być wcale
wprowadzane do porządku prawnego Polski, bo znajdują swoje
odzwierciedlenie w polskim kodeksie karnym, choć nie w tej konkretnej
typologii. Mieszczą się jednak swobodnie w zakresie inaczej nazwanych
czynów zabronionych (zabójstwa, zmuszania do określonego zachowania czy
uszkodzeń ciała) – uzasadnia ekspert.
Dokument Rady Europejskiej wpisuje się w trend istniejący wśród
kierunków rozwoju prawa międzynarodowego, a krytykowany przez wybitnych
prawników jako „proces prowadzący do deformalizacji prawa
międzynarodowego”. Chodzi o to, wyjaśnia dr Muszyński, że konstruują
one reżim prawny niezależny od kontroli politycznej suwerena, co
wprowadza pewną dowolność w tworzeniu prawa, pozbawiając je oceny
prawnej i politycznej ze strony organów konstytucyjnych.
– Już z tego punktu widzenia państwo polskie powinno odmówić
ratyfikacji takich aktów prawnych – mówi ekspert. Dodatkowo sam sposób
sformułowania Konwencji uniemożliwia jej wykonywanie „w dobrej wierze”,
co nakazuje art. 26 Konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów.
Wątpliwości budzi też powołanie GREVIO – organu oceniającego stosowanie
Konwencji, który ma być niezależny od państw-stron. GREVIO to grupa
ekspertów, która ma monitorować wszelkie działania prowadzące do
wprowadzenia w życie postanowień Konwencji. Organ ten jest podatny na
presję organizacji społecznych, także tych, których cele i zadania mogą
zmierzać w kierunku przedefiniowania porządku społecznego w Polsce.
GREVIO nie gwarantuje ponadto wpływu polskich ekspertów na ocenę
stosowania Konwencji. Nie ma bowiem gwarancji uczestnictwa w tej
instytucji przedstawicieli Polski. Organ ten będzie też mógł
oddziaływać na państwo.
Taki stan rzeczy rodzi problem formalny. Trybunał Konstytucyjny będzie
zmuszony brać jako wzorzec konstytucyjny stanowiska wypracowane przez
GREVIO w procesie monitorowania wykonywania dokumentu RE.
Kobieta, czyli kto?
Doprowadzi to do powstania poważnego zagrożenia dla systemu
ustawodawczego państwa. Trybunał Konstytucyjny nie będzie tu tworzył
wzorców w drodze interpretacji Konstytucji, ale będzie musiał dopasować
się do już istniejących wzorców eksperckich, także przy interpretacji
norm konstytucyjnych – zaznacza dr Mariusz Muszyński.
Dokonuje też w ekspertyzie analizy szczegółowej. W aspekcie rozważań
dotyczących zagadnienia płci autor stwierdza, że Konwencja redefiniuje
tę kategorię, wprowadzając pojęcie tzw. płci społeczno-kulturowej. W
tym zakresie realizuje program ideologii gender: kobietą jest nie tylko
osoba o pewnych cechach biologicznych, ale też ta, która się nią czuje.
Taka konstrukcja jest sprzeczna z polskim porządkiem prawnym, który
bazując na biologicznym rozróżnieniu płci, uznaje płeć męską i żeńską.
– Ewentualna zmiana płci biologicznej może odbyć się tylko na drodze
sądowej i tylko w uzasadnionych przypadkach – przyznaje autor.
Konsekwencje redefinicji płci biologicznej mogą być katastrofalne.
Przykładem może być choćby obecny system wyborczy: redefinicja płci
może skutkować żądaniem wpisania na listę wyborczą jako kobiety osoby,
która jest biologicznie mężczyzną. A odmowa jawić się będzie jako
działanie dyskryminacyjne, co z kolei wymusi reakcje na poziomie
prawnym. Pojmowanie społeczno-kulturowe płci jest też sprzeczne z
polską Konstytucją, która wprawdzie nie definiuje samego pojęcia
kobiety, niemniej jednak przyznaje jej określone prawa, dla realizacji
których trzeba „być kobietą” w sensie prawnym, czyli obecnie
biologicznym. Konsekwencją redefinicji płci jest też przedefiniowanie
pojęcia małżeństwa – będzie to związek osób niezależny od płci
biologicznej, czyli w dalszej w perspektywie będą to mogły być tzw.
małżeństwa jednopłciowe.
