Spis treści
TRZEBA TWORZYĆ SILNY RUCH RODZICÓW I ŚRODOWISK - ZA WYCHOWANIEM, PRZECIW DEPRAWACJI - Ksiądz Marek Dziewiecki
KAI
http://www.magazynfamilia.pl/artykuly/Trzeba_tworzyc_silny_ruch_rodzicow_i_srodowisk__za_wychowaniem_przeciw_deprawacji,7583,76.html
2013-06-11 11:31
W obliczu coraz większego przewrotności i poczucia zupełnej bezkarności
demoralizatorów, korzystających ze wsparcia WHO, Unii Europejskiej oraz
polskich instytucji rządowych, potrzebne jest tworzenie silnego ruchu
społecznego rodziców i środowisk, które odróżniają człowieka od
zwierząt, miłość od seksualności i wychowanie od deprawacji. Taką
opinię wyraził ks. Marek Dziewiecki, psycholog i duszpasterz młodzieży.
Ks. Dziewiecki zwrócił uwagę, że gdy
Polska wyzwalała się spod ateistycznej dyktatury, wydawało się, że nie
jest możliwe jeszcze bardziej przewrotne zakłamywanie rzeczywistości
niż to, jakiego dopuścili się ideolodzy marksizmu i leninizmu".
Stwierdził, że w systemach społecznych, które od czasów rewolucji
bolszewickiej wprowadzali w oparciu o kłamstwa, terror i przemoc,
wszystko było fikcją: wolność, demokracja, dobrobyt, a nawet kryteria
naukowości i postępu. Okazuje się, że tak zwana Nowa Lewica usiłuje
stworzyć "nowy, wspaniały świat", który stanie się dla społeczeństwa
jeszcze większym koszmarem niż ateistyczny komunizm.
- W tym
"nowym, wspaniałym świecie" człowiek ma uwierzyć w to, że jest jedynie
zwierzęcym organizmem, dla którego nieważna jest rozumność czy wolność,
ani zdrowie i trwała radość z więzi opartych na miłości i
odpowiedzialności. Według ideologów gender nieważne jest nawet ciało z
biologicznie określoną płcią. Ważna jest jedynie tak zwana orientacja
seksualna i szukanie seksualnej przyjemności z kimkolwiek, w
jakimkolwiek wieku i w jakikolwiek sposób. Cele, jakie wyznacza sobie
Światowa Organizacja Zdrowia wraz z Unią Europejską, świadczą o tym, że
jedyne, co obecnie rządzący mają do zaoferowania dzieciom, młodzieży i
dorosłym to nie praworządność, dobrobyt, praca czy rozwój człowieka,
lecz uczynienie z obywateli erotomanów, niezdolnych do panowania nad
instynktami i popędami, do małżeństwa i rodziny, do trwałych,
satysfakcjonujących więzi, opartych na moralności i rozwoju duchowym -
mówi ks. Dziewiecki.
Ks. Dziewiecki podkreśla również, że
promowanie rozwiązłości wśród dzieci i młodzieży wspiera Ministerstwo
Edukacji Narodowej. Przypomniał, że niedawno współorganizowało ono
konferencję, podczas której eksperci Światowej Organizacji Zdrowia
postulowali dostarczenie dzieciom wiedzy umożliwiającej sześciolatkowi
rozumienie pojęcia "akceptowalny seks". Z kolei dwunastolatek ma umieć
"komunikować się w celu uprawiania przyjemnego seksu". - W sprawie
"Agaty" pewna polska gazeta pisała wielokrotnie o tym, że współżycie
między nastolatkami, którzy nie ukończyli piętnastego roku życia, to
czyn zabroniony. W odniesieniu do kryminalnych postulatów WHO ta sama
gazeta milczy - zauważył psycholog.
Duszpasterz młodzieży
zwrócił również uwagę, że motywy działania poszczególnych
demoralizatorów mogą być różne: od "usprawiedliwiania" własnego stylu
życia do robienia łatwej kariery "naukowej" czy politycznej.
