O DUCHOWYM DZIEDZICTWIE ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II
I. DUCHOWE DZIEDZICTWO ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II. Autor: Ksiądz Mieczysław Piotrowski TChr
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/milujciesie201402_kanonizacja.html
„Miłujcie się!” 2-2014
Kanonizacja Jana Pawła II na nowo uświadamia bogactwo duchowego
dziedzictwa, które nam zostawił: przykład świętego życia oraz skarb
papieskiego nauczania, zapisany na 85 tysiącach stron.
Ojciec Święty Jan Paweł II w sposób nieustraszony głosił Prawdę
Objawioną, nie schlebiał słuchaczom i nie szukał poklasku. Z wielką
odwagą i miłością przekazywał najbardziej lekceważone i wzgardzone w
dzisiejszym świecie prawdy wiary. Szedł pod prąd, nie godząc się na
żadne kompromisy w sprawach wiary i moralności. Przypomnijmy niektóre z
tych Bożych prawd, których nauczał św. Jan Paweł II.
Najistotniejsze orędzie
Najważniejsze
wezwanie i orędzie święty Jan Paweł II skierował do nas zaraz na
początku swojego pontyfikatu: „Trzeba się zawsze modlić, a nigdy nie
ustawać (por. Łk 18,1), powiedział Pan Jezus. Módlcie się i
kształtujcie poprzez modlitwę swoje życie. Nie samym chlebem żyje
człowiek (Mt 4,4) i nie samą doczesnością, i nie tylko poprzez
zaspokajanie doczesnych – materialnych potrzeb, ambicji, pożądań,
człowiek jest człowiekiem... Nie samym chlebem żyje człowiek, ale
wszelkim słowem, które pochodzi z ust Bożych. Jeśli mamy żyć tym
słowem, słowem Bożym, trzeba "nie ustawać w modlitwie!". Może to być
nawet modlitwa bez słów. Niech z tego miejsca do wszystkich, którzy
mnie słuchają tutaj albo gdziekolwiek, przemówi proste i zasadnicze
papieskie wezwanie do modlitwy. A jest to wezwanie najważniejsze.
Najistotniejsze orędzie!” (7 czerwca 1979 r.).
Nie mogą się wymówić od winy
Św. Jan Paweł II
podkreśla fakt, że teksty Pisma św. wyraźnie mówią o tym, że „człowiek
zdolny jest do poznania Boga samym rozumem: zdolny jest do pewnej
"wiedzy" o Bogu, chociaż nie jest to wiedza bezpośrednia. A zatem obok
"wierzę" znajduje się jakieś "wiem". To "wiem" dotyczy istnienia Boga,
a także do pewnego stopnia Jego istoty” (20 marca 1985 r.).
Św. Jan
Paweł II wskazuje na teksty Pisma św. które mówią, jakie są główne
powody ateizmu. W Księdze Mądrości czytamy, że „Głupi [już] z natury są
wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali
poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła, nie poznali Twórcy. (…) Bo
z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich
Stwórcę” (13,1.5).
Św. Paweł stwierdza: „To bowiem, co o Bogu można
poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od
stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga
oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że
nie mogą się wymówić od winy” (Rz 1,19-20). Kto? Ci, „którzy przez
nieprawość nakładają prawdzie pęta” (Rz 1,18). Grzechy tak potrafią
zniewolić umysł i serce człowieka, że odrzuca on prawdę o istnieniu
Boga. Święty Paweł pisze, że przez swoje grzechy „znikczemnieli w
swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za
mądrych, stali się głupimi” (Rz 1, 21-22).
Św. Jan Paweł II wyjaśnia, że „według Biblii tego rodzaju głupota
niesie z sobą zagrożenie dla życia. Głupiec bowiem łudzi się, że
posiada rozległą wiedzę, ale w rzeczywistości nie potrafi skupić uwagi
na sprawach istotnych. Nie pozwala mu to zaprowadzić ładu we własnym
umyśle (por. Prz 1,7), ani przyjąć właściwej postawy wobec samego
siebie i najbliższego otoczenia. Gdy wreszcie posuwa się do
stwierdzenia, że "Boga nie ma" (por. Ps 14[13],1), ujawnia z całkowitą
jasnością, jak znikoma jest jego wiedza i jak daleko mu jeszcze do
pełnej prawdy o rzeczach, o ich pochodzeniu i przeznaczeniu” (Fides et
ratio, 18); „Jeżeli człowiek mimo swej inteligencji nie potrafi
rozpoznać Boga jako Stwórcę wszystkiego, to przyczyną jest nie tyle
brak właściwych środków, ile raczej przeszkody wzniesione przez jego
wolną wolę i grzech” – wyjaśnia św. Jan Paweł II (Fides et ratio, 19).
W katechezie wygłoszonej 17 lipca 1985 roku św. Jan Paweł II stwierdza,
iż „wielu uczonych, zarówno obecnie, jak i w przeszłości, uważa, że
rygory poszukiwań naukowych oraz szczere i radosne uznanie istnienia
Boga nie tylko mogą iść w parze, ale także tworzyć doskonałą całość”.
Papież przypomniał o sondażu, który objął 398 najwybitniejszych
uczonych w świecie. Po zbadaniu jego wyników okazało się, „że tylko 16
spośród nich uważa się za niewierzących, 15 za agnostyków i 367 za
wierzących” (por. A. Eymieu, La part des croyants dans les progrés de
la science, s. 274).
Tak więc ogromną większość najwybitniejszych naukowców stanowią ludzie głęboko wierzący.
U ludzi prawych, którzy szczerze dążą do poznania prawdy, rozum i wiara
wzajemnie się uzupełniają i tworzą harmonijną jedność. Św. Jan Paweł II
nauczał, że poznanie Boga, który objawia całą prawdę o sobie, dokonuje
się tylko na płaszczyźnie wiary – poprzez nawiązanie z Nim osobistej
relacji miłości. To sam Bóg objawił nam, że jest jeden w trzech
Osobach, że „przez Chrystusa, Słowo Wcielone, ludzie mają dostęp do
Ojca w Duchu Świętym i stają się uczestnikami Boskiej natury” (Dei
verbum, 2), że zaprasza nas do zjednoczenia się z Nim w miłości. Te i
inne prawdy, które objawił nam Bóg, poznaje się tylko na płaszczyźnie
wiary wspomaganej rozumem, „wiary, która działa przez miłość” (Ga 5,6).
Św. Jan Paweł II podkreśla, że „to właśnie wiara pozwala każdemu jak
najlepiej wyrazić swoją wolność. Innymi słowy, wolność nie wyraża się w
dokonywaniu wyborów przeciw Bogu. Czyż można bowiem uznać, że
autentycznym przejawem wolności jest odmowa przyjęcia tego, co pozwala
na realizację samego siebie? Akt wiary jest najdonioślejszym wyborem w
życiu człowieka; to w nim bowiem wolność dochodzi do pewności prawdy i
postanawia w niej żyć” (Fides et ratio, 13).
Żyć wiarą w Boga to codziennie całkowicie zawierzać Mu siebie, to
bezgranicznie Mu ufać oraz pełnić Jego wolę, wyrażoną w przykazaniach,
prawie moralnym, w nauczaniu Kościoła, w tekstach Pisma św., w głosie
prawego sumienia. Człowiek wierzący modli się codziennie, unika
wszystkiego, co ma choćby pozór zła (1 Tes 5,22), a kiedy upadnie w
grzechu, to natychmiast przystępuje do sakramentu pokuty, aby
doświadczyć cudu Bożego Miłosierdzia: przebaczenia wszystkich grzechów.
Być człowiekiem sumienia
Ojciec Święty Jan
Paweł II pytał nas o stan naszych sumień. Przypomniał, że „Sobór
Watykański II nazywa sumienie najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium
człowieka i wyjaśnia: "W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo,
którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i
którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i
czynienia dobra a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: czyń to, a
tamtego unikaj" (Gaudium et spes, 16).
Sumienie jest dla każdego człowieka sprawą o zasadniczym znaczeniu.
Jest ono naszym wewnętrznym przewodnikiem i jest także sędzią naszych
czynów. Jakże ważne jest więc, aby nasze sumienia były prawe, aby ich
osądy były oparte na prawdzie, aby dobro nazywały dobrem, a zło - złem.
Aby umiały „rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu
przyjemne i co doskonałe” (Rz 12,2) (…) Być człowiekiem sumienia –
mówił Jan Paweł II - to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji
swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest
on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i
pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na
zło, w myśl słów św. Pawła: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem
zwyciężaj!" (Rz 12,21). Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od
siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać.
Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie królestwa
Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w
naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy, i w całej
Ojczyźnie; to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za
sprawy publiczne; troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na
biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: "Jeden
drugiego brzemiona noście" (Ga 6,2)”.
Ojciec św. apelował, aby nasze sumienia „nie ulegały demoralizacji, aby
nie poddawały się prądom moralnego permisywizmu, aby umiały odkryć
wyzwalający charakter wskazań Ewangelii i Bożych przykazań, aby umiały
wybierać, pamiętając o Chrystusowej przestrodze: "Cóż bowiem za korzyść
stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż
może dać człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mk 8,36-37) ” (Skoczów 22
maja 1995).
Największy skarb
2 czerwca 1979 roku
Ojciec Święty Jan Paweł II przypomniał nam, że największym skarbem
naszego narodu i ludzkości jest Kościół katolicki, który daje nam
„Chrystusa – to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej i podstawowej
rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca
zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może sam siebie do
końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani
jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i
ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez
Chrystusa… I dlatego Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w
jakimkolwiek miejscu na ziemi.”
Ojciec Święty mówił, że to wszystko, co w naszej narodowej tradycji i
kulturze jest najlepsze i najcenniejsze, zakorzenione jest w
Chrystusie. „Ten stary dąb tak urósł, a wiatr go żaden nie obalił, bo
korzeń jego jest Chrystus” (ks. Piotr Skarga).
Z okazji kanonizacji Jana Pawła II trzeba postawić sobie pytanie: jaki
jest mój stosunek do Chrystusa i Kościoła? Wiemy z objawienia, że Bóg,
stając się w Chrystusie prawdziwym człowiekiem, w swoim ziemskim życiu,
śmierci i zmartwychwstaniu definitywnie pokonał wszelki grzech i
śmierć, jednocząc grzesznych ludzi ze sobą, czyli tworząc wspólnotę
Kościoła. Kościół jest wspólnotą szczególnego rodzaju. Pismo Święte
określa ją jako Mistyczne Ciało Chrystusa: „Czyż nie wiecie, że ciała
wasze są członkami Chrystusa?” (1Kor 6,15); „Jak bowiem w jednym ciele
mamy wiele członków, a nie wszystkie członki spełniają tę samą czynność
– podobnie wszyscy razem tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy z
osobna jesteśmy nawzajem dla siebie członkami.” (Rz 12,4-5).
Tak więc to sam Chrystus „jest Głową Ciała – Kościoła” (Kol 1,18).
Natomiast my, grzeszni ludzie, jesteśmy członkami Jego Mistycznego
Ciała (por. 1Kor 12,27). Kościół katolicki to Zmartwychwstały Chrystus
i my – wszyscy biedni grzesznicy, którzy potrzebujemy Jego miłosierdzia.
Zmartwychwstały Chrystus powołuje do wspólnoty ze Sobą, we wspólnocie
Kościoła, grzeszników potrzebujących zbawienia (Mt 9,13). Tak więc
Kościół jest święty, bo Jego Głową jest Chrystus, ale składa się z
grzeszników, których Zbawiciel wyzwala z niewoli grzechów i czyni
świętymi. Chrystus zawsze kocha grzesznika, ale nienawidzi grzechu
dlatego, że sprowadza on na człowieka największe nieszczęście.
Jest niemożliwe osiągnięcie pełni człowieczeństwa i pełni szczęścia bez
zjednoczenia z Chrystusem, a to dokonuje się tylko w Jego Mistycznym
Ciele, którym jest Kościół. Tylko we wspólnocie Kościoła możemy
doświadczyć wszechmocnej miłości Chrystusa w sakramentach pokuty i
Eucharystii, tylko tam w pełni można się spotkać z Jego żywą Osobą. Kto
odrzuca Kościół, odrzuca Chrystusa; kto nienawidzi Kościoła, nienawidzi
Chrystusa, który kocha i pragnie zbawić wszystkich. Kościół Chrystusowy
jest największym skarbem dla każdego człowieka i całej ludzkości.
Historia poszczególnych pokoleń ludzi Kościoła jest historią
dramatycznego zmagania się dobra ze złem, historią nawróceń, męczeństwa
za wiarę, heroicznej wiary i świętości, ale także historią ludzkich
słabości, upadków i grzechów. Trzeba pamiętać, że ci wszyscy, którzy
przez grzech zdradzają Chrystusa, stają się martwymi członkami
Kościoła. Judaszowe zdrady w różnoraki sposób powtarzają się w każdym
pokoleniu, ale Chrystus w swoim Mistycznym Ciele nieustannie prowadzi
nas drogą zbawienia, wierny swej obietnicy: „oto Ja jestem z wami przez
wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28,20). „Ty jesteś Piotr
(czyli skała), i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go
nie przemogą” (Mt 16,18).
Żadnego grzechu nie można bagatelizować, ponieważ jest największym złem
dla człowieka i największym wrogiem Kościoła. Jednak należy pamiętać,
że Chrystus założył Kościół i jest w Nim stale obecny, aby
przezwyciężać wszelki grzech. Dlatego taka krytyka grzeszników w
Kościele, która prowadzi do potępienia, pogardy i odrzucenia samego
Kościoła jest bez wątpienia dziełem szatana. Bo czyż można odrzucić
Chrystusa i Jego Mistyczne Ciało – czyli Kościół dlatego, że Judasz
zdradził?
Ojciec Święty Jan Paweł II pytał nas 10 czerwca 1979 r. w Krakowie:
„Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje
człowieka? Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może
powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale –
pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego – wolno? Jaki argument
rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i
bliźnim, i Rodakom, i Narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć – nie
– temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat? Temu, co stworzyło
podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło”.
Kościół jest (zatem) największym skarbem ludzkości i naszego narodu, bo
jest Mistycznym Ciałem Chrystusa, którego Głową jest sam Zbawiciel, a
my – wszyscy grzesznicy jesteśmy Jego członkami. Tylko w tej wspólnocie
uobecnia się nasze zbawienie, przebaczenie wszystkich grzechów,
ostateczne zwycięstwo miłości Chrystusa nad szatanem, grzechem i
śmiercią. Kościół jest więc naszą wspólnotą, do której należymy –
Ciałem, którego mamy być żywymi członkami. Odrzucenie i nienawiść do
Kościoła jest zawsze znakiem głębokiej duchowej patologii i zniewolenia
przez siły zła. Normalny człowiek nigdy nie odnosi się „z nienawiścią
do własnego ciała, lecz każdy je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus –
Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała” (Ef 5,29).
Grzechy wołające o pomstę do nieba
Św. Jan Paweł II
uświadamia nam, że „stoimy wobec nadludzkiego, dramatycznego zmagania
między złem i dobrem, między śmiercią i życiem, między "kulturą
śmierci" i "kulturą życia".” (EV 28).
1. Aborcja
Św. Jan Paweł II z mocą głosił objawioną przez Boga prawdę o świętości
ludzkiego życia, które „należy wyłącznie do Boga: kto podnosi rękę na
życie człowieka, podnosi niejako rękę na samego Boga” (EV 9).
Podkreślał, że życie każdego człowieka rozpoczyna się w momencie
poczęcia. Jest to fakt naukowy, niezależny od wierzeń religijnych i
ideologii. Kto ten fakt odrzuca, ten ma zdeprawowane sumienie, które
przestało odróżniać dobro od zła. Niestety, „znaczna część dzisiejszego
społeczeństwa – stwierdza Jan Paweł II – składa się z ludzi, "którzy
przez nieprawość nakładają prawdzie pęta" (Rz 1,18): odwracając
się od
Boga i mniemając, że mogą zbudować ziemską społeczność bez Niego,
"znikczemnieli w swoich myślach", tak że "zaćmione zostało bezrozumne
ich serce" (Rz 1,21); "podając się za mądrych, stali się głupimi" (Rz
1,22) (…). Jeżeli sumienie, które jest okiem dającym światło duszy
(por. Mt 6,22-23), nazywa "zło dobrem, a dobro złem" (por. Iz 5,20),
znaczy to, że weszło już na drogę niebezpiecznej degeneracji i
całkowitej ślepoty moralnej” (EV 24).
Św. Jan Paweł II nazwał przerywanie ciąży odrażającą zbrodnią (EV 58) i
ogłosił: „Dlatego mocą Chrystusowej władzy udzielonej Piotrowi i jego
Następcom, w komunii z biskupami Kościoła Katolickiego, potwierdzam, że
bezpośrednie i umyślne zabójstwo niewinnej istoty ludzkiej jest zawsze
aktem głęboko niemoralnym” (EV 57), (…) a „przerwanie ciąży jest –
niezależnie od tego, w jaki sposób zostaje dokonane – świadomym i
bezpośrednim zabójstwem istoty ludzkiej w początkowym stadium jej
życia, obejmującym okres między poczęciem a narodzeniem. (…) Tym, kto
zostaje zabity, jest istota ludzka u progu życia, a więc istota
najbardziej niewinna, jaką w ogóle można sobie wyobrazić: nie sposób
uznać jej za napastnika, a tym bardziej za napastnika
niesprawiedliwego!” (EV 58).
Św. Jan Paweł II wskazuje na fakt, „że w pierwszych wiekach zabójstwo
zaliczano do grupy trzech największych grzechów – wraz z apostazją i
cudzołóstwem – i że skruszony zabójca musiał odbyć wyjątkowo długą i
uciążliwą pokutę publiczną, zanim udzielono mu przebaczenia i ponownie
przyjęto do wspólnoty kościelnej” (EV 54). „Nie powinno to dziwić,
ponieważ zabójstwo ludzkiej istoty, która jest obrazem Bożym, stanowi
grzech szczególnie ciężki. Tylko Bóg jest Panem życia!” (EV 55).
2. Zabijanie poczętych dzieci przy stosowaniu metody in vitro i eksperymentach medycznych
Św. Jan Paweł II nauczał, że różne techniki sztucznej reprodukcji, w
tym metoda in vitro, są nie do przyjęcia z moralnego punktu widzenia,
ponieważ następuje tu oddzielenie prokreacji „od prawdziwie ludzkiego
kontekstu aktu małżeńskiego, a ponadto (…) wytwarza się większą liczbę
embrionów, niż to jest konieczne dla przeniesienia któregoś z nich do
łona matki, a następnie te tak zwane embriony nadliczbowe są zabijane
lub wykorzystywane w badaniach naukowych, które mają rzekomo służyć
postępowi nauki i medycyny, a w rzeczywistości redukują życie ludzkie
jedynie do roli "materiału biologicznego", którym można swobodnie
dysponować” (EV 14).
Ojciec Święty zdecydowanie potępił i nazwał „przestępstwem przeciw
godności istot ludzkich” wszelkie wykorzystywanie embrionów i płodów
ludzkich do eksperymentów medycznych, „jako źródła organów albo tkanek
do przeszczepów”, ponieważ „mają prawo do takiego samego szacunku jak
dziecko już narodzone i jak każdy człowiek (…); zabójstwo niewinnych
istot ludzkich, nawet gdy przynosi korzyść innym, jest aktem absolutnie
niedopuszczalnym” (EV 63).
3. Eutanazja
Ojciec Święty podkreślał, że eutanazja jest jednym „z najbardziej
niepokojących objawów "kultury śmierci", szerzącej się zwłaszcza w
społeczeństwach dobrobytu, charakteryzujących się mentalnością
nastawioną na wydajność, według której obecność coraz liczniejszych
ludzi starych i niesprawnych wydaje się zbyt kosztowna i uciążliwa” (EV
64). Mocą Chrystusowej władzy udzielonej Piotrowi i jego następcom Jan
Paweł II ogłosił, że „eutanazja jest poważnym naruszeniem Prawa Bożego
jako moralnie niedopuszczalne dobrowolne zabójstwo osoby ludzkiej. (…)
Praktyka eutanazji zawiera – zależnie od okoliczności – zło cechujące
samobójstwo lub zabójstwo” (EV 65).
„Szczytem zaś samowoli i niesprawiedliwości jest sytuacja, w której
niektórzy – na przykład lekarze lub prawodawcy – roszczą sobie władzę
decydowania o tym, kto ma żyć, a kto powinien umrzeć. Pojawia się tu
znów pokusa z Edenu: stać się jak Bóg, "poznając dobro i zło" (por. Rdz
3,5)” (EV 66). „Nic i nikt nie może dać prawa do zabicia niewinnej
istoty ludzkiej, czy to jest embrion, czy płód, dziecko czy dorosły,
człowiek stary, nieuleczalnie chory czy umierający. Ponadto nikt nie
może domagać się̨, aby popełniono ten akt zabójstwa wobec niego samego
lub wobec innej osoby powierzonej jego pieczy, nie może też
bezpośrednio ani pośrednio wyrazić na to zgody. Żadna władza nie ma
prawa do tego zmuszać ani na to przyzwalać” (EV 57);
„Przerywanie ciąży i eutanazja są zatem zbrodniami, których żadna
ludzka ustawa nie może uznać za dopuszczalne. Ustawy, które to czynią,
nie tylko nie są w żaden sposób wiążące dla sumienia, ale stawiają
wręcz człowieka wobec poważnej i konkretnej powinności przeciwstawienia
się im poprzez sprzeciw sumienia (...) Tak więc w przypadku prawa
wewnętrznie niesprawiedliwego, jakim jest prawo dopuszczające
przerywanie ciąży i eutanazję, nie wolno się nigdy do niego stosować
ani uczestniczyć w kształtowaniu opinii publicznej przychylnej takiemu
prawu, ani też okazywać mu poparcia w głosowaniu” (EV 73).
Każdy, kto w jakikolwiek sposób przyczynia się do zabójstwa poczętych
dzieci, czy to przez aborcję, czy przez metodę in vitro, podlega karze
ekskomuniki. „Ekskomunika – pisze Jan Paweł II – obejmuje wszystkich,
którzy dopuszczają się tego przestępstwa, wiedząc, jaką jest obłożone
karą, a więc także tych współsprawców, bez których udziału to
przestępstwo nie zostałoby popełnione. Za pomocą takiej surowej kary
Kościół wskazuje na to przestępstwo jako na jedno z najcięższych i
najbardziej niebezpiecznych, zachęcając sprawcę do gorliwego
poszukiwania drogi nawrócenia. W Kościele bowiem kara ekskomuniki
wymierzana jest po to, aby w pełni uświadomić winnemu powagę
popełnionego grzechu, a z kolei by doprowadzić go do koniecznego
nawrócenia i pokuty” (EV 62).
Opracował ks. Mieczysław Piotrowski TChr
- Módlcie się i kształtujcie poprzez modlitwę swoje życie.
- Aby nasze sumienia były prawe, aby ich osądy oparte były na prawdzie, aby dobro nazywały dobrem, a zło – złem.
- Być człowiekiem sumienia to znaczy w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać.
- Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać.
- To wszystko, co w naszej narodowej tradycji i kulturze jest najlepsze i najcenniejsze, zakorzenione jest w Chrystusie.
- Kościół jest święty, bo Jego Głową jest Chrystus, ale składa się z grzeszników.
- Kto odrzuca Kościół odrzuca Chrystusa; kto nienawidzi Kościół, nienawidzi Chrystusa.
- „Głupi [już] z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga” (Mdr 13, 1).
- Gdy posuwa się do stwierdzenia, że "Boga nie ma", ujawnia z całkowitą jasnością, jak znikoma jest jego wiedza.
- Wiara pozwala każdemu jak najlepiej wyrazić swoją wolność
- Kto podnosi rękę na życie człowieka, podnosi niejako rękę na samego Boga (EV 9).
- Zabójstwo ludzkiej istoty, która jest obrazem Bożym, stanowi grzech szczególnie ciężki.
- Eutanazja jest poważnym naruszeniem Prawa Bożego jako moralnie niedopuszczalne dobrowolne zabójstwo osoby ludzkiej.
II. SUMIENIE W NAUCZANIU ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II - cz.1...16
Autor:
Ksiądz Profesor Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL
1. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (1). Autor: Ksiądz Profesor Tadeusz Guz
http://naszdziennik.pl/mysl/145141,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-1.html?t=9
W tym roku mija 20. rocznica wizyty apostolskiej Ojca Świętego Jana
Pawła II w Skoczowie, gdzie nasz Naród wraz z Papieżem Polakiem wyrażał
wspólne dziękczynienie Trójcy Przenajświętszej za dar kanonizacji
kapłana Jana Sarkandra, który pomimo fałszywego oskarżenia ze strony
czeskich protestantów i dokonanych na nim tortur pozostał do końca
wierny Bogu, Kościołowi Chrystusowemu, zbudowanemu na św. Piotrze,
tajemnicy spowiedzi św. i pozostałym sakramentom św. oraz wierny
swojemu chrześcijańskiemu sumieniu aż do męczeńskiej śmierci, za co
otrzymał koronę osobistej świętości.
Drugim motywem skłaniającym do podjęcia tego centralnego tematu w
aktualnym stanie duchowości naszego Narodu i społeczeństwa w Polsce
jest jedno z ostatnich orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, które
dotyczy „klauzuli sumienia” jako „zgodnej z Konstytucją
Rzeczypospolitej Polskiej”, czyli z jej art. 53, który brzmi: „Każdemu
zapewnia się wolność sumienia […]”. Ten akt Trybunału Konstytucyjnego
istotnie umacnia nasz polski porządek prawno-moralny na drodze ku
doskonalszej praworządności w całym państwie i poza jego granicami.
Z pewnością dla nikogo z myślących w naszej Ojczyźnie nie jest żadną
tajemnicą, że kwestia sumienia powinna stać się przedmiotem
intensywnych i wielopłaszczyznowych analiz i dyskusji, ponieważ
jesteśmy na początku XXI wieku – po przeżyciu wieku XX jako
najtragiczniejszego w całej historii świata w aspekcie łamania sumień i
bytowego unicestwiania jednostek oraz całych społeczności – zarówno
wewnątrz naszej kultury polskiej, jak i w wymiarze globalnym zbyt
często konfrontowani z rozlicznymi faktami łamania sumień i to nie
tylko w sensie politycznym, o czym pisze Jan Paweł II w encyklice
„Veritatis splendor”, przypominając nam prawdę o pochodzeniu naszego
ludzkiego sumienia od Objawionego Pana Boga w Trójcy Świętej Jedynego.
Bóg Stwórca i Odkupiciel – źródłem sumienia
Papież z Polski z
mocą ducha naucza o tym, że „tylko Bóg, najwyższe Dobro, stanowi
niewzruszoną podstawę i niezastąpiony warunek moralności, to znaczy
przykazań, zwłaszcza przykazań negatywnych, które zabraniają, zawsze i
w każdym przypadku, postępowania i czynów sprzecznych z osobową
godnością każdego człowieka. Tak więc najwyższe Dobro i dobro moralne
spotykają się w prawdzie: w prawdzie Boga Stwórcy i Odkupiciela oraz w
prawdzie człowieka przez Niego stworzonego i odkupionego”.
Zrozumieć sumienie można więc ostatecznie i doskonale tylko w jego
Boskim „Architekcie”, który powołując człowieka do istnienia z nicości,
daruje mu taką zdolność rozumu, nazwaną sumieniem, dzięki któremu
człowiek jako osoba, tzn. istota rozumna i wolna, może najpierw poznać,
a następnie realizować swoje człowieczeństwo w sensie jednostkowym i
społecznym na gruncie prawdy i dobra, czyli takich ideałów, które swój
Prawzór mają w wiecznie najdoskonalszej Prawdzie i wiecznie
najdoskonalszym Dobru, czyli w samym Bogu Ojcu, Synu Bożym i Duchu
Świętym. Sumienie wraz z całym człowiekiem, pochodząc od Stwórcy,
zachowuje Go w swoim wnętrzu.
Sumienie jest zatem drogą, na której Pan Bóg pozostaje w przyjaźni i
bliskości ze swoim wyjątkowym dziełem, aby człowiek poznał, jak żyć,
jak postępować, jak pracować, jak się uczyć, jak tworzyć, jak cierpieć,
jak umierać, aby „osiągnąć życie wieczne”.
Sumienie – domem „obecności” Bożej
Jan Paweł II Wielki
ukazuje ścisły związek pomiędzy Stwórcą i stworzeniem osobowym i
argumentuje tak: skoro „Bóg jest duchem”, to „równocześnie zaś, w
sposób tak przedziwny nie tylko przybliża się do tego świata, ale jest
w nim obecny, staje się poniekąd względem niego ’immanentny’, przenika
go i ożywia od wewnątrz. Odnosi się to w szczególności do człowieka:
Bóg jest w jego wnętrzu jako myśl, sumienie, serce; jest to
rzeczywistość psychologiczna i ontologiczna, którą rozważając św.
Augustyn powiedział o Nim: ’Ty byłeś bardziej wewnątrz mnie niż to, co
we mnie najbardziej osobiste’. Słowa te ułatwiają nam lepsze
zrozumienie słów Jezusowych, wypowiedzianych do Samarytanki: ’Bóg jest
duchem’. Tylko Duch może być ’bardziej wewnątrz mnie niż to, co we mnie
najbardziej osobiste’, czy to w istnieniu, czy w doświadczeniu
duchowym, tylko Duch może być bardzo immanentny w stosunku do człowieka
i do świata, pozostając nienaruszonym i niezmienionym w swej absolutnej
transcendencji”.
To jest cud Bytu Boga-Ducha, że jest On zarazem w sobie samym jako
Wiecznym i Trójosobowym oraz w człowieku, który pojawia się z Jego Woli
stwórczej i żyje w czasie, ale z permanentną czujnością duchową nad
Jego Obecnością oraz takim dopasowaniem wszystkiego, co nas, ludzi,
stanowi, aby urzeczywistnić tę realnie możliwą do osiągnięcia przez
każdego człowieka jako człowieka perspektywę egzystencji w wiecznym
Królestwie Niebieskim. To jest bytowanie w sensie „homo viator”, czyli
„człowieka w drodze” ku wiecznemu Domowi Boga Ojca, nad którym skupia
się m.in. Gabriel Marcel w swoich cennych dla tej problematyki
rozprawach filozoficznych.
Bez Boga w sumieniu marsz ku tyranii i śmierci
Ojciec Święty, w
swoim głęboko opartym na wielkiej tradycji naukowej i eklezjalnej
nauczaniu, przypomina, że „tylko na fundamencie tej prawdy” o
pochodzeniu człowieka i jego sumienia od Boga Kreatora „można budować
odnowione społeczeństwo i rozwiązać najbardziej złożone i poważne
problemy, które nim wstrząsają, a przede wszystkim przezwyciężyć różne
formy totalitaryzmu, aby otworzyć drogę wiodącą ku autentycznej
wolności osoby”, a nie ulegać coraz to nowszym ideologiom zniewalania
ludzkich sumień.