Poważne wątpliwości budzi też zapis Konwencji zobowiązujący państwa do
wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk
opartych na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn. – Postrzeganie
stereotypowe jest uproszczone, ale nie musi być wcale postrzeganiem
negatywnym. A nawet jeśli jest, to wcale nie musi też mieć negatywnych
konsekwencji. Nawet więcej, może mieć konsekwencje postrzegane
pozytywnie, które będą elementem świadomego wyboru kobiet i należą do
sfery ich uprawnień dyskrecjonalnych. To patrzenie na stereotyp z
perspektywy negatywnych konsekwencji jest właśnie stereotypem –
podkreśla ekspert. Poza tym wzmacnianie pozycji kobiet może być
odczytywane jako dyskryminacja mężczyzn. – Konstytucyjna równość jest
równością szans. Jakiekolwiek wzmacnianie jednej płci stanowi
dyskryminację drugiej płci – zaznacza prof. Muszyński.
Zamach na niewinność
Jest też kwestia zobligowania stron Konwencji do współpracy z
instytucjami działającymi na rzecz kobiet, przyjmującymi zredefiniowane
pojęcie kobiety.
Jest to pojęcie nieostre, które może być wykorzystane w
światopoglądowej indoktrynacji dzieci i młodzieży w szkołach. Jest to o
tyle groźne, iż Konwencja jednoznacznie nakazuje wprowadzenie
materiałów na temat „niestereotypowych ról płci” do programów nauczania
na wszystkich poziomach. Jednym z elementów takiego programu będzie
również informowanie np. o małżeństwach jednopłciowych, jakie
funkcjonują w niektórych państwach Unii. Jest to ingerencją w
wychowanie dzieci, do których prawa, zagwarantowane Konstytucją RP,
mają ich rodzice. Prawa te wynikają też z prawa międzynarodowego, tj. z
Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka oraz protokołu dodatkowego do
europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych
wolności, które gwarantuje prawo rodziców do zapewnienia wychowania i
nauczania dzieci zgodnie z ich przekonaniami religijnymi.
Problemem natury formalnoprawnej, który osłabia suwerenną pozycję
państwa, a więc godzi w art. 4 Konstytucji RP, jest też sprawa tzw.
zastrzeżeń co do zapisów Konwencji. Zgodnie z art. 78 tego dokumentu,
jej strony mogą złożyć zastrzeżenie do sekretarza generalnego Rady
Europy, ale w ograniczonym zakresie. Będą one ważne przez pięć lat od
dnia wejścia w życie Konwencji w stosunku do strony, która je złożyła.
Na osiemnaście miesięcy przed terminem wygaśnięcia zastrzeżenia
Sekretariat Generalny Rady Europy notyfikuje zainteresowanej stronie
upływ terminu. Nie później niż na trzy miesiące przed terminem
wygaśnięcia ważności strona ta notyfikuje Sekretariatowi Generalnemu
utrzymanie, zmianę lub wycofanie swojego zastrzeżenia. Brak notyfikacji
w terminach przewidzianych przez Konwencję skutkuje wygaśnięciem
zastrzeżenia. Dodatkowo GREVIO może żądać od państwa-strony podania
przyczyn uzasadniających utrzymywanie zastrzeżenia. To pokazuje,
podkreśla ekspert, że mechanizm Konwencji ustawiony jest na wywieranie
presji do jej przyjęcia bez zastrzeżeń. Ma to ułatwić przedefiniowanie
porządku konstytucyjnego w państwie. – Osłabia to władztwo Narodu
Polskiego sprawowane przez jego przedstawicieli, a więc ogranicza
perspektywę z art. 4 ust. 1 oraz ust. 2 Konstytucji RP – przestrzega dr
Muszyński.
