Spis treści  (interaktywny)



*** Zachęcam do wspierania „Naszego Dziennika” poprzez kupowanie wersji papierowej,
zachęcam do zwiedzania strony, zawierającej przegląd ważnych dla przyszłości wydarzeń http://naszdziennik.pl/news ***

Jesteśmy na Twitterze oraz Facebooku
Gorąco zachęcamy do obserwowania nas na Twitterze, polubienia naszej strony na Facebooku oraz rozsyłania wici znajomym.
Przypominamy, że niektóre serwery pocztowe blokują zasoby graficzne w wiadomościach e-mail. Żeby mieć pewność, że wszystkie obrazki wyświetlą się poprawnie, zachęcamy do:
Trzy pasma tematyczne do wyboru: 
wiara, wychowanie i zdrowie
 
Szanowni Czytelnicy, 

Bardzo dziękujemy za czytanie i przekazywanie dalej naszych wiadomości oraz za wszystkie informacje, zaproszenia, sugestie i uwagi, które nam Państwo przysyłają. 

Teraz zachęcamy Państwa do skorzystania z możliwości otrzymywania informacji dotyczących naszej wiary: bieżących wiadomości ze Stolicy Apostolskiej, z życia Kościoła na świecie i w Polsce, a także zapowiedzi najważniejszych wydarzeń oraz informacji o godnych polecenia lekturach duchowych. 

Dostrzegamy też, że bardzo wiele uwagi poświęcają Państwo tematyce zdrowia. W „Naszym Dzienniku” tej problematyce poświęcone są dwa dodatki cykliczne: „Szlachetne zdrowie” oraz „Zdrowy styl życia”. Informujemy w nich nie tylko o sprawach bieżących, ale podpowiadamy też, jak zadbać o nasze zdrowie, np. jaki wpływ na nasze samopoczucie ma to, co na co dzień spożywamy, jakich produktów należy unikać, a o które warto wzbogacić naszą dietę. Od teraz mogą Państwo otrzymywać najważniejsze informacje dotyczące zdrowia na swoją skrzynkę e-mailową.

Oferujemy zatem Państwu e-mailowe powiadomienia w trzech pasmach tematycznych: wiara, wychowanie i zdrowie. Każdy odbiorca e-Informatora może określić, które z tych pasm go interesują. Swoje preferencje mogą Państwo zaktualizować dzięki opcji „Modyfikacja ustawień” w stopce wiadomości. 

Redakcja e-Informatora „Naszego Dziennika”

Organizujesz ciekawe wydarzenie? 
Chcesz podzielić się ważnymi informacjami?
Skontaktuj się z nami.

Ktoś ze znajomych przysłał Ci tę wiadomość?
Dołącz do grona czytelników naszego informatora.

Modyfikacja ustawień / Rezygnacja


*********************************************************************************************************************************************************************************************************************************

WARTO WIEDZIEĆ i REAGOWAĆ! (grudzień 2014)


**************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************

Z   CZASOPISMA  "NASZ DZIENNIK"  ...

Dla młodych rodzin polecam przeglądanie działu PRACOWNIE RODZINNE dotyczącego edukacji dzieci:  http://www.naszdziennik.pl/edukacja-domowa

Drodzy Czytelnicy!
 Dziękujemy, że od siedemnastu lat obdarzacie nas swoim zaufaniem. Przez cały ten czas staramy się przekazywać Wam rzetelne i najważniejsze wiadomości. Od początku również Państwo współtworzą „Nasz Dziennik”. Począwszy od informowania nas o sprawach dziejących się tuż obok, poprzez współtworzenie strony „Czytelnicy”, a także przez proponowanie tematów.

 Celem naszym jest udostępnienie prawdziwych informacji i cennych komentarzy wszystkim Polakom w kraju i za granicą. Dlatego całe wydanie papierowe dostępne jest na naszym portalu. Niestety sytuacja prasy w Polsce z roku na rok jest trudniejsza. Dotyka to również „Naszego Dziennika”. W związku z tym od 17 grudnia br. (środa) całe wydanie papierowe zmuszeni jesteśmy przenieść do sklepu internetowego, czyli będzie dostępne tylko odpłatnie.
 Liczymy bardzo na Was, Drodzy Czytelnicy, że sięgniecie po „Nasz Dziennik” w naszym  sklepie elektronicznym  bądź w kiosku.
 Istotne, rzetelne informacje, analizy i komentarze będą niezmiennie dostępne bezpłatnie na portalu NaszDziennik.pl.

 Redakcja „Naszego Dziennika”   
 
Jak zatem możesz stać się e-czytelnikiem „Naszego Dziennika”?
Korzystanie ze sklepu elektronicznego to prosty i szybki sposób, by bez wychodzenia z domu otrzymać całe wydanie najnowszego numeru „Naszego Dziennika”. Dzięki Twojemu wsparciu możemy wciąż się rozwijać i udoskonalać.  
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/118695,badz-e-czytelnikiem-naszego-dziennika.html 


„Nasz Dziennik” jako prezent
  Chcesz obdarować kogoś rzetelną informacją, wnikliwym komentarzem czy ciekawym felietonem? A może chcesz zachęcić dowolną osobę na całym świecie do czytania „Naszego Dziennika”? Podaruj jej pojedynczy numer e- wydania „Naszego Dziennika”.  
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/118899,nasz-dziennik-jako-prezent.html

1. Zróbmy świąteczny prezent  Arcybiskupowi Gądeckiemu

Drogi Przyjacielu!
Nasza akcja poparcia dla księdza arcybiskupa Stanisława Gądeckiego wciąż trwa. Do tej pory włączyło się do niej blisko 15 000 osób!
Ufam, że Twój podpis już znalazł się na liście poparcia za co Ci serdecznie dziękuję. Gdyby jednak wciąż go tam nie było, to ostatni moment, aby dołączyć do tej chwalebnej akcji.
Być może zapytasz po co ten pośpiech?
Powód jest oczywisty. Chcemy jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia odwiedzić arcybiskupa i złożyć na jego ręce wszystkie listy poparcia, także Twój.
Jednak aby to zrobić, musimy się spieszyć. Jak pisałem w swoim poprzednim liście, planujemy zebrać przynajmniej 30 tysięcy podpisów.
Aby zdążyć, potrzebujemy Twojej pomocy. Wiemy, że informacja o naszej akcji i stronie internetowej popierajmy.pl dotarła do wielu zainteresowanych.
Jednak wciąż otrzymuję informacje od osób, które nie wiedziały jak, a bardzo chciały podziękować przewodniczącemu Konferencji Episkopatu Polski za wierność w stosunku do niezmiennego nauczania Pana Jezusa i za obronę Kościoła przed akceptacją dla związków niesakramentalnych i homoseksualnych.
Dlatego zwracam się do Ciebie z prośbą, poprzyj arcybiskupa Gądeckiego, a jeśli Twój podpis już widnieje pod listem, zachęć Swoich krewnych, przyjaciół i znajomych, by zaangażowali się w tę akcję, korzystając ze strony popierajmy.pl.
To bardzo ważne, by ksiądz arcybiskup Gądecki wiedział, że – choć został zaatakowany przez lewicowe media – my, wierni, jesteśmy mu wdzięczni i będziemy go wspierać w jego odważnej postawie, która przynosi zaszczyt, ale i nadzieję zarówno nam, Polakom, jak i Kościołowi w Polsce.
Nasze wsparcie jest bardzo potrzebne, bowiem - choć obrońcy nauczania Jezusa zwyciężyli – druga, ważniejsza część Synodu, jeszcze przed nami. A tymczasem niektórzy liberalni biskupi (m.in. niemieccy) chcą zrobić wszystko, by przeforsować własną destrukcyjną wizję.
Pamiętaj, brakuje nam jeszcze 15 tysięcy podpisów, a zostało nam zaledwie kilka dni.
Jednak jestem przekonamy, że z Twoją pomocą uda się nam osiągnąć zakładany cel i jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia uradujemy arcybiskupa Stanisława Gądeckiego najlepszym możliwym dla niego prezentem – szczerym wsparciem wiernych.
Kończąc ten list, pragnę Cię bardzo serdecznie pozdrowić i zapewnić o modlitwie.

W Jezusie i Maryi
 Arkadiusz Stelmach,  Wiceprezes Instytutu Ks. Piotra Skargi

P.S. Twoja pomoc jest niezbędna, aby jak największa liczba Polaków dołączyła do akcji poparcia dla arcybiskupa Stanisława Gądeckiego za pomocą strony popierajmy.pl. Potrzebujemy jeszcze 15 000 podpisów.

2. Celem wychowania jest zbawienie 

 Antropologia św. Tomasza z Akwinu, życie w łasce, pośrednictwo Maryi, czerpanie z mocy Eucharystii to źródła dobrego wychowania. Do takiego wniosku doszli prelegenci podczas sobotniej konferencji: „Co wychowujemy: sumienie czy ego?”, zorganizowanej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/114867,celem-wychowania-jest-zbawienie.html 

3. Okultyzm w szkole. Autor: Anna Ambroziak

Resort edukacji dopuścił do użytku w podstawówce podręczniki promujące okultyzm i satanizm.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/114587,okultyzm-w-szkole.html 

Chodzi o podręcznik i ćwiczenia do klasy V i VI szkoły podstawowej „Język polski. Między nami”, które funkcjonują na polskim rynku wydawniczym od tego roku. Autorami książek są Agnieszka Łuczak i Anna Murdzek. Wydawcą jest Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe. Z informacji umieszczonych na stronie internetowej wydawnictwa można się dowiedzieć, że książki te zostały opracowane wspólnie z ponad 500 polonistami, w dodatku zostały docenione przez ekspertów europejskich – podręczniki zawierają różnorodne teksty nastawione na wzbogacanie wiedzy ucznia, poszerzanie jego słownictwa itp. „’Między nami’ to jedna z najchętniej wybieranych i najlepiej ocenianych serii do nauczania języka polskiego w szkole podstawowej i gimnazjum” – informuje wydawnictwo. Rzeczoznawcami MEN dopuszczającymi podręczniki do obrotu byli: dr Ewa Ogłoza, dr hab. Radosław Pawelec i mgr Ewa Zajdel.

Zawartość książek budzi jednak wiele kontrowersji. Oprócz klasycznych tekstów literackich, a nawet historii niektórych świętych, ukazują też treści o charakterze co najmniej okultystycznym.

Przykład: diabeł spotyka płaczącą dziewczynką. Dziecko płacze, ponieważ zachorował jej braciszek, a lekarze nie dają szansy na jego wyzdrowienie. I co robi diabeł? Oto mówi do dziewczynki: oddaj mi swoją duszę, a uzdrowię twego braciszka. Po czym wypowiada zaklęcie i staje się cud – chłopczyk jest zdrowy.

Książki epatują – nie zapominajmy, że odbiorcami są dzieci w wieku 11-12 lat – ponurą grafiką: oprócz treści klasycznych, jak najbardziej słusznych w edukacji polonistycznej, są rysunki potworów, diabłów, brzydkie postaci, przy jednoczesnym zaprezentowaniu młodym czytelnikom historyjek nacechowanych okultyzmem, magią, tematami związanymi ze śmiercią, krwią, czasem wręcz mocnymi wizjami horroru.

Sugerowane jest relatywne podejście do wartości wiary. W tle zbyt często przedstawia się destrukcyjny obraz rodziny – np. postać mamy, która nie akceptuje płci swojego dziecka, czy rodziców, dla których dziecko staje się niepotrzebnym balastem na drodze ich kariery zawodowej. W stosunkowo wielu jak na jeden podręcznik zaprezentowanych historyjkach same dzieci to osoby ze zbyt mocnymi jak na ten wiek problemami, np. chore na bulimię czy cierpiące na natręctwa itp.

Autorem niektórych opowiadań jest Marcin Szczygielski, życiowy partner Tomasza Raczka, związany z polską edycją miesięcznika „Playboy” i z Instytutem Wydawniczym „Latarnik” promującym jego książki dla dzieci epatujące strachem i magią.

Zaniepokojeni treścią podręczników rodzice zażądali od MEN wycofania ich ze szkół. „Zadania odnoszące się do treści opowiadań mogą prowokować do zbyt osobistych wypowiedzi, na które polonista, który nie jest terapeutą, może nie być gotowy, zwłaszcza że ewentualne dyskusje odbywałyby się w bądź co bądź przypadkowej grupie, jaką jest klasa. Problematyka poruszana przy okazji nauki używania mowy polskiej wydaje się być niewspółmierna do rozwoju emocjonalnego dzieci w wieku 12 lat, zwłaszcza jeśli chodzi o traumatyczne przeżycia dziecięcych bohaterów historyjek, za którymi stoi czasem wręcz patologiczna wizja rodziny. Treści te nadają się raczej do gabinetów terapeutycznych czy wręcz psychiatrycznych(!), a nie na zwykłe lekcje j. polskiego” – czytamy w liście protestacyjnym skierowanym do minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Jego sygnatariusze to bydgoskie katolickie i patriotyczne stowarzyszenia i wspólnoty, m.in. Diakonia Społeczna Ruchu Światło-Życie, KIK, Duszpasterstwo Akademickie Martyria, Młodzież Misjonarska, Akcja Katolicka, Civitas Christiana, a także bydgoska Solidarni 2010. Analogiczne pismo zostało wysłane do Rzecznika Praw Dziecka.

Podręczniki, z których uczą się nasze dzieci, negują prawdę, dobro i piękno. Musimy się więc temu przeciwstawić – mówią rodzice.

MEN zapewnia, że zwróciło się już do rzeczoznawców, którzy opiniowali podręczniki pod względem merytoryczno-dydaktycznym, na podstawie czego zostały one dopuszczone do użytku szkolnego, o odniesienie się do zarzutów. Zgodnie z ustawą z 7 września 1991 r. o systemie oświaty minister właściwy do spraw oświaty i wychowania, w drodze decyzji administracyjnej, może cofnąć dopuszczenie do użytku szkolnego podręcznika na wniosek podmiotu posiadającego autorskie prawa majątkowe do podręcznika, lub inne prawa do korzystania z utworu będącego podręcznikiem, działając z urzędu – jeżeli co najmniej dwóch wyznaczonych przez niego rzeczoznawców stwierdzi, że podręcznik utracił aktualność lub przydatność dydaktyczną, albo zawiera błędy merytoryczne, z powodu których nie powinien być w użytku szkolnym.

Odnosząc się do zastrzeżeń dotyczących zeszytów ćwiczeń, należy zwrócić uwagę, że materiały ćwiczeniowe od lat nie podlegają dopuszczeniu do użytku szkolnego. Nauczyciel, decydując się na korzystanie z takich materiałów, bierze odpowiedzialność za ich treść – twierdzi resort.

– Tyle że – zauważa dr Anna Petkowicz z Instytutu Pedagogiki KUL – nauczyciel zwykle wybiera ćwiczenia, które są kompatybilne z podręcznikiem. – W takim razie gdyby nauczyciel zupełnie pominął zestaw tych ćwiczeń, zostałby w pewien sposób bez pomocy. Rodzi się też pytanie, czy nauczyciele są przygotowani merytorycznie do weryfikowania tych treści, czy są przygotowani do tego zarówno od strony etycznej, jak i wychowawczej. Oraz czy mają odwagę je modyfikować – w końcu są odpowiedzialni za to, czego uczą – kwituje dr Petkowicz.

