O DUCHOWYM DZIEDZICTWIE ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II

I.  DUCHOWE DZIEDZICTWO ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II. Autor: Ksiądz Mieczysław Piotrowski TChr

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/milujciesie201402_kanonizacja.html
„Miłujcie się!” 2-2014

Kanonizacja Jana Pawła II na nowo uświadamia bogactwo duchowego dziedzictwa, które nam zostawił: przykład świętego życia oraz skarb papieskiego nauczania, zapisany na 85 tysiącach stron.

Ojciec Święty Jan Paweł II w sposób nieustraszony głosił Prawdę Objawioną, nie schlebiał słuchaczom i nie szukał poklasku. Z wielką odwagą i miłością przekazywał najbardziej lekceważone i wzgardzone w dzisiejszym świecie prawdy wiary. Szedł pod prąd, nie godząc się na żadne kompromisy w sprawach wiary i moralności. Przypomnijmy niektóre z tych Bożych prawd, których nauczał św. Jan Paweł II.

Najistotniejsze orędzie

Najważniejsze wezwanie i orędzie święty Jan Paweł II skierował do nas zaraz na początku swojego pontyfikatu: „Trzeba się zawsze modlić, a nigdy nie ustawać (por. Łk 18,1), powiedział Pan Jezus. Módlcie się i kształtujcie poprzez modlitwę swoje życie. Nie samym chlebem żyje człowiek (Mt 4,4) i nie samą doczesnością, i nie tylko poprzez zaspokajanie doczesnych – materialnych potrzeb, ambicji, pożądań, człowiek jest człowiekiem... Nie samym chlebem żyje człowiek, ale wszelkim słowem, które pochodzi z ust Bożych. Jeśli mamy żyć tym słowem, słowem Bożym, trzeba "nie ustawać w modlitwie!". Może to być nawet modlitwa bez słów. Niech z tego miejsca do wszystkich, którzy mnie słuchają tutaj albo gdziekolwiek, przemówi proste i zasadnicze papieskie wezwanie do modlitwy. A jest to wezwanie najważniejsze. Najistotniejsze orędzie!” (7 czerwca 1979 r.).

Nie mogą się wymówić od winy

Św. Jan Paweł II podkreśla fakt, że teksty Pisma św. wyraźnie mówią o tym, że „człowiek zdolny jest do poznania Boga samym rozumem: zdolny jest do pewnej "wiedzy" o Bogu, chociaż nie jest to wiedza bezpośrednia. A zatem obok "wierzę" znajduje się jakieś "wiem". To "wiem" dotyczy istnienia Boga, a także do pewnego stopnia Jego istoty” (20 marca 1985 r.).
Św. Jan Paweł II wskazuje na teksty Pisma św. które mówią, jakie są główne powody ateizmu. W Księdze Mądrości czytamy, że „Głupi [już] z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga: z dóbr widzialnych nie zdołali poznać Tego, który jest, patrząc na dzieła, nie poznali Twórcy. (…) Bo z wielkości i piękna stworzeń poznaje się przez podobieństwo ich Stwórcę” (13,1.5).
Św. Paweł stwierdza: „To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty – wiekuista Jego potęga oraz bóstwo – stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy” (Rz 1,19-20). Kto? Ci, „którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta” (Rz 1,18). Grzechy tak potrafią zniewolić umysł i serce człowieka, że odrzuca on prawdę o istnieniu Boga. Święty Paweł pisze, że przez swoje grzechy „znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych, stali się głupimi” (Rz 1, 21-22).

Św. Jan Paweł II wyjaśnia, że „według Biblii tego rodzaju głupota niesie z sobą zagrożenie dla życia. Głupiec bowiem łudzi się, że posiada rozległą wiedzę, ale w rzeczywistości nie potrafi skupić uwagi na sprawach istotnych. Nie pozwala mu to zaprowadzić ładu we własnym umyśle (por. Prz 1,7), ani przyjąć właściwej postawy wobec samego siebie i najbliższego otoczenia. Gdy wreszcie posuwa się do stwierdzenia, że "Boga nie ma" (por. Ps 14[13],1), ujawnia z całkowitą jasnością, jak znikoma jest jego wiedza i jak daleko mu jeszcze do pełnej prawdy o rzeczach, o ich pochodzeniu i przeznaczeniu” (Fides et ratio, 18); „Jeżeli człowiek mimo swej inteligencji nie potrafi rozpoznać Boga jako Stwórcę wszystkiego, to przyczyną jest nie tyle brak właściwych środków, ile raczej przeszkody wzniesione przez jego wolną wolę i grzech” – wyjaśnia św. Jan Paweł II (Fides et ratio, 19).

W katechezie wygłoszonej 17 lipca 1985 roku św. Jan Paweł II stwierdza, iż „wielu uczonych, zarówno obecnie, jak i w przeszłości, uważa, że rygory poszukiwań naukowych oraz szczere i radosne uznanie istnienia Boga nie tylko mogą iść w parze, ale także tworzyć doskonałą całość”. Papież przypomniał o sondażu, który objął 398 najwybitniejszych uczonych w świecie. Po zbadaniu jego wyników okazało się, „że tylko 16 spośród nich uważa się za niewierzących, 15 za agnostyków i 367 za wierzących” (por. A. Eymieu, La part des croyants dans les progrés de la science, s. 274).
Tak więc ogromną większość najwybitniejszych naukowców stanowią ludzie głęboko wierzący.

U ludzi prawych, którzy szczerze dążą do poznania prawdy, rozum i wiara wzajemnie się uzupełniają i tworzą harmonijną jedność. Św. Jan Paweł II nauczał, że poznanie Boga, który objawia całą prawdę o sobie, dokonuje się tylko na płaszczyźnie wiary – poprzez nawiązanie z Nim osobistej relacji miłości. To sam Bóg objawił nam, że jest jeden w trzech Osobach, że „przez Chrystusa, Słowo Wcielone, ludzie mają dostęp do Ojca w Duchu Świętym i stają się uczestnikami Boskiej natury” (Dei verbum, 2), że zaprasza nas do zjednoczenia się z Nim w miłości. Te i inne prawdy, które objawił nam Bóg, poznaje się tylko na płaszczyźnie wiary wspomaganej rozumem, „wiary, która działa przez miłość” (Ga 5,6).

Św. Jan Paweł II podkreśla, że „to właśnie wiara pozwala każdemu jak najlepiej wyrazić swoją wolność. Innymi słowy, wolność nie wyraża się w dokonywaniu wyborów przeciw Bogu. Czyż można bowiem uznać, że autentycznym przejawem wolności jest odmowa przyjęcia tego, co pozwala na realizację samego siebie? Akt wiary jest najdonioślejszym wyborem w życiu człowieka; to w nim bowiem wolność dochodzi do pewności prawdy i postanawia w niej żyć” (Fides et ratio, 13).

Żyć wiarą w Boga to codziennie całkowicie zawierzać Mu siebie, to bezgranicznie Mu ufać oraz pełnić Jego wolę, wyrażoną w przykazaniach, prawie moralnym, w nauczaniu Kościoła, w tekstach Pisma św., w głosie prawego sumienia. Człowiek wierzący modli się codziennie, unika wszystkiego, co ma choćby pozór zła (1 Tes 5,22), a kiedy upadnie w grzechu, to natychmiast przystępuje do sakramentu pokuty, aby doświadczyć cudu Bożego Miłosierdzia: przebaczenia wszystkich grzechów.

Być człowiekiem sumienia

Ojciec Święty Jan Paweł II pytał nas o stan naszych sumień. Przypomniał, że „Sobór Watykański II nazywa sumienie najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka i wyjaśnia: "W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra a unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: czyń to, a tamtego unikaj" (Gaudium et spes, 16).

Sumienie jest dla każdego człowieka sprawą o zasadniczym znaczeniu. Jest ono naszym wewnętrznym przewodnikiem i jest także sędzią naszych czynów. Jakże ważne jest więc, aby nasze sumienia były prawe, aby ich osądy były oparte na prawdzie, aby dobro nazywały dobrem, a zło - złem. Aby umiały „rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe” (Rz 12,2) (…) Być człowiekiem sumienia – mówił Jan Paweł II - to znaczy przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; to znaczy angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło, w myśl słów św. Pawła: "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!" (Rz 12,21). Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy, i w całej Ojczyźnie; to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne; troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: "Jeden drugiego brzemiona noście" (Ga 6,2)”.

Ojciec św. apelował, aby nasze sumienia „nie ulegały demoralizacji, aby nie poddawały się prądom moralnego permisywizmu, aby umiały odkryć wyzwalający charakter wskazań Ewangelii i Bożych przykazań, aby umiały wybierać, pamiętając o Chrystusowej przestrodze: "Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mk 8,36-37) ” (Skoczów 22 maja 1995).

Największy skarb

2 czerwca 1979 roku Ojciec Święty Jan Paweł II przypomniał nam, że największym skarbem naszego narodu i ludzkości jest Kościół katolicki, który daje nam „Chrystusa – to znaczy klucz do rozumienia tej wielkiej i podstawowej rzeczywistości, jaką jest człowiek. Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może sam siebie do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa… I dlatego Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu na ziemi.”

Ojciec Święty mówił, że to wszystko, co w naszej narodowej tradycji i kulturze jest najlepsze i najcenniejsze, zakorzenione jest w Chrystusie. „Ten stary dąb tak urósł, a wiatr go żaden nie obalił, bo korzeń jego jest Chrystus” (ks. Piotr Skarga).

Z okazji kanonizacji Jana Pawła II trzeba postawić sobie pytanie: jaki jest mój stosunek do Chrystusa i Kościoła? Wiemy z objawienia, że Bóg, stając się w Chrystusie prawdziwym człowiekiem, w swoim ziemskim życiu, śmierci i zmartwychwstaniu definitywnie pokonał wszelki grzech i śmierć, jednocząc grzesznych ludzi ze sobą, czyli tworząc wspólnotę Kościoła. Kościół jest wspólnotą szczególnego rodzaju. Pismo Święte określa ją jako Mistyczne Ciało Chrystusa: „Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa?” (1Kor 6,15); „Jak bowiem w jednym ciele mamy wiele członków, a nie wszystkie członki spełniają tę samą czynność – podobnie wszyscy razem tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie członkami.” (Rz 12,4-5).

Tak więc to sam Chrystus „jest Głową Ciała – Kościoła” (Kol 1,18). Natomiast my, grzeszni ludzie, jesteśmy członkami Jego Mistycznego Ciała (por. 1Kor 12,27). Kościół katolicki to Zmartwychwstały Chrystus i my – wszyscy biedni grzesznicy, którzy potrzebujemy Jego miłosierdzia.

Zmartwychwstały Chrystus powołuje do wspólnoty ze Sobą, we wspólnocie Kościoła, grzeszników potrzebujących zbawienia (Mt 9,13). Tak więc Kościół jest święty, bo Jego Głową jest Chrystus, ale składa się z grzeszników, których Zbawiciel wyzwala z niewoli grzechów i czyni świętymi. Chrystus zawsze kocha grzesznika, ale nienawidzi grzechu dlatego, że sprowadza on na człowieka największe nieszczęście.

Jest niemożliwe osiągnięcie pełni człowieczeństwa i pełni szczęścia bez zjednoczenia z Chrystusem, a to dokonuje się tylko w Jego Mistycznym Ciele, którym jest Kościół. Tylko we wspólnocie Kościoła możemy doświadczyć wszechmocnej miłości Chrystusa w sakramentach pokuty i Eucharystii, tylko tam w pełni można się spotkać z Jego żywą Osobą. Kto odrzuca Kościół, odrzuca Chrystusa; kto nienawidzi Kościoła, nienawidzi Chrystusa, który kocha i pragnie zbawić wszystkich. Kościół Chrystusowy jest największym skarbem dla każdego człowieka i całej ludzkości.

Historia poszczególnych pokoleń ludzi Kościoła jest historią dramatycznego zmagania się dobra ze złem, historią nawróceń, męczeństwa za wiarę, heroicznej wiary i świętości, ale także historią ludzkich słabości, upadków i grzechów. Trzeba pamiętać, że ci wszyscy, którzy przez grzech zdradzają Chrystusa, stają się martwymi członkami Kościoła. Judaszowe zdrady w różnoraki sposób powtarzają się w każdym pokoleniu, ale Chrystus w swoim Mistycznym Ciele nieustannie prowadzi nas drogą zbawienia, wierny swej obietnicy: „oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28,20). „Ty jesteś Piotr (czyli skała), i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18).

Żadnego grzechu nie można bagatelizować, ponieważ jest największym złem dla człowieka i największym wrogiem Kościoła. Jednak należy pamiętać, że Chrystus założył Kościół i jest w Nim stale obecny, aby przezwyciężać wszelki grzech. Dlatego taka krytyka grzeszników w Kościele, która prowadzi do potępienia, pogardy i odrzucenia samego Kościoła jest bez wątpienia dziełem szatana. Bo czyż można odrzucić Chrystusa i Jego Mistyczne Ciało – czyli Kościół dlatego, że Judasz zdradził?

Ojciec Święty Jan Paweł II pytał nas 10 czerwca 1979 r. w Krakowie: „Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka? Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Człowiek może powiedzieć Chrystusowi: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego – wolno? Jaki argument rozumu, jaką wartość woli i serca można przedłożyć sobie samemu i bliźnim, i Rodakom, i Narodowi, ażeby odrzucić, ażeby powiedzieć – nie – temu, czym wszyscy żyliśmy przez tysiąc lat? Temu, co stworzyło podstawę naszej tożsamości i zawsze ją stanowiło”.

Kościół jest (zatem) największym skarbem ludzkości i naszego narodu, bo jest Mistycznym Ciałem Chrystusa, którego Głową jest sam Zbawiciel, a my – wszyscy grzesznicy jesteśmy Jego członkami. Tylko w tej wspólnocie uobecnia się nasze zbawienie, przebaczenie wszystkich grzechów, ostateczne zwycięstwo miłości Chrystusa nad szatanem, grzechem i śmiercią. Kościół jest więc naszą wspólnotą, do której należymy – Ciałem, którego mamy być żywymi członkami. Odrzucenie i nienawiść do Kościoła jest zawsze znakiem głębokiej duchowej patologii i zniewolenia przez siły zła. Normalny człowiek nigdy nie odnosi się „z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus – Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała” (Ef 5,29).

Grzechy wołające o pomstę do nieba

Św. Jan Paweł II uświadamia nam, że „stoimy wobec nadludzkiego, dramatycznego zmagania między złem i dobrem, między śmiercią i życiem, między "kulturą śmierci" i "kulturą życia".” (EV 28).

1. Aborcja
Św. Jan Paweł II z mocą głosił objawioną przez Boga prawdę o świętości ludzkiego życia, które „należy wyłącznie do Boga: kto podnosi rękę na życie człowieka, podnosi niejako rękę na samego Boga” (EV 9). Podkreślał, że życie każdego człowieka rozpoczyna się w momencie poczęcia. Jest to fakt naukowy, niezależny od wierzeń religijnych i ideologii. Kto ten fakt odrzuca, ten ma zdeprawowane sumienie, które przestało odróżniać dobro od zła. Niestety, „znaczna część dzisiejszego społeczeństwa – stwierdza Jan Paweł II – składa się z ludzi, "którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta" (Rz 1,18): odwracając się od Boga i mniemając, że mogą zbudować ziemską społeczność bez Niego, "znikczemnieli w swoich myślach", tak że "zaćmione zostało bezrozumne ich serce" (Rz 1,21); "podając się za mądrych, stali się głupimi" (Rz 1,22) (…). Jeżeli sumienie, które jest okiem dającym światło duszy (por. Mt 6,22-23), nazywa "zło dobrem, a dobro złem" (por. Iz 5,20), znaczy to, że weszło już na drogę niebezpiecznej degeneracji i całkowitej ślepoty moralnej” (EV 24).

Św. Jan Paweł II nazwał przerywanie ciąży odrażającą zbrodnią (EV 58) i ogłosił: „Dlatego mocą Chrystusowej władzy udzielonej Piotrowi i jego Następcom, w komunii z biskupami Kościoła Katolickiego, potwierdzam, że bezpośrednie i umyślne zabójstwo niewinnej istoty ludzkiej jest zawsze aktem głęboko niemoralnym” (EV 57), (…) a „przerwanie ciąży jest – niezależnie od tego, w jaki sposób zostaje dokonane – świadomym i bezpośrednim zabójstwem istoty ludzkiej w początkowym stadium jej życia, obejmującym okres między poczęciem a narodzeniem. (…) Tym, kto zostaje zabity, jest istota ludzka u progu życia, a więc istota najbardziej niewinna, jaką w ogóle można sobie wyobrazić: nie sposób uznać jej za napastnika, a tym bardziej za napastnika niesprawiedliwego!” (EV 58).

Św. Jan Paweł II wskazuje na fakt, „że w pierwszych wiekach zabójstwo zaliczano do grupy trzech największych grzechów – wraz z apostazją i cudzołóstwem – i że skruszony zabójca musiał odbyć wyjątkowo długą i uciążliwą pokutę publiczną, zanim udzielono mu przebaczenia i ponownie przyjęto do wspólnoty kościelnej” (EV 54). „Nie powinno to dziwić, ponieważ zabójstwo ludzkiej istoty, która jest obrazem Bożym, stanowi grzech szczególnie ciężki. Tylko Bóg jest Panem życia!” (EV 55).

2. Zabijanie poczętych dzieci przy stosowaniu metody in vitro i eksperymentach medycznych
Św. Jan Paweł II nauczał, że różne techniki sztucznej reprodukcji, w tym metoda in vitro, są nie do przyjęcia z moralnego punktu widzenia, ponieważ następuje tu oddzielenie prokreacji „od prawdziwie ludzkiego kontekstu aktu małżeńskiego, a ponadto (…) wytwarza się większą liczbę embrionów, niż to jest konieczne dla przeniesienia któregoś z nich do łona matki, a następnie te tak zwane embriony nadliczbowe są zabijane lub wykorzystywane w badaniach naukowych, które mają rzekomo służyć postępowi nauki i medycyny, a w rzeczywistości redukują życie ludzkie jedynie do roli "materiału biologicznego", którym można swobodnie dysponować” (EV 14).

Ojciec Święty zdecydowanie potępił i nazwał „przestępstwem przeciw godności istot ludzkich” wszelkie wykorzystywanie embrionów i płodów ludzkich do eksperymentów medycznych, „jako źródła organów albo tkanek do przeszczepów”, ponieważ „mają prawo do takiego samego szacunku jak dziecko już narodzone i jak każdy człowiek (…); zabójstwo niewinnych istot ludzkich, nawet gdy przynosi korzyść innym, jest aktem absolutnie niedopuszczalnym” (EV 63).

3. Eutanazja
Ojciec Święty podkreślał, że eutanazja jest jednym „z najbardziej niepokojących objawów "kultury śmierci", szerzącej się zwłaszcza w społeczeństwach dobrobytu, charakteryzujących się mentalnością nastawioną na wydajność, według której obecność coraz liczniejszych ludzi starych i niesprawnych wydaje się zbyt kosztowna i uciążliwa” (EV 64). Mocą Chrystusowej władzy udzielonej Piotrowi i jego następcom Jan Paweł II ogłosił, że „eutanazja jest poważnym naruszeniem Prawa Bożego jako moralnie niedopuszczalne dobrowolne zabójstwo osoby ludzkiej. (…) Praktyka eutanazji zawiera – zależnie od okoliczności – zło cechujące samobójstwo lub zabójstwo” (EV 65).

Szczytem zaś samowoli i niesprawiedliwości jest sytuacja, w której niektórzy – na przykład lekarze lub prawodawcy – roszczą sobie władzę decydowania o tym, kto ma żyć, a kto powinien umrzeć. Pojawia się tu znów pokusa z Edenu: stać się jak Bóg, "poznając dobro i zło" (por. Rdz 3,5)” (EV 66). „Nic i nikt nie może dać prawa do zabicia niewinnej istoty ludzkiej, czy to jest embrion, czy płód, dziecko czy dorosły, człowiek stary, nieuleczalnie chory czy umierający. Ponadto nikt nie może domagać się̨, aby popełniono ten akt zabójstwa wobec niego samego lub wobec innej osoby powierzonej jego pieczy, nie może też bezpośrednio ani pośrednio wyrazić na to zgody. Żadna władza nie ma prawa do tego zmuszać ani na to przyzwalać” (EV 57);

Przerywanie ciąży i eutanazja są zatem zbrodniami, których żadna ludzka ustawa nie może uznać za dopuszczalne. Ustawy, które to czynią, nie tylko nie są w żaden sposób wiążące dla sumienia, ale stawiają wręcz człowieka wobec poważnej i konkretnej powinności przeciwstawienia się im poprzez sprzeciw sumienia (...) Tak więc w przypadku prawa wewnętrznie niesprawiedliwego, jakim jest prawo dopuszczające przerywanie ciąży i eutanazję, nie wolno się nigdy do niego stosować ani uczestniczyć w kształtowaniu opinii publicznej przychylnej takiemu prawu, ani też okazywać mu poparcia w głosowaniu” (EV 73).

Każdy, kto w jakikolwiek sposób przyczynia się do zabójstwa poczętych dzieci, czy to przez aborcję, czy przez metodę in vitro, podlega karze ekskomuniki. „Ekskomunika – pisze Jan Paweł II – obejmuje wszystkich, którzy dopuszczają się tego przestępstwa, wiedząc, jaką jest obłożone karą, a więc także tych współsprawców, bez których udziału to przestępstwo nie zostałoby popełnione. Za pomocą takiej surowej kary Kościół wskazuje na to przestępstwo jako na jedno z najcięższych i najbardziej niebezpiecznych, zachęcając sprawcę do gorliwego poszukiwania drogi nawrócenia. W Kościele bowiem kara ekskomuniki wymierzana jest po to, aby w pełni uświadomić winnemu powagę popełnionego grzechu, a z kolei by doprowadzić go do koniecznego nawrócenia i pokuty” (EV 62).
Opracował ks. Mieczysław Piotrowski TChr

- Módlcie się i kształtujcie poprzez modlitwę swoje życie.

- Aby nasze sumienia były prawe, aby ich osądy oparte były na prawdzie, aby dobro nazywały dobrem, a zło – złem.

- Być człowiekiem sumienia to znaczy w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać.

- Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać.

- To wszystko, co w naszej narodowej tradycji i kulturze jest najlepsze i najcenniejsze, zakorzenione jest w Chrystusie.

- Kościół jest święty, bo Jego Głową jest Chrystus, ale składa się z grzeszników.

- Kto odrzuca Kościół odrzuca Chrystusa; kto nienawidzi Kościół, nienawidzi Chrystusa.

- „Głupi [już] z natury są wszyscy ludzie, którzy nie poznali Boga” (Mdr 13, 1).

- Gdy posuwa się do stwierdzenia, że "Boga nie ma", ujawnia z całkowitą jasnością, jak znikoma jest jego wiedza.

- Wiara pozwala każdemu jak najlepiej wyrazić swoją wolność

- Kto podnosi rękę na życie człowieka, podnosi niejako rękę na samego Boga (EV 9).

- Zabójstwo ludzkiej istoty, która jest obrazem Bożym, stanowi grzech szczególnie ciężki.

- Eutanazja jest poważnym naruszeniem Prawa Bożego jako moralnie niedopuszczalne dobrowolne zabójstwo osoby ludzkiej.

II. SUMIENIE W NAUCZANIU ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II - cz.1...16

Autor:  Ksiądz Profesor Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

1. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (1). Autor: Ksiądz Profesor Tadeusz Guz

http://naszdziennik.pl/mysl/145141,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-1.html?t=9
W tym roku mija 20. rocznica wizyty apostolskiej Ojca Świętego Jana Pawła II w Skoczowie, gdzie nasz Naród wraz z Papieżem Polakiem wyrażał wspólne dziękczynienie Trójcy Przenajświętszej za dar kanonizacji kapłana Jana Sarkandra, który pomimo fałszywego oskarżenia ze strony czeskich protestantów i dokonanych na nim tortur pozostał do końca wierny Bogu, Kościołowi Chrystusowemu, zbudowanemu na św. Piotrze, tajemnicy spowiedzi św. i pozostałym sakramentom św. oraz wierny swojemu chrześcijańskiemu sumieniu aż do męczeńskiej śmierci, za co otrzymał koronę osobistej świętości.

Drugim motywem skłaniającym do podjęcia tego centralnego tematu w aktualnym stanie duchowości naszego Narodu i społeczeństwa w Polsce jest jedno z ostatnich orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, które dotyczy „klauzuli sumienia” jako „zgodnej z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej”, czyli z jej art. 53, który brzmi: „Każdemu zapewnia się wolność sumienia […]”. Ten akt Trybunału Konstytucyjnego istotnie umacnia nasz polski porządek prawno-moralny na drodze ku doskonalszej praworządności w całym państwie i poza jego granicami.

Z pewnością dla nikogo z myślących w naszej Ojczyźnie nie jest żadną tajemnicą, że kwestia sumienia powinna stać się przedmiotem intensywnych i wielopłaszczyznowych analiz i dyskusji, ponieważ jesteśmy na początku XXI wieku – po przeżyciu wieku XX jako najtragiczniejszego w całej historii świata w aspekcie łamania sumień i bytowego unicestwiania jednostek oraz całych społeczności – zarówno wewnątrz naszej kultury polskiej, jak i w wymiarze globalnym zbyt często konfrontowani z rozlicznymi faktami łamania sumień i to nie tylko w sensie politycznym, o czym pisze Jan Paweł II w encyklice „Veritatis splendor”, przypominając nam prawdę o pochodzeniu naszego ludzkiego sumienia od Objawionego Pana Boga w Trójcy Świętej Jedynego.

Bóg Stwórca i Odkupiciel – źródłem sumienia

Papież z Polski z mocą ducha naucza o tym, że „tylko Bóg, najwyższe Dobro, stanowi niewzruszoną podstawę i niezastąpiony warunek moralności, to znaczy przykazań, zwłaszcza przykazań negatywnych, które zabraniają, zawsze i w każdym przypadku, postępowania i czynów sprzecznych z osobową godnością każdego człowieka. Tak więc najwyższe Dobro i dobro moralne spotykają się w prawdzie: w prawdzie Boga Stwórcy i Odkupiciela oraz w prawdzie człowieka przez Niego stworzonego i odkupionego”.