Kolejnym problemem jest to, że art. 75 Konwencji umożliwia
przystąpienie do niej nie tylko państw-członków Rady Europy, ale też
Unii Europejskiej, co stworzy skomplikowany stan prawny. – Może to
prowadzić do ominięcia (przekroczenia) granic traktatowych w zakresie
zawartego w Traktacie o funkcjonowaniu UE zakazu harmonizacji prawa w
niektórych obszarach należących do kompetencji dzielonych między UE a
państwa członkowskie (prawo karne i prawo cywilne). Potwierdzenie
takiego skutku Konwencji tworzy wymaganie dokonania ratyfikacji w
trybie art. 90 Konstytucji RP – reasumuje ekspert.
30. Szum ideologiczny. Autor: Agnieszka Jackowska
Małgorzata Fuszara, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania,
próbuje bezkrytycznie implantować postanowienia ONZ-owskich
konferencji. Chce, by ustawa o Karcie Dużej Rodziny objęła także
związki partnerskie – zwraca uwagę Agnieszka Jackowska.
http://www.naszdziennik.pl/wp/117785,szum-ideologiczny.html
Podczas gdy w wielu państwach europejskich rozwija się politykę
rodzinną, Polska wciąż pozostaje na szarym końcu, zarówno w sferze
dzietności, jak i ubóstwa, szczególnie w rodzinach licznych. Rodziny w
naszym kraju borykają się nie tylko z negatywnymi zjawiskami
kulturowymi obejmującymi cały kontynent, ale również z nieprzyjazną
polityką państwa. To od kondycji i sytuacji demograficznej rodzin
zależy kondycja Polski i całej Europy. To właśnie rodzina oparta na
małżeństwie mężczyzny i kobiety, w której przychodzą na świat dzieci,
która organizuje opiekę nad osobami chorymi, starszymi, stanowi
najlepszy fundament oraz spoiwo struktury państwa.
Niestety, ostatnie lata przyniosły negatywne zmiany w kondycji rodziny.
Na przyczyny tego stanu rzeczy wskazano podczas zorganizowanego w
listopadzie w Watykanie międzynarodowego kolokwium na temat małżeństwa
i rodziny. Ksiądz kardynał Gerhard Müller, prefekt watykańskiej
Kongregacji Nauki Wiary, zaznaczył, że „dziś jest wiele szumu wokół
rodziny i można nawet odnieść wrażenie, że mówi się o niej bardzo dużo.
W rzeczywistości jednak cały ten zgiełk dotyczy spraw marginalnych,
problematycznych czy wręcz wrogich rodzinie, jak dążenie do redefinicji
małżeństwa. Mówi się też dużo o seksie albo o nieudanych relacjach, ale
nie o tym, jak mężczyzna i kobieta nawzajem się potrzebują i
uzupełniają. A tym właśnie jest zainteresowana zdecydowana większość
ludzi. Chce wiedzieć, co zrobić, by małżeństwo było lepsze i
silniejsze”.
Ksiądz kardynał Müller podkreślił, że milcząca większość nie rozumie
tego, co się dzieje, albo została wyciszona oskarżeniami o
dyskryminację wysuwanymi pod adresem tych, którzy bronią tradycyjnej
rodziny. – My jednak nie możemy zgodzić się na to, że małżeństwo
traktuje się jako wytwór kultury czy społeczeństwa. Nie, jest to
prawdziwy fundament ludzkości – podkreślił prefekt Kongregacji Nauki
Wiary.
Niestety, także w Polsce coraz częściej przedstawiciele różnych
środowisk opiniotwórczych dołączają do fałszywego tonu. Ostatnio
Małgorzata Fuszara, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, zabrała
głos na temat dyskryminowania dzieci w związkach innych niż małżeństwo
oparte na związku mężczyzny i kobiety, co w kontekście ustawy o Karcie
Dużej Rodziny wpisuje się w tę falę szumu ideologicznego.