4. Poznajcie skarb Kościoła

 Takiego spotkania jeszcze nie było. Z centrum Kościoła, z Watykanu, chorzy na autyzm i ich rodziny usłyszeli, że są dla całej wspólnoty skarbem, nigdy „ciężarem”.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/114883,poznajcie-skarb-kosciola.html



5. Niepokalana prosi o Cudowny Medalik

 8 grudnia 2014 roku przypada 160-lecie ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Przygotowując się do tej uroczystości, rozpoczęliśmy nowennę do Matki Bożej, która objawiając się 27 listopada 1830 r. św. Katarzynie Laboure jako Niepokalanie Poczęta, ofiarowała nam Cudowny Medalik. Dziś siódmy dzień noweny. Codziennie zgłębiamy treść i znaczenie Maryjnego przesłania, wspierając się modlitwami św. Jana Pawła II, które jako pielgrzym zanosił w 1980 r. w kaplicy objawień Cudownego Medalika w Paryżu. W czwartek, 27 listopada br., załączymy do "Naszego Dziennika" Cudowny Medalik, wybity i poświęcony w Niepokalanowie.  
http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/114827,niepokalana-prosi-o-cudowny-medalik.html 


6. Medalik, który ratuje

 Matka Boża wielokrotnie pokazała, że wobec Jej woli niczym są potęgi mocarstw i wszechświatowych ideologii. Nie ma też kajdan, których Ona nie może skruszyć, nawet gdy człowiek uwikłany jest w systemową bezbożność, która stanowi podstawę jego egzystencji.  
http://www.naszdziennik.pl/mysl/114517,medalik-ktory-ratuje.html 


7. Polak z Nagrodą Ratzingera

 Ksiądz prof. Waldemar Chrostowski, wybitny polski biblista, odebrał w sobotę Nagrodę Ratzingera. Uroczystość odbyła się w Watykanie. Ta najbardziej znacząca nagroda w Kościele dotycząca teologii po raz pierwszy została przyznana Polakowi.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/114909,polak-z-nagroda-ratzingera.html 


8. Katolik w dyktaturze laicyzmu

 Rozmowa z prof. Rikiem Torfsem, rektorem Katolickiego Uniwersytetu Leuven.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/114571,katolik-w-dyktaturze-laicyzmu.html 


9. Człowiek zakonu pomostem ku Niebu. Autor: ks. Prof. Tadeusz Guz

 Czy ludzie żyjący według rad ewangelicznych są potrzebni? Dlaczego czystość, ubóstwo i posłuszeństwo są aktualną drogą powołania – pisze w dniu solidarności z zakonami klauzurowymi  ks. prof. Tadeusz Guz.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/114323,czlowiek-zakonu-pomostem-ku-niebu.html


Wiele pytań stawia współczesny świat i duch czasu w konfrontacji z samymi radami Ewangelii Chrystusa oraz ich reprezentantami: siostrami, ojcami i braćmi zakonnymi. Czy nie są one sprzeczne z pierwotnym powołaniem człowieka do pełni życia ziemskiego i wiecznego? Czy są jeszcze aktualne, a może już się zestarzały i nie odpowiadają „otwartości” współczesnego ducha świata i jego „księcia”? Czy więc ludzie rad ewangelicznych są jeszcze komuś potrzebni? Można krótko zapytać, czy cała ta sprawa, której na imię „całkowite poświęcenie dla Boga” (PC 5), Kościoła, zakonu i człowieka, ma jeszcze jakikolwiek duchowy, moralny i religijny sens? By znaleźć wprawdzie jedynie szkicowe odpowiedzi na tak postawione zagadnienie, potrzeba powrócić w rozpoczętym w Avila Roku św. Teresy od Jezusa, Doktora Kościoła, w dniu solidarności z zakonami klauzurowymi, przypadającym w święto Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny (21 listopada), oraz w przededniu Roku Życia Konsekrowanego w całym Kościele powszechnym do systematycznej analizy ostatecznej przyczyny, istoty i celowości samych rad Dobrej Nowiny Jezusa z Nazaretu.

Trwając wiernie w nauce Ewangelii Chrystusa jako prawdziwego Mesjasza, w nauce Kościoła oraz w świetle sprzeczności różnych form negacji Boga, Kościoła, człowieka oraz życia zakonnego, uświadamiamy sobie ciągle na nowo, jak święta i niezwykle aktualna jest droga powołania i życia według rad ewangelicznych, bowiem przez wszystkie rodziny zakonne zbolały człowiek-pielgrzym powraca do Boga i do Nieba, co wypełnia jego najgłębsze tęsknoty ducha i ciała oraz całej jego egzystencji.

I. czystość

Zaślubieni Bogu i Kościołowi
Kościół uczy, że stan zakonny należy w sposób szczególny do „życia i świętości” (LG 44) całego Ludu Bożego. Skąd ta bardzo znacząca specyfika tego stanu, który ślubuje Chrystusowi, by żyć w „czystości bezżeństwa dla Królestwa Niebieskiego, w ubóstwie i posłuszeństwie”? (KKK 915).

Rada ewangeliczna czystości dziewiczej stawia najpierw człowiekowi wymagania, które przekraczają jego naturalne możliwości, bo przecież Bóg Stwórca, stwarzając „człowieka jako mężczyznę i niewiastę”, powołał ich jednocześnie do wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej, i to właściwie z jednej generalnej racji, by kontynuować dzieło stworzenia następnych pokoleń z pomocą człowieka. Stan bezżeństwa ze względu na Królestwo Niebieskie nie stoi w opozycji do planu stworzenia, lecz właściwie toruje Bogu Stwórcy oraz rodzicom jako Boskim współpracownikom drogę realizacji tego planu, bowiem istotą ojcostwa i macierzyństwa ludzkiego jest nie tylko dać życie ziemskie, lecz doprowadzić człowieka do życia w Bogu, z Bogiem i u Boga. Ponieważ na skutek grzechu wypełnienie istoty darowania życia w pełni zostało utrudnione, dlatego Boski Architekt zdecydował się w swojej fascynującej nas Opatrzności powołać wspólnoty zakonne jako rodziny duchowo-religijnego ojcostwa i duchowo-religijnego macierzyństwa, wypraszające modlitwą i ofiarą u tronu Miłosierdzia Najwyższego życie wieczne dla człowieka ziemi oraz jego małżeństw i rodzin. Wprawdzie każda rodzina jest jakimś obrazem Rodziny Świętej z Nazaretu oraz obrazem samego Boga w trzech Osobach, ale wydaje się, iż wspólnota zakonna całkowicie poświęcona ślubami Bogu i Kościołowi stanowi jeszcze doskonalszą wspólnotę-wzór dla małżeństw i rodzin w ich wędrówce do stania się w eschatologicznej perspektywie dziećmi Rodziny Bożej. Bez tego zaplecza wspólnot zakonnych małżeństwa i rodziny współczesnego świata, w obliczu ich tak misternie przemyślanych i systematycznie przeprowadzanych negacji, nie są w stanie wypełnić swoich zadań. Małżonkowie i rodzice wiedzą doskonale, że człowiek zakonu jest ich istotnym wsparciem, dodaje im otuchy, że jego ofiara rezygnacji z prawa naturalnego do małżeństwa jest źródłem mocy ducha małżeńskiego i ducha rodzicielskiego. Jak głęboki i owocny związek istnieje pomiędzy z jednej strony dynamiką zakonnika i zakonnicy, a z drugiej strony małżonkami i rodzicami, potrafimy oszacować jedynie w mocy i świetle Ducha Świętego jako Ducha całej ekonomii bytu i ekonomii zbawienia.

Powołania rodzą się w świętych rodzinach
Czystość dobrze pojęta stanowi warunek i cel małżeństwa, a także podstawę dobrze wypełnionej misji rodzicielskiej oraz świętości i gwarancję prawdziwego szczęścia małżeńskiego i rodzinnego. Stąd świętość człowieka zakonu jest w dużej mierze warunkiem świętości małżeństw i rodzin, choć naturalnie nie jedynym, bo przecież o świętości decydują przede wszystkim sami rodzice i dzieci podejmujący współpracę z uświęcającym ich Zbawicielem. A zatem świątobliwość życia rodzinnego warunkuje świątobliwość członków rodzin zakonnych i odwrotnie, co jest częściowym spłacaniem zaciągniętego we własnej rodzinie długu doskonałości. Stąd nie dziwi fakt historyczny naszych dni, że np. zachodnioeuropejski kryzys małżeństwa i rodziny opustoszył klasztory, a stosunkowo mocna rodzina polska napełnia mury klasztorne wzniesione przez naszych wiernych praojców wspaniałymi, dzielnymi i gotowymi do ofiary i poświęcenia powołaniami. Dałby Bóg, żebyśmy się jako Polacy, także wobec obecnych wyzwań, ostali i umacniali zarówno ducha zakonnego, jak też ducha małżeńsko-rodzinnego.

Ślub czystości ze względu na sprawę Bożą nie jest negacją kobiecości lub męskości, lecz fundamentem ich chrześcijańskiej akceptacji. Co więcej, człowiek dziewiczy w najdoskonalszy sposób realizuje swoją bytowość kobiecą lub męską, ponieważ wyprzedza wszelkie drugorzędne przywiązania w ramach świata i ludzi i stoi w całkowitej postawie służby, tak jak pokorny Jezus na ziemi wobec swojego Ojca. Ta droga otwiera przed człowiekiem najintymniejsze pokłady bycia człowiekiem jako kobieta i jako mężczyzna. Nie przez wyżycie się seksualne człowieka zdobywa wiedzę i mądrość bycia, lecz przez bycie w sensie służby Bogu jako Dawcy. Im bliżej Stwórcy naszej natury i osoby, tym bliżej tajemnicy człowieczeństwa każdego. W przeciwieństwie do tego postawa nawet najbardziej intymnej bliskości człowieka do człowieka w małżeństwie, ale bez zjednoczenia serc i dusz w jednym Panu, stanowi barierę do poznania człowieka, nie mówiąc już o dramacie i cenie oddalenia się od Pana życia, co sprawia, że rozum, choć na pozór tak bliski drugiego, jego duszy i jego ciała, nie dosięga głębi człowieczeństwa, lecz pozostaje na płyciźnie istnienia duchowo-cielesnego. Przecież kluczem do zrozumienia naszej natury jest sam jej Stwórca, a nie człowiek. Człowiek zakonu jako człowiek świadomej i wolnej rezygnacji ze spotkania z drugim w głębi jego i własnego ciała wskazuje małżonkom na głębię osoby, której nie wolno redukować ani do narzędzia, ani jedynie do sfery ciała, lecz trzeba uczyć się otwierać na głębię jej niepowtarzalnego i wyjątkowego człowieczeństwa ciągle na nowo.

Nowożytność w wielu swoich najbardziej wpływowych reprezentantach, poddając zasadniczej krytyce stan zakonny, jak np. S. Freud i Nowa Lewica, oraz redukując osobę ludzką do bycia li tylko popędem seksualnym, zamykają horyzont rozumienia człowieka, jego istoty, sensu, wartości i celów do sfery ciała, przez co uniemożliwiają poznanie istoty, sensowności specyfiki i niepowtarzalności kobiecości i męskości, ugruntowanych istotnie w swoich niepowtarzalnych i nieśmiertelnych duszach.

Czystość ducha i rozumu
Czystość ma obok wymiaru cielesnego także swoją najgłębszą płaszczyznę w duchu i duszy ludzkiej. Święty Ambroży, interpretując słowa Pańskie: „Pójdź za mną”, tak powiada, iż Jezus „każe pójść nie krokami ciała, ale sercem i duszą”. To ona, dusza, a nie ciało, jest pierwszą ojczyzną bytu dziewiczo czystego i zarazem stanowi najważniejszą rację doskonałego naśladowania Mistrza z Nazaretu. Troska o dziewicze ciało zakłada bardzo intensywną pielęgnację ducha i duszy osoby ludzkiej poprzez ćwiczenia religijne jak post, modlitwa i jałmużna, ale także poprzez odnawianie myślenia w oparciu o Prawdę, umacnianie wolnej woli z pomocą Dobra oraz stałe oczyszczanie sumienia z wszelkiego kurzu lub ran grzechu przeciwko miłości Boga i człowieka. Czysty duch, za którym tęsknił, ale którego niestety ostatecznie nie odkrył m.in. Kant i wielu innych myślicieli czasów współczesnych, jest duchem poznającym Prawdę, miłującym Prawdę poprzez urzeczywistnianie dobra, każdego: małego i wielkiego. Czystość rozumu polega na całkowitym poświęceniu się dla Prawdy absolutnej i każdej prawdy ziemskiej, natomiast każdy fałsz i każde kłamstwo zanieczyszczają naszą władzę poznawczą, a poprzez to zanieczyszczają całą bytowość człowieka, jego wspólnoty i wszelkie dzieła. Friedrich Nietzsche twierdzi, że po tym, jak przykazanie Boskie zabraniające kłamstwa „zostało odrzucone”, zmienia się „sens dla prawdy”, którą ma wyrazić „pierwotna żądza”, czyli to, co stało się przyczyną upadku rozumu anioła światłości i rozumu pierwszych ludzi. Natomiast św. Augustyn uczy: „Żądza jest trucizną gubiącą miłość”. Doskonałość wyklucza wszelkie żądze. Czystość woli wyraża się w aktach miłości Boga i bliźniego, w umiłowaniu dobra w myśli, słowie i czynie. Czystość pamięci obejmuje każdą poznaną prawdę, a szczególnie wypełniona jest poznaniem Prawdy o Bogu. Im czystszym jest człowiek duchowo, tym więcej czystości ciała, postawy i działania.

Czystość nie jest oznaką zacofania, lecz dowodem największego postępu w rozumieniu ostatecznego przeznaczenia człowieka jako kobiety i mężczyzny, a mianowicie by zdobyć Królestwo Niebieskie, gdzie „nie będą się już żenić i za mąż wydawać”, lecz istnieć w wiecznej harmonii rodziny Dzieci Bożych, o ile człowiek dziewiczy świadomie i w pełni swojej wolności wypowiada na wzór Maryi swoje osobiste „fiat”. Człowiek Boży jest w każdej epoce dziejów najbardziej postępowym, natomiast zacofanie powstaje zawsze tam, gdzie człowiek oddala się od źródła swojej bytowości, będącego zarazem jego najwyższym celem. Im bliżej Boga, tym bliżej doskonałości i postępu, im dalej od Niego, tym bliżej do prymitywności i wszelkiej deformacji, której synonimem jest kraina piekła. Dążenie do najdoskonalszej formy bytu jest możliwe do zrealizowania na drodze czystości, zawsze najbardziej atrakcyjnej i w każdej epoce dziejów najbardziej postępowej, bo jednoczącej nas z pierwotnym zamysłem i dziełem Boga oraz z Jego eschatologicznym planem całkowitego uświęcenia naszej bytowości. Dlatego klasztory były od samego początku i nadal pozostają istotnymi miejscami wielkiej kultury europejskiej i ogólnoludzkiej. To są klejnoty, przebogate owoce duchów dążących do czystości i dlatego tak imponujące i twórcze do dzisiaj. Nawet dysponując wspaniałymi komputerami i innymi dziełami techniki, człowiek współczesny nie może być w wielu sprawach bardziej postępowym od wielu starożytnych i średniowiecznych artystów malarzy, architektów, pisarzy i myślicieli, którzy obficie czerpali z tego, co Boskie.

Drogowskazy do Nieba
Czystość wyprzedza czas i ramy tego świata i pozwala człowiekowi zasmakować już tutaj, na ziemi, życia niebiańskiego. Wprawdzie żyjemy w czasie i czas należy potraktować zarówno jako realny dar Stwórcy, ale nasza uwaga nie może zatrzymać się lub ograniczyć do ram życia wyznaczonych przez czas, bowiem człowiek swoim duchem oraz opracowaną przez niego architekturą transcenduje czas i wkracza duchem w wieczność. Dlatego człowiek zakonu jest nie tylko drogowskazem do świątobliwego życia w czasie, lecz jest także drogowskazem, co więcej, żywym dowodem na istnienie wieczności i Boga. Myśl filozofii nowożytnej bardzo konsekwentnie protestuje przeciwko zakonom, ponieważ inspirują do życia „sub specie aeternitatis”, jak się wyraził m.in. Theodor W. Adorno. Martin Heidegger zaś w dziele swojego życia „Sein und Zeit” („Byt i czas”) poddaje zasadniczej krytyce myśl o wieczności, o bycie, który byłby „a-czasowym” lub „poza-czasowym” lub „ponad-czasowym”. Według niego, istnieje tylko czas i on wyłania wszelkie postaci bytu, stąd jego teza o konieczności „temporalizacji bytu” w ogóle. Ocalić myśl o wieczności w rozumie współczesnych potrafi człowiek zakonu. Taki kształt bytowania i takie dążenia są jednymi z zadań ogólnozakonnych i osobistych każdego ojca i brata zakonnego oraz każdej siostry zakonnej. Mieć odwagę do wyprzedzania czasu i zaszczepiania jej innym, wszystkim, których sam Bóg posyła do bram i furt życia konsekrowanego. Duch świata pragnie wszelkimi sposobami wmówić w ducha ludzkiego, że nie istnieje żaden Bóg i żadna wieczność. Ocalić i rozwinąć własne powołanie zakonne to przybliżyć czas i człowieka żyjącego w czasie do ich pełni, czyli do wieczności. Prawdziwa radosna wspólnota zakonna przybliża i stanowi żywy obraz wiecznej radości miłującego Oblicza Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Być darem dla drugiego
W czystości i poprzez czystość człowiek uwalnia się od siebie i pojmuje siebie oraz realizuje swoją bytowość jako dar dla drugiego. Takim jest sama Istota Boga i Osoby Boskie, by być dla drugiego, by się jako wieczny i Trójjedyny Pan darować wiecznie: Ojciec Synowi, Ojciec i Syn Duchowi Świętemu wraz z doskonałą wzajemnością. Dlatego nie można być święcie i całkowicie darem dla drugiego bez czystości. Wspólnota zakonna jest wzorem dla innych wspólnot i jednostek, jak być darem, czyli jak najdoskonalej i pierwotnie ukazać istotę naszego człowieczeństwa oraz istotę bytowania wszelkiego stworzenia. Co ciekawe, że człowiek-dar, choć rozdaje to, kim jest i co posiada, czyli rozdaje to, co ziemskie, nie ubożeje, lecz wzrasta, bowiem działa z najgłębszych pokładów swojej istoty oraz powołania, które dają się zdefiniować w tym względzie jako bycie darem dla Boga, człowieka i stworzenia. Im więcej daruje, tym bardziej pozyskuje siebie i wszelki inny byt, łącznie z Bogiem Najwyższym i jego wiecznością. Każdy akt-dar przybliża do zdobycia Boga jako daru, bowiem w Nim otrzymujemy wszystko, całą pełnię istnienia. Dietrich von Hildebrand sądzi, że nawet „naturalnie bardzo mało uzdolniony człowiek może stać się wielką i bogatą osobowością, jeżeli poświęci się bez reszty Bogu. W porównaniu do niego człowiek w najwyższym stopniu uzdolniony może tworzyć wokół siebie ciasny” i wręcz „zniewalający świat, jeżeli zamknie się na Boga”. Obecna epoka dziejów, zamykająca człowieka bardzo zasadniczo na transcendencję, zamyka człowieka na bycie darem, na jego osobisty rozwój i dlatego współczesny człowiek zamyka się w sobie, w swoim świecie, otoczeniu i staje się coraz mniejszym, ograniczonym i ubogim aż do przeróżnych aktów desperacji, ucieczki od życia i pogrążenia się w nihilizmie niszczącej samotności. Jest jakimś paradoksem, ale zarazem piękną i twórczą prawdą, że zakonnica i zakonnik jako ludzie odchodzący od świata, od bliskich, są z racji swojej bytowości sumieniem innych, by wyszli z siebie i uczynili własne życie i każde powołanie darem. Dlatego zakonnica i zakonnik są żywymi kluczami do przestrzeni pojmowania i przeżywania życia jako nieustannego daru Stwórcy. Zapewne m.in. z tej racji prezydent Roosevelt zapytany, czy przyjmie zakonników francuskich do USA, powiedział, że „emigrantów tego rodzaju nigdy nie możemy mieć zbyt dużo”. Skoro człowiek czysty uwolnił się już od siebie i podarował swoje życie „ponad wszystko umiłowanemu Bogu” (KKK 916) i człowiekowi, to następnym krokiem jest stać się ubogim. Dlaczego?
 