Zrozumieć sumienie można więc ostatecznie i doskonale tylko w jego Boskim „Architekcie”, który powołując człowieka do istnienia z nicości, daruje mu taką zdolność rozumu, nazwaną sumieniem, dzięki któremu człowiek jako osoba, tzn. istota rozumna i wolna, może najpierw poznać, a następnie realizować swoje człowieczeństwo w sensie jednostkowym i społecznym na gruncie prawdy i dobra, czyli takich ideałów, które swój Prawzór mają w wiecznie najdoskonalszej Prawdzie i wiecznie najdoskonalszym Dobru, czyli w samym Bogu Ojcu, Synu Bożym i Duchu Świętym. Sumienie wraz z całym człowiekiem, pochodząc od Stwórcy, zachowuje Go w swoim wnętrzu.

Sumienie jest zatem drogą, na której Pan Bóg pozostaje w przyjaźni i bliskości ze swoim wyjątkowym dziełem, aby człowiek poznał, jak żyć, jak postępować, jak pracować, jak się uczyć, jak tworzyć, jak cierpieć, jak umierać, aby „osiągnąć życie wieczne”.

Sumienie – domem „obecności” Bożej

Jan Paweł II Wielki ukazuje ścisły związek pomiędzy Stwórcą i stworzeniem osobowym i argumentuje tak: skoro „Bóg jest duchem”, to „równocześnie zaś, w sposób tak przedziwny nie tylko przybliża się do tego świata, ale jest w nim obecny, staje się poniekąd względem niego ’immanentny’, przenika go i ożywia od wewnątrz. Odnosi się to w szczególności do człowieka: Bóg jest w jego wnętrzu jako myśl, sumienie, serce; jest to rzeczywistość psychologiczna i ontologiczna, którą rozważając św. Augustyn powiedział o Nim: ’Ty byłeś bardziej wewnątrz mnie niż to, co we mnie najbardziej osobiste’. Słowa te ułatwiają nam lepsze zrozumienie słów Jezusowych, wypowiedzianych do Samarytanki: ’Bóg jest duchem’. Tylko Duch może być ’bardziej wewnątrz mnie niż to, co we mnie najbardziej osobiste’, czy to w istnieniu, czy w doświadczeniu duchowym, tylko Duch może być bardzo immanentny w stosunku do człowieka i do świata, pozostając nienaruszonym i niezmienionym w swej absolutnej transcendencji”.

To jest cud Bytu Boga-Ducha, że jest On zarazem w sobie samym jako Wiecznym i Trójosobowym oraz w człowieku, który pojawia się z Jego Woli stwórczej i żyje w czasie, ale z permanentną czujnością duchową nad Jego Obecnością oraz takim dopasowaniem wszystkiego, co nas, ludzi, stanowi, aby urzeczywistnić tę realnie możliwą do osiągnięcia przez każdego człowieka jako człowieka perspektywę egzystencji w wiecznym Królestwie Niebieskim. To jest bytowanie w sensie „homo viator”, czyli „człowieka w drodze” ku wiecznemu Domowi Boga Ojca, nad którym skupia się m.in. Gabriel Marcel w swoich cennych dla tej problematyki rozprawach filozoficznych.

Bez Boga w sumieniu marsz ku tyranii i śmierci

Ojciec Święty, w swoim głęboko opartym na wielkiej tradycji naukowej i eklezjalnej nauczaniu, przypomina, że „tylko na fundamencie tej prawdy” o pochodzeniu człowieka i jego sumienia od Boga Kreatora „można budować odnowione społeczeństwo i rozwiązać najbardziej złożone i poważne problemy, które nim wstrząsają, a przede wszystkim przezwyciężyć różne formy totalitaryzmu, aby otworzyć drogę wiodącą ku autentycznej wolności osoby”, a nie ulegać coraz to nowszym ideologiom zniewalania ludzkich sumień.

Czyż do takich nie należą dzisiaj wywodzący się z socjalistyczno-komunistycznych ideologii neomarksistowski i także totalnie ideologiczny genderyzm i homoseksualizm, które pod pozorem „wyzwolenia” zniewalają obiektywnie wiele sumień i pogrążają je w przepaściach niszczącego „pożądania oczu, pożądania ciała i pychy żywota”, których finałem będzie wieczna rozłąka z Panem wszechrzeczy, czyli śmierć? Strategia „pożądania”, wyrosła na popiołach pogardy, odrzucenia i innych negacji Boga, zawsze prowadziła do totalitaryzmu, który dzisiaj przyjmuje kształt genderyzmu globalnego, jak ongiś nazistowski rasizm niemiecki czy materialistyczny komunizm sowiecki. Święty Jan Paweł II w encyklice „Centesimus annus” nazywa skutki takiej postawy antyboskiej i antyludzkiej po imieniu: „Totalitaryzm rodzi się z negacji obiektywnej prawdy: jeżeli nie istnieje prawda transcendentna, przez posłuszeństwo której człowiek zdobywa swą pełną tożsamość, to nie istnieje też żadna pewna zasada, gwarantująca sprawiedliwe stosunki pomiędzy ludźmi. Istotnie, ich klasowe, grupowe i narodowe korzyści nieuchronnie przeciwstawiają jednych drugim. Jeśli się nie uznaje prawdy transcendentnej, triumfuje siła władzy i każdy dąży do maksymalnego wykorzystania dostępnych mu środków, do narzucenia własnej korzyści czy własnych poglądów, nie bacząc na prawa innych. […] Tak więc nowoczesny totalitaryzm wyrasta z negacji transcendentnej godności osoby ludzkiej, będącej widzialnym obrazem Boga niewidzialnego, i właśnie dlatego z samej swej natury podmiotem praw, których nikt nie może naruszać: ani jednostka czy grupa, ani też klasa, naród lub państwo. Nie może tego czynić nawet większość danego społeczeństwa, zwracając się przeciw mniejszości, spychając ją na margines, uciskając, wyzyskując czy usiłując unicestwić”.

Dlaczego polityka światowa nie radzi sobie w tych dniach z problemem ideologii gender czy kryzysem krajów arabskich? Ponieważ polityka supermocarstw nie bazuje na prawdzie o Bogu i człowieku. I tak długo nie będziemy sobie jako ludzkość radzić z zewnętrzną i wewnętrzną stroną naszego bytowania, jak długo prawdziwy Pan Bóg będzie poniewierany, spychany dosłownie na śmietnik dziejów świata, jak długo człowiek będzie sobie wymyślał bogów, którzy nie są mu w niczym pomocni, poza tworzeniem nowych iluzji na śmiercionośnym gruncie diabelskiej pychy.

Ochronić sumienie – polską racją stanu

Wola wzmacniania, rozwijania, zabezpieczania, względnie ratowania naszego Narodu i Ojczyzny, państwa i Kościoła przed współczesnymi niebezpieczeństwami powinna wyzwolić we wszystkich Polakach pragnienie umocnienia naszych sumień Bogiem i wszystkim, co Go stanowi, oraz pracować nad tym, aby ta duchowa jedność z Bogiem w naszym rozumie-sumieniu stale się umacniała i oczyszczała, ponieważ – jak naucza Papież: „Osłabienie wrażliwości na Boga i człowieka, wraz z wszystkimi tego zgubnymi konsekwencjami dla życia, dokonuje się w głębi sumienia. Chodzi tu przede wszystkim o sumienie każdego człowieka, który w swojej jedyności i niepowtarzalności staje sam przed Bogiem. Ale w pewnym sensie chodzi tu też o ’sumienie’ społeczeństwa: jest ono w jakiś sposób odpowiedzialne nie tylko dlatego, że toleruje albo popiera zachowania wymierzone przeciw życiu, ale także dlatego, iż kształtuje ’kulturę śmierci’, posuwając się nawet do tworzenia i utrwalania prawdziwych ’struktur grzechu’, wymierzonych przeciw życiu”, do których należą w pierwszym rzędzie dzieciobójstwo, eutanazja, ale też i homoseksualizm, który tylko dlatego nie może być prawem ludzkim ani też normą prawną, że jest sprzeczny z naszą naturą człowieka stworzonego na „obraz i podobieństwo Boga”. Promowanie homoseksualizmu czy genderyzmu w obecnej globalnej rewolucji seksualnej jest równoznaczne z pogardą dla rozumu ludzkiego, odrzuceniem nauki Pisma św. o człowieku jako „dziecku Bożym” i stanowi akt niewiary w Boga jako „Stworzyciela Nieba i Ziemi”. Konkretyzacja zaś tej słabości ludzkiej natury jest włączeniem się w zasadniczo destrukcyjne moce szatana jako „ducha nieprawości” i obiektywną sprzecznością z godnością, wolnością i prawem jako prawem, ponieważ „pożądanie” nie jest prawem, lecz źródłem bezprawia. Stąd też prawno-moralnym obowiązkiem każdego, duchownego i świeckiego, dziecka i starca jest przezwyciężyć swoją osobistą słabość jak skutek grzechu pierworodnego. Nigdy jeszcze nie było takiej masowej promocji bezprawia, jak czyni się to w naszych czasach ze względu na nowe możliwości komunikacji międzyludzkiej.

Poza Bogiem – „degeneracja i całkowita ślepota moralna”

Jan Paweł II podkreśla w tym kontekście prawdę o tym, że „sumienie, zarówno indywidualne, jak i społeczne, jest dziś narażone – między innymi na skutek natarczywego oddziaływania wielu środków społecznego przekazu – na bardzo poważne i śmiertelne niebezpieczeństwo: polega ono na zatarciu granicy między dobrem a złem w sprawach dotyczących fundamentalnego prawa do życia. Znaczna część dzisiejszego społeczeństwa okazuje się, niestety, podobna do tego, które opisuje św. Paweł w Liście do Rzymian. Składa się z ludzi, ’którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta’ (1,18): odwracając się od Boga i mniemając, że mogą zbudować ziemską społeczność bez Niego, ’znikczemnieli w swoich myślach’, tak że ’zaćmione zostało bezrozumne ich serce’ (1,21); ’podając się za mądrych, stali się głupimi’ (1,22), dopuszczają się czynów zasługujących na śmierć i ’nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy je czynią’ (1,32). Jeżeli sumienie, które jest okiem dającym światło duszy (por. Mt 6,22-23), nazywa ’zło dobrem, a dobro złem’ (por. Iz 5,20), znaczy to, że weszło już na drogę niebezpiecznej degeneracji i całkowitej ślepoty moralnej”, zamiast sięgać po koronę wiecznej świętości i tym samym szczęśliwości bez granic.

Ks. Jan Sarkander – świętym orędownikiem ludzi sumienia

W tym miejscu warto zacytować zakończenie homilii świętego Papieża z Polski w Skoczowie, by na nowo uświadomić sobie wielkość i świętość człowieka sumienia w osobie ks. Jana Sarkandra: „I oto staje przed nami […] Chrystus – Dobry Pasterz, a zarazem Chrystus – Baranek Boży, który życie swoje położył za swoją owczarnię (por. Ap 7,9-14). To ten Chrystus był Mistrzem Jana Sarkandra! To On nauczył go życie kłaść za własną owczarnię. Oto teraz przyjmuje swojego wiernego ucznia w tajemnicy Świętych Obcowania. Ogarnia go wiekuistą światłością obcowania z Bogiem – Ojcem, Synem i Duchem Świętym – twarzą w twarz. Prowadzi go do najgłębszych źródeł życia. My zaś, którzy uczestniczymy w tej Eucharystii – w tym uroczystym dziękczynieniu za dar jego kanonizacji, pragniemy do tych samych źródeł życia dojść, wpatrując się w jego wzór i ufając w jego orędownictwo”.


2. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (2)

http://naszdziennik.pl/mysl/145551,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-2.html?t=9
Skąd człowiek jako człowiek, który stracił w raju widzenie i bliskość Boga jako swojego Stwórcy, może czerpać pewność intelektualną, moralną i każdego innego typu w sprawie Boskiego pochodzenia sumienia ludzkiego i wszystkiego tego, co stanowi jego niezwykle precyzyjnie ukształtowaną naturę prawno-moralną z takimi najwyższymi i niezmiennymi zasadami prawnomoralnymi jak np. czyń dobro, a unikaj zła, dochowaj umowy, bądź sprawiedliwy oraz także niezmiennymi normami moralnymi jak Dekalog wraz z najważniejszymi przykazaniami miłości Boga i człowieka?

Jezus z Nazaretu – „kluczową prawdą” dla sumienia chrześcijańskiego

Zasadniczo zaskoczył mnie na drodze badania naukowego filozofii nowożytnej i współczesnej fakt, iż jej głównym przedmiotem zainteresowania jest Osoba i dzieło Jezusa z Nazaretu. Ateistyczni encyklopedyści francuscy z Wolterem na czele; protestanccy idealiści niemieccy, tacy jak: Kant, Fichte, Hegel, Schelling; niemieccy materialistyczni socjaliści, jak np. Marks i Engels, a także teoretycy i praktycy rewolucji socjalistycznego nazizmu niemieckiego w Trzeciej Rzeszy Niemieckiej uczynili Osobę Chrystusa głównym celem totalnej krytyki. Z tych negacji Chrystusa jako prawdziwego Boga-Człowieka powstało w tym czasie na gruncie wspomnianych i innych ideologii tyle form totalitaryzmu rewolucji francuskiej, totalitaryzmu rewolucji socjalistyczno-komunistycznych we Francji, Niemczech, Rosji czy Chinach, totalitaryzmu nazistowskiego socjalizmu rasy germańskiej wraz z II wojną światową oraz totalitaryzmu neomarksistowskiej rewolucji seksualnej na całym świecie, nazwanej także rewolucją totalitarną ideologii gender zainicjowanej przez neokomunistyczną „Szkołę Frankfurcką”. W tym kontekście ideologicznym całkowitej negacji nie tylko Boga, lecz także negacji sumienia, duszy, ducha i osoby ludzkiej św. Jan Paweł II przywołuje w swoim nauczaniu najpierw Chrystusa jako „Odkupiciela człowieka”, czyli Tego, który ratuje go ze zła jako zła poprzez swoją zbawienną dla nas Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie: „W tym zbawczym wydarzeniu dzieje człowieka w Bożym planie miłości osiągnęły swój zenit. Bóg wszedł w te dzieje, stał się – jako człowiek – ich podmiotem, jednym z miliardów, a równocześnie Jedynym! Ukształtował przez swe Wcielenie ten wymiar ludzkiego bytowania, jaki zamierzył nadać człowiekowi od początku. Ukształtował w sposób definitywny, ostateczny – w sposób Sobie tylko właściwy, stosowny dla swej odwiecznej Miłości i Miłosierdzia, z całą Boską wolnością – a równocześnie z tą szczodrobliwością, która pozwala nam wobec grzechu pierworodnego i wobec całej historii grzechów ludzkości, wobec manowców ludzkiego umysłu, woli i serca, powtarzać z podziwem te słowa: ’O szczęśliwa wino, któraś zasłużyła mieć takiego i tak potężnego Odkupiciela!’”. Co to oznacza dla historii naszych sumień i ich wszystkich roztrzygnięć prawno-moralnych, że właśnie Chrystus jest „Odkupicielem świata”, tzn. także „Odkupicielem” każdego ludzkiego sumienia?

Przyjąć Jezusa Chrystusa w „głębi” własnego „sumienia”

Dla Jana Pawła II, po poznaniu Jezusa jako odwiecznego Syna Boga Ojca i jedynie prawdziwego Mesjasza w rozumie ochrzczonym, chodzi teraz o „jeden zwrot ducha, jeden kierunek umysłu, woli i serca: ad Christum Redemptorem hominis, ad Christum Redemptorem mundi. Ku Niemu kierujemy nasze spojrzenie, powtarzając wyznanie św. Piotra: ’Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego’, bo tylko w Nim, Synu Bożym, jest nasze zbawienie (J 6,68; por. Dz 4,8 nn.)”, bo tylko w Nim nasze sumienie odzyskuje na nowo pierwotną precyzję oraz moc i siłę dla realizacji opcji dobra oraz przezwyciężenia opcji zła. Każde zatem sumienie otrzymuje w Chrystusie Zbawicielu realną propozycję doskonałości prawno-moralnej, a to sumienie, które decyduje się na chrzest św. nawet wtedy, gdy tę decyzję podejmują za niego rodzice, uzyskuje szatę świętości, którą posiadali prarodzice: Adam i Ewa. Sztuką chrześcijan jest więc pozwolić Chrystusowi „zstąpić” – „w głąb ludzkich sumień, dotykając wewnętrznej tajemnicy człowieka, tej, którą w języku biblijnym i pozabiblijnym również wyraża ’serce’. Chrystus-Odkupiciel świata jest Tym, który dotknął w sposób jedyny i niepowtarzalny tajemnicy człowieka, który wszedł w Jego ’serce’”. Definitywne zmaganie naszych ludzkich sumień z upadłym aniołem, „duchem nieprawości” oraz z wszelkim innym złem tego świata, nadmienionym w niektórych postaciach ideologicznych powyżej, może zakończyć się naszym zwycięstwem jako dobrych, ale pod warunkiem sine qua non, że dokonamy afirmacji Syna Bożego w naszych duszach, duchach i sumieniach. Co to bliżej oznacza, że nasze sumienia odwiedza odwieczny Syn Boga Ojca w „postaci” prawdziwego Człowieka, narodzonego w „pełni czasów” z Niepokalanej Matki Maryi?

Powrót do Miłości Boga Ojca w Synu Bożym – Odkupicielu

Skoro Bóg Ojciec jest wiecznym Pra- źródłem wszelkiego bytu, skoro z Niego narodził się w wieczności Syn Boży i tchnięty został Duch Święty oraz skoro Ojciec w narodzinach Syna „wypowiedział” wszechświat, a w nim człowieka, to osobiste spotkanie ze zbawiającym nas, ludzi, Chrystusem w sumieniu odnowionym Jego Ofiarą Krzyża jest jakimś niezwykłym powrotem do przyjaźni nowego przymierza z Pramiłością Serca Boga Ojca, zranionej przez zło grzechu. To ostatnie było przecież powstaniem, spiskiem i rewolucją przeciw „Ojcostwu i miłości niejako odepchniętej przez człowieka wraz ze złamaniem pierwszego Przymierza (por. Rdz 3,6 nn.) i łamaniem tych dalszych, które Bóg wielokrotnie zawierał z ludźmi (por. IV Modlitwa Eucharystyczna). Odkupienie świata – owa wstrząsająca tajemnica miłości, w której niejako na nowo ’powtarza się’ tajemnica stworzenia – jest w swoim najgłębszym rdzeniu ’usprawiedliwieniem’ człowieka w jednym ludzkim Sercu: w Sercu Jednorodzonego Syna, ażeby mogło ono stawać się sprawiedliwością serc tylu ludzi, w tym Przedwiecznym Jednorodzonym Synu przybranych odwiecznie za synów (por. Rz 8,29 n.; Ef 1,8) i wezwanych do Łaski, wezwanych do Miłości. Krzyż na Kalwarii, poprzez który Jezus Chrystus-Człowiek, Syn Maryi Dziewicy, przybrany Syn Józefa z Nazaretu – ’odchodzi’ z tego świata, jest równocześnie nowym otwarciem odwiecznego Ojcostwa Boga, który w Nim na nowo przybliża się do ludzkości, do każdego człowieka”. Dlaczego realna, tzn. sakramentalna obecność Boga w nas jest aż tak konieczna, aby żyć w permanentnej jedności istnienia z Ojcem, Synem i Duchem Świętym oraz aby być dosłownie dobrym i nie ulec żadnemu złu?

Zadomowienie Chrystusa w sumieniu najdoskonalszą odpowiedzią na wszystkie dylematy prawno-moralne

Nowe przymierze naszego sumienia z Bogiem Objawionym sprawia, iż ta zamieszkująca w nas na sposób łaski pełnia Dobra Boga Najwyższego rozwiązuje pozytywnie w naszym duchu wszystkie pytania rozumu teoretycznego i praktycznego, czyli dopomaga swoim światłem Prawdy Boskiej i Dobra Boskiego poznać, umiłować i konkretnie „czynić prawdę w miłości” (św. Paweł Apostoł), jak uczy nas tego mieszkający w naszym sumieniu Nauczyciel Chrystus, co w oryginalny sposób opisuje św. Jan Paweł II, przywołując spotkanie Jezusa z bogatym młodzieńcem: „W sercu chrześcijanina, w najtajniejszym wnętrzu człowieka rozbrzmiewa wciąż pytanie, które ewangeliczny młodzieniec postawił niegdyś Jezusowi: ’Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?’ (Mt 19,16). Każdy jednak musi zwrócić się z tym pytaniem do Nauczyciela dobrego, ponieważ tylko On może udzielić w pełni prawdziwej odpowiedzi w każdej sytuacji i w najbardziej różnorodnych okolicznościach. Kiedy zaś chrześcijanie zwracają się doń z pytaniem nurtującym ich sumienia, Chrystus odpowiada słowami Nowego Przymierza, które powierzył swemu Kościołowi. Zostaliśmy bowiem posłani, aby – jak mówi o sobie Apostoł – ’głosić Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża’ (por. 1 Kor 1,17). Dlatego odpowiedź Kościoła na pytanie człowieka niesie w sobie mądrość i moc Chrystusa ukrzyżowanego, Prawdy, która nam się udziela”. Tylko w Chrystusie i poprzez Chrystusa każdy człowiek wierzący i niewierzący ma w swoim sumieniu obiektywnie najdoskonalszy dostęp do bogactwa prawa i moralności jako środków do uzyskania osobistej doskonałości, będącej niekwestionowalnym celem ludzkich postaw. Uczynić swoje sumienie na sposób świadomy i wolny „domem” dla prawdziwego Boga w Jezusie Chrystusie jest najważniejszą racją stanu dla adekwatnej wględem godności człowieka moralności oraz całego stanowionego porządku prawnego w Kościele św. i we wszystkich państwach świata. Ku tej życiodajnej nauce Papież Polak kieruje uwagę sumienia każdego człowieka: „Gdy więc ludzie stawiają Kościołowi pytania nurtujące ich sumienia, gdy w Kościele wierni zwracają się do Biskupów i Pasterzy, w odpowiedzi Kościoła brzmi głos Jezusa Chrystusa, głos mówiący prawdę o dobru i złu. Słowo wypowiedziane przez Kościół rozbrzmiewa we wnętrzu człowieka głosem Boga, który ’jeden tylko jest Dobry’ (Mt 19,17) i jeden tylko ’jest miłością’” (1 J 4,8.16)„. A zatem zwrot sumienia osoby ludzkiej ku Chrystusowi gwarantuje jej pełny rozkwit bytowości, jego naturalnych możliwości w sferze ducha i ciała na opoce absolutnie ”Dobrego„ Stwórcy Boga i absolutnie ”Dobrego„ Boga Zbawiciela. Czy na innej ”Drodze„ może człowiek osiągać postępy intelektulne, moralne, religijne, polityczne, artystyczne i w ogóle kulturowe?

Realizacja ”Ewangelii życia„ w sumieniu bogatym Bogiem chrześcijańskim – prawdziwym marszem ku pełni życia

W każdym człowieku myślącym właściwie, odpowiedzialnym za życie bliźniego i swoje, wolnym i ambitnym duchowo rodzi się pytanie o pełnię samorealizacji. Innymi słowy, człowiekowi prawemu i dbającemu o morale w sensie tej prastarej ”troski„ Sokratesa ”o duszę„ w tym i przyszłym życiu chodzi o wypracowanie doskonałości istnienia w każdym sensie, chodzi o uratowanie życia przed jakże misternie przemyślanymi jego negacjami aż do prób całkowitego unicestwienia i pogrążenia człowieka w śmierci na wieki. I oto Jan Paweł II, świadom wielu zagrożeń dla człowieka, ludzkiemu sumieniu, w którym roztrzyga się zarówno jakość i wartość moralna tego życia, jak i wiecznego, proponuje Bosko-Człowiecze Życie Jezusa jako Przyczynę, Wzór i Cel, tzn. jako ”Ewangelię„ dla naszego życia i argumentuje przy tym tak: ”Ewangelia życia nie jest jedynie refleksją, choćby oryginalną i głęboką, nad ludzkim życiem; nie jest też wyłącznie przykazaniem, które ma uwrażliwiać sumienia i wywołać głębokie przemiany społeczne; tym bardziej też nie jest złudną obietnicą lepszej przyszłości. Ewangelia życia jest rzeczywistością konkretną i osobową, gdyż polega na głoszeniu osoby samego Jezusa„. Od relacji względem Chrystusa zależy więc ostateczny kształt życia człowieka, małżeństwa, rodziny, narodu i ludzkości. Dałby sam wiecznie Święty Pan Bóg, aby Jego nauka prawno-moralna objawiona w pełni w Synu Bożym stała się w całej rozciągłości dziedzictwem kultury prawno-moralnej Polski, Europy i całego globu oraz dziedzictwem sumień wszystkich ludzi, ”aby mieli życie i mieli je w obfitości„.

3. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (3)

http://naszdziennik.pl/mysl/145919,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-3.html?t=9
Niezmierzone w swoim bogactwie każde życie ludzkie poznawane jest przez nasz rozum ochrzczony doskonalej także dzięki obecnemu w nim Duchowi Świętemu jako Trzeciej Osoby Boskiej, która wraz z Bogiem Ojcem i Synem Bożym powołała nas do istnienia i w sakramentach świętych zamieszkuje w naszym osobowym duchu, czyli również w sumieniu. Jaki jest sens przebywania tego Ducha Ojca i Syna w naszym rozumie praktycznym, czyli w prawno-moralnym „sanktuarium” człowieka, tj. w sumieniu?

Duch Święty – „Światłością sumień”

Święty Jan Paweł II w encyklice „Veritatis splendor” naucza: „Nie ulega wątpliwości, że aby mieć ’dobre sumienie’ (1 Tm 1,5), człowiek musi szukać prawdy i według niej sądzić. Jak powiada apostoł Paweł, sumienie powinno być oświecone przez Ducha Świętego (por. Rz 9,1) i ’czyste’ (por. 2 Tm 1,3), nie powinno podstępnie fałszować słowa Bożego, lecz ukazywać prawdę (por. 2 Kor 4,2). Z drugiej strony tenże Apostoł upomina chrześcijan słowami: ’Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe’ (Rz 12,2)”.