Czyż do takich nie należą dzisiaj wywodzący się z
socjalistyczno-komunistycznych ideologii neomarksistowski i także
totalnie ideologiczny genderyzm i homoseksualizm, które pod pozorem
„wyzwolenia” zniewalają obiektywnie wiele sumień i pogrążają je w
przepaściach niszczącego „pożądania oczu, pożądania ciała i pychy
żywota”, których finałem będzie wieczna rozłąka z Panem wszechrzeczy,
czyli śmierć? Strategia „pożądania”, wyrosła na popiołach pogardy,
odrzucenia i innych negacji Boga, zawsze prowadziła do totalitaryzmu,
który dzisiaj przyjmuje kształt genderyzmu globalnego, jak ongiś
nazistowski rasizm niemiecki czy materialistyczny komunizm sowiecki.
Święty Jan Paweł II w encyklice „Centesimus annus” nazywa skutki takiej
postawy antyboskiej i antyludzkiej po imieniu: „Totalitaryzm rodzi się
z negacji obiektywnej prawdy: jeżeli nie istnieje prawda
transcendentna, przez posłuszeństwo której człowiek zdobywa swą pełną
tożsamość, to nie istnieje też żadna pewna zasada, gwarantująca
sprawiedliwe stosunki pomiędzy ludźmi. Istotnie, ich klasowe, grupowe i
narodowe korzyści nieuchronnie przeciwstawiają jednych drugim. Jeśli
się nie uznaje prawdy transcendentnej, triumfuje siła władzy i każdy
dąży do maksymalnego wykorzystania dostępnych mu środków, do narzucenia
własnej korzyści czy własnych poglądów, nie bacząc na prawa innych. […]
Tak więc nowoczesny totalitaryzm wyrasta z negacji transcendentnej
godności osoby ludzkiej, będącej widzialnym obrazem Boga
niewidzialnego, i właśnie dlatego z samej swej natury podmiotem praw,
których nikt nie może naruszać: ani jednostka czy grupa, ani też klasa,
naród lub państwo. Nie może tego czynić nawet większość danego
społeczeństwa, zwracając się przeciw mniejszości, spychając ją na
margines, uciskając, wyzyskując czy usiłując unicestwić”.
Dlaczego polityka światowa nie radzi sobie w tych dniach z problemem
ideologii gender czy kryzysem krajów arabskich? Ponieważ polityka
supermocarstw nie bazuje na prawdzie o Bogu i człowieku. I tak długo
nie będziemy sobie jako ludzkość radzić z zewnętrzną i wewnętrzną
stroną naszego bytowania, jak długo prawdziwy Pan Bóg będzie
poniewierany, spychany dosłownie na śmietnik dziejów świata, jak długo
człowiek będzie sobie wymyślał bogów, którzy nie są mu w niczym
pomocni, poza tworzeniem nowych iluzji na śmiercionośnym gruncie
diabelskiej pychy.
Ochronić sumienie – polską racją stanu
Wola wzmacniania,
rozwijania, zabezpieczania, względnie ratowania naszego Narodu i
Ojczyzny, państwa i Kościoła przed współczesnymi niebezpieczeństwami
powinna wyzwolić we wszystkich Polakach pragnienie umocnienia naszych
sumień Bogiem i wszystkim, co Go stanowi, oraz pracować nad tym, aby ta
duchowa jedność z Bogiem w naszym rozumie-sumieniu stale się umacniała
i oczyszczała, ponieważ – jak naucza Papież: „Osłabienie wrażliwości na
Boga i człowieka, wraz z wszystkimi tego zgubnymi konsekwencjami dla
życia, dokonuje się w głębi sumienia. Chodzi tu przede wszystkim o
sumienie każdego człowieka, który w swojej jedyności i
niepowtarzalności staje sam przed Bogiem. Ale w pewnym sensie chodzi tu
też o ’sumienie’ społeczeństwa: jest ono w jakiś sposób odpowiedzialne
nie tylko dlatego, że toleruje albo popiera zachowania wymierzone
przeciw życiu, ale także dlatego, iż kształtuje ’kulturę śmierci’,
posuwając się nawet do tworzenia i utrwalania prawdziwych ’struktur
grzechu’, wymierzonych przeciw życiu”, do których należą w pierwszym
rzędzie dzieciobójstwo, eutanazja, ale też i homoseksualizm, który
tylko dlatego nie może być prawem ludzkim ani też normą prawną, że jest
sprzeczny z naszą naturą człowieka stworzonego na „obraz i podobieństwo
Boga”. Promowanie homoseksualizmu czy genderyzmu w obecnej globalnej
rewolucji seksualnej jest równoznaczne z pogardą dla rozumu ludzkiego,
odrzuceniem nauki Pisma św. o człowieku jako „dziecku Bożym” i stanowi
akt niewiary w Boga jako „Stworzyciela Nieba i Ziemi”. Konkretyzacja
zaś tej słabości ludzkiej natury jest włączeniem się w zasadniczo
destrukcyjne moce szatana jako „ducha nieprawości” i obiektywną
sprzecznością z godnością, wolnością i prawem jako prawem, ponieważ
„pożądanie” nie jest prawem, lecz źródłem bezprawia. Stąd też
prawno-moralnym obowiązkiem każdego, duchownego i świeckiego, dziecka i
starca jest przezwyciężyć swoją osobistą słabość jak skutek grzechu
pierworodnego. Nigdy jeszcze nie było takiej masowej promocji
bezprawia, jak czyni się to w naszych czasach ze względu na nowe
możliwości komunikacji międzyludzkiej.
Poza Bogiem – „degeneracja i całkowita ślepota moralna”
Jan Paweł II
podkreśla w tym kontekście prawdę o tym, że „sumienie, zarówno
indywidualne, jak i społeczne, jest dziś narażone – między innymi na
skutek natarczywego oddziaływania wielu środków społecznego przekazu –
na bardzo poważne i śmiertelne niebezpieczeństwo: polega ono na
zatarciu granicy między dobrem a złem w sprawach dotyczących
fundamentalnego prawa do życia. Znaczna część dzisiejszego
społeczeństwa okazuje się, niestety, podobna do tego, które opisuje św.
Paweł w Liście do Rzymian. Składa się z ludzi, ’którzy przez nieprawość
nakładają prawdzie pęta’ (1,18): odwracając się od Boga i mniemając, że
mogą zbudować ziemską społeczność bez Niego, ’znikczemnieli w swoich
myślach’, tak że ’zaćmione zostało bezrozumne ich serce’ (1,21);
’podając się za mądrych, stali się głupimi’ (1,22), dopuszczają się
czynów zasługujących na śmierć i ’nie tylko je popełniają, ale nadto
chwalą tych, którzy je czynią’ (1,32). Jeżeli sumienie, które jest
okiem dającym światło duszy (por. Mt 6,22-23), nazywa ’zło dobrem, a
dobro złem’ (por. Iz 5,20), znaczy to, że weszło już na drogę
niebezpiecznej degeneracji i całkowitej ślepoty moralnej”, zamiast
sięgać po koronę wiecznej świętości i tym samym szczęśliwości bez
granic.
Ks. Jan Sarkander – świętym orędownikiem ludzi sumienia
W tym miejscu warto
zacytować zakończenie homilii świętego Papieża z Polski w Skoczowie, by
na nowo uświadomić sobie wielkość i świętość człowieka sumienia w
osobie ks. Jana Sarkandra: „I oto staje przed nami […] Chrystus – Dobry
Pasterz, a zarazem Chrystus – Baranek Boży, który życie swoje położył
za swoją owczarnię (por. Ap 7,9-14). To ten Chrystus był Mistrzem Jana
Sarkandra! To On nauczył go życie kłaść za własną owczarnię. Oto teraz
przyjmuje swojego wiernego ucznia w tajemnicy Świętych Obcowania.
Ogarnia go wiekuistą światłością obcowania z Bogiem – Ojcem, Synem i
Duchem Świętym – twarzą w twarz. Prowadzi go do najgłębszych źródeł
życia. My zaś, którzy uczestniczymy w tej Eucharystii – w tym
uroczystym dziękczynieniu za dar jego kanonizacji, pragniemy do tych
samych źródeł życia dojść, wpatrując się w jego wzór i ufając w jego
orędownictwo”.
2. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (2)
http://naszdziennik.pl/mysl/145551,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-2.html?t=9
Skąd człowiek jako człowiek, który stracił w raju widzenie i bliskość
Boga jako swojego Stwórcy, może czerpać pewność intelektualną, moralną
i każdego innego typu w sprawie Boskiego pochodzenia sumienia ludzkiego
i wszystkiego tego, co stanowi jego niezwykle precyzyjnie ukształtowaną
naturę prawno-moralną z takimi najwyższymi i niezmiennymi zasadami
prawnomoralnymi jak np. czyń dobro, a unikaj zła, dochowaj umowy, bądź
sprawiedliwy oraz także niezmiennymi normami moralnymi jak Dekalog wraz
z najważniejszymi przykazaniami miłości Boga i człowieka?
Jezus z Nazaretu – „kluczową prawdą” dla sumienia chrześcijańskiego
Zasadniczo zaskoczył
mnie na drodze badania naukowego filozofii nowożytnej i współczesnej
fakt, iż jej głównym przedmiotem zainteresowania jest Osoba i dzieło
Jezusa z Nazaretu. Ateistyczni encyklopedyści francuscy z Wolterem na
czele; protestanccy idealiści niemieccy, tacy jak: Kant, Fichte, Hegel,
Schelling; niemieccy materialistyczni socjaliści, jak np. Marks i
Engels, a także teoretycy i praktycy rewolucji socjalistycznego nazizmu
niemieckiego w Trzeciej Rzeszy Niemieckiej uczynili Osobę Chrystusa
głównym celem totalnej krytyki. Z tych negacji Chrystusa jako
prawdziwego Boga-Człowieka powstało w tym czasie na gruncie
wspomnianych i innych ideologii tyle form totalitaryzmu rewolucji
francuskiej, totalitaryzmu rewolucji socjalistyczno-komunistycznych we
Francji, Niemczech, Rosji czy Chinach, totalitaryzmu nazistowskiego
socjalizmu rasy germańskiej wraz z II wojną światową oraz totalitaryzmu
neomarksistowskiej rewolucji seksualnej na całym świecie, nazwanej
także rewolucją totalitarną ideologii gender zainicjowanej przez
neokomunistyczną „Szkołę Frankfurcką”. W tym kontekście ideologicznym
całkowitej negacji nie tylko Boga, lecz także negacji sumienia, duszy,
ducha i osoby ludzkiej św. Jan Paweł II przywołuje w swoim nauczaniu
najpierw Chrystusa jako „Odkupiciela człowieka”, czyli Tego, który
ratuje go ze zła jako zła poprzez swoją zbawienną dla nas Mękę, Śmierć
i Zmartwychwstanie: „W tym zbawczym wydarzeniu dzieje człowieka w Bożym
planie miłości osiągnęły swój zenit. Bóg wszedł w te dzieje, stał się –
jako człowiek – ich podmiotem, jednym z miliardów, a równocześnie
Jedynym! Ukształtował przez swe Wcielenie ten wymiar ludzkiego
bytowania, jaki zamierzył nadać człowiekowi od początku. Ukształtował w
sposób definitywny, ostateczny – w sposób Sobie tylko właściwy,
stosowny dla swej odwiecznej Miłości i Miłosierdzia, z całą Boską
wolnością – a równocześnie z tą szczodrobliwością, która pozwala nam
wobec grzechu pierworodnego i wobec całej historii grzechów ludzkości,
wobec manowców ludzkiego umysłu, woli i serca, powtarzać z podziwem te
słowa: ’O szczęśliwa wino, któraś zasłużyła mieć takiego i tak
potężnego Odkupiciela!’”. Co to oznacza dla historii naszych sumień i
ich wszystkich roztrzygnięć prawno-moralnych, że właśnie Chrystus jest
„Odkupicielem świata”, tzn. także „Odkupicielem” każdego ludzkiego
sumienia?
Przyjąć Jezusa Chrystusa w „głębi” własnego „sumienia”
Dla Jana Pawła II,
po poznaniu Jezusa jako odwiecznego Syna Boga Ojca i jedynie
prawdziwego Mesjasza w rozumie ochrzczonym, chodzi teraz o „jeden zwrot
ducha, jeden kierunek umysłu, woli i serca: ad Christum Redemptorem
hominis, ad Christum Redemptorem mundi. Ku Niemu kierujemy nasze
spojrzenie, powtarzając wyznanie św. Piotra: ’Panie, do kogóż
pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego’, bo tylko w Nim, Synu Bożym,
jest nasze zbawienie (J 6,68; por. Dz 4,8 nn.)”, bo tylko w Nim nasze
sumienie odzyskuje na nowo pierwotną precyzję oraz moc i siłę dla
realizacji opcji dobra oraz przezwyciężenia opcji zła. Każde zatem
sumienie otrzymuje w Chrystusie Zbawicielu realną propozycję
doskonałości prawno-moralnej, a to sumienie, które decyduje się na
chrzest św. nawet wtedy, gdy tę decyzję podejmują za niego rodzice,
uzyskuje szatę świętości, którą posiadali prarodzice: Adam i Ewa.
Sztuką chrześcijan jest więc pozwolić Chrystusowi „zstąpić” – „w głąb
ludzkich sumień, dotykając wewnętrznej tajemnicy człowieka, tej, którą
w języku biblijnym i pozabiblijnym również wyraża ’serce’.
Chrystus-Odkupiciel świata jest Tym, który dotknął w sposób jedyny i
niepowtarzalny tajemnicy człowieka, który wszedł w Jego ’serce’”.
Definitywne zmaganie naszych ludzkich sumień z upadłym aniołem, „duchem
nieprawości” oraz z wszelkim innym złem tego świata, nadmienionym w
niektórych postaciach ideologicznych powyżej, może zakończyć się naszym
zwycięstwem jako dobrych, ale pod warunkiem sine qua non, że dokonamy
afirmacji Syna Bożego w naszych duszach, duchach i sumieniach. Co to
bliżej oznacza, że nasze sumienia odwiedza odwieczny Syn Boga Ojca w
„postaci” prawdziwego Człowieka, narodzonego w „pełni czasów” z
Niepokalanej Matki Maryi?
Powrót do Miłości Boga Ojca w Synu Bożym – Odkupicielu
Skoro Bóg Ojciec
jest wiecznym Pra- źródłem wszelkiego bytu, skoro z Niego narodził się
w wieczności Syn Boży i tchnięty został Duch Święty oraz skoro Ojciec w
narodzinach Syna „wypowiedział” wszechświat, a w nim człowieka, to
osobiste spotkanie ze zbawiającym nas, ludzi, Chrystusem w sumieniu
odnowionym Jego Ofiarą Krzyża jest jakimś niezwykłym powrotem do
przyjaźni nowego przymierza z Pramiłością Serca Boga Ojca, zranionej
przez zło grzechu. To ostatnie było przecież powstaniem, spiskiem i
rewolucją przeciw „Ojcostwu i miłości niejako odepchniętej przez
człowieka wraz ze złamaniem pierwszego Przymierza (por. Rdz 3,6 nn.) i
łamaniem tych dalszych, które Bóg wielokrotnie zawierał z ludźmi (por.
IV Modlitwa Eucharystyczna). Odkupienie świata – owa wstrząsająca
tajemnica miłości, w której niejako na nowo ’powtarza się’ tajemnica
stworzenia – jest w swoim najgłębszym rdzeniu ’usprawiedliwieniem’
człowieka w jednym ludzkim Sercu: w Sercu Jednorodzonego Syna, ażeby
mogło ono stawać się sprawiedliwością serc tylu ludzi, w tym
Przedwiecznym Jednorodzonym Synu przybranych odwiecznie za synów (por.
Rz 8,29 n.; Ef 1,8) i wezwanych do Łaski, wezwanych do Miłości. Krzyż
na Kalwarii, poprzez który Jezus Chrystus-Człowiek, Syn Maryi Dziewicy,
przybrany Syn Józefa z Nazaretu – ’odchodzi’ z tego świata, jest
równocześnie nowym otwarciem odwiecznego Ojcostwa Boga, który w Nim na
nowo przybliża się do ludzkości, do każdego człowieka”. Dlaczego
realna, tzn. sakramentalna obecność Boga w nas jest aż tak konieczna,
aby żyć w permanentnej jedności istnienia z Ojcem, Synem i Duchem
Świętym oraz aby być dosłownie dobrym i nie ulec żadnemu złu?
Zadomowienie Chrystusa w sumieniu najdoskonalszą odpowiedzią na wszystkie dylematy prawno-moralne
Nowe przymierze
naszego sumienia z Bogiem Objawionym sprawia, iż ta zamieszkująca w nas
na sposób łaski pełnia Dobra Boga Najwyższego rozwiązuje pozytywnie w
naszym duchu wszystkie pytania rozumu teoretycznego i praktycznego,
czyli dopomaga swoim światłem Prawdy Boskiej i Dobra Boskiego poznać,
umiłować i konkretnie „czynić prawdę w miłości” (św. Paweł Apostoł),
jak uczy nas tego mieszkający w naszym sumieniu Nauczyciel Chrystus, co
w oryginalny sposób opisuje św. Jan Paweł II, przywołując spotkanie
Jezusa z bogatym młodzieńcem: „W sercu chrześcijanina, w najtajniejszym
wnętrzu człowieka rozbrzmiewa wciąż pytanie, które ewangeliczny
młodzieniec postawił niegdyś Jezusowi: ’Nauczycielu, co dobrego mam
czynić, aby otrzymać życie wieczne?’ (Mt 19,16). Każdy jednak musi
zwrócić się z tym pytaniem do Nauczyciela dobrego, ponieważ tylko On
może udzielić w pełni prawdziwej odpowiedzi w każdej sytuacji i w
najbardziej różnorodnych okolicznościach. Kiedy zaś chrześcijanie
zwracają się doń z pytaniem nurtującym ich sumienia, Chrystus odpowiada
słowami Nowego Przymierza, które powierzył swemu Kościołowi. Zostaliśmy
bowiem posłani, aby – jak mówi o sobie Apostoł – ’głosić Ewangelię, i
to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża’ (por. 1
Kor 1,17). Dlatego odpowiedź Kościoła na pytanie człowieka niesie w
sobie mądrość i moc Chrystusa ukrzyżowanego, Prawdy, która nam się
udziela”. Tylko w Chrystusie i poprzez Chrystusa każdy człowiek
wierzący i niewierzący ma w swoim sumieniu obiektywnie najdoskonalszy
dostęp do bogactwa prawa i moralności jako środków do uzyskania
osobistej doskonałości, będącej niekwestionowalnym celem ludzkich
postaw. Uczynić swoje sumienie na sposób świadomy i wolny „domem” dla
prawdziwego Boga w Jezusie Chrystusie jest najważniejszą racją stanu
dla adekwatnej wględem godności człowieka moralności oraz całego
stanowionego porządku prawnego w Kościele św. i we wszystkich państwach
świata. Ku tej życiodajnej nauce Papież Polak kieruje uwagę sumienia
każdego człowieka: „Gdy więc ludzie stawiają Kościołowi pytania
nurtujące ich sumienia, gdy w Kościele wierni zwracają się do Biskupów
i Pasterzy, w odpowiedzi Kościoła brzmi głos Jezusa Chrystusa, głos
mówiący prawdę o dobru i złu. Słowo wypowiedziane przez Kościół
rozbrzmiewa we wnętrzu człowieka głosem Boga, który ’jeden tylko jest
Dobry’ (Mt 19,17) i jeden tylko ’jest miłością’” (1 J 4,8.16)„. A zatem
zwrot sumienia osoby ludzkiej ku Chrystusowi gwarantuje jej pełny
rozkwit bytowości, jego naturalnych możliwości w sferze ducha i ciała
na opoce absolutnie ”Dobrego„ Stwórcy Boga i absolutnie ”Dobrego„ Boga
Zbawiciela. Czy na innej ”Drodze„ może człowiek osiągać postępy
intelektulne, moralne, religijne, polityczne, artystyczne i w ogóle
kulturowe?
Realizacja ”Ewangelii życia„ w sumieniu bogatym Bogiem chrześcijańskim – prawdziwym marszem ku pełni życia
W każdym człowieku
myślącym właściwie, odpowiedzialnym za życie bliźniego i swoje, wolnym
i ambitnym duchowo rodzi się pytanie o pełnię samorealizacji. Innymi
słowy, człowiekowi prawemu i dbającemu o morale w sensie tej prastarej
”troski„ Sokratesa ”o duszę„ w tym i przyszłym życiu chodzi o
wypracowanie doskonałości istnienia w każdym sensie, chodzi o
uratowanie życia przed jakże misternie przemyślanymi jego negacjami aż
do prób całkowitego unicestwienia i pogrążenia człowieka w śmierci na
wieki. I oto Jan Paweł II, świadom wielu zagrożeń dla człowieka,
ludzkiemu sumieniu, w którym roztrzyga się zarówno jakość i wartość
moralna tego życia, jak i wiecznego, proponuje Bosko-Człowiecze Życie
Jezusa jako Przyczynę, Wzór i Cel, tzn. jako ”Ewangelię„ dla naszego
życia i argumentuje przy tym tak: ”Ewangelia życia nie jest jedynie
refleksją, choćby oryginalną i głęboką, nad ludzkim życiem; nie jest
też wyłącznie przykazaniem, które ma uwrażliwiać sumienia i wywołać
głębokie przemiany społeczne; tym bardziej też nie jest złudną
obietnicą lepszej przyszłości. Ewangelia życia jest rzeczywistością
konkretną i osobową, gdyż polega na głoszeniu osoby samego Jezusa„. Od
relacji względem Chrystusa zależy więc ostateczny kształt życia
człowieka, małżeństwa, rodziny, narodu i ludzkości. Dałby sam wiecznie
Święty Pan Bóg, aby Jego nauka prawno-moralna objawiona w pełni w Synu
Bożym stała się w całej rozciągłości dziedzictwem kultury
prawno-moralnej Polski, Europy i całego globu oraz dziedzictwem sumień
wszystkich ludzi, ”aby mieli życie i mieli je w obfitości„.
3. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (3)
http://naszdziennik.pl/mysl/145919,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-3.html?t=9
Niezmierzone w swoim bogactwie każde życie ludzkie poznawane jest przez
nasz rozum ochrzczony doskonalej także dzięki obecnemu w nim Duchowi
Świętemu jako Trzeciej Osoby Boskiej, która wraz z Bogiem Ojcem i Synem
Bożym powołała nas do istnienia i w sakramentach świętych zamieszkuje w
naszym osobowym duchu, czyli również w sumieniu. Jaki jest sens
przebywania tego Ducha Ojca i Syna w naszym rozumie praktycznym, czyli
w prawno-moralnym „sanktuarium” człowieka, tj. w sumieniu?
Duch Święty – „Światłością sumień”
Święty Jan Paweł II
w encyklice „Veritatis splendor” naucza: „Nie ulega wątpliwości, że aby
mieć ’dobre sumienie’ (1 Tm 1,5), człowiek musi szukać prawdy i według
niej sądzić. Jak powiada apostoł Paweł, sumienie powinno być oświecone
przez Ducha Świętego (por. Rz 9,1) i ’czyste’ (por. 2 Tm 1,3), nie
powinno podstępnie fałszować słowa Bożego, lecz ukazywać prawdę (por. 2
Kor 4,2). Z drugiej strony tenże Apostoł upomina chrześcijan słowami:
’Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez
odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co
jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe’ (Rz 12,2)”.
Wprawdzie ludzkie sumienie zamieszkuje także Ojciec niebieski i
Chrystus Pan, ale według Woli Boskiej to „Duch Prawdy” ma nas
„wprowadzać” w jej nieskończone i wieczne treści. Stąd jakże ważnym i
istotnym w decyzjach naszych sumień (nie tylko politycznych!) jest
kierowanie się tym Duchem wiecznym, którego misją jest oświecić nasz
rozum teoretyczny i praktyczny w poznaniu wszystkich prawd ziemi,
odkupionych i powołanych do istnienia w Królestwie Niebieskim, z
wyjątkiem szatana jako „ojca kłamstwa” i wszystkich jego niewolników.
Stąd w sumieniu prawym, czyli zobowiązanym zawsze i wszędzie do prawdy,
istnieje konieczna oraz świadoma i wolna koegzystencja z Duchem Bożym,
co więcej, w nauce katolickiej moralności tylko takie sumienie jest
sprawiedliwe, które permanentnie uzgadnia swoje sądy ze „Światłem”
Prawdy „Ducha Niebios”, za którą wcielony Syn Boży i zarazem Syn Maryi
jako Stolicy Mądrości oddał życie Bosko-Człowiecze, tzn. podjął się
jako Osoba Boska w swojej ludzkiej naturze największego poniżenia
(kenozy) Męki, Ofiary Śmierci na Krzyżu i zstąpienia do otchłani
piekieł, aby na nowo objawić Prawdę Boską i odkupić Nią te prawdy
ziemskie, które stanowią widzialne stworzenie Boże. Skoro nasze
ochrzczone sumienie odnalazło już drogę do Prawdy, zgłębia Ją
systematycznie, to co dalej czyni ten Wielki Duch jako pełnia Dobra z
naszym żywym sumieniem?
Duch Święty – Boskim Przewodnikiem ku dobru i zarazem Boskim Adwokatem przed złem
W fascynującym
wykładzie Papieża Polaka o Duchu Świętym odnajdujemy bardzo cenne –
także dla obecnych debat nad życiem ludzkim w aspekcie moralnym – wątki
jego nauki o trosce o świętość naszych sumień, które z istoty swojej
zostały nam dane przez Boga Kreatora, aby wraz z Jego Łaską uczynić
nasze jestestwo dobrym. A zatem, jak uczy Jan Paweł II Wielki, sumienie
pozwalające się kierować Duchowi Bożemu jest prawe, uczciwe,
sprawiedliwe, pracowite aż do najwyższych poświęceń z własnego życia,
czyli krótko mówiąc dobre, ponieważ „owocem prawego sumienia jest
przede wszystkim nazywanie po imieniu dobra i zła, jak to czytamy w
tejże samej Konstytucji duszpasterskiej: ’[…] wszystko, co godzi w samo
życie, jak wszelkiego rodzaju zabójstwa, ludobójstwa, spędzanie płodu,
eutanazja, dobrowolne samobójstwo; wszystko, cokolwiek narusza całość
osoby ludzkiej, jak okaleczenia, tortury zadawane ciału i duszy,
wysiłki w kierunku przymusu psychicznego; wszystko, co ubliża godności
ludzkiej, jak nieludzkie warunki życia, arbitralne aresztowania,
deportacje, niewolnictwo, prostytucja, handel kobietami i młodzieżą; a
także nieludzkie warunki pracy, w których traktuje się pracowników jak
zwykłe narzędzia zysku, a nie jak wolne, odpowiedzialne osoby’.
Nazwawszy w ten sposób po imieniu wielorakie grzechy naszej
współczesności Sobór dodaje: ’wszystkie te i tym podobne sprawy i
praktyki są czymś haniebnym; zakażając ludzką cywilizację, bardziej
hańbą tych, którzy się ich dopuszczają, niż tych, którzy doznają
krzywdy, i są jak najbardziej sprzeczne z czcią należną Stwórcy’”.
Dlatego też nigdy i u nikogo nie wolno uznać i przyjąć człowiekowi
sumienia takich postaw za właściwe w służbie Rzeczypospolitej czy
Kościoła św. Wprost przeciwnie, należy im jako moralnie złym
wypowiedzieć walkę, począwszy od odrzucenia i przezwyciężenia ich we
własnym sumieniu. Życie święte, tzn. moralnie doskonałe, może osiągnąć
tylko człowiek sumienia, zaprzyjaźniony w nim z absolutnym
Duchem-Dobrem wieczności i czasu. I tylko tenże Duch Święty jest
ostatecznie w stanie obronić nasze pokolenia przed degradacją
prawno-moralną poprzez świadome i wolne zło.
Jakże inna byłaby dzisiaj, po 1989 roku, Polska, gdybyśmy wszyscy
Polacy wybrali opcję sumienia przenikniętego całkowicie tym Duchem z
Nieba. Jakże inna byłaby polska polityka, gdyby tworzyli ją ludzie
sumienia wypełnionego po brzegi tymże Duchem Ojca i Syna. Jakże inna
byłaby dzisiaj polska gospodarka, gdyby została w 1989 roku oparta na
sumieniu oświeconym Boską Prawdą i Boskim Dobrem. Jakże inna byłaby
dzisiaj polska edukacja, gdyby w tamtym roku przemian miała
chrześcijańską odwagę postawienia na opcję Prawdy Jezusa z Nazaretu i
życia Nią w codziennym rozstrzygnięciu sumienia Mocą Ducha Świętego.
Jakże inne byłyby stabilność i bezpieczeństwo Rzeczypospolitej,
gdybyśmy wówczas i dzisiaj ściśle współpracowali w sumieniach polskich
z Wszechmocnym Duchem Ojca i Syna. Przecież tylko ON jest naszym
Adwokatem per excellence, do którego zwracają się sumienia bogate
prawdziwym Bogiem i Jego wielorakimi darami.
Czy jest realnie możliwe, aby Duch Święty oświecał inne narody, tzn.
nieochrzczone, w ich sumieniach, na sposób, który jest tylko Jemu
właściwy?
Inne sposoby obecności Ducha Świętego pośród sumień nieochrzczonych narodów
Zrozumiały jest
fakt, iż z racji na nieobecność sakramentalną Ducha Ojca i Syna w
narodach nieznających Jezusa Chrystusa jako jedynie prawdziwego
Mesjasza możliwości działania Ducha Świętego, czyli wsparcia człowieka
pielgrzymującego, są inne, ale dostosowane do percepcji sumienia danego
człowieka i jego narodu. Papież z Polski, dostrzegając zasadniczo
nieskorumpowaną zdolność prawości sumienia w każdym człowieku jako
człowieku, niezależnie od przynależności religijnej, ponieważ grzech
pierworodny nie zgładził w człowieku istoty prawa naturalnego, czyli
tego, że człowiek powinien czynić dobro, a unikać zła czy kierować się
normami Dekalogu, też znanego wszystkim ludziom ziemi, naucza w tym
względzie: „Składając to świadectwo absolutnemu charakterowi dobra
moralnego, chrześcijanie nie są osamotnieni: znajdują potwierdzenie we
wrażliwości moralnej ludów i we wszystkich wielkich tradycjach
religijnych i mądrościowych Zachodu i Wschodu, w których także w sposób
wewnętrzny i tajemniczy działa Duch Święty. Dla wszystkich powinny
pozostawać w mocy słowa łacińskiego poety Juwenalia: ’Miej to za
największą podłość, gdy ktoś przedkłada życie nad honor, a pragnąc
życie zachować, traci racje, dla których warto żyć’. Stanowczy głos
sumienia zawsze przypomina człowiekowi, że istnieją prawdy i wartości
moralne, dla których musi być gotów nawet oddać życie. W wyznawaniu, a
nade wszystko w ofierze życia oddanego za wartości moralne, Kościół
dostrzega to samo świadectwo o tej prawdzie, która jest już obecna w
stworzeniu, a w pełni jaśnieje na obliczu Chrystusa: ’ponieważ stoicy –
pisze św. Justyn – wykazali się mądrością przynajmniej w tym, co mówili
na temat obyczajów, jak to zdarza się czasem poetom dzięki ziarnu Słowa
zasianego w naturze ludzkiej, zostali – jak wiemy – znienawidzeni i
zabici’”.