II. Ubóstwo

Na wzór Mistrza
Ubóstwo jako następna rada ewangeliczna nie jest przypadkiem w pedagogii Chrystusa. Przecież to „ON sam stał się dla nas ubogim, aby nas ubóstwem swoim ubogacić”. Przecież to Chrystus opuścił pełnię Nieba z przeogromnym bogactwem, by urodzić się w stajni, wieść ubogie życie i umrzeć na krzyżu. Czyż można zatem radykalnie naśladować tak nadzwyczajnie ubogiego Mistrza bez akceptacji ubóstwa? Dietrich von Hildebrand stwierdza słusznie: „Naśladujemy go, jeżeli ’relictis omnibus’, ’wszystko opuszczając’, mówimy za św. Pawłem: ’Domine, quid me vis facere?’ – ’Panie, co chcesz, abym uczynił?’ Dz 9,6”.

Ubóstwo uczy nas najdoskonalej uszanować dzieła Boże, które stoją poniżej człowieka, tzn. cały świat zwierząt, roślin oraz rzeczy tego wspaniałego kosmosu. W tej radzie rozstrzyga się niejako stosunek człowieka do rzeczy, tak jak w czystości chodzi o relację do drugiego Ty jako Osoby Boskiej, do drugiego ty ludzkiego oraz do mojego własnego ja.

Ubóstwo umożliwia widzenie świata jako dzieła Boskiego Stwórcy, do czego potrzeba mądrego dystansu wobec rzeczy. Bez takiej postawy człowiek może stać się materialistą i niewolnikiem rzeczy, czyli jako osoba bez ubóstwa nie potrafi transcendować świata rzeczy i nie pojmuje genezy rzeczy, po prostu bez ubóstwa nie tylko nie wiemy, skąd świat pochodzi i jakie jest jego ostateczne przeznaczenie, ale co więcej – materializm jest drogą zatracania się osoby ludzkiej w rzeczach? Dlatego jedno z głównych pytań Immanuela Kanta brzmi: „Skąd pochodzę” jako człowiek? Ubóstwo wyrabia w człowieku także właściwe rozumienie istoty rzeczy, bowiem ubóstwo otwiera rozum na istotę. Rozum sytego ciała ma, nawet biologicznie patrząc, bardzo utrudnione zadanie, bowiem mózg jako cielesne narzędzie intelektu zużywa podczas spożywania posiłku materialnego bardzo dużo energii, a tym samym nie może być sprawnym narzędziem naszego ducha. Rozum sytego ciała ma zatem zwyczaj zatrzymywać się na peryferiach rzeczy, czyli na zinstrumentalizowanym i sensualistycznie pojętym ciele, natomiast rozum ubogi zgłębia, czyli „wypływa na głębię” bytu, o której mówi Jezus do apostołów, czyli na głębię ducha, ciała i głębię życia w ogóle.

Głębia świata, a tym bardziej głębia wieczności, dana jest przez Boga do dyspozycji „ubogim”, bowiem oni po zrozumieniu istoty, celu oraz właściwości rzeczy nauczyli się ich posiadania zgodnie z Wolą stwórczą Boga Ojca. Stąd Gabriel Marcel powiada słusznie, że „ażeby mieć, trzeba po prostu być”, bowiem do jednej z największych jakości prawdziwie bogatego życia przynależy z pewnością „ubóstwo”.

Przeciw pokusie posiadania
Ubóstwo uwalnia więc człowieka od pokusy posiadania. Dlaczego posiadanie może stać się pokusą? Ktoś może powiedzieć: Przecież Stwórca powiedział na początku historii świata: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”? A jednak posiadanie może być pokusą, i to jedną z największych, ponieważ Bóg nigdzie w Biblii nie mówi o człowieku jako właścicielu. Z prostej racji, bowiem właścicielem w ścisłym sensie tego słowa jest tylko i wyłącznie sam Bóg Stwórca, człowiek natomiast jest stworzony do dzierżawy „na niwie Pańskiej”. Ubóstwo wprowadza nas najgłębiej w wielką przestrzeń posiadania: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem oni posiądą ziemię”, czyli otrzymają ją w darze. Ubóstwo przypomina nam piękną prawdę o rzeczach, że są darem Bożym, tak jak czystość bytu osobowego przypomniała nam jeszcze piękniejszą prawdę o człowieku, że jest on sam darem Bożym.

Ubóstwo inspiruje nas także do podjęcia nowej misji poprzez opuszczenie starej. Jakże trzeba się tego uczyć i w tym ćwiczyć, by ubóstwo uczyniło człowieka jak najbardziej twórczym. Gdy św. Bernard wraz ze swoimi czterema braćmi żegnał się ze swoją rodziną, napotkał na podwórku zamku rodzinnego najmłodszego brata Nivarda bawiącego się z innymi dziećmi. Najstarszy z braci, Guido, podleciał do Nivarda, chwycił go w ramiona i powiedział do niego: „Żyj pięknie, Nivard, od teraz wszystko nasze mienie i dobra należą wyłącznie do ciebie”. Chłopiec zastanowił się przez chwilę i błyskotliwie odpowiedział tak: „Wy chcecie odziedziczyć Niebo, a mnie chcecie pozostawić ziemię! Podział nie jest sprawiedliwy i nie przyjmuję go”. Po kilku latach zapukał do nowego klasztoru w Citeaux, został zakonnikiem i błogosławionym. Nawet Nietzsche, który z jednej strony „ubóstwo, pokorę i czystość” nazywa „niebezpiecznymi i oszczerczymi ideałami”, ale – przyznaje jako syn pastora, który utracił nawet wiarę luterańską – „jak trucizny w określonych przypadkach choroby” są „pożytecznymi środkami leczniczymi, np. w czasie cesarstwa rzymskiego”.


III. Posłuszeństwo

Bądź wola Twoja

A skoro człowiek zakonu zrozumiał i umiłował już te cenne prawdy na drodze czystości i ubóstwa, to nie pozostaje mu nic innego, jak rozważyć radę ewangeliczną posłuszeństwa, tzn. nauczyć się i wyćwiczyć się w świętym spełnianiu najważniejszego zadania, które pasjonuje wiecznego Syna Bożego, Jezusa Chrystusa i wiecznego Ducha Świętego wobec prawiecznego Ojca, mianowicie wypełnienie Jego Świętej Woli Ojcowskiej. To jest sercem wieczności i to powinno stać się sercem człowieka, by jak Jezus i Duch Święty, by także wzorem Niepokalanej i świętych, jak np. Franciszka z Asyżu i Dominika, Teresy Wielkiej i Jana od Krzyża, Edyty Stein i Maksymiliana Marii Kolbego, doskonale wypełnić Wolę Ojca.

Posłuszeństwo jest zatem ukoronowaniem drogi rad ewangelicznych. Ono uwalnia od własnej woli, czyli od własnego projektu istnienia, a uzdalnia do przyjęcia tegoż projektu z cudownych rąk Ojca wszelkiego istnienia. To znaczy ta rada ewangeliczna nie zabiera nam tej cudownej władzy duchowej, my zawsze, także przy każdym akcie posłuszeństwa wobec człowieka lub wobec Boga, pozostajemy świadomi i wolni, ale poprzez świadome i wolne posłuszeństwo naszego Ja uzyskujemy najwyższą doskonałość na płaszczyźnie bycia człowiekiem-podmiotem. Bo przecież skoro nasze Ja ze wszystkim, co je bytowo stanowi, pochodzi od Boga, to dopiero w Bogu nasze Ja staje się najdoskonalszym i ono przygotowuje się do wiecznego posłuszeństwa w Królestwie Niebieskim.

Świat współczesny zanegował zarówno tę radę biblijną, jak też i autorytet, ponieważ uważa, że autorytet uniemożliwia człowiekowi stanie się najbardziej wolnym poprzez realizację posłuszeństwa. W gruncie rzeczy negacja autorytetu ma jeszcze głębsze racje, a mianowicie, chodzi o negację Boga jako pierwotnego Autora wszelkiego bytu, o czym każdy autorytet ziemski przypomina. W konsekwencji świat neguje wolność i w ogóle nasze Ja, co głosi wielu najbardziej wpływowych przedstawicieli myśli filozoficznej. Na przykład twórca empiriokrytycyzmu Ernst Mach twierdzi, że „ludzkie Ja jest nie do uratowania”, a wspomniany Nietzsche upatruje „korzeni wszelkiego zła” w tym, że w Europie i na świecie „zwyciężyła zniewolona moralność pokory, czystości, rezygnacji z siebie i absolutnego posłuszeństwa”. Nietzsche, wypowiadając posłuszeństwo Bogu, nie tylko że zatracił moralnie i religijnie swoje własne Ja, lecz dodatkowo pogrążył się w otchłani obłędu duchowego.

Brama do zbawienia
Posłuszeństwo jest dalej wsłuchiwaniem się w głos Ojca, w Jego Wolę Przenajświętszą. Robienie wszystkiego na własną rękę zagraża postawie słuchania, czyni ją wręcz niemożliwą, a człowiek, który nie umie lub nie chce słuchać, jest z zasady zamknięty na drugiego, zamknięty na wołanie Boże: „Pójdź za mną”, pójdź za mną przed tron Ojca, i popełnia grzech (por. Rz 5,19), czyli mówiąc słowami Maryi, od Męki Pańskiej chodzi o „proste spojrzenie duszy ku woli Bożej”. Na drodze posłuszeństwa wyraźniej słychać Boże Słowo.

Posłuszeństwo jest przecież bramą do „Królestwa” zbawienia: „Przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi” (Rz 5,19) i odziedziczą „życie wieczne” (Rz 5,21). I jako przełożeni, i jako podwładni, wszyscy zakonnicy i zakonnice kroczą ku bramie wieczności i każdy akt życia zakonnego powinien do tej „Bramy Niebios” przybliżyć, by tak jak Niepokalana z jej bezwarunkowym posłuszeństwem zostać kiedyś po prostu przeniesionym przed Oblicze Tego, któremu za Maryją obiecaliśmy nasze doskonałe „fiat”.

Posłuszeństwo uczy składania ofiary za drugiego, np. poprzez „przyjęcie winy” drugiego „na siebie” (Iz 53,10-12), jak uczynił to Chrystus. Może nieraz pytamy o to, czy powinienem być wobec moich przełożonych posłusznym, jeżeli ja mam lepsze rozwiązania, trafniejsze idee itd.? Owszem, to może być czasami prawdą i mam w takich sytuacjach moralny obowiązek wyrazić to bardzo dostojnie i pokornie zarazem, ale jeżeli pomimo to mój przełożony poprosi lub nakaże mi być posłusznym, powinienem to uczynić wspaniałomyślnie i z całym przekonaniem duszy. Dlaczego? Ponieważ dopiero wtedy mam nadzieję na coraz głębsze wniknięcie w tajemnicę „uniżenia się” i posłuszeństwa Syna Bożego, „aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,8). Bez tej rady ewangelicznej nie mogę udoskonalić siebie, swojej postawy wiary w aspekcie Krzyża Boga-Człowieka, będę wprawdzie dużo wiedzieć o Krzyżu św., ale to za mało, by naśladować Ukrzyżowanego, i za mało, by dostąpić łaski wieczności. Dzięki Chrystusowi mamy w świętych rodzin zakonnych wspaniałe przykłady, by pozostać zawsze wiernymi sługami Krzyża Pana. W gotowości do dźwigania krzyża osobistego i wspólnotowego ukazuje się zrozumienie naszej misji chrześcijańskiej i zakonnej, do której istoty przynależy krzyż. I tak jak nie ma prawdziwego chrześcijaństwa w pominięciu Krzyża Zbawiciela, tak też nie ma prawdziwego i świątobliwego bytu zakonnego bez gotowości do podjęcia krzyża powołania do życia według rad ewangelicznych i bez wiernego dźwigania go, czasami aż do całkowitego wyniszczenia w „ofierze całopalnej”, tak jak uczynił to nasz Pan i Bóg na Golgocie. Tak, taka prawdziwa ofiara przemienia i nawraca rzetelnego człowieka rad ewangelicznych z drogi chrześcijaństwa bez Krzyża. Takie chrześcijaństwo jest iluzją i nieprawdą i właśnie ono doprowadziło już niejednego chrześcijanina i niejeden klasztor do rozpadu, a nie do zmartwychwstania, które stało się realne właśnie przez Krzyż Jezusa.

Tylko poprzez uniżenie w bezwzględnym posłuszeństwie Woli Ojca człowiek zostaje przez Boga jak Jego Syn, „wywyższony” (Flp 2,9) na wieki. I tak jak droga wiecznego Nieba jest drogą posłuszeństwa Syna i Ducha Świętego wobec Ojca, tak też droga ludzkiej wielkości na tym świecie i w Królestwie Niebieskim jest tylko i wyłącznie drogą świętego posłuszeństwa, z którego dyspensuje jedynie namowa do grzechu stanowiącego granicę dla posłuszeństwa, której nie wolno przekroczyć. Wszystko inne ma swoją prawomocną przestrzeń do bycia i zachowania posłuszeństwa.

Kształt miłości
Czyżby gorycz rezygnacji z małżeństwa i rodziny, gorycz opuszczenia posiadania ziemskiego oraz gorycz zapomnienia o sobie w posłuszeństwie było pierwszym i zarazem ostatnim słowem dla wędrowców po drogach świętych rad Ewangelii Jezusa? Albo inaczej zapytawszy: Co jest koroną rad ewangelicznych? Względnie, w czym tkwi najgłębszy motyw tych ślubów życia według rad ewangelicznych? Święty Franciszek Salezy zwykł mawiać, że „Miłość dała mu boleść śmierci, a śmierć dała mu słodycz miłości”. Tak, w Miłości Boga do człowieka, na którą człowiek odpowiada miłością, istnieje korona takiego poświęcenia, bowiem czystość, ubóstwo i posłuszeństwo właśnie w miłości znajdują swój najdoskonalszy kształt.

W tym kontekście uwidacznia się najgłębszy sens i cel klauzury zakonów kontemplacyjnych, dla której racją nie jest wyniszczająca każdego człowieka pycha jako także zamykająca na Boga, drugiego człowieka i ostatecznie świat pozostałych dobrych istnień różnych stworzeń, lecz wprost przeciwnie – nieprawdopodobnie życiodajna pokora klauzurowa, czyli w miłości ku Najwyższemu i każdemu dobremu bratu i dobrej siostrze otwartość, która z racji jeszcze działającego w tym kosmosie zła powinna pozostać niczym zbawienna sieć dla zachowania i przekazania ludziom na świecie morza łask Boskich. Klauzura jest przecież przez wiele wieków precyzyjnie sprawdzonym środkiem reguły zakonnej, który wiele rzesz zakonnic i zakonników doprowadził do wyżyn świętości. Święci Karmelu i pozostałych dróg życia za klauzurą są tego niedoścignionymi wzorami. Stąd Świętość Wieczności wymaga nieraz ofiary czasowego klauzurowego zamknięcia na ten czas i ten świat, by przybliżyć Ją wielu pielgrzymom ziemskim.