Małgorzata Fuszara od lat niezwykle aktywnie wspiera i kreuje w Polsce
działania służące propagowaniu ideologii gender. Założyła w 1996 r. z
prof. Bożeną Chołuj pierwsze w Europie Środkowo-Wschodniej
„interdyscyplinarne studia nad kulturową i społeczną problematyką
płci”. Obecnie jako pełnomocnik rządu ds. równego traktowania próbuje
implantować postanowienia ONZ-owskich konferencji, od Nairobi w 1985
przez Kair w 1994 aż po Pekin w 1995 roku.
To w Deklaracji Pekińskiej wyrażono przekonanie, że „sprawą zasadniczą
dla osiągnięcia równości, rozwoju i pokoju jest udział kobiet w
podejmowaniu decyzji i ich dostęp do władzy. […] Za kwestię zasadniczą
uznano tworzenie, wdrażanie i nadzorowanie polityk i programów
wyczulonych na zagadnienia kulturowej tożsamości płci (gender)”.
Zalecono także tzw. uwłasnowolnienie kobiet, którego najdobitniejszym
wyrazem ma być działanie propagujące antykoncepcję jako tzw. kontrolę
płodności.
Kierunki działań sformułowane na konferencjach ONZ w latach 90.
ubiegłego wieku są podstawą trwającej dziś w świecie (Europejskie
Strategie) i obecnie realizowanej w Polsce w różnych instytucjach
(szczególnie medialnych, edukacyjnych, zdrowotnych) tzw. rewolucji
kulturowej wymierzonej głównie w rodzinę opartą na komplementarnym
związku mężczyzny i kobiety.
Minister Fuszara postulowała, aby ustawa o Karcie Dużej Rodziny objęła
także związki partnerskie. Jej zdaniem, uwzględnienie w ramach ustawy
tylko rodzin wielodzietnych spowoduje „nieuzasadnione różnicowanie
dzieci i młodzieży”, a co za tym idzie – „dyskryminację określonej
grupy”.
Naciski lobby reprezentowanego przez minister Fuszarę nie znalazły
uznania, ale to nie oznacza końca jego batalii o nowy kształt polskiej
tożsamości i polskiej rodziny.
Zestawianie związków partnerskich z rodziną wielodzietną jest
niedopuszczalne. To małżeństwo, a nie związek partnerski, jest
gwarantem stałości i rozwoju państwa. I chociaż istnieją bardzo silne
tendencje do lansowania tzw. innych modeli rodziny – a w wielu
publikacjach czy programach próbuje się kreować lepszą kondycję tzw.
związków partnerskich jednopłciowych – to kluczem do rozwiązania
dylematów współczesnej Europy i Polski jest ochrona i umacnianie
rodziny oraz tworzenie dla niej naturalnej przestrzeni rozwoju.
31. Prawo do picia przed prawem do życia. Autor: Łukasz Sianożęcki
Do momentu narodzin dziecko nie jest osobą, lecz organizmem – orzekł brytyjski sąd.
http://www.naszdziennik.pl/wp/117839,prawo-do-picia-przed-prawem-do-zycia.html
Takiego określenia użyto wobec córki pewnej 19-letniej kobiety,
która niemal przez cały okres ciąży intensywnie nadużywała alkoholu.
Nie słuchała licznych ostrzeżeń lekarzy, że jej postępowanie może
wpłynąć na zdrowie dziecka. Po siedmiu latach sprawa trafiła na
czołówki gazet.
Niestety, zgodnie z przypuszczeniami specjalistów, przyjmowanie tak
olbrzymich dawek alkoholu mocno zaszkodziło zdrowiu dziecka.