Unia Europejska i Stany Zjednoczone Ameryki Północnej nie potrafią
poradzić sobie z problemami niektórych krajów arabskich oraz z masową
emigracją z niektórych terenów Bliskiego Wschodu, ponieważ w swoich
prawodawstwach kontynentalnych i w prawie międzynarodowym odrzucili
najbardziej życiodajne podstawy prawa i moralności w postaci
podarowanego każdemu człowiekowi absolutnie wiążącego, niezmiennego i
obiektywnego prawa naturalnego. Nie rozwiążemy w Europie sporu i
problemów z uchodźcami, jeżeli nie powrócimy w kulturze prawnej i
prawniczej Starego Kontynentu do fundamentów „prawa wpisanego w każde
serce ludzkie” przez Boga chrześcijańskiego.
Tak samo nie rozwiążemy obecnego głębokiego konfliktu polskich sumień
na płaszczyźnie politycznej, co wyrządza nieprawdopodobne i niekiedy
bezpowrotnie niemożliwe do odzyskania szkody całej Polsce, jeżeli na
nowo nie zakorzenimy wszystkich polskich sumień w Duchu
Przenajświętszym jako najdoskonalszym Orędowniku naszego osobistego i
wspólnego dobra. Jakże warto wsłuchać się w Niego – żyjącego przecież w
nas, Polakach – katolikach, oraz inspirować inne narody do
posłuszeństwa względem Jego Boskich inspiracji, aby wspólnie wygrać
opcję dobra jako dobra.
Duch Święty i Jego naturalne oraz nadprzyrodzone przekonywanie o grzechu
Nie należy się
obawiać współpracy z tym Duchem Bożym – ON jeden nie zabiera nam
niczego, lecz tylko i wyłącznie dodaje. ON bowiem niszczy i gładzi, ale
tylko to, co nas chce zniszczyć i zgładzić, czyli zło, które zawsze
skutkuje negatywnie. Nie ma zła, które byłoby dobre! Stąd walka
przeciwko złu leży w najżywotniejszym interesie każdego człowieka
dobrej woli, ponieważ on z natury swojej ludzkiej wie doskonale, jak
niszczącym jest zło – każde zło.
Jan Paweł II naucza, iż „władza ta, dana ludziom, zakłada i włącza
zbawcze działanie Ducha Świętego. Stając się ’Światłością sumień’ (por.
Sekwencja Veni, Sancte Spiritus), Duch Święty ’przekonywa o grzechu’ –
to znaczy daje poznać człowiekowi jego zło, a równocześnie skierowuje
do dobra. Dzięki wielości Jego darów, dla których wzywany jest jako
darzący łaską ’siedemkroć’, każdego grzechu człowieka może dosięgnąć
zbawcza moc Boża. Istotnie – jak mówi św. Bonawentura – ’mocą siedmiu
darów Ducha Świętego zostaje zniszczony każdy rodzaj zła i zostaje
zrodzone wszelkie dobro’”, które Duch Ojca i Syna z Nieba pragnie
definitywnie pomnożyć na sposób wieczności. Jeżeli jednak chcemy dóbr
wiekuistych, to konieczna jest nasza przyjaźń sumienia i serca oraz
całego naszego człowieczeństwa z Duchem Świętym.
Nie ma zatem do Dobrego Boga i Nieba innej drogi jako droga tegoż Ducha
Niebiańskiego, o czym naucza nasz Rodak na Stolicy Piotrowej:
„Ewangeliczne ’przekonywanie o grzechu’ pod wpływem Ducha Prawdy nie
może urzeczywistniać się w człowieku na innej drodze, jak tylko na
drodze sumienia. Jeśli sumienie jest prawe, wówczas służy ono
’rozwiązywaniu w prawdzie tylu problemów moralnych, które narzucają się
tak w życiu jednostek, jak i we współżyciu społecznym’. Wówczas to
’osoby i grupy ludzkie unikają ślepej samowoli i starają się
dostosowywać do obiektywnych norm moralności’”, których nam dzisiaj i
jutro bardzo potrzeba, co więcej – cała wieczność Domu Ojca jest takim
cudownym ładem i dałby Duch Święty w naszych pokoleniach, aby Polska
pozostała, względnie stała się na nowo Jego wiernym „obrazem i
podobieństwem”.
4. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (4)
http://naszdziennik.pl/mysl/146653,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-4.html?t=9
Zgodnie z nauką katolicką największym przeciwnikiem doskonałości
człowieka, a zatem także jego szczęścia w najszerszym tego słowa
znaczeniu czasowym i wiecznym jest grzech i jego ostateczny sprawca,
czyli upadły anioł, istniejący obecnie jako diabeł. To jest ta
najbardziej dramatyczna oś ludzkiego zmagania o osobistą i narodową
świętość, któremu Kościół Chrystusowy wychodzi naprzeciw, jak pisze św.
Jan Paweł II, „nazywając po imieniu grzechy najbardziej hańbiące
człowieka, ukazując je jako zło moralne, które obciąża wszelki bilans
postępu ludzkości, Sobór zarazem określa to wszystko jako etap ’walki
dramatycznej między dobrem a złem’, ’między światłem a ciemnością’,
która przenika ’całe życie ludzi, czy to jednostkowe, czy zbiorowe’”.
Jak to jest możliwe, że Kościół św. potrafi to czynić, w czym nikt i
nic nie jest w stanie dopomóc cierpiącemu człowiekowi jako kobiecie czy
jako mężczyźnie na wszystkich etapach jego istnienia na ziemi?
Jezus z Nazaretu jako Zwycięzca przekazuje „klucze” do zwycięstwa nad grzechem i szatanem Jego „Kościołowi”
W historii świata
tylko Wcielony Syn Boży, Jezus Chrystus, przezwyciężył upadłego anioła
i dlatego wyłącznie ON wraz z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym jako Jeden
Bóg jest Boskim „Zwycięzcą śmierci, piekła i szatana”. „Klucze
królestwa niebieskiego” do tego zwycięstwa Mesjasz Pan przekazał św.
Piotrowi, zakładając swój „Kościół”, którego „bramy piekielne nie
przemogą”, i powiedział do Szymona, syna Jony: „Cokolwiek zwiążesz na
ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi,
będzie rozwiązane i w niebie” (Mt 16,18-19). Wprawdzie nawiążemy
później do relacji ludzkiego sumienia względem Kościoła, ale już teraz
ta prawda jest przydatna ze względu na to, iż nasz Zbawiciel
wydoskonala nasze sumienia Mocą Ducha Świętego właśnie w Jego Kościele
i poprzez Kościół jako „Ciało Mistyczne Chrystusa” (Pius XII), co nie
może ujść naszej uwadze namysłu nad troską o sumienie.
Duch Boga Ojca i Syna Bożego oświeca sumienia Boską Prawdą, aby poznały, że zło jest złem
Wprawdzie każde
ludzkie sumienie potrafi rozeznać zasadniczo dobro i zło, ale wskutek
oddziaływań wrogich człowiekowi oraz prawu i moralności ideologii złego
w istocie swojej ducha czasu mogą zacierać się kontury fundamentalnych
różnic pomiędzy dobrem a złem. Tutaj wyrasta głębokie wołanie ludzkich
sumień o wsparcie Boże na drodze ku dobru. Dlatego też, pisze Papież z
Polski, „w Wieczerniku, w przeddzień swojej męki, a z kolei w wieczór
wielkanocny, Jezus Chrystus odwołał się do Ducha Świętego, jako do
Tego, który świadczy, że w dziejach ludzkości trwa grzech”. To nie jest
w naszych pokoleniach czymś oczywistym, skoro laureat Nagrody Nobla
Konrad Lorenz twierdzi, że zło jest tylko „tak zwanym złem”, ale w
gruncie rzeczy, jak wcześniej twierdził m.in. Hegel, jest „dobrem”.
Żadne z dotychczasowych pokoleń ludzkości nie stanęło przed tak
niebezpiecznym wyzwaniem „udobrzenia” zła jako zła, co jest przecież
ostatecznie ubóstwieniem szatana i jego gloryfikacją. Autor encykliki
„Dominum et vivificantem” wyostrza racjonalność naszych sumień
przypomnieniem, że rozpoznanie zła grzechu jako zła nie może
paraliżować nas szatańską tezą o „słabości”, „naiwności” czy
„przegranej dobra”, czyli że nie warto być „dobrym” albo „za dobrym”.
Wprost przeciwnie, stwierdzenie faktu istnienia zła i naszej
konfrontacji z nim okazuje się dla sumienia chrześcijańskiego w
„Świetle” Ducha Przenajświętszego jako definitywnie bezsensowne i
bezwartościowe, tj. tragiczne i przegrane, upadlające i poniżające,
ponieważ – jak uczy Papież Polak – „jest to jednakże grzech poddany
zbawczej mocy Odkupienia”. Ono w swojej głębi nauczyło nas Świętości
Bożej Miłości do nas i zarazem obnażyło dramat zła jako antyboskiego
projektu na życie piekielne i wiecznie w pełni cierpienia. Dlatego św.
Jan Paweł II naucza, iż „’przekonywanie świata o grzechu’ nie kończy
się na tym, że zostanie on nazwany po imieniu, że zostanie
zidentyfikowany w całej skali tego zła, jakie jest mu właściwe.
Przekonując świat o grzechu, Duch Prawdy spotyka się z głosem ludzkich
sumień”, aby ich wesprzeć w bojowaniu o dobro, a unikaniu i
przezwyciężaniu zła – największego przeciwnika każdej osoby ludzkiej.
Chcieć tej „Prawdy” oznacza chcieć obecności Boga w naszym sumieniu, co
świadczy o woli spotkania się naszej prawdy z Prawdą Najwyższą, i to
właśnie otwiera, pogłębia, oczyszcza i uświęca nasze sumienia potęgą
wszechmocnej Boskości Prawdy, absolutnie i wiecznie wolnej od
jakiegokolwiek braku bytowego i zła moralnego.
Duch Święty jako niebiański Przyjaciel człowieka w wykorzenianiu zła
W tym zmaganiu o
dobro i przeciw złu nasze ludzkie sumienie doświadcza podarowanej nam
przez Ojca w Niebie i Chrystusa przyjaźni Ducha Świętego i „na tej też
drodze dochodzi do ukazania korzeni grzechu, które tkwią w ludzkim
wnętrzu”, osłabionym przez grzech pierworodny.
Duch Święty przychodzi do nas po to, aby odnowić nas jako „człowieka
wewnętrznego”, aby nasze „wnętrze” było Jego rzeczywistą „świątynią”,
czyli miejscem spotkania wiecznie Dobrego Boga z dobrem naszych sumień.
Jednak współczesne drogi wielu ludzi do dobra jako ich kształtu życia w
sensie moralnym są zakłócane różnorakim złem, co uwydatniła według Jana
Pawła II konstytucja duszpasterska „Gaudium et spes”: „Zakłócenia
równowagi, na które cierpi dzisiejszy świat, w istocie wiążą się z
bardziej podstawowym zachwianiem równowagi, które ma miejsce w sercu
ludzkim. W samym bowiem człowieku wiele elementów zwalcza się nawzajem.
Będąc bowiem stworzeniem, doświadcza on z jednej strony wielorakich
ograniczeń, z drugiej strony czuje się nieograniczony w swoich
pragnieniach i powołany do wyższego życia. Przyciągany wielu ponętami,
musi wciąż wybierać pomiędzy nimi i wyrzekać się niektórych. Co więcej,
będąc słabym i grzesznym, nierzadko ”czyni to, czego nie chce, nie zaś
to, co chciałbym czynić„, co wyraził św. Paweł Apostoł (por. Rz
7,14.15.19). Ten stan wymaga od człowieka uporządkowania wnętrza
poprzez odpowiednie sumienie, tzn. poprzez sumienie zaprzyjaźnione i
stale zorientowane na Ducha Świętego jako Dobrego, aby permanentnie
prowadził człowieka do tego, aby chciał tego, czego chce Wola Boska
Trójcy Świętej, co jest znamieniem sumienia o wnętrzu pozbawionym zła.
Stałe czuwanie Ducha Świętego nad moralną kondycją naszych sumień
Dlaczego człowiek
ochrzczony, czyli uświęcony – także w swoim sumieniu – łaską
Najwyższego Pana, potrzebuje zawsze i wszędzie tego ożywiającego
”powiewu„ moralnego Ducha Bożego? Zapewne z tej racji, że zawsze, tj.
do Dnia Ostatecznego, i wszędzie na ziemi dopuszczona jest działalność
”ojca kłamstwa„, stale usiłującego deprawować wszystkich ludzi na
świecie.
Z uwagi także na dość głębokie zranienia grzechowe naszych sumień
konieczne jest – jak naucza Papież Polak – ”przekonywanie o grzechu,
jakie towarzyszy każdej pogłębionej pracy ludzkiego sumienia„, które
”prowadzi równocześnie do ujawniania jego korzeni wewnątrz człowieka,
tak jak i jego uwarunkowań w przebiegu dziejów. Zstępujemy w ten sposób
do owych pierwotnych wymiarów grzechu, o których była już mowa. Duch
Święty ’przekonywa o grzechu’ w relacji do tajemnicy początku, ukazując
stworzoność człowieka, a więc jego całkowitą zależność ontyczną i
etyczną od Stwórcy, a równocześnie przypominając dziedziczną grzeszność
ludzkiej natury„.
Zgodne z prawdą zrozumienie obydwu początków: zaistnienia naszego życia
dzięki Bogu Kreatorowi w raju oraz upadku w zło grzechu poprzez szatana
i utraty raju, staje się jednym z najważniejszych fundamentów
poznawczych nie tylko rozumu teoretycznego, lecz także praktycznego,
czyli sumienia. Dlatego sumienie chrześcijan katolickich stale czuwa
nad zachowaniem prawdy o tych początkach w sobie, a ponieważ nie jest
to możliwe dla samego sumienia jako sumienia, stąd tylko wejście Ducha
Bożego w nie umożliwia mu zdobycie poszukiwanej wiedzy, i to jakże
wyzwalającej od rozpaczy człowieka zniewolonego.
Duch Święty ”Ożywicielem„, a nie niszczycielem sumień ludzkich
Najgłębsze ostrze
perfidii potępionego (z własnej wolnej woli anielskiej) ducha świata
jako ducha negacji wszystkich i wszystkiego zwrócone jest przeciwko
Bogu i Panu wszechrzeczy, a na tym etapie historii zbawienia przeciwko
Duchowi Ojca i Syna Bożego z racji na to, że jest ”Ożywicielem„
człowieka do postaci życia rajskiego, ”ale tenże sam Duch
Święty-Pocieszyciel ’przekonywa o grzechu’ zawsze w relacji do
Chrystusowego Krzyża„, aby przypominać, że w tym ”znaku„ człowiek z
pomocą sumienia wydostaje się ze zgliszcz moralnych, tzn. z martwoty i
drogi ku śmierci wiecznej do życia odkupionego z niewoli szatana i
grzechu poprzez Mękę Krzyżową Jezusa. Jan Paweł II dodaje, iż ”w tej
relacji chrześcijaństwo odrzuca wszelki ’fatalizm’ grzechu„, ponieważ
zło nie może panować wiecznie, nie może ono zniewolić człowieka
sumienia w nieskończoność życia, które daje Dobry Bóg. Tylko Dobro
Boskie jest zarazem Wszechmocą, Sprawiedliwością i Miłosierdziem. Ze
względu na cel powołanego do niebiańskiego błogosławieństwa sumienia
nasze człowieczeństwo atakowane jest brutalnością złego ducha, aby
złamać sumienie na wieki, o czym doskonale wie diabeł, dysponując
własną strategią niszczycielskiego zła. Tutaj ma źródło ta ”’ciężka
walka przeciw mocom ciemności; walka ta, zaczęta ongiś u początku
świata, trwać będzie do ostatniego dnia, według słów Pana’ – uczy
Sobór. Jednakże ’sam Pan przyszedł, aby człowieka uwolnić i umocnić’.
Człowiek więc, ’wplątany’ w tę walkę, w zmaganie się z grzechem w
oparciu o głos własnego sumienia, ’wciąż musi się trudzić, aby trwać w
dobrym i nie będzie mu dane bez wielkiej pracy oraz pomocy łaski Bożej
osiągnąć jedności w samym sobie’. Sobór słusznie widzi grzech jako
czynnik rozbicia, który ciąży zarówno nad życiem osobistym, jak i
społecznym człowieka. Równocześnie zaś niestrudzenie przypomina
możliwość zwycięstwa„, które jest z Boga, tak jak wszelki byt jako
dobry pochodzi też od Niego. Stąd kierunek istnienia i rozwoju sumień
prawych istot ludzkich powinien być ”ad Deum„, czyli ”do Boga„ jako
wiecznie Świętego, będącego Źródłem i najwyższym Celem doskonalenia
naszego sumienia, dokonywanego dzisiaj w Kościele Chrystusowym przez
Ducha Świętego.
5. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (5)
http://naszdziennik.pl/mysl/147035,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-5.html?t=9
Powołany do istnienia przez Boskiego Zbawiciela Kościół św. jest z
racji jego bycia „Ciałem Mistycznym Chrystusa” (Sługa Boży Papież Pius
XII) najpewniejszą instancją dla całej ludzkości w kwestii nauki o
sumieniu, także dlatego, że Bóg-Człowiek jako Odkupiciel, wstępując do
Nieba, posłał Kościołowi na ziemi swojego Ducha Świętego, który tchnie,
oświeca i umacnia swoją wiecznie Dobrą Boskością każde sumienie
ochrzczonych sióstr i braci oraz podtrzymuje istnienie sumienia
pozostałych ludzi w swojej Boskiej Opatrzności, aby wprowadzić także i
te sumienia na drogi dobra oraz wyzwolić wszystkie razem wzięte z
wszelkiego zła i uwrażliwić je na wszelkie metody zniewalania człowieka
przez definitywnie upadłego ducha anielskiego, który na wieki
zdecydował się w swojej rozumności i wolności anioła światłości na zło
jako zło, co stanowi jego najgłębszą tragedię jako ducha-szatana. W
samo centrum tego zmagania o wiecznie dobry, szczęśliwy i błogosławiony
los człowieczy wkracza Pan Bóg w sercu swojego Kościoła, będący
najwierniejszym i najświętszym Przyjacielem każdej kobiety i każdego
mężczyzny na ich drogach ku osobistej świętości w Panu Stworzycielu i
Odkupicielu.
Kościół – stróżem sumienia człowieka jako najintymniejszego „sanktuarium”
Papież Jan Paweł II
przywołuje w encyklice o „Duchu Ożywicielu” życiodajną naukę wspólnoty
Kościoła o sumieniu ludzkim: „Sobór Watykański II przypomniał katolicką
naukę o sumieniu, mówiąc o powołaniu człowieka, w szczególności zaś o
godności osoby ludzkiej. Sumienie w szczególny sposób stanowi o tej
godności. Jest ono bowiem ’najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium
człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu
rozbrzmiewa […] nakazem: czyń to, tamtego unikaj’. Taka zdolność
nakazywania dobra i zakazywania zła, zaszczepiona przez Stwórcę w
człowieku, jest kluczową właściwością osobowego podmiotu”. Ojciec
Święty wskazuje na realność ludzkiej godności, pochodzącej od samego
Boga, a nie od samorozwijającej się materii, jak chcieliby tego
materialiści ewolucjonistyczni; ani od społeczeństwa, jak twierdziła
rewolucja francuska czy za nią systemy socjalistyczno-komunistyczne;
ani od rasy germańskiej; ani jako skutek rozpadu popędu seksualnego,
jak mniemali: Sigmund Freud, a po nim neomarksiści ze Szkoły
Frankfurckiej, a obecnie ideologia gender z jej globalną rewolucją
seksualną. Wprost przeciwnie, człowiek z wrodzoną godnością dysponuje
sumieniem jako „najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium”, w którym
mieszka w duchowym zjednoczeniu wraz z Bogiem, którego realna obecność
w niczym nie ogranicza ani nie rani człowieka jako podmiotu. To
oznacza, iż Pan Bóg tylko wydoskonala w osobie ludzkiej rozumienie,
chcenie i realizowanie dobra jako dobra, ale przez samego człowieka.
Ten ostatni nigdy nie jest przedmiotem ani instrumentem w ręku Boskiego
Stwórcy, lecz od momentu poczęcia aż na wieki rzeczywistym, tj.
rozumnym i wolnym podmiotem, i nikomu z ludzi nie wolno go osłabiać czy
niszczyć, lecz wyłącznie wzmacniać, aby był w pełni sobą, tj,
niepowtarzalnym i niezastępowalnym przez nikogo. Nie można jednak
budować prawdziwej podmiotowości ludzkiej bez Boga lub wbrew Bogu jako
Przenajświętszemu Panu wszystkich sumień narodów całej rodziny
ludzkości.
Kościół dopomaga sumieniom w odkryciu Boskiego prawa
Papież Polak naucza
dalej, iż człowiek z pomocą sumienia nie jest jakimś „stwórcą” prawa,
jak chcą tego pozytywiści, socjaliści, komuniści, rasiści, szowiniści,
liberałowie, nie mówiąc o neomarksistowskich genderystach naszych dni:
„Równocześnie zaś w ’głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam
sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny’. Sumienie nie
jest więc autonomicznym i wyłącznym źródłem stanowienia o tym, co dobre
i złe”, ponieważ wtedy „człowiek” byłby, jak twierdzi m.in. ateistyczny
Ludwik Feuerbach, „bogiem”. Katolicka koncepcja prawa mówi słusznie o
„odkrywaniu prawa” ze względu na „partycypację prawa wiecznego” Boga
samego „w rozumie ludzkim” (św. Tomasz z Akwinu), co jest „prawem
naturalnym” jako we właściwym porządku prawa stanowionego, czyli
państwowego, podstawą bytowości prawnej i najważniejszym kryterium dla
sądownictwa, co potwierdził „Proces Norymberski” w stosunku do
niektórych przedstawicieli-zbrodniarzy Trzeciej Rzeszy Niemieckiej.
Wielka szkoda prawno-moralna istnieje wciąż w naszym państwie, ponieważ
dotychczas Polska nie doczekała się podobnego procesu w stosunku do
zbrodniarzy komunistycznych na Narodzie Polskim z czasów II wojny
światowej i okresu PRL. To ukazuje głębię kryzysu polskiego
prawodawstwa, które w dalszym ciągu nie znajduje drogi do
prawnonaturalnego ładu, co uniemożliwia wielu sumieniom Polaków
dokonanie prawych rozstrzygnięć. Reforma kultury prawnej i prawniczej w
Rzeczypospolitej powinna kroczyć w tym kierunku przemian, czyli do
klasycznie rozumianego prawa naturalnego, skrupulatnie głoszonego od
dwóch tysięcy lat właśnie przez Kościół rzymsko-katolicki.
Kościół Chrystusowy – konsekwentnym gwarantem obiektywności prawa i moralności
Ojciec Święty z
naszej Ojczyzny odczytuje wymiar dobrze uformowanego sumienia jako
„posłusznego” względem prawa Bożego jako prawdziwego i zarazem
obligującego każdego człowieka do jego zachowania: „Głęboko natomiast
jest w nie wpisana zasada posłuszeństwa względem normy obiektywnej,
która uzasadnia i warunkuje słuszność jego rozstrzygnięć nakazami i
zakazami podstaw ludzkiego postępowania, co ujawniło się, jak już
mówiliśmy, na kartach Księgi Rodzaju (por. Rdz 2,9.17). W tym właśnie
znaczeniu jest sumienie owym ’wewnętrznym sanktuarium’, w którym
’rozbrzmiewa głos Boga’. Jest to ’głos Boga’ nawet wówczas, gdy
człowiek uznaje w nim tylko zasadę ładu moralnego, po ludzku
niepowtarzalną, bez bezpośredniego odniesienia do Stwórcy: właśnie w
tym odniesieniu sumienie zawsze znajduje swą podstawę i swoje
usprawiedliwienie”. Ono jest przecież stworzone przez Boga i naturalnie
przez Jego prawo ukształtowane. Ono nie jest puste i zdezorientowane,
lecz czerpie m.in. dzięki nauczaniu prawno-moralnemu Kościoła swoją
precyzyjną orientację w pytaniu o dobro i zło, które uzasadniają
stosowanie przez Boga „nakazu i zakazu”. Ale tylko w wyborze i
urzeczywistnianiu dobra potwierdza ono siebie i pozostaje zjednoczone z
transcendentnym Stwórcą, co jest faktycznie celem wszystkich celów
ziemskiego bytowania.
Z Woli Bożej to Kościół otrzymał „klucze” rozstrzygnięć ludzkich w
dziedzinie prawa i moralności. Powstaje zasadne pytanie, czy tylko dla
ludzi wierzących w Boga, czy też Kościół zapewnia w tym wymiarze
obiektywność prawości wszystkim ludziom na ziemi?
Kościół – obiektywnym Nauczycielem prawno-moralnym wszystkich ludów i narodów
Wprawdzie, jak
naucza św. Jan Paweł II, „Kościół wie, że zagadnienia moralne nurtują
każdego człowieka i angażują wszystkich, także tych, którzy nie znają
Chrystusa i Jego Ewangelii, a nawet nie znają samego Boga. Wie, że
właśnie poprzez życie moralne otwiera się przed wszystkimi droga
zbawienia, o czym jasno przypomina Sobór Watykański II, gdy pisze: ’Ci
[…] którzy bez własnej winy, nie znając Ewangelii Chrystusowej i
Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego
przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić
czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie’. I dodaje Sobór: ’Nie odmawia
też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez
własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a
usiłują, nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie. Cokolwiek bowiem
znajduje się w nich z dobra i prawdy, Kościół traktuje jako
przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez Tego, który każdego
człowieka oświeca, aby ostatecznie posiadł życie’”.
Skoro wcielony Syn Boga Ojca jako prawdziwy Mesjasz złożył całopalną
Ofiarę Krzyża za wszystkich, tzn. że wszyscy otrzymują obiektywny
dostęp zarówno do samej łaski zbawienia, co mówi również o zapewnieniu
wszystkim ludziom dostępu do niezależnych od samego człowieka norm
prawno-moralnych i to świadczy o wielkości naszego sumienia – także
osoby nieochrzczonej. Zaś każde dobro uczynione przez tych ludzi zbliża
ich do Boga jako Najwyższego Prawodawcy oraz do Ewangelii Chrystusa i
Jego nauki moralnej, będącej wyłącznie i dosłownie zbawienną.
Nauczanie Kościoła o sumieniu – fundamentem polityczno-ekonomicznym narodów i państw
Papież z Wadowic nie
ma wątpliwości, iż Kościół św., zbudowany na św. Piotrze, stanowi
ostoję dla wspólnot i społeczeństw w ich samorealizacji na płaszczyźnie
polityki i ekonomii, których prawda określana jest przez rozum
zjednoczony z absolutną Prawdą samego Boga, a wolność zjednoczona z
wolnością Woli Boga, będącą wieczną Miłością: „Dlatego nierozerwalny
związek prawdy z wolnością – która wyraża istotną więź między mądrością
a wolą Bożą – ma niezwykle doniosłe znaczenie dla życia ludzi na
płaszczyźnie społeczno-ekonomicznej i społeczno-politycznej, jak to
wynika z nauki społecznej Kościoła, która ’należy […] do dziedziny […]
teologii, zwłaszcza teologii moralnej’ – oraz z jej prezentacji
przykazań, które rządzą życiem społecznym, gospodarczym i politycznym
nie tylko w kategoriach ogólnych postaw, ale także w odniesieniu do
określonych sposobów postępowania i konkretnych czynów”. A zatem bez
ścisłej współpracy sumień ludzkich z Bogiem i naturalnie z Kościołem
znalezienie pozytywnych rozwiązań współczesnych kwestii
polityczno-ekonomicznych jest wykluczone. Czy jak długo człowiek żyje
tym życiem, może dojść do jego totalnego zagubienia prawno-moralnego?
Czuwanie Kościoła Jezusa z Nazaretu nad doskonałością sumień
Jakże wielką misją
Kościoła jest troska o dobrze uformowane sumienia – także u ludzi poza
Kościołem. Z tej nauki Kościoła wynika, iż poza poświęceniem się
rozumnym i wolnym duchowi nieprawości nie jest on sam w stanie
zniewolić jakiegokolwiek człowieka w sumieniu i jego wolnej woli, o
czym świadczą następujące słowa nauczania papieskiego: „Jednakże żadne
okoliczności ani próby zagłuszenia nie zdołają stłumić głosu Boga,
który rozbrzmiewa w sumieniu każdego człowieka: właśnie w tym ukrytym
sanktuarium sumienia człowiek może się zawsze nawrócić i znów wejść na
drogę miłości, otwarcia się na innych i służby życiu ludzkiemu”. To
jest wyraz i dowód Miłości Bożej do każdego jako człowieka, że nie
zezwala na pełne zniewolenie człowieka, wprost przeciwnie, najświęciej
troszczy się o powrót osoby zagubionej moralnie, aby na nowo żyła
bogactwem swojego sumienia, jak została pomyślana, umiłowana i
stworzona realnie przez Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Tutaj Kościół
św. uwidacznia się jako wielki Świadek ludzkich powrotów do prawości
sumienia, co przecież jest zawsze powrotem w ramiona miłującego Boga
Ojca.
6. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (6)
http://naszdziennik.pl/mysl/147509,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-6.html?t=9
Zdumiewającym faktem dla naszego systematycznego namysłu nad sumieniem
człowieka jest trudna do oszacowania w swojej bezcennej wartości misja
Kościoła Chrystusowego zbudowanego na św. Apostole Piotrze jako
instytucji dla całej ludzkości w jej życiu prawno-moralnym. Żadna z
innych instytucji, łącznie ze wszystkimi państwami świata razem
wziętymi oraz organizacjami krajowymi i międzynarodowymi, nie uczyniła
na przestrzeni ostatnich 2000 lat dla odkrycia, formowania,
respektowania oraz ukierunkowania sumień ludzkich na dobro jako dobro
tak wiele, co zrealizował w tym względzie „jeden, święty, katolicki i
apostolski Kościół” Jezusa z Nazaretu.