Niech Bóg-Miłość błogosławi wszystkie zakony Kościoła św., a szczególnie te w naszej Ojczyźnie, Polsce, by Mocą i Miłością samego Pana Niebios zostały umocnione na tej szczególnej drodze bezgranicznego i bezwarunkowego miłowania poprzez czystość ducha i ciała, ubóstwo i posłuszeństwo, które są nie tylko cudownymi ideałami dla tego świata, lecz wypełniają wieczność i dogłębnie uszczęśliwiają jej mieszkańców, którzy za ich ziemską czystość rozkoszują się wieczną Miłością, za ich ziemskie ubóstwo sycą się wiecznym i pięknym bogactwem, a za ich posłuszeństwo wiecznie oglądają i rozmawiają z Ojcem, Synem i Duchem Świętym twarzą w Twarz. Niech wszystkie zakonnice i zakonnicy pozostaną ogrodem cnót i szkołą kształcenia serc według chrześcijańskich ideałów, wspólnotą miłości i pojednania, względnie wyspą rozumu i wiary, wolności i całkowitego samozaparcia w symbolu klauzury, poprzez których coraz większa liczba „rozbitków” z różnych zanikających „statków” ducha świata odnajdzie siebie, a przede wszystkim odnajdzie wiarę w Boga, miłość do Kościoła, sens życia i powołania oraz niezwykłą godność swojego wyjątkowo uroczego człowieczeństwa i to jako takiego!

Tekst powstał z inspiracji Sióstr Karmelitanek ze Wzgórza Świętego Wojciecha w Poznaniu.

10. Przewodnik czcicieli Serca Jezusa w Polsce

 W świetle nauczania ks. kard. Augusta Hlonda prawdziwy kult Najświętszego Serca Jezusa przejawia się w naśladowaniu Chrystusa przez miłość wyrażającą się w uczynkach i w służbie, w dążeniu do zgody i jedności oraz w wierności obowiązkom swojego stanu i powołania – zwraca uwagę ks. prof. Janusz Królikowski.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/114325,przewodnik-czcicieli-serca-jezusa-w-polsce.html 

11. Wezwanie Serc Jezusa i Maryi

 Maryjne objawienie Cudownego Medalika dane św. Katarzynie Labouré ukazuje nie tylko Niepokalaną, ale także przypomina o wielkiej więzi zachodzącej między Sercem Jezusa i Sercem Maryi.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/114379,wezwanie-serc-jezusa-i-maryi.html 

12. Adoracja w intencji obrony życia

 Warszawscy obrońcy życia i rodziny organizują dziewięciodniową adorację Najświętszego Sakramentu w dziewięciu świątyniach warszawskich. Tym razem na terenie diecezji warszawsko-praskiej.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/114333,adoracja-w-intencji-obrony-zycia.html 

13. Zakończenie Jerycha Różańcowego w Diecezji Warszawsko-Praskiej

 Dobiega końca roczna modlitwa Jerycha Różańcowego w diecezji warszawsko-praskiej. Ostatni tydzień modlitwy będzie przeżywać w konkatedrze Matki Bożej Zwycięskiej na Kamionku od 22 do 29 listopada 2014 roku. Zapraszamy.  
http://www.naszdziennik.pl/zaproszenie/112915,zakonczenie-jerycha-rozancowego-w-diecezji-warszawsko-praskiej.html


14. Cudowny Medalik w Naszym Dzienniku

 Jutro załączymy do "Naszego Dziennika" Cudowne Medaliki wybite i poświęcone w Niepokalanowie.
 Czwartkowy numer "Naszego Dziennika" z Cudownym Medalikiem można będzie kupić w kioskach i innych miejscach sprzedaży również w piątek, 28 listopada.

 Przygotowując się do uroczystości 160-lecia ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi (8 grudnia 2014 r.), rozpoczęliśmy Nowennę do Matki Bożej, która objawiając się 27 listopada 1830 r. św. Katarzynie Laboure, ofiarowała nam Cudowny medalik. Dziś dziewiąty, ostatni dzień nowenny.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/115285,ix-dzien-nowenny.html 


15. Cudowny Medalik – dwa obrazy z wizji św. Katarzyny. Autor: O. dr Stanisław Przepierski OP

  Cudowny Medalik jest objawieniem woli Bożej, aby Matkę Bożą czczono jako Niepokalaną. Oprócz tego awers medalika i inwokacja „O Maryjo, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy” wskazują na Maryję jako Pośredniczkę - rozważania o. Stanisława Przepierskiego OP  
 
http://www.naszdziennik.pl/wp/115287,cudowny-medalik-dwa-obrazy-z-wizji-sw-katarzyny.html 

Cudowny Medalik jest objawieniem woli Bożej, aby Matkę Bożą czczono jako Niepokalaną. Oprócz tego awers medalika i inwokacja „O Maryjo, bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy” wskazują na Maryję jako Pośredniczkę.

Takie odczytanie zamysłu Boga wzmacnia obraz promieni spływających ze szlachetnych kamieni obecnych na palcach Maryi, promieni, które skierowane są ku ziemi, ku ludzkości, ku każdej osobie. Spływanie promieni symbolizujących obfitość łask Bożych należy odczytywać w połączeniu z deptaniem przez Niepokalaną głowy węża. Węża obejmującego kulę ziem- ską, pragnącego pogrążyć ludzkość w śmiertelnym uścisku. Właśnie to spływanie na świat promieni łask Bożych wypraszanych przez Maryję jednoznacznie zmierza do pokonania szatana oraz uratowania ludzkości. Jakże wymowne i aktualne jest to w naszych czasach. Maryja jawi się jako posłana od Boga – czyli jako Jego dar – w celu wspomożenia ludzkości w najcięższej duchowej walce z szatanem.

Z objawienia danego św. Katarzynie wiemy jednak, że ilość tych łask, jakie spłyną na ziemię i na każdego człowieka, zależy od samych ludzi, od wyrażonego przez nich w modlitwie pragnienia otrzymania darów Bożego Miłosierdzia. Sama postać Niepokalanej jest więc jednym wielkim wyakcentowaniem mocy Boga i Jego zatroskania o nas. Niepokalaność Maryi jest bowiem dowodem niewysłowionego tryumfu Bożego Miłosierdzia, pragnącego wyzwolić człowieka z niewoli grzechu. Dlatego właśnie obecność Niepokalanej Maryi suponuje i przywołuje potęgę i moc Bożego planu Zbawienia względem każdego z nas.

Na rewersie medalika, w centralnym jego polu odnajdujemy pokaźnych rozmiarów literę „M” z niedużym krzyżem, opierającym się o znajdującą się u jego podstawy belkę. Zauważmy, że krzyż nie stoi na literze „M”, lecz jest w nią wpleciony, niejako w uścisku ramion. Według ks. prof. Waldemara Rakocego CM, którego interpretację teologicznego przesłania Cudownego Medalika pochwalał wybitny francuski mariolog ks. prof. René Laurentin, litera „M” ze wznoszącym się na niej krzyżem z podstawą (tzn. z poprzeczną belką u podstawy krzyża) jest symbolicznym przedstawieniem Maryi z wizji z globem ziemskim, tzn. trzymającej w dłoniach odkupiony świat i ofiarującej go Panu. Ta właśnie poprzeczna belka, będąca podstawą krzyża, jest szersza niż poprzeczne ramię krzyża. Podstawa krzyża symbolizuje więc kulę ziemską. A jako wpleciona w literę „M” ukazuje kulę ziemską w dłoniach Maryi.

Niepokalana ma być więc czczona na ziemi jako ofiarująca ludzkość Bogu. Przypomnijmy zapiski Katarzyny: „Twarz Maryi była dobrze widoczna. Jej dłonie znajdowały się na wysokości przepasania bioder, we wdzięcznym ułożeniu i trzymały glob wyobrażający odkupioną ludzkość. Ponad nim wznosił się mały krzyż. Wzrok Niepokalanej był skierowany ku niebu, trwała na modlitwie do naszego Pana”.

Z centralnie usytuowanym symbolem harmonizują umieszczone pod nim dwa zranione serca: otoczone koroną cierniową Serce Jezusa i przebite mieczem boleści Serce Maryi. Sens tego znaku jest następujący: obecność Serca Maryi obok Serca Jezusowego przywołuje prawdę o udziale Maryi w odkupieńczym dziele Chrystusa, Jej Syna. Maryja była i jest najdoskonalszym świadkiem Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Nie tylko miała udział w Jego cierpieniach związanych z naszymi grzechami, ale jest uczestniczką Jego chwały.

Obraz dwu zranionych Serc ewokuje więc prawdę o doskonałym zjednoczeniu Bożej Rodzicielki z Odkupicielem, zachęcając do naszego zjednoczenia z Nimi. To doskonałe zjednoczenie Maryi z Synem Bożym doskonale wypełniającym wolę Ojca stanowi rację Jej więzi i misji względem ludzkości (litera „M” z krzyżem na podstawie). Matka Jezusa pełni w dziele zbawienia rolę opiekuńczą względem ludzkości, a nie sprawczą. To Bogu, jako źródłu wszelkiego Miłosierdzia, przedstawia Maryja wszystkich ludzi. Przez to, że zrodziła Odkupiciela oraz nieustannie i w pełni uczestniczyła w Jego misji względem ludzkości, przypomniana została w tym objawieniu jako duchowa Matka odkupionych.

Szerszy kontekst symboliki rewersu – krzyż i dwa Serca – przypomina Jezusowy testament z krzyża: „Oto Matka twoja”. Dając Cudowny Medalik ludziom, Bóg pragnie, abyśmy Maryję wraz z całą prawdą Dzieła Odkupienia przyjęli w swoje życie (jak Jan Apostoł), po to, by nauczyła nas Chrystusa. To właśnie Chrystusa jako Baranka symbolizuje obecnych na rewersie dwanaście gwiazd. Są one rozmieszczone na obrzeżu medalika. W odróżnieniu od monogramu Maryi z krzyżem i dwu zranionych Serc motyw ten został dodany do wizji znanej z objawienia. Jednak ma on swoje specjalne przesłanie: oto za misją Maryi wobec świata stoi Ten, który jest Panem Panów i Królem Królów – Zmartwychwstały i Chwalebny Chrystus. Dwanaście gwiazd symbolizuje Chrystusa wraz z Jego Kościołem, jako światłość świata. Maryja jest wewnątrz Kościoła, jest wybranym Jego członkiem. Jezus jest Źródłem łask, o docenienie których dopomina się Maryja, Matka Odkupionych – Matka Kościoła, ale także Królowa świata. Ten Cudowny Medalik noszony z wiarą, połączony z gorącą modlitwą ma niebywałą moc. W związku z nim pośrednio ujawnia się moc i bogactwo Serc Jezusa i Maryi. Tak traktowany Medalik niejako intronizuje oba Serca, przywołując Ich zwycięstwo.

16. Martwe dziecko ożyło

 Za przyczyną Matki Bożej od Cudownego Medalika Bóg daje nam wiele łask. Dziecko urodziło się przedwcześnie. Lekarz stwierdził zgon. Zostało przywrócone do życia. Świadectwo Krystyny Grzesiowskiej-Zioło.  
 
http://www.naszdziennik.pl/wp/115229,martwe-dziecko-ozylo.html 
Źródło: „Świadectwa nadzwyczajnych łask otrzymanych przez pośrednictwo Niepokalanej Cudownego Medalika”

My, małżonkowie Krystyna Grzesiowska-Zioło i Apoloniusz Zioło, w roku 1953 oczekiwaliśmy dziecka. Ja byłam studentką trzeciego roku Akademii Medycznej we Wrocławiu i byłam w siódmym miesiącu stanu błogosławionego. Była sobota, sprzątałam w domu i piekłam zająca, którego później nawet nie skosztowałam. Dostałam telegram, że przyjeżdża ciocia Alina. Zaczęłam się spieszyć, zapomniałam o moim stanie.

Nie czekając na powrót męża, wytrzepałam chodniki. Potrzebowałam dużo ciepłej wody. Wzięłam więc baniak do bielizny, nalałam dwa wiadra wody, chwyciłam go za oba uszy i przeniosłam na kuchenkę gazową. W czasie przenoszenia w obrębie pasa przeleciał mnie ból, jakby prąd elektryczny. Dalej kończyłam swoje prace, aby zdążyć przed przyjazdem cioci. Mąż przyszedł z pracy, ciocia przyjechała, a ja zrobiłam się dziwnie blada. Wieczorem udaliśmy się na spoczynek. O godz. 5.00 rano zerwałam się nagle ze snu. Działo się coś niedobrego z dzieckiem. Obudziłam męża, on zadzwonił natychmiast po pogotowie, które zabrało mnie do Szpitala im. św. Anny. W szpitalu wszczęto zabiegi mające powstrzymać przedwczesny poród. Przed godz. 8.00 przyszedł ordynator dr Deganowski i natychmiast zarządził akcję ratowania życia mojego i dziecka. Cesarskie cięcie było niemożliwe – było już za późno. Dziecko, źle ułożone, nie mogło się urodzić siłami natury. Całą godzinę ratowano maleństwo, ja dostałam pełną narkozę. Gdy noworodek ujrzał światło dzienne, nie miał już tętna. Lekarz stwierdził zgon. Dziecko wyniesiono do kostnicy.

Był bardzo mroźny poranek 27 stycznia 1953 r., niesiono dziecko przez bardzo długie podwórze, trzymając je za nóżki. Przy mnie, będącej jeszcze w narkozie, czuwała siostra zakonna, czekając na moje wybudzenie.

Osoba niosąca dziecko przekręciła klucz w drzwiach kostnicy, chwyciła za klamkę, gdy nagle od tej chwili martwe dziecko zaczęło żałośnie płakać! Zszokowana, pędem pobiegła przez podwórze z powrotem do szpitala, na oddział, gdzie zajęto się noworodkiem. Gdy się obudziłam, siostra, która przy mnie czuwała, powiedziała: „Ma pani córeczkę i… proszę się nie gniewać na mnie, bo ja ochrzciłam dziecko natychmiast po przyniesieniu go z kostnicy. Ośmielił mnie Cudowny Medalik na pani szyi… Dałam dziewczynce na imię Janina – od dzisiejszego patrona – św. Jana”. Odpowiedziałam: „Gniewałabym się, gdyby jej siostra nie ochrzciła”.

Niezwykła to łaska, gdy matka leży bez świadomości, a Matka Najświętsza poprzez Cudowny Medalik rozpościera płaszcz swojej opieki nad jej martwym dziecięciem, cudownie przywracając je do życia, w ostatniej chwili przed zamknięciem go w kostnicy.

Dzięki Ci, Maryjo Cudownego Medalika, za uratowanie życia mojej córeczce, której na chrzcie świętym w kościele, na życzenie męża, daliśmy imiona Teresa Maria (obecnie Teresa Maria Zioło-Skałecka), a Janina wzięła sobie przy bierzmowaniu na pamiątkę pierwszych chwil życia.

Kraków, 9 marca 2011 r.

17. Bez świętości nie ma Europy. Autor: Sebastian Karczewski

 Europie, która nie jest już w stanie otworzyć się na transcendentny wymiar życia, grozi zatracenie swej duszy, a także tego „ducha humanistycznego”, którego też kocha i broni – przestrzegł Ojciec Święty w przemówieniu wygłoszonym wczoraj w Parlamencie Europejskim. W jednoznacznych słowach Franciszek wskazał na warunki, które są niezbędne, by Europa odzyskała swoją „duszę”, a Unia Europejska ludzkie oblicze.  
 http://www.naszdziennik.pl/wp/115279,bez-swietosci-nie-ma-europy.html 

Europie, która nie jest już w stanie otworzyć się na transcendentny wymiar życia, grozi zatracenie swej duszy, a także tego „ducha humanistycznego”, którego też kocha i broni – przestrzegł Ojciec Święty w przemówieniu wygłoszonym wczoraj w Parlamencie Europejskim. W jednoznacznych słowach Franciszek wskazał na warunki, które są niezbędne, by Europa odzyskała swoją „duszę”, a Unia Europejska ludzkie oblicze.

Najwyższa pora, aby współnie budować Europę, która nie obraca się wokół gospodarki, ale wokół świętości osoby ludzkiej – tak można streścić główną myśl wczorajszego przemówienia Następcy św. Piotra w Strasburgu. Papież wyszedł w nim od zwrócenia uwagi na człowieka jako „osobę obdarzoną godnością transcendentną”. Przypominając deputowanym Parlamentu Europejskiego znaczenie obu tych ostatnich słów, podkreślił, że „krzewienie godności osoby oznacza uznanie, że posiada ona niezbywalne prawa, których nie może być pozbawiona arbitralnie przez nikogo, na rzecz interesów ekonomicznych”. – Mówienie o transcendentnej godności człowieka oznacza zatem odwoływanie się do jego natury, jego wrodzonej zdolności do odróżniania dobra i zła, do owej „busoli” wpisanej w nasze serca, którą Bóg odcisnął na całym stworzeniu – podkreślił Ojciec Święty.