Szczególnie - jak mówi - szkodliwa dla wychowania seksualnego jest
obecnie działalność Grupy Edukatorów Seksualnych przy Federacji na
rzecz Kobiet i Planowania Rodziny - "Ponton". Ks. Dziewiecki zauważył,
że "analiza założeń programowych tej Grupy, dostępna na jej stronach
internetowych, upoważnia do stwierdzenia, że jest to organizacja
przestępcza, gdyż działa na szkodę społeczeństwa". - Promuje bowiem
taki rodzaj edukacji seksualnej, który w krajach realizujących ten
program od kilku dziesięcioleci (w Szwecji – od 1955 r.) doprowadził do
drastycznego wzrostu odsetka osób nieletnich, zakażonych chorobami
wenerycznymi, a także do drastycznego wzrostu liczby ciąż i aborcji u
nieletnich dziewcząt - podkreślił ks. Dziewiecki.
Jego
zdaniem "Ponton" narusza zapisy Konstytucji, której art. 48 ust. 1
stanowi, iż to "rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z
własnymi przekonaniami". Dodaje, że organizacja ta posługuje się
kłamstwami. Dla przykładu, przepisywanie antykoncepcji nastoletnim
dziewczętom opisuje jako "świadczenie zdrowotne". Podtrzymuje mit, że
prezerwatywa "zabezpiecza" seks. Namawia dziewczęta poniżej szesnastego
roku życia do oszukiwania lekarzy poprzez twierdzenie, że mają zgodę
rodziców na stosowanie antykoncepcji hormonalnej. Na stronach "Pontonu"
(http:// ponton.org.pl/pl/strona/prawo-seks) edukatorzy tej grupy
zapewniają nastolatków, że "polskie prawo nie ingeruje w sferę życia
seksualnego, jak to ma miejsce np. w USA. Polskie przepisy zapewniają
swobodę i wolność wyboru, jeśli chodzi o rodzaj aktywności i jej
częstotliwość, płeć partnera (bądź partnerów), jego (ich) wiek i stan
cywilny czy rodzaj stosowanej antykoncepcji". Psycholog uważa, że tego
typu kłamstwa może na swoich stronach internetowych wypisywać jedynie
taka organizacja, która jest całkowicie pewna swojej bezkarności.
- W obliczu coraz większego przewrotności i poczucia zupełnej
bezkarności demoralizatorów, korzystających ze wsparcia WHO, Unii
Europejskiej oraz polskich instytucji rządowych, potrzebne jest
tworzenie silnego ruchu społecznego rodziców i środowisk, które
odróżniają człowieka od zwierząt, miłość od seksualności i wychowanie
od deprawacji. W przeciwnym przypadku dojdzie do jeszcze większej
destrukcji naszego społeczeństwa, niż miało to miejsce w czasach
stalinowskiego terroru - podkreślił ks. Marek Dziewiecki.
Przypomnijmy, że państwa członkowskie UE mogą wprowadzić w szkołach
specjalne programy równościowe i dotyczące bezpieczeństwa oraz plany
działania, a także zapewnić dostęp do odpowiednich szkoleń o tematyce
antydyskryminacyjnej lub podręczników i pomocy nauczania. Takie
dyrektywy wydał Komitet Ministrów Rady Europy 31 marca 2010 r. Idąc za
owym zaleceniem, organizacja pożytku publicznego Kampania Przeciw
Homofobii, zajmująca się przeciwdziałaniem nietolerancji i
dyskryminacji osób homo- i biseksualnych oraz transpłciowych, wydała
książkę "Lekcje równości. Postawy i potrzeby kadry szkolnej i młodzieży
wobec homofobii w szkole".