Respekt Kościoła przed sumieniem człowieka ze względu na Chrystusa
Papież Polak
przypomina prawdę o gruntownym szacunku społeczności eklezjalnej wobec
rozumu praktycznego osoby ludzkiej jako wolnego podmiotu
prawno-moralnego: „Kościół zwraca się do człowieka w pełnym
poszanowaniu jego wolności: misja nie uszczupla wolności, ale działa na
jej korzyść. Kościół proponuje, niczego nie narzuca: szanuje ludzi i
kultury, zatrzymuje się przed sanktuarium sumienia. Tym, którzy
opierają się pod najróżniejszymi pozorami działalności misyjnej,
Kościół powtarza: Otwórzcie drzwi Chrystusowi!”. Współcześni posiadają
wewnętrzną dumę z racji bycia wolnymi istotami. A przecież pierwszym,
który nauczył ludzi ich istnienia duchowego jako wolnego dzięki wolnej
woli, która jest w każdym człowieku, jest Kościół św., który poznawszy
Boga w Trójcy Świętej Jedynego jako odwieczną „Miłość” i zarazem
odwieczną „Wolność”, poznał prawdę o niepowtarzalnej wolności każdej
osoby ludzkiej jako „obrazu i podobieństwa” Tamtej Boskiej Wolności.
Stąd to nauczanie katolickie np. w myśli św. Augustyna szanujące
człowieka w jego sumieniu i jego osobistej wolności przy równoczesnym
inspirowaniu każdej kobiety i każdego mężczyzny do „otwarcia” się na
„Chrystusa” jako Objawienie się Pełni Wolności. Konkretnie oznacza to,
iż tylko we Wcielonym Synu Bożym każdy człowiek uzyskuje swoją pełnię
bycia wolnym i w sumieniu rozumie też, jak być wolnym i jak napełnić
swoją wolność dobrem na miarę „pojemności” swojej bytowości, która jest
niewiarygodnie wielka i do dzisiaj jeszcze dalece niepoznana.
Kościół „rozbudza Ewangelią sumienia” do „bardziej być”
Inwestować w rozwój
człowieka? Czy inwestować w pomnażanie świata rzeczy? Kapitalizm,
liberalizm, socjalizm, komunizm, nazizm, neomarksizm, genderyzm są
systemami urzeczawiającymi wszystko co jest – łącznie z człowiekiem,
któremu zabroniono być istotą duchową w sensie substancjalnego bycia
osobą. Dlatego w tych opcjach ideologicznych wolno używać każdego
człowieka i go ostatecznie zużywać, czyli uśmiercać. Wyjątkiem pośród
potopu tych instrumentalizujących nurtów myślenia pozostaje katolicka
nauka o człowieku jako bycie osobowym w sensie „Kogoś”, a nie „czegoś”
(R. Spaemann), co Kościół rzymsko-katolicki głosi od samego początku
istnienia, a co św. Jan Paweł II artykułuje w kontekście jego
rozumienia misji w świecie: „Misją Kościoła nie jest działanie
bezpośrednio na płaszczyźnie ekonomicznej, technicznej czy politycznej,
albo dawanie materialnego wkładu w rozwój, ale polega zasadniczo na
tym, by ukazywać narodom nie jak ’więcej mieć’, ale jak ’bardziej być’,
rozbudzając Ewangelią sumienia. ’Prawdziwy rozwój ludzki musi
zapuszczać korzenie w coraz głębszej ewangelizacji’”, czyli ukazywania
człowieczeństwa w świetle transcendentnego Boga Kreatora. Człowiek
bowiem od samego początku stworzony jest po to, by być nim samym,
ponieważ w planie stworzenia i w trakcie jego konkretyzacji tylko on
jest ze względu na niego samego, czyli jest celem samym w sobie i jako
taki nieśmiertelny. Nie tak jak rzeczy, które na tym świecie są
najpierw ze względu na człowieka jako ich dzier- żawcy, a ostatecznie
podobnie jak człowiek ze względu na Majestat Najwyższego Pana
wszechświata jako ich jedynego Właściciela. Dlatego działanie Kościoła
koncentruje się na pomocy każdemu człowiekowi, aby podporządkowując
sobie świat rzeczy, był coraz bardziej człowiekiem tutaj w czasie i
przestrzeni świata, a następnie w wieczności Królestwa Niebieskiego, do
czego niezbędne jest sumienie zorientowane zasadniczo na „bardziej być”
jako cel, a nie na „więcej mieć” jako wyłącznie środek do celu bycia
„człowiekiem wiecznym”.
Kościół Chrystusowy – niedoścignionym „krzewicielem rozwoju” ludzkiego poprzez „wychowywanie sumień”
Tak jak
rzeczywistość podobnie i jej rozwój poznaje się najdoskonalej na
gruncie nauki o Bogu i Jego wspaniałym dziele stworzenia. Koroną
rozwoju ludzkiego jest osiągnąć taką świętość, aby „zobaczyć Boga” i
pozostać z Nim w Jego Domu, do którego najskuteczniej zdolny jest
doprowadzić nas i wszystkie narody ziemi Jego Kościół: „Kościół i
misjonarze są krzewicielami rozwoju także przez prowadzone przez siebie
szkoły, szpitale, drukarnie, uniwersytety, doświadczalne gospodarstwa
rolne. Jednakże na rozwój danego narodu nie wpływa w pierwszym rzędzie
ani pieniądz, ani pomoc materialna, ani też struktury techniczne, ale
formowanie sumień, dojrzewanie mentalności i obyczajów. Protagonistą
rozwoju jest człowiek, a nie pieniądz czy technika. Kościół wychowuje
sumienia, objawiając narodom tego Boga, którego szukają, ale nie znają,
wielkość człowieka stworzonego na obraz Boga i przez Niego umiłowanego,
równość wszystkich ludzi jako dzieci Bożych, panowanie nad przyrodą
stworzoną i oddaną na służbę człowieka, obowiązek zaangażowania się na
rzecz rozwoju człowieka i wszystkich ludzi”. Ojciec Święty z Polski
nadmienia tylko niektóre przykłady dynamiki kościelnej, z którą nie ma
porównania, ponieważ emanuje z niej nieosiągalna przez jakiekolwiek
stworzenie kreująca byt dynamika samego Stwórcy i zarazem zbawiająca,
tzn. m.in. wspierająca w niemocy, lecząca z choroby czy uświęcająca z
grzechu i wyzwalająca ze śmierci ciała dynamika Boskiego Odkupiciela. W
obydwu porządkach Boska Dobroć jest cudem dynamiki, wprawiającą naszego
ludzkiego ducha w największy zachwyt i podziw nad Jej działaniem.
Otworzyć zatem sumienie człowieka na przyjaźń z tak rozumianym Panem,
to dać mu do dyspozycji najwyższą moc do działania, najwyższą precyzję
i ukierunkować na totalne urzeczywistnienie się zgodne z planem Boskim,
czyli to, do czego wielu ludzi dzisiaj tak chętnie dąży – najwyższą
jakość.
Kościół – „sługą” człowieka na jego drodze ku „prawdzie” moralnej
Nauczyć człowieka
życia to nic innego, jak nauczyć człowieka prawości sumienia, czyli
przybliżyć mu prawdę o nim, aby mógł nią zawsze i wszędzie żyć, bo to
jest najkrótsza definicja moralności ludzkiej; umieć żyć jako człowiek.
Jan Paweł II w encyklice „Blask Prawdy” naucza: „W kształtowaniu
sumienia bardzo pomaga chrześcijanom Kościół i jego Magisterium, o czym
tak pisze Sobór: ’Chrześcijanie zaś w kształtowaniu swego sumienia
powinni pilnie baczyć na świętą i pewną naukę Kościoła. Z woli bowiem
Chrystusa Kościół katolicki jest nauczycielem prawdy i ciąży na nim
obowiązek, aby głosił i autentycznie nauczał Prawdy, którą jest
Chrystus, a zarazem powagą swoją wyjaśniał i potwierdzał zasady
porządku moralnego, wynikające z samej natury ludzkiej’. Tak więc
władza Kościoła, gdy wypowiada się w kwestiach moralnych, nie narusza w
żaden sposób wolności sumienia chrześcijan: nie tylko dlatego, że
wolność sumienia nie jest nigdy wolnością ’od’ prawdy, ale zawsze i
wyłącznie ’w’ prawdzie, lecz także dlatego, iż Magisterium nie
wprowadza do chrześcijańskiego sumienia prawd mu obcych, a tylko
objawia prawdy, które sumienie powinno już znać i rozwijać je,
wychodząc od pierwotnego aktu wiary. Kościół pragnie jedynie służyć
sumieniu, pomagać mu, aby nie poruszał nim każdy powiew nauki na skutek
oszustwa ze strony ludzi (por. Ef 4,14) i aby nie odchodziło ono od
prawdy o dobru człowieka, ale by – zwłaszcza w sprawach trudniejszych –
mogło pewną drogą dojść do prawdy i w niej trwać”. Mistrzem w
zharmonizowaniu zatem naszych sumień z prawdą i dobrem, czyli z samym
Panem Bogiem jako ich Pełnią, jest więc Kościół jako Bosko-ludzka
wspólnota, „która uzdalnia każdego człowieka do osądzania i do
rozpoznania właściwych sposobów urzeczywistniania siebie wedle swej
pierwotnej prawdy” i to jest według Papieża w „Familiaris consortio”
„wymaganiem nieodzownym i pierwszoplanowym”.
Katolicka teologia moralna – rękojmią Kościoła w doskonaleniu sumień
Jednym z najlepszych
i przez wieki wypracowanych przez Kościół narzędzi duchowych w
spieszeniu na pomoc człowiekowi ku jego własnej doskonałości bytu jest
„teologia moralna, rozumiana jako odrębna dziedzina naukowej refleksji
nad Ewangelią jako dar i przykazanie nowego życia, nad życiem
”prawdziwie w miłości„ (Ef 4,15), nad życiem Kościoła w świętości, w
którym jaśnieje prawda o dobru doprowadzonym aż do doskonałości. Nie
tylko dziedzina prawd wiary, ale także nierozerwalnie z nią związana
dziedzina moralności stanowi przedmiot interwencji Magisterium
Kościoła, którego zadaniem ”jest rozstrzyganie, poprzez wiążące
sumienia wiernych sądy normatywne, czy dane działania ze swej natury są
zgodne z wymogami wiary i przyczyniają się do jej ukazania w życiu, czy
zaś są z nimi sprzeczne z powodu ich wewnętrznego zła„. Głosząc
przykazania Boże i miłość Chrystusa, Magisterium Kościoła poucza
wiernych także o szczegółowych i treściowo określonych nakazach i żąda
od nich, by uważali je w sumieniu za moralnie obowiązujące. Wypełnia
również doniosłą misję czuwania, ostrzegając wiernych przed
ewentualnymi błędami, jakie im zagrażają – choćby tylko pośrednio – gdy
ich sumienie nie potrafi uznać słuszności i prawdy zasad moralnych,
których naucza Magisterium”. To zespolenie się człowieka wierzącego,
ale także i przede wszystkim niewierzącego, z nauką moralną głoszoną
przez reprezentantów Kościoła stanowi o ich pewności prawno-moralnej.
Stąd warto przypominać współczesnym pokoleniom z ich państwowymi
rządami, aby w kwestiach prawa i moralności zasięgały fachowości
najwyższej, którą Kościół św. pragnie służyć wszystkim
ludziom-pielgrzymom na ich drodze ku wiecznemu Niebu jako prawdziwej
koronie życia opartemu na Boskim ładzie moralnym. W przeciwnym razie
wystawiają siebie na ryzyko jego wiecznej utraty i totalnego
zniewolenia cielesno-duchowego w diabelskim „Hadesie”, i to w
nieskończoność złego istnienia.
7. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (7)
http://naszdziennik.pl/mysl/147943,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-7.html?t=9
Na tym etapie naszych systematycznych rozpraw nad koncepcją sumienia
Świętego Papieża z naszej Ojczyzny Polski pragniemy rozważyć samą
bytowość sumienia, tzn. jego duchowe istnienie oraz jego obiektywne,
czyli niezależne od nas jako ludzi oraz uniwersalne i absolutnie
każdego człowieka ziemi wiążące treści najwyższych nakazów i norm
moralnych, jak np. Dekalog. Czym zatem jest to święte miejsce w
człowieku, w którym Stwórczy Duch Najwyższego Pana wszechrzeczy pragnie
być najintymniej i od momentu zaistnienia osoby ludzkiej w łonie matki
aż po wieki wieków w Domu Niebios zjednoczony z nią węzłem Jego
Miłości, miłującej Go swoją wolną wolą na gruncie właśnie jej prawdy w
sensie moralnym?
Sumienie a jego materialistyczne negacje
Nauka tego św.
Filozofa z Wadowic przypomina nam fakt, że sumienie jako „sanktuarium
człowieka” jest „duchem”, a dokładniej władzą naszego ducha nazywaną
także rozumem praktycznym, czyli odpowiedzialnym za ludzkie postawy
moralne w myśli, słowie i czynie, tzn. w całej egzystencji osoby
ludzkiej w kosmosie jako przedsionku Nieba.
Kryzysy moralne wszelkiego typu dzisiaj biorą się w tym aspekcie z
materialistycznych ideologii oświecenia francuskiego i niemieckiego,
skonkretyzowanych systemowo i historycznie w rewolucji francuskiej,
przemysłowej w kapitalizmie i liberalizmie zachodnim, pozytywistycznej,
proletariackiej w komunizmie zachodnim i wschodnim,
socjalistyczno-rasistowskiej w nazizmie niemieckim, kulturowej nowej
lewicy, postmodernizmu, a także w neomaterialistycznej rewolucji
ideologii gender jako najradykalniejszej formie neomarksizmu globalnego.
Wszystkie nadmienione typy rewolucji ostatnich wieków i ich różne
odmiany miały i wciąż mają za zadanie zanegować istnienie w człowieku
stworzonego przez Objawionego Boga nieśmiertelnego ducha ludzkiego, a w
konsekwencji zanegować prawdę o jego rozumie prawno-moralnym, czyli
zniszczyć prawdę o sumieniu osoby ludzkiej, aby móc nim totalnie
manipulować w celu jego „dekonstrukcji” (J. Derrida) i ostatecznie
zagłady. Zakłamywanie tej prawdy o duchowym sumieniu jest procesem
zagubienia, a zatem utraty orientacji i uniemożliwieniem człowiekowi
jego drogi do osiągnięcia doskonałego „samopanowania i samoposiadania
się”, będącymi według ks. kard. Karola Wojtyły wyznacznikami godnymi
człowieka i spełniającymi go jako prawdziwy „obraz i podobieństwo”
swojego Boskiego Stwórcy jako Boga-Ducha.
Obiektywność norm sumienia w każdym człowieku
Święty Jan Paweł II
naucza jasno, iż „jeśli sumienie jest prawe, wówczas służy ono
’rozwiązywaniu w prawdzie tylu problemów moralnych, które narzucają się
tak w życiu jednostek, jak i we współżyciu społecznym’. Wówczas to
’osoby i grupy ludzkie unikają ślepej samowoli i starają się
dostosowywać do obiektywnych norm moralności’”. Tej obiektywności norm
sumienia, czyli niezależności od kogokolwiek z ludzi, nie uczynił
jakikolwiek człowiek, ponieważ nikt z ludzi nie stworzył siebie, a
zatem nie mógł stworzyć norm naszego postępowania i działania. Te normy
ukształtował sam Bóg na wzór samego siebie i Jego wiecznego Ładu,
którym jest On sam. Stąd też kwestionowanie niestworzonych przez
człowieka norm prawa i moralności jest w sumie kwestionowaniem realnego
istnienia zarówno samego duchowego sumienia w nas, jak i istnienia
Boskiego Pana i Stwórcy świata poza wszechświatem.
Powszechność norm sumienia w każdym człowieku
Powstaje uzasadnione
pytanie w człowieku, czy te wspomniane obiektywne normy sumienia są w
każdym z ludzi jako istotach myślących i wolnych. Jest to kwestia
zarówno powszechności sumienia, jak i powszechności jego norm. Skoro
pewne jest, że w każdym człowieku Bóg powołał do istnienia taki rozum
praktyczny, który jest jego instancją prawno-moralną, to pewne jest i
to, że wszyscy ludzie na świecie: we wszystkich pokoleniach i narodach,
mają te same normy Boskiego porządku prawno-moralnego w sobie – także
niezależnie od wyznawanej religii czy światopoglądu, łącznie z wszelkim
ateizmem.
Co to bliżej oznacza? Święty Jan Paweł II odpowiada ludzkości: „Jest
rzeczą słuszną i dobrą – zawsze i dla wszystkich – służyć Bogu, oddawać
Mu należną cześć i prawdziwie szanować rodziców. Tego rodzaju normy
pozytywne, które nakazują wypełnianie takich właśnie czynów i
rozwijanie takich postaw, obowiązują powszechnie i są niezmienne:
jednoczą wokół tego samego wspólnego dobra wszystkich ludzi żyjących w
każdej epoce historycznej, stworzonych dla ’tego samego powołania i
przeznaczenia’. Te uniwersalne i wieczyste prawa są odpowiednikiem
wiedzy praktycznego rozumu i zostają zastosowane do konkretnych czynów
poprzez osąd sumienia”.
Nie ma zatem człowieka, który by nie posiadał w swoim osobistym
sumieniu tej wiedzy moralnej. Jeśli tak, to ktoś może słusznie zapytać,
dlaczego niektórzy, jak np. arabscy terroryści twierdzą, że nie ma
sumienia i nie istnieją jego normy? Tylko dlatego, że w swojej wolności
nie chcą ich zaakceptować i nie chcą się nimi kierować. Wprost
przeciwnie – oni są zdeterminowani, aby łamać własne sumienie, tzn. aby
łamać Boskie prawa i nadużywać Boskich norm wpisanych w ich wszystkie
sumienia, czego ewidentnym skutkiem jest śmierć milionów niwinnych
ludzi i nierzadko ich samych. Problem ten polega wyłącznie na fałszywym
rozumieniu i przeżywaniu swojej wolności, która nie chce ani
prawdziwego Boga, ani prawdziwego sumienia oraz jego powszechnego
porządku prawno-moralnego. Inne pytanie brzmi następująco: Od którego
momentu życia człowiek jako człowiek otrzymuje te powszechne, czyli
wszystkim ludziom wspólne prawa sumienia, tzn. światło ducha, aby
poznać ład życia i mieć moc uwalniania się od ewentualnego czy realnego
chaosu prawno-moralnego? Naturalnie od momentu stworzenia osoby
ludzkiej w łonie matki, czyli od momentu poczęcia. Sprawa świadomości
czy nieświadomości jest tutaj czymś zupełnie drugorzędnym, bo przecież
świadomość jest tylko jedną z ogromnie wielu funkcji naszego ducha wraz
z jego sumieniem. Papież Polak ukazuje tę drogę naszej ludzkiej
prawości i moralności jako drogę uwewnętrznienia sobie tej
powszechności kryteriów moralności w naszych sumieniach w konkretnym
przeżywaniu naszego człowieczeństwa: „Podmiot działający”, czyli każdy
z nas, „przyswaja sobie osobiście prawdę zawartą w prawie: przejmuje na
własność tę prawdę swojego bytu poprzez czyny i związane z nimi cnoty”
jako owoce permanentnej współpracy ludzkiego sumienia z Bogiem i Jego
łaskami, który tylko dlatego wzywa nas, abyśmy czegoś nie czynili,
ponieważ świat został skażony upadkiem anioła światłości, tj. grzechem
jako złem.
A zatem normy Boskiego porządku nie są w swojej naturze negatywne jak
duchy złe z szatanem na czele, lecz tylko w swojej zewnętrznej formie
jako zakazy są negatywne, aby nie ulec złu jako złu, czyli
przestrzegają z nieskończonych głębin Boskiej Dobroci przed złem, które
może doprowadzić każdego człowieka ulegającego temu złu do dramatu bez
granic, i to na wieki. „Zły” jako „ojciec kłamstwa” jest przecież
definitywnie i z wolnego wyboru zły, a nie z racji stworzenia go takim
przez samego Boga, stąd twierdzenie o „pustym piekle” jest ewidentną i
dla każdego być może najniebezpieczniejszą herezją. Ojciec Święty
naucza bowiem: „Normy negatywne prawa naturalnego mają moc uniwersalną:
obowiązują wszystkich i każdego, zawsze i w każdej okoliczności. Chodzi
tu bowiem o zakazy, które zabraniają określonego działania semper et
pro semper, bez wyjątku, ponieważ wyboru takiego postępowania w żadnym
przypadku nie da się pogodzić z dobrocią woli osoby działającej, z jej
powołaniem do życia z Bogiem i do komunii z bliźnim. Nikomu i nigdy nie
wolno łamać przykazań, które bezwzględnie obowiązują wszystkich do
nieobrażania w drugim człowieku, a przede wszystkim w samym sobie,
godności osoby wspólnej wszystkim ludziom”. W tym względzie Kościół
Chrystusowy zbudowany na św. Piotrze stale towarzyszy człowiekowi i
„zawsze naucza, że nie należy nigdy popełniać czynów zabronionych przez
przykazania moralne, ujęte w formie negatywnej w Starym i Nowym
Testamencie. Jak widzieliśmy, sam Jezus potwierdza, że zakazy te nie
mogą zostać zniesione: ’Jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj
przykazania […]: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj
fałszywie’ (Mt 19,17-18)”. Należy ten Głos Boga żywego w naszych
sumieniach uszanować, aby po prostu żyć, i to żyć wiecznie. Jaki zdrowy
duch prawego anioła i prawego człowieka nie chce żyć ze swoim Panem w
wieczności? Takich nie ma. Wszystkie stworzone, rozumne i wolne istoty
prawe moralnie pragną i realizują swoje wspólne życie z Najświętszym
Zbawicielem świata.
Niezmienność norm sumienia w każdym człowieku
Jakże bezcenna jest
nauka papieska o absolutnym charakterze Boskich norm sumienia
ludzkiego, czyli o ich niezmienności, co oznacza, iż wiążą one każdego
w sumieniu zawsze: i w czasie, i w wieczności powinny one stanowić
naturę ludzkich myśli, słów i czynów: „Wielka wrażliwość, jaką
przejawia współczesny człowiek wobec uwarunkowań historycznych i
kultury, skłania niektórych do kwestionowania niezmienności prawa
naturalnego, a tym samym istnienia ’obiektywnych norm moralności’,
które podobnie jak w przeszłości obowiązują wszystkich ludzi pokoleń
współczesnych i przyszłych: czyż bowiem można głosić powszechną ważność
i trwałość jakichś racjonalnych rozstrzygnięć normatywnych
sformułowanych w przeszłości, kiedy nie przewidywano jeszcze postępu,
który miał się dokonać w dziejach ludzkości?”.
Warto sobie w tym miejscu uzmysłowić, że postulowana dzisiaj prawie
powszechnie procesualność rzeczywistości, innymi słowy zamiana
rzeczywistości na permanentną ewolucję, jest takim typem myślenia,
który doprowadza wielu współczesnych nam ludzi do próby wyeliminowania
prawdy zarówno o substancjalnej niezmienności ludzkiego ducha z jego
sumieniem oraz jego normami prawno-moralnymi, jak i do próby
wyeliminowania Boga jako Wiecznego, a tym samym wiecznie Niezmiennego z
horyzontu ludzkiego życia, poznania i działania. Potęga ducha człowieka
i jego sumienia jest obiektywnie, powszechnie i niezmiennie wielka, ale
ilu ludzi pragnie trwać na drodze zwycięstwa w dobru, pozostaje
osobistą odpowiedzią każdego ludzkiego sumienia. Oby każdy człowiek
uzyskał status wiecznego zwycięzcy w Bogu Objawienia, czyli status
niezmiennie niebiańskiego szczęścia.
8. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (8)
http://naszdziennik.pl/polska-kraj/148839,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-8.html?t=9
W dyskusji nad sumieniem jednym z jej najbardziej delikatnych aspektów
jest pytanie o to, czy sumienie wraz ze wszystkimi zasadami i normami
postępowania ma charakter wiążący, tj. imperatywny? Innymi słowy, czy
te Boże przykazania tworzące treść prawa naturalnego muszą być przez
człowieka zawsze respektowane, czy też może się on od nich dyspensować,
jak niektórzy – nawet katoliccy teologowie – twierdzą choćby w
kontekście debaty nad małżeństwem i rodziną, że możliwe jest udzielenie
sakramentów świętych, takich jak Pokuta i Eucharystia osobom
rozwiedzionym i żyjącym w związkach z osobami trzecimi, co przecież
ewidentnie godzi w podstawowe normy Dekalogu istniejącego w każdym
ludzkim rozumie – także w każdym nieochrzczonym człowieku.
Obiektywna „imperatywność” ludzkiego sumienia
Papież Polak
jednoznacznie naucza, iż „podobnie jak samo prawo naturalne i każda
wiedza praktyczna, także sąd sumienia ma charakter imperatywny:
człowiek powinien działać zgodnie z nim. Jeżeli działa wbrew temu
sądowi albo jeśli popełnia określony czyn, nie będąc pewnym, czy jest
on słuszny i dobry, zostaje potępiony przez własne sumienie stanowiące
bezpośrednią normę osobistej moralności”.
Skoro nasze sumienie „uczestniczy” w Prawie Boga jako Najwyższego
Prawodawcy, to decyzja każdego człowieka wraz ze wszystkimi postawami
jest tylko wtedy prawno-moralnie dobra czy słuszna, jeżeli jest zgodna
z tym Boskim porządkiem, tzn. jeżeli osoba ludzka żyje według tegoż
ładu „z góry”. A zatem „powinność”, czyli „obowiązek” adekwatny
względem wyznaczającego jego kształt prawa, charakteryzuje istotę
bytowości sumienia ludzkiego. Obowiązywalność prawa przynależy więc do
jego struktury i koresponduje genialnie z tak ukształtowanym przez
Stwórcę Boga sumieniem każdego człowieka, a nie jest pozostawiona
jakiemuś swawolnemu wyborowi subiektywistycznie pojętego rozumu
praktycznego osoby ludzkiej, co twierdzą w zasadzie wszyscy pozytywiści
prawni, idealiści, egzystencjaliści, socjaliści czy komuniści, a także
naziści, faszyści i inni ideolodzy.
Do niektórych z nadmienionych systemów ideologicznych, relatywizujących
zarówno prawo jako prawo, jak również jego wiążącą naturę, odwoływała
się podczas ostatniego Synodu poświęconego małżeństwie i rodzinie część
ojców synodalnych z ks. kard. Walterem Kasperem na czele, bazującym w
rozumieniu prawa na subiektywizmie idealistycznym Hegla i Schellinga,
co słusznie większość odrzuciła jako poglądy sprzeczne z nauczaniem
Magisterium Kościoła św. Jeżeli Dekalog jako prawo Boskiego Prawodawcy
obowiązywałby człowieka tylko „od czasu do czasu”, to byłby
rzeczywiście zbędny, ale na szczęście osoby ludzkiej zarówno w czasie,
jak i w wieczności jest on bezwarunkowo wiążący.
„Godność” człowieka domaga się „obowiązywalności” norm prawnych w sumieniu
Ojciec Święty z
Polski przy uzasadnieniu powinnościowego charakteru prawa i moralności
wskazuje na istotną właściwość naszej rozumnej, wolnej i osobowej
natury, tj. na „godność” całego człowieka, a także na „godność” „tej
rozumowej instancji oraz autorytet jej głosu i osądów”, które
„wypływają z prawdy o moralnym dobru i złu, w którą sumienie ma się
wsłuchiwać i ją wyrażać. Prawdę tę wskazuje ’prawo Boże’, uniwersalna i
obiektywna norma moralności. Sąd sumienia nie ustanawia prawa, ale
poświadcza autorytet prawa naturalnego i praktycznego rozumu w
odniesieniu do najwyższego dobra, które pociąga człowieka, tak że
przyjmuje on jego przykazania”.
Wprawdzie często używa się pojęcia „godność”, gdy chodzi o podkreślenie
praw człowieka, ale rzadko twierdzi się np. w środowiskach prawników
(teoretyków i praktyków), że nie tylko godność ludzka, lecz także
wypływające z niej prawa są wiążące dla każdego typu ludzkiego
istnienia i działania. Niezależnie od rodzaju prawa, czy jest to prawo
wieczne, naturalne czy ludzkie, tzn. stanowione przez państwa, posiada
ono w sobie powinność, i ile jest prawem słusznym, czyli zgodnym z
prawem Bożym i naturalnym. Tak zatem rozumiane prawo pozytywne jest
tylko wtedy wiążące, jeżeli nie sprzeciwia się prawu naturalnemu, w
przeciwnym razie nie obowiązuje człowieka w sumieniu.
Powstaje zasadne pytanie, czy godność żony lub męża z sakramentalnego
małżeństwa, którzy zostali zdradzeni, czy opuszczeni przez drugiego
współmałżonka, będąc przekonanymi w sumieniu o ważności ich związku
małżeńskiego, mają prawo do „stwierdzenia nieważności” ich małżeństwa w
sensie prawa kościelnego czy do „rozwodu” w sensie prawa cywilnego w
Polsce? Otóż ta ich wprawdzie nabyta poprzez sakrament małżeństwa, ale
z racji ważnie i godziwie zawartego sakramentu małżeństwa nieutracalna
godność sprawia, że taka osoba ani nie ma prawa do wspomnianego
„stwierdzenia nieważności” w Kościele, ani do „rozwodu” w prawie
polskim? Dlaczego?
Właśnie ze względu na rzecz najważniejszą, a mianowicie na ich
powinnościowy status jako żony czy męża i nabudowaną na nim godności
małżonka, która jest tylko i wyłącznie dopiero wskutek śmierci jednego
ze współmałżonków utracalną, wcześniej pozostaje wiążąca, niezależnie
od wielkości dramatu cierpienia i krzyża istniejącego małżeństwa. Taka
jest potęga godności każdego człowieka w małżeństwie sakramentalnym
oraz przynależąca do niej nie mniejsza potęga powinności względem osoby
współmałżonka aż do jego lub własnej śmierci. Wcześniej ani sądom
Kościoła Chrystusowego, ani sądom Państwa Polskiego nie wolno orzekać
ważnego związku małżeńskiego za nieważny, bo stałoby to w sprzeczności
z nauką Chrystusa o godności małżeństwa i jego nierozerwalności, czyli
o powinności ocalenia go, wspierania i ochraniania na sposób możliwy
dla Kościoła i Rzeczypospolitej Polskiej, która w 30 art. Konstytucji
też naucza, iż „przyrodzona i niezbywalna godność stanowi źródło
wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej
poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”.