Ubolewając, „że wielkie ideały, które inspirowały Europę, straciły siłę przyciągania na rzecz biurokratycznych mechanizmów technicznych swoich instytucji”, Franciszek wskazał na rosnącą w Unii Europejskiej „nieufność obywateli do instytucji uznanych za odległe, trudniące się ustanawianiem przepisów postrzeganych jako dalekie od wrażliwości poszczególnych narodów, jeśli nie wręcz za szkodliwe”. W tym kontekście zwrócił uwagę na smutny fakt, że w centrum debaty politycznej w Europie przeważają dziś „kwestie techniczne i ekonomiczne kosztem autentycznej orientacji antropologicznej”. – Istocie ludzkiej grozi sprowadzenie do bycia jedynie trybikiem w mechanizmie, który traktuje ją na równi z dobrem konsumpcyjnym, którego można używać tak, że – jak to niestety często widzimy – gdy życie nie odpowiada potrzebom tego mechanizmu, jest odrzucane bez większego wahania, jak w przypadku nieuleczlnie chorych, ludzi starszych, opuszczonych, pozbawionych opieki lub dzieci zabitych przed urodzeniem – mówił Następca św. Piotra.

Promocja osoby ludzkiej
W skierowanym do Europejczyków orędziu Papież wskazał, że „dawanie Europie nadziei oznacza nie tylko uznawanie centralnego miejsca osoby ludzkiej, ale oznacza również promowanie jej talentów”. Jako pierwszą i najważniejszą strukturę tej promocji wskazał rodzinę, będącą podstawową komórką każdego społeczeństwa. – Rodzina zjednoczona, płodna i nierozerwalna wnosi z sobą elementy fundamentalne, by dać nadzieję na przyszłość. Bez tej solidności dochodzi się do budowania na piasku, z poważnymi konsekwencjami społecznymi – powiedział Franciszek.

Przemawiając do eurodeputowanych, Franciszek zwrócił uwagę na fundamentalne znaczenie „nie tylko dziedzictwa, jakie chrześcijaństwo pozostawiło w przeszłości w kształtowaniu społeczno-kulturowym kontynentu, ale nade wszystko wkładu, jaki zamierza wnieść dziś i w przyszłości do jego rozwoju”. – Taki wkład nie stanowi zagrożenia dla świeckiego charakteru państwa i dla niezależności instytucji Unii, ale ubogacenie. Wskazują na to ideały, jakie ją kształtowały od samego początku, takie jak pokój, zasada pomocniczości i solidarności, humanizm koncentrujący się na poszanowaniu godności osoby – podkreślił Biskup Rzymu. Wyraził przy tym przekonanie, że „Europa, która byłaby w stanie docenić swoje korzenie religijne, umiejąc wydobyć ich bogactwo i potencjał, mogłaby być także bardziej odporna na tak wiele ekstremizmów, jakie plenią się we współczesnym świecie, także z powodu wielkiej pustki ideowej”. Papież przypomniał przy okazji o „wielu niesprawiedliwościach i prześladowaniach, jakie codziennie wymierzone są w mniejszości religijne, zwłaszcza chrześcijan, w różnych częściach świata”.

Zachęcając deputowanych Parlamentu Europejskiego do „podjęcia odpowiedzialności za troskę o żywotność demokracji narodów Europy”, Ojciec Święty przestrzegł m.in. przed „myleniem rzeczywistości demokracji z nowym nominalizmem politycznym”, „globalizującym sposobem” rozwadniania rzeczywistości, dyktaturą relatywizmu czy antyhistorycznym fundamentalizmem. – Nadeszła chwila, aby porzucić ideę Europy przestraszonej i zamkniętej w sobie, aby rozbudzić i krzewić Europę uczestniczącą, niosącą wiedzę, sztukę, muzykę, wartości humanistyczne, a także wartości wiary. Europę kontemplującą niebo i dążącą do ideałów; Europę, która opiekuje się, broni i chroni człowieka; Europę podążającą po ziemi bezpiecznej i solidnej, będącą cennym punktem odniesienia dla całej ludzkości!” – podkreślił Franciszek we wczorajszym przemówieniu w Parlamencie Europejskim.

Samolot włoskich linii lotniczych Alitalia z Ojcem Świętym na pokładzie wylądował na lotnisku w Strasburgu-Entzheim o godz. 10.00. Bezpośrednio z lotniska Papież udał się do siedziby Parlamentu Europejskiego. Tutaj oczekiwał na Franciszka przewodniczący tej instytucji – Martin Schulz. Na placu przed budynkiem Parlamentu odbyła się oficjalna ceremonia powitania, podczas której francuska orkiestra wojskowa z Metz odegrała hymn watykański, a żołnierze jednostki Eurokorpusu wciągnęli na maszt flagę Państwa Watykańskiego. Następnie odegrano „Odę do radości” Ludwiga van Beethovena, będącą nieoficjalnym hymnem Unii Europejskiej.

Z siedziby Parlamentu Europejskiego Franciszek przejechał do siedziby Rady Europy, gdzie również wygłosił przemówienie, podejmując ponownie tematy zawarte w orędziu wygłoszonym do eurodeputowanych.


Przemówienia Ojca Świętego w Parlamencie Europejskim i w siedzibie Rady Europy dostępne są na naszdziennik.pl.

18. List Księdza Profesora Dariusza Oko do dziennikarzy (...i nie tylko)

Szanowni Państwo,
po dłuższej przerwie spowodowanej pielgrzymką do Ameryki Południowej oraz nawałem innych obowiązków dzielę się wielkim pięknem i radością tej wyprawy przesyłając dwa  zdjęcia. To "Msze święte kosmiczne" koło wulkanów na pograniczu Boliwii i Chile (około 4500 m n.p.m.) oraz na głównym wulkanie Wyspy Wielkanocnej, na środku Pacyfiku. Tutaj stworzenie szczególnie wiele mówi o Stwórcy - jako ołtarz Eucharystii, jak na górze Tabor. Cała ta wyprawa była jakby przebywaniem na górze Tabor - w najpiękniejszych krajobrazach świata, w gronie przyjaciół, wokół Chrystusa.

Podaję też do wywiadu ze mną, który ukazał się w portalu "Onet" 4 maja i wzbudził już spore zainteresowanie

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/ks-dariusz-oko-czekaja-nas-przesladowania-chrzescijan-i-legalizacja-pedofilii/esjgl

Przekazuję także link do ostatniej mojej rozmowy u pani Moniki Olejnik (z 12 maja) z panią Barbarą Nowacką z Ruchu Palikota :

http://www.tvn24.pl/kropka-nad-i,3,m/ks-oko-o-conchicie-wurst-nie-mozna-dac-sie-szantazowac-genderystom,427587.html

Tu też widać, jak potrzebuję wsparcia i serdecznie za nie dziękuję

Z pozdrowieniami Ks. Dariusz

A. Czekają nas prześladowania chrześcijan i legalizacja pedofilii. Autor: Ksiądz Dariusz Oko

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/ks-dariusz-oko-czekaja-nas-przesladowania-chrzescijan-i-legalizacja-pedofilii/esjgl

Jeśli ideolodzy lewicy wygrają, za jedno zdanie krytyki gender czy homoideologii czeka nas wyrzucenie z pracy, dotkliwe kary finansowe albo więzienie, kolejne prześladowanie chrześcijan oraz nieograniczona, przestępcza seks-deprawacja dzieci i młodzieży. Z czasem zapewne dojdzie do legalizacji pedofilii bez określenia dolnej granicy wieku - mówi w rozmowie z Onetem ks. dr hab. Dariusz Oko. Znany krytyk ideologii gender wskazuje na liczne zagrożenia, jakie jego zdaniem niesie za sobą zwycięstwo jej zwolenników. Kapłan mówi też o homolobby w Kościele, groźbach kierowanych pod jego adresem i manipulacji stosowanej przez polskie media.

Ksiądz dr hab. Dariusz Oko to urodzony w 1960 roku polski kapłan. Studiował we Włoszech i Niemczech. Pracuje jako wykładowca na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Znany jest ze swoich wystąpień medialnych, w których ściera się z przedstawicielami polskiej lewicy i środowisk walczących o prawa mniejszości seksualnych. W kręgach kościelnych Jest uważany za specjalistę z dziedziny krytyki gender studies. Jego przeciwnicy zarzucają mu prezentowanie niesprawdzonych danych statystycznych. Ks. Oko wydał niedawno książkę zatytułowaną "Moje życie", w której opowiada o tym jak wyglądała droga jego życia.

Rafał Cieniek: Pisze ksiądz w swojej książce: "grożono mi już prawie wszystkim: utratą pracy, mieszkania, zdrowia, procesami sądowymi, więzieniem, torturami i śmiercią". Kto to robił i w jakim celu?
Ksiądz dr hab. Dariusz Oko: Robią to wyznawcy lewackich ideologii, żeby mnie zastraszyć. Żeby zobaczyć choć małą próbkę, do czego ci ludzie są zdolni, wystarczy poczytać trochę komentarzy pod moimi tekstami na stronach gejowskich.

Boi się ksiądz?
- Oczywiście, że się boję, ale staram się mój strach przezwyciężyć, bo dla ratowania ludzi - szczególnie przed życiem w wiecznym absurdzie, przed utratą zbawienia - trzeba być gotowym na wszystko, także na śmierć. Tym bardziej musi być gotowy na to ksiądz.

Skąd wynika ta nienawiść określonych środowisk do księdza?
- A ta nienawiść do mnie wynika zapewne z tego, że w powszechnej opinii należę do osób najbardziej skutecznych w obnażaniu błędów, zakłamania i manipulacji lewackich ideologów oraz ich ateistycznych utopii. Nienawidzą mnie podobnie, jak wcześniej komuniści nienawidzili Kołakowskiego, Sołżenicyna i błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszkę. Niestety, w ich sercach nieraz łatwiej rodzi się nienawiść, niż zrozumienie i nawrócenie. Modlę się za nich.

"Maksymalnie szanować człowieka" - to księdza zasada. Za co ksiądz szanuje i ceni swoich przeciwników?
- Szanuję i cenię ich przede wszystkim za nieskończoną godność człowieka i Dziecka Bożego, którą każdy z nich posiada. Podziwiam ich, jak nieraz pomimo swojego ateizmu potrafią uczciwie żyć. Na przykład dyrektor mojego liceum, Stefan Gul, od którego starałem się uczyć skutecznego zarządzania. Albo wybitny profesor filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, pan Jacek Filek, którego szczególnie cenię za znakomite analizy etyczne oraz za przenikliwą krytykę homoideologii. Podobnie szanuję znakomitego logika Uniwersytetu Warszawskiego, pana profesora Bogusława Wolniewicza, także mistrza dekonstrukcji współczesnych pseudo-nauk i ideologii. Kolejny znak, jak łaska może działać w ludziach, którzy zapewne bez swojej winy nie mogli świadomie przyjąć Chrystusa.

Ale poza tym genderowi ateiści są dla mnie często bolesnym ostrzeżeniem, jak bardzo niewiara może degradować człowieczeństwo. Znam to przecież z autopsji, sam przez pół roku byłem ateistą. Tylko miałem wtedy 14 lat i to mnie częściowo usprawiedliwia. Taka młodzieńcza głupota, która niektórym niestety zostaje na dłużej albo i na całe życie.

Życzy ksiądz genderystom, by odbyli "drogę Kołakowskiego". Przekonał już ksiądz kogoś swoją postawą, badaniami? Zna ksiądz "nawróconych genderystów"?
- Oczywiście. Na przykład zwróciło się już do mnie szereg osób, które starają się przezwyciężyć swoje homoseksualne skłonności. Pomagam im jak kiedyś kolegom w szkole. Prowadzę z nimi długie rozmowy, dostarczam materiały naukowe, modlę się za nich, znajduję terapeutów i opłacam terapię. Wielu udaje się podnieść - jak studentom po oblanym egzaminie. Najbardziej się cieszę, że także takie osoby stają się moimi przyjaciółmi. To najbardziej potwierdza sens tego, co robię i najbardziej objawia fałsz homoideologii. Oni go doświadczyli na samych sobie.

Pisze ksiądz o "złej twarzy" Kościoła, krytykował ją ksiądz już wcześniej. Czy Kościół potrafi zmierzyć się z tymi problemami?
- Żadna instytucja w świecie nie uczyniła tyle, co Kościół, by wyplenić pedofilię ze swoich szeregów. Było już tyle sympozjów, kontroli, wyznania win i regulacji prawnych. Czasami jest to aż przesadne. W krajach anglosaskich nauczyciele i księża nie mogą nawet pogłaskać dziecka po głowie albo ani sekundy nie mogą być z nim sami w kościele czy zakrystii. Niedawno podczas gościnnych wykładów w Irlandii widziałem takie przypomnienia na drzwiach kościoła. Jest to jednak olbrzymia różnica na przykład wobec świata kultury, w którym nawet przypadki Polańskiego czy Kroloppa nie wywołały żadnego zawstydzenia, żadnych tego typu reakcji.

Czy ze strony Kościoła był ksiądz atakowany? Niektórzy mówili o homolobby w Kościele. Czy uważa ksiądz, że takie zjawisko istnieje?
- Istnienie homolobby w Kościele potwierdził sam papież Franciszek wkrótce po swoim wyborze. Oczywiście nie jestem ulubieńcem tego ugrupowania. Kościół stara się maksymalnie ograniczać to zjawisko, choćby dlatego, że 80-90 proc. przypadków pedofilii miało w Kościele charakter homoseksualny. Dokładniej chodziło tu zwykle nie tyle o pedofilię, ale o efebofilię, czyli seksualny pociąg do dojrzewających chłopców w wieku 11-17 lat, co jest typowym zaburzeniem gejów. Dlatego w 2005 roku wydano surowy zakaz święcenia na kapłanów mężczyzn o skłonnościach homoseksualnych.

Jak wyglądałby świat pod rządami "genderystów"? Coś by się zmieniło dla przeciętnego człowieka?
- Wyglądałby jak u Orwella, jak współczesna wersja Rewolucji Październikowej. Możemy to sobie łatwo wyobrazić poprzez ekstrapolację obecnych tendencji. Władza totalitarna nieznosząca żadnego sprzeciwu, niesamowicie gardząca ludźmi. Bo rzeczywiście trzeba wielkiej pogardy dla człowieka, żeby deptać jego wiarę, sumienie, deprawować jego dzieci. Za jedno zdanie krytyki gender czy homoideologii będzie więc wyrzucenie z pracy, dotkliwe kary finansowe albo więzienie. Kolejne prześladowanie chrześcijan, zamienienia budynków kościelnych na muzea genderyzmu albo magazyny. Nieograniczona, przestępcza seks-deprawacja dzieci i młodzieży. Z czasem zapewne legalizacja pedofilii bez określenia dolnej granicy wieku (jak przez lata zabiegali o to genderyści z Partii Zielonych w Niemczech). Bardzo dużo seksu i wszelkiej rozwiązłości, ale bardzo mało małżeństw i bardzo mało dzieci, demograficzna katastrofa, wielkie umieranie. W końcu załamanie kulturowe i koniec naszej cywilizacji. Europa jako dom bezbronnych starców, który bez wystrzału zostaje zajęty przez islamistów. Oni genderyzmowi się nie poddają i dlatego im nie zabraknie żołnierzy, żeby nas podbić. Oni podobnie chętnie przejmą Europę, jak Putin przejął Krym. Tylko czekają na odpowiednią okazję, podobnie jak on czekał.

Boi się ksiądz zwycięstwa genderystów?
- Dla podanych wyżej powodów - tak. Genderyści to w istocie neomarksiści, podobnie myślący i podobnie zaślepieni jak ich protoplaści. Kolejne śmiertelne zagrożenie dla naszej cywilizacji. Kiedy osiągną władzę absolutną, to której tak zawzięcie dążą, będzie strasznie.

Neguje ksiądz samą teorię ról płciowych czy jedynie jej interpretację w duchu gender prowadzącym do odrzucenia definicji płci?
- Teoria ról płciowych jest uprawniona i potrzebna, tylko nie ich genderowe, ateistyczne, utopijne wydanie. Kiedy ateiści biorą się do takich rzeczy, to niejako muszą wszystko popsuć, bo mają fundamentalnie błędną antropologię i zerową teologię.

Czy możliwy jest jakikolwiek kompromis ws. ideologii gender między Kościołem a genderystami?
- Ewangelia uczy szacunku dla każdego człowieka, dlatego też Kościół najwięcej ze wszystkich uczynił dla równouprawnienia kobiet, stąd ich sytuacja jest najlepsza w krajach kultury chrześcijańskiej. Tego genderyści mogą i powinni uczyć się od Kościoła. Podobnie można studiować kulturowe znaczenie płci, tylko nie robić z tego najważniejszej dyscypliny świata. To raczej ograniczone pole studiów z pogranicza różnych dziedzin humanistyki. Natomiast Kościół nie może na żądanie genderystów wyprzeć się Chrystusa (jak wcześniej wymagało tego już wielu jego krwawych prześladowców). Nie zmuszą go do tego żadne szykany, groźby, więzienie. Dlatego chrześcijanie nigdy nie zgodzą się na przestępczą seks-deprawację dzieci, legalizację pedofilii, fanatyczne propagowanie homoseksualizmu i wszelkiej rozpusty, na totalitarną pogardę dla godności człowieka. I kiedyś ludzkość będzie za to bardzo wdzięczna Kościołowi. Podobnie, jak jest mu wdzięczna za zmagania z marksizmem, za jego przetrwanie i pokonanie.