Wprawdzie ludzkie sumienie zamieszkuje także Ojciec niebieski i Chrystus Pan, ale według Woli Boskiej to „Duch Prawdy” ma nas „wprowadzać” w jej nieskończone i wieczne treści. Stąd jakże ważnym i istotnym w decyzjach naszych sumień (nie tylko politycznych!) jest kierowanie się tym Duchem wiecznym, którego misją jest oświecić nasz rozum teoretyczny i praktyczny w poznaniu wszystkich prawd ziemi, odkupionych i powołanych do istnienia w Królestwie Niebieskim, z wyjątkiem szatana jako „ojca kłamstwa” i wszystkich jego niewolników. Stąd w sumieniu prawym, czyli zobowiązanym zawsze i wszędzie do prawdy, istnieje konieczna oraz świadoma i wolna koegzystencja z Duchem Bożym, co więcej, w nauce katolickiej moralności tylko takie sumienie jest sprawiedliwe, które permanentnie uzgadnia swoje sądy ze „Światłem” Prawdy „Ducha Niebios”, za którą wcielony Syn Boży i zarazem Syn Maryi jako Stolicy Mądrości oddał życie Bosko-Człowiecze, tzn. podjął się jako Osoba Boska w swojej ludzkiej naturze największego poniżenia (kenozy) Męki, Ofiary Śmierci na Krzyżu i zstąpienia do otchłani piekieł, aby na nowo objawić Prawdę Boską i odkupić Nią te prawdy ziemskie, które stanowią widzialne stworzenie Boże. Skoro nasze ochrzczone sumienie odnalazło już drogę do Prawdy, zgłębia Ją systematycznie, to co dalej czyni ten Wielki Duch jako pełnia Dobra z naszym żywym sumieniem?

Duch Święty – Boskim Przewodnikiem ku dobru i zarazem Boskim Adwokatem przed złem

W fascynującym wykładzie Papieża Polaka o Duchu Świętym odnajdujemy bardzo cenne – także dla obecnych debat nad życiem ludzkim w aspekcie moralnym – wątki jego nauki o trosce o świętość naszych sumień, które z istoty swojej zostały nam dane przez Boga Kreatora, aby wraz z Jego Łaską uczynić nasze jestestwo dobrym. A zatem, jak uczy Jan Paweł II Wielki, sumienie pozwalające się kierować Duchowi Bożemu jest prawe, uczciwe, sprawiedliwe, pracowite aż do najwyższych poświęceń z własnego życia, czyli krótko mówiąc dobre, ponieważ „owocem prawego sumienia jest przede wszystkim nazywanie po imieniu dobra i zła, jak to czytamy w tejże samej Konstytucji duszpasterskiej: ’[…] wszystko, co godzi w samo życie, jak wszelkiego rodzaju zabójstwa, ludobójstwa, spędzanie płodu, eutanazja, dobrowolne samobójstwo; wszystko, cokolwiek narusza całość osoby ludzkiej, jak okaleczenia, tortury zadawane ciału i duszy, wysiłki w kierunku przymusu psychicznego; wszystko, co ubliża godności ludzkiej, jak nieludzkie warunki życia, arbitralne aresztowania, deportacje, niewolnictwo, prostytucja, handel kobietami i młodzieżą; a także nieludzkie warunki pracy, w których traktuje się pracowników jak zwykłe narzędzia zysku, a nie jak wolne, odpowiedzialne osoby’. Nazwawszy w ten sposób po imieniu wielorakie grzechy naszej współczesności Sobór dodaje: ’wszystkie te i tym podobne sprawy i praktyki są czymś haniebnym; zakażając ludzką cywilizację, bardziej hańbą tych, którzy się ich dopuszczają, niż tych, którzy doznają krzywdy, i są jak najbardziej sprzeczne z czcią należną Stwórcy’”.

Dlatego też nigdy i u nikogo nie wolno uznać i przyjąć człowiekowi sumienia takich postaw za właściwe w służbie Rzeczypospolitej czy Kościoła św. Wprost przeciwnie, należy im jako moralnie złym wypowiedzieć walkę, począwszy od odrzucenia i przezwyciężenia ich we własnym sumieniu. Życie święte, tzn. moralnie doskonałe, może osiągnąć tylko człowiek sumienia, zaprzyjaźniony w nim z absolutnym Duchem-Dobrem wieczności i czasu. I tylko tenże Duch Święty jest ostatecznie w stanie obronić nasze pokolenia przed degradacją prawno-moralną poprzez świadome i wolne zło.

Jakże inna byłaby dzisiaj, po 1989 roku, Polska, gdybyśmy wszyscy Polacy wybrali opcję sumienia przenikniętego całkowicie tym Duchem z Nieba. Jakże inna byłaby polska polityka, gdyby tworzyli ją ludzie sumienia wypełnionego po brzegi tymże Duchem Ojca i Syna. Jakże inna byłaby dzisiaj polska gospodarka, gdyby została w 1989 roku oparta na sumieniu oświeconym Boską Prawdą i Boskim Dobrem. Jakże inna byłaby dzisiaj polska edukacja, gdyby w tamtym roku przemian miała chrześcijańską odwagę postawienia na opcję Prawdy Jezusa z Nazaretu i życia Nią w codziennym rozstrzygnięciu sumienia Mocą Ducha Świętego. Jakże inne byłyby stabilność i bezpieczeństwo Rzeczypospolitej, gdybyśmy wówczas i dzisiaj ściśle współpracowali w sumieniach polskich z Wszechmocnym Duchem Ojca i Syna. Przecież tylko ON jest naszym Adwokatem per excellence, do którego zwracają się sumienia bogate prawdziwym Bogiem i Jego wielorakimi darami.

Czy jest realnie możliwe, aby Duch Święty oświecał inne narody, tzn. nieochrzczone, w ich sumieniach, na sposób, który jest tylko Jemu właściwy?

Inne sposoby obecności Ducha Świętego pośród sumień nieochrzczonych narodów

Zrozumiały jest fakt, iż z racji na nieobecność sakramentalną Ducha Ojca i Syna w narodach nieznających Jezusa Chrystusa jako jedynie prawdziwego Mesjasza możliwości działania Ducha Świętego, czyli wsparcia człowieka pielgrzymującego, są inne, ale dostosowane do percepcji sumienia danego człowieka i jego narodu. Papież z Polski, dostrzegając zasadniczo nieskorumpowaną zdolność prawości sumienia w każdym człowieku jako człowieku, niezależnie od przynależności religijnej, ponieważ grzech pierworodny nie zgładził w człowieku istoty prawa naturalnego, czyli tego, że człowiek powinien czynić dobro, a unikać zła czy kierować się normami Dekalogu, też znanego wszystkim ludziom ziemi, naucza w tym względzie: „Składając to świadectwo absolutnemu charakterowi dobra moralnego, chrześcijanie nie są osamotnieni: znajdują potwierdzenie we wrażliwości moralnej ludów i we wszystkich wielkich tradycjach religijnych i mądrościowych Zachodu i Wschodu, w których także w sposób wewnętrzny i tajemniczy działa Duch Święty. Dla wszystkich powinny pozostawać w mocy słowa łacińskiego poety Juwenalia: ’Miej to za największą podłość, gdy ktoś przedkłada życie nad honor, a pragnąc życie zachować, traci racje, dla których warto żyć’. Stanowczy głos sumienia zawsze przypomina człowiekowi, że istnieją prawdy i wartości moralne, dla których musi być gotów nawet oddać życie. W wyznawaniu, a nade wszystko w ofierze życia oddanego za wartości moralne, Kościół dostrzega to samo świadectwo o tej prawdzie, która jest już obecna w stworzeniu, a w pełni jaśnieje na obliczu Chrystusa: ’ponieważ stoicy – pisze św. Justyn – wykazali się mądrością przynajmniej w tym, co mówili na temat obyczajów, jak to zdarza się czasem poetom dzięki ziarnu Słowa zasianego w naturze ludzkiej, zostali – jak wiemy – znienawidzeni i zabici’”.

Unia Europejska i Stany Zjednoczone Ameryki Północnej nie potrafią poradzić sobie z problemami niektórych krajów arabskich oraz z masową emigracją z niektórych terenów Bliskiego Wschodu, ponieważ w swoich prawodawstwach kontynentalnych i w prawie międzynarodowym odrzucili najbardziej życiodajne podstawy prawa i moralności w postaci podarowanego każdemu człowiekowi absolutnie wiążącego, niezmiennego i obiektywnego prawa naturalnego. Nie rozwiążemy w Europie sporu i problemów z uchodźcami, jeżeli nie powrócimy w kulturze prawnej i prawniczej Starego Kontynentu do fundamentów „prawa wpisanego w każde serce ludzkie” przez Boga chrześcijańskiego.

Tak samo nie rozwiążemy obecnego głębokiego konfliktu polskich sumień na płaszczyźnie politycznej, co wyrządza nieprawdopodobne i niekiedy bezpowrotnie niemożliwe do odzyskania szkody całej Polsce, jeżeli na nowo nie zakorzenimy wszystkich polskich sumień w Duchu Przenajświętszym jako najdoskonalszym Orędowniku naszego osobistego i wspólnego dobra. Jakże warto wsłuchać się w Niego – żyjącego przecież w nas, Polakach – katolikach, oraz inspirować inne narody do posłuszeństwa względem Jego Boskich inspiracji, aby wspólnie wygrać opcję dobra jako dobra.

Duch Święty i Jego naturalne oraz nadprzyrodzone przekonywanie o grzechu

Nie należy się obawiać współpracy z tym Duchem Bożym – ON jeden nie zabiera nam niczego, lecz tylko i wyłącznie dodaje. ON bowiem niszczy i gładzi, ale tylko to, co nas chce zniszczyć i zgładzić, czyli zło, które zawsze skutkuje negatywnie. Nie ma zła, które byłoby dobre! Stąd walka przeciwko złu leży w najżywotniejszym interesie każdego człowieka dobrej woli, ponieważ on z natury swojej ludzkiej wie doskonale, jak niszczącym jest zło – każde zło.

Jan Paweł II naucza, iż „władza ta, dana ludziom, zakłada i włącza zbawcze działanie Ducha Świętego. Stając się ’Światłością sumień’ (por. Sekwencja Veni, Sancte Spiritus), Duch Święty ’przekonywa o grzechu’ – to znaczy daje poznać człowiekowi jego zło, a równocześnie skierowuje do dobra. Dzięki wielości Jego darów, dla których wzywany jest jako darzący łaską ’siedemkroć’, każdego grzechu człowieka może dosięgnąć zbawcza moc Boża. Istotnie – jak mówi św. Bonawentura – ’mocą siedmiu darów Ducha Świętego zostaje zniszczony każdy rodzaj zła i zostaje zrodzone wszelkie dobro’”, które Duch Ojca i Syna z Nieba pragnie definitywnie pomnożyć na sposób wieczności. Jeżeli jednak chcemy dóbr wiekuistych, to konieczna jest nasza przyjaźń sumienia i serca oraz całego naszego człowieczeństwa z Duchem Świętym.

Nie ma zatem do Dobrego Boga i Nieba innej drogi jako droga tegoż Ducha Niebiańskiego, o czym naucza nasz Rodak na Stolicy Piotrowej: „Ewangeliczne ’przekonywanie o grzechu’ pod wpływem Ducha Prawdy nie może urzeczywistniać się w człowieku na innej drodze, jak tylko na drodze sumienia. Jeśli sumienie jest prawe, wówczas służy ono ’rozwiązywaniu w prawdzie tylu problemów moralnych, które narzucają się tak w życiu jednostek, jak i we współżyciu społecznym’. Wówczas to ’osoby i grupy ludzkie unikają ślepej samowoli i starają się dostosowywać do obiektywnych norm moralności’”, których nam dzisiaj i jutro bardzo potrzeba, co więcej – cała wieczność Domu Ojca jest takim cudownym ładem i dałby Duch Święty w naszych pokoleniach, aby Polska pozostała, względnie stała się na nowo Jego wiernym „obrazem i podobieństwem”.

4. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (4)

http://naszdziennik.pl/mysl/146653,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-4.html?t=9

Zgodnie z nauką katolicką największym przeciwnikiem doskonałości człowieka, a zatem także jego szczęścia w najszerszym tego słowa znaczeniu czasowym i wiecznym jest grzech i jego ostateczny sprawca, czyli upadły anioł, istniejący obecnie jako diabeł. To jest ta najbardziej dramatyczna oś ludzkiego zmagania o osobistą i narodową świętość, któremu Kościół Chrystusowy wychodzi naprzeciw, jak pisze św. Jan Paweł II, „nazywając po imieniu grzechy najbardziej hańbiące człowieka, ukazując je jako zło moralne, które obciąża wszelki bilans postępu ludzkości, Sobór zarazem określa to wszystko jako etap ’walki dramatycznej między dobrem a złem’, ’między światłem a ciemnością’, która przenika ’całe życie ludzi, czy to jednostkowe, czy zbiorowe’”.

Jak to jest możliwe, że Kościół św. potrafi to czynić, w czym nikt i nic nie jest w stanie dopomóc cierpiącemu człowiekowi jako kobiecie czy jako mężczyźnie na wszystkich etapach jego istnienia na ziemi?

Jezus z Nazaretu jako Zwycięzca przekazuje „klucze” do zwycięstwa nad grzechem i szatanem Jego „Kościołowi”

W historii świata tylko Wcielony Syn Boży, Jezus Chrystus, przezwyciężył upadłego anioła i dlatego wyłącznie ON wraz z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym jako Jeden Bóg jest Boskim „Zwycięzcą śmierci, piekła i szatana”. „Klucze królestwa niebieskiego” do tego zwycięstwa Mesjasz Pan przekazał św. Piotrowi, zakładając swój „Kościół”, którego „bramy piekielne nie przemogą”, i powiedział do Szymona, syna Jony: „Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie” (Mt 16,18-19). Wprawdzie nawiążemy później do relacji ludzkiego sumienia względem Kościoła, ale już teraz ta prawda jest przydatna ze względu na to, iż nasz Zbawiciel wydoskonala nasze sumienia Mocą Ducha Świętego właśnie w Jego Kościele i poprzez Kościół jako „Ciało Mistyczne Chrystusa” (Pius XII), co nie może ujść naszej uwadze namysłu nad troską o sumienie.

Duch Boga Ojca i Syna Bożego oświeca sumienia Boską Prawdą, aby poznały, że zło jest złem

Wprawdzie każde ludzkie sumienie potrafi rozeznać zasadniczo dobro i zło, ale wskutek oddziaływań wrogich człowiekowi oraz prawu i moralności ideologii złego w istocie swojej ducha czasu mogą zacierać się kontury fundamentalnych różnic pomiędzy dobrem a złem. Tutaj wyrasta głębokie wołanie ludzkich sumień o wsparcie Boże na drodze ku dobru. Dlatego też, pisze Papież z Polski, „w Wieczerniku, w przeddzień swojej męki, a z kolei w wieczór wielkanocny, Jezus Chrystus odwołał się do Ducha Świętego, jako do Tego, który świadczy, że w dziejach ludzkości trwa grzech”. To nie jest w naszych pokoleniach czymś oczywistym, skoro laureat Nagrody Nobla Konrad Lorenz twierdzi, że zło jest tylko „tak zwanym złem”, ale w gruncie rzeczy, jak wcześniej twierdził m.in. Hegel, jest „dobrem”.

Żadne z dotychczasowych pokoleń ludzkości nie stanęło przed tak niebezpiecznym wyzwaniem „udobrzenia” zła jako zła, co jest przecież ostatecznie ubóstwieniem szatana i jego gloryfikacją. Autor encykliki „Dominum et vivificantem” wyostrza racjonalność naszych sumień przypomnieniem, że rozpoznanie zła grzechu jako zła nie może paraliżować nas szatańską tezą o „słabości”, „naiwności” czy „przegranej dobra”, czyli że nie warto być „dobrym” albo „za dobrym”. Wprost przeciwnie, stwierdzenie faktu istnienia zła i naszej konfrontacji z nim okazuje się dla sumienia chrześcijańskiego w „Świetle” Ducha Przenajświętszego jako definitywnie bezsensowne i bezwartościowe, tj. tragiczne i przegrane, upadlające i poniżające, ponieważ – jak uczy Papież Polak – „jest to jednakże grzech poddany zbawczej mocy Odkupienia”. Ono w swojej głębi nauczyło nas Świętości Bożej Miłości do nas i zarazem obnażyło dramat zła jako antyboskiego projektu na życie piekielne i wiecznie w pełni cierpienia. Dlatego św. Jan Paweł II naucza, iż „’przekonywanie świata o grzechu’ nie kończy się na tym, że zostanie on nazwany po imieniu, że zostanie zidentyfikowany w całej skali tego zła, jakie jest mu właściwe. Przekonując świat o grzechu, Duch Prawdy spotyka się z głosem ludzkich sumień”, aby ich wesprzeć w bojowaniu o dobro, a unikaniu i przezwyciężaniu zła – największego przeciwnika każdej osoby ludzkiej. Chcieć tej „Prawdy” oznacza chcieć obecności Boga w naszym sumieniu, co świadczy o woli spotkania się naszej prawdy z Prawdą Najwyższą, i to właśnie otwiera, pogłębia, oczyszcza i uświęca nasze sumienia potęgą wszechmocnej Boskości Prawdy, absolutnie i wiecznie wolnej od jakiegokolwiek braku bytowego i zła moralnego.

Duch Święty jako niebiański Przyjaciel człowieka w wykorzenianiu zła

W tym zmaganiu o dobro i przeciw złu nasze ludzkie sumienie doświadcza podarowanej nam przez Ojca w Niebie i Chrystusa przyjaźni Ducha Świętego i „na tej też drodze dochodzi do ukazania korzeni grzechu, które tkwią w ludzkim wnętrzu”, osłabionym przez grzech pierworodny.

Duch Święty przychodzi do nas po to, aby odnowić nas jako „człowieka wewnętrznego”, aby nasze „wnętrze” było Jego rzeczywistą „świątynią”, czyli miejscem spotkania wiecznie Dobrego Boga z dobrem naszych sumień. Jednak współczesne drogi wielu ludzi do dobra jako ich kształtu życia w sensie moralnym są zakłócane różnorakim złem, co uwydatniła według Jana Pawła II konstytucja duszpasterska „Gaudium et spes”: „Zakłócenia równowagi, na które cierpi dzisiejszy świat, w istocie wiążą się z bardziej podstawowym zachwianiem równowagi, które ma miejsce w sercu ludzkim. W samym bowiem człowieku wiele elementów zwalcza się nawzajem. Będąc bowiem stworzeniem, doświadcza on z jednej strony wielorakich ograniczeń, z drugiej strony czuje się nieograniczony w swoich pragnieniach i powołany do wyższego życia. Przyciągany wielu ponętami, musi wciąż wybierać pomiędzy nimi i wyrzekać się niektórych. Co więcej, będąc słabym i grzesznym, nierzadko ”czyni to, czego nie chce, nie zaś to, co chciałbym czynić„, co wyraził św. Paweł Apostoł (por. Rz 7,14.15.19). Ten stan wymaga od człowieka uporządkowania wnętrza poprzez odpowiednie sumienie, tzn. poprzez sumienie zaprzyjaźnione i stale zorientowane na Ducha Świętego jako Dobrego, aby permanentnie prowadził człowieka do tego, aby chciał tego, czego chce Wola Boska Trójcy Świętej, co jest znamieniem sumienia o wnętrzu pozbawionym zła.

Stałe czuwanie Ducha Świętego nad moralną kondycją naszych sumień

Dlaczego człowiek ochrzczony, czyli uświęcony – także w swoim sumieniu – łaską Najwyższego Pana, potrzebuje zawsze i wszędzie tego ożywiającego ”powiewu„ moralnego Ducha Bożego? Zapewne z tej racji, że zawsze, tj. do Dnia Ostatecznego, i wszędzie na ziemi dopuszczona jest działalność ”ojca kłamstwa„, stale usiłującego deprawować wszystkich ludzi na świecie.

Z uwagi także na dość głębokie zranienia grzechowe naszych sumień konieczne jest – jak naucza Papież Polak – ”przekonywanie o grzechu, jakie towarzyszy każdej pogłębionej pracy ludzkiego sumienia„, które ”prowadzi równocześnie do ujawniania jego korzeni wewnątrz człowieka, tak jak i jego uwarunkowań w przebiegu dziejów. Zstępujemy w ten sposób do owych pierwotnych wymiarów grzechu, o których była już mowa. Duch Święty ’przekonywa o grzechu’ w relacji do tajemnicy początku, ukazując stworzoność człowieka, a więc jego całkowitą zależność ontyczną i etyczną od Stwórcy, a równocześnie przypominając dziedziczną grzeszność ludzkiej natury„.

Zgodne z prawdą zrozumienie obydwu początków: zaistnienia naszego życia dzięki Bogu Kreatorowi w raju oraz upadku w zło grzechu poprzez szatana i utraty raju, staje się jednym z najważniejszych fundamentów poznawczych nie tylko rozumu teoretycznego, lecz także praktycznego, czyli sumienia. Dlatego sumienie chrześcijan katolickich stale czuwa nad zachowaniem prawdy o tych początkach w sobie, a ponieważ nie jest to możliwe dla samego sumienia jako sumienia, stąd tylko wejście Ducha Bożego w nie umożliwia mu zdobycie poszukiwanej wiedzy, i to jakże wyzwalającej od rozpaczy człowieka zniewolonego.

Duch Święty ”Ożywicielem„, a nie niszczycielem sumień ludzkich

Najgłębsze ostrze perfidii potępionego (z własnej wolnej woli anielskiej) ducha świata jako ducha negacji wszystkich i wszystkiego zwrócone jest przeciwko Bogu i Panu wszechrzeczy, a na tym etapie historii zbawienia przeciwko Duchowi Ojca i Syna Bożego z racji na to, że jest ”Ożywicielem„ człowieka do postaci życia rajskiego, ”ale tenże sam Duch Święty-Pocieszyciel ’przekonywa o grzechu’ zawsze w relacji do Chrystusowego Krzyża„, aby przypominać, że w tym ”znaku„ człowiek z pomocą sumienia wydostaje się ze zgliszcz moralnych, tzn. z martwoty i drogi ku śmierci wiecznej do życia odkupionego z niewoli szatana i grzechu poprzez Mękę Krzyżową Jezusa. Jan Paweł II dodaje, iż ”w tej relacji chrześcijaństwo odrzuca wszelki ’fatalizm’ grzechu„, ponieważ zło nie może panować wiecznie, nie może ono zniewolić człowieka sumienia w nieskończoność życia, które daje Dobry Bóg. Tylko Dobro Boskie jest zarazem Wszechmocą, Sprawiedliwością i Miłosierdziem. Ze względu na cel powołanego do niebiańskiego błogosławieństwa sumienia nasze człowieczeństwo atakowane jest brutalnością złego ducha, aby złamać sumienie na wieki, o czym doskonale wie diabeł, dysponując własną strategią niszczycielskiego zła. Tutaj ma źródło ta ”’ciężka walka przeciw mocom ciemności; walka ta, zaczęta ongiś u początku świata, trwać będzie do ostatniego dnia, według słów Pana’ – uczy Sobór. Jednakże ’sam Pan przyszedł, aby człowieka uwolnić i umocnić’. Człowiek więc, ’wplątany’ w tę walkę, w zmaganie się z grzechem w oparciu o głos własnego sumienia, ’wciąż musi się trudzić, aby trwać w dobrym i nie będzie mu dane bez wielkiej pracy oraz pomocy łaski Bożej osiągnąć jedności w samym sobie’. Sobór słusznie widzi grzech jako czynnik rozbicia, który ciąży zarówno nad życiem osobistym, jak i społecznym człowieka. Równocześnie zaś niestrudzenie przypomina możliwość zwycięstwa„, które jest z Boga, tak jak wszelki byt jako dobry pochodzi też od Niego. Stąd kierunek istnienia i rozwoju sumień prawych istot ludzkich powinien być ”ad Deum„, czyli ”do Boga„ jako wiecznie Świętego, będącego Źródłem i najwyższym Celem doskonalenia naszego sumienia, dokonywanego dzisiaj w Kościele Chrystusowym przez Ducha Świętego.

5. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (5)

http://naszdziennik.pl/mysl/147035,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-5.html?t=9
Powołany do istnienia przez Boskiego Zbawiciela Kościół św. jest z racji jego bycia „Ciałem Mistycznym Chrystusa” (Sługa Boży Papież Pius XII) najpewniejszą instancją dla całej ludzkości w kwestii nauki o sumieniu, także dlatego, że Bóg-Człowiek jako Odkupiciel, wstępując do Nieba, posłał Kościołowi na ziemi swojego Ducha Świętego, który tchnie, oświeca i umacnia swoją wiecznie Dobrą Boskością każde sumienie ochrzczonych sióstr i braci oraz podtrzymuje istnienie sumienia pozostałych ludzi w swojej Boskiej Opatrzności, aby wprowadzić także i te sumienia na drogi dobra oraz wyzwolić wszystkie razem wzięte z wszelkiego zła i uwrażliwić je na wszelkie metody zniewalania człowieka przez definitywnie upadłego ducha anielskiego, który na wieki zdecydował się w swojej rozumności i wolności anioła światłości na zło jako zło, co stanowi jego najgłębszą tragedię jako ducha-szatana. W samo centrum tego zmagania o wiecznie dobry, szczęśliwy i błogosławiony los człowieczy wkracza Pan Bóg w sercu swojego Kościoła, będący najwierniejszym i najświętszym Przyjacielem każdej kobiety i każdego mężczyzny na ich drogach ku osobistej świętości w Panu Stworzycielu i Odkupicielu.

Kościół – stróżem sumienia człowieka jako najintymniejszego „sanktuarium”

Papież Jan Paweł II przywołuje w encyklice o „Duchu Ożywicielu” życiodajną naukę wspólnoty Kościoła o sumieniu ludzkim: „Sobór Watykański II przypomniał katolicką naukę o sumieniu, mówiąc o powołaniu człowieka, w szczególności zaś o godności osoby ludzkiej. Sumienie w szczególny sposób stanowi o tej godności. Jest ono bowiem ’najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa […] nakazem: czyń to, tamtego unikaj’. Taka zdolność nakazywania dobra i zakazywania zła, zaszczepiona przez Stwórcę w człowieku, jest kluczową właściwością osobowego podmiotu”. Ojciec Święty wskazuje na realność ludzkiej godności, pochodzącej od samego Boga, a nie od samorozwijającej się materii, jak chcieliby tego materialiści ewolucjonistyczni; ani od społeczeństwa, jak twierdziła rewolucja francuska czy za nią systemy socjalistyczno-komunistyczne; ani od rasy germańskiej; ani jako skutek rozpadu popędu seksualnego, jak mniemali: Sigmund Freud, a po nim neomarksiści ze Szkoły Frankfurckiej, a obecnie ideologia gender z jej globalną rewolucją seksualną. Wprost przeciwnie, człowiek z wrodzoną godnością dysponuje sumieniem jako „najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium”, w którym mieszka w duchowym zjednoczeniu wraz z Bogiem, którego realna obecność w niczym nie ogranicza ani nie rani człowieka jako podmiotu. To oznacza, iż Pan Bóg tylko wydoskonala w osobie ludzkiej rozumienie, chcenie i realizowanie dobra jako dobra, ale przez samego człowieka. Ten ostatni nigdy nie jest przedmiotem ani instrumentem w ręku Boskiego Stwórcy, lecz od momentu poczęcia aż na wieki rzeczywistym, tj. rozumnym i wolnym podmiotem, i nikomu z ludzi nie wolno go osłabiać czy niszczyć, lecz wyłącznie wzmacniać, aby był w pełni sobą, tj, niepowtarzalnym i niezastępowalnym przez nikogo. Nie można jednak budować prawdziwej podmiotowości ludzkiej bez Boga lub wbrew Bogu jako Przenajświętszemu Panu wszystkich sumień narodów całej rodziny ludzkości.