INWAZJA GENDER NA POLSKIE SZKOŁY (z portalu rodzina.wiara.pl)
KAI
http://rodzina.wiara.pl/doc/1590985.Inwazja-gender-na-polskie-szkoly
dodane 2013-06-11 10:13
„Ideolodzy gender w sposób paranoiczny węszą homofobię już w
przedszkolu. W imię czego podważają naturalny fakt, że w relacjach
kobiety i mężczyzny heteroseksualność jest normą?” – pyta o. Józef
Augustyn, jezuita, recenzent podręczników szkolnych do wychowania do
życia w rodzinie.
Coraz większym problemem naszych czasów jest występujący u niektórych osób brak akceptacji własnej płci
W przesłanym KAI artykule, w którym komentuje treść kilku genderowych
opracowań przestrzega, że europejskie lobby gender planuje szeroko
zakrojoną inwazję na polskie szkoły. „Państwa członkowskie UE mogą
wprowadzić w szkołach specjalne programy równościowe i dotyczące
bezpieczeństwa oraz plany działania, a także zapewnić dostęp do
odpowiednich szkoleń o tematyce antydyskryminacyjnej lub podręczników i
pomocy nauczania”.
Takie dyrektywy wydał Komitet Ministrów Rady Europy 31 marca 2010 r.
Idąc za owym zaleceniem, organizacja pożytku publicznego Kampania
Przeciw Homofobii, zajmująca się przeciwdziałaniem nietolerancji i
dyskryminacji osób homo- i biseksualnych oraz transpłciowych, wydała
książkę „Lekcje równości. Postawy i potrzeby kadry szkolnej i młodzieży
wobec homofobii w szkole” (pod red. Jana Świerszcza, Warszawa 2012).
Niech mi Czytelnicy wybaczą, że nie będą omawiał jej szczegółowo, ale
posłużę się reprezentatywną próbką lektury: „Tożsamość płciowa nie ma
wpływu na orientację seksualną danego człowieka; osoby transpłciowe
mogą posiadać takie same orientacje seksualne jak osoby «cis[gender]» i
wchodzić w relacje zarówno różnopłciowe, jak i jednopłciowe.
Nonkonformizm płciowy uczniów i uczennic jest dla nich szczególnym
utrudnieniem i czynnikiem stresogennym w codziennym funkcjonowaniu.
Odkrycie i potrzeba ujawnienia swojej nieheteronormatywnej tożsamości
płciowej może wiązać się z tym, że uczeń czy uczennica zapragnie, by
zwracano się do niej/niego wybranym (niemetrykalnym) imieniem lub
nazwiskiem oraz stosowano męskie lub żeńskie formy i zaimki,
odpowiednio do tożsamości danej osoby; może też chcieć korzystać z
łazienek i przebieralni przeznaczonych dla przedstawicieli płci, z
którą się identyfikuje.
Do form wyrażania swojej tożsamości płciowej należy również ekspresja
wizualna: noszenie ubrań oraz ozdób charakterystycznych dla danej płci.
Jeśli w szkole na niektórych lekcjach funkcjonuje podział klas na grupy
dziewcząt i chłopców, osoba transpłciowa może chcieć uczęszczać do
grupy zgodnej ze swoją identyfikacją płciową. Nauczyciele oraz kadra
wychowawcza powinni pracować z uczniami/uczennicami i pomagać im w
radzeniu sobie z trudnościami napotykanymi na szkolnych korytarzach i w
klasach”. Przy słowie: cis[gender] podano przypis: „Termin określający
osoby nie-trans, czyli takie, których tożsamość płciowa jest zgodna z
płcią metrykalną/biologiczną. Pojęcie to zostało wprowadzone w celu
depatologizacji transpłciowości i wyeliminowania określeń
«normalny/normalna» oraz «genetyczna kobieta/genetyczny mężczyzna»”
(„Lekcje równości. Postawy i potrzeby kadry szkolnej i młodzieży wobec
homofobii w szkole”, s. 140-141).