Dlaczego zdecydował się ksiądz na wydanie książki o swoim życiu?
- W ostatnim roku coraz więcej dziennikarzy mówi i pisze o mnie. Wygląda na to, że niektórzy z nich czynią to jedynie na podstawie jakiejś szczątkowej wiedzy na mój temat i kierują się przy tym nie tyle dążeniem do prawdy, ale zleceniem swojej redakcji nakazującym im "zniszczenie tego Oka" - niezależnie od tego, ile by trzeba przy tym nakłamać i zmanipulować.

Wobec takiej niewiedzy, przekłamań i złej woli koniecznym stało się podanie informacji z pierwszej ręki. Zaoszczędzi to też trudu i pieniędzy szeregu redakcjom, które - wzorem innych - chciałyby jeszcze przeprowadzać dziennikarskie śledztwa na mój temat. Niech czytelnicy sami porównają prawdę mojego życia z tym, co o mnie dotąd się dowiadywali i niech sami wyciągną wnioski.

W swojej książce przyznaje ksiądz, że walczy na froncie wojny kulturowej i otrzymuje z tego powodu liczne groźby. Czy przez życie księdza jest trudniejsze, "staje się piekłem"?
- Skądże znowu. Cytując Ewangelię wg św. Łukasza, "Królestwo Boże już jest pośród nas". O ile żyjemy w łasce, niebo już teraz dla nas się zaczyna, bo jego istota polega na byciu we wspólnocie z Najwyższym oraz z siostrami i braćmi. Ja mam wielu potężnych oponentów i wrogów, ale jeszcze więcej jeszcze mocniejszych zwolenników i przyjaciół. Niejednokrotnie mówię o tym w mojej książce. Ludzie stojący po stronie Boga i człowieka zawsze o wiele więcej mogą, niż ci stojący po przeciwnej stronie. Każde "zwycięstwo" odniesione przeciw miłości i prawdzie jest ograniczone i tymczasowe. Dlatego też o wiele więcej otrzymuję i doświadczam wsparcia oraz modlitwy od tych najlepszych, niż nienawiści i pogardy od tych najgorszych.

Praca nad tą książką jeszcze lepiej uświadomiła mi, jak wiele zostało mi dane w całym życiu, jak wiele wspaniałych przyjaźni, dobra, prawdy, piękna i szczęścia. Dlatego też ten tekst ma być przede wszystkim hymnem wdzięczności na cześć Źródła wszelkiego dobra oraz na cześć ludzi, którym wszystko zawdzięczam.

Wyznaje ksiądz w książce, że przez pół roku był ateistą. Dzisiaj nie "korci" księdza do porzucenia wiary i oddania się np. filozofii?
- Od czasu tego młodzieńczego kryzysu nigdy już nie miałem tego rodzaju problemów. To dogłębne doświadczenie i przemyślenie absurdu ateizmu wystarczyło mi raz na całe życie. Chroni mnie wszystko, co dotąd poznałem, ale też codzienne studium, myślenie i modlitwa. A filozofia, teologia i wiara, nauka i duszpasterstwo tworzą w moim życiu jedną, cudowną, harmonijną całość, z której żadnej części nie chciałbym zrezygnować.

Rezygnacja z rodziny "ofiarą równą śmierci"? Dzisiaj ksiądz też tak na to patrzy?
- Nie tyle "równą", co "podobną" do śmierci. Tak, dla mnie pozostaje to jakimś wielkim brakiem, jakąś wielką tęsknotą. Przecież z głębi naszej natury jesteśmy stworzeni do małżeństwa, do bycia w najgłębszej wspólnocie z żoną i z dziećmi. To jest trochę jak kalectwo, z którym można żyć, nawet zapominać o nim, ale które jednak jakoś uwiera, ogranicza. Jednak zbawienie sióstr i braci jest czymś jeszcze nieskończenie ważniejszym, dla niego warto i trzeba ponieść każdą ofiarę.

I żyć w celibacie?
- Celibat pozwala poświęcić wszystkie siły i cały czas zmaganiom o zbawienie możliwie wszystkich, daje "duchowy luksus" kilku godzin modlitwy dziennie, czas na studiowanie rzeczy najwyższych i najważniejszych. Pozwala też poznać najpiękniejszych ludzi i zaprzyjaźnić się z nimi, otwiera nowe możliwości, niespotykane gdzie indziej. Jakkolwiek jest trudny i bywa arcytrudny (na przykład, gdy widzi się szczęście i harmonię najpiękniejszych, najbardziej udanych, religijnych rodzin) nie zrezygnowałbym z niego.

Dzisiaj podjąłbym tę samą decyzję, co trzydzieści lat temu. Trzeba też pamiętać, że warunkiem życia uczciwego, godziwego, jest gotowość nawet i do największej ofiary - jeśli okoliczności życia tego wymagają. Jeśli ktoś do tego nie jest gotowy, to niejako "musi" się załamać, zdradzić wobec poważnej groźby, szantażu czy tortur.

Nie boi się ksiądz mediów i w nich występuje, z drugiej strony pisze ksiądz o atakach medialnych na swoją osobę i sam mówi w ostrych słowach o działalności dziennikarzy...

- Główne media w Polsce są zdominowane przez ludzi o lewicowo-liberalnych poglądach, którzy używają ich jako narzędzi służących przede wszystkim nieszerzeniu prawdy, ale narzucaniu ich przekonań, które tylko czasami są zgodne z prawdą. Dlatego dowiadujemy się z nich w pierwszym rzędzie nie o tym, jak świat wygląda, ale jak wyobrażają go sobie ateistyczni właściciele mediów. Co gorsza, taka sytuacja panuje także w telewizji publicznej, która zasadniczo podporządkowana jest tylko jednej opcji politycznej. A to już jest łamanie praw człowieka, łamanie konstytucji, uśmiercanie demokracji.

Więc jak powinny wyglądać media?
- Media, zwłaszcza publiczne, powinny służyć całemu społeczeństwu, a nie tylko "grupie trzymające władzę". Dobrym rozwiązaniem wydaje się tutaj na przykład model niemiecki, gdzie z zasady pierwszy program telewizji (ARD) służy bardziej wyrażaniu poglądów lewicowych, a drugi (ZDF) prawicowych. Bez sprawiedliwego, zrównoważonego dostępu do mediów nie ma skutecznej opozycji, a bez takiej opozycji nie ma demokracji. Jest tylko dyktatura używająca mediów jako swojego głównego narzędzia panowania.

Mówi ksiądz o medialnych bitwach, w których brał udział, w których był ranny i krwawił. Może ksiądz podać jakiś przykład takiej klęski?
- Błędy popełniałem szczególnie na początku, nie wiedziałem wtedy jeszcze, jak bardzo trzeba uważać, bo każde moje nieopatrzne słowo, gest czy mina na pewno będą wykorzystane przeciw mnie, montażyści tylko na to czekają. Nie wiedziałem też, do jakiego stopnia może się posunąć manipulacja. Na przykład szereg dziennikarzy z mojego wykładu w Sejmie z 23 stycznia, który trwał prawie dwie i pół godziny, pokazało tylko kilkanaście sekund i to tylko z tego, co miało być chwilą przerwy, momentem odprężenia uwagi. Zupełnie pominęli najważniejsze i najpiękniejsze rzeczy.


A może jakiś sukces, z którego jest ksiądz szczególnie dumny?
- To doświadczenie z Sejmu przynosi też owoce. Pomaga zachować spokój, bo wiem, że od takich partnerów powinienem oczekiwać tego, co najgorsze. Trudno, żeby jakaś ich niegodziwość mogła mnie jeszcze zdziwić. A kiedy sympatycy pytają mnie, skąd mam takie szybkie riposty, to tłumaczę, że one często wcale nie są takie szybkie. Nieraz mają już miesiąc i więcej, bo przyszły mi do głowy w godzinę po programie, w którym nie wiedziałem, co odpowiedzieć na dokładnie ten sam zarzut.

To przyniosło szczególnie owoce w programie "Młodzież kontra" z 5 stycznia. Udało mi się tam przedstawić tyle dobrych argumentów, że teraz katecheci używają tego nagrania jako jednostki lekcyjnej, bo sami muszą w klasach często odpowiadać na bardzo podobne pytania.

Mówi ksiądz też o mediach wrogich kościołowi. Które to media?
- Wiadomo, to te, które codziennie najmocniej atakują Kościół i polskość. Musi być za tym jakaś wielka nienawiść - według samych standardów tych mediów. Ich dziennikarze każdą osobę, która powie bodaj jedno zdanie krytyczne wobec gejów (choćby najbardziej prawdziwe), natychmiast nazywają homofobem, człowiekiem pełnym nienawiści.

Zatem oni sami, którzy codziennie wypowiadają tysiące zdań krytycznych (i często nieprawdziwych) wobec Kościoła i księży, którzy mówią o nich źle i tylko źle, są według własnych słów "chrystofobami" - ludźmi pełnymi nienawiści wobec chrześcijan. Jednak wiele osób wierzy im tak, jak kiedyś członkowie PZPR wierzyli "Trybunie Ludu" i z podobnymi skutkami.

Skąd bierze się ich niechęć do Kościoła?
- Ich niechęć, a raczej wrogość do Kościoła, bierze się stąd, że sami też są ludźmi wierzącymi, tylko wierzącymi w liberalno-lewackie dogmaty i chcą służyć nie prawdzie, ale interesom postkomunistycznego układu w Polsce. Realizują całościową strategię tego układu zmierzającą do zniszczenia autorytetu Kościoła, który najbardziej przeszkadza w przeprowadzeniu obyczajowej rewolucji. Dlatego dają mu do wyboru, że albo zniknie, albo da się ukształtować według ich wyobrażeń na kształt czegoś w rodzaju "kościoła genderowego", czyli popełni duchowe samobójstwo, co na jedno wychodzi.

Jednak Kościół ten postkomunizm przetrzyma i przeżyje, podobnie, jak przetrzymał i przeżył komunizm.

Pisze ksiądz o "kapłanach-judaszach" i nic dziwnego, że media o nich mówią. Zdaniem księdza powinno być inaczej?
- Media mogą i powinny o tym mówić, ale we właściwych proporcjach - zgodnie z proporcjami rzeczywistości. Tymczasem o kapłanach ostatnio informuje się jak o samolotach. Gdy jeden spadnie, to staje się to głównym tematem na tygodnie, jednak nikt nie mówi, że tysiące innych dalej lata, świetnie wykonuje swoją służbę.

W mediach mówi się o księżach często podobnie jak naziści mówili o Izraelitach, że to samo zło. I to przynosi już zatrute owoce, dzieci w szkole i chuligani na ulicach krzyczą za kapłanami "pedofile".

Ale ludzie mają prawo wiedzieć o tym, że także wśród kapłanów zdarzają się czarne owce...
- O księżach można powiedzieć bezkarnie każdą niegodziwość, natomiast nie można nawet jednym zdaniem skrytykować gejów, bo od razu zostanie się napiętnowanym jako "homofob". Jakby księża byli podludźmi, którym można w dowolny sposób ubliżać, a geje istotami nadludzkimi, boskimi, których nie można skrytykować nawet jednym słowem. To jeden z wielu przykładów niegodziwości ludzi mediów i polityki.

Jakby Judasz były ważniejszy od Apostołów i samego Jezusa. Ale na tym właśnie polega ta manipulacja - tak "napompować" Judasza, żeby przesłonił cały Kościół.

Tacy "Judasze" zdarzają się też po drugiej stronie sporu?
- Gdyby odwrócić sytuację można podać przykład Wojciecha Kroloppa - geja i najgorszego pedofila Polski (potwornie skrzywdził kilkuset chłopców w chórze, którym przez 40 lat rządził) i z tego powodu żądać zamknięcia wszystkich chórów i w ogóle wszystkich placówek kultury (oraz organizacji gejowskich). Zarazem przemilcza się ocean dobra, który czyni Kościół.

System kościelny jest jak system szpitalny. Zdarzają się w nim nadużycia, jednak przede wszystkim codziennie miliony ludzi doznają w nim olbrzymiej pomocy - ale o tym media wolą milczeć.
(RZ)

B. XI Kongres Konserwatywny: Ksiądz Profesor Dariusz Oko otrzymał Nagrodę im. ks. Piotra Skargi

http://www.pch24.pl/xi-kongres-konserwatywny--ks--oko-otrzymal-nagrode-im--ks--piotra-skargi-newsletter-63-,31593,i.html#ixzz3Iqwqs0Ef
Ks. Dariusz Oko otrzymał Nagrodę im. ks. Piotra Skargi. Wręczono ją podczas XI Kongresu Konserwatywnego na Zamku Królewskim w podkrakowskich Niepołomicach. Nagrodę przyznano już po raz trzeci.

Ks. Dariusz Oko od wielu lat stoi na pierwszym froncie walki z demoralizacją dzieci. Dał się poznać przede wszystkim jako wnikliwy analityk zagrożeń związanych z ideologią gender.  - Genderyści są jak marksiści – podobnie nienawidzą chrześcijaństwa – te słowa z jednego z wywiadów ks. Oko pokazują najdobitniej postawę duchownego wobec jednej z najniebezpieczniejszych ideologii popularyzowanej kraje Zachodu.

Ks. Oko, oprócz robiącej wrażenie działalności publicznej, jest też wybitnym naukowcem. Obronił dwa doktoraty: jeden w filozofii, drugi zaś z teologii. W tej pierwszej dziedzinie habilitował się w 2011 roku.

Laureat Nagrody im. ks. Piotra Skargi nie ukrywa, że patron nagrody jest mu bliski. Na pytanie PCh24.pl czy przestrogi ks. Piotra Skargi wydają mu się aktualne, odpowiedział: - Jak najbardziej. Każdy człowiek i każde społeczeństwo ma pewne szanse i pewne zagrożenia. Człowiek jest cudownie złożonym stworzeniem Pana Boga, które może tak wiele osiągnąć w swoim życiu. Może zostać zbawionym wykorzystując wszystkie swoje zdolności i możliwości, ale może także wszystko roztrwonić. Stać się tak może na skutek okoliczności ale także na mocy decyzji podejmowanych przez jednostkę. Widać tu wielką odpowiedzialność człowieka za swoje życie. Przed każdym z nas stoją otworem te dwie drogi – jak mówi Pismo Święte – życia i śmierci.

Będąc duszpasterzem poznałem wiele wspaniale żyjących ludzi, którymi można się zachwycić. Jednak widziałem i wciąż widzę osoby będące wrakami ludzkimi. To co wiemy teoretycznie, potwierdza praktyka życia. Będąc wolnymi, wpływamy na swój los. Jednym ze współczesnych zagrożeń jest usprawiedliwianie wszystkiego. Dysponując wiedzą psychologiczną i socjologiczną na temat tego, co warunkuje zachowanie człowieka łatwo ulec pokusie sprowadzenia jednostki do uwarunkowań i determinacji. To jednak niweluje wolność ludzką. Istnieje wielu „specjalistów” od usprawiedliwiania poprzez wyszukiwanie maksymalnie dużej liczby uwarunkowań wpływających za ludzkie postępowanie. Popełnia się przy tym fundamentalny błąd, zapominając że „okoliczności” mogą zwiększyć naszą winę. Szczycąc się naszymi sukcesami, poziomem wykształcenia, zdolnościami, musimy pamiętać, iż to wszystko zwiększa naszą odpowiedzialność i ewentualną winę. Te prawidłowości obserwujemy w odniesieniu do jednostek, dlatego zawsze aktualne są przestrogi Boga kierującego nas na dobrą drogę. W życiu duchowym można dostrzec podobieństwo do życia biologicznego. Jak wokół naszego ciała krąży tysiące wirusów i bakterii mogących nam zaszkodzić a nawet zabić, tak nasze dusze są narażone na pokusy prowadzące do chorób duchowych i śmierci. Każdy z nas potrzebuje zarówno zachęty, ale i przestrogi.