„Obowiązywalność” prawa w sumieniu ze względu na jego doskonałość
Pan Bóg nie jest
Stwórcą przypadkowym, lecz wprost przeciwnie, stwarza wciąż doskonałe
stworzenie i daje mu doskonałe prawa, które określają całe jego życie,
bo tylko wtedy jasne jest, że wiecznie doskonały Bóg w Trójcy Świętej
Jedyny jest Kreatorem, który zarówno człowieka, jak i jego sumienie
stwarza według Jego odwiecznej Mądrości i Miłości. Dlatego też
prawdziwa jest nauka ostatniego Soboru inspirującego ludzkość do
afirmacji siebie jako stworzenia Bożego, a tym samym do przyjęcia
sumienia z wiążącym charakterem prawa z rąk samego Boga: „Sumienie nie
jest więc autonomicznym i wyłącznym źródłem stanowienia o tym, co dobre
i złe; głęboko natomiast jest w nie wpisana zasada posłuszeństwa
względem normy obiektywnej, która uzasadnia i warunkuje słuszność jego
rozstrzygnięć nakazami i zakazami, leżącymi u podstaw ludzkiego
postępowania”. Człowiek dlatego nie może sobie lub innym dać prawa,
czyli z tej racji nie może posiadać absolutnej autonomii, że nie
potrafi sam siebie stworzyć, ponieważ nie jest Panem Bogiem. Stąd
oczywiste jest dla jego prawego rozumu, aby swoje życie kształtować w
oparciu o taki ład prawno-moralny, aby harmonizował z prawem Boga
Najwyższego, gwarantującym mu drogę do prawdziwej pełni życia i
wszelkiej doskonałości i tutaj na ziemi, i tam, w wiecznym Niebie.
„Czyń dobro, a unikaj zła” – imperatywem Boga Objawionego w prawym sumieniu ludzkim
Święty Jan Paweł II
naucza bardzo jasno, iż fundamenty prawa stworzone przez Boskiego
Stwórcę i podarowane każdemu człowiekowi, aby z ich pomocą osiągnął
dobro swojego życia: „Osąd sumienia jest osądem praktycznym, to znaczy
sądem, który wskazuje człowiekowi, co powinien czynić lub czego unikać,
albo że ocenia czyn już przezeń dokonany. Jest osądem konkretnej
sytuacji opartym na racjonalnym przeświadczeniu, że należy miłować i
czynić dobro, a unikać zła. Ta pierwsza zasada rozumu praktycznego
należy do prawa naturalnego, stanowiąc wręcz jego fundament, wyraża
bowiem owo pierwotne rozumienie istoty dobra i zła, będące odblaskiem
stwórczej mądrości Boga, które niczym niezniszczalna iskra (scintilla
animae) rozjaśnia serce każdego człowieka. Podczas gdy prawo naturalne
zawiera obiektywne i powszechne normy dotyczące dobra moralnego, to
sumienie jest zastosowaniem prawa do konkretnego przypadku, dzięki
czemu prawo staje się dla człowieka wewnętrzną regułą, wezwaniem do
czynienia dobra w konkretnej sytuacji”.
Warto podkreślić, iż jednym z najważniejszych kryteriów prawości
ludzkiego sumienia jest akceptacja imperatywności prawa Bożego danego
człowiekowi, który generalnie i konkretnie może spełniać się jako
człowiek na fundamencie dobra, w przeciwnym razie, czyli poprzez
relatywizację swojego wiążącego charakteru sumienia, skazuje siebie na
deformację i degradację moralną i każdą inną aż po niebezpieczeństwo
utraty wiecznej szczęśliwości życia z Bogiem twarzą w Twarz. Sumienie
jest więc tą instancją ludzkiego rozumu, która ostatecznie rozstrzyga
dobroć lub złość ludzką, jak naucza nas wielki Rodak na Stolicy
Piotrowej: „Sumienie formułuje zatem obowiązek moralny w świetle prawa
naturalnego: jest to obowiązek czynienia tego, co człowiek poprzez akt
sumienia poznaje jako dobro powierzone mu tu i teraz. Charakter
uniwersalny prawa i powinności nie zostaje zniesiony, ale raczej
potwierdzony przez fakt, że rozum określa ich zastosowanie w konkretnej
sytuacji. Osąd sumienia jest ’ostateczną’ instancją, która orzeka o
zgodności konkretnego zachowania z prawem; formułuje on normę
bezpośrednią moralności dobrowolnego aktu, a tym samym dokonuje
’zastosowania prawa obiektywnego do konkretnego przypadku’”.
A zatem troska o prawość sumienia należy do priorytetowych na drodze
odnowy Polaków i Polski dzisiaj, i w tym nikt i nic nas nie może i nie
potrafi zastąpić. Trwać powinniśmy jako katolicki Naród na straży
prawości sumień wszystkich w Rzeczypospolitej Polskiej – także prawości
Trybunału Konstytucyjnego RP, by nie orzekał w sprzeczności z
Konstytucją RP, jak miało to miejsce m.in. w kwestii funduszy OFE;
strzec je pilnie przed każdą deformacją ideologiczną i bronić ich opcji
dobra, bo tylko na drodze sumienia poświęconego Dobru Najwyższego Pana
i dobru tego życia Polska będzie Polską, a Polak Polakiem według
zamysłu Boskiego Władcy i zarazem Króla Polski oraz całego wszechświata.
9. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (9)
http://naszdziennik.pl/mysl/149239,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-9.html?t=9
Jednym z ważniejszych aspektów zagadnienia sumienia ludzkiego jest
kwestia prawdy jako drogi do dobra i pozostałych doskonałości dla
całego bytowania osoby ludzkiej, czyli jej osobistego życia i
wszelkiego działania. Można postawić tezę, że w pewnym sensie to, kim
jest ostatecznie człowiek, rozstrzyga się w jego relacji do prawdy
będącej duchową bramą istnienia człowieka w jego sumieniu.
Tak jak w rozumie teoretycznym chodzi o poznanie prawdy o
rzeczywistości Boga, człowieka i świata, tak w sumieniu jako rozumie
praktycznym chodzi o to, jak być powinno, względnie jak człowiek
powinien postąpić, aby stać się moralnie (tzn. także praktycznie)
człowiekiem świętym według pierwotnego planu stworzenia osoby ludzkiej
przez wiecznie Świętego Boga jako Kreatora. Czas i przestrzeń tego
kosmosu dane są każdemu człowiekowi jako ramy życia, aby właśnie w nich
zrealizować siebie w prawdzie oraz dopomóc drugiemu we wzroście ku
osobistej świętości.
„Źródłem godności sumienia jest zawsze prawda”
Czy można być w
pełni człowiekiem poza prawdą lub wbrew prawdzie? Święty Jan Paweł II
występuje jako orędownik sumienia prawego, czyli opartego na
niekwestionowalnej prawdzie, do której przecież każdy z ludzi globu
jako istota rozumna jest z natury swojej rozumności zdolny: „W
przypadku sumienia prawego mamy do czynienia z przyjętą przez człowieka
prawdą obiektywną, natomiast w przypadku sumienia błędnego – z tym, co
człowiek subiektywnie uważa mylnie za prawdę. Nie wolno jednak nigdy
mylić błędnego ’subiektywnego’ mniemania o dobru moralnym z prawdą
’obiektywną’, ukazaną rozumowi człowieka jako droga do jego celu, ani
też twierdzić, że czyn dokonany pod wpływem prawego sumienia ma taką
samą wartość jak czyn, który człowiek popełnia, idąc za osądem sumienia
błędnego”.
Zarówno „prawość”, jak i „błąd” moralny zakładają istnienie prawdy, w
przeciwnym razie zatraciłyby swój sens. Bez prawdy nie byłoby bowiem
ani prawości, ani błądzenia, lecz po prostu chaos postaw, co sprzeciwia
się Bogu jako Wiecznemu Prawodawcy i Jego Wiecznemu Porządkowi,
będącemu przecież Wieczną Prawdą, czyli absolutną zgodnością Jego Życia
z Jego Rozumem Boskim. Tylko upadły „duch nieprawości” i „kłamstwa”,
tzn. diabeł, jest uosobieniem anarchii piekielnej i każdy, kto w
państwie czy Kościele św., w nauce, sztuce, polityce, gospodarce czy
handlu wprowadza anarchię, jest zniewolony tym „ojcem kłamstwa” i
poprzez to zatraca swoją godność „dziecka Bożego” z sumieniem-darem
Boga Przenajświętszego, ponieważ tylko na fundamencie prawdy mamy do
czynienia z respektowaniem prawości ludzkiego sumienia i jego wrodzonej
godności bytowej.
Co czynić w obliczu takich systematycznych prób i procesów zniewoleń
ludzkich sumień dzisiaj – także w naszej katolickiej Polsce?
Konieczność permanentnego oczyszczania sumień światłem Prawdy Najwyższego
Łatwo się
usprawiedliwiać, że „nie potrafimy poznać prawdy do końca” i dlatego
„nasze postępowanie nie jest prawe”, ale powstaje pytanie, czy
zadaliśmy sobie tyle trudu, aby poznać prawdę i żyć nią na co dzień.
Papież Polak nie przestaje uwrażliwiać nas na konieczność pracy nad
sumieniem i jego przyjaźnią z prawdą, która czasami kosztuje człowieka
wiele wyrzeczeń i ofiar, ale wszystko po to, by być coraz doskonalszym
człowiekiem prawego sumienia: „Zło dokonane z powodu niepokonalnej
niewiedzy lub niezawinionego błędu sumienia może nie obciążać
człowieka, który się go dopuścił, ale także w tym przypadku nie
przestaje być złem, nieporządkiem w stosunku do prawdy o dobru. Co
więcej, dobro nierozpoznane nie przyczynia się do wzrostu moralnego
osoby, która je czyni, gdyż jej nie doskonali i nie pomaga jej zwrócić
się ku najwyższemu dobru. Tak więc zanim znajdziemy łatwe
usprawiedliwienie, zasłaniając się własnym sumieniem, powinniśmy
rozważyć słowa Psalmu: ’kto jednak dostrzega swoje błędy? Oczyść mnie
od tych, które są skryte przede mną’ (Ps 19 [18],13). Istnieją winy,
których nie dostrzegamy, ale które mimo to nie przestają nimi być,
ponieważ to my nie chcieliśmy dotrzeć do światła (por. J 9,39-41), co
obciąża nas moralnie i zadłuża względem wprawdzie Miłosiernego, ale
równocześnie wiecznie Sprawiedliwego Pana i Boga.
Niezmienność prawdy o sumieniu ludzkim w obliczu zmian w kosmosie i kulturze
Nierzadko zdarza się
w namyśle niektórych ludzi nad sumieniem, że zmiany dokonujące się w
świecie przyrody, a tym samym w cielesności człowieka oraz w jego
dziełach, czyli w kulturze, są dla nich podstawą do relatywizacji
niezmiennej prawdy o ludzkim sumieniu jako pochodzącym od Boskiego
Stwórcy i prawdy o niezmiennych zasadach moralnych, jak np. Dekalog.
Sprzeciwia się tej opinii nauka Papieża z Polski, który zobowiązuje
każdą i każdego do odkrycia niezmiennych prawd w porządku
prawno-moralnym, ponieważ one realnie istnieją i to paradoksalnie w
każdym ludzkim sumieniu – także w tych, którzy je odrzucają, a nawet
zwalczają, twierdząc m.in., że tym samym ”ratują demokrację„:
”Oczywiście, należy poszukiwać i znajdywać coraz właściwsze ujęcia
uniwersalnych i trwałych norm moralnych, aby bardziej odpowiadały one
różnym kontekstom kulturowym, by zdolne były lepiej wyrażać ich
niezmienną aktualność w każdym kontekście historycznym, by pozwalały
prawidłowo rozumieć i interpretować zawartą w nich prawdę. Ta prawda
prawa moralnego, podobnie jak prawda ’depozytu wiary’, ujawnia się
stopniowo w ciągu stuleci: wyrażające ją normy w swej istocie pozostają
w mocy, muszą jednak być uściślane i definiowane ’eodem sensu eademque
sententia’ w świetle historycznych okoliczności przez Magisterium
Kościoła, którego decyzję poprzedza i wspomaga proces ich odczytywania
i formułowania dokonujący się w umysłach wierzących i w ramach
refleksji teologicznej„. Wynika to po prostu z tego, że człowiek nie
jest Panem Bogiem i potrzebuje czasu, ale także systematyczności w
zgłębianiu prawdy o ładzie życia, nie może się od tego wysiłku
zdyspensować, jeżeli pragnie pozostać, względnie stawać się, coraz
bardziej człowiekiem w sensie moralnym.
Czy człowiek sam, czyli z natury swojej, jest w stanie osiągnąć doskonałą prawość moralną?
Ostateczna prawdziwość ludzkiego sumienia wymaga światła Bożej łaski w postaci wiary
Nie było epoki w
dziejach historii ludzkiego poznania świata, aby postawione pytanie nie
pojawiło się w jakiejś postaci, wskazując na konieczność pomocy Boskich
mocy we wspinaczce człowieka jako istoty moralnej na szczyty
doskonałości bytowej. Jan Paweł II Wielki daje na to jasną odpowiedź:
”Powołani do zbawienia poprzez wiarę w Jezusa Chrystusa, ’światłość
prawdziwą, która oświeca każdego człowieka’ (J 1,9), ludzie stają się
’światłością w Panu’ i ’dziećmi światłości’ (por. Ef 5,8) i uświęcają
się przez ’posłuszeństwo prawdzie’ (por. 1 P 1,22)„.
Pełnia ludzkiej świętości dokonuje się w ścisłej współpracy człowieka
sumienia z łaską Boga, stąd zasadna jest katolicka zasada: ”Natura et
gratia„ (”natura i łaska„). Jeżeli zatem zabraknie albo pracy samego
człowieka w jego naturze rozumnej i wolnej w pracy nad sobą, albo łaski
Bożej, albo obydwóch zasad, to nie będzie doskonałości ludzkiej w
aspekcie moralności. Dlaczego posłuszeństwo właśnie Bogu jako Prawdzie
jest aż tak decydujące, aby stać się ”świętym, jak On jest Święty„?
”Posłuszeństwo„ Prawdzie Boga – konieczne dla uzyskania i ocalenia prawdy sumienia
Skoro Bóg Objawiony
w Jezusie z Nazaretu jest Stwórcą człowieka, to tylko na drodze
posłuszeństwa Jemu jako Władcy i Królowi człowiek może uzyskać kształt
sumienia godny jego Kreatora. Przecież przez ”nieposłuszeństwo jednego
grzech wszedł na świat„, tak też przez ”posłuszeństwo„ ”nowego Adama„,
czyli Chrystusa jako Boga-Człowieka powróciła utracona przez ludzkość
łaska uświęcająca. Czy taka dwutorowa droga ludzkiego sumienia jest
drogą łatwą? Papież nie ma wątpliwości, że ”to posłuszeństwo nie zawsze
jest łatwe. W następstwie tajemniczego grzechu pierworodnego,
popełnionego za poduszczeniem Szatana, który jest ’kłamcą i ojcem
kłamstwa’ (J 8,44), człowiek ustawicznie doznaje pokusy, by odwrócić
wzrok od Boga żywego i prawdziwego i skierować go ku bożkom (por. 1 Tes
1,9), przemieniając ’prawdę Bożą w kłamstwo’ (por. Rz 1,25); przytępia
to również jego zdolność poznawania prawdy i osłabia wolę poddania się
jej. W konsekwencji człowiek, ulegając relatywizmowi i sceptycyzmowi
(por. J 18,38), zaczyna szukać złudnej wolności poza samą prawdą„,
której tam nigdy nie znajdzie, ponieważ jej tam nie ma. Szatan zamienił
”królestwo prawdy„ na swoje potępione przez niego samego ”królestwo
kłamstwa„, którego najważniejszym celem jest zabić każdą napotkaną
bytowość, bo to jest istotą kłamstwa, które ”ugruntowało„ krainę
nieskończonej śmierci, co jest paradoksem wszystkich paradoksów. Czy w
tym zmaganiu z takim antyduchem dziejów grzechu ludzkie sumienie może
ponieść porażkę?
Prawda sumienia jest niezniszczalna do końca przez ducha czasu i świata
Gdyby Bóg stworzył
człowieka np. na drodze ewolucji, to byłby słabym stworzeniem,
przeznaczonym z natury, aby stać się materiałem rozwoju wyższego od
niego gatunku istot żywych, ale tak nie było i nie jest. Dlatego też
teza papieska jest zgodna z nauczaniem moralnym Kościoła katolickiego:
”Ciemności błędu i grzechu nigdy jednak nie zdołają do końca zgasić w
człowieku światła Boga Stwórcy. W głębi serca stale tęskni on za
absolutną prawdą i pragnie w pełni ją poznać, czego wymownym dowodem są
niestrudzone poszukiwania, jakie człowiek prowadzi na każdym polu i w
każdej dziedzinie. Jeszcze dobitniej tego dowodzi jego poszukiwanie
sensu życia. Rozwój nauki i techniki bowiem, choć stanowi wspaniałe
świadectwo inteligencji i wytrwałości człowieka, nie odpowiada jeszcze
na ostateczne pytania religijne ludzkości, ale raczej jest dla niej
bodźcem, by podjąć najboleśniejsze i rozstrzygające zmagania, które
toczą się w sercu i sumieniu„.
Człowiek sumienia ma odwagę egzystencji z powyższych racji, a
mianowicie, że Prawda Boska jest zawsze zwycięska i nasze zwycięstwa
życia mają w Niej swoje źródło życia i źródło doskonałego działania,
niezależnie od trudów, które człowiek w swoim sumieniu musi podjąć i
potrafi je przezwyciężyć. Niekiedy nie znamy okoliczności tych
moralnych zwycięstw – nawet tych z pozoru najtragiczniejszych, jak
świadectwo męczeństwa za Prawdę, gdyby nie zaistniała ta najwyższego
formatu konfrontacja prawdy z kłamstwem. Czy znalibyśmy dzisiaj na
całym globie św. Maksymiliana Marię Kolbego czy bł. ks. Jerzego
Popiełuszkę, jeżeli niemieccy naziści i komunistyczni zbrodniarze PRL
nie dokonaliby na ich Osobach aktów zbrodni? To nie jest argument za
jakimkolwiek usprawiedliwianiem takich zbrodni, lecz jedynie fakt
świadczący o zawsze zwycięskim człowieku Bożym.
Sejm,
Senat, Prezydent i Trybunał Konstytucyjny RP mają ten sam obowiązek
prawno-moralny stania na straży prawdy o prawości sumień wszystkich
Polaków
Nauczanie św. Jana
Pawła II wyostrza ducha powinności ”reprezentantów„ Narodu Polskiego,
którzy w jego imieniu oraz w Imieniu Boga jako niebiańskiego Króla
sprawują władzę w Rzeczypospolitej. Jego słowa odnoszą się oczywiście
do wszystkich polityków świata, ale my je przytaczamy w kontekście
naszego Państwa: ”Gdy większość parlamentarna lub społeczna uchwala, że
zabicie jeszcze nienarodzonego życia ludzkiego jest prawnie
dopuszczalne, choćby nawet pod pewnymi warunkami, to czyż nie podejmuje
tym samym decyzji ’tyrańskiej’ wobec najsłabszej i najbardziej
bezbronnej ludzkiej istoty? Sumienie powszechne słusznie wzdryga się w
obliczu zbrodni przeciw ludzkości, które stały się tak smutnym
doświadczeniem naszego stulecia. Czyż te zbrodnie przestałyby być
zbrodniami, gdyby nie popełnili ich pozbawieni skrupułów dyktatorzy,
ale gdyby nadała im prawomocność zgoda większości?„. Dlaczego nie
”większość„ decyduje o prawdzie, bo po prostu ”ilość„ zawdzięcza swoje
istnienie ”Prawdzie„ Trójcy Świętej, a zatem zawsze prawda góruje nad
ilościami, co oznacza w odniesieniu do prawdy o każdym człowieku:
nienarodzonym i narodzonym, zdrowym i chorym, młodym i sędziwym, że
każdy polityk winien jest mu bezwzględny respekt. Takiej postawy
oczekuje z całą pewnością gros Polaków, którzy wspierać będą tylko
polityków polskich o prawych sumieniach, ponieważ tylko tacy zasługują
na miano ”polityka„ – ”sługi„ dobra wspólnego Rzeczypospolitej Polskiej.
10. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (10)
http://naszdziennik.pl/mysl/149929,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-10.html?t=9
Skoro stwierdziliśmy za Ojcem Świętym z Polski, że człowiek jest
doskonały wtedy, gdy postępuje zgodnie ze swoim sumieniem, ale
określonym w swojej naturze przez prawdę, to tylko w wierności prawdzie
można więc mówić o postawie godnej człowieka, czyli o „człowieku
sumienia”. Natomiast każda forma sprzeczności, względnie jakiejkolwiek
niezgodności osoby ludzkiej wobec prawdy wyklucza uznanie go za prawego
i sumiennego. Co więcej, nawet jego własne sumienie mówi mu o tym w
jego duchowym wnętrzu i staje się tym samym jego pierwszym sędzią.
Obecny spór o Trybunał Konstytucyjny jest w gruncie rzeczy sporem o
prawdę sumienia jako podstawę porządku konstytucyjnego w Polsce, o
prawdę sumienia jako fundament wszystkich aktów orzecznictwa Trybunału
oraz o prawdę sumienia jako ostoję Narodu i społeczeństwa. Także
Prezydent RP, mając wątpliwości co do praworządności ducha lub litery
poszczególnych zapisów ustawowych, może korzystać z zagwarantowanej
„każdemu” w art. 53 Konstytucji RP „wolności sumienia” i jak się w
świetle orzeczenia Trybunału okazało, Prezydent słusznie, czyli
praworządnie, postąpił, nie przyjmując ślubowania od tych Kandydatów na
sędziów TK, którzy zostali wybrani na gruncie poważnego zranienia
porządku naszej polskiej Konstytucji. Trybunał Konstytucyjny jest także
zobligowany naszą Konstytucją do respektowania tego artykułu względem
Osoby Prezydenta Polski, w przeciwnym razie sam złamie porządek
konstytucyjny.
W tym kontekście szokujący jest fakt, iż tzw. ratownicy „demokracji” w
naszym Państwie, którzy jeszcze nie tak dawno systemowo zamykali usta
Narodowi, ani jednym słowem nie nadmieniają kwestii prawdy w
stanowieniu i interpretacji prawa i dlatego rozmijają się z racji
przyjętych przesłanek ideologicznych (głównie neomarksistowskich i
neoliberalnych) z istotą obecnego sporu prawnego i nie stanowią
nadziei, lecz zasadnicze niebezpieczeństwo dla polskiej racji stanu –
także na forum międzynarodowym, o czym świadczy ich moralnie negatywny
akt donosu do Unii Europejskiej na Rząd Rzeczypospolitej Polskiej,
będący typem zdrady polskości, czyli zdradą prawdy o Polsce dzisiaj.
Jak się tego wystrzec? Co należy czynić, aby tworzyć polskość, a nie ją
osłabiać czy niszczyć?
Sumienie bogate prawdą kształtuje wolność
Sumienie bogate
prawdą stanowi podstawę do kształtowania się wolności ludzkiej w
kierunku dobra, bo tylko w decyzji człowieka sumienia na program dobra
i jego permanentną konkretyzację na każdym poziomie myślenia, języka i
czynu okazuje się on człowiekiem prawdziwie wolnym „do” dobra jako
dobra. Innymi słowy, osoba ludzka w opcji dobra nie tylko potwierdza
siebie jako sumienną, lecz, co więcej, rozwija się jako istota moralna,
poszerzając tym samym, czyli poprzez dobro, swoją przestrzeń bycia
wolną. Papież z Polski powraca chętnie do „podstawowego pytania, które
młodzieniec z Ewangelii postawił Jezusowi: ’Nauczycielu, co dobrego mam
czynić, aby otrzymać życie wieczne?’. Posłany przez Jezusa, aby głosić
Ewangelię i ’nauczać wszystkie narody […] ucząc je zachowywać wszystko,
co On przykazał’ (por. Mt 28,19-20), Kościół udziela dziś tej samej
odpowiedzi, co niegdyś Nauczyciel: światło i moc w niej zawarte zdolne
są rozstrzygnąć najbardziej sporne i skomplikowane kwestie. To samo
światło i moc każe Kościołowi nieustannie rozwijać refleksję moralną w
kontekście interdyscyplinarnym, co jest niezbędne zwłaszcza ze względu
na nowe problemy”.
Kościół Chrystusowy jest w ostatnich 2000 lat najdoskonalszym
nauczycielem wolności człowieka, tzn. uczy ludzi bycia wolnymi w
Chrystusie jako Objawionej i Wiecznej Wolności Syna Bożego, będącego,
jak Bóg Ojciec i Duch Święty, zarazem Wieczną Miłością, czyli Boską
Dobrocią. Tak sam Bóg określa wiecznie wolność swoją, czyli ON wiecznie
jest „Dobry” i pełen „Miłości”. Czy tak myślą zwolennicy koncepcji
„demokracji” Marksa i Engelsa np. w dzisiejszej Polsce?
Instytucje zniewalania i deprawacji ludzkich sumień
Marksistowska
„demokracja” odrzuca wiecznie wolnego Boga chrześcijańskiego i w Jego
miejsce wprowadza „państwo demokratyczne” jako „państwo ateistyczne” i
„demokratycznie” (obojętnie, czy większościowo, czy mniejszościowo)
pragnie określać całą rzeczywistość wbrew Prawdzie Boskiej, wbrew
Miłości i Dobroci Boskiej, wbrew Prawu Bożemu i dlatego tak jak
marksizm-leninizm nigdy nie był prawym nauczycielem wolności ludzkiej,
tak też ta ideologia, podobnie jak liberalizm, który twierdzi, że
„wybrane” jednostki są wolne, ale wedle swawoli ideologii liberalizmu i
nie dla dobra wspólnego jako celu wolności obywatelskiej, lecz tylko
dla dobra wspomnianych „wybranych”, jest w stanie dla swojego
materialnego lub innego typu powodzenia doczesnego zbudować
cmentarzyska z setkami milionów nadużytych przez nich istnień ludzkich,
czego przykładem są m.in. w sensie polskim miliony prześladowanych i
wypędzonych politycznie w PRL czy gospodarczo w III RP Polaków, a w
sensie globalnym Naród Chin. O czym świadczą te procesy – także
prawno-moralne?
Zniewalanie sumień zakłada negację katolickiej nauki o prawie naturalnym jako porządku wolności ludzkiej
Sumienie i wolność
tworzą nierozerwalny splot duchowy dla wzrostu człowieka ze wszystkim,
co go stanowi. A zatem każda próba ideologiczna niszczenia tej
życiodajnej symbiozy rozumu i wolnej woli, czyli sumienia i wolności,
bazuje na odrzuceniu porządku życia ustanowionego przez Boskiego
Stwórcę, o czym pisze Jan Paweł II: „W ten sposób odrzuca się
tradycyjną doktrynę o prawie naturalnym, o powszechności i niezmiennej
ważności jej nakazów; uważa się, że niektóre elementy nauczania
moralnego Kościoła są po prostu nie do przyjęcia; że Magisterium może
się wypowiadać w kwestiach moralnych tylko po to, by ’zachęcać
sumienia’ i ’proponować wartości’, z których każdy będzie sam czerpał
inspirację dla autonomicznych decyzji i wyborów życiowych”, co prowadzi
nieuchronnie do relatywizmu prawno-moralnego, z którym Rzeczpospolita
Polska zmaga się nie tylko w aktualnej debacie wokół Trybunału, lecz
także wewnątrz środowisk katolickich.
Apel Papieża Polaka: Ocalić prawość, a tym samym wolność sumień do dobra w edukacji duchowieństwa i narodu
Święty Jan Paweł II
jako precyzyjny diagnostyk rzeczywistości pisze dość zaskakujące słowa:
„W szczególności należy zwrócić uwagę na rozdźwięk między tradycyjnym
nauczaniem Kościoła a pewnymi poglądami teologicznymi,
rozpowszechnianymi także w Seminariach i na Wydziałach Teologicznych,
na temat zagadnień o ogromnym znaczeniu dla Kościoła i dla zgodnego z
wiarą życia chrześcijan, a także dla relacji międzyludzkich. Podnosi
się pytania takie, jak: czy Boże przykazania, wpisane w serce człowieka
i stanowiące element Przymierza, mogą rzeczywiście być światłem dla
codziennych decyzji podejmowanych przez poszczególnych ludzi i całe
społeczności? Czy można być posłusznym Bogu, a więc miłować Boga i
bliźniego, nie przestrzegając tych przykazań w każdej sytuacji?
Rozpowszechniona jest także opinia, która podaje w wątpliwość istnienie
wewnętrznego i nierozerwalnego związku pomiędzy wiarą a moralnością,
tak jakoby tylko wiara miała decydować o przynależności do Kościoła i o
jego wewnętrznej jedności, natomiast byłby do przyjęcia pluralizm
opinii i sposobów postępowania, uzależnionych od indywidualnego osądu
subiektywnego sumienia lub od złożoności uwarunkowań
społeczno-kulturowych”.
Zrozumiały jest wprawdzie fakt, iż każdy człowiek jest niepowtarzalny i
wyjątkowy, ale to nie oznacza, że każdy może tworzyć sobie prawo
dowolnie i określać, co jest dobre, a co jest złe dowolnie, czyli
tworzyć sobie własną moralność. To jest właściwie treść relatywizmu
prawno-moralnego – także niestety w poglądach niektórych osób
duchownych, co jest sprzeczne z nauczaniem moralnym Chrystusa i Jego
Kościoła św., co uwidoczniła synodalna debata nad katolickim
rozumieniem małżeństwa i rodziny. Przykazania Boże są te same dla
wszystkich. Dlaczego? Z bardzo prostej racji, ponieważ sam Pan Bóg w
Trójcy Świętej Jedyny jest zarówno Wieczną Wolnością, jak i Wiecznym
Prawem, czyli Wieczną Prawdą, która jest Miłością i Wieczną Miłością,
która jest Wiecznym Prawem i zarazem Wiecznym Dobrem. My, ludzie,
uczymy się tej wiekuistej tożsamości Wolności i Prawa oraz Prawdy i
Dobra w Bogu samym, bo tylko na tej drodze dotrzemy faktycznie do
Nieba, czyli na tej drodze uczymy się wolności i czynu na miarę
godności dziecka Bożego.
Szczytem prawości wolnego sumienia ludzkiego – czyn na miarę ładu Bożego
Ojciec Święty Jan
Paweł II naucza: „Relacja między ludzką wolnością a prawem Bożym,
której żywą siedzibą, ukrytą we wnętrzu osoby, jest sumienie, ujawnia
się i urzeczywistnia w ludzkich czynach. Właśnie poprzez swoje czyny
człowiek doskonali się jako człowiek powołany do tego, żeby z własnej
woli poszukiwał swego Stwórcy i by trwając przy Nim, dochodził w sposób
wolny i pełny do błogosławionej doskonałości”. Tylko w Panu Bogu
człowiek jest najdoskonalej wolny, prawy i dynamiczny na „obraz i
podobieństwo” dynamiki Boskiego Stwórcy. Takiej aktywności potrzebujemy
jako Naród katolicki i nie możemy ustawać i pozwolić na to, aby
jakiekolwiek ideologie odcinały naszą polską wolność od prawego i
dobrego czynu. Ta droga jest drogą do prawdziwej i owocnej wolności
ludzkiego ducha.