O tym, że według autorów „Lekcji równości” „normalny mężczyzna” czy też
„normalna kobieta” to patologia, świadczy też częstotliwość używanych
przez nich pojąć. Na 190 stronach używają oni: 399 razy słowo
homoseksualny, homoseksualizm; 73 – nieheteroseksualny; 52 –
biseksualny; 123 – transpłciowy, transseksualny (lub skrót „trans”); i
tylko 48 – heteroseksualny; 20 – rodzina, rodzinny; 2 – ojciec; 1 –
matka. Ani razu nie użyto pojęcia małżeństwo, małżeński. Książce
„Lekcje równości. Postawy i potrzeby kadry szkolnej i młodzieży wobec
homofobii w szkole” towarzyszą „Lekcje równości. Materiały dla
nauczycieli i nauczycielek. Jak rozmawiać o orientacji seksualne w
szkole i wspierać młodzież”, wydane również przez Kampanię Przeciw
Homofobii.
Autorzy opracowania wcale nie wstydzą się, że ich propozycja jest
bezpośrednio powiązana z lewicą marksistowską i bezwstydnie podpierają
swoje teorie odwołaniem się do jego skompromitowanych teorii
filozoficznych. Oto mała próbka nowomowy, której słuchaliśmy przez pół
wieku: „Zdaniem Marksa klasa wyodrębniona w kontekście podziału pracy i
stosunku do środków produkcji, ale nie posiadająca świadomości swojego
położenia i wspólnych interesów jest «klasą w sobie». Przeistacza się w
«klasę dla siebie» w toku działań, które mają przezwyciężyć opresję.
Dopiero wtedy zyskuje ona podmiotowość, rozpoznaje swoje rzeczywiste
położenie i uwalnia się od fałszywej świadomości. Porzucenie złudzeń co
do swojej podporządkowanej sytuacji jest możliwe w toku zmiany tej
sytuacji” („Lekcje równości. Postawy i potrzeby kadry szkolnej i
młodzieży wobec homofobii w szkole”, s. 137).
Rodzi się pełne niepokoju pytanie: cóż te środowiska chcą rozpętać w
umysłach dorastających chłopców i dziewcząt? Przecież trzynasto-,
czternastolatkowi – niepewnemu siebie i nieustannie szukającemu
potwierdzenia własnej tożsamości psychoseksualnej – można wmówić niemal
wszystko. W imię czego ideolodzy gender podważają naturalny fakt, że w
relacjach kobiety i mężczyzny heteroseksualność jest normą?
Ideolodzy gender w sposób paranoiczny węszą homofobię już w
przedszkolu. Stąd też pod patronatem trzech organizacji: Kapitał
ludzki. Narodowa strategia równości; Fundacja Edukacji Przedszkolnej
oraz Europejski Fundusz Społeczny ukazała się kolejna pozycja:
„Równościowe przedszkole. Jak uczynić wychowanie przedszkolne wrażliwym
na płeć” (pod red. Anny Dzierzgowskiej, Joanny Piotrowskiej, Ewy
Rutkowskiej).
Już na stronie tytułowej rymowanka Katarzyny Nowakowskiej z Fundacji
Feminoteka prezentuje przewodnią ideę publikacji: „Bawię się z kim
chcę, robię to, co chcę, płeć nie ogranicza mnie. Czy jestem
dziewczynką, czy jestem chłopakiem, mogę być pilotką, mogę być
strażakiem. Czy jestem chłopakiem czy jestem dziewczynką, bawię się
lalkami i olbrzymią piłką. Bawię się z kim chcę, robię to, co chcę,
płeć nie ogranicza mnie”. Ironizując… Książka pozwala zrozumieć
rodzicom, jak wielkie popełniają pedagogiczne błędy, gdy chłopcom
(właśnie, czy aby naprawdę chłopcom) kupują samochodziki, żołnierzyki i
pistolety, a dziewczynkom (właśnie, czy aby dziewczynkom) kupują lalki,
wózeczki i domki dla lalek. Utrwalają bowiem społeczne stereotypy płci,
zanim ich pociechy dokonały „świadomego i dobrowolnego” wyboru, czy
chcą być chłopcami czy dziewczynkami. Zdaniem ideologów gender przed
każdym dzieckiem są przynajmniej trzy możliwości: wybrać płeć zapisaną
w metryce, dokonać zdecydowanego wyboru płci przeciwnej do metrykalnej
lub zdecydować się na biseksualizm.