Pamiętajmy , że to wszystko oprócz tego, że dotyczy jednostki jest równie aktualne w stosunku do wspólnoty. Może się ona rozwijać w sposób wolny i w dowolnym kierunku będąc narażoną na skierowanie się na złą drogę. W tym sensie przestrogi ks. Skargi są wciąż aktualne, a może nawet bardziej niż w jego czasach. Polska za czasów Kaznodziei Narodu Polskiego znajdowała się niemal w zenicie swej potęgi, mimo tego ks. Skarga w swej mądrości i świętości dostrzegał początki choroby, która okazała się niemal śmiertelna. Mamy do czynienia z analogiczną sytuacją. Pod względem cywilizacyjnym osiągamy wiele, także dzięki zdobyczom i wysiłkom wcześniejszych pokoleń, jednak jesteśmy zagrożeni przez ideologie ateistyczne. Społeczeństwa, które by je przyjęły popełniłyby duchowe samobójstwo. Ta walka się toczy i jest nieunikniona. Jak długo będą istnieć wrogowie Pana Boga, tak długo będą tworzyć swoje teorie, według których żyją i które chcą narzucić wszystkim. Kiedyś był marksizm, po jego upadku mamy do czynienienia z genderyzmem, gdy i on zakończy swój żywot bądźmy pewni, że ateiści wymyślą coś nowego. Wynik tych zmagań tu na ziemi nie jest pewny. Nie wiemy w jakich krajach genderyzm zatryumfuje, a gdzie odniesie porażkę. Jego zwycięstwo będzie stanowiło ogromne zagrożenie cywilizacyjne mogące doprowadzić do wielkiej katastrofy.

W obliczu moralnego rozkładu jakim jest genderyzm słowa ostrzeżenia skierowane do współczesnych przez ks. Skargę są aktualne także i we współczesnym świecie i Polsce.

19. Godzina Łaski

  „Dzięki modlitwie w tej godzinie ześlę wiele łask dla duszy i ciała. Będą masowe nawrócenia” – obiecała Matka Boża. 
  http://www.naszdziennik.pl/wp/117489,godzina-laski.html 

 Uwaga! Dziś w „Naszym Dzienniku” propozycja rozważań i modlitw na Godzinę Łaski. Zachęcamy!  
http://www.naszdziennik.pl/wp/117451.html 

20. Rosja się nawróci. Autor: Małgorzata Bochenek

Nadchodzi czas duchowego odrodzenia Rosji, o którym mówiła Matka Boża w Fatimie. Ogromną rolę w nawróceniu tego kraju ma do odegrania Polska – wezwał w kazaniu w bazylice Św. Krzyża  ks. bp Jan Sobiło  z Ukrainy.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/117493,rosja-sie-nawroci.html

Okazją do zwrócenia uwagi na zapowiedziane w orędziu fatimskim nawrócenie Rosji były wczorajsze obchody Dnia Modlitwy i Pomocy Materialnej Kościołowi na Wschodzie. Biskup pomocniczy diecezji charkowsko-zaporoskiej w czasie Mszy św. radiowej w bazylice Św. Krzyża w Warszawie wyraził przekonanie, że z obecnie trwającej na Ukrainie wojny Bóg i tak wyprowadzi dobro. – Myślę, że to, o czym mówiła Matka Najświętsza w Fatimie, to się spełnia teraz. Rosja musi się nawrócić. Rosja się nawróci, nawróci się Ukraina, a nawróci się dzięki temu, że polscy kapłani, że polskie siostry zakonne wiozą tam serce pełne wiary i miłości, pokazują bezinteresowną miłość – mówił w homilii ks. bp Jan Sobiło.

Maryja w Fatimie mówiła o konieczności nawrócenia Rosji, gdyż najwięcej zła przyszło na cały świat z błędu komunizmu. W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” charkowsko-zaporoski biskup pomocniczy przypomina w tym kontekście wizję Papieża Leona XIII z 13 października 1884 roku, gdy szatan w dialogu z Jezusem mówił o zniszczeniu Kościoła w ciągu stu lat. – Wielu ludzi Kościoła uważa, że ten okres rozpoczął się od rewolucji październikowej, a bezpośrednim umocnieniem duchowym na to uderzenie szatana była właśnie Fatima – zwraca uwagę ks. bp Sobiło. Jak wiemy, rewolucja październikowa wybuchła niecały miesiąc po ostatnim objawieniu fatimskim. – Rozpoczął się czas wielkiego prześladowania chrześcijan. W ciągu mijających stu lat zginęło więcej wyznawców Chrystusa niż na przestrzeni poprzednich dziewiętnastu stuleci – podkreśla ks. bp Sobiło. I wskazuje, że już za niespełna trzy lata – w 2017 roku – minie sto lat od Fatimy i od wybuchu rewolucji październikowej. – Szatan, czując, że kończy się jego czas, uderza z coraz większą mocą – zwraca uwagę ksiądz biskup. Zaznacza, że w świecie w różnych zakątkach trwają konflikty zbrojne, trwa wojna na Ukrainie, wzmagają się prześladowania chrześcijan, a Papież Franciszek to, co się dzieje, nazwał III wojną światową prowadzoną w kawałkach.

– Bardzo dużo ludzi, nawet dalekich od Kościoła, odczuwa, że musi nastąpić Boża interwencja, że musi dojść do oczyszczenia, a potem do głębokiego nawrócenia – podkreśla ks. bp Sobiło. To dotyczy wprost także konfliktu na Ukrainie. Ksiądz biskup cytuje słowa jednego z ukraińskich żołnierzy, który powiedział, że sytuacja jest tam już tak zagmatwana, że nikt z ludzi jej nie rozwiąże, tylko Bóg. – Już nikt z ludzi, ani z dyplomatów, ani prezydentów, ani ekonomistów, nie jest w stanie wpłynąć na pozytywny rozwój tej sytuacji. Tylko Bóg przez ręce Maryi da nam uwolnienie – zaznacza charkowsko-zaporoski biskup pomocniczy.

Przypomina, że mają tego świadomość biskupi Ukrainy, którzy w marcu tego roku zawierzyli kraj i naród Niepokalanemu Sercu Maryi. Potem to samo uczyniono w każdej katolickiej parafii Ukrainy. Następstwem tego zawierzenia jest rozpoczęcie miesiąc temu przez łacinników nabożeństwa pierwszych sobót miesiąca, które kontynuowane będzie przez dwadzieścia kilka kolejnych miesięcy. – Przygotowujemy się do setnej rocznicy objawień fatimskich w 2017 roku przez to szczególne nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi, poświęcając Jej ciągle na nowo Ukrainę i cały Wschód, czekając na triumf Niepokalanego Serca Maryi na Ukrainie, w Rosji, na świecie – podkreśla ks. bp Sobiło. Zwraca uwagę na wielką rolę naszej Ojczyzny w nawróceniu Wschodu. – Nikt na świecie tyle się nie modli o nawrócenie Rosji, Ukrainy, Białorusi jak Polska. Polska najposłuszniej, najpełniej i najpiękniej wypełnia prośbę Maryi Dziewicy wypowiedzianą w Fatimie – podkreśla ksiądz biskup.

Kościół na Wschodzie można wesprzeć, wpłacając ofiary na konto:
Zespół Pomocy Kościołowi na Wschodzie;
Skwer Kard. S. Wyszyńskiego 6, 01-015 Warszawa
Nr konta: 89 1090 1014 0000 0000 0301 4449
z dopiskiem: „Kościołowi na Wschodzie”

21. Odwiecznie wybrana

160 lat temu, dokładnie 8 grudnia 1854 roku, błogosławiony Pius IX ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/117453,odwiecznie-wybrana.html 

22. Nadeszła godzina świadectwa

 Ludzie, którzy wiedzą i wierzą, że Bóg jest Panem historii i w Jego rękach są losy świata, stają się „Bożymi aktorami” na scenie społecznej – mówi  JE ks. abp Stanisław Gądecki  , przewodniczący KEP.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/117187,nadeszla-godzina-swiadectwa.html 


23. Adoracja Najświętszego Sakramentu w intencji obrony życia i rodziny

   W diecezji warszawsko-praskiej trwa dziewięciodniowa adoracja Najświętszego Sakramentu w intencji obrony życia i rodziny.  
  http://www.naszdziennik.pl/zaproszenie/116259,adoracja-najswietszego-sakramentu-w-intencji-obrony-zycia-i-rodziny.html


24. Poświęciła się służbie człowiekowi (dr Wanda Błeńska)

 Przebywanie z nią było jak spotkanie z człowiekiem świętym. Jest wzorem do naśladowania jako lekarz i jako człowiek. Świętej pamięci dr Wandę Błeńską wspomina lekarz Barbara Skoryna-Karcz. 
http://naszdziennik.pl/wp/116339,poswiecila-sie-sluzbie-czlowiekowi.html 


25. Jedność to bezcenny dar

   Słuchacze Radia Maryja są wierni Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie. Nie wolno ich lekceważyć. Trzeba wsłuchiwać się w ich głos – apelował ks. kard. Stanisław Dziwisz w czasie obchodów XXIII rocznicy powstania toruńskiej rozgłośni.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/116177,jednosc-to-bezcenny-dar.html 


26. "Reforma" małżeństwa i rodziny?

Apostołowie zostali posłani przez Chrystusa, żeby pogan nauczali, a nie żeby ich słuchali, przyjmując ich pogaństwo – przestrzega ks. prof. Czesław S. Bartnik.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/115883,reforma-malzenstwa-i-rodziny.html 


27. Dokumentują życie bł. ks. Jerzego

Rękopisy homilii, zapiski, listy – bezcenna spuścizna bł. ks. Jerzego Popiełuszki zgromadzona została dzięki staraniom Ośrodka Dokumentacji Życia i Kultu bł. ks. Jerzego Popiełuszki przy kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu w Warszawie. Od 30 lat Katarzyna Soborak wraz ze współpracownikami dokumentuje życie, męczeństwo i kult kapelana „Solidarności”.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/115839,dokumentuja-zycie-bl-ks-jerzego.html 


28. Rekolekcje „Sztuka słuchania Boga i człowieka. Dialog małżeński”

Siostry Loretanki zapraszają na rekolekcje „Sztuka słuchania Boga i człowieka. Dialog małżeński”, które odbędą się w dniach 5 -7 grudnia br. w Domu Świętej Rodziny w Loretto.  
http://naszdziennik.pl/zaproszenie/107153,rekolekcje-sztuka-sluchania-boga-i-czlowieka-dialog-malzenski.html

29. Konwencja zmienia płeć. Autor: Anna Ambroziak

Forsowana przez Radę Europy Konwencja antyprzemocowa zdewastuje polski porządek konstytucyjny – wynika z konkluzji ekspertyzy prawnej, do której dotarł „Nasz Dziennik”.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/117843,konwencja-zmienia-plec.html

Opinia na temat Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej została sporządzona dla Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość. Jej autorem jest prof. UKSW Wydziału Prawa i Administracji dr hab. Mariusz Muszyński. Zasadnicza konkluzja dokumentu jest taka, że Konwencja przede wszystkim narusza Ustawę Zasadniczą. Jest sprzeczna z konkretnymi normami konstytucyjnymi, a jej ewentualna ratyfikacja doprowadzi do znacznego przedefiniowania krajowego porządku prawnego. Autor ekspertyzy dokonuje analiz ogólnych i tych bardziej szczegółowych. Podstawą sporządzenia opinii było polskie urzędowe tłumaczenie tekstu, które – zastrzega jej autor – zawiera wiele istotnych uproszczeń, co może skutkować mylnymi wnioskami co do treści samego dokumentu Rady Europy. Aspekt ten powinien być przedmiotem odrębnych badań.

W części szczegółowej dr Muszyński podnosi, że Konwencja pod pretekstem obrony kobiet przed przemocą zmienia postrzeganie roli kobiety w świadomości społecznej. Promuje dokonanie zmian cywilizacyjnych, których adresatem nie jest ani Polska, ani większość państw europejskich, w prawie których znajdują się już standardy prawne chroniące kobiety i rodzinę. Konwencja nie jest potrzebna Polsce. Jej regulacje dotyczą raczej państw cywilizacji pozaeuropejskiej, przede wszystkim tych z kręgu kulturowo-religijnego islamu, a więc Europy Południowej, głównie Turcji. Wymiar ten podkreśla nawet miejsce sporządzenia Konwencji, którym był Stambuł.

Dokument odnosi się do penalizacji czynów obcych kulturowo Polsce i Europie Zachodniej, jak m.in. okaleczania genitaliów kobiet czy wymuszonych małżeństw. – Tego rodzaju przestępstwa nie muszą być wcale wprowadzane do porządku prawnego Polski, bo znajdują swoje odzwierciedlenie w polskim kodeksie karnym, choć nie w tej konkretnej typologii. Mieszczą się jednak swobodnie w zakresie inaczej nazwanych czynów zabronionych (zabójstwa, zmuszania do określonego zachowania czy uszkodzeń ciała) – uzasadnia ekspert.

Dokument Rady Europejskiej wpisuje się w trend istniejący wśród kierunków rozwoju prawa międzynarodowego, a krytykowany przez wybitnych prawników jako „proces prowadzący do deformalizacji prawa międzynarodowego”. Chodzi o to, wyjaśnia dr Muszyński, że konstruują one reżim prawny niezależny od kontroli politycznej suwerena, co wprowadza pewną dowolność w tworzeniu prawa, pozbawiając je oceny prawnej i politycznej ze strony organów konstytucyjnych.

– Już z tego punktu widzenia państwo polskie powinno odmówić ratyfikacji takich aktów prawnych – mówi ekspert. Dodatkowo sam sposób sformułowania Konwencji uniemożliwia jej wykonywanie „w dobrej wierze”, co nakazuje art. 26 Konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów.

Wątpliwości budzi też powołanie GREVIO – organu oceniającego stosowanie Konwencji, który ma być niezależny od państw-stron. GREVIO to grupa ekspertów, która ma monitorować wszelkie działania prowadzące do wprowadzenia w życie postanowień Konwencji. Organ ten jest podatny na presję organizacji społecznych, także tych, których cele i zadania mogą zmierzać w kierunku przedefiniowania porządku społecznego w Polsce. GREVIO nie gwarantuje ponadto wpływu polskich ekspertów na ocenę stosowania Konwencji. Nie ma bowiem gwarancji uczestnictwa w tej instytucji przedstawicieli Polski. Organ ten będzie też mógł oddziaływać na państwo.

Taki stan rzeczy rodzi problem formalny. Trybunał Konstytucyjny będzie zmuszony brać jako wzorzec konstytucyjny stanowiska wypracowane przez GREVIO w procesie monitorowania wykonywania dokumentu RE.

Kobieta, czyli kto?
Doprowadzi to do powstania poważnego zagrożenia dla systemu ustawodawczego państwa. Trybunał Konstytucyjny nie będzie tu tworzył wzorców w drodze interpretacji Konstytucji, ale będzie musiał dopasować się do już istniejących wzorców eksperckich, także przy interpretacji norm konstytucyjnych – zaznacza dr Mariusz Muszyński.

Dokonuje też w ekspertyzie analizy szczegółowej. W aspekcie rozważań dotyczących zagadnienia płci autor stwierdza, że Konwencja redefiniuje tę kategorię, wprowadzając pojęcie tzw. płci społeczno-kulturowej. W tym zakresie realizuje program ideologii gender: kobietą jest nie tylko osoba o pewnych cechach biologicznych, ale też ta, która się nią czuje. Taka konstrukcja jest sprzeczna z polskim porządkiem prawnym, który bazując na biologicznym rozróżnieniu płci, uznaje płeć męską i żeńską. – Ewentualna zmiana płci biologicznej może odbyć się tylko na drodze sądowej i tylko w uzasadnionych przypadkach – przyznaje autor. Konsekwencje redefinicji płci biologicznej mogą być katastrofalne. Przykładem może być choćby obecny system wyborczy: redefinicja płci może skutkować żądaniem wpisania na listę wyborczą jako kobiety osoby, która jest biologicznie mężczyzną. A odmowa jawić się będzie jako działanie dyskryminacyjne, co z kolei wymusi reakcje na poziomie prawnym. Pojmowanie społeczno-kulturowe płci jest też sprzeczne z polską Konstytucją, która wprawdzie nie definiuje samego pojęcia kobiety, niemniej jednak przyznaje jej określone prawa, dla realizacji których trzeba „być kobietą” w sensie prawnym, czyli obecnie biologicznym. Konsekwencją redefinicji płci jest też przedefiniowanie pojęcia małżeństwa – będzie to związek osób niezależny od płci biologicznej, czyli w dalszej w perspektywie będą to mogły być tzw. małżeństwa jednopłciowe.

Poważne wątpliwości budzi też zapis Konwencji zobowiązujący państwa do wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn. – Postrzeganie stereotypowe jest uproszczone, ale nie musi być wcale postrzeganiem negatywnym. A nawet jeśli jest, to wcale nie musi też mieć negatywnych konsekwencji. Nawet więcej, może mieć konsekwencje postrzegane pozytywnie, które będą elementem świadomego wyboru kobiet i należą do sfery ich uprawnień dyskrecjonalnych. To patrzenie na stereotyp z perspektywy negatywnych konsekwencji jest właśnie stereotypem – podkreśla ekspert. Poza tym wzmacnianie pozycji kobiet może być odczytywane jako dyskryminacja mężczyzn. – Konstytucyjna równość jest równością szans. Jakiekolwiek wzmacnianie jednej płci stanowi dyskryminację drugiej płci – zaznacza prof. Muszyński.

Zamach na niewinność
Jest też kwestia zobligowania stron Konwencji do współpracy z instytucjami działającymi na rzecz kobiet, przyjmującymi zredefiniowane pojęcie kobiety.