Kościół dopomaga sumieniom w odkryciu Boskiego prawa

Papież Polak naucza dalej, iż człowiek z pomocą sumienia nie jest jakimś „stwórcą” prawa, jak chcą tego pozytywiści, socjaliści, komuniści, rasiści, szowiniści, liberałowie, nie mówiąc o neomarksistowskich genderystach naszych dni: „Równocześnie zaś w ’głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny’. Sumienie nie jest więc autonomicznym i wyłącznym źródłem stanowienia o tym, co dobre i złe”, ponieważ wtedy „człowiek” byłby, jak twierdzi m.in. ateistyczny Ludwik Feuerbach, „bogiem”. Katolicka koncepcja prawa mówi słusznie o „odkrywaniu prawa” ze względu na „partycypację prawa wiecznego” Boga samego „w rozumie ludzkim” (św. Tomasz z Akwinu), co jest „prawem naturalnym” jako we właściwym porządku prawa stanowionego, czyli państwowego, podstawą bytowości prawnej i najważniejszym kryterium dla sądownictwa, co potwierdził „Proces Norymberski” w stosunku do niektórych przedstawicieli-zbrodniarzy Trzeciej Rzeszy Niemieckiej.

Wielka szkoda prawno-moralna istnieje wciąż w naszym państwie, ponieważ dotychczas Polska nie doczekała się podobnego procesu w stosunku do zbrodniarzy komunistycznych na Narodzie Polskim z czasów II wojny światowej i okresu PRL. To ukazuje głębię kryzysu polskiego prawodawstwa, które w dalszym ciągu nie znajduje drogi do prawnonaturalnego ładu, co uniemożliwia wielu sumieniom Polaków dokonanie prawych rozstrzygnięć. Reforma kultury prawnej i prawniczej w Rzeczypospolitej powinna kroczyć w tym kierunku przemian, czyli do klasycznie rozumianego prawa naturalnego, skrupulatnie głoszonego od dwóch tysięcy lat właśnie przez Kościół rzymsko-katolicki.

Kościół Chrystusowy – konsekwentnym gwarantem obiektywności prawa i moralności

Ojciec Święty z naszej Ojczyzny odczytuje wymiar dobrze uformowanego sumienia jako „posłusznego” względem prawa Bożego jako prawdziwego i zarazem obligującego każdego człowieka do jego zachowania: „Głęboko natomiast jest w nie wpisana zasada posłuszeństwa względem normy obiektywnej, która uzasadnia i warunkuje słuszność jego rozstrzygnięć nakazami i zakazami podstaw ludzkiego postępowania, co ujawniło się, jak już mówiliśmy, na kartach Księgi Rodzaju (por. Rdz 2,9.17). W tym właśnie znaczeniu jest sumienie owym ’wewnętrznym sanktuarium’, w którym ’rozbrzmiewa głos Boga’. Jest to ’głos Boga’ nawet wówczas, gdy człowiek uznaje w nim tylko zasadę ładu moralnego, po ludzku niepowtarzalną, bez bezpośredniego odniesienia do Stwórcy: właśnie w tym odniesieniu sumienie zawsze znajduje swą podstawę i swoje usprawiedliwienie”. Ono jest przecież stworzone przez Boga i naturalnie przez Jego prawo ukształtowane. Ono nie jest puste i zdezorientowane, lecz czerpie m.in. dzięki nauczaniu prawno-moralnemu Kościoła swoją precyzyjną orientację w pytaniu o dobro i zło, które uzasadniają stosowanie przez Boga „nakazu i zakazu”. Ale tylko w wyborze i urzeczywistnianiu dobra potwierdza ono siebie i pozostaje zjednoczone z transcendentnym Stwórcą, co jest faktycznie celem wszystkich celów ziemskiego bytowania.

Z Woli Bożej to Kościół otrzymał „klucze” rozstrzygnięć ludzkich w dziedzinie prawa i moralności. Powstaje zasadne pytanie, czy tylko dla ludzi wierzących w Boga, czy też Kościół zapewnia w tym wymiarze obiektywność prawości wszystkim ludziom na ziemi?

Kościół – obiektywnym Nauczycielem prawno-moralnym wszystkich ludów i narodów

Wprawdzie, jak naucza św. Jan Paweł II, „Kościół wie, że zagadnienia moralne nurtują każdego człowieka i angażują wszystkich, także tych, którzy nie znają Chrystusa i Jego Ewangelii, a nawet nie znają samego Boga. Wie, że właśnie poprzez życie moralne otwiera się przed wszystkimi droga zbawienia, o czym jasno przypomina Sobór Watykański II, gdy pisze: ’Ci […] którzy bez własnej winy, nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie’. I dodaje Sobór: ’Nie odmawia też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują, nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie. Cokolwiek bowiem znajduje się w nich z dobra i prawdy, Kościół traktuje jako przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez Tego, który każdego człowieka oświeca, aby ostatecznie posiadł życie’”.

Skoro wcielony Syn Boga Ojca jako prawdziwy Mesjasz złożył całopalną Ofiarę Krzyża za wszystkich, tzn. że wszyscy otrzymują obiektywny dostęp zarówno do samej łaski zbawienia, co mówi również o zapewnieniu wszystkim ludziom dostępu do niezależnych od samego człowieka norm prawno-moralnych i to świadczy o wielkości naszego sumienia – także osoby nieochrzczonej. Zaś każde dobro uczynione przez tych ludzi zbliża ich do Boga jako Najwyższego Prawodawcy oraz do Ewangelii Chrystusa i Jego nauki moralnej, będącej wyłącznie i dosłownie zbawienną.

Nauczanie Kościoła o sumieniu – fundamentem polityczno-ekonomicznym narodów i państw

Papież z Wadowic nie ma wątpliwości, iż Kościół św., zbudowany na św. Piotrze, stanowi ostoję dla wspólnot i społeczeństw w ich samorealizacji na płaszczyźnie polityki i ekonomii, których prawda określana jest przez rozum zjednoczony z absolutną Prawdą samego Boga, a wolność zjednoczona z wolnością Woli Boga, będącą wieczną Miłością: „Dlatego nierozerwalny związek prawdy z wolnością – która wyraża istotną więź między mądrością a wolą Bożą – ma niezwykle doniosłe znaczenie dla życia ludzi na płaszczyźnie społeczno-ekonomicznej i społeczno-politycznej, jak to wynika z nauki społecznej Kościoła, która ’należy […] do dziedziny […] teologii, zwłaszcza teologii moralnej’ – oraz z jej prezentacji przykazań, które rządzą życiem społecznym, gospodarczym i politycznym nie tylko w kategoriach ogólnych postaw, ale także w odniesieniu do określonych sposobów postępowania i konkretnych czynów”. A zatem bez ścisłej współpracy sumień ludzkich z Bogiem i naturalnie z Kościołem znalezienie pozytywnych rozwiązań współczesnych kwestii polityczno-ekonomicznych jest wykluczone. Czy jak długo człowiek żyje tym życiem, może dojść do jego totalnego zagubienia prawno-moralnego?

Czuwanie Kościoła Jezusa z Nazaretu nad doskonałością sumień

Jakże wielką misją Kościoła jest troska o dobrze uformowane sumienia – także u ludzi poza Kościołem. Z tej nauki Kościoła wynika, iż poza poświęceniem się rozumnym i wolnym duchowi nieprawości nie jest on sam w stanie zniewolić jakiegokolwiek człowieka w sumieniu i jego wolnej woli, o czym świadczą następujące słowa nauczania papieskiego: „Jednakże żadne okoliczności ani próby zagłuszenia nie zdołają stłumić głosu Boga, który rozbrzmiewa w sumieniu każdego człowieka: właśnie w tym ukrytym sanktuarium sumienia człowiek może się zawsze nawrócić i znów wejść na drogę miłości, otwarcia się na innych i służby życiu ludzkiemu”. To jest wyraz i dowód Miłości Bożej do każdego jako człowieka, że nie zezwala na pełne zniewolenie człowieka, wprost przeciwnie, najświęciej troszczy się o powrót osoby zagubionej moralnie, aby na nowo żyła bogactwem swojego sumienia, jak została pomyślana, umiłowana i stworzona realnie przez Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Tutaj Kościół św. uwidacznia się jako wielki Świadek ludzkich powrotów do prawości sumienia, co przecież jest zawsze powrotem w ramiona miłującego Boga Ojca.

6. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (6)

http://naszdziennik.pl/mysl/147509,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-6.html?t=9
Zdumiewającym faktem dla naszego systematycznego namysłu nad sumieniem człowieka jest trudna do oszacowania w swojej bezcennej wartości misja Kościoła Chrystusowego zbudowanego na św. Apostole Piotrze jako instytucji dla całej ludzkości w jej życiu prawno-moralnym. Żadna z innych instytucji, łącznie ze wszystkimi państwami świata razem wziętymi oraz organizacjami krajowymi i międzynarodowymi, nie uczyniła na przestrzeni ostatnich 2000 lat dla odkrycia, formowania, respektowania oraz ukierunkowania sumień ludzkich na dobro jako dobro tak wiele, co zrealizował w tym względzie „jeden, święty, katolicki i apostolski Kościół” Jezusa z Nazaretu.

Respekt Kościoła przed sumieniem człowieka ze względu na Chrystusa

Papież Polak przypomina prawdę o gruntownym szacunku społeczności eklezjalnej wobec rozumu praktycznego osoby ludzkiej jako wolnego podmiotu prawno-moralnego: „Kościół zwraca się do człowieka w pełnym poszanowaniu jego wolności: misja nie uszczupla wolności, ale działa na jej korzyść. Kościół proponuje, niczego nie narzuca: szanuje ludzi i kultury, zatrzymuje się przed sanktuarium sumienia. Tym, którzy opierają się pod najróżniejszymi pozorami działalności misyjnej, Kościół powtarza: Otwórzcie drzwi Chrystusowi!”. Współcześni posiadają wewnętrzną dumę z racji bycia wolnymi istotami. A przecież pierwszym, który nauczył ludzi ich istnienia duchowego jako wolnego dzięki wolnej woli, która jest w każdym człowieku, jest Kościół św., który poznawszy Boga w Trójcy Świętej Jedynego jako odwieczną „Miłość” i zarazem odwieczną „Wolność”, poznał prawdę o niepowtarzalnej wolności każdej osoby ludzkiej jako „obrazu i podobieństwa” Tamtej Boskiej Wolności. Stąd to nauczanie katolickie np. w myśli św. Augustyna szanujące człowieka w jego sumieniu i jego osobistej wolności przy równoczesnym inspirowaniu każdej kobiety i każdego mężczyzny do „otwarcia” się na „Chrystusa” jako Objawienie się Pełni Wolności. Konkretnie oznacza to, iż tylko we Wcielonym Synu Bożym każdy człowiek uzyskuje swoją pełnię bycia wolnym i w sumieniu rozumie też, jak być wolnym i jak napełnić swoją wolność dobrem na miarę „pojemności” swojej bytowości, która jest niewiarygodnie wielka i do dzisiaj jeszcze dalece niepoznana.

Kościół „rozbudza Ewangelią sumienia” do „bardziej być”

Inwestować w rozwój człowieka? Czy inwestować w pomnażanie świata rzeczy? Kapitalizm, liberalizm, socjalizm, komunizm, nazizm, neomarksizm, genderyzm są systemami urzeczawiającymi wszystko co jest – łącznie z człowiekiem, któremu zabroniono być istotą duchową w sensie substancjalnego bycia osobą. Dlatego w tych opcjach ideologicznych wolno używać każdego człowieka i go ostatecznie zużywać, czyli uśmiercać. Wyjątkiem pośród potopu tych instrumentalizujących nurtów myślenia pozostaje katolicka nauka o człowieku jako bycie osobowym w sensie „Kogoś”, a nie „czegoś” (R. Spaemann), co Kościół rzymsko-katolicki głosi od samego początku istnienia, a co św. Jan Paweł II artykułuje w kontekście jego rozumienia misji w świecie: „Misją Kościoła nie jest działanie bezpośrednio na płaszczyźnie ekonomicznej, technicznej czy politycznej, albo dawanie materialnego wkładu w rozwój, ale polega zasadniczo na tym, by ukazywać narodom nie jak ’więcej mieć’, ale jak ’bardziej być’, rozbudzając Ewangelią sumienia. ’Prawdziwy rozwój ludzki musi zapuszczać korzenie w coraz głębszej ewangelizacji’”, czyli ukazywania człowieczeństwa w świetle transcendentnego Boga Kreatora. Człowiek bowiem od samego początku stworzony jest po to, by być nim samym, ponieważ w planie stworzenia i w trakcie jego konkretyzacji tylko on jest ze względu na niego samego, czyli jest celem samym w sobie i jako taki nieśmiertelny. Nie tak jak rzeczy, które na tym świecie są najpierw ze względu na człowieka jako ich dzier- żawcy, a ostatecznie podobnie jak człowiek ze względu na Majestat Najwyższego Pana wszechświata jako ich jedynego Właściciela. Dlatego działanie Kościoła koncentruje się na pomocy każdemu człowiekowi, aby podporządkowując sobie świat rzeczy, był coraz bardziej człowiekiem tutaj w czasie i przestrzeni świata, a następnie w wieczności Królestwa Niebieskiego, do czego niezbędne jest sumienie zorientowane zasadniczo na „bardziej być” jako cel, a nie na „więcej mieć” jako wyłącznie środek do celu bycia „człowiekiem wiecznym”.

Kościół Chrystusowy – niedoścignionym „krzewicielem rozwoju” ludzkiego poprzez „wychowywanie sumień”

Tak jak rzeczywistość podobnie i jej rozwój poznaje się najdoskonalej na gruncie nauki o Bogu i Jego wspaniałym dziele stworzenia. Koroną rozwoju ludzkiego jest osiągnąć taką świętość, aby „zobaczyć Boga” i pozostać z Nim w Jego Domu, do którego najskuteczniej zdolny jest doprowadzić nas i wszystkie narody ziemi Jego Kościół: „Kościół i misjonarze są krzewicielami rozwoju także przez prowadzone przez siebie szkoły, szpitale, drukarnie, uniwersytety, doświadczalne gospodarstwa rolne. Jednakże na rozwój danego narodu nie wpływa w pierwszym rzędzie ani pieniądz, ani pomoc materialna, ani też struktury techniczne, ale formowanie sumień, dojrzewanie mentalności i obyczajów. Protagonistą rozwoju jest człowiek, a nie pieniądz czy technika. Kościół wychowuje sumienia, objawiając narodom tego Boga, którego szukają, ale nie znają, wielkość człowieka stworzonego na obraz Boga i przez Niego umiłowanego, równość wszystkich ludzi jako dzieci Bożych, panowanie nad przyrodą stworzoną i oddaną na służbę człowieka, obowiązek zaangażowania się na rzecz rozwoju człowieka i wszystkich ludzi”. Ojciec Święty z Polski nadmienia tylko niektóre przykłady dynamiki kościelnej, z którą nie ma porównania, ponieważ emanuje z niej nieosiągalna przez jakiekolwiek stworzenie kreująca byt dynamika samego Stwórcy i zarazem zbawiająca, tzn. m.in. wspierająca w niemocy, lecząca z choroby czy uświęcająca z grzechu i wyzwalająca ze śmierci ciała dynamika Boskiego Odkupiciela. W obydwu porządkach Boska Dobroć jest cudem dynamiki, wprawiającą naszego ludzkiego ducha w największy zachwyt i podziw nad Jej działaniem. Otworzyć zatem sumienie człowieka na przyjaźń z tak rozumianym Panem, to dać mu do dyspozycji najwyższą moc do działania, najwyższą precyzję i ukierunkować na totalne urzeczywistnienie się zgodne z planem Boskim, czyli to, do czego wielu ludzi dzisiaj tak chętnie dąży – najwyższą jakość.

Kościół – „sługą” człowieka na jego drodze ku „prawdzie” moralnej

Nauczyć człowieka życia to nic innego, jak nauczyć człowieka prawości sumienia, czyli przybliżyć mu prawdę o nim, aby mógł nią zawsze i wszędzie żyć, bo to jest najkrótsza definicja moralności ludzkiej; umieć żyć jako człowiek. Jan Paweł II w encyklice „Blask Prawdy” naucza: „W kształtowaniu sumienia bardzo pomaga chrześcijanom Kościół i jego Magisterium, o czym tak pisze Sobór: ’Chrześcijanie zaś w kształtowaniu swego sumienia powinni pilnie baczyć na świętą i pewną naukę Kościoła. Z woli bowiem Chrystusa Kościół katolicki jest nauczycielem prawdy i ciąży na nim obowiązek, aby głosił i autentycznie nauczał Prawdy, którą jest Chrystus, a zarazem powagą swoją wyjaśniał i potwierdzał zasady porządku moralnego, wynikające z samej natury ludzkiej’. Tak więc władza Kościoła, gdy wypowiada się w kwestiach moralnych, nie narusza w żaden sposób wolności sumienia chrześcijan: nie tylko dlatego, że wolność sumienia nie jest nigdy wolnością ’od’ prawdy, ale zawsze i wyłącznie ’w’ prawdzie, lecz także dlatego, iż Magisterium nie wprowadza do chrześcijańskiego sumienia prawd mu obcych, a tylko objawia prawdy, które sumienie powinno już znać i rozwijać je, wychodząc od pierwotnego aktu wiary. Kościół pragnie jedynie służyć sumieniu, pomagać mu, aby nie poruszał nim każdy powiew nauki na skutek oszustwa ze strony ludzi (por. Ef 4,14) i aby nie odchodziło ono od prawdy o dobru człowieka, ale by – zwłaszcza w sprawach trudniejszych – mogło pewną drogą dojść do prawdy i w niej trwać”. Mistrzem w zharmonizowaniu zatem naszych sumień z prawdą i dobrem, czyli z samym Panem Bogiem jako ich Pełnią, jest więc Kościół jako Bosko-ludzka wspólnota, „która uzdalnia każdego człowieka do osądzania i do rozpoznania właściwych sposobów urzeczywistniania siebie wedle swej pierwotnej prawdy” i to jest według Papieża w „Familiaris consortio” „wymaganiem nieodzownym i pierwszoplanowym”.

Katolicka teologia moralna – rękojmią Kościoła w doskonaleniu sumień

Jednym z najlepszych i przez wieki wypracowanych przez Kościół narzędzi duchowych w spieszeniu na pomoc człowiekowi ku jego własnej doskonałości bytu jest „teologia moralna, rozumiana jako odrębna dziedzina naukowej refleksji nad Ewangelią jako dar i przykazanie nowego życia, nad życiem ”prawdziwie w miłości„ (Ef 4,15), nad życiem Kościoła w świętości, w którym jaśnieje prawda o dobru doprowadzonym aż do doskonałości. Nie tylko dziedzina prawd wiary, ale także nierozerwalnie z nią związana dziedzina moralności stanowi przedmiot interwencji Magisterium Kościoła, którego zadaniem ”jest rozstrzyganie, poprzez wiążące sumienia wiernych sądy normatywne, czy dane działania ze swej natury są zgodne z wymogami wiary i przyczyniają się do jej ukazania w życiu, czy zaś są z nimi sprzeczne z powodu ich wewnętrznego zła„. Głosząc przykazania Boże i miłość Chrystusa, Magisterium Kościoła poucza wiernych także o szczegółowych i treściowo określonych nakazach i żąda od nich, by uważali je w sumieniu za moralnie obowiązujące. Wypełnia również doniosłą misję czuwania, ostrzegając wiernych przed ewentualnymi błędami, jakie im zagrażają – choćby tylko pośrednio – gdy ich sumienie nie potrafi uznać słuszności i prawdy zasad moralnych, których naucza Magisterium”. To zespolenie się człowieka wierzącego, ale także i przede wszystkim niewierzącego, z nauką moralną głoszoną przez reprezentantów Kościoła stanowi o ich pewności prawno-moralnej. Stąd warto przypominać współczesnym pokoleniom z ich państwowymi rządami, aby w kwestiach prawa i moralności zasięgały fachowości najwyższej, którą Kościół św. pragnie służyć wszystkim ludziom-pielgrzymom na ich drodze ku wiecznemu Niebu jako prawdziwej koronie życia opartemu na Boskim ładzie moralnym. W przeciwnym razie wystawiają siebie na ryzyko jego wiecznej utraty i totalnego zniewolenia cielesno-duchowego w diabelskim „Hadesie”, i to w nieskończoność złego istnienia.

7. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (7)

http://naszdziennik.pl/mysl/147943,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-7.html?t=9
Na tym etapie naszych systematycznych rozpraw nad koncepcją sumienia Świętego Papieża z naszej Ojczyzny Polski pragniemy rozważyć samą bytowość sumienia, tzn. jego duchowe istnienie oraz jego obiektywne, czyli niezależne od nas jako ludzi oraz uniwersalne i absolutnie każdego człowieka ziemi wiążące treści najwyższych nakazów i norm moralnych, jak np. Dekalog. Czym zatem jest to święte miejsce w człowieku, w którym Stwórczy Duch Najwyższego Pana wszechrzeczy pragnie być najintymniej i od momentu zaistnienia osoby ludzkiej w łonie matki aż po wieki wieków w Domu Niebios zjednoczony z nią węzłem Jego Miłości, miłującej Go swoją wolną wolą na gruncie właśnie jej prawdy w sensie moralnym?

Sumienie a jego materialistyczne negacje

Nauka tego św. Filozofa z Wadowic przypomina nam fakt, że sumienie jako „sanktuarium człowieka” jest „duchem”, a dokładniej władzą naszego ducha nazywaną także rozumem praktycznym, czyli odpowiedzialnym za ludzkie postawy moralne w myśli, słowie i czynie, tzn. w całej egzystencji osoby ludzkiej w kosmosie jako przedsionku Nieba.

Kryzysy moralne wszelkiego typu dzisiaj biorą się w tym aspekcie z materialistycznych ideologii oświecenia francuskiego i niemieckiego, skonkretyzowanych systemowo i historycznie w rewolucji francuskiej, przemysłowej w kapitalizmie i liberalizmie zachodnim, pozytywistycznej, proletariackiej w komunizmie zachodnim i wschodnim, socjalistyczno-rasistowskiej w nazizmie niemieckim, kulturowej nowej lewicy, postmodernizmu, a także w neomaterialistycznej rewolucji ideologii gender jako najradykalniejszej formie neomarksizmu globalnego.

Wszystkie nadmienione typy rewolucji ostatnich wieków i ich różne odmiany miały i wciąż mają za zadanie zanegować istnienie w człowieku stworzonego przez Objawionego Boga nieśmiertelnego ducha ludzkiego, a w konsekwencji zanegować prawdę o jego rozumie prawno-moralnym, czyli zniszczyć prawdę o sumieniu osoby ludzkiej, aby móc nim totalnie manipulować w celu jego „dekonstrukcji” (J. Derrida) i ostatecznie zagłady. Zakłamywanie tej prawdy o duchowym sumieniu jest procesem zagubienia, a zatem utraty orientacji i uniemożliwieniem człowiekowi jego drogi do osiągnięcia doskonałego „samopanowania i samoposiadania się”, będącymi według ks. kard. Karola Wojtyły wyznacznikami godnymi człowieka i spełniającymi go jako prawdziwy „obraz i podobieństwo” swojego Boskiego Stwórcy jako Boga-Ducha.

Obiektywność norm sumienia w każdym człowieku

Święty Jan Paweł II naucza jasno, iż „jeśli sumienie jest prawe, wówczas służy ono ’rozwiązywaniu w prawdzie tylu problemów moralnych, które narzucają się tak w życiu jednostek, jak i we współżyciu społecznym’. Wówczas to ’osoby i grupy ludzkie unikają ślepej samowoli i starają się dostosowywać do obiektywnych norm moralności’”. Tej obiektywności norm sumienia, czyli niezależności od kogokolwiek z ludzi, nie uczynił jakikolwiek człowiek, ponieważ nikt z ludzi nie stworzył siebie, a zatem nie mógł stworzyć norm naszego postępowania i działania. Te normy ukształtował sam Bóg na wzór samego siebie i Jego wiecznego Ładu, którym jest On sam. Stąd też kwestionowanie niestworzonych przez człowieka norm prawa i moralności jest w sumie kwestionowaniem realnego istnienia zarówno samego duchowego sumienia w nas, jak i istnienia Boskiego Pana i Stwórcy świata poza wszechświatem.

Powszechność norm sumienia w każdym człowieku

Powstaje uzasadnione pytanie w człowieku, czy te wspomniane obiektywne normy sumienia są w każdym z ludzi jako istotach myślących i wolnych. Jest to kwestia zarówno powszechności sumienia, jak i powszechności jego norm. Skoro pewne jest, że w każdym człowieku Bóg powołał do istnienia taki rozum praktyczny, który jest jego instancją prawno-moralną, to pewne jest i to, że wszyscy ludzie na świecie: we wszystkich pokoleniach i narodach, mają te same normy Boskiego porządku prawno-moralnego w sobie – także niezależnie od wyznawanej religii czy światopoglądu, łącznie z wszelkim ateizmem.

Co to bliżej oznacza? Święty Jan Paweł II odpowiada ludzkości: „Jest rzeczą słuszną i dobrą – zawsze i dla wszystkich – służyć Bogu, oddawać Mu należną cześć i prawdziwie szanować rodziców. Tego rodzaju normy pozytywne, które nakazują wypełnianie takich właśnie czynów i rozwijanie takich postaw, obowiązują powszechnie i są niezmienne: jednoczą wokół tego samego wspólnego dobra wszystkich ludzi żyjących w każdej epoce historycznej, stworzonych dla ’tego samego powołania i przeznaczenia’. Te uniwersalne i wieczyste prawa są odpowiednikiem wiedzy praktycznego rozumu i zostają zastosowane do konkretnych czynów poprzez osąd sumienia”.