Walka przeciwko homofobii to wielki projekt Biura Regionalnego WHO dla
Europy oraz BZgA (Bundeszentrale für gesundheitliche Aufklärung)
Federalnego Centrum Edukacji Zdrowotnej. Został on szeroko opisany w
kolejnej pozycji: „Standardy edukacji seksualnej w Europie. Podstawowe
zalecenia dla decydentów oraz specjalistów zajmujących się edukacją i
zdrowiem”.
Oto komplet materiałów do polskich szkół opracowanych za pieniądze
pochodzące z unijnych organizacji, które pomogą polskiemu społeczeństwu
wyeliminować z codziennego języka patologiczne określenia: „normalny
mężczyzna/normalna kobieta” oraz „genetyczna kobieta/genetyczny
mężczyzna” i dokonać depatologizacji pojęć: transpłciowy,
transseksualny, biseksualny, homoseksualny. Oczywiście nietrudno
domyślić się, że według europejskich ideologów gender największym
wrogiem tak zwanej równości płci i depatologizacji pojęć odnoszących
się do płci jest religia i kultura judeochrześcijańska z jej Dekalogiem
oraz nauką o ludzkiej miłości, małżeństwie, rodzicielstwie i rodzinie.
Propozycje wychowawcze w przedstawionych publikacjach to dla nas, ludzi
wierzących, próba aroganckiego zawłaszczania dzieci przez instytucje
państwowe, manipulacja społeczeństwem, przemoc psychiczna i religijna
wobec dzieci oraz zwyczajna demoralizacja już od przedszkola.
Uczmy się na cudzych błędach; tych, które popełnili wierzący wielu
krajów zachodnich, gdy całymi latami biernie przypatrywali się temu, co
poczynali w sprawach małżeństwa, rodziny i wychowania dzieci politycy i
mianowani przez nich urzędnicy za pieniądze z podatków. Gdy bowiem
parlament uchwali prawo, rząd mianuje odpowiedniego ministra edukacji,
a ten sformułuje podstawy programowe dla szkół, zatwierdzi podręczniki
i wyedukuje nauczycieli, protesty uliczne już niewiele dadzą.
Edukacyjnego walca, uruchamianego latami przez określone ideologie, nie
da się tak łatwo zatrzymać. Przerabialiśmy to przecież w XX wieku.
Niech zatem rodzice teraz, gdy nie jest za późno, zainteresują się tym,
w jaki sposób politycy chcą wychowywać w przyszłości ich dzieci.
Kościół pomaga rodzicom, ale ich nie zastępuje. Listy protestacyjne
hierarchii czytane w kościołach lub kierowane do urzędników nie mają
większego wpływu na sprawy społeczne.
Konieczny jest spokojny, pokojowy, ale jednoznaczny i zdecydowany
nacisk na ludzi, których wybieramy w wolnych wyborach. Nie po to dajemy
im władzę, by niszczyli nasze rodziny i demoralizowali dzieci w
szkołach, ale po to, by służyli nam według drogich nam wartości
społecznych, kulturowych, moralnych i religijnych. Politycy i ich
urzędnicy, dla których wytyczne obcych europejskich instytucji są
ważniejsze od fundamentalnych praw i potrzeb własnego społeczeństwa,
tracą mandat do sprawowania władzy. Jeżeli w imię utrzymania się przy
niej gotowi są sprzedać, na rozkaz unijnych urzędników, nasze
najświętsze ludzkie wartości i pojęcia: miłości, małżeństwa, rodziny,
ojcostwa, macierzyństwa, winni obawiać się naszego słusznego oburzenia,
które zawsze można wyrazić w sposób pokojowy. Wymaga to jednak naszego
zainteresowania i zaangażowania.