Dziewczynka urodziła się z alkoholowym zespołem płodowym (FAS), który
objawia się m.in. opóźnionym rozwojem, zniekształceniem twarzy i
upośledzeniem umysłowym. Sądy w kolejnych instancjach zgodnie orzekały,
że obecny stan zdrowia dziecka jest wynikiem nieodpowiedzialnego
działania matki, za co poszkodowanej siedmiolatce należy się zasiłek
opiekuńczy, który „mógłby poprawić jakość jej życia”.
Jednak sąd apelacyjny orzekł o odebraniu chorej zapomogi. Jak
uzasadnił, świadczenie w tym przypadku nie przysługuje, ponieważ w
czasie gdy doszło do rozstroju jej zdrowia, nie była „osobą” w sensie
prawnym, a jedynie swego rodzaju „organizmem”. Wobec tego zdaniem
orzekającego sędziego czynu popełnionego wobec niej nie można
kategoryzować jako przestępstwa wobec osoby.
Według brytyjskich komentatorów, taki wyrok wpisuje się w trend do depersonifikacji dzieci poczętych.
Przekaz większości ośrodków medialnych w tej sprawie był
zadziwiający. Nie skupiono się ani na losie poszkodowanej dziewczynki,
ani na niebezpieczeństwach spożywania alkoholu w ciąży, ani nawet na
wpływie FAS na rozwój dzieci. Uwaga skupiła się za to na kwestii
„kryminalizacji” kobiet w ciąży, które nadużywają alkoholu. Oto
przykładowy nagłówek prasowy: „Mamy, które piją, dostaną metkę
kryminalistek”. Jak relacjonuje portal Mercatornet, w związku z tą
sprawą w telewizjach brylowali przedstawiciele Brytyjskiej Służby
Doradztwa Ciążowego (BPAS), która jest największym dostarczycielem tzw.
usług aborcyjnych na Wyspach. Mówiąc wprost – bezpośrednio odpowiada za
uśmiercanie nienarodzonych dzieci w majestacie prawa.
Dziecko – obiekt ożywiony
Nic dziwnego, że przedstawiciele BPAS przychylali się do wyroku
sądu, stwierdzając, że odebranie zasiłku chorej dziewczynce jest
słuszne, gdyż błędem jest odbieranie kobiecie prawa do picia alkoholu w
ciąży. W ich mniemaniu narusza to kobiece „prawa reprodukcyjne”, a
jednocześnie bezpośrednio „kryminalizuje” pijące matki.
Obrońcy życia nie mają wątpliwości, że powoływanie się na „prawo do
picia” to tylko przykrywka, bo istotą sprawy jest rozważanie, czy
nienarodzone dziecko jest „osobą”. Jeśli sąd orzekłby, że tak właśnie
jest, wówczas stworzyłoby to precedens prawny, który nakazywałby w
każdej ze spraw traktować nienarodzone dzieci tak jak każdego innego
człowieka. Zgodnie z obecnym stanem prawnym za popełnienie morderstwa,
w tym za przeprowadzenie nielegalnej aborcji, w Wielkiej Brytanii grozi
kara dożywotniego więzienia. Brytyjska ustawa aborcyjna nie
dekryminalizuje aborcji, ale w określonych przypadkach uważa ją za
„zgodną z prawem”.
Wyrok sądu sprawia, że sytuacja prawna nienarodzonych dzieci staje
się w Wielkiej Brytanii jeszcze bardziej skomplikowana niż dotychczas.
Zgodnie z tym orzeczeniem, zamordowanie poczętego dziecka jest co do
zasady nielegalne, jednak już celowe krzywdzenie i okaleczanie wydaje
się legalne. Ponadto według litery prawa 40-tygodniowe dziecko
przebywające wciąż w łonie matki jest tylko „organizmem”, a wcześniak
urodzony np. w 24. tygodniu życia jest już „osobą” ze wszystkimi
nabytymi z tego tytułu prawami. Może dojść do tego, że ciężko
upośledzone dzieci nie będą mogły otrzymywać pomocy ze strony państwa
tylko i wyłącznie dlatego, że zachorowały w specyficznych
okolicznościach i lokacjach.