Nie ma zatem człowieka, który by nie posiadał w swoim osobistym sumieniu tej wiedzy moralnej. Jeśli tak, to ktoś może słusznie zapytać, dlaczego niektórzy, jak np. arabscy terroryści twierdzą, że nie ma sumienia i nie istnieją jego normy? Tylko dlatego, że w swojej wolności nie chcą ich zaakceptować i nie chcą się nimi kierować. Wprost przeciwnie – oni są zdeterminowani, aby łamać własne sumienie, tzn. aby łamać Boskie prawa i nadużywać Boskich norm wpisanych w ich wszystkie sumienia, czego ewidentnym skutkiem jest śmierć milionów niwinnych ludzi i nierzadko ich samych. Problem ten polega wyłącznie na fałszywym rozumieniu i przeżywaniu swojej wolności, która nie chce ani prawdziwego Boga, ani prawdziwego sumienia oraz jego powszechnego porządku prawno-moralnego. Inne pytanie brzmi następująco: Od którego momentu życia człowiek jako człowiek otrzymuje te powszechne, czyli wszystkim ludziom wspólne prawa sumienia, tzn. światło ducha, aby poznać ład życia i mieć moc uwalniania się od ewentualnego czy realnego chaosu prawno-moralnego? Naturalnie od momentu stworzenia osoby ludzkiej w łonie matki, czyli od momentu poczęcia. Sprawa świadomości czy nieświadomości jest tutaj czymś zupełnie drugorzędnym, bo przecież świadomość jest tylko jedną z ogromnie wielu funkcji naszego ducha wraz z jego sumieniem. Papież Polak ukazuje tę drogę naszej ludzkiej prawości i moralności jako drogę uwewnętrznienia sobie tej powszechności kryteriów moralności w naszych sumieniach w konkretnym przeżywaniu naszego człowieczeństwa: „Podmiot działający”, czyli każdy z nas, „przyswaja sobie osobiście prawdę zawartą w prawie: przejmuje na własność tę prawdę swojego bytu poprzez czyny i związane z nimi cnoty” jako owoce permanentnej współpracy ludzkiego sumienia z Bogiem i Jego łaskami, który tylko dlatego wzywa nas, abyśmy czegoś nie czynili, ponieważ świat został skażony upadkiem anioła światłości, tj. grzechem jako złem.

A zatem normy Boskiego porządku nie są w swojej naturze negatywne jak duchy złe z szatanem na czele, lecz tylko w swojej zewnętrznej formie jako zakazy są negatywne, aby nie ulec złu jako złu, czyli przestrzegają z nieskończonych głębin Boskiej Dobroci przed złem, które może doprowadzić każdego człowieka ulegającego temu złu do dramatu bez granic, i to na wieki. „Zły” jako „ojciec kłamstwa” jest przecież definitywnie i z wolnego wyboru zły, a nie z racji stworzenia go takim przez samego Boga, stąd twierdzenie o „pustym piekle” jest ewidentną i dla każdego być może najniebezpieczniejszą herezją. Ojciec Święty naucza bowiem: „Normy negatywne prawa naturalnego mają moc uniwersalną: obowiązują wszystkich i każdego, zawsze i w każdej okoliczności. Chodzi tu bowiem o zakazy, które zabraniają określonego działania semper et pro semper, bez wyjątku, ponieważ wyboru takiego postępowania w żadnym przypadku nie da się pogodzić z dobrocią woli osoby działającej, z jej powołaniem do życia z Bogiem i do komunii z bliźnim. Nikomu i nigdy nie wolno łamać przykazań, które bezwzględnie obowiązują wszystkich do nieobrażania w drugim człowieku, a przede wszystkim w samym sobie, godności osoby wspólnej wszystkim ludziom”. W tym względzie Kościół Chrystusowy zbudowany na św. Piotrze stale towarzyszy człowiekowi i „zawsze naucza, że nie należy nigdy popełniać czynów zabronionych przez przykazania moralne, ujęte w formie negatywnej w Starym i Nowym Testamencie. Jak widzieliśmy, sam Jezus potwierdza, że zakazy te nie mogą zostać zniesione: ’Jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania […]: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie’ (Mt 19,17-18)”. Należy ten Głos Boga żywego w naszych sumieniach uszanować, aby po prostu żyć, i to żyć wiecznie. Jaki zdrowy duch prawego anioła i prawego człowieka nie chce żyć ze swoim Panem w wieczności? Takich nie ma. Wszystkie stworzone, rozumne i wolne istoty prawe moralnie pragną i realizują swoje wspólne życie z Najświętszym Zbawicielem świata.

Niezmienność norm sumienia w każdym człowieku

Jakże bezcenna jest nauka papieska o absolutnym charakterze Boskich norm sumienia ludzkiego, czyli o ich niezmienności, co oznacza, iż wiążą one każdego w sumieniu zawsze: i w czasie, i w wieczności powinny one stanowić naturę ludzkich myśli, słów i czynów: „Wielka wrażliwość, jaką przejawia współczesny człowiek wobec uwarunkowań historycznych i kultury, skłania niektórych do kwestionowania niezmienności prawa naturalnego, a tym samym istnienia ’obiektywnych norm moralności’, które podobnie jak w przeszłości obowiązują wszystkich ludzi pokoleń współczesnych i przyszłych: czyż bowiem można głosić powszechną ważność i trwałość jakichś racjonalnych rozstrzygnięć normatywnych sformułowanych w przeszłości, kiedy nie przewidywano jeszcze postępu, który miał się dokonać w dziejach ludzkości?”.

Warto sobie w tym miejscu uzmysłowić, że postulowana dzisiaj prawie powszechnie procesualność rzeczywistości, innymi słowy zamiana rzeczywistości na permanentną ewolucję, jest takim typem myślenia, który doprowadza wielu współczesnych nam ludzi do próby wyeliminowania prawdy zarówno o substancjalnej niezmienności ludzkiego ducha z jego sumieniem oraz jego normami prawno-moralnymi, jak i do próby wyeliminowania Boga jako Wiecznego, a tym samym wiecznie Niezmiennego z horyzontu ludzkiego życia, poznania i działania. Potęga ducha człowieka i jego sumienia jest obiektywnie, powszechnie i niezmiennie wielka, ale ilu ludzi pragnie trwać na drodze zwycięstwa w dobru, pozostaje osobistą odpowiedzią każdego ludzkiego sumienia. Oby każdy człowiek uzyskał status wiecznego zwycięzcy w Bogu Objawienia, czyli status niezmiennie niebiańskiego szczęścia.

8. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (8)

http://naszdziennik.pl/polska-kraj/148839,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-8.html?t=9
W dyskusji nad sumieniem jednym z jej najbardziej delikatnych aspektów jest pytanie o to, czy sumienie wraz ze wszystkimi zasadami i normami postępowania ma charakter wiążący, tj. imperatywny? Innymi słowy, czy te Boże przykazania tworzące treść prawa naturalnego muszą być przez człowieka zawsze respektowane, czy też może się on od nich dyspensować, jak niektórzy – nawet katoliccy teologowie – twierdzą choćby w kontekście debaty nad małżeństwem i rodziną, że możliwe jest udzielenie sakramentów świętych, takich jak Pokuta i Eucharystia osobom rozwiedzionym i żyjącym w związkach z osobami trzecimi, co przecież ewidentnie godzi w podstawowe normy Dekalogu istniejącego w każdym ludzkim rozumie – także w każdym nieochrzczonym człowieku.

Obiektywna „imperatywność” ludzkiego sumienia

Papież Polak jednoznacznie naucza, iż „podobnie jak samo prawo naturalne i każda wiedza praktyczna, także sąd sumienia ma charakter imperatywny: człowiek powinien działać zgodnie z nim. Jeżeli działa wbrew temu sądowi albo jeśli popełnia określony czyn, nie będąc pewnym, czy jest on słuszny i dobry, zostaje potępiony przez własne sumienie stanowiące bezpośrednią normę osobistej moralności”.

Skoro nasze sumienie „uczestniczy” w Prawie Boga jako Najwyższego Prawodawcy, to decyzja każdego człowieka wraz ze wszystkimi postawami jest tylko wtedy prawno-moralnie dobra czy słuszna, jeżeli jest zgodna z tym Boskim porządkiem, tzn. jeżeli osoba ludzka żyje według tegoż ładu „z góry”. A zatem „powinność”, czyli „obowiązek” adekwatny względem wyznaczającego jego kształt prawa, charakteryzuje istotę bytowości sumienia ludzkiego. Obowiązywalność prawa przynależy więc do jego struktury i koresponduje genialnie z tak ukształtowanym przez Stwórcę Boga sumieniem każdego człowieka, a nie jest pozostawiona jakiemuś swawolnemu wyborowi subiektywistycznie pojętego rozumu praktycznego osoby ludzkiej, co twierdzą w zasadzie wszyscy pozytywiści prawni, idealiści, egzystencjaliści, socjaliści czy komuniści, a także naziści, faszyści i inni ideolodzy.

Do niektórych z nadmienionych systemów ideologicznych, relatywizujących zarówno prawo jako prawo, jak również jego wiążącą naturę, odwoływała się podczas ostatniego Synodu poświęconego małżeństwie i rodzinie część ojców synodalnych z ks. kard. Walterem Kasperem na czele, bazującym w rozumieniu prawa na subiektywizmie idealistycznym Hegla i Schellinga, co słusznie większość odrzuciła jako poglądy sprzeczne z nauczaniem Magisterium Kościoła św. Jeżeli Dekalog jako prawo Boskiego Prawodawcy obowiązywałby człowieka tylko „od czasu do czasu”, to byłby rzeczywiście zbędny, ale na szczęście osoby ludzkiej zarówno w czasie, jak i w wieczności jest on bezwarunkowo wiążący.

„Godność” człowieka domaga się „obowiązywalności” norm prawnych w sumieniu

Ojciec Święty z Polski przy uzasadnieniu powinnościowego charakteru prawa i moralności wskazuje na istotną właściwość naszej rozumnej, wolnej i osobowej natury, tj. na „godność” całego człowieka, a także na „godność” „tej rozumowej instancji oraz autorytet jej głosu i osądów”, które „wypływają z prawdy o moralnym dobru i złu, w którą sumienie ma się wsłuchiwać i ją wyrażać. Prawdę tę wskazuje ’prawo Boże’, uniwersalna i obiektywna norma moralności. Sąd sumienia nie ustanawia prawa, ale poświadcza autorytet prawa naturalnego i praktycznego rozumu w odniesieniu do najwyższego dobra, które pociąga człowieka, tak że przyjmuje on jego przykazania”.

Wprawdzie często używa się pojęcia „godność”, gdy chodzi o podkreślenie praw człowieka, ale rzadko twierdzi się np. w środowiskach prawników (teoretyków i praktyków), że nie tylko godność ludzka, lecz także wypływające z niej prawa są wiążące dla każdego typu ludzkiego istnienia i działania. Niezależnie od rodzaju prawa, czy jest to prawo wieczne, naturalne czy ludzkie, tzn. stanowione przez państwa, posiada ono w sobie powinność, i ile jest prawem słusznym, czyli zgodnym z prawem Bożym i naturalnym. Tak zatem rozumiane prawo pozytywne jest tylko wtedy wiążące, jeżeli nie sprzeciwia się prawu naturalnemu, w przeciwnym razie nie obowiązuje człowieka w sumieniu.

Powstaje zasadne pytanie, czy godność żony lub męża z sakramentalnego małżeństwa, którzy zostali zdradzeni, czy opuszczeni przez drugiego współmałżonka, będąc przekonanymi w sumieniu o ważności ich związku małżeńskiego, mają prawo do „stwierdzenia nieważności” ich małżeństwa w sensie prawa kościelnego czy do „rozwodu” w sensie prawa cywilnego w Polsce? Otóż ta ich wprawdzie nabyta poprzez sakrament małżeństwa, ale z racji ważnie i godziwie zawartego sakramentu małżeństwa nieutracalna godność sprawia, że taka osoba ani nie ma prawa do wspomnianego „stwierdzenia nieważności” w Kościele, ani do „rozwodu” w prawie polskim? Dlaczego?

Właśnie ze względu na rzecz najważniejszą, a mianowicie na ich powinnościowy status jako żony czy męża i nabudowaną na nim godności małżonka, która jest tylko i wyłącznie dopiero wskutek śmierci jednego ze współmałżonków utracalną, wcześniej pozostaje wiążąca, niezależnie od wielkości dramatu cierpienia i krzyża istniejącego małżeństwa. Taka jest potęga godności każdego człowieka w małżeństwie sakramentalnym oraz przynależąca do niej nie mniejsza potęga powinności względem osoby współmałżonka aż do jego lub własnej śmierci. Wcześniej ani sądom Kościoła Chrystusowego, ani sądom Państwa Polskiego nie wolno orzekać ważnego związku małżeńskiego za nieważny, bo stałoby to w sprzeczności z nauką Chrystusa o godności małżeństwa i jego nierozerwalności, czyli o powinności ocalenia go, wspierania i ochraniania na sposób możliwy dla Kościoła i Rzeczypospolitej Polskiej, która w 30 art. Konstytucji też naucza, iż „przyrodzona i niezbywalna godność stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”.

„Obowiązywalność” prawa w sumieniu ze względu na jego doskonałość

Pan Bóg nie jest Stwórcą przypadkowym, lecz wprost przeciwnie, stwarza wciąż doskonałe stworzenie i daje mu doskonałe prawa, które określają całe jego życie, bo tylko wtedy jasne jest, że wiecznie doskonały Bóg w Trójcy Świętej Jedyny jest Kreatorem, który zarówno człowieka, jak i jego sumienie stwarza według Jego odwiecznej Mądrości i Miłości. Dlatego też prawdziwa jest nauka ostatniego Soboru inspirującego ludzkość do afirmacji siebie jako stworzenia Bożego, a tym samym do przyjęcia sumienia z wiążącym charakterem prawa z rąk samego Boga: „Sumienie nie jest więc autonomicznym i wyłącznym źródłem stanowienia o tym, co dobre i złe; głęboko natomiast jest w nie wpisana zasada posłuszeństwa względem normy obiektywnej, która uzasadnia i warunkuje słuszność jego rozstrzygnięć nakazami i zakazami, leżącymi u podstaw ludzkiego postępowania”. Człowiek dlatego nie może sobie lub innym dać prawa, czyli z tej racji nie może posiadać absolutnej autonomii, że nie potrafi sam siebie stworzyć, ponieważ nie jest Panem Bogiem. Stąd oczywiste jest dla jego prawego rozumu, aby swoje życie kształtować w oparciu o taki ład prawno-moralny, aby harmonizował z prawem Boga Najwyższego, gwarantującym mu drogę do prawdziwej pełni życia i wszelkiej doskonałości i tutaj na ziemi, i tam, w wiecznym Niebie.

„Czyń dobro, a unikaj zła” – imperatywem Boga Objawionego w prawym sumieniu ludzkim

Święty Jan Paweł II naucza bardzo jasno, iż fundamenty prawa stworzone przez Boskiego Stwórcę i podarowane każdemu człowiekowi, aby z ich pomocą osiągnął dobro swojego życia: „Osąd sumienia jest osądem praktycznym, to znaczy sądem, który wskazuje człowiekowi, co powinien czynić lub czego unikać, albo że ocenia czyn już przezeń dokonany. Jest osądem konkretnej sytuacji opartym na racjonalnym przeświadczeniu, że należy miłować i czynić dobro, a unikać zła. Ta pierwsza zasada rozumu praktycznego należy do prawa naturalnego, stanowiąc wręcz jego fundament, wyraża bowiem owo pierwotne rozumienie istoty dobra i zła, będące odblaskiem stwórczej mądrości Boga, które niczym niezniszczalna iskra (scintilla animae) rozjaśnia serce każdego człowieka. Podczas gdy prawo naturalne zawiera obiektywne i powszechne normy dotyczące dobra moralnego, to sumienie jest zastosowaniem prawa do konkretnego przypadku, dzięki czemu prawo staje się dla człowieka wewnętrzną regułą, wezwaniem do czynienia dobra w konkretnej sytuacji”.

Warto podkreślić, iż jednym z najważniejszych kryteriów prawości ludzkiego sumienia jest akceptacja imperatywności prawa Bożego danego człowiekowi, który generalnie i konkretnie może spełniać się jako człowiek na fundamencie dobra, w przeciwnym razie, czyli poprzez relatywizację swojego wiążącego charakteru sumienia, skazuje siebie na deformację i degradację moralną i każdą inną aż po niebezpieczeństwo utraty wiecznej szczęśliwości życia z Bogiem twarzą w Twarz. Sumienie jest więc tą instancją ludzkiego rozumu, która ostatecznie rozstrzyga dobroć lub złość ludzką, jak naucza nas wielki Rodak na Stolicy Piotrowej: „Sumienie formułuje zatem obowiązek moralny w świetle prawa naturalnego: jest to obowiązek czynienia tego, co człowiek poprzez akt sumienia poznaje jako dobro powierzone mu tu i teraz. Charakter uniwersalny prawa i powinności nie zostaje zniesiony, ale raczej potwierdzony przez fakt, że rozum określa ich zastosowanie w konkretnej sytuacji. Osąd sumienia jest ’ostateczną’ instancją, która orzeka o zgodności konkretnego zachowania z prawem; formułuje on normę bezpośrednią moralności dobrowolnego aktu, a tym samym dokonuje ’zastosowania prawa obiektywnego do konkretnego przypadku’”.

A zatem troska o prawość sumienia należy do priorytetowych na drodze odnowy Polaków i Polski dzisiaj, i w tym nikt i nic nas nie może i nie potrafi zastąpić. Trwać powinniśmy jako katolicki Naród na straży prawości sumień wszystkich w Rzeczypospolitej Polskiej – także prawości Trybunału Konstytucyjnego RP, by nie orzekał w sprzeczności z Konstytucją RP, jak miało to miejsce m.in. w kwestii funduszy OFE; strzec je pilnie przed każdą deformacją ideologiczną i bronić ich opcji dobra, bo tylko na drodze sumienia poświęconego Dobru Najwyższego Pana i dobru tego życia Polska będzie Polską, a Polak Polakiem według zamysłu Boskiego Władcy i zarazem Króla Polski oraz całego wszechświata.

9. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (9)

http://naszdziennik.pl/mysl/149239,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-9.html?t=9

Jednym z ważniejszych aspektów zagadnienia sumienia ludzkiego jest kwestia prawdy jako drogi do dobra i pozostałych doskonałości dla całego bytowania osoby ludzkiej, czyli jej osobistego życia i wszelkiego działania. Można postawić tezę, że w pewnym sensie to, kim jest ostatecznie człowiek, rozstrzyga się w jego relacji do prawdy będącej duchową bramą istnienia człowieka w jego sumieniu.

Tak jak w rozumie teoretycznym chodzi o poznanie prawdy o rzeczywistości Boga, człowieka i świata, tak w sumieniu jako rozumie praktycznym chodzi o to, jak być powinno, względnie jak człowiek powinien postąpić, aby stać się moralnie (tzn. także praktycznie) człowiekiem świętym według pierwotnego planu stworzenia osoby ludzkiej przez wiecznie Świętego Boga jako Kreatora. Czas i przestrzeń tego kosmosu dane są każdemu człowiekowi jako ramy życia, aby właśnie w nich zrealizować siebie w prawdzie oraz dopomóc drugiemu we wzroście ku osobistej świętości.

„Źródłem godności sumienia jest zawsze prawda”

Czy można być w pełni człowiekiem poza prawdą lub wbrew prawdzie? Święty Jan Paweł II występuje jako orędownik sumienia prawego, czyli opartego na niekwestionowalnej prawdzie, do której przecież każdy z ludzi globu jako istota rozumna jest z natury swojej rozumności zdolny: „W przypadku sumienia prawego mamy do czynienia z przyjętą przez człowieka prawdą obiektywną, natomiast w przypadku sumienia błędnego – z tym, co człowiek subiektywnie uważa mylnie za prawdę. Nie wolno jednak nigdy mylić błędnego ’subiektywnego’ mniemania o dobru moralnym z prawdą ’obiektywną’, ukazaną rozumowi człowieka jako droga do jego celu, ani też twierdzić, że czyn dokonany pod wpływem prawego sumienia ma taką samą wartość jak czyn, który człowiek popełnia, idąc za osądem sumienia błędnego”.

Zarówno „prawość”, jak i „błąd” moralny zakładają istnienie prawdy, w przeciwnym razie zatraciłyby swój sens. Bez prawdy nie byłoby bowiem ani prawości, ani błądzenia, lecz po prostu chaos postaw, co sprzeciwia się Bogu jako Wiecznemu Prawodawcy i Jego Wiecznemu Porządkowi, będącemu przecież Wieczną Prawdą, czyli absolutną zgodnością Jego Życia z Jego Rozumem Boskim. Tylko upadły „duch nieprawości” i „kłamstwa”, tzn. diabeł, jest uosobieniem anarchii piekielnej i każdy, kto w państwie czy Kościele św., w nauce, sztuce, polityce, gospodarce czy handlu wprowadza anarchię, jest zniewolony tym „ojcem kłamstwa” i poprzez to zatraca swoją godność „dziecka Bożego” z sumieniem-darem Boga Przenajświętszego, ponieważ tylko na fundamencie prawdy mamy do czynienia z respektowaniem prawości ludzkiego sumienia i jego wrodzonej godności bytowej.

Co czynić w obliczu takich systematycznych prób i procesów zniewoleń ludzkich sumień dzisiaj – także w naszej katolickiej Polsce?

Konieczność permanentnego oczyszczania sumień światłem Prawdy Najwyższego

Łatwo się usprawiedliwiać, że „nie potrafimy poznać prawdy do końca” i dlatego „nasze postępowanie nie jest prawe”, ale powstaje pytanie, czy zadaliśmy sobie tyle trudu, aby poznać prawdę i żyć nią na co dzień. Papież Polak nie przestaje uwrażliwiać nas na konieczność pracy nad sumieniem i jego przyjaźnią z prawdą, która czasami kosztuje człowieka wiele wyrzeczeń i ofiar, ale wszystko po to, by być coraz doskonalszym człowiekiem prawego sumienia: „Zło dokonane z powodu niepokonalnej niewiedzy lub niezawinionego błędu sumienia może nie obciążać człowieka, który się go dopuścił, ale także w tym przypadku nie przestaje być złem, nieporządkiem w stosunku do prawdy o dobru. Co więcej, dobro nierozpoznane nie przyczynia się do wzrostu moralnego osoby, która je czyni, gdyż jej nie doskonali i nie pomaga jej zwrócić się ku najwyższemu dobru. Tak więc zanim znajdziemy łatwe usprawiedliwienie, zasłaniając się własnym sumieniem, powinniśmy rozważyć słowa Psalmu: ’kto jednak dostrzega swoje błędy? Oczyść mnie od tych, które są skryte przede mną’ (Ps 19 [18],13). Istnieją winy, których nie dostrzegamy, ale które mimo to nie przestają nimi być, ponieważ to my nie chcieliśmy dotrzeć do światła (por. J 9,39-41), co obciąża nas moralnie i zadłuża względem wprawdzie Miłosiernego, ale równocześnie wiecznie Sprawiedliwego Pana i Boga.

Niezmienność prawdy o sumieniu ludzkim w obliczu zmian w kosmosie i kulturze

Nierzadko zdarza się w namyśle niektórych ludzi nad sumieniem, że zmiany dokonujące się w świecie przyrody, a tym samym w cielesności człowieka oraz w jego dziełach, czyli w kulturze, są dla nich podstawą do relatywizacji niezmiennej prawdy o ludzkim sumieniu jako pochodzącym od Boskiego Stwórcy i prawdy o niezmiennych zasadach moralnych, jak np. Dekalog.

Sprzeciwia się tej opinii nauka Papieża z Polski, który zobowiązuje każdą i każdego do odkrycia niezmiennych prawd w porządku prawno-moralnym, ponieważ one realnie istnieją i to paradoksalnie w każdym ludzkim sumieniu – także w tych, którzy je odrzucają, a nawet zwalczają, twierdząc m.in., że tym samym ”ratują demokrację„: ”Oczywiście, należy poszukiwać i znajdywać coraz właściwsze ujęcia uniwersalnych i trwałych norm moralnych, aby bardziej odpowiadały one różnym kontekstom kulturowym, by zdolne były lepiej wyrażać ich niezmienną aktualność w każdym kontekście historycznym, by pozwalały prawidłowo rozumieć i interpretować zawartą w nich prawdę. Ta prawda prawa moralnego, podobnie jak prawda ’depozytu wiary’, ujawnia się stopniowo w ciągu stuleci: wyrażające ją normy w swej istocie pozostają w mocy, muszą jednak być uściślane i definiowane ’eodem sensu eademque sententia’ w świetle historycznych okoliczności przez Magisterium Kościoła, którego decyzję poprzedza i wspomaga proces ich odczytywania i formułowania dokonujący się w umysłach wierzących i w ramach refleksji teologicznej„. Wynika to po prostu z tego, że człowiek nie jest Panem Bogiem i potrzebuje czasu, ale także systematyczności w zgłębianiu prawdy o ładzie życia, nie może się od tego wysiłku zdyspensować, jeżeli pragnie pozostać, względnie stawać się, coraz bardziej człowiekiem w sensie moralnym.

Czy człowiek sam, czyli z natury swojej, jest w stanie osiągnąć doskonałą prawość moralną?

Ostateczna prawdziwość ludzkiego sumienia wymaga światła Bożej łaski w postaci wiary

Nie było epoki w dziejach historii ludzkiego poznania świata, aby postawione pytanie nie pojawiło się w jakiejś postaci, wskazując na konieczność pomocy Boskich mocy we wspinaczce człowieka jako istoty moralnej na szczyty doskonałości bytowej. Jan Paweł II Wielki daje na to jasną odpowiedź: ”Powołani do zbawienia poprzez wiarę w Jezusa Chrystusa, ’światłość prawdziwą, która oświeca każdego człowieka’ (J 1,9), ludzie stają się ’światłością w Panu’ i ’dziećmi światłości’ (por. Ef 5,8) i uświęcają się przez ’posłuszeństwo prawdzie’ (por. 1 P 1,22)„.