Czy człowiek jest rzeczywiście wolny względem wiekuistej Wolności Boga?
Pytanie to zostało
postawione przed wiekami, ale dyskutowane jest przez wielu do dzisiaj.
Katolicyzm, w przeciwieństwie do wszystkich nurtów myślenia
protestanckiego, dał pozytywną odpowiedź ze względu na jego nauczanie o
wiecznej Wolności Boga, który ze swojej Wolności i dla wolności oraz ze
swojej Miłości i dla miłości powołał wolnych aniołów i wolnych ludzi.
Stąd do samych aniołów i ludzi osobiście należy w dosłownym sensie
wolna odpowiedź na Boską Wolność i Miłość. Papież podkreśla, iż to
nauczanie przyniosło odpowiedni skutek w dziejach człowieka i
rozumieniu jego wolnej oraz obdarzonej sumieniem, czyli godnej, istoty:
„Tak zatem pogłębiona wrażliwość na godność ludzkiej osoby i na jej
wyjątkowość, a także należny respekt dla decyzji sumienia stanowi
niewątpliwie pozytywny dorobek współczesnej kultury. Wrażliwość ta,
sama w sobie autentyczna, wyrażana jest na różne sposoby, mniej lub
bardziej odpowiednie. Niektóre z nich jednak odchodzą od prawdy o
człowieku jako stworzeniu Boga i Jego obrazie i dlatego muszą zostać
skorygowane lub oczyszczone w świetle wiary”, która powinna być także
przeniknięta miłością, tak zresztą jak całe życie i działanie ludzkie.
A czy w religii człowiek pozostaje także wolnym?
„Wolność religijna” uzasadniona wolnością człowieka względem Boga
Człowiek w żadnym
aspekcie – także przed Obliczem Bożym – nie jest rzeczą lub
instrumentem, lecz istnieje „dla niego samego”, czyli jest
substancjalną osobą, bo tak został przez samego Pana kosmosu stworzony.
Z tej też racji głęboko uzasadnione są, jak naucza za Soborem
Watykańskim II Papież z Polski, „zwłaszcza prawo do wolności religijnej
oraz szacunek dla sumienia poszukującego prawdy”, które „uważane są
coraz powszechniej za fundament integralnie pojętych praw osoby”, ale
naturalnie nie w jakimkolwiek sensie ideologicznym. Dlatego też relacja
każdego człowieka względem religii powinna być od dziecięcych lat
kształtowana w duchu wolności, tzn. aby każdy człowiek jako człowiek w
sposób ludzki, czyli rozumny i wolny, dokonywał wyboru, afirmacji i
życia religią – prawdziwą religią, tzn. objawioną przez samego Boga, co
w najdoskonalszy sposób dokonało się w Objawieniu Wcielonego Syna
Bożego Jezusa Chrystusa jako też Syna Najświętszej Niepokalanej
Dziewicy Bogurodzicy Maryi w Betlejem.
11. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (11)
http://naszdziennik.pl/mysl/150301,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-11.html?t=9
Wolność człowieka jest ukierunkowana przez samego Boskiego Stwórcę
człowieka jako mężczyzny i jako kobiety na Boskie prawo moralne,
wpisane w ludzkie „serce”: „Macie pilnie zachować przykazania,
polecenia i ustawy, które dał wam PAN, wasz Bóg. Czyń to, co jest
słuszne i dobre w oczach PANA, aby ci się dobrze powodziło”. I dodał
Pan Bóg: „Niech słowa, które ci dziś przekazuję, trwają w twoim sercu”,
czyli w sumieniu każdego człowieka, któremu Bóg Objawiony jako Stwórca
zawierzył prawa Dekalogu. Także inne „ustawy i przykazania, które daję
tobie, twoim dzieciom i wnukom, po wszystkie dni twego życia, abyś mógł
długo żyć”, są podarowane naszemu sumieniu, aby nie było ono puste lub
zdezorientowane i zagubione na drodze ku wieczności, lecz wprost
przeciwnie, aby miało światło prawego ładu. Stąd naturalna jest postawa
prawości ludzkiej, która wyznaje na kartach Pisma św. w odpowiedzi na
dar Boskiego prawa: „Nasza prawość będzie więc polegała na tym, że
będziemy pilnie przestrzegać tych wszystkich przykazań PANA, naszego
Boga, tak jak nakazał”, bo tylko postawa prawości jako podstawy
sprawiedliwości prowadzi do Boga i do człowieka oraz do spełnienia się
każdego jako osoby ludzkiej, o czym pisze Norwid: „Bo wolność?… jest to
celem przetrawienie Doczesnej formy. Oto wyzwolenie!… Więc po co cel
mój, Boga, mi zakrywa – ? A Bóg mój – żywot jest i zmartwychwstanie, I
to jest wszystek cel, choć przez konanie”.
O taki ład, w którym sam Bóg przenika Polskę aż po jej istotę, chodzi
zarówno w naszym Narodzie i Ojczyźnie, w Państwie i Kościele św., tzn.
w całej Rzeczypospolitej Polskiej. Konstytucja RP zdolna jest jedynie
regulować porządek doczesny Polski, a więc tylko pewien wymiar prawa ze
względu na to, iż ponad naszą Konstytucją stoją: prawo naturalnie i
Boskie, do których zresztą nawiązuje nasza Ustawa Zasadnicza w swojej
Preambule, co jednak wymaga doprecyzowania w nowym projekcie, jak
zresztą też uznanie wyższości naszej Konstytucji ponad regulacjami
prawa międzynarodowego: „Niech niewolniki nie będziem ludzkiemi, Bo
wolność tam jest, gdzie Duch Pański czuwa” (C.K. Norwid).
Sumienie człowieka i Boskie prawo moralne
W każde sumienie
ludzkie Bóg w Trójcy Świętej Jedyny i wiecznie istniejący wprowadził
swoje prawo moralne, aby człowiek miał prawe narzędzie do formowania
swojej wolności. Wolność człowieka nie jest dla niej samej, lecz dla
dobra człowieka, czego nie podziela szereg trendów ideologicznych
naszych czasów, nad czym ubolewa Papież z Polski: „I tak, w niektórych
nurtach myśli współczesnej do tego stopnia podkreśla się znaczenie
wolności, że czyni się z niej absolut, który ma być źródłem wartości. W
tym kierunku idą doktryny, które zatracają zmysł transcendencji lub
które otwarcie deklarują się jako ateistyczne. Sumieniu indywidualnemu
przyznaje się prerogatywy najwyższej instancji osądu moralnego, która
kategorycznie i nieomylnie decyduje o tym, co jest dobre, a co złe. […]
Wskutek tego zanikł jednak nieodzowny wymóg prawdy, ustępując miejsca
kryterium szczerości, autentyczności, ’zgody z samym sobą’, co
doprowadziło do skrajnie subiektywistycznej interpretacji osądu
moralnego”, z czym mamy do czynienia niekiedy w prawodawstwie i
orzecznictwie polskim, uwidaczniającym się dzisiaj w sporze o pozycję
Trybunału Konstytucyjnego w polskim prawie.
Stanowisko ateizmu lub subiektywizmu, które nie jest w stanie
doświadczalnie udowodnić „kreacji” samego siebie, usiłuje pomimo to
uczynić siebie najwyższym i ostatecznym prawodawcą oraz interpretatorem
prawa, co jest sprzecznością, a upieranie się przy niej ewidentną
niedorzecznością. Nasze ludzkie sumienie i nasza ludzka wolność mają tę
samą granicę w realnej bytowości prawa moralnego w nas. Tej granicy nie
powinno się rozumieć w sensie negatywnym, jak właśnie czyni to wielu
ateistycznie i relatywistycznie myślących prawników oraz
przedstawicieli socjalistycznego, względnie liberalistycznego
chrześcijaństwa, m.in. w Polsce, choćby w środowisku katolewicy i KOD-u
jako neomarksistowskiej „międzynarodówki”, lecz jako coś, co życie
ludzkie rozwija, nadaje mu kierunek i zapewnia dobro jego bytu, a tym
samym dobro Państwa i Kościoła. Zapewne też do nich Norwid odnosi swoje
słowo: „Pospolita-rzecz, panowie – To nie nierządnica! Lecz w
gwiaździstym złotogłowie Czysta anielica”, czyli prawa Polska, a nie
anarchiczna w sensie „demokracji” „państwa ateistycznego” Marksa i
Engelsa. Dlaczego takie procesy mają miejsce dzisiaj?
Zacieranie prawdy o syntezie sumienia
Święty Jan Paweł II
w swojej przenikliwej duchowości dostrzegł poważny problem w historii
ludzkiego rozumu, który relatywizując prawdę o obiektywnym, powszechnym
i absolutnie wiążącym w sumieniu każdego Boskim prawem moralnym
faktycznie relatywizuje też samo sumienie, a poprzez to realne
istnienie całego człowieka: „Jak łatwo zrozumieć, istnieje związek
między tą ewolucją a kryzysem wokół zagadnienia prawdy. Zanik idei
uniwersalnej prawdy o dobru, dostępnym poznawczo dla ludzkiego rozumu,
w nieunikniony sposób doprowadził także do zmiany koncepcji sumienia:
nie jest już ono postrzegane w swojej rzeczywistości pierwotnej, czyli
jako akt rozumowego poznania dokonywany przez osobę, która w określonej
sytuacji ma zastosować wiedzę uniwersalną o dobru i tym samym wyrazić
swój sąd o tym, jaki sposób postępowania należy uznać tu i teraz za
słuszny. Powstała tendencja, by przyznać sumieniu jednostki wyłączny
przywilej autonomicznego określania kryteriów dobra i zła oraz zgodnego
z tym działania. Wizja ta łączy się z etyką indywidualistyczną, według
której każdy człowiek staje wobec własnej prawdy, różnej od prawdy
innych”.
Istotą liberalistycznego indywidualizmu, podobnie jak zresztą
pozostałych ideologii, jest częściowe bądź totalne negowanie człowieka
i Boga. Czym powodowane są tego typu tendencje? Papież Polak sądzi, że
„te różnorodne koncepcje stanowią podłoże nurtów myślowych, według
których istnieje antynomia między prawem moralnym a sumieniem, między
naturą a wolnością”. Antynomia ta wyrasta z fałszywie pojętej bytowości
prawa i bytowości sumienia, co nie jest prawdą. Wprost przeciwnie, Bóg
Stwórca nie pomylił się i nie stworzył zbrakowanych, lecz doskonałych
ludzi i dał im też doskonałe prawo.
Obronić niezmienne prawo w sumieniu
Nieprzypadkowo
Chrystus powołał do istnienia Kościół na skale św. Piotra, aby człowiek
w drodze do Nieba miał pewną instytucję, która dopomoże mu w jego
decyzjach i w ogóle w jego życiu sumieniem. Ojciec Święty Jan Paweł II
naucza: „Stanowczość, z jaką Kościół broni uniwersalnych i niezmiennych
norm moralnych, nie ma bynajmniej na celu umniejszać człowieka, ale
służyć jego prawdziwej wolności: skoro nie istnieje wolność poza prawdą
lub przeciw niej, należy uznać, że kategoryczna – to znaczy
niedopuszczająca ustępstw ani kompromisów – obrona absolutnie
niezbywalnych wymogów, jakie wypływają z osobowej godności człowieka,
jest drogą do wolności i warunkiem samego jej istnienia”.
Oderwać zatem ludzkie sumienie od ładu Bożego oznacza nie tylko
zdezorientowanie prawno-moralne osoby ludzkiej, lecz co więcej,
wprowadzenie jej na drogę zniewolenia, ponieważ łamanie prawa jest
łamaniem sumień, co prowadzi do zniewolenia.
Sumienie – domem Boskiego prawa
Papież stosuje w
swoim nauczaniu, obok racji metafizycznych, czyli rozumowych, także
argumentację biblijną, ukazując za św. Pawłem sumienie jako pewien dom
prawa samego Boga w każdym z nas, jego rozumnych i wolnych stworzeń:
„Ten sam fragment Listu do Rzymian, który pozwolił nam uchwycić istotę
prawa naturalnego, ukazuje także biblijny sens sumienia, zwłaszcza w
jego specyficznym związku z prawem: ’gdy poganie, którzy Prawa nie
mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie
mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana
jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a
mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające’”.
Sumienie bogate prawem moralnym
Wielkość sumienia
wynika również z faktu jego bycia niewidocznym dla oczu „świadkiem”
wartości prawno-moralnej myśli, języka i postaw człowieka. Ta zdolność
wynika z obecnego w nim realnie prawa Bożego będącego światłem i
zarazem kryterium moralnym dla każdej osoby ludzkiej: „Według słów św.
Pawła sumienie w pewnym sensie stawia człowieka wobec prawa, samo
stając się ’świadkiem’ w jego sprawie: świadkiem jego wierności lub
niewierności prawu, to znaczy jego istotnej prawości lub niegodziwości
moralnej. Sumienie jest świadkiem jedynym: to, co dokonuje się we
wnętrzu osoby, jest zasłonięte przed oczyma jakiegokolwiek zewnętrznego
obserwatora. Sumienie składa swoje świadectwo wyłącznie wobec samej
osoby. Z kolei tylko ona sama zna własną odpowiedź na głos sumienia”.
Integralność, stabilność i zdrowie każdego człowieka zależą więc od
tego, o czym świadczy jego sumienie. Jeżeli jego świadectwo jest zgodne
z prawdą, dobrem i pięknem prawa Bożego, to taki człowiek staje się
coraz bardziej nim samym, coraz bogatszym duchowo jako podmiot sumienia
prawego, co ubogaca całą jego egzystencję i przyczynia się do radości
istnienia, pomnażając tym samym jego zdrowie
duchowo-psychiczno-emocjonalno-cielesne.
Prawe sumienie – gwarantem równości ludzi względem prawa
Dlaczego Kościół na
przestrzeni wieków aż tyle uwagi poświęca sumieniu uformowanemu na
prawie moralnym Boga Najwyższego i dlaczego aż tylu męczenników za
prawość sumienia według Boskiego Prawodawcy posiada w swoim gronie?
Święty Jan Paweł II odpowiada na to pytanie, wskazując na konstruktywne
znaczenie moralnie dobrego sumienia, o które troszczy się konsekwentnie
Kościół św.: „Posługa ta jest skierowana ku każdemu człowiekowi,
postrzeganemu w jedyności i niepowtarzalności jego egzystencji: tylko w
posłuszeństwie uniwersalnym normom moralnym znajduje człowiek pełne
potwierdzenie swojej jedyności jako osoba oraz możliwość prawdziwego
wzrostu moralnego. I właśnie dlatego posługa ta jest skierowana ku
wszystkim ludziom: nie tylko ku jednostkom, ale także ku wspólnocie i
ku społeczeństwu jako takiemu. Normy, o których mowa, stanowią bowiem
solidny fundament i trwałą gwarancję sprawiedliwego i pokojowego
współżycia ludzi, a tym samym prawdziwej demokracji, która może się
narodzić i wzrastać jedynie dzięki uznaniu równości wszystkich
obywateli, posiadających takie same prawa i obowiązki.
W służbie dobra człowieka
Nie sposób
wystarczająco podkreślać, iż prawo moralne w ludzkim sumieniu jest dla
dobra człowieka, co jest, bądź powinno być przecież naturą każdego
prawa jako prawa, aby służyć dobru osoby i każdej wspólnoty, którą
człowiek tworzy, tzn. aby był bardziej człowiekiem. Akceptacja tego
prawa jest obowiązkiem każdej władzy: rodzicielskiej, państwowej,
politycznej, gospodarczej, medialnej czy kościelnej. Nikt też nie może
zmieniać, ograniczać czy negować tych treści prawa, które są dane
każdemu wraz z jego poczęciem się w łonie matki: ”Te przykazania są
sformułowane w kategoriach ogólnych. Jednakże fakt, że ’osoba ludzka
jest i powinna być zasadą, podmiotem i celem wszystkich instytucji
społecznych’, pozwala wyrazić je ściślej i bardziej jednoznacznie w
postaci szczegółowego kodeksu postępowania. Tak więc elementarne zasady
moralne życia społecznego stanowią podstawę określonych wymogów, do
których muszą się dostosować zarówno władze publiczne, jak i obywatele.
Nawet dobre intencje i trudne nieraz okoliczności nie uprawniają nigdy
władz państwowych ani poszczególnych osób do łamania fundamentalnych i
niezbywalnych praw osoby ludzkiej„.
Legalizacja zatem metody zapłodnienia ”in vitro„, związków
homoseksualnych jako ”małżeńskich„, płciowości jako ”kategorii
społecznej„, nie mówiąc o zbrodni dzieciobójstwa w łonie matki,
eutanazji etc. jest zasadniczym złamaniem prawa naturalnego i
uczynieniem z państwa prawa państwa totalitarnego o proweniencji
socjalistycznego rasizmu niemieckiego i komunizmu sowieckiego, czego
nie wolno czynić żadnemu praworządnemu i światłemu prawnie i moralnie
państwu. Także znaczenie ochraniające mają te normy prawne, które mają
brzmienie negatywne, ale one w swojej istocie są pozytywne, bo takie
właśnie jest prawo. Ale ponieważ wraz z upadkiem anioła światłości i
prarodziców w raju zaistniało zło, to z tej racji niektóre normy
moralne mają negatywną szatę, o czym naucza Papież Polak: ”W ten sposób
normy moralne, a przede wszystkim normy negatywne, które zakazują zła,
ujawniają swoje znaczenie i moc zarazem osobową i wspólnotową. Broniąc
nienaruszalnej osobowej godności każdego człowieka, służą one
zachowaniu tkanki ludzkiej społeczności oraz jej prawidłowemu i
owocnemu rozwojowi. Zwłaszcza przykazania z drugiej tablicy Dekalogu, o
których także Jezus przypomina ewangelicznemu młodzieńcowi, stanowią
podstawowe zasady życia każdego społeczeństwa„. Zamiast podsumowania
warto zwrócić się wraz z Norwidem do Boskiego Władcy i Króla o
błogosławieństwo dla Polski i całej ludzkości: ”O Jezu, Jezu!… Ty,
któryś z Proroków Ani z Zakonu i słowa nie zmienił, Tylkoś je na
kształt chmur, na kształt obłoków Promieńmi słońca-wolności zrumienił;
Prawdziwy-Boże i człeku-prawdziwy!… Ty – pobłogosław nam…„ (C.K.
Norwid).
12. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (12)
http://naszdziennik.pl/mysl/150689,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-12.html?t=9
Po ukazaniu pozytywnej relacji pomiędzy sumieniem, wolnością osobową i
prawem chodzi dalej o pozytywny związek sumienia ludzkiego i miłości
jako „nowego prawa”, objawionego najpierw w Księdze Powtórzonego Prawa:
„Będziesz miłował PANA, twojego Boga, całym swoim sercem, całą swoją
duszą i z całej swojej mocy”. Zaś Księga Kapłańska dodaje: „…będziesz
miłował bliźniego swojego jak siebie samego – Ja jestem PANEM!”.
Jezus Chrystus nie tylko syntetyzuje te obydwa przykazania miłości Boga
i bliźniego, lecz tę ich syntezę czyni fundamentem i istotą „Prawa i
Proroków”, czyli „Prawa” i „Słowa Bożego” w sensie nauki Bożej:
„Będziesz miłował Pana, swego Boga, całym swoim sercem, całą swoją
duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie.
Drugie jest podobne do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak
siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i
Prorocy”. Takiej rangi te przykazania nie miały w Starym Testamencie.
Co więcej, św. Jan, apostoł i ewangelista, dostrzega w Słowie Jezusa o
prawie miłości nierozerwalny związek pomiędzy tymi dwoma przykazaniami:
„Kto nie miłuje swego brata, którego widzi, nie może miłować Boga,
którego nie widzi. Takie otrzymaliśmy od Niego przykazanie, aby ten,
kto miłuje Boga, miłował też swojego brata”.
Zasadne jest pytanie, dlaczego Boski Stwórca oczekuje od nas postaw
miłości Boga, anioła i człowieka, czyli miłości do osoby, i czyni to
najwyższym prawem?
Prawe sumienie i miłość do Osób Boskich i innych
Człowiek jest z
Osobowego Boga: Ojca, Syna i Ducha Świętego i tę prawdę poznaje ludzki
rozum w świetle wiary katolickiej i apostolskiej, a w swoim sumieniu
jako rozumie praktycznym jest nierozerwalnie zjednoczony z Prawem
Najwyższym, bo Boskim, które jest wiecznie zarazem porządkiem Miłości
Trzech Osób Boskich.
Z tej prawdy, którą sumienie chrześcijańskie doskonale zna, iż „Bóg
jest Miłością”, wynika jego misja inspiracji wolnej woli, aby osoba
ludzka dokonała nie tylko pojedynczego aktu osobistej miłości do
drugiego jako osoby, lecz co więcej, aby właśnie miłość uczyniła naturą
[cnotą] całego jestestwa, o czym naucza Papież-Polak: „W rzeczywistości
prawdziwa wyrozumiałość i szczere współczucie muszą oznaczać miłość do
osoby, umiłowanie jej prawdziwego dobra, jej autentycznej wolności. Z
pewnością nie może to polegać na ukrywaniu lub osłabianiu prawdy
moralnej, lecz na ukazywaniu, że w swej istocie jest ona
promieniowaniem odwiecznej Mądrości Bożej, objawionej nam w Chrystusie,
i służbą człowiekowi, która pomaga mu wzrastać w wolności i dążyć do
szczęścia” ziemskiego i wiecznego.
Wielkość sumienia, której oczekuje od nas Bóg chrześcijański, można
więc osiągnąć z jednej strony dzięki własnej pracy nad wolnością, a z
drugiej strony na fundamencie Boskiej Miłości jako cnoty wlanej w
naturalną miłość człowieczą. Warunkuje ją zachowanie wspomnianego
„promieniowania” Boskiej prawdy o człowieku w nim samym, która nigdy
nie jest sprzeczna z miłością ani nie osłabia jedności z drugim, lecz
stanowi jej podstawę oraz ochronę jego życia w obliczu agresywnych
ideologii, które usiłują zdegradować go z pozycji naczelnej i
wyjątkowej w widzialnym kosmosie oraz ukazać jako „małpę Boga” [F.
Nietzsche], karykaturę „zwierzęcia” [Ch. Darwin], a nawet
przeznaczonego do zupełnego zużycia instrumentu. Te wrogie człowiekowi
manipulacje uniemożliwiają jakąkolwiek postawę miłości, bo przecież bez
człowieka jako osoby nie ma miłości.
Jak tworzyć życie na tę miarę wszystkich miar, czyli na miarę Miłości Najwyższego?
Prawe sumienie i kultura życia na fundamencie miłości
Człowiek jako istota
osobowa jest powołany do życia i tworzenia kultury godnej jego
duchowo-cielesnego istnienia. O tym naucza św. Jan Paweł II: „Jesteśmy
wezwani, aby kochać i szanować życie każdego człowieka oraz dążyć
wytrwale i z odwagą do tego, by w naszej epoce, w której mnożą się zbyt
liczne oznaki śmierci, zapanowała wreszcie nowa kultura życia, owoc
kultury prawdy i miłości”.
Nasz wieszcz narodowy Cyprian Kamil Norwid wskazuje na ścisłą relację
pomiędzy sumieniem odpowiedzialnym, czyli wzywającym do „prawdy
obowiązku”, a „miłością twórczą”, co oznacza, iż należy „mnożyć chleby
cudem patriotyzmu dodatniego, twórczego… cudem, mówię, miłości tego
obowiązku, który to Ojczyzną albo narodem nazywamy”. Tworzenie kultury
człowieka i narodu dokonuje się na gruncie sumienia, stąd troska o
prawość sumienia jest troską o dobro narodu, natomiast, jak pisze
przywołany poeta, „kto odwodzi od rozwinięcia sztuk, rzemiosł i
rękodzieł w narodowym kierunku, ten odwodzi naród od nieuniknionej tu
pokuty, w dumę go wprowadza, w próżność. Niepełniący pokuty sumienia
czystego mieć nie mogą – objaśniam to, co w ’Pieśni społecznej’
zawołałem: ’Nie ma mienia bez sumienia!…’”.
Warunkiem wysokiej kultury w sztuce, gospodarce, handlu, finansach jest
sumienie prawe i dobre. Skoro przez ponad 200 lat usiłowano złamać
sumienie Polaków, zdeprawować je ideologiami wrogich względem
katolickiej Polski zaborców, to trudno się dziwić, że w ostatnich 25
latach pojawiło się tylu ludzi sprzedajnych, którzy zdradzili w
polityce, gospodarce, przemyśle, handlu dobro Rzeczypospolitej za
Judaszowe „srebrniki”. Zamiast ratować i rozwijać talenty wielu
Polaków, tworzą WRONĘ, KOD i inne strategie zasadniczo wrogie dobru
naszego Narodu i Ojczyzny w celu uniemożliwienia powrotu Polski do
kształtu Państwa prawego, światłego, bogatego duchowo i materialnie,
nad czym ubolewał wrażliwy Norwid, pisząc: „Wieleż to talentów już
zmarniało…”. Dlaczego?
Po prostu z braku ludzi sumienia, wypełnionych miłością chrześcijańską
na najważniejszych stanowiskach w Rzeczypospolitej, co negatywnie
wpłynęło na cały Naród, któremu z tej głównej racji tak bardzo trudno
jest stać się prawdziwym „suwerenem” w polityce, gospodarce, handlu,
mediach czy sztuce polskiej. Odzyskanie na nowo „Miłości” Bożej i
postawienie na bezwarunkową opcję miłości bliźniego jest jedyną receptą
na odnowę współczesnej Polski, a poprzez nią – odnowę Europy i rodziny
ludzkiej.
Prawe sumienie – zawsze na straży „posługi miłości” drugim
Sługa Boży Stefan
kard. Wyszyński słusznie naucza: „Czas to miłość”, ponieważ zrozumiał z
nauki Chrystusa, że byt czasu pochodzi od Boga-Miłości i dlatego
powinniśmy pojąć jego istotę także jako szansę na darowanie miłości
innym. Taką naukę głosi też Ojciec Święty z Polski i apeluje do nas o
pełną poświęcenia miłość do wszystkich bez wyjątku: „Wszyscy zatem mamy
nieść naszemu bliźniemu posługę miłości, broniąc jego życia i
wspomagając je zawsze, a zwłaszcza wówczas, gdy jest słabe lub
zagrożone. Powinniśmy troszczyć się o nie nie tylko jako jednostki, ale
także jako wspólnota, czyniąc z bezwarunkowego szacunku dla życia
ludzkiego fundament nowego społeczeństwa”.
Każdy zatem odcinek czasu, będąc z Miłości Najwyższego, jest dla
miłości do Niego i bliźnich. A zatem ani liberalizm z kapitalizmem,
które wybierają tylko najsilniejszych i najbogatszych materialnie jako
godnych uszanowania; ani socjalizm z komunizmem, które akceptują
wyłącznie gatunek czy kolektyw ludzki; ani nazizm z szowinizmem, które
hołdują dobru wybranej rasy, nie są z istoty zdolne do miłowania po
prostu człowieka jako człowieka i dlatego pojmują istotę czasu jako
formę zniewalania wszystkich „niewybranych” przez własną ideologię, co
rodzi przemoc, niewolę i śmierć wielu milionów ludzi.
Czy chrześcijanin jako człowiek miłości może zastosować strategię
nie-miłości, czyli nienawiści w jakiejkolwiek postaci względem drugich
czy wrogów Miłości Boga i miłości człowieka?
Prawe sumienie – cierpliwym nauczycielem prawdy moralnej
Wprawdzie każdemu
chrześcijaninowi wolno bronić się nawet wtedy, gdy skutkiem obrony może
być śmierć agresora, ale nigdy nie wolno chrześcijaninowi stać się
agresorem, wręcz przeciwnie, chodzi o godne ukierunkowywanie drugiego
jako błądzącego na drogę prawdy i miłości, co podkreśla w nauczaniu
moralnym św. Jan Paweł II: „Jednocześnie przejrzyste i żywe
przedstawienie prawdy moralnej winno zawsze uwzględniać głęboki i
szczery szacunek, ożywiony cierpliwą i ufną miłością, jakiej stale
potrzebuje człowiek na swej drodze moralnej, często uciążliwej na
skutek trudności, słabości i bolesnych sytuacji. Kościół, który nigdy
nie może wyrzec się ’zasady prawdy i wierności, dla której […] nie
zgadza się nazywać dobra złem, a zła dobrem’, winien zawsze czuwać, by
nie złamać trzciny nadłamanej i nie dogasić tlejącego się knotka. Paweł
VI napisał: ’[…] jeśli wybitną formą miłości dla dusz jest nie
pomniejszać w niczym zbawczej nauki Chrystusa, niechże się ta postawa
łączy z wyrozumiałością i miłością, których przykład dawał sam
Chrystus, rozmawiając i przestając z ludźmi. Przyszedłszy bowiem nie po
to, aby świat sądzić, lecz aby go zbawić, był On wprawdzie
nieprzejednany wobec grzechu, ale cierpliwy i miłosierny dla
grzeszników’”.
Dla nas, chrześcijan, wzorem powinien być na drodze osobistej miłości
bliźnich zawsze Chrystus jako Pełnia Miłości Ojca i Ducha Świętego,
stąd nasza miłość do Chrystusa warunkuje naszą miłość do każdego
człowieka. Sumienie pełni przy tym jakże ważną funkcję zachowania
prawdy o świętej postawie moralnej Wcielonego Syna Bożego, co jest
podstawą do budowania życia i działania na fundamencie miłości.
Prawe sumienie – stróżem i obrońcą życia ludzkiego jako umiłowanego
Koegzystencja
sumienia i miłości ludzkiej jest nieodzowna, w szczególności wtedy, gdy
człowiek staje w obliczu zagrożenia śmierci. I tak jak nie ma
prawdziwej miłości bez prawego sumienia, tak też nie ma prawdziwego
sumienia bez prawej miłości, która nigdy nie dokona zamachu na życie
bliźniego: przyjaciela czy wroga, o czym przypomina Papież-Polak: „To
nowe prawo ożywia i kształtuje także przykazanie ’nie zabijaj’. Tak
więc dla chrześcijanina przykazanie to zawiera najwyższy nakaz
szanowania, kochania i wspierania życia każdego brata, stosownie do
wymogów i wymiarów miłości, jaką Bóg okazał w Jezusie Chrystusie. ’On
oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci’”.