Koniec tej historii jest taki, że chorą dziewczynką zajęła się
prywatna organizacja, która zaoferowała bezinteresowną pomoc. Jej
przedstawiciele jednak nie trafili za to na czołówki londyńskich
dzienników.
32. 100 tysięcy i więcej. Autor: Izabela Borańska-Chmielewska
Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców zebrało 100 tys. podpisów
pod ustawą „Rodzice chcą mieć wybór”. Ale podpisy zbierane są nadal,
aby mieć pewność, że ich wymagana liczba trafi do Sejmu.
http://www.naszdziennik.pl/wp/117809,100-tysiecy-i-wiecej.html
Ale podpisy zbierane są nadal, aby mieć pewność, że ich wymagana liczba trafi do Sejmu.
Inicjatywa ustawodawcza „Rodzice chcą mieć wybór” zrodziła się przede
wszystkim w celu doprowadzenia do zmiany przepisów, tak aby to rodzice
decydowali o tym, czy ich dziecko pójdzie do pierwszej klasy w wieku
sześciu czy siedmiu lat. Projekt stanowi też, że pięciolatki mają
prawo, a nie obowiązek edukacji przedszkolnej, natomiast rodzice mają
wpływ na program nauczania w szkołach i przedszkolach, a także na wybór
podręczników.
W zbieranie podpisów angażują się rodzice z całej Polski. Do siedziby
Stowarzyszenia każdego dnia spływają setki podpisów. Co ważne, akcja
wciąż trwa, potrzebny jest pewien zapas na wypadek, gdyby część głosów
została negatywnie zweryfikowana.
Podpisy trafią do Sejmu 17 grudnia. – Dziś odebraliśmy na poczcie
rekordową liczbę paczek – około 20 kilogramów. Jak największa ilość
podpisów to też kwestia presji społecznej: im więcej osób poprze naszą
inicjatywę, tym większą moc będzie ona miała. Zachęcamy, aby wszyscy,
którzy jeszcze chcą się włączyć w zbiórkę, zrobili to. Czekamy na
podpisy – apeluje Tomasz Elbanowski ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw
Rodziców.
Akcja pokazuje, jak wielu rodziców jest zdeterminowanych, żeby inicjatywa obywatelska okazała się sukcesem.
Zgodnie z nowelizacją ustawy o systemie oświaty, dzieci urodzone w
okresie 1 stycznia – 30 czerwca 2008 r. poszły w wieku sześciu lat
obowiązkowo do szkoły 1 września br. wraz z siedmiolatkami urodzonymi w
2007 roku. Natomiast dzieci urodzone w drugiej połowie 2008 r. pójdą
obowiązkowo do szkoły od 1 września 2015 r. wraz z wszystkimi dziećmi
sześcioletnimi urodzonymi w roku 2009. Jak podkreślają przedstawiciele
Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, reforma na dobre rozpocznie się
właśnie we wrześniu 2015 r., kiedy do szkół zostaną obowiązkowo wysłane
wszystkie sześciolatki urodzone w 2009 roku. To ostatni moment do walki
o prawo rodziców do decydowania w kwestiach edukacji.
„Rodzice chcą mieć wybór”
Od września przyszłego roku do pierwszej klasy mają pójść obowiązkowo
wszystkie sześciolatki. O zmianę tego przepisu walczy Stowarzyszenie
Rzecznik Praw Rodziców, które zbiera podpisy pod ustawą „Rodzice chcą
mieć wybór”. Aby Sejm rozpatrzył ten projekt, stowarzyszenie musi
zebrać minimum 100 tys. podpisów do 12 grudnia br. Jeżeli chcą Państwo
poprzeć tę inicjatywę, mogą znaleźć odpowiedni formularz na stronie
www.rzecznikrodzicow.pl. Tam również każdy może zapoznać się z
projektem ustawy.