Pełnia ludzkiej świętości dokonuje się w ścisłej współpracy człowieka sumienia z łaską Boga, stąd zasadna jest katolicka zasada: ”Natura et gratia„ (”natura i łaska„). Jeżeli zatem zabraknie albo pracy samego człowieka w jego naturze rozumnej i wolnej w pracy nad sobą, albo łaski Bożej, albo obydwóch zasad, to nie będzie doskonałości ludzkiej w aspekcie moralności. Dlaczego posłuszeństwo właśnie Bogu jako Prawdzie jest aż tak decydujące, aby stać się ”świętym, jak On jest Święty„?

”Posłuszeństwo„ Prawdzie Boga – konieczne dla uzyskania i ocalenia prawdy sumienia

Skoro Bóg Objawiony w Jezusie z Nazaretu jest Stwórcą człowieka, to tylko na drodze posłuszeństwa Jemu jako Władcy i Królowi człowiek może uzyskać kształt sumienia godny jego Kreatora. Przecież przez ”nieposłuszeństwo jednego grzech wszedł na świat„, tak też przez ”posłuszeństwo„ ”nowego Adama„, czyli Chrystusa jako Boga-Człowieka powróciła utracona przez ludzkość łaska uświęcająca. Czy taka dwutorowa droga ludzkiego sumienia jest drogą łatwą? Papież nie ma wątpliwości, że ”to posłuszeństwo nie zawsze jest łatwe. W następstwie tajemniczego grzechu pierworodnego, popełnionego za poduszczeniem Szatana, który jest ’kłamcą i ojcem kłamstwa’ (J 8,44), człowiek ustawicznie doznaje pokusy, by odwrócić wzrok od Boga żywego i prawdziwego i skierować go ku bożkom (por. 1 Tes 1,9), przemieniając ’prawdę Bożą w kłamstwo’ (por. Rz 1,25); przytępia to również jego zdolność poznawania prawdy i osłabia wolę poddania się jej. W konsekwencji człowiek, ulegając relatywizmowi i sceptycyzmowi (por. J 18,38), zaczyna szukać złudnej wolności poza samą prawdą„, której tam nigdy nie znajdzie, ponieważ jej tam nie ma. Szatan zamienił ”królestwo prawdy„ na swoje potępione przez niego samego ”królestwo kłamstwa„, którego najważniejszym celem jest zabić każdą napotkaną bytowość, bo to jest istotą kłamstwa, które ”ugruntowało„ krainę nieskończonej śmierci, co jest paradoksem wszystkich paradoksów. Czy w tym zmaganiu z takim antyduchem dziejów grzechu ludzkie sumienie może ponieść porażkę?

Prawda sumienia jest niezniszczalna do końca przez ducha czasu i świata

Gdyby Bóg stworzył człowieka np. na drodze ewolucji, to byłby słabym stworzeniem, przeznaczonym z natury, aby stać się materiałem rozwoju wyższego od niego gatunku istot żywych, ale tak nie było i nie jest. Dlatego też teza papieska jest zgodna z nauczaniem moralnym Kościoła katolickiego: ”Ciemności błędu i grzechu nigdy jednak nie zdołają do końca zgasić w człowieku światła Boga Stwórcy. W głębi serca stale tęskni on za absolutną prawdą i pragnie w pełni ją poznać, czego wymownym dowodem są niestrudzone poszukiwania, jakie człowiek prowadzi na każdym polu i w każdej dziedzinie. Jeszcze dobitniej tego dowodzi jego poszukiwanie sensu życia. Rozwój nauki i techniki bowiem, choć stanowi wspaniałe świadectwo inteligencji i wytrwałości człowieka, nie odpowiada jeszcze na ostateczne pytania religijne ludzkości, ale raczej jest dla niej bodźcem, by podjąć najboleśniejsze i rozstrzygające zmagania, które toczą się w sercu i sumieniu„.

Człowiek sumienia ma odwagę egzystencji z powyższych racji, a mianowicie, że Prawda Boska jest zawsze zwycięska i nasze zwycięstwa życia mają w Niej swoje źródło życia i źródło doskonałego działania, niezależnie od trudów, które człowiek w swoim sumieniu musi podjąć i potrafi je przezwyciężyć. Niekiedy nie znamy okoliczności tych moralnych zwycięstw – nawet tych z pozoru najtragiczniejszych, jak świadectwo męczeństwa za Prawdę, gdyby nie zaistniała ta najwyższego formatu konfrontacja prawdy z kłamstwem. Czy znalibyśmy dzisiaj na całym globie św. Maksymiliana Marię Kolbego czy bł. ks. Jerzego Popiełuszkę, jeżeli niemieccy naziści i komunistyczni zbrodniarze PRL nie dokonaliby na ich Osobach aktów zbrodni? To nie jest argument za jakimkolwiek usprawiedliwianiem takich zbrodni, lecz jedynie fakt świadczący o zawsze zwycięskim człowieku Bożym.

Sejm, Senat, Prezydent i Trybunał Konstytucyjny RP mają ten sam obowiązek prawno-moralny stania na straży prawdy o prawości sumień wszystkich Polaków

Nauczanie św. Jana Pawła II wyostrza ducha powinności ”reprezentantów„ Narodu Polskiego, którzy w jego imieniu oraz w Imieniu Boga jako niebiańskiego Króla sprawują władzę w Rzeczypospolitej. Jego słowa odnoszą się oczywiście do wszystkich polityków świata, ale my je przytaczamy w kontekście naszego Państwa: ”Gdy większość parlamentarna lub społeczna uchwala, że zabicie jeszcze nienarodzonego życia ludzkiego jest prawnie dopuszczalne, choćby nawet pod pewnymi warunkami, to czyż nie podejmuje tym samym decyzji ’tyrańskiej’ wobec najsłabszej i najbardziej bezbronnej ludzkiej istoty? Sumienie powszechne słusznie wzdryga się w obliczu zbrodni przeciw ludzkości, które stały się tak smutnym doświadczeniem naszego stulecia. Czyż te zbrodnie przestałyby być zbrodniami, gdyby nie popełnili ich pozbawieni skrupułów dyktatorzy, ale gdyby nadała im prawomocność zgoda większości?„. Dlaczego nie ”większość„ decyduje o prawdzie, bo po prostu ”ilość„ zawdzięcza swoje istnienie ”Prawdzie„ Trójcy Świętej, a zatem zawsze prawda góruje nad ilościami, co oznacza w odniesieniu do prawdy o każdym człowieku: nienarodzonym i narodzonym, zdrowym i chorym, młodym i sędziwym, że każdy polityk winien jest mu bezwzględny respekt. Takiej postawy oczekuje z całą pewnością gros Polaków, którzy wspierać będą tylko polityków polskich o prawych sumieniach, ponieważ tylko tacy zasługują na miano ”polityka„ – ”sługi„ dobra wspólnego Rzeczypospolitej Polskiej.

10. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (10)

http://naszdziennik.pl/mysl/149929,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-10.html?t=9
Skoro stwierdziliśmy za Ojcem Świętym z Polski, że człowiek jest doskonały wtedy, gdy postępuje zgodnie ze swoim sumieniem, ale określonym w swojej naturze przez prawdę, to tylko w wierności prawdzie można więc mówić o postawie godnej człowieka, czyli o „człowieku sumienia”. Natomiast każda forma sprzeczności, względnie jakiejkolwiek niezgodności osoby ludzkiej wobec prawdy wyklucza uznanie go za prawego i sumiennego. Co więcej, nawet jego własne sumienie mówi mu o tym w jego duchowym wnętrzu i staje się tym samym jego pierwszym sędzią.

Obecny spór o Trybunał Konstytucyjny jest w gruncie rzeczy sporem o prawdę sumienia jako podstawę porządku konstytucyjnego w Polsce, o prawdę sumienia jako fundament wszystkich aktów orzecznictwa Trybunału oraz o prawdę sumienia jako ostoję Narodu i społeczeństwa. Także Prezydent RP, mając wątpliwości co do praworządności ducha lub litery poszczególnych zapisów ustawowych, może korzystać z zagwarantowanej „każdemu” w art. 53 Konstytucji RP „wolności sumienia” i jak się w świetle orzeczenia Trybunału okazało, Prezydent słusznie, czyli praworządnie, postąpił, nie przyjmując ślubowania od tych Kandydatów na sędziów TK, którzy zostali wybrani na gruncie poważnego zranienia porządku naszej polskiej Konstytucji. Trybunał Konstytucyjny jest także zobligowany naszą Konstytucją do respektowania tego artykułu względem Osoby Prezydenta Polski, w przeciwnym razie sam złamie porządek konstytucyjny.

W tym kontekście szokujący jest fakt, iż tzw. ratownicy „demokracji” w naszym Państwie, którzy jeszcze nie tak dawno systemowo zamykali usta Narodowi, ani jednym słowem nie nadmieniają kwestii prawdy w stanowieniu i interpretacji prawa i dlatego rozmijają się z racji przyjętych przesłanek ideologicznych (głównie neomarksistowskich i neoliberalnych) z istotą obecnego sporu prawnego i nie stanowią nadziei, lecz zasadnicze niebezpieczeństwo dla polskiej racji stanu – także na forum międzynarodowym, o czym świadczy ich moralnie negatywny akt donosu do Unii Europejskiej na Rząd Rzeczypospolitej Polskiej, będący typem zdrady polskości, czyli zdradą prawdy o Polsce dzisiaj. Jak się tego wystrzec? Co należy czynić, aby tworzyć polskość, a nie ją osłabiać czy niszczyć?

Sumienie bogate prawdą kształtuje wolność

Sumienie bogate prawdą stanowi podstawę do kształtowania się wolności ludzkiej w kierunku dobra, bo tylko w decyzji człowieka sumienia na program dobra i jego permanentną konkretyzację na każdym poziomie myślenia, języka i czynu okazuje się on człowiekiem prawdziwie wolnym „do” dobra jako dobra. Innymi słowy, osoba ludzka w opcji dobra nie tylko potwierdza siebie jako sumienną, lecz, co więcej, rozwija się jako istota moralna, poszerzając tym samym, czyli poprzez dobro, swoją przestrzeń bycia wolną. Papież z Polski powraca chętnie do „podstawowego pytania, które młodzieniec z Ewangelii postawił Jezusowi: ’Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?’. Posłany przez Jezusa, aby głosić Ewangelię i ’nauczać wszystkie narody […] ucząc je zachowywać wszystko, co On przykazał’ (por. Mt 28,19-20), Kościół udziela dziś tej samej odpowiedzi, co niegdyś Nauczyciel: światło i moc w niej zawarte zdolne są rozstrzygnąć najbardziej sporne i skomplikowane kwestie. To samo światło i moc każe Kościołowi nieustannie rozwijać refleksję moralną w kontekście interdyscyplinarnym, co jest niezbędne zwłaszcza ze względu na nowe problemy”.

Kościół Chrystusowy jest w ostatnich 2000 lat najdoskonalszym nauczycielem wolności człowieka, tzn. uczy ludzi bycia wolnymi w Chrystusie jako Objawionej i Wiecznej Wolności Syna Bożego, będącego, jak Bóg Ojciec i Duch Święty, zarazem Wieczną Miłością, czyli Boską Dobrocią. Tak sam Bóg określa wiecznie wolność swoją, czyli ON wiecznie jest „Dobry” i pełen „Miłości”. Czy tak myślą zwolennicy koncepcji „demokracji” Marksa i Engelsa np. w dzisiejszej Polsce?

Instytucje zniewalania i deprawacji ludzkich sumień

Marksistowska „demokracja” odrzuca wiecznie wolnego Boga chrześcijańskiego i w Jego miejsce wprowadza „państwo demokratyczne” jako „państwo ateistyczne” i „demokratycznie” (obojętnie, czy większościowo, czy mniejszościowo) pragnie określać całą rzeczywistość wbrew Prawdzie Boskiej, wbrew Miłości i Dobroci Boskiej, wbrew Prawu Bożemu i dlatego tak jak marksizm-leninizm nigdy nie był prawym nauczycielem wolności ludzkiej, tak też ta ideologia, podobnie jak liberalizm, który twierdzi, że „wybrane” jednostki są wolne, ale wedle swawoli ideologii liberalizmu i nie dla dobra wspólnego jako celu wolności obywatelskiej, lecz tylko dla dobra wspomnianych „wybranych”, jest w stanie dla swojego materialnego lub innego typu powodzenia doczesnego zbudować cmentarzyska z setkami milionów nadużytych przez nich istnień ludzkich, czego przykładem są m.in. w sensie polskim miliony prześladowanych i wypędzonych politycznie w PRL czy gospodarczo w III RP Polaków, a w sensie globalnym Naród Chin. O czym świadczą te procesy – także prawno-moralne?

Zniewalanie sumień zakłada negację katolickiej nauki o prawie naturalnym jako porządku wolności ludzkiej

Sumienie i wolność tworzą nierozerwalny splot duchowy dla wzrostu człowieka ze wszystkim, co go stanowi. A zatem każda próba ideologiczna niszczenia tej życiodajnej symbiozy rozumu i wolnej woli, czyli sumienia i wolności, bazuje na odrzuceniu porządku życia ustanowionego przez Boskiego Stwórcę, o czym pisze Jan Paweł II: „W ten sposób odrzuca się tradycyjną doktrynę o prawie naturalnym, o powszechności i niezmiennej ważności jej nakazów; uważa się, że niektóre elementy nauczania moralnego Kościoła są po prostu nie do przyjęcia; że Magisterium może się wypowiadać w kwestiach moralnych tylko po to, by ’zachęcać sumienia’ i ’proponować wartości’, z których każdy będzie sam czerpał inspirację dla autonomicznych decyzji i wyborów życiowych”, co prowadzi nieuchronnie do relatywizmu prawno-moralnego, z którym Rzeczpospolita Polska zmaga się nie tylko w aktualnej debacie wokół Trybunału, lecz także wewnątrz środowisk katolickich.

Apel Papieża Polaka: Ocalić prawość, a tym samym wolność sumień do dobra w edukacji duchowieństwa i narodu

Święty Jan Paweł II jako precyzyjny diagnostyk rzeczywistości pisze dość zaskakujące słowa: „W szczególności należy zwrócić uwagę na rozdźwięk między tradycyjnym nauczaniem Kościoła a pewnymi poglądami teologicznymi, rozpowszechnianymi także w Seminariach i na Wydziałach Teologicznych, na temat zagadnień o ogromnym znaczeniu dla Kościoła i dla zgodnego z wiarą życia chrześcijan, a także dla relacji międzyludzkich. Podnosi się pytania takie, jak: czy Boże przykazania, wpisane w serce człowieka i stanowiące element Przymierza, mogą rzeczywiście być światłem dla codziennych decyzji podejmowanych przez poszczególnych ludzi i całe społeczności? Czy można być posłusznym Bogu, a więc miłować Boga i bliźniego, nie przestrzegając tych przykazań w każdej sytuacji? Rozpowszechniona jest także opinia, która podaje w wątpliwość istnienie wewnętrznego i nierozerwalnego związku pomiędzy wiarą a moralnością, tak jakoby tylko wiara miała decydować o przynależności do Kościoła i o jego wewnętrznej jedności, natomiast byłby do przyjęcia pluralizm opinii i sposobów postępowania, uzależnionych od indywidualnego osądu subiektywnego sumienia lub od złożoności uwarunkowań społeczno-kulturowych”.

Zrozumiały jest wprawdzie fakt, iż każdy człowiek jest niepowtarzalny i wyjątkowy, ale to nie oznacza, że każdy może tworzyć sobie prawo dowolnie i określać, co jest dobre, a co jest złe dowolnie, czyli tworzyć sobie własną moralność. To jest właściwie treść relatywizmu prawno-moralnego – także niestety w poglądach niektórych osób duchownych, co jest sprzeczne z nauczaniem moralnym Chrystusa i Jego Kościoła św., co uwidoczniła synodalna debata nad katolickim rozumieniem małżeństwa i rodziny. Przykazania Boże są te same dla wszystkich. Dlaczego? Z bardzo prostej racji, ponieważ sam Pan Bóg w Trójcy Świętej Jedyny jest zarówno Wieczną Wolnością, jak i Wiecznym Prawem, czyli Wieczną Prawdą, która jest Miłością i Wieczną Miłością, która jest Wiecznym Prawem i zarazem Wiecznym Dobrem. My, ludzie, uczymy się tej wiekuistej tożsamości Wolności i Prawa oraz Prawdy i Dobra w Bogu samym, bo tylko na tej drodze dotrzemy faktycznie do Nieba, czyli na tej drodze uczymy się wolności i czynu na miarę godności dziecka Bożego.

Szczytem prawości wolnego sumienia ludzkiego – czyn na miarę ładu Bożego

Ojciec Święty Jan Paweł II naucza: „Relacja między ludzką wolnością a prawem Bożym, której żywą siedzibą, ukrytą we wnętrzu osoby, jest sumienie, ujawnia się i urzeczywistnia w ludzkich czynach. Właśnie poprzez swoje czyny człowiek doskonali się jako człowiek powołany do tego, żeby z własnej woli poszukiwał swego Stwórcy i by trwając przy Nim, dochodził w sposób wolny i pełny do błogosławionej doskonałości”. Tylko w Panu Bogu człowiek jest najdoskonalej wolny, prawy i dynamiczny na „obraz i podobieństwo” dynamiki Boskiego Stwórcy. Takiej aktywności potrzebujemy jako Naród katolicki i nie możemy ustawać i pozwolić na to, aby jakiekolwiek ideologie odcinały naszą polską wolność od prawego i dobrego czynu. Ta droga jest drogą do prawdziwej i owocnej wolności ludzkiego ducha.

Czy człowiek jest rzeczywiście wolny względem wiekuistej Wolności Boga?

Pytanie to zostało postawione przed wiekami, ale dyskutowane jest przez wielu do dzisiaj. Katolicyzm, w przeciwieństwie do wszystkich nurtów myślenia protestanckiego, dał pozytywną odpowiedź ze względu na jego nauczanie o wiecznej Wolności Boga, który ze swojej Wolności i dla wolności oraz ze swojej Miłości i dla miłości powołał wolnych aniołów i wolnych ludzi. Stąd do samych aniołów i ludzi osobiście należy w dosłownym sensie wolna odpowiedź na Boską Wolność i Miłość. Papież podkreśla, iż to nauczanie przyniosło odpowiedni skutek w dziejach człowieka i rozumieniu jego wolnej oraz obdarzonej sumieniem, czyli godnej, istoty: „Tak zatem pogłębiona wrażliwość na godność ludzkiej osoby i na jej wyjątkowość, a także należny respekt dla decyzji sumienia stanowi niewątpliwie pozytywny dorobek współczesnej kultury. Wrażliwość ta, sama w sobie autentyczna, wyrażana jest na różne sposoby, mniej lub bardziej odpowiednie. Niektóre z nich jednak odchodzą od prawdy o człowieku jako stworzeniu Boga i Jego obrazie i dlatego muszą zostać skorygowane lub oczyszczone w świetle wiary”, która powinna być także przeniknięta miłością, tak zresztą jak całe życie i działanie ludzkie. A czy w religii człowiek pozostaje także wolnym?

„Wolność religijna” uzasadniona wolnością człowieka względem Boga

Człowiek w żadnym aspekcie – także przed Obliczem Bożym – nie jest rzeczą lub instrumentem, lecz istnieje „dla niego samego”, czyli jest substancjalną osobą, bo tak został przez samego Pana kosmosu stworzony. Z tej też racji głęboko uzasadnione są, jak naucza za Soborem Watykańskim II Papież z Polski, „zwłaszcza prawo do wolności religijnej oraz szacunek dla sumienia poszukującego prawdy”, które „uważane są coraz powszechniej za fundament integralnie pojętych praw osoby”, ale naturalnie nie w jakimkolwiek sensie ideologicznym. Dlatego też relacja każdego człowieka względem religii powinna być od dziecięcych lat kształtowana w duchu wolności, tzn. aby każdy człowiek jako człowiek w sposób ludzki, czyli rozumny i wolny, dokonywał wyboru, afirmacji i życia religią – prawdziwą religią, tzn. objawioną przez samego Boga, co w najdoskonalszy sposób dokonało się w Objawieniu Wcielonego Syna Bożego Jezusa Chrystusa jako też Syna Najświętszej Niepokalanej Dziewicy Bogurodzicy Maryi w Betlejem.

11. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (11)

http://naszdziennik.pl/mysl/150301,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-11.html?t=9

Wolność człowieka jest ukierunkowana przez samego Boskiego Stwórcę człowieka jako mężczyzny i jako kobiety na Boskie prawo moralne, wpisane w ludzkie „serce”: „Macie pilnie zachować przykazania, polecenia i ustawy, które dał wam PAN, wasz Bóg. Czyń to, co jest słuszne i dobre w oczach PANA, aby ci się dobrze powodziło”. I dodał Pan Bóg: „Niech słowa, które ci dziś przekazuję, trwają w twoim sercu”, czyli w sumieniu każdego człowieka, któremu Bóg Objawiony jako Stwórca zawierzył prawa Dekalogu. Także inne „ustawy i przykazania, które daję tobie, twoim dzieciom i wnukom, po wszystkie dni twego życia, abyś mógł długo żyć”, są podarowane naszemu sumieniu, aby nie było ono puste lub zdezorientowane i zagubione na drodze ku wieczności, lecz wprost przeciwnie, aby miało światło prawego ładu. Stąd naturalna jest postawa prawości ludzkiej, która wyznaje na kartach Pisma św. w odpowiedzi na dar Boskiego prawa: „Nasza prawość będzie więc polegała na tym, że będziemy pilnie przestrzegać tych wszystkich przykazań PANA, naszego Boga, tak jak nakazał”, bo tylko postawa prawości jako podstawy sprawiedliwości prowadzi do Boga i do człowieka oraz do spełnienia się każdego jako osoby ludzkiej, o czym pisze Norwid: „Bo wolność?… jest to celem przetrawienie Doczesnej formy. Oto wyzwolenie!… Więc po co cel mój, Boga, mi zakrywa – ? A Bóg mój – żywot jest i zmartwychwstanie, I to jest wszystek cel, choć przez konanie”.

O taki ład, w którym sam Bóg przenika Polskę aż po jej istotę, chodzi zarówno w naszym Narodzie i Ojczyźnie, w Państwie i Kościele św., tzn. w całej Rzeczypospolitej Polskiej. Konstytucja RP zdolna jest jedynie regulować porządek doczesny Polski, a więc tylko pewien wymiar prawa ze względu na to, iż ponad naszą Konstytucją stoją: prawo naturalnie i Boskie, do których zresztą nawiązuje nasza Ustawa Zasadnicza w swojej Preambule, co jednak wymaga doprecyzowania w nowym projekcie, jak zresztą też uznanie wyższości naszej Konstytucji ponad regulacjami prawa międzynarodowego: „Niech niewolniki nie będziem ludzkiemi, Bo wolność tam jest, gdzie Duch Pański czuwa” (C.K. Norwid).

Sumienie człowieka i Boskie prawo moralne

W każde sumienie ludzkie Bóg w Trójcy Świętej Jedyny i wiecznie istniejący wprowadził swoje prawo moralne, aby człowiek miał prawe narzędzie do formowania swojej wolności. Wolność człowieka nie jest dla niej samej, lecz dla dobra człowieka, czego nie podziela szereg trendów ideologicznych naszych czasów, nad czym ubolewa Papież z Polski: „I tak, w niektórych nurtach myśli współczesnej do tego stopnia podkreśla się znaczenie wolności, że czyni się z niej absolut, który ma być źródłem wartości. W tym kierunku idą doktryny, które zatracają zmysł transcendencji lub które otwarcie deklarują się jako ateistyczne. Sumieniu indywidualnemu przyznaje się prerogatywy najwyższej instancji osądu moralnego, która kategorycznie i nieomylnie decyduje o tym, co jest dobre, a co złe. […] Wskutek tego zanikł jednak nieodzowny wymóg prawdy, ustępując miejsca kryterium szczerości, autentyczności, ’zgody z samym sobą’, co doprowadziło do skrajnie subiektywistycznej interpretacji osądu moralnego”, z czym mamy do czynienia niekiedy w prawodawstwie i orzecznictwie polskim, uwidaczniającym się dzisiaj w sporze o pozycję Trybunału Konstytucyjnego w polskim prawie.

Stanowisko ateizmu lub subiektywizmu, które nie jest w stanie doświadczalnie udowodnić „kreacji” samego siebie, usiłuje pomimo to uczynić siebie najwyższym i ostatecznym prawodawcą oraz interpretatorem prawa, co jest sprzecznością, a upieranie się przy niej ewidentną niedorzecznością. Nasze ludzkie sumienie i nasza ludzka wolność mają tę samą granicę w realnej bytowości prawa moralnego w nas. Tej granicy nie powinno się rozumieć w sensie negatywnym, jak właśnie czyni to wielu ateistycznie i relatywistycznie myślących prawników oraz przedstawicieli socjalistycznego, względnie liberalistycznego chrześcijaństwa, m.in. w Polsce, choćby w środowisku katolewicy i KOD-u jako neomarksistowskiej „międzynarodówki”, lecz jako coś, co życie ludzkie rozwija, nadaje mu kierunek i zapewnia dobro jego bytu, a tym samym dobro Państwa i Kościoła. Zapewne też do nich Norwid odnosi swoje słowo: „Pospolita-rzecz, panowie – To nie nierządnica! Lecz w gwiaździstym złotogłowie Czysta anielica”, czyli prawa Polska, a nie anarchiczna w sensie „demokracji” „państwa ateistycznego” Marksa i Engelsa. Dlaczego takie procesy mają miejsce dzisiaj?

Zacieranie prawdy o syntezie sumienia

Święty Jan Paweł II w swojej przenikliwej duchowości dostrzegł poważny problem w historii ludzkiego rozumu, który relatywizując prawdę o obiektywnym, powszechnym i absolutnie wiążącym w sumieniu każdego Boskim prawem moralnym faktycznie relatywizuje też samo sumienie, a poprzez to realne istnienie całego człowieka: „Jak łatwo zrozumieć, istnieje związek między tą ewolucją a kryzysem wokół zagadnienia prawdy. Zanik idei uniwersalnej prawdy o dobru, dostępnym poznawczo dla ludzkiego rozumu, w nieunikniony sposób doprowadził także do zmiany koncepcji sumienia: nie jest już ono postrzegane w swojej rzeczywistości pierwotnej, czyli jako akt rozumowego poznania dokonywany przez osobę, która w określonej sytuacji ma zastosować wiedzę uniwersalną o dobru i tym samym wyrazić swój sąd o tym, jaki sposób postępowania należy uznać tu i teraz za słuszny. Powstała tendencja, by przyznać sumieniu jednostki wyłączny przywilej autonomicznego określania kryteriów dobra i zła oraz zgodnego z tym działania. Wizja ta łączy się z etyką indywidualistyczną, według której każdy człowiek staje wobec własnej prawdy, różnej od prawdy innych”.