Ta postawa miłości aż do śmierci za drugich w Osobie Boskiej Jezusa z
Nazaretu jest dla nas najpewniejszym kryterium dla opartej na miłości
Boga i człowieka ofiarności – aż do śmierci, o czym zaświadcza zastęp
męczenników Kościoła Chrystusowego. Dlaczego aż tak dalece? Czyżby
Bóg-Miłość nie pomylił się w kształtowaniu radykalizmu ewangelicznego w
miłowaniu? O, nie! Dlaczego? Ponieważ tylko w miłości, niezależnie od
płaconej ceny, człowiek pozostaje zjednoczony ze swoim Stwórcą i
Zbawicielem oraz z drugim człowiekiem. Miłość jest ostatecznym
gwarantem tych jedności jako wyraz przymierza człowieka z Bogiem i z
bliźnim. Takim wzorem jest sam Pan Bóg, którego wolno nam, ludziom
wolnego sumienia, naśladować. Gdyby Boski Stwórca przestał miłować
swoje stworzenie, co jest niemożliwe ze względu na Jego wieczność, to
zerwałby podarowane np. człowiekowi przymierze i nie mógłby nazywać się
Bogiem. Nigdy tak Pan Bóg Objawiony nie postąpił.
Stąd też Ojciec Święty Jan Paweł II naucza: „Przykazanie ’nie zabijaj’
także w swojej treści najbardziej pozytywnej, jako nakaz szanowania,
kochania i umacniania życia, jest wiążące dla wszystkich ludzi.
Rozbrzmiewa bowiem w sumieniu każdego człowieka niczym niemilknące echo
pierwotnego przymierza Boga Stwórcy z człowiekiem; wszyscy mogą je
poznać dzięki światłu rozumu i zachowywać dzięki tajemniczemu działaniu
Ducha Świętego, który tchnąc tam, gdzie chce, dosięga i ogarnia każdego
człowieka żyjącego na tym świecie”, o ile naturalnie człowiek otwiera
się na Jego Boskie działania przebóstwiania ograniczonej miłości
ludzkiej, a tym samym wzmacniania jej aż wszechmocą Boga-Miłości, stale
gotowej do przebaczania osobie ludzkiej jej niedoskonałości w
miłowaniu, czyli do wyzwalania jej z grzechu, który zawsze jest
nie-miłością, wymagającą uzdrowienia przez łaskę Zbawiciela: „Chrystus
w swym pożegnalnym przemówieniu połączył te trzy zakresy
’przekonywania’, jakie należą do posłannictwa Parakleta: grzech,
sprawiedliwość i sąd. Razem też wyznaczają one obszar owego mysterium
pietatis, które przeciwstawia się w dziejach człowieka grzechowi,
mysterium iniquitatis. Z jednej strony – tak to wyraża św. Augustyn –
’miłość własna, posunięta aż do pogardy Boga’, z drugiej ’miłość Boga,
posunięta aż do pogardzania sobą’. Kościół nie zaprzestaje swej
modlitwy i posługi, ażeby w dziele sumień i dziele społeczeństw w
wielkiej rodzinie ludzkości nie opadały w stronę bieguna grzechu, w
stronę odrzucenia Bożych przykazań ’aż do pogardy Boga’ – ale wznosiły
się w stronę tej miłości, w której objawia się Duch, który daje życie”.
Zwrot ku Bogu i zwrot ku człowiekowi na opoce miłości jest zawsze
możliwy, o ile nastąpi zwrot zagubionego i grzesznego sumienia w
kierunku prawości oraz zwrot wolnej woli człowieka ku miłości Stwórcy i
stworzenia oraz podjęta zostanie decyzja rozumna i wolna o tym, aby ten
zwrot stał się definitywną postawą i uformował osobę ludzką jako
„obraz” na kształt „Prawzoru” Miłości samego Stwórcy, co dokonuje się
na fundamencie Prawa Bożego jako pokarmu i światła dla miłości jako
miłości. Takiemu człowiekowi i jego następnym pokoleniom Bóg obiecuje
Jego Miłość i Wierność jako największą nagrodę za miłość: „Tym zaś,
którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań, okazuję
miłosierdzie do tysięcznego pokolenia”. Tylko sumienna, prawa,
sprawiedliwa i ofiarna aż do śmierci ciała miłość ludzka na Ziemi
zasługuje na tę nagrodę wszystkich nagród – na Miłość Miłosierną samego
Boga w Niebie.
13. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (13)
http://naszdziennik.pl/mysl/151107,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-13.html?t=9
Nasze aktualne rozprawy nad koncepcją sumienia w nauczaniu Papieża
Polaka natrafiają na zasadnicze spory wokół „demokratyczności” „państwa
prawa” w Polsce, na forum Komisji Europejskiej i Parlamentu
Europejskiego oraz na forum wewnętrznym naszej państwowości w
środowisku skrajnej lewicy polskiej o kształcie neomarksistowskim i
zarazem skrajnego liberalizmu polskiego skupionych głównie w partiach
Platforma Obywatelska i Nowoczesna, które zainicjowały KOD jako
narzędzie anarchizowania i uniemożliwiania dążenia Polski jako
suwerennego Państwa do pełnej podmiotowości. To głębokie
zideologizowanie i zdeformowanie rozumu niektórych w aspekcie
podmiotowości prawnej Narodu i Państwa Polskiego oraz ich
najważniejszych przedstawicieli: Prezydenta, Sejmu i Senatu,
reprezentują też niektórzy sędziowie Trybunału Konstytucyjnego,
podważając wraz z wieloma politykami opozycji fundamenty egzystencji
Narodu i Społeczeństwa oraz Rzeczypospolitej Polskiej.
Sumienie prawe – podstawą dla „demokracji” jako wyłącznie „środka do celu, a nie celu”
Niezależnie od
ustroju państwa, czy jest nim np. „monarchia”, „demokracja” czy jeszcze
inny ustrój państwowy, należy pamiętać, iż jest to tylko „środek”, tzn.
narzędzie sprawowanej władzy w państwie. Natomiast podstawą dla każdego
typu ustroju jest powszechne, obiektywne i wszystkich bez wyjątku w
sumieniu wiążące prawo naturalne, podarowane przez Boga Stwórcę każdemu
człowiekowi. Z tej racji św. Jan Paweł II naucza: „W rzeczywistości
demokracji nie można przeceniać, czyniąc z niej namiastkę moralności
lub ’cudowny środek’ na niemoralność. Jest ona zasadniczo ’porządkiem’
i jako taka środkiem do celu, a nie celem. Charakter ’moralny’
demokracji nie ujawnia się samoczynnie, ale zależy od jej zgodności z
prawem moralnym, któremu musi być podporządkowana podobnie jak każda
inna działalność ludzka: zależy zatem od moralności celów, do których
zmierza, i środków, jakimi się posługuje, jeśli wartość demokracji jest
dziś prawie powszechnie uznawana, to należy w tym widzieć pozytywny
’znak czasów’, co również stwierdził wielokrotnie Urząd Nauczycielski
Kościoła”. Zarówno neokomunistyczno-neoliberalistyczny Komitet Obrony
Demokracji w Polsce, jak też większość europosłów na czele z
przewodniczącym i wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego,
popełnia kardynalny błąd w rozumieniu demokracji, nie odwołując się w
ogóle do „prawego rozumu” (Cyceron) i do „sumienia” „zgodnego z prawem
moralnym” (Jan Paweł II), traktując ją jako „cel”, a nie jako tylko i
wyłącznie „środek” nie tylko dla Państwa Polskiego, lecz także dla UE i
wszystkich państw świata. Stąd słuszna jest teza, iż zdeprawowane
sumienie, czyli sumienie prawnie i moralnie złe, jest siłą złą, tzn.
wprowadzającą chaos, destrukcyjną i ostatecznie niszczącą. Nie ma
demokracji czy monarchii samej przez się złej, lecz obiektywna wartość
pozytywna typu ustroju zależy od wartości prawno-moralnej jej
reprezentantów, czyli od konkretnej wartości prawno-moralnej ludzi.
Prawy i dobry moralnie człowiek wykorzystuje ustrój np. demokracji do
myślenia, wypowiedzenia i czynienia dobra, natomiast człowiek moralnie
zły wykorzystuje ustrój w państwie do czynienia zła, czyli staje się
przez to przeciwnikiem dobra narodu i państwa. Dlaczego?
Dobro wspólne – „celem” prawego sumienia i demokracji
Niektórzy mawiają:
„Powiedz mi, jaki masz cel życia, a ja ci powiem, kim jesteś”. Jest to
teza słuszna, ponieważ cel jest w porządku poznania, języka i czynu
czymś najważniejszym. Skoro Papież z Polski sądzi, że „demokracja” jest
„tylko środkiem”, to co jest jej celem? Święty Jan Paweł II odpowiada:
„…wartość demokracji rodzi się albo zanika wraz z wartościami, które
ona wyraża i popiera: do wartości podstawowych i koniecznych należy z
pewnością godność każdej ludzkiej osoby, poszanowanie jej
nienaruszalnych i niezbywalnych praw, a także uznanie ’dobra wspólnego’
za cel i kryterium rządzące życiem politycznym”. Wzbudzającym głęboki
szacunek do Osoby i dzieła politycznego Premier Rządu Polskiego Beaty
Szydło jest permanentne wskazywanie w jej przemówieniach, także w tym z
Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, na „dobro” jako cel, czego nie
można powiedzieć ani o wielu politykach opozycji polskiej, ani, co jest
jeszcze większym zaskoczeniem, o wielu parlamentarzystach w Strasburgu
na czele z kierownictwem Parlamentu, nie mówiąc o szefie frakcji
liberałów, który pod adresem Premier Rządu RP pokazał skandaliczny gest
zaciśniętej pięści, nawiązując tym samym do gestów najbardziej
skompromitowanych zbrodniczych systemów komunistycznej i nazistowskiej
walki klas i ras, które za cel obrały zło walki z Bogiem, Kościołem,
Narodami oraz zło walki z prawem naturalnym i innymi ideałami
chrześcijańskimi. Nie kto inny jak Karol Marks obrał zwalczenie Jezusa
Chrystusa i Jego dzieł jako najważniejszy cel jego „państwa
demokratycznego” i zarazem „ateistycznego”. Co stoi u podstaw obecnego
kryzysu w kulturze prawnej i politycznej demokracji europejskiej w
kontekście polskiej racji stanu, dążącej do „dobra wspólnego” Polski i
Europy?
„Relatywizm etyczny” jako „korzeń” (Jan Paweł II) kryzysu wielu sumień ludzkich i demokracji
Papież Polak nie ma
wątpliwości, iż „wspólnym korzeniem wszystkich tych tendencji jest
relatywizm etyczny, cechujący znaczną część współczesnej kultury. Można
się spotkać z poglądem, że relatywizm ten jest warunkiem demokracji,
jako że tylko on miałby gwarantować tolerancję, wzajemny szacunek
między ludźmi i uznanie decyzji większości, podczas gdy normy moralne
uważane za obiektywne i wiążące prowadziłyby rzekomo do autorytaryzmu i
nietolerancji”. Tę diagnozę potwierdziła debata w Parlamencie
Europejskim na temat Polski, podczas której przede wszystkim
europosłowie z Niemiec, które do dzisiaj nie do końca przezwyciężyły
ideologię nazizmu, marksizmu i neokomunizmu globalnego, jednoznacznie
kwestionowali dążenie Polski do upodmiotowienia, samostanowienia i
samopanowania w sensie prawno-moralnym z „obawy” przed nowym
totalitaryzmem w sensie komunizmu wschodniego. Jakże zbrakowaną
pamięcią charakteryzują się ci europosłowie z Niemiec, których kanclerz
Gerhard Schroeder, zaraz po ustąpieniu z urzędu, stał się członkiem
zarządu rosyjskiego Gazpromu i podjął współpracę gospodarczą z Rosją,
czyli to same Niemcy dokonały największej „putinizacji” gospodarki i
polityki Unii Europejskiej, a dzisiaj szukają w Polsce kozła ofiarnego,
aby manipulować światową opinią społeczną. Nie mówiąc już o tym, że
także ideologiczne przyczyny współczesnego relatywizmu
prawno-moralnego, a tym samym politycznego, tkwią swymi korzeniami
głównie w Niemczech, bo przecież to Hegel, Marks i Engels dostarczyli
Leninowi idelogii, a niektóre niemieckie koncerny finansów dla
przeprowadzenia komunistycznej rewolucji bolszewickiej, którą jako zbyt
„mało radykalną” określili neokomuniści ze Szkoły Frankfurckiej i
opracowali „plan” skomunizowania całego globu, odrzucając wszelką
prawdę, wszelkie dobro, wszelkie prawo i wszelką moralność – nawet tę
marksizmu-leninizmu. Ten neokomunizm stoi u podstaw kryzysu Europy i
świata i on jest ideologiczną przyczyną przeciwników i sceptyków
obecnej Polski, słusznie artykułującej i broniącej swojej podmiotowości
narodowej, państwowej, prawno-moralnej, politycznej i
finansowo-gospodarczej. Jakże cenną w tym kontekście ideologicznym jest
m.in. linia polityczna Państwa Polskiego dążącego do odzyskania
fundamentów prawa naturalnego dla dalszego rozwoju subsydiarności,
sprawiedliwości, solidarności, a tym samym praworządności w Polsce i
Europie.
Sumienie prawno-naturalne – przyjacielem, a nie wrogiem człowieka i wspólnoty Narodów w Europie
Trwanie i rozwój
Europy zależy od zasad, prawd i dóbr, na których Unia Europejska
pragnie budować swoją bytowość, na których wybór Europejczycy zdecydują
się w swoich sumieniach. Rada św. Jana Pawła II jest opatrznościowa:
„Podstawą tych wartości nie mogą być tymczasowe i zmienne
’większości’”, a dzisiaj warto dodać, że także „mniejszości” „opinii
publicznej, ale wyłącznie uznanie obiektywnego prawa moralnego, które
jako ’prawo naturalne’, wpisane w serce człowieka, jest normatywnym
punktem odniesienia także dla prawa cywilnego. Gdyby na skutek
tragicznego zagłuszenia sumienia zbiorowego sceptycyzm podał w
wątpliwość nawet fundamentalne zasady prawa moralnego, zachwiałoby to
samymi podstawami ładu demokratycznego, tak że stałby się on jedynie
mechanizmem empirycznej regulacji różnych i przeciwstawnych dążeń” i na
dłuższą metę byłby nie do utrzymania, jak przecież zilustrowały to
systemy totalitarne liberalistyczno-socjalistyczno-komunistyczne.
Praworządność w państwie mierzy się m.in. miarą sprawiedliwości
społecznej, czy obywatele i podmioty w nim działające stają się
dobrymi, sprawiedliwymi i praktykującymi miłość Boga i miłość
człowieka, do czego zachęcał wielki Robert Schuman, pierwszy
przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Czyż Polska, która tyle
milionów córek i synów poświęciła dla odzyskania wolności „naszej i
waszej” – także dla wolności współczesnych pokoleń Niemców, walcząc
przeciwko totalitarnej Trzeciej Rzeszy Niemieckiej i do upadku
komunistycznego Muru Berlińskiego, nie ma prawa i obowiązku dzisiaj do
stanowienia prawa, którego skutkiem powinna być sprawiedliwość,
solidarność, subsydiarność? Przecież te pojęcia figurują we wszystkich
traktatach Unii Europejskiej, ale z racji nadmienionych i
oddziałujących na Europę ideologii nie są one względem wszystkich
Narodów i Państw UE stosowane, co godzi w podstawową zasadę prawa
unijnego „równości wszystkich przed prawem”. Gdyby Komisja i Parlament
Europejski szanowały choćby zasadę subsydiarności, ratyfikowaną przez
UE np. w Traktacie Lizbońskim, to nie mogłaby ona wkraczać w wewnętrzne
sprawy Polski, jak to niestety bez żadnych podstaw prawnych, co więcej
– na podstawie moralnie złych donosów niektórych polskich obywateli,
uczyniła, pogrążając swoje struktury unijne w jeszcze większym
nieładzie prawno-moralnym. Szefowie tych instytucji unijnych powinni
przeprosić Polaków za ich polonofobię. Wołanie o powrót do sumienia
opatego na prawie, sprawiedliwości i miłości społecznej w wymiarze
narodowym i międzynarodowym jest aktualnie czymś priorytetowym dla
godnej osób ludzkich koegzystencji na Starym Kontynencie. Czy dojdzie
do tego przebudzenia duchowego oraz do rozumowej refleksji w umysłach
wielu jak też do „wczucia się” (św. Edyta Stein) w serca drugich jako
„bliźnich”, a nie jako nieprzyjaciół?
Demokracja „bez obiektywnej moralności” – „pustym słowem”
Jakże warto skupić
się nam na nauczaniu papieskim – i apelować do wszystkich, a w
szczególności do eurokratów znad Renu – które uwrażliwia nasze sumienia
do kierowania się w naszym życiu i działaniu prawdziwą moralnością,
tzn. także słusznym prawem i praworządnością, prawdziwą
sprawiedliwością i miłością do drugich, aby nie rozminąć się z życiem i
nie popaść w pustkę bezprawia i nihilizmu oraz do tragicznych podziałów
pomiędzy ludźmi w narodach i państwach naszego kontynentu: „Mógłby ktoś
pomyśleć, że również… funkcja demokracji, z braku czegoś lepszego, ma
swoją wartość, jako że służy pokojowi społecznemu. Nawet uznając pewien
element prawdy w takiej ocenie, trudno nie zauważyć, iż bez
zakorzenienia w obiektywnej moralności nawet demokracja nie może
zapewnić trwałego pokoju, tym bardziej że pokój, jeśli jego miarą nie
są wartości takie jak godność każdego człowieka i solidarność
wszystkich ludzi, nierzadko okazuje się pozorny. W systemach władzy
opartych na zasadzie uczestnictwa regulowanie interesów odbywa się
często na korzyść silniejszych, gdy potrafią oni skuteczniej sterować
nie tylko mechanizmami władzy, ale także procesem kształtowania się
zgodnej opinii. W takiej sytuacji demokracja łatwo staje się pustym
słowem”. Dałby Bóg, aby ta życiodajna nauka św. Jana Pawła II o
sumieniu i jego ważności dla demokracji UE wraz z tą pełną troski o
cały glob przestrogą znalazła świadomą i wolną akceptację u wszystkich
Polaków i wszystkich Europejczyków, bo tylko na tym gruncie Unia
Europejska nie będzie wątpić w praworządną Polskę, a Polska będzie –
bez żadnych przeszkód – stanowić niepowtarzalne, nietykalne w swojej
godności narodowej i już ponadtysiącletnie bogactwo Europy.
14. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (14)
http://www.naszdziennik.pl/mysl/151503,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-14.html
Co uczynić, aby wołanie wielu o demokrację nie było dzisiaj „pustym
słowem”, czyli nic nieznaczącym sloganem ideologicznym walki o władzę,
co więcej, narzędziem zwalczania Rządu RP, łamania Rzeczypospolitej
Polskiej w jej istocie, czy zdradą polskiej racji stanu na forum Unii
Europejskiej i ostatecznie próbą ponownego zniewolenia Polski przez
XXI-wiecznych nienawidzących Boga i Polaków-katolików agresorów
suwerennego Narodu Polskiego i nietykalnych w swojej godności osób
wszystkich Polaków zorganizowanych jako społeczność w niepodległym
Państwie?
Bóg Objawiony – największym bogactwem sumień ludzkich
Najważniejszą miarą
sumienia ludzkiego jest jego Boski Stwórca i dlatego ON sam stanowi o
największym bogactwie całego człowieka – również jego osobistego
sumienia. A zatem bogactwo osób, narodów czy państw i ich ustrojów, jak
np. demokracji (zawsze pojętej jako forma sprawowania władzy
pochodzącej od jedynie prawdziwego Boga objawionego w Jezusie
Chrystusie), powinno mierzyć się właśnie tą Miarą miar, czyli Bogiem
Osobowym, czego nauczał Papież-Polak m.in. w swoim przemówieniu do
władz polskich na Zamku Królewskim w 1991 roku: „’W imię Boga w Trójcy
Świętej Jedynego’. Ustawa rządowa z dnia 3 maja 1791 r. rozpoczyna się
od wezwania Imienia Bożego. Jako syn polskiego narodu, a równocześnie
następca św. Piotra na stolicy biskupów Rzymu, odwołuję się i ja do
tego Najświętszego Imienia wobec was, którzy reprezentujecie tutaj
władze Rzeczypospolitej na początku nowego okresu jej dziejów”. Święty
Jan Paweł II uczynił to z głębi swojego jakże zatroskanego o losy
naszego Państwa ducha, będąc przekonanym, że tylko budując
praworządność i państwowość na Bogu, Naród Polski stoi na
najdoskonalszym i najwłaściwszym fundamencie Boga samego jako
najwyższego Prawodawcy, i kontynuując swoją myśl, dodał: „W taki sposób
dali (nasi ojcowie) wyraz przeświadczeniu, że Konstytucja, czyli Ustawa
zasadnicza (Ustawa rządowa) jako dzieło ludzkie winna być odniesiona do
Boga. On jest najwyższą Prawdą i Sprawiedliwością. Trzeba, aby prawo
ustanowione przez człowieka, przez ludzki autorytet ustawodawczy,
odzwierciedlało w sobie odwieczną Prawdę i odwieczną Sprawiedliwość,
którą jest On sam – Bóg nieskończonego majestatu: Ojciec, Syn i Duch
Święty”. O wartości bytowej i moralnej każdego człowieka oraz o
wartości treści prawa i treści ustroju demokratycznego decyduje ich
stosunek względem Pana wszechrzeczy. Dlaczego? Z prostej prawdy wynika
to, a mianowicie z racji na to, iż to sam Bóg zapoczątkował istnienie
osób ludzkich i ich wspólnot jak: małżeństwa, rodziny i narodu. Stąd
zarówno prawda o człowieku, jak też i prawda o prawie i sposobie
zarządzania jego życiem, tzn. o demokracji, mają swoje ostateczne
Źródło właśnie w TYM, który istnieje jako BÓG, niemający początku ani
kresu. Wokół tej Prawdy rozgrywa się dzisiaj kwestia polskiej i
europejskiej demokracji i ta Prawda odróżnia porządki prawne Polski i
Europy, ponieważ Konstytucja RP jednoznacznie odwołuje się do „Boga,
będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna”, czego nie ma
w Traktacie Lizbońskim i dlatego nie widnieje w nim też wyzwanie dla
sumień do „odpowiedzialności przed Bogiem”, co świadczy o zasadniczym
braku tego i innych dokumentów prawa unijnego w Europie, a tym samym o
zasadniczym zubożeniu treści pojęć: „prawo europejskie” i „demokracja
europejska”. Publiczna dyskusja w Parlamencie Europejskim na temat
praworządności i stanu demokracji w Polsce ujawniła ten najistotniejszy
mankament europejskiej świadomości i kultury prawnej i demokratycznej.
Wręcz szokującym uważnego obserwatora (także dla wielu przedstawicieli
twardej „15”) tamtego wydarzenia było prześciganie się w pustosłowiu
europosłów skrajnej lewicy, liberałów, a nawet niektórych chadeków – w
szczególności niemieckojęzycznych i niemieckich – w konfrontacji z
bardzo nośnymi treściowo i podstawowymi pojęciami ontologicznymi i
prawno-państwowymi Pani Premier Rządu RP Beaty Szydło. Europa powinna
rozpocząć wielopłaszczyznową debatę nad prawem i demokracją. Sądzę, że
Polskę stać na zainicjowanie takiej debaty naukowej i w ogóle
kulturowej na forum Unii Europejskiej. Ci w Polsce, którzy pod pozorem
Komitetu Obrony Demokracji wyprowadzają niektórych Polaków na ulicę,
nie rozumieją, gdzie jest sedno problemu, a jeśli rozumieją, to
deprawują nam świadomie część Narodu i wskazują mu na „ulicę”, na którą
mieliby Polacy zasłużyć po 1050 latach naszej chrześcijańskiej drogi
życia Narodu i Ojczyzny, Państwa i Kościoła, drogi niekiedy olbrzymiego
poświęcenia – aż do przelewu krwi za „naszą i waszą wolność”. Jakże
trafne, choć wypowiedziane przed laty, są słowa ostrzeżenia Papieża z
Polski pod adresem polityków: „Tak jak wówczas, tak i teraz
’niepodległość zewnętrzna i wolność wewnętrzna narodu’, jego los, ’w
wasze ręce jest powierzony’. Strzeżcie się więc i wy – jak ongiś twórcy
3-majowej Konstytucji – abyście ’na błogosławieństwo, na wdzięczność
współczesnych i przyszłych pokoleń mogli zasłużyć’ – i to ’pomimo
przeszkód, jakie i w was (jak ongiś w pokoleniu 3-majowym) mogą
sprawować namiętności’ w swej wielorakiej postaci. Pomimo wszystko. […]
Wolność zawsze jest wyzwaniem. A władza jest wyzwaniem wolności. Nie
można jej sprawować inaczej, jak tylko służąc!”. Odnowa gruntowna
Polski i Europy zależy od przyjęcia „nowego życia w Chrystusie”, do
czego Konferencja Episkopatu Polski słusznie zachęca nas, Polaków, a
poprzez nas wszystkich Europejczyków. Pasterze Polski wiedzą doskonale,
że tylko sumienie człowieka bogatego Bogiem zdolne jest do tworzenia
kultury chrześcijańskiej, czyli najbogatszej pod każdym względem formy
ludzkiego bytowania w czasoprzestrzeni tego świata. O tym zaświadczają
ewidentnie dzieje chrześcijańskiej Europy i chrześcijańskiej Polski.
Zabrać Europie i Polsce Boga to ograbić je z najświętszej wielkości i
największego bogactwa i zarazem wystawić je na niebezpieczeństwo
najdotkliwszej nędzy egzystencji.
Droga sumień Polaków i Europejczyków
do prawdziwej demokracji – drogą do prawdziwego Boga
Nie zrodziłyby się
pośród narodów żadne godne człowieka prawo ani forma ustrojowa
(monarchia czy demokracja) państw, gdyby Dobry Boski Stwórca nie
obdarzył ludzi rozumem, wolną wolą i pamięcią, czyli duchem
transcendentnym względem materii naszego ciała. Dlatego też prawdziwa
nauka o prawie jako ładzie międzyludzkim oraz o ustroju jako
zewnętrznym sposobie sprawowania władzy otrzymanej przez ludzi od Boga
Ojca, Syna Bożego i Ducha Świętego prowadzi ludzkie sumienie do Prawdy
o tym Bogu jako Źródle wszelkiej władzy oraz do prawdy o człowieku jako
autorze sposobu jej realizacji, czyli w tym przypadku do prawdy o
demokracji. Jednak Papież-Polak w Liście apostolskim z okazji 50.
rocznicy wybuchu II wojny światowej używa do zilustrowania poważnej
problematyki demokracji XX-wiecznej przykładu dramatów Europy w postaci
odrzucenia Boga, przestrzegając ludzkość przed akceptacją demokracji
jako antyboskiego systemu ustrojowego, a tym samym przed „naruszaniem
zasad międzynarodowego współżycia, a także narzucaniem siłą
totalitarnych ideologii”, co „prowadzić może jedynie do ruiny
ludzkości”. Człowiek w sensie indywidualnym i społecznym zjednoczony z
Bogiem jako Najwyższym Prawodawcą jest podmiotem porządku i
konstruktywnego rozwoju, natomiast człowiek świadomie i dobrowolnie
odcinający się od Boskiego stanowienia ładu we wszechświecie staje się
prawie zawsze podmiotem destrukcji i dekonstrukcji, co stanowi treść
postmodernistycznie pojętej demokracji. Jan Paweł II podkreśla z całą
stanowczością, iż „wspólną cechą nazistowskiego pogaństwa i dogmatu
marksistowskiego jest totalitarna natura obu ideologii oraz dążenie do
stania się religią. Już na długo przed rokiem 1939 w pewnych sferach
kultury europejskiej ujawniło się dążenie do usunięcia Boga i Jego
obrazu z pola widzenia człowieka. W tym duchu indoktrynowano dzieci od
najmłodszych lat”.
W tym kontekście zaskakuje zasadniczo sprzeczny w
sobie fakt rozumienia demokracji w Unii Europejskiej, która z jednej
strony zdaje się radykalnie potępiać typy demokracji
socjalistyczno-rasistowskiej i socjalistyczno-komunistycznej, a z
drugiej strony jednoznacznie podziela antyboskość tamtych postaci
demokracji i także całkowicie wykreśla realną obecność Boga
chrześcijańskiego z bytowości prawa i struktur administracyjnych Unii,
co w świetle metafizyki greckiej jako rozumowej drogi do poznania
istnienia jednego i prawdziwego „Boga” jest ideologiczną formą
„racjonalności” dużej części eurokratów. W tym punkcie należy upatrywać
głównej przyczyny kryzysu praworządności i ideowej stabilności wewnątrz
samej Unii, która jednak ze sprytem iście upadłego anioła światłości
usiłuje w tych dniach przerzucić winę za ten stan rzeczy na dążącą do
odrodzenia swojej praworządności na ideałach katolickiej nauki
społecznej Rzeczpospolitą Polską. Tylko w drodze ku Bogu człowiek staje
się i pozostaje sobą oraz tylko w drodze ku Bogu i z pomocą Boga ustrój
demokratyczny spełni swoje zadania zrealizowania przez daną społeczność
kraju czy kontynentu celu „bonum commune”, obejmującego nie tylko dobro
ludzi, ich dobra duchowo-materialne, lecz także najwyższe Dobro Boga w
Trójcy Świętej Jedynego.
Demokracja bez Boga lub przeciw Niemu –
niszczącą „otchłanią moralną” w życiu narodów
Karol Marks pisze, że
„nie przemieniamy problemów światowych w teologiczne. My przemieniamy
problemy teologiczne w światowe”. Chodzi przy tym o to, aby dokonać
totalnej „emancypacji państwa od judaizmu, od chrześcijaństwa, w ogóle
od religii”, która według Marksa wynaturza rozumienie i „uznanie
człowieka… przez pośrednika”, czyli przez „Chrystusa”, którego w
„komunizmie” Marksowsko-Engelsowskim całkowicie zastępuje „państwo”, i
to „państwo ateistyczne” jako „państwo demokratyczne”. Tylko jako takie
„państwo” jest „rzeczywiste”. Natomiast jako „tak zwane państwo
chrześcijańskie” jest według Marksa „niepaństwem”, względnie
„chrześcijańskim zaprzeczeniem państwa”, ponieważ potrzebuje
„Chrystusa” jako „Pośrednika” oraz potrzebuje „religii” jako „środka”
do wydoskonalenia się, co jest sprzeczne z tezą Marksa o „człowieku”
jako „produkcie” samorozwijającej się „materii” i jako takim będącym
„częścią przyrody” i wyłącznie „istotą gatunku”. Z tego ideologicznego
postulatu Marksa wynika konieczność pozbawienia człowieka jego
jednostkowego istnienia, co konsekwentnie czyni „państwo demokratyczne”
jako „ateistyczne” w tym socjalizmie czy komunizmie, a dzisiaj w części
globu w neokomunistycznym genderyzmie.