Jest to pojęcie nieostre, które może być wykorzystane w światopoglądowej indoktrynacji dzieci i młodzieży w szkołach. Jest to o tyle groźne, iż Konwencja jednoznacznie nakazuje wprowadzenie materiałów na temat „niestereotypowych ról płci” do programów nauczania na wszystkich poziomach. Jednym z elementów takiego programu będzie również informowanie np. o małżeństwach jednopłciowych, jakie funkcjonują w niektórych państwach Unii. Jest to ingerencją w wychowanie dzieci, do których prawa, zagwarantowane Konstytucją RP, mają ich rodzice. Prawa te wynikają też z prawa międzynarodowego, tj. z Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka oraz protokołu dodatkowego do europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, które gwarantuje prawo rodziców do zapewnienia wychowania i nauczania dzieci zgodnie z ich przekonaniami religijnymi.

Problemem natury formalnoprawnej, który osłabia suwerenną pozycję państwa, a więc godzi w art. 4 Konstytucji RP, jest też sprawa tzw. zastrzeżeń co do zapisów Konwencji. Zgodnie z art. 78 tego dokumentu, jej strony mogą złożyć zastrzeżenie do sekretarza generalnego Rady Europy, ale w ograniczonym zakresie. Będą one ważne przez pięć lat od dnia wejścia w życie Konwencji w stosunku do strony, która je złożyła. Na osiemnaście miesięcy przed terminem wygaśnięcia zastrzeżenia Sekretariat Generalny Rady Europy notyfikuje zainteresowanej stronie upływ terminu. Nie później niż na trzy miesiące przed terminem wygaśnięcia ważności strona ta notyfikuje Sekretariatowi Generalnemu utrzymanie, zmianę lub wycofanie swojego zastrzeżenia. Brak notyfikacji w terminach przewidzianych przez Konwencję skutkuje wygaśnięciem zastrzeżenia. Dodatkowo GREVIO może żądać od państwa-strony podania przyczyn uzasadniających utrzymywanie zastrzeżenia. To pokazuje, podkreśla ekspert, że mechanizm Konwencji ustawiony jest na wywieranie presji do jej przyjęcia bez zastrzeżeń. Ma to ułatwić przedefiniowanie porządku konstytucyjnego w państwie. – Osłabia to władztwo Narodu Polskiego sprawowane przez jego przedstawicieli, a więc ogranicza perspektywę z art. 4 ust. 1 oraz ust. 2 Konstytucji RP – przestrzega dr Muszyński.

Kolejnym problemem jest to, że art. 75 Konwencji umożliwia przystąpienie do niej nie tylko państw-członków Rady Europy, ale też Unii Europejskiej, co stworzy skomplikowany stan prawny. – Może to prowadzić do ominięcia (przekroczenia) granic traktatowych w zakresie zawartego w Traktacie o funkcjonowaniu UE zakazu harmonizacji prawa w niektórych obszarach należących do kompetencji dzielonych między UE a państwa członkowskie (prawo karne i prawo cywilne). Potwierdzenie takiego skutku Konwencji tworzy wymaganie dokonania ratyfikacji w trybie art. 90 Konstytucji RP – reasumuje ekspert.

30. Szum ideologiczny. Autor: Agnieszka Jackowska

 Małgorzata Fuszara, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, próbuje bezkrytycznie implantować postanowienia ONZ-owskich konferencji. Chce, by ustawa o Karcie Dużej Rodziny objęła także związki partnerskie – zwraca uwagę Agnieszka Jackowska.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/117785,szum-ideologiczny.html

Podczas gdy w wielu państwach europejskich rozwija się politykę rodzinną, Polska wciąż pozostaje na szarym końcu, zarówno w sferze dzietności, jak i ubóstwa, szczególnie w rodzinach licznych. Rodziny w naszym kraju borykają się nie tylko z negatywnymi zjawiskami kulturowymi obejmującymi cały kontynent, ale również z nieprzyjazną polityką państwa. To od kondycji i sytuacji demograficznej rodzin zależy kondycja Polski i całej Europy. To właśnie rodzina oparta na małżeństwie mężczyzny i kobiety, w której przychodzą na świat dzieci, która organizuje opiekę nad osobami chorymi, starszymi, stanowi najlepszy fundament oraz spoiwo struktury państwa.

Niestety, ostatnie lata przyniosły negatywne zmiany w kondycji rodziny. Na przyczyny tego stanu rzeczy wskazano podczas zorganizowanego w listopadzie w Watykanie międzynarodowego kolokwium na temat małżeństwa i rodziny. Ksiądz kardynał Gerhard Müller, prefekt watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, zaznaczył, że „dziś jest wiele szumu wokół rodziny i można nawet odnieść wrażenie, że mówi się o niej bardzo dużo. W rzeczywistości jednak cały ten zgiełk dotyczy spraw marginalnych, problematycznych czy wręcz wrogich rodzinie, jak dążenie do redefinicji małżeństwa. Mówi się też dużo o seksie albo o nieudanych relacjach, ale nie o tym, jak mężczyzna i kobieta nawzajem się potrzebują i uzupełniają. A tym właśnie jest zainteresowana zdecydowana większość ludzi. Chce wiedzieć, co zrobić, by małżeństwo było lepsze i silniejsze”.

Ksiądz kardynał Müller podkreślił, że milcząca większość nie rozumie tego, co się dzieje, albo została wyciszona oskarżeniami o dyskryminację wysuwanymi pod adresem tych, którzy bronią tradycyjnej rodziny. – My jednak nie możemy zgodzić się na to, że małżeństwo traktuje się jako wytwór kultury czy społeczeństwa. Nie, jest to prawdziwy fundament ludzkości – podkreślił prefekt Kongregacji Nauki Wiary.

Niestety, także w Polsce coraz częściej przedstawiciele różnych środowisk opiniotwórczych dołączają do fałszywego tonu. Ostatnio Małgorzata Fuszara, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, zabrała głos na temat dyskryminowania dzieci w związkach innych niż małżeństwo oparte na związku mężczyzny i kobiety, co w kontekście ustawy o Karcie Dużej Rodziny wpisuje się w tę falę szumu ideologicznego.

Małgorzata Fuszara od lat niezwykle aktywnie wspiera i kreuje w Polsce działania służące propagowaniu ideologii gender. Założyła w 1996 r. z prof. Bożeną Chołuj pierwsze w Europie Środkowo-Wschodniej „interdyscyplinarne studia nad kulturową i społeczną problematyką płci”. Obecnie jako pełnomocnik rządu ds. równego traktowania próbuje implantować postanowienia ONZ-owskich konferencji, od Nairobi w 1985 przez Kair w 1994 aż po Pekin w 1995 roku.

To w Deklaracji Pekińskiej wyrażono przekonanie, że „sprawą zasadniczą dla osiągnięcia równości, rozwoju i pokoju jest udział kobiet w podejmowaniu decyzji i ich dostęp do władzy. […] Za kwestię zasadniczą uznano tworzenie, wdrażanie i nadzorowanie polityk i programów wyczulonych na zagadnienia kulturowej tożsamości płci (gender)”. Zalecono także tzw. uwłasnowolnienie kobiet, którego najdobitniejszym wyrazem ma być działanie propagujące antykoncepcję jako tzw. kontrolę płodności.

Kierunki działań sformułowane na konferencjach ONZ w latach 90. ubiegłego wieku są podstawą trwającej dziś w świecie (Europejskie Strategie) i obecnie realizowanej w Polsce w różnych instytucjach (szczególnie medialnych, edukacyjnych, zdrowotnych) tzw. rewolucji kulturowej wymierzonej głównie w rodzinę opartą na komplementarnym związku mężczyzny i kobiety.

Minister Fuszara postulowała, aby ustawa o Karcie Dużej Rodziny objęła także związki partnerskie. Jej zdaniem, uwzględnienie w ramach ustawy tylko rodzin wielodzietnych spowoduje „nieuzasadnione różnicowanie dzieci i młodzieży”, a co za tym idzie – „dyskryminację określonej grupy”.

Naciski lobby reprezentowanego przez minister Fuszarę nie znalazły uznania, ale to nie oznacza końca jego batalii o nowy kształt polskiej tożsamości i polskiej rodziny.

Zestawianie związków partnerskich z rodziną wielodzietną jest niedopuszczalne. To małżeństwo, a nie związek partnerski, jest gwarantem stałości i rozwoju państwa. I chociaż istnieją bardzo silne tendencje do lansowania tzw. innych modeli rodziny – a w wielu publikacjach czy programach próbuje się kreować lepszą kondycję tzw. związków partnerskich jednopłciowych – to kluczem do rozwiązania dylematów współczesnej Europy i Polski jest ochrona i umacnianie rodziny oraz tworzenie dla niej naturalnej przestrzeni rozwoju.

31. Prawo do picia przed prawem do życia. Autor: Łukasz Sianożęcki

 Do momentu narodzin dziecko nie jest osobą, lecz organizmem – orzekł brytyjski sąd.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/117839,prawo-do-picia-przed-prawem-do-zycia.html

Takiego określenia użyto wobec córki pewnej 19-letniej kobiety, która niemal przez cały okres ciąży intensywnie nadużywała alkoholu. Nie słuchała licznych ostrzeżeń lekarzy, że jej postępowanie może wpłynąć na zdrowie dziecka. Po siedmiu latach sprawa trafiła na czołówki gazet.

Niestety, zgodnie z przypuszczeniami specjalistów, przyjmowanie tak olbrzymich dawek alkoholu mocno zaszkodziło zdrowiu dziecka. Dziewczynka urodziła się z alkoholowym zespołem płodowym (FAS), który objawia się m.in. opóźnionym rozwojem, zniekształceniem twarzy i upośledzeniem umysłowym. Sądy w kolejnych instancjach zgodnie orzekały, że obecny stan zdrowia dziecka jest wynikiem nieodpowiedzialnego działania matki, za co poszkodowanej siedmiolatce należy się zasiłek opiekuńczy, który „mógłby poprawić jakość jej życia”.

Jednak sąd apelacyjny orzekł o odebraniu chorej zapomogi. Jak uzasadnił, świadczenie w tym przypadku nie przysługuje, ponieważ w czasie gdy doszło do rozstroju jej zdrowia, nie była „osobą” w sensie prawnym, a jedynie swego rodzaju „organizmem”. Wobec tego zdaniem orzekającego sędziego czynu popełnionego wobec niej nie można kategoryzować jako przestępstwa wobec osoby.

Według brytyjskich komentatorów, taki wyrok wpisuje się w trend do depersonifikacji dzieci poczętych.

Przekaz większości ośrodków medialnych w tej sprawie był zadziwiający. Nie skupiono się ani na losie poszkodowanej dziewczynki, ani na niebezpieczeństwach spożywania alkoholu w ciąży, ani nawet na wpływie FAS na rozwój dzieci. Uwaga skupiła się za to na kwestii „kryminalizacji” kobiet w ciąży, które nadużywają alkoholu. Oto przykładowy nagłówek prasowy: „Mamy, które piją, dostaną metkę kryminalistek”. Jak relacjonuje portal Mercatornet, w związku z tą sprawą w telewizjach brylowali przedstawiciele Brytyjskiej Służby Doradztwa Ciążowego (BPAS), która jest największym dostarczycielem tzw. usług aborcyjnych na Wyspach. Mówiąc wprost – bezpośrednio odpowiada za uśmiercanie nienarodzonych dzieci w majestacie prawa.

Dziecko – obiekt ożywiony

Nic dziwnego, że przedstawiciele BPAS przychylali się do wyroku sądu, stwierdzając, że odebranie zasiłku chorej dziewczynce jest słuszne, gdyż błędem jest odbieranie kobiecie prawa do picia alkoholu w ciąży. W ich mniemaniu narusza to kobiece „prawa reprodukcyjne”, a jednocześnie bezpośrednio „kryminalizuje” pijące matki.

Obrońcy życia nie mają wątpliwości, że powoływanie się na „prawo do picia” to tylko przykrywka, bo istotą sprawy jest rozważanie, czy nienarodzone dziecko jest „osobą”. Jeśli sąd orzekłby, że tak właśnie jest, wówczas stworzyłoby to precedens prawny, który nakazywałby w każdej ze spraw traktować nienarodzone dzieci tak jak każdego innego człowieka. Zgodnie z obecnym stanem prawnym za popełnienie morderstwa, w tym za przeprowadzenie nielegalnej aborcji, w Wielkiej Brytanii grozi kara dożywotniego więzienia. Brytyjska ustawa aborcyjna nie dekryminalizuje aborcji, ale w określonych przypadkach uważa ją za „zgodną z prawem”.

Wyrok sądu sprawia, że sytuacja prawna nienarodzonych dzieci staje się w Wielkiej Brytanii jeszcze bardziej skomplikowana niż dotychczas. Zgodnie z tym orzeczeniem, zamordowanie poczętego dziecka jest co do zasady nielegalne, jednak już celowe krzywdzenie i okaleczanie wydaje się legalne. Ponadto według litery prawa 40-tygodniowe dziecko przebywające wciąż w łonie matki jest tylko „organizmem”, a wcześniak urodzony np. w 24. tygodniu życia jest już „osobą” ze wszystkimi nabytymi z tego tytułu prawami. Może dojść do tego, że ciężko upośledzone dzieci nie będą mogły otrzymywać pomocy ze strony państwa tylko i wyłącznie dlatego, że zachorowały w specyficznych okolicznościach i lokacjach.

Koniec tej historii jest taki, że chorą dziewczynką zajęła się prywatna organizacja, która zaoferowała bezinteresowną pomoc. Jej przedstawiciele jednak nie trafili za to na czołówki londyńskich dzienników.


32. 100 tysięcy i więcej. Autor: Izabela Borańska-Chmielewska

 Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców zebrało 100 tys. podpisów pod ustawą „Rodzice chcą mieć wybór”. Ale podpisy zbierane są nadal, aby mieć pewność, że ich wymagana liczba trafi do Sejmu.  
http://www.naszdziennik.pl/wp/117809,100-tysiecy-i-wiecej.html

Ale podpisy zbierane są nadal, aby mieć pewność, że ich wymagana liczba trafi do Sejmu.

Inicjatywa ustawodawcza „Rodzice chcą mieć wybór” zrodziła się przede wszystkim w celu doprowadzenia do zmiany przepisów, tak aby to rodzice decydowali o tym, czy ich dziecko pójdzie do pierwszej klasy w wieku sześciu czy siedmiu lat. Projekt stanowi też, że pięciolatki mają prawo, a nie obowiązek edukacji przedszkolnej, natomiast rodzice mają wpływ na program nauczania w szkołach i przedszkolach, a także na wybór podręczników.

W zbieranie podpisów angażują się rodzice z całej Polski. Do siedziby Stowarzyszenia każdego dnia spływają setki podpisów. Co ważne, akcja wciąż trwa, potrzebny jest pewien zapas na wypadek, gdyby część głosów została negatywnie zweryfikowana.

Podpisy trafią do Sejmu 17 grudnia. – Dziś odebraliśmy na poczcie rekordową liczbę paczek – około 20 kilogramów. Jak największa ilość podpisów to też kwestia presji społecznej: im więcej osób poprze naszą inicjatywę, tym większą moc będzie ona miała. Zachęcamy, aby wszyscy, którzy jeszcze chcą się włączyć w zbiórkę, zrobili to. Czekamy na podpisy – apeluje Tomasz Elbanowski ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców.

Akcja pokazuje, jak wielu rodziców jest zdeterminowanych, żeby inicjatywa obywatelska okazała się sukcesem.

Zgodnie z nowelizacją ustawy o systemie oświaty, dzieci urodzone w okresie 1 stycznia – 30 czerwca 2008 r. poszły w wieku sześciu lat obowiązkowo do szkoły 1 września br. wraz z siedmiolatkami urodzonymi w 2007 roku. Natomiast dzieci urodzone w drugiej połowie 2008 r. pójdą obowiązkowo do szkoły od 1 września 2015 r. wraz z wszystkimi dziećmi sześcioletnimi urodzonymi w roku 2009. Jak podkreślają przedstawiciele Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, reforma na dobre rozpocznie się właśnie we wrześniu 2015 r., kiedy do szkół zostaną obowiązkowo wysłane wszystkie sześciolatki urodzone w 2009 roku. To ostatni moment do walki o prawo rodziców do decydowania w kwestiach edukacji.


„Rodzice chcą mieć wybór”
Od września przyszłego roku do pierwszej klasy mają pójść obowiązkowo wszystkie sześciolatki. O zmianę tego przepisu walczy Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców, które zbiera podpisy pod ustawą „Rodzice chcą mieć wybór”. Aby Sejm rozpatrzył ten projekt, stowarzyszenie musi zebrać minimum 100 tys. podpisów do 12 grudnia br. Jeżeli chcą Państwo poprzeć tę inicjatywę, mogą znaleźć odpowiedni formularz na stronie www.rzecznikrodzicow.pl. Tam również każdy może zapoznać się z projektem ustawy.