Istotą liberalistycznego indywidualizmu, podobnie jak zresztą pozostałych ideologii, jest częściowe bądź totalne negowanie człowieka i Boga. Czym powodowane są tego typu tendencje? Papież Polak sądzi, że „te różnorodne koncepcje stanowią podłoże nurtów myślowych, według których istnieje antynomia między prawem moralnym a sumieniem, między naturą a wolnością”. Antynomia ta wyrasta z fałszywie pojętej bytowości prawa i bytowości sumienia, co nie jest prawdą. Wprost przeciwnie, Bóg Stwórca nie pomylił się i nie stworzył zbrakowanych, lecz doskonałych ludzi i dał im też doskonałe prawo.

Obronić niezmienne prawo w sumieniu

Nieprzypadkowo Chrystus powołał do istnienia Kościół na skale św. Piotra, aby człowiek w drodze do Nieba miał pewną instytucję, która dopomoże mu w jego decyzjach i w ogóle w jego życiu sumieniem. Ojciec Święty Jan Paweł II naucza: „Stanowczość, z jaką Kościół broni uniwersalnych i niezmiennych norm moralnych, nie ma bynajmniej na celu umniejszać człowieka, ale służyć jego prawdziwej wolności: skoro nie istnieje wolność poza prawdą lub przeciw niej, należy uznać, że kategoryczna – to znaczy niedopuszczająca ustępstw ani kompromisów – obrona absolutnie niezbywalnych wymogów, jakie wypływają z osobowej godności człowieka, jest drogą do wolności i warunkiem samego jej istnienia”.

Oderwać zatem ludzkie sumienie od ładu Bożego oznacza nie tylko zdezorientowanie prawno-moralne osoby ludzkiej, lecz co więcej, wprowadzenie jej na drogę zniewolenia, ponieważ łamanie prawa jest łamaniem sumień, co prowadzi do zniewolenia.

Sumienie – domem Boskiego prawa

Papież stosuje w swoim nauczaniu, obok racji metafizycznych, czyli rozumowych, także argumentację biblijną, ukazując za św. Pawłem sumienie jako pewien dom prawa samego Boga w każdym z nas, jego rozumnych i wolnych stworzeń: „Ten sam fragment Listu do Rzymian, który pozwolił nam uchwycić istotę prawa naturalnego, ukazuje także biblijny sens sumienia, zwłaszcza w jego specyficznym związku z prawem: ’gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające’”.

Sumienie bogate prawem moralnym

Wielkość sumienia wynika również z faktu jego bycia niewidocznym dla oczu „świadkiem” wartości prawno-moralnej myśli, języka i postaw człowieka. Ta zdolność wynika z obecnego w nim realnie prawa Bożego będącego światłem i zarazem kryterium moralnym dla każdej osoby ludzkiej: „Według słów św. Pawła sumienie w pewnym sensie stawia człowieka wobec prawa, samo stając się ’świadkiem’ w jego sprawie: świadkiem jego wierności lub niewierności prawu, to znaczy jego istotnej prawości lub niegodziwości moralnej. Sumienie jest świadkiem jedynym: to, co dokonuje się we wnętrzu osoby, jest zasłonięte przed oczyma jakiegokolwiek zewnętrznego obserwatora. Sumienie składa swoje świadectwo wyłącznie wobec samej osoby. Z kolei tylko ona sama zna własną odpowiedź na głos sumienia”.

Integralność, stabilność i zdrowie każdego człowieka zależą więc od tego, o czym świadczy jego sumienie. Jeżeli jego świadectwo jest zgodne z prawdą, dobrem i pięknem prawa Bożego, to taki człowiek staje się coraz bardziej nim samym, coraz bogatszym duchowo jako podmiot sumienia prawego, co ubogaca całą jego egzystencję i przyczynia się do radości istnienia, pomnażając tym samym jego zdrowie duchowo-psychiczno-emocjonalno-cielesne.

Prawe sumienie – gwarantem równości ludzi względem prawa

Dlaczego Kościół na przestrzeni wieków aż tyle uwagi poświęca sumieniu uformowanemu na prawie moralnym Boga Najwyższego i dlaczego aż tylu męczenników za prawość sumienia według Boskiego Prawodawcy posiada w swoim gronie?

Święty Jan Paweł II odpowiada na to pytanie, wskazując na konstruktywne znaczenie moralnie dobrego sumienia, o które troszczy się konsekwentnie Kościół św.: „Posługa ta jest skierowana ku każdemu człowiekowi, postrzeganemu w jedyności i niepowtarzalności jego egzystencji: tylko w posłuszeństwie uniwersalnym normom moralnym znajduje człowiek pełne potwierdzenie swojej jedyności jako osoba oraz możliwość prawdziwego wzrostu moralnego. I właśnie dlatego posługa ta jest skierowana ku wszystkim ludziom: nie tylko ku jednostkom, ale także ku wspólnocie i ku społeczeństwu jako takiemu. Normy, o których mowa, stanowią bowiem solidny fundament i trwałą gwarancję sprawiedliwego i pokojowego współżycia ludzi, a tym samym prawdziwej demokracji, która może się narodzić i wzrastać jedynie dzięki uznaniu równości wszystkich obywateli, posiadających takie same prawa i obowiązki.

W służbie dobra człowieka

Nie sposób wystarczająco podkreślać, iż prawo moralne w ludzkim sumieniu jest dla dobra człowieka, co jest, bądź powinno być przecież naturą każdego prawa jako prawa, aby służyć dobru osoby i każdej wspólnoty, którą człowiek tworzy, tzn. aby był bardziej człowiekiem. Akceptacja tego prawa jest obowiązkiem każdej władzy: rodzicielskiej, państwowej, politycznej, gospodarczej, medialnej czy kościelnej. Nikt też nie może zmieniać, ograniczać czy negować tych treści prawa, które są dane każdemu wraz z jego poczęciem się w łonie matki: ”Te przykazania są sformułowane w kategoriach ogólnych. Jednakże fakt, że ’osoba ludzka jest i powinna być zasadą, podmiotem i celem wszystkich instytucji społecznych’, pozwala wyrazić je ściślej i bardziej jednoznacznie w postaci szczegółowego kodeksu postępowania. Tak więc elementarne zasady moralne życia społecznego stanowią podstawę określonych wymogów, do których muszą się dostosować zarówno władze publiczne, jak i obywatele. Nawet dobre intencje i trudne nieraz okoliczności nie uprawniają nigdy władz państwowych ani poszczególnych osób do łamania fundamentalnych i niezbywalnych praw osoby ludzkiej„.

Legalizacja zatem metody zapłodnienia ”in vitro„, związków homoseksualnych jako ”małżeńskich„, płciowości jako ”kategorii społecznej„, nie mówiąc o zbrodni dzieciobójstwa w łonie matki, eutanazji etc. jest zasadniczym złamaniem prawa naturalnego i uczynieniem z państwa prawa państwa totalitarnego o proweniencji socjalistycznego rasizmu niemieckiego i komunizmu sowieckiego, czego nie wolno czynić żadnemu praworządnemu i światłemu prawnie i moralnie państwu. Także znaczenie ochraniające mają te normy prawne, które mają brzmienie negatywne, ale one w swojej istocie są pozytywne, bo takie właśnie jest prawo. Ale ponieważ wraz z upadkiem anioła światłości i prarodziców w raju zaistniało zło, to z tej racji niektóre normy moralne mają negatywną szatę, o czym naucza Papież Polak: ”W ten sposób normy moralne, a przede wszystkim normy negatywne, które zakazują zła, ujawniają swoje znaczenie i moc zarazem osobową i wspólnotową. Broniąc nienaruszalnej osobowej godności każdego człowieka, służą one zachowaniu tkanki ludzkiej społeczności oraz jej prawidłowemu i owocnemu rozwojowi. Zwłaszcza przykazania z drugiej tablicy Dekalogu, o których także Jezus przypomina ewangelicznemu młodzieńcowi, stanowią podstawowe zasady życia każdego społeczeństwa„. Zamiast podsumowania warto zwrócić się wraz z Norwidem do Boskiego Władcy i Króla o błogosławieństwo dla Polski i całej ludzkości: ”O Jezu, Jezu!… Ty, któryś z Proroków Ani z Zakonu i słowa nie zmienił, Tylkoś je na kształt chmur, na kształt obłoków Promieńmi słońca-wolności zrumienił; Prawdziwy-Boże i człeku-prawdziwy!… Ty – pobłogosław nam…„ (C.K. Norwid).

12. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (12)

http://naszdziennik.pl/mysl/150689,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-12.html?t=9

Po ukazaniu pozytywnej relacji pomiędzy sumieniem, wolnością osobową i prawem chodzi dalej o pozytywny związek sumienia ludzkiego i miłości jako „nowego prawa”, objawionego najpierw w Księdze Powtórzonego Prawa: „Będziesz miłował PANA, twojego Boga, całym swoim sercem, całą swoją duszą i z całej swojej mocy”. Zaś Księga Kapłańska dodaje: „…będziesz miłował bliźniego swojego jak siebie samego – Ja jestem PANEM!”.

Jezus Chrystus nie tylko syntetyzuje te obydwa przykazania miłości Boga i bliźniego, lecz tę ich syntezę czyni fundamentem i istotą „Prawa i Proroków”, czyli „Prawa” i „Słowa Bożego” w sensie nauki Bożej: „Będziesz miłował Pana, swego Boga, całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie jest podobne do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy”. Takiej rangi te przykazania nie miały w Starym Testamencie. Co więcej, św. Jan, apostoł i ewangelista, dostrzega w Słowie Jezusa o prawie miłości nierozerwalny związek pomiędzy tymi dwoma przykazaniami: „Kto nie miłuje swego brata, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Takie otrzymaliśmy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też swojego brata”.

Zasadne jest pytanie, dlaczego Boski Stwórca oczekuje od nas postaw miłości Boga, anioła i człowieka, czyli miłości do osoby, i czyni to najwyższym prawem?

Prawe sumienie i miłość do Osób Boskich i innych

Człowiek jest z Osobowego Boga: Ojca, Syna i Ducha Świętego i tę prawdę poznaje ludzki rozum w świetle wiary katolickiej i apostolskiej, a w swoim sumieniu jako rozumie praktycznym jest nierozerwalnie zjednoczony z Prawem Najwyższym, bo Boskim, które jest wiecznie zarazem porządkiem Miłości Trzech Osób Boskich.

Z tej prawdy, którą sumienie chrześcijańskie doskonale zna, iż „Bóg jest Miłością”, wynika jego misja inspiracji wolnej woli, aby osoba ludzka dokonała nie tylko pojedynczego aktu osobistej miłości do drugiego jako osoby, lecz co więcej, aby właśnie miłość uczyniła naturą [cnotą] całego jestestwa, o czym naucza Papież-Polak: „W rzeczywistości prawdziwa wyrozumiałość i szczere współczucie muszą oznaczać miłość do osoby, umiłowanie jej prawdziwego dobra, jej autentycznej wolności. Z pewnością nie może to polegać na ukrywaniu lub osłabianiu prawdy moralnej, lecz na ukazywaniu, że w swej istocie jest ona promieniowaniem odwiecznej Mądrości Bożej, objawionej nam w Chrystusie, i służbą człowiekowi, która pomaga mu wzrastać w wolności i dążyć do szczęścia” ziemskiego i wiecznego.

Wielkość sumienia, której oczekuje od nas Bóg chrześcijański, można więc osiągnąć z jednej strony dzięki własnej pracy nad wolnością, a z drugiej strony na fundamencie Boskiej Miłości jako cnoty wlanej w naturalną miłość człowieczą. Warunkuje ją zachowanie wspomnianego „promieniowania” Boskiej prawdy o człowieku w nim samym, która nigdy nie jest sprzeczna z miłością ani nie osłabia jedności z drugim, lecz stanowi jej podstawę oraz ochronę jego życia w obliczu agresywnych ideologii, które usiłują zdegradować go z pozycji naczelnej i wyjątkowej w widzialnym kosmosie oraz ukazać jako „małpę Boga” [F. Nietzsche], karykaturę „zwierzęcia” [Ch. Darwin], a nawet przeznaczonego do zupełnego zużycia instrumentu. Te wrogie człowiekowi manipulacje uniemożliwiają jakąkolwiek postawę miłości, bo przecież bez człowieka jako osoby nie ma miłości.

Jak tworzyć życie na tę miarę wszystkich miar, czyli na miarę Miłości Najwyższego?

Prawe sumienie i kultura życia na fundamencie miłości

Człowiek jako istota osobowa jest powołany do życia i tworzenia kultury godnej jego duchowo-cielesnego istnienia. O tym naucza św. Jan Paweł II: „Jesteśmy wezwani, aby kochać i szanować życie każdego człowieka oraz dążyć wytrwale i z odwagą do tego, by w naszej epoce, w której mnożą się zbyt liczne oznaki śmierci, zapanowała wreszcie nowa kultura życia, owoc kultury prawdy i miłości”.

Nasz wieszcz narodowy Cyprian Kamil Norwid wskazuje na ścisłą relację pomiędzy sumieniem odpowiedzialnym, czyli wzywającym do „prawdy obowiązku”, a „miłością twórczą”, co oznacza, iż należy „mnożyć chleby cudem patriotyzmu dodatniego, twórczego… cudem, mówię, miłości tego obowiązku, który to Ojczyzną albo narodem nazywamy”. Tworzenie kultury człowieka i narodu dokonuje się na gruncie sumienia, stąd troska o prawość sumienia jest troską o dobro narodu, natomiast, jak pisze przywołany poeta, „kto odwodzi od rozwinięcia sztuk, rzemiosł i rękodzieł w narodowym kierunku, ten odwodzi naród od nieuniknionej tu pokuty, w dumę go wprowadza, w próżność. Niepełniący pokuty sumienia czystego mieć nie mogą – objaśniam to, co w ’Pieśni społecznej’ zawołałem: ’Nie ma mienia bez sumienia!…’”.

Warunkiem wysokiej kultury w sztuce, gospodarce, handlu, finansach jest sumienie prawe i dobre. Skoro przez ponad 200 lat usiłowano złamać sumienie Polaków, zdeprawować je ideologiami wrogich względem katolickiej Polski zaborców, to trudno się dziwić, że w ostatnich 25 latach pojawiło się tylu ludzi sprzedajnych, którzy zdradzili w polityce, gospodarce, przemyśle, handlu dobro Rzeczypospolitej za Judaszowe „srebrniki”. Zamiast ratować i rozwijać talenty wielu Polaków, tworzą WRONĘ, KOD i inne strategie zasadniczo wrogie dobru naszego Narodu i Ojczyzny w celu uniemożliwienia powrotu Polski do kształtu Państwa prawego, światłego, bogatego duchowo i materialnie, nad czym ubolewał wrażliwy Norwid, pisząc: „Wieleż to talentów już zmarniało…”. Dlaczego?

Po prostu z braku ludzi sumienia, wypełnionych miłością chrześcijańską na najważniejszych stanowiskach w Rzeczypospolitej, co negatywnie wpłynęło na cały Naród, któremu z tej głównej racji tak bardzo trudno jest stać się prawdziwym „suwerenem” w polityce, gospodarce, handlu, mediach czy sztuce polskiej. Odzyskanie na nowo „Miłości” Bożej i postawienie na bezwarunkową opcję miłości bliźniego jest jedyną receptą na odnowę współczesnej Polski, a poprzez nią – odnowę Europy i rodziny ludzkiej.

Prawe sumienie – zawsze na straży „posługi miłości” drugim

Sługa Boży Stefan kard. Wyszyński słusznie naucza: „Czas to miłość”, ponieważ zrozumiał z nauki Chrystusa, że byt czasu pochodzi od Boga-Miłości i dlatego powinniśmy pojąć jego istotę także jako szansę na darowanie miłości innym. Taką naukę głosi też Ojciec Święty z Polski i apeluje do nas o pełną poświęcenia miłość do wszystkich bez wyjątku: „Wszyscy zatem mamy nieść naszemu bliźniemu posługę miłości, broniąc jego życia i wspomagając je zawsze, a zwłaszcza wówczas, gdy jest słabe lub zagrożone. Powinniśmy troszczyć się o nie nie tylko jako jednostki, ale także jako wspólnota, czyniąc z bezwarunkowego szacunku dla życia ludzkiego fundament nowego społeczeństwa”.

Każdy zatem odcinek czasu, będąc z Miłości Najwyższego, jest dla miłości do Niego i bliźnich. A zatem ani liberalizm z kapitalizmem, które wybierają tylko najsilniejszych i najbogatszych materialnie jako godnych uszanowania; ani socjalizm z komunizmem, które akceptują wyłącznie gatunek czy kolektyw ludzki; ani nazizm z szowinizmem, które hołdują dobru wybranej rasy, nie są z istoty zdolne do miłowania po prostu człowieka jako człowieka i dlatego pojmują istotę czasu jako formę zniewalania wszystkich „niewybranych” przez własną ideologię, co rodzi przemoc, niewolę i śmierć wielu milionów ludzi.

Czy chrześcijanin jako człowiek miłości może zastosować strategię nie-miłości, czyli nienawiści w jakiejkolwiek postaci względem drugich czy wrogów Miłości Boga i miłości człowieka?

Prawe sumienie – cierpliwym nauczycielem prawdy moralnej

Wprawdzie każdemu chrześcijaninowi wolno bronić się nawet wtedy, gdy skutkiem obrony może być śmierć agresora, ale nigdy nie wolno chrześcijaninowi stać się agresorem, wręcz przeciwnie, chodzi o godne ukierunkowywanie drugiego jako błądzącego na drogę prawdy i miłości, co podkreśla w nauczaniu moralnym św. Jan Paweł II: „Jednocześnie przejrzyste i żywe przedstawienie prawdy moralnej winno zawsze uwzględniać głęboki i szczery szacunek, ożywiony cierpliwą i ufną miłością, jakiej stale potrzebuje człowiek na swej drodze moralnej, często uciążliwej na skutek trudności, słabości i bolesnych sytuacji. Kościół, który nigdy nie może wyrzec się ’zasady prawdy i wierności, dla której […] nie zgadza się nazywać dobra złem, a zła dobrem’, winien zawsze czuwać, by nie złamać trzciny nadłamanej i nie dogasić tlejącego się knotka. Paweł VI napisał: ’[…] jeśli wybitną formą miłości dla dusz jest nie pomniejszać w niczym zbawczej nauki Chrystusa, niechże się ta postawa łączy z wyrozumiałością i miłością, których przykład dawał sam Chrystus, rozmawiając i przestając z ludźmi. Przyszedłszy bowiem nie po to, aby świat sądzić, lecz aby go zbawić, był On wprawdzie nieprzejednany wobec grzechu, ale cierpliwy i miłosierny dla grzeszników’”.

Dla nas, chrześcijan, wzorem powinien być na drodze osobistej miłości bliźnich zawsze Chrystus jako Pełnia Miłości Ojca i Ducha Świętego, stąd nasza miłość do Chrystusa warunkuje naszą miłość do każdego człowieka. Sumienie pełni przy tym jakże ważną funkcję zachowania prawdy o świętej postawie moralnej Wcielonego Syna Bożego, co jest podstawą do budowania życia i działania na fundamencie miłości.

Prawe sumienie – stróżem i obrońcą życia ludzkiego jako umiłowanego

Koegzystencja sumienia i miłości ludzkiej jest nieodzowna, w szczególności wtedy, gdy człowiek staje w obliczu zagrożenia śmierci. I tak jak nie ma prawdziwej miłości bez prawego sumienia, tak też nie ma prawdziwego sumienia bez prawej miłości, która nigdy nie dokona zamachu na życie bliźniego: przyjaciela czy wroga, o czym przypomina Papież-Polak: „To nowe prawo ożywia i kształtuje także przykazanie ’nie zabijaj’. Tak więc dla chrześcijanina przykazanie to zawiera najwyższy nakaz szanowania, kochania i wspierania życia każdego brata, stosownie do wymogów i wymiarów miłości, jaką Bóg okazał w Jezusie Chrystusie. ’On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci’”.

Ta postawa miłości aż do śmierci za drugich w Osobie Boskiej Jezusa z Nazaretu jest dla nas najpewniejszym kryterium dla opartej na miłości Boga i człowieka ofiarności – aż do śmierci, o czym zaświadcza zastęp męczenników Kościoła Chrystusowego. Dlaczego aż tak dalece? Czyżby Bóg-Miłość nie pomylił się w kształtowaniu radykalizmu ewangelicznego w miłowaniu? O, nie! Dlaczego? Ponieważ tylko w miłości, niezależnie od płaconej ceny, człowiek pozostaje zjednoczony ze swoim Stwórcą i Zbawicielem oraz z drugim człowiekiem. Miłość jest ostatecznym gwarantem tych jedności jako wyraz przymierza człowieka z Bogiem i z bliźnim. Takim wzorem jest sam Pan Bóg, którego wolno nam, ludziom wolnego sumienia, naśladować. Gdyby Boski Stwórca przestał miłować swoje stworzenie, co jest niemożliwe ze względu na Jego wieczność, to zerwałby podarowane np. człowiekowi przymierze i nie mógłby nazywać się Bogiem. Nigdy tak Pan Bóg Objawiony nie postąpił.

Stąd też Ojciec Święty Jan Paweł II naucza: „Przykazanie ’nie zabijaj’ także w swojej treści najbardziej pozytywnej, jako nakaz szanowania, kochania i umacniania życia, jest wiążące dla wszystkich ludzi. Rozbrzmiewa bowiem w sumieniu każdego człowieka niczym niemilknące echo pierwotnego przymierza Boga Stwórcy z człowiekiem; wszyscy mogą je poznać dzięki światłu rozumu i zachowywać dzięki tajemniczemu działaniu Ducha Świętego, który tchnąc tam, gdzie chce, dosięga i ogarnia każdego człowieka żyjącego na tym świecie”, o ile naturalnie człowiek otwiera się na Jego Boskie działania przebóstwiania ograniczonej miłości ludzkiej, a tym samym wzmacniania jej aż wszechmocą Boga-Miłości, stale gotowej do przebaczania osobie ludzkiej jej niedoskonałości w miłowaniu, czyli do wyzwalania jej z grzechu, który zawsze jest nie-miłością, wymagającą uzdrowienia przez łaskę Zbawiciela: „Chrystus w swym pożegnalnym przemówieniu połączył te trzy zakresy ’przekonywania’, jakie należą do posłannictwa Parakleta: grzech, sprawiedliwość i sąd. Razem też wyznaczają one obszar owego mysterium pietatis, które przeciwstawia się w dziejach człowieka grzechowi, mysterium iniquitatis. Z jednej strony – tak to wyraża św. Augustyn – ’miłość własna, posunięta aż do pogardy Boga’, z drugiej ’miłość Boga, posunięta aż do pogardzania sobą’. Kościół nie zaprzestaje swej modlitwy i posługi, ażeby w dziele sumień i dziele społeczeństw w wielkiej rodzinie ludzkości nie opadały w stronę bieguna grzechu, w stronę odrzucenia Bożych przykazań ’aż do pogardy Boga’ – ale wznosiły się w stronę tej miłości, w której objawia się Duch, który daje życie”.

Zwrot ku Bogu i zwrot ku człowiekowi na opoce miłości jest zawsze możliwy, o ile nastąpi zwrot zagubionego i grzesznego sumienia w kierunku prawości oraz zwrot wolnej woli człowieka ku miłości Stwórcy i stworzenia oraz podjęta zostanie decyzja rozumna i wolna o tym, aby ten zwrot stał się definitywną postawą i uformował osobę ludzką jako „obraz” na kształt „Prawzoru” Miłości samego Stwórcy, co dokonuje się na fundamencie Prawa Bożego jako pokarmu i światła dla miłości jako miłości. Takiemu człowiekowi i jego następnym pokoleniom Bóg obiecuje Jego Miłość i Wierność jako największą nagrodę za miłość: „Tym zaś, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań, okazuję miłosierdzie do tysięcznego pokolenia”. Tylko sumienna, prawa, sprawiedliwa i ofiarna aż do śmierci ciała miłość ludzka na Ziemi zasługuje na tę nagrodę wszystkich nagród – na Miłość Miłosierną samego Boga w Niebie.

13. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (13)

http://naszdziennik.pl/mysl/151107,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-13.html?t=9

Nasze aktualne rozprawy nad koncepcją sumienia w nauczaniu Papieża Polaka natrafiają na zasadnicze spory wokół „demokratyczności” „państwa prawa” w Polsce, na forum Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego oraz na forum wewnętrznym naszej państwowości w środowisku skrajnej lewicy polskiej o kształcie neomarksistowskim i zarazem skrajnego liberalizmu polskiego skupionych głównie w partiach Platforma Obywatelska i Nowoczesna, które zainicjowały KOD jako narzędzie anarchizowania i uniemożliwiania dążenia Polski jako suwerennego Państwa do pełnej podmiotowości. To głębokie zideologizowanie i zdeformowanie rozumu niektórych w aspekcie podmiotowości prawnej Narodu i Państwa Polskiego oraz ich najważniejszych przedstawicieli: Prezydenta, Sejmu i Senatu, reprezentują też niektórzy sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, podważając wraz z wieloma politykami opozycji fundamenty egzystencji Narodu i Społeczeństwa oraz Rzeczypospolitej Polskiej.