Roszczenie zatem przez Polskę
prawa budowania Państwa nie tylko na rozumowych, lecz także na
chrześcijańskich fundamentach rodzi pośród części po marksistowsku
myślących europosłów oraz części neokomunistycznie myślących polityków
Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej tak daleko idące obawy, że Polska
„zagraża demokracji”. Dlatego warto wsłuchać się ponownie w słowa
nauczania św. Jana Pawła II i przyjąć za swoje jego ostrzeżenia:
„Otchłań moralna, w jakiej przed pięćdziesięciu laty pogrążył się świat
na skutek odrzucenia Boga, a tym samym także człowieka, ukazuje nam
namacalnie potęgę ’władcy tego świata’ (por. J 14,30), który potrafi
zwodzić sumienia przez kłamstwo, przez pogardę dla człowieka i dla
prawa, przez kult siły i władzy. Dziś to wszystko wspominamy i
rozmyślamy o skrajnościach, do jakich może doprowadzić człowieka
odrzucenie wszelkich więzi z Bogiem i transcendentnego prawa
moralnego”. Wprawdzie trudno je sobie wyobrazić, ale minione pokolenia
ludzkości mogły doświadczyć wielkich cierpień i śmierci milionów braci
i sióstr przez Trzecią Rzeszę Niemiecką i Związek Sowiecki.
Prawda
demokracji: każdy naród ma prawo do samostanowienia
Ojciec Święty z
Polski, nawiązując do tragedii II wojny światowej, wypowiada jakże
aktualne i ważne dla obecnej debaty między Unią Europejską a Polską
słowa o prawie każdego narodu do własnej i nietykalnej podmiotowości:
„Przyczyną ostatniej wojny było zarówno podeptanie praw narodów, jak i
praw osoby ludzkiej… Nie ma pokoju, jeśli prawa wszystkich narodów – a
szczególnie najbardziej bezbronnych – nie są respektowane! Cała budowla
prawa międzynarodowego opiera się na zasadzie równouprawnienia
wszystkich państw, na prawie każdego narodu do samostanowienia i na
swobodnej współpracy w imię najwyższego wspólnego dobra całej
ludzkości”. O przetrwaniu i wyjściu z obecnego kryzysu w Europie będzie
decydować linia myślenia prawno-politycznego, która powróci do Boga
jako Praracji istnienia i najwyższego Dobra Europy oraz do
respektowania nietykalnego prawa Narodów Europy, a pośród nich także
naszego Narodu Polskiego do samostanowienia naszej niepowtarzalnej
podmiotowości państwowej.
15. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (15)
http://naszdziennik.pl/mysl/151879,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-15.html?t=9
Po kryterium najwyższym, bo Boga samego, następnym co do ważności
kryterium wartości każdego ustroju – także demokracji – jest dla
naszych sumień jego stosunek do człowieka jako nietykalnego w swoim
życiu i jego godności podmiotu osobowego, jednostkowo-społecznego,
dysponującego naturą duchowo-cielesną oraz istniejącego ze względu na
niego samego, a ostatecznie przeznaczonego do wiecznego uwielbienia
Objawionego Boga jako Stwórcy i Odkupiciela.
Przywołując naukę św. Augustyna o pierwszym obowiązku człowieka do
„miłości Boga” w „porządku przykazania”, ale w „porządku wykonania”
stanowi go „miłość bliźniego”, można postawić tezę, że to właśnie w
porządku konkretnego działania ludzi, organizujących swoje państwo np.
w kształcie ustroju demokratycznego, ich pierwszym kryterium czynu
państwowego jest relacja do ludzi jako osób i zarazem nietykalnych
podmiotów prawno-moralnych. Innymi słowy: „Powiedz mi, jaki jest twój
ustrój względem człowieka, a ja ci powiem, jaka jest jego obiektywna
wartość”. A zatem człowiek jest w porządku funkcjonowania bytowości
państwa pierwszą rzeczywistością, którą niezależnie od pochodzenia,
stanu zdrowia, rasy, wykształcenia, zamożności duchowo-materialnej i
przynależności kulturowej należy w każdym państwie i sumieniach
wszystkich rządzących i obywateli absolutnie zaakceptować, wspierać w
jej wszechstronnym rozwoju i chronić ją aż do naturalnej śmierci,
wyznaczonej przez Boskiego Stwórcę jego bytu, a nigdy przez drugiego
człowieka jako przecież nie-stwórcę jego życia.
Demokracja w „sprzeczności” względem życia „państwem tyrańskim”
Analiza tego
centralnego w nauczaniu św. Jana Pawła II zagadnienia, którym jest
człowiek w sensie chrześcijańskim i jego nietykalne prawo do życia,
prowadzi do jednoznacznego wniosku, iż „…właśnie problematyka szacunku
dla życia pozwala dostrzec, jakie dwuznaczności i sprzeczności – a w
ślad za nimi przerażające konsekwencje praktyczne – kryją się za”
„relatywizmem etycznym” jako „warunkiem demokracji”. Otóż wielu uważa,
że istnieje tylko prawo stanowione, dokładnie tak, jak mniemali Adolf
Hitler i Józef Stalin, i że wszystko – także najważniejsza kwestia
ludzka – może być li tylko przedmiotem regulacji prawa stanowionego w
państwie lub w strukturach kontynentalnych jak np. w Unii Europejskiej.
Dla tych nie istnieje żadne prawo wieczne Boga Objawionego i żadne
prawo naturalne wpisane w naturę rozumną każdej osoby ludzkiej.
Papież Polak nawiązujący z jednej strony do tradycji prawa naturalnego,
a z drugiej do tradycji biblijnej i chrześcijańskiej, jednoznacznie
określa te tendencje jako sprzeczne zarówno z prawym rozumem ludzkim,
do którego odwołały się już wcześniej m.in. kultury prawne starożytnych
Grecji i Rzymu, jak i z Bożym porządkiem prawno-moralnym: „Otóż to
właśnie ma dziś miejsce także na scenie polityki i państwa: pierwotne i
niezbywalne prawo do życia staje się przedmiotem dyskusji lub zostaje
wręcz zanegowane na mocy głosowania parlamentu lub z woli części
społeczeństwa, choćby nawet liczebnie przeważającej. Jest to zgubny
rezultat nieograniczonego panowania relatywizmu: ’prawo’ przestaje być
prawem, ponieważ nie jest już oparte na mocnym fundamencie
nienaruszalnej godności osoby, ale zostaje podporządkowane woli
silniejszego. W ten sposób demokracja, sprzeniewierzając się własnym
zasadom, przeradza się w istocie w system totalitarny. Państwo nie jest
już ’wspólnym domem’, gdzie wszyscy mogą żyć zgodnie z podstawowymi
zasadami równości, ale przekształca się w ’państwo tyrańskie’,
uzurpujące sobie prawo do dysponowania życiem słabszych i bezbronnych,
dzieci jeszcze nienarodzonych, w imię pożytku społecznego, który w
rzeczywistości oznacza jedynie interes jakiejś grupy”, ongiś NSDAP w
Trzeciej Rzeszy Niemieckiej czy Partii Komunistycznej w ZSSR, a dzisiaj
partii neokomunizmu zachodniego, czyli partii neosocjalistów,
neokomunistów, zielonych i liberałów oraz części chadeków np. w
Niemczech, którzy wydają rocznie ok. 200 mln euro na promocję ideologii
gender na wielu uczelniach i w placówkach oświatowo-wychowawczych
Niemiec. Podobne poglądy mają w Polsce partie: Platforma Obywatelska,
Nowoczesna oraz części SLD i PSL. Czy człowiek ma „prawo” do
pozbawienia kogokolwiek niewinnego życia?
„Prawo” do zabijania dzieci, chorych i starszych ludzi zbrodnią
Prawo jest taką
bytowością, że pochodzi od Boga i jest w samej osobie ludzkiej, aby
dopomóc jej być w pełni sobą, czyli prawo jest dla dobra człowieka i
nigdy nie może być użyte przeciwko jego życiu. Święty Jan Paweł II jako
bez wątpienia „Papież życia” niestrudzenie działał i apelował do
ludzkich sumień i ludzkiej wolności w głębokiej trosce o człowieka:
„Dlatego działanie, które podejmujemy jako ’lud życia i dla życia’,
domaga się właściwego zrozumienia i przychylnego przyjęcia. Kiedy
Kościół stwierdza, że bezwarunkowe poszanowanie prawa do życia każdej
niewinnej osoby – od poczęcia do naturalnej śmierci – jest jednym z
filarów każdego cywilizowanego społeczeństwa, ’pragnie po prostu
przyczyniać się do budowy państwa o ludzkim obliczu’. Państwa, które
uznaje za swą podstawową powinność obronę fundamentalnych praw
człowieka, zwłaszcza człowieka słabszego”, który w sensie swojej
podmiotowości prawnej jest równouprawniony z każdym innym człowiekiem.
Demokracja byłaby zbrodniczą tyranią, gdyby odmówiła prawa do życia
jakiemukolwiek niewinnemu człowiekowi i złamałaby przez to istotę
samego prawa jako „dla”, a nigdy „przeciwko” dobru i szczęściu
ludzkiemu, ponieważ „prawo” do zbrodni jest bezprawiem, tj. antyprawem,
czyli negacją prawa, a nie prawem. Papież Polak wzywa nasze sumienia do
całkowitego uwrażliwienia ich na drugiego jako „bliźniego”: „Tak więc w
trosce o przyszłość społeczeństwa i rozwój zdrowej demokracji trzeba
pilnie odkryć na nowo istnienie wartości ludzkich i moralnych,
należących do samej istoty i natury człowieka, które wynikają z prawdy
o człowieku oraz wyrażają i chronią godność osoby: wartości zatem,
których żadna jednostka, żadna większość ani żadne państwo nie mogą
tworzyć, zmieniać ani niszczyć, ale które winny uznać, szanować i
umacniać”. Tylko sumienie ukształtowane na gruncie bezwarunkowego
szacunku względem prawa do życia swojego i bliźniego jest prawe i
absolutnie wszystkich w sumieniach wiążące prawo człowieka do życia
jako ustanawiane, orzekane i interpretowane posiada status prawa i nie
jest bezprawiem.
„Zamach na demokrację”, ale względem kogo?
Aktualna rozprawa
niektórych eurokratów z Polską ujawnia prawie sedno dramatu Europy
naszych pokoleń. Zarzuca się Polsce, dążącej jako Państwo do
traktowania prawa na gruncie klasycznie pojętego prawa naturalnego,
tzn. aby zawsze było prawem, a nigdy bezprawiem, że dokonuje „zamachu
na demokrację”. Dobrze się stało, że z ust neokomunistycznie myślącego
przewodniczącego PE padły te słowa, ponieważ one uzewnętrzniły status
quo sprzecznego w sobie w wielu regulacjach prawa europejskiego oraz
praw niektórych państw członkowskich, szczególnie tych, które mają w
swoim prawodawstwie „prawo przerywania ciąży” i „prawo do eutanazji”.
Jan Paweł II osądza tego typu prawo jako zbrodnicze i ono rzeczywiście
jest jako obiektywne bezprawie „zamachem na demokrację” oraz skutkuje
łamaniem sumień, sprawiedliwości jako owocu prawa i samego ustroju,
czyli demokracji, oraz prowadzi ludzkość ku „śmierci”: „Rewindykacja
prawa do przerywania ciąży, dzieciobójstwa i eutanazji oraz prawne jego
uznanie jest równoznaczne z przyjęciem ’wynaturzonej i nikczemnej wizji
ludzkiej wolności’: z uznaniem jej za ’absolutną władzę nad innymi i
przeciw innym’. To jednak oznacza śmierć prawdziwej wolności:
’Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest
niewolnikiem grzechu’ (J 8,34)”. A zatem kto ustanawia takie „prawo”
zbrodnicze, jest tym, który dokonuje faktycznego zamachu na życie
niewinnych istot dzieci, chorych i starców i zniewala swoje państwo i
cały kontynent, a tym samym „zamachu na demokrację” (ustrój
demokratyczny powinien być zawsze dla ludzi, a nigdy przeciw nim), ale
przeciwko takim zbrodniom nie występuje ani przewodniczący Schulz, ani
wiceprzewodniczący Timmermanns, który jako Holender posiada w Holandii
„prawo do eutanazji”, wskutek którego wiele tysięcy Holendrów rocznie
jest pozbawianych życia. Dlaczego tak się dzieje?
Otóż Papież z Polski jest zdania, że przyczyny tego bezprawia i zbrodni
tylu tysięcy, a w skali globu już dalece ponad miliarda istnień
ludzkich na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci tkwią w głębszej
strukturze ideologicznej aniżeli tylko w nadużyciu wolności:
„Poszukując najgłębszych korzeni walki między ’kulturą życia’ a
’kulturą śmierci’, nie możemy uznać za jej jedyną przyczynę wspomnianej
wyżej, wynaturzonej idei wolności. Trzeba dojść do sedna dramatu, jaki
przeżywa współczesny człowiek: jest nim ’osłabienie wrażliwości na Boga
i człowieka’, zjawisko typowe w kontekście społecznym i kulturowym
zdominowanym przez sekularyzm, którego wpływy przenikają nawet do
wnętrza wspólnot chrześcijańskich i wystawiają je na próbę. Kto poddaje
się oddziaływaniu tej atmosfery, łatwo może się znaleźć w zamkniętym
kole, które wciąga go niczym straszliwy wir: ’tracąc wrażliwość na
Boga, traci się także wrażliwość na człowieka’, jego godność i życie; z
drugiej strony, systematyczne łamanie prawa moralnego, zwłaszcza w
poważnej materii poszanowania życia ludzkiego i jego godności, prowadzi
stopniowo do swoistego osłabienia zdolności odczuwania ożywczej i
zbawczej obecności Boga”. Kryzys Boga doprowadził Stary Kontynent do
tak zasadniczego kryzysu „demokracji”, który poprzez „aborcję” i
„eutanazję” zdradza wszystkie swoje ideały w odniesieniu do człowieka i
staje się raz po raz współczesnym europejskim „terrorystą” przeciwko
osobie ludzkiej.
Całkowita eliminacja aktów aborcji pierwszą po Bogu racją stanu suwerennej Polski
Najważniejszym
zadaniem po oddaniu czci Bogu w porządku prawa, a zatem i
praworządności w Rzeczypospolitej naszych dni powinna być jak
najszybsza nowelizacja polskiego prawa, aby w jego majestacie nie
dokonywano żadnych aktów zabójstwa dzieci nienarodzonych, a poczętych
wskutek gwałtu, czy w niebezpieczeństwie śmierci matki (medycyna i
prawo mają ratować w równej mierze obydwa istnienia i nie wolno nikomu
przedkładać życia matki nad życie dziecka lub odwrotnie, ponieważ nie
ma takiego prawa jako słusznego), czy też w przypadku nieuleczalnej
choroby dziecka. Te przypadki świadczą o niewinności prawno-moralnej
nienarodzonego człowieka, a jako taki nigdy nie może być przedmiotem
kary, i to kary śmierci! Dopiero na takiej drodze absolutnego szacunku
Rzeczypospolitej Polskiej względem każdego człowieka jako człowieka
będzie można w pełni powiedzieć, że jesteśmy krajem praworządnym.
Nasz Rodak na Stolicy Piotrowej podkreślał „decydujące znaczenie dla
formacji sumienia”, które „ma ponowne odkrycie konstytutywnej więzi
łączącej wolność z prawdą. Jak już wielokrotnie stwierdzałem, oderwanie
wolności od obiektywnej prawdy uniemożliwia oparcie praw człowieka na
solidnej bazie racjonalnej i stwarza sytuację, w której w
społeczeństwie może zapanować anarchiczna samowola jednostek albo
zabójczy totalitaryzm władzy”. Podczas pielgrzymki do Polski w
Skoczowie Jan Paweł II pytał nasz Naród Polski o kondycję naszych
sumień – także w kwestii obrony życia poczętego w łonie matki, które w
pewnej mierze są aktualne dla naszych pokoleń: „Dzisiaj, kiedy Polska
kładzie podwaliny pod swój wolny i suwerenny byt – po tylu latach
doświadczeń totalitaryzmu – trzeba… zrobić… dogłębny rachunek sumienia:
Dokąd idziemy? W którą stronę podążają sumienia?”.
16. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (16)
http://naszdziennik.pl/mysl/152239,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-16.html?t=9
Dlaczego wewnątrz Unii Europejskiej i właściwie w globalnej dyskusji
odbywa się tak zasadniczy spór o człowieka i jego ludzkie życie
indywidualne, o małżeństwo jednej kobiety z jednym mężczyzną i o
rodzinę, o społeczeństwo i państwo, czyli o życie wspólnotowe? Zapewne
z jednej racji głównej, a mianowicie, że na osobie ludzkiej i jej
wspólnocie rozstrzygają się przecież losy całego świata, losy państw i
kontynentów, losy kultury, czyli losy: nauki, sztuki, gospodarki,
polityki, prawa, moralności, a także w jakiejś mierze religii w sensie
pozytywnym bądź negatywnym. Ostatecznie w tej problematyce istnieją
dwie wykluczające się opcje: budującego człowieka dobra albo
niszczącego jego samego i dalece kosmos zła.
Wyostrzyć sumienia na „prawdziwą demokrację” jako ustroju dobrego i konstruktywnego dla życia
Europejska debata
nad Polską odsłania nam istotę ustrojów demokratycznych, które można
generalnie sprowadzić do „prawdziwych” i „fałszywych”. Tę pierwszą
Papież Polak opisuje w ten sposób: „Ewangelia życia jest przeznaczona
dla całej ludzkiej społeczności. Działać na rzecz życia znaczy
przyczyniać się do odnowy społeczeństwa przez budowanie wspólnego
dobra. Nie można bowiem budować wspólnego dobra, jeśli się nie uznaje i
nie chroni prawa do życia, na którym się opierają i z którego wynikają
wszystkie inne niezbywalne prawa człowieka. Nie może też mieć solidnych
podstaw społeczeństwo, które – choć opowiada się za wartościami takimi
jak godność osoby, sprawiedliwość i pokój – zaprzecza radykalnie samemu
sobie, przyjmując i tolerując najrozmaitsze formy poniżania i
naruszania życia ludzkiego, zwłaszcza życia ludzi słabych i
zepchniętych na margines. Tylko szacunek dla życia może stanowić
fundament i gwarancję najcenniejszych i najpotrzebniejszych dla
społeczeństwa wartości takich jak demokracja i pokój”.
Z myśli papieskiej można wyprowadzić wniosek, iż tylko taki ustrój
demokratyczny jest „prawdziwy”, który respektuje dobro życia każdego
człowieka w szerokim tego słowa znaczeniu, bo przecież życie to
„myślenie”, „chcenie”, „spostrzeganie”, „odżywianie się” itd., jak uczy
Arystoteles. Człowiek żyje duchem i żyje materią swojego ciała i każdy
typ demokracji ma służyć tak rozumianemu życiu ludzkiemu. Pointa św.
Jana Pawła II jest prosta: „Nie może bowiem istnieć prawdziwa
demokracja, jeżeli nie uznaje się godności każdego człowieka i nie
szanuje jego praw”.
Realną podstawą niepokoju wielu Polaków jest fakt, że to
„przesłuchanie” Polski na forum Parlamentu Europejskiego odbywało się
bez odpowiednich podstaw prawnych i – co więcej – bez uprzednich
rzetelnych dwustronnych rozmów pomiędzy Komisją i Parlamentem
Europejskim a rządem RP, które mogłyby wyjaśnić obecne kierunki „myśli”
polskiej, „woli” polskiej, „spostrzeżeń” polskich i żywej egzystencji
nas, Polaków, w naszym państwie czy w strukturze UE. To oznacza, że
najważniejsze instytucje Unii przystąpiły do rozprawy z Polską, nie
szanując dobra wspólnego Polski ani naszej godności na forum Europy i
świata, nie pytając nas nawet o głos, lecz oceniając nas a priori
negatywnie przez Komisję Europejską, co jest istotnie prawnym i
moralnym skandalem. Jeśli dodatkowo uwzględnimy kontekst Europy, w
którym dochodzi do złamania prawa europejskiego w kwestii uchodźców
przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel, to rozumiemy, że cała UE powinna
była zająć się prawdziwym zagrożeniem dla praworządności w Europie,
której przyczyną stała się polityka naszego zachodniego sąsiada. Gros
mediów polskojęzycznych, których właścicielami są podmioty niemieckie i
niemieckojęzyczne (ponad 80 proc. wszystkich mediów), wraz z niektórymi
polskimi politykami zdradzającymi polską rację stanu przerzuciło
podstępnie akcent polityki europejskiej na odbudowujące swój Naród i
swoją Ojczyznę w oparciu o prawo naturalne państwo polskie. To świadczy
o procesie zafałszowywania zarówno demokracji w Europie, jak i
prawdziwego oblicza naszego „Narodu” jako prawego „suwerena” w
Rzeczypospolitej, co pomnaża destrukcję, zamiast na fundamencie
„prawdziwej demokracji” w konstruktywnej koegzystencji z
państwami-sąsiadami budować dobro narodów i państw Unii.
Troska o prawdziwą „praworządność” sumień troską o „bycie” „ideału demokratycznego”
W kwestii pojęcia
„praworządność” należy też podkreślić, że może być ono prawdziwe albo
fałszywe. Prawdziwa jest „praworządność” wtedy, gdy prawo artykułuje
tylko dobro Boga i ludzi oraz gwarantuje tym samym porządek
realizowania się sprawiedliwości w państwie i ochrania go odpowiednimi
środkami. Istnieje także „praworządność” fałszywa, która z różnych
racji po prostu zatraca te treści, które zostały nadmienione, czyli
dobro i sprawiedliwość, a poprzez to rujnuje wszystkie struktury godnie
zorganizowanych ludzi.
Papież Polak dostrzega ten problem i poddaje go gruntownej krytyce:
„Można odnieść wrażenie, że wszystko odbywa się z pełnym poszanowaniem
praworządności, przynajmniej w tych przypadkach, gdy prawa
dopuszczające przerywanie ciąży lub eutanazję zostają przegłosowane
zgodnie z tak zwanymi zasadami demokratycznymi. W rzeczywistości mamy
tu jednak do czynienia jedynie z tragicznym pozorem praworządności, zaś
ideał demokratyczny – który zasługuje na to miano tylko wówczas, gdy
uznaje i chroni godność każdej osoby – zostaje zdradzony u samych
podstaw: ’Czyż można mówić o godności każdej osoby, kiedy pozwala się
na zabijanie tej najsłabszej i najbardziej niewinnej? W imię jakiej
sprawiedliwości poddaje się osoby najbardziej niesprawiedliwej
dyskryminacji, uznając niektóre z nich za godne obrony, a odmawiając
tej godności innym?’. Pojawienie się takich sytuacji oznacza, że
działają już mechanizmy, które prowadzą do zaniku prawdziwego ludzkiego
współżycia i do rozpadu samego organizmu państwowego”. Faktycznie,
skutkiem działania upozorowanej „praworządności” jest destrukcja i
rozpad ludzkich relacji oraz tworzonych przez nie instytucji. Tylko
prawdziwa „praworządność” chroni człowieka i wszystkie jego wspólnoty.
A zatem rzetelna troska o praworządność godną osoby ludzkiej jest
również wspieraniem „ideału demokracji”. W przeciwnym razie, pomimo
zapewnień o praworządności, zostaje on – jak zaznacza Papież –
„zdradzony u samych podstaw”, czego niestety smutną ilustracją jest w
szczególności postawa niektórych europosłów z Niemiec.
Bytowy priorytet prawego sumienia przed prawem cywilnym
Z czego wynika
pierwszorzędność ludzkiego sumienia przed prawem stanowionym? Z faktu,
iż w widzialnym kosmosie nie byłoby prawa, gdyby nie istniał człowiek
jako jego podmiot, czyli ten, dzięki któremu prawo stanowione
zawdzięcza swe realne istnienie. To znaczy prawo cywilne jest wtórne
względem osoby ludzkiej i jest ze względu na jej dobro, a nie
odwrotnie, jak chcieliby tego np. pozytywiści prawni czy legaliści, nie
mówiąc już o socjalistach czy komunistach, dla których priorytetem jest
najczęściej materia, względnie państwo komunistyczne. Dlatego też Jan
Paweł II zajął stanowisko względem tych zawirowań ideologicznych
przedkładających prawo stanowione nad człowieka: „Nie ulega
wątpliwości, że zadanie prawa cywilnego jest inne niż prawa moralnego,
a zakres jego oddziaływania węższy. Jednak ’w żadnej dziedzinie życia
prawo cywilne nie może zastąpić sumienia ani narzucać norm, które
przekraczają jego kompetencje’, do których należy ochrona wspólnego
dobra osób poprzez uznanie i obronę ich podstawowych praw, umacnianie
pokoju i moralności publicznej. Zadaniem prawa cywilnego jest bowiem
ochrona ładu społecznego opartego na prawdziwej sprawiedliwości, tak
abyśmy ’mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i
godnością’ (1 Tm 2,2)”. Prawo cywilne jest po to, aby ułatwić osobie
ludzkiej regulację jej relacji w celu osiągnięcia jakiejś pełni życia
indywidualnego i społecznego, do której sam Bóg Stwórca powołał
każdego. A zatem prawo cywilne jest „ze względu” i „dla” życia
ludzkiego jako życia, nigdy nie może go ono osłabiać, a tym bardziej mu
szkodzić.
Papież kontynuuje swój wykład, kładąc nacisk na najważniejsze prawo
życia: „Właśnie dlatego prawo cywilne musi zapewnić wszystkim członkom
społeczeństwa poszanowanie pewnych podstawowych praw, które należą do
natury osoby i które musi uznać i chronić każde prawo stanowione. Wśród
nich pierwszym i podstawowym jest nienaruszalne prawo do życia każdej
niewinnej ludzkiej istoty. Chociaż władza państwowa może niekiedy
powstrzymać się od zakazania czegoś, co – gdyby zostało zabronione –
spowodowałoby jeszcze poważniejsze szkody, nigdy jednak nie może uznać,
że jest prawem jednostek – nawet jeśli stanowiłyby one większość
społeczeństwa – znieważanie innych osób przez łamanie ich tak
podstawowego prawa, jakim jest prawo do życia. Prawna tolerancja
przerywania ciąży lub eutanazji nie może więc w żadnym przypadku
powoływać się na szacunek dla sumienia innych właśnie dlatego, że
społeczeństwo ma prawo i obowiązek bronić się przed nadużyciami
dokonywanymi w imię sumienia i pod pretekstem wolności”. Jeżeli
prawodawca nie broni podmiotu prawa, któremu prawo zawdzięcza swoje
istnienie, to zdradza zarówno samego człowieka, jak i naturę prawa jako
bytu dla osoby ludzkiej, a ostatecznie swoją bytowość prawodawcy, czyli
obrońcy słusznego porządku życia człowieka. Wtedy właśnie, gdy osoba
ludzka jest krzywdzona, można i należy mówić o łamaniu prawa i łamaniu
praworządności, ale nie wtedy, gdy np. polski prawodawca szuka prawych
sposobów na wzmocnienie prawa i praworządności w naszym państwie.
Protesty większości obecnej opozycji politycznej, która w ostatnich
latach setki razy złamała porządek prawny w Polsce, są nie tylko
merytorycznie nieuzasadnione, lecz – co więcej – są wołaniem o
kontynuację nieładu i chaosu w polskim prawie, aby określone lobby
krajowe czy zagraniczne mogło dalej nadużywać polskości do realizowania
swoich nieprawości. Jakaż wielka szkoda, że część instytucji
europejskich oparła się w swoich opiniach o aktualnym stanie prawnym
państwa polskiego na tak fałszywych manipulacjach polityczno-medialnych.
Sprzeciw prawego sumienia przeciw ideologii nienawiści i traktowania drugiego jako „wroga”
Nasze ludzkie
sumienie jest prawidłowo ukształtowane, gdy staje się dla człowieka
niejako filtrem dla jego prawych decyzji rozumu oraz dla prawych aktów
i postaw naszej wolnej woli, czyli gdy stoi na straży prawdy i miłości
jako gwarantów prawości i praworządności, co eo ipso oznacza odrzucenie
wszelkiego fałszu i kłamstwa oraz wszelkiej nienawiści, nawet do
politycznych konkurentów czy obiektywnych nieprzyjaciół naszego
jestestwa, ponieważ one są siłami zła i niszczenia, a nie dobra.
Papież Polak od dziecięcych lat wychowywany w wysokiej kulturze
katolickiej wolności jako „wolności do” prawdy, dobra i piękna
dostrzega konieczność prawego sumienia dla kształtowania się prawych
relacji międzyludzkich i negatywnie osądza fałszywe rozumienie rozumu
czy wolności postrzegające człowieka jako „wroga”: „Ta koncepcja
wolności prowadzi do głębokiego zniekształcenia życia społecznego.
Jeżeli promocja własnego ’ja’ jest pojmowana w kategoriach absolutnej
autonomii, prowadzi nieuchronnie do negacji drugiego człowieka; jest on
postrzegany jako wróg, przed którym trzeba się bronić. W ten sposób
społeczeństwo staje się zbiorowością jednostek żyjących obok siebie,
ale niepołączonych wzajemnymi więzami: każdy pragnie zrealizować swoje
cele niezależnie od innych czy wręcz dąży do własnych korzyści kosztem
innych. Jednakże fakt, że także inni mają podobne dążenia, zmusza do
poszukiwania jakiejś formy kompromisu, jeżeli społeczeństwo ma
zagwarantować każdemu możliwie jak najwięcej wolności. W ten sposób
zanika wszelkie odniesienie do wspólnych wartości i do prawdy
absolutnej uznawanej przez wszystkich: życie społeczne zostaje
wystawione na ryzyko całkowitego relatywizmu. ’Wszystko staje się
wówczas przedmiotem umowy i negocjacji’; także owo pierwsze z
podstawowych praw, jakim jest prawo do życia”, czego jesteśmy świadkami
w postawie obecnej opozycji politycznej w Polsce, która po dokonaniu
tak olbrzymich nadużyć wszelkiego rodzaju, a nade wszystko po prawie
totalnym uprzedmiotowieniu człowieka jako obywatela i „suwerena”, czyli
naszego „Narodu”, ma jeszcze „honor” występować na forum Sejmu czy
Senatu RP oraz instytucji unijnych w Europie jako „obrończyni
demokracji”.
Cyprian Norwid ma trafne określenie dla takiej postawy zaprogramowanej
nienawiści do Polaków i traktowania ich jako „wrogów”. Nazywa ją plagą
„gałgaństwa” zwalczającego rząd RP i państwo polskie, a nie „prawdziwą
demokracją” czyniącą wszelkie dobro dla drugiego jako „bliźniego”. Dla
prawego sumienia każdy drugi: przyjaciel czy nieprzyjaciel, jest naszym
„bliźnim”. Takich sumień potrzebuje Polska i Europy i tylko na takich
sumieniach można ocalić, względnie zbudować Polskę i Europę jako krainy
prawdziwej „miłości Boga” i prawdziwej „miłości bliźniego”.
END