Sumienie prawe – podstawą dla „demokracji” jako wyłącznie „środka do celu, a nie celu”

Niezależnie od ustroju państwa, czy jest nim np. „monarchia”, „demokracja” czy jeszcze inny ustrój państwowy, należy pamiętać, iż jest to tylko „środek”, tzn. narzędzie sprawowanej władzy w państwie. Natomiast podstawą dla każdego typu ustroju jest powszechne, obiektywne i wszystkich bez wyjątku w sumieniu wiążące prawo naturalne, podarowane przez Boga Stwórcę każdemu człowiekowi. Z tej racji św. Jan Paweł II naucza: „W rzeczywistości demokracji nie można przeceniać, czyniąc z niej namiastkę moralności lub ’cudowny środek’ na niemoralność. Jest ona zasadniczo ’porządkiem’ i jako taka środkiem do celu, a nie celem. Charakter ’moralny’ demokracji nie ujawnia się samoczynnie, ale zależy od jej zgodności z prawem moralnym, któremu musi być podporządkowana podobnie jak każda inna działalność ludzka: zależy zatem od moralności celów, do których zmierza, i środków, jakimi się posługuje, jeśli wartość demokracji jest dziś prawie powszechnie uznawana, to należy w tym widzieć pozytywny ’znak czasów’, co również stwierdził wielokrotnie Urząd Nauczycielski Kościoła”. Zarówno neokomunistyczno-neoliberalistyczny Komitet Obrony Demokracji w Polsce, jak też większość europosłów na czele z przewodniczącym i wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, popełnia kardynalny błąd w rozumieniu demokracji, nie odwołując się w ogóle do „prawego rozumu” (Cyceron) i do „sumienia” „zgodnego z prawem moralnym” (Jan Paweł II), traktując ją jako „cel”, a nie jako tylko i wyłącznie „środek” nie tylko dla Państwa Polskiego, lecz także dla UE i wszystkich państw świata. Stąd słuszna jest teza, iż zdeprawowane sumienie, czyli sumienie prawnie i moralnie złe, jest siłą złą, tzn. wprowadzającą chaos, destrukcyjną i ostatecznie niszczącą. Nie ma demokracji czy monarchii samej przez się złej, lecz obiektywna wartość pozytywna typu ustroju zależy od wartości prawno-moralnej jej reprezentantów, czyli od konkretnej wartości prawno-moralnej ludzi. Prawy i dobry moralnie człowiek wykorzystuje ustrój np. demokracji do myślenia, wypowiedzenia i czynienia dobra, natomiast człowiek moralnie zły wykorzystuje ustrój w państwie do czynienia zła, czyli staje się przez to przeciwnikiem dobra narodu i państwa. Dlaczego?

Dobro wspólne – „celem” prawego sumienia i demokracji

Niektórzy mawiają: „Powiedz mi, jaki masz cel życia, a ja ci powiem, kim jesteś”. Jest to teza słuszna, ponieważ cel jest w porządku poznania, języka i czynu czymś najważniejszym. Skoro Papież z Polski sądzi, że „demokracja” jest „tylko środkiem”, to co jest jej celem? Święty Jan Paweł II odpowiada: „…wartość demokracji rodzi się albo zanika wraz z wartościami, które ona wyraża i popiera: do wartości podstawowych i koniecznych należy z pewnością godność każdej ludzkiej osoby, poszanowanie jej nienaruszalnych i niezbywalnych praw, a także uznanie ’dobra wspólnego’ za cel i kryterium rządzące życiem politycznym”. Wzbudzającym głęboki szacunek do Osoby i dzieła politycznego Premier Rządu Polskiego Beaty Szydło jest permanentne wskazywanie w jej przemówieniach, także w tym z Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, na „dobro” jako cel, czego nie można powiedzieć ani o wielu politykach opozycji polskiej, ani, co jest jeszcze większym zaskoczeniem, o wielu parlamentarzystach w Strasburgu na czele z kierownictwem Parlamentu, nie mówiąc o szefie frakcji liberałów, który pod adresem Premier Rządu RP pokazał skandaliczny gest zaciśniętej pięści, nawiązując tym samym do gestów najbardziej skompromitowanych zbrodniczych systemów komunistycznej i nazistowskiej walki klas i ras, które za cel obrały zło walki z Bogiem, Kościołem, Narodami oraz zło walki z prawem naturalnym i innymi ideałami chrześcijańskimi. Nie kto inny jak Karol Marks obrał zwalczenie Jezusa Chrystusa i Jego dzieł jako najważniejszy cel jego „państwa demokratycznego” i zarazem „ateistycznego”. Co stoi u podstaw obecnego kryzysu w kulturze prawnej i politycznej demokracji europejskiej w kontekście polskiej racji stanu, dążącej do „dobra wspólnego” Polski i Europy?

„Relatywizm etyczny” jako „korzeń” (Jan Paweł II) kryzysu wielu sumień ludzkich i demokracji

Papież Polak nie ma wątpliwości, iż „wspólnym korzeniem wszystkich tych tendencji jest relatywizm etyczny, cechujący znaczną część współczesnej kultury. Można się spotkać z poglądem, że relatywizm ten jest warunkiem demokracji, jako że tylko on miałby gwarantować tolerancję, wzajemny szacunek między ludźmi i uznanie decyzji większości, podczas gdy normy moralne uważane za obiektywne i wiążące prowadziłyby rzekomo do autorytaryzmu i nietolerancji”. Tę diagnozę potwierdziła debata w Parlamencie Europejskim na temat Polski, podczas której przede wszystkim europosłowie z Niemiec, które do dzisiaj nie do końca przezwyciężyły ideologię nazizmu, marksizmu i neokomunizmu globalnego, jednoznacznie kwestionowali dążenie Polski do upodmiotowienia, samostanowienia i samopanowania w sensie prawno-moralnym z „obawy” przed nowym totalitaryzmem w sensie komunizmu wschodniego. Jakże zbrakowaną pamięcią charakteryzują się ci europosłowie z Niemiec, których kanclerz Gerhard Schroeder, zaraz po ustąpieniu z urzędu, stał się członkiem zarządu rosyjskiego Gazpromu i podjął współpracę gospodarczą z Rosją, czyli to same Niemcy dokonały największej „putinizacji” gospodarki i polityki Unii Europejskiej, a dzisiaj szukają w Polsce kozła ofiarnego, aby manipulować światową opinią społeczną. Nie mówiąc już o tym, że także ideologiczne przyczyny współczesnego relatywizmu prawno-moralnego, a tym samym politycznego, tkwią swymi korzeniami głównie w Niemczech, bo przecież to Hegel, Marks i Engels dostarczyli Leninowi idelogii, a niektóre niemieckie koncerny finansów dla przeprowadzenia komunistycznej rewolucji bolszewickiej, którą jako zbyt „mało radykalną” określili neokomuniści ze Szkoły Frankfurckiej i opracowali „plan” skomunizowania całego globu, odrzucając wszelką prawdę, wszelkie dobro, wszelkie prawo i wszelką moralność – nawet tę marksizmu-leninizmu. Ten neokomunizm stoi u podstaw kryzysu Europy i świata i on jest ideologiczną przyczyną przeciwników i sceptyków obecnej Polski, słusznie artykułującej i broniącej swojej podmiotowości narodowej, państwowej, prawno-moralnej, politycznej i finansowo-gospodarczej. Jakże cenną w tym kontekście ideologicznym jest m.in. linia polityczna Państwa Polskiego dążącego do odzyskania fundamentów prawa naturalnego dla dalszego rozwoju subsydiarności, sprawiedliwości, solidarności, a tym samym praworządności w Polsce i Europie.

Sumienie prawno-naturalne – przyjacielem, a nie wrogiem człowieka i wspólnoty Narodów w Europie

Trwanie i rozwój Europy zależy od zasad, prawd i dóbr, na których Unia Europejska pragnie budować swoją bytowość, na których wybór Europejczycy zdecydują się w swoich sumieniach. Rada św. Jana Pawła II jest opatrznościowa: „Podstawą tych wartości nie mogą być tymczasowe i zmienne ’większości’”, a dzisiaj warto dodać, że także „mniejszości” „opinii publicznej, ale wyłącznie uznanie obiektywnego prawa moralnego, które jako ’prawo naturalne’, wpisane w serce człowieka, jest normatywnym punktem odniesienia także dla prawa cywilnego. Gdyby na skutek tragicznego zagłuszenia sumienia zbiorowego sceptycyzm podał w wątpliwość nawet fundamentalne zasady prawa moralnego, zachwiałoby to samymi podstawami ładu demokratycznego, tak że stałby się on jedynie mechanizmem empirycznej regulacji różnych i przeciwstawnych dążeń” i na dłuższą metę byłby nie do utrzymania, jak przecież zilustrowały to systemy totalitarne liberalistyczno-socjalistyczno-komunistyczne. Praworządność w państwie mierzy się m.in. miarą sprawiedliwości społecznej, czy obywatele i podmioty w nim działające stają się dobrymi, sprawiedliwymi i praktykującymi miłość Boga i miłość człowieka, do czego zachęcał wielki Robert Schuman, pierwszy przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Czyż Polska, która tyle milionów córek i synów poświęciła dla odzyskania wolności „naszej i waszej” – także dla wolności współczesnych pokoleń Niemców, walcząc przeciwko totalitarnej Trzeciej Rzeszy Niemieckiej i do upadku komunistycznego Muru Berlińskiego, nie ma prawa i obowiązku dzisiaj do stanowienia prawa, którego skutkiem powinna być sprawiedliwość, solidarność, subsydiarność? Przecież te pojęcia figurują we wszystkich traktatach Unii Europejskiej, ale z racji nadmienionych i oddziałujących na Europę ideologii nie są one względem wszystkich Narodów i Państw UE stosowane, co godzi w podstawową zasadę prawa unijnego „równości wszystkich przed prawem”. Gdyby Komisja i Parlament Europejski szanowały choćby zasadę subsydiarności, ratyfikowaną przez UE np. w Traktacie Lizbońskim, to nie mogłaby ona wkraczać w wewnętrzne sprawy Polski, jak to niestety bez żadnych podstaw prawnych, co więcej – na podstawie moralnie złych donosów niektórych polskich obywateli, uczyniła, pogrążając swoje struktury unijne w jeszcze większym nieładzie prawno-moralnym. Szefowie tych instytucji unijnych powinni przeprosić Polaków za ich polonofobię. Wołanie o powrót do sumienia opatego na prawie, sprawiedliwości i miłości społecznej w wymiarze narodowym i międzynarodowym jest aktualnie czymś priorytetowym dla godnej osób ludzkich koegzystencji na Starym Kontynencie. Czy dojdzie do tego przebudzenia duchowego oraz do rozumowej refleksji w umysłach wielu jak też do „wczucia się” (św. Edyta Stein) w serca drugich jako „bliźnich”, a nie jako nieprzyjaciół?

Demokracja „bez obiektywnej moralności” – „pustym słowem”

Jakże warto skupić się nam na nauczaniu papieskim – i apelować do wszystkich, a w szczególności do eurokratów znad Renu – które uwrażliwia nasze sumienia do kierowania się w naszym życiu i działaniu prawdziwą moralnością, tzn. także słusznym prawem i praworządnością, prawdziwą sprawiedliwością i miłością do drugich, aby nie rozminąć się z życiem i nie popaść w pustkę bezprawia i nihilizmu oraz do tragicznych podziałów pomiędzy ludźmi w narodach i państwach naszego kontynentu: „Mógłby ktoś pomyśleć, że również… funkcja demokracji, z braku czegoś lepszego, ma swoją wartość, jako że służy pokojowi społecznemu. Nawet uznając pewien element prawdy w takiej ocenie, trudno nie zauważyć, iż bez zakorzenienia w obiektywnej moralności nawet demokracja nie może zapewnić trwałego pokoju, tym bardziej że pokój, jeśli jego miarą nie są wartości takie jak godność każdego człowieka i solidarność wszystkich ludzi, nierzadko okazuje się pozorny. W systemach władzy opartych na zasadzie uczestnictwa regulowanie interesów odbywa się często na korzyść silniejszych, gdy potrafią oni skuteczniej sterować nie tylko mechanizmami władzy, ale także procesem kształtowania się zgodnej opinii. W takiej sytuacji demokracja łatwo staje się pustym słowem”. Dałby Bóg, aby ta życiodajna nauka św. Jana Pawła II o sumieniu i jego ważności dla demokracji UE wraz z tą pełną troski o cały glob przestrogą znalazła świadomą i wolną akceptację u wszystkich Polaków i wszystkich Europejczyków, bo tylko na tym gruncie Unia Europejska nie będzie wątpić w praworządną Polskę, a Polska będzie – bez żadnych przeszkód – stanowić niepowtarzalne, nietykalne w swojej godności narodowej i już ponadtysiącletnie bogactwo Europy.

14. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (14)

http://www.naszdziennik.pl/mysl/151503,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-14.html

Co uczynić, aby wołanie wielu o demokrację nie było dzisiaj „pustym słowem”, czyli nic nieznaczącym sloganem ideologicznym walki o władzę, co więcej, narzędziem zwalczania Rządu RP, łamania Rzeczypospolitej Polskiej w jej istocie, czy zdradą polskiej racji stanu na forum Unii Europejskiej i ostatecznie próbą ponownego zniewolenia Polski przez XXI-wiecznych nienawidzących Boga i Polaków-katolików agresorów suwerennego Narodu Polskiego i nietykalnych w swojej godności osób wszystkich Polaków zorganizowanych jako społeczność w niepodległym Państwie?

Bóg Objawiony – największym bogactwem sumień ludzkich

Najważniejszą miarą sumienia ludzkiego jest jego Boski Stwórca i dlatego ON sam stanowi o największym bogactwie całego człowieka – również jego osobistego sumienia. A zatem bogactwo osób, narodów czy państw i ich ustrojów, jak np. demokracji (zawsze pojętej jako forma sprawowania władzy pochodzącej od jedynie prawdziwego Boga objawionego w Jezusie Chrystusie), powinno mierzyć się właśnie tą Miarą miar, czyli Bogiem Osobowym, czego nauczał Papież-Polak m.in. w swoim przemówieniu do władz polskich na Zamku Królewskim w 1991 roku: „’W imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego’. Ustawa rządowa z dnia 3 maja 1791 r. rozpoczyna się od wezwania Imienia Bożego. Jako syn polskiego narodu, a równocześnie następca św. Piotra na stolicy biskupów Rzymu, odwołuję się i ja do tego Najświętszego Imienia wobec was, którzy reprezentujecie tutaj władze Rzeczypospolitej na początku nowego okresu jej dziejów”. Święty Jan Paweł II uczynił to z głębi swojego jakże zatroskanego o losy naszego Państwa ducha, będąc przekonanym, że tylko budując praworządność i państwowość na Bogu, Naród Polski stoi na najdoskonalszym i najwłaściwszym fundamencie Boga samego jako najwyższego Prawodawcy, i kontynuując swoją myśl, dodał: „W taki sposób dali (nasi ojcowie) wyraz przeświadczeniu, że Konstytucja, czyli Ustawa zasadnicza (Ustawa rządowa) jako dzieło ludzkie winna być odniesiona do Boga. On jest najwyższą Prawdą i Sprawiedliwością. Trzeba, aby prawo ustanowione przez człowieka, przez ludzki autorytet ustawodawczy, odzwierciedlało w sobie odwieczną Prawdę i odwieczną Sprawiedliwość, którą jest On sam – Bóg nieskończonego majestatu: Ojciec, Syn i Duch Święty”. O wartości bytowej i moralnej każdego człowieka oraz o wartości treści prawa i treści ustroju demokratycznego decyduje ich stosunek względem Pana wszechrzeczy. Dlaczego? Z prostej prawdy wynika to, a mianowicie z racji na to, iż to sam Bóg zapoczątkował istnienie osób ludzkich i ich wspólnot jak: małżeństwa, rodziny i narodu. Stąd zarówno prawda o człowieku, jak też i prawda o prawie i sposobie zarządzania jego życiem, tzn. o demokracji, mają swoje ostateczne Źródło właśnie w TYM, który istnieje jako BÓG, niemający początku ani kresu. Wokół tej Prawdy rozgrywa się dzisiaj kwestia polskiej i europejskiej demokracji i ta Prawda odróżnia porządki prawne Polski i Europy, ponieważ Konstytucja RP jednoznacznie odwołuje się do „Boga, będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna”, czego nie ma w Traktacie Lizbońskim i dlatego nie widnieje w nim też wyzwanie dla sumień do „odpowiedzialności przed Bogiem”, co świadczy o zasadniczym braku tego i innych dokumentów prawa unijnego w Europie, a tym samym o zasadniczym zubożeniu treści pojęć: „prawo europejskie” i „demokracja europejska”. Publiczna dyskusja w Parlamencie Europejskim na temat praworządności i stanu demokracji w Polsce ujawniła ten najistotniejszy mankament europejskiej świadomości i kultury prawnej i demokratycznej. Wręcz szokującym uważnego obserwatora (także dla wielu przedstawicieli twardej „15”) tamtego wydarzenia było prześciganie się w pustosłowiu europosłów skrajnej lewicy, liberałów, a nawet niektórych chadeków – w szczególności niemieckojęzycznych i niemieckich – w konfrontacji z bardzo nośnymi treściowo i podstawowymi pojęciami ontologicznymi i prawno-państwowymi Pani Premier Rządu RP Beaty Szydło. Europa powinna rozpocząć wielopłaszczyznową debatę nad prawem i demokracją. Sądzę, że Polskę stać na zainicjowanie takiej debaty naukowej i w ogóle kulturowej na forum Unii Europejskiej. Ci w Polsce, którzy pod pozorem Komitetu Obrony Demokracji wyprowadzają niektórych Polaków na ulicę, nie rozumieją, gdzie jest sedno problemu, a jeśli rozumieją, to deprawują nam świadomie część Narodu i wskazują mu na „ulicę”, na którą mieliby Polacy zasłużyć po 1050 latach naszej chrześcijańskiej drogi życia Narodu i Ojczyzny, Państwa i Kościoła, drogi niekiedy olbrzymiego poświęcenia – aż do przelewu krwi za „naszą i waszą wolność”. Jakże trafne, choć wypowiedziane przed laty, są słowa ostrzeżenia Papieża z Polski pod adresem polityków: „Tak jak wówczas, tak i teraz ’niepodległość zewnętrzna i wolność wewnętrzna narodu’, jego los, ’w wasze ręce jest powierzony’. Strzeżcie się więc i wy – jak ongiś twórcy 3-majowej Konstytucji – abyście ’na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń mogli zasłużyć’ – i to ’pomimo przeszkód, jakie i w was (jak ongiś w pokoleniu 3-majowym) mogą sprawować namiętności’ w swej wielorakiej postaci. Pomimo wszystko. […] Wolność zawsze jest wyzwaniem. A władza jest wyzwaniem wolności. Nie można jej sprawować inaczej, jak tylko służąc!”. Odnowa gruntowna Polski i Europy zależy od przyjęcia „nowego życia w Chrystusie”, do czego Konferencja Episkopatu Polski słusznie zachęca nas, Polaków, a poprzez nas wszystkich Europejczyków. Pasterze Polski wiedzą doskonale, że tylko sumienie człowieka bogatego Bogiem zdolne jest do tworzenia kultury chrześcijańskiej, czyli najbogatszej pod każdym względem formy ludzkiego bytowania w czasoprzestrzeni tego świata. O tym zaświadczają ewidentnie dzieje chrześcijańskiej Europy i chrześcijańskiej Polski. Zabrać Europie i Polsce Boga to ograbić je z najświętszej wielkości i największego bogactwa i zarazem wystawić je na niebezpieczeństwo najdotkliwszej nędzy egzystencji.

Droga sumień Polaków i Europejczyków do prawdziwej demokracji – drogą do prawdziwego Boga

Nie zrodziłyby się pośród narodów żadne godne człowieka prawo ani forma ustrojowa (monarchia czy demokracja) państw, gdyby Dobry Boski Stwórca nie obdarzył ludzi rozumem, wolną wolą i pamięcią, czyli duchem transcendentnym względem materii naszego ciała. Dlatego też prawdziwa nauka o prawie jako ładzie międzyludzkim oraz o ustroju jako zewnętrznym sposobie sprawowania władzy otrzymanej przez ludzi od Boga Ojca, Syna Bożego i Ducha Świętego prowadzi ludzkie sumienie do Prawdy o tym Bogu jako Źródle wszelkiej władzy oraz do prawdy o człowieku jako autorze sposobu jej realizacji, czyli w tym przypadku do prawdy o demokracji. Jednak Papież-Polak w Liście apostolskim z okazji 50. rocznicy wybuchu II wojny światowej używa do zilustrowania poważnej problematyki demokracji XX-wiecznej przykładu dramatów Europy w postaci odrzucenia Boga, przestrzegając ludzkość przed akceptacją demokracji jako antyboskiego systemu ustrojowego, a tym samym przed „naruszaniem zasad międzynarodowego współżycia, a także narzucaniem siłą totalitarnych ideologii”, co „prowadzić może jedynie do ruiny ludzkości”. Człowiek w sensie indywidualnym i społecznym zjednoczony z Bogiem jako Najwyższym Prawodawcą jest podmiotem porządku i konstruktywnego rozwoju, natomiast człowiek świadomie i dobrowolnie odcinający się od Boskiego stanowienia ładu we wszechświecie staje się prawie zawsze podmiotem destrukcji i dekonstrukcji, co stanowi treść postmodernistycznie pojętej demokracji. Jan Paweł II podkreśla z całą stanowczością, iż „wspólną cechą nazistowskiego pogaństwa i dogmatu marksistowskiego jest totalitarna natura obu ideologii oraz dążenie do stania się religią. Już na długo przed rokiem 1939 w pewnych sferach kultury europejskiej ujawniło się dążenie do usunięcia Boga i Jego obrazu z pola widzenia człowieka. W tym duchu indoktrynowano dzieci od najmłodszych lat”.
   W tym kontekście zaskakuje zasadniczo sprzeczny w sobie fakt rozumienia demokracji w Unii Europejskiej, która z jednej strony zdaje się radykalnie potępiać typy demokracji socjalistyczno-rasistowskiej i socjalistyczno-komunistycznej, a z drugiej strony jednoznacznie podziela antyboskość tamtych postaci demokracji i także całkowicie wykreśla realną obecność Boga chrześcijańskiego z bytowości prawa i struktur administracyjnych Unii, co w świetle metafizyki greckiej jako rozumowej drogi do poznania istnienia jednego i prawdziwego „Boga” jest ideologiczną formą „racjonalności” dużej części eurokratów. W tym punkcie należy upatrywać głównej przyczyny kryzysu praworządności i ideowej stabilności wewnątrz samej Unii, która jednak ze sprytem iście upadłego anioła światłości usiłuje w tych dniach przerzucić winę za ten stan rzeczy na dążącą do odrodzenia swojej praworządności na ideałach katolickiej nauki społecznej Rzeczpospolitą Polską. Tylko w drodze ku Bogu człowiek staje się i pozostaje sobą oraz tylko w drodze ku Bogu i z pomocą Boga ustrój demokratyczny spełni swoje zadania zrealizowania przez daną społeczność kraju czy kontynentu celu „bonum commune”, obejmującego nie tylko dobro ludzi, ich dobra duchowo-materialne, lecz także najwyższe Dobro Boga w Trójcy Świętej Jedynego.

Demokracja bez Boga lub przeciw Niemu – niszczącą „otchłanią moralną” w życiu narodów

Karol Marks pisze, że „nie przemieniamy problemów światowych w teologiczne. My przemieniamy problemy teologiczne w światowe”. Chodzi przy tym o to, aby dokonać totalnej „emancypacji państwa od judaizmu, od chrześcijaństwa, w ogóle od religii”, która według Marksa wynaturza rozumienie i „uznanie człowieka… przez pośrednika”, czyli przez „Chrystusa”, którego w „komunizmie” Marksowsko-Engelsowskim całkowicie zastępuje „państwo”, i to „państwo ateistyczne” jako „państwo demokratyczne”. Tylko jako takie „państwo” jest „rzeczywiste”. Natomiast jako „tak zwane państwo chrześcijańskie” jest według Marksa „niepaństwem”, względnie „chrześcijańskim zaprzeczeniem państwa”, ponieważ potrzebuje „Chrystusa” jako „Pośrednika” oraz potrzebuje „religii” jako „środka” do wydoskonalenia się, co jest sprzeczne z tezą Marksa o „człowieku” jako „produkcie” samorozwijającej się „materii” i jako takim będącym „częścią przyrody” i wyłącznie „istotą gatunku”. Z tego ideologicznego postulatu Marksa wynika konieczność pozbawienia człowieka jego jednostkowego istnienia, co konsekwentnie czyni „państwo demokratyczne” jako „ateistyczne” w tym socjalizmie czy komunizmie, a dzisiaj w części globu w neokomunistycznym genderyzmie.
 Roszczenie zatem przez Polskę prawa budowania Państwa nie tylko na rozumowych, lecz także na chrześcijańskich fundamentach rodzi pośród części po marksistowsku myślących europosłów oraz części neokomunistycznie myślących polityków Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej tak daleko idące obawy, że Polska „zagraża demokracji”. Dlatego warto wsłuchać się ponownie w słowa nauczania św. Jana Pawła II i przyjąć za swoje jego ostrzeżenia: „Otchłań moralna, w jakiej przed pięćdziesięciu laty pogrążył się świat na skutek odrzucenia Boga, a tym samym także człowieka, ukazuje nam namacalnie potęgę ’władcy tego świata’ (por. J 14,30), który potrafi zwodzić sumienia przez kłamstwo, przez pogardę dla człowieka i dla prawa, przez kult siły i władzy. Dziś to wszystko wspominamy i rozmyślamy o skrajnościach, do jakich może doprowadzić człowieka odrzucenie wszelkich więzi z Bogiem i transcendentnego prawa moralnego”. Wprawdzie trudno je sobie wyobrazić, ale minione pokolenia ludzkości mogły doświadczyć wielkich cierpień i śmierci milionów braci i sióstr przez Trzecią Rzeszę Niemiecką i Związek Sowiecki.

Prawda demokracji: każdy naród ma prawo do samostanowienia

Ojciec Święty z Polski, nawiązując do tragedii II wojny światowej, wypowiada jakże aktualne i ważne dla obecnej debaty między Unią Europejską a Polską słowa o prawie każdego narodu do własnej i nietykalnej podmiotowości: „Przyczyną ostatniej wojny było zarówno podeptanie praw narodów, jak i praw osoby ludzkiej… Nie ma pokoju, jeśli prawa wszystkich narodów – a szczególnie najbardziej bezbronnych – nie są respektowane! Cała budowla prawa międzynarodowego opiera się na zasadzie równouprawnienia wszystkich państw, na prawie każdego narodu do samostanowienia i na swobodnej współpracy w imię najwyższego wspólnego dobra całej ludzkości”. O przetrwaniu i wyjściu z obecnego kryzysu w Europie będzie decydować linia myślenia prawno-politycznego, która powróci do Boga jako Praracji istnienia i najwyższego Dobra Europy oraz do respektowania nietykalnego prawa Narodów Europy, a pośród nich także naszego Narodu Polskiego do samostanowienia naszej niepowtarzalnej podmiotowości państwowej.

15. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (15)

http://naszdziennik.pl/mysl/151879,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-15.html?t=9

Po kryterium najwyższym, bo Boga samego, następnym co do ważności kryterium wartości każdego ustroju – także demokracji – jest dla naszych sumień jego stosunek do człowieka jako nietykalnego w swoim życiu i jego godności podmiotu osobowego, jednostkowo-społecznego, dysponującego naturą duchowo-cielesną oraz istniejącego ze względu na niego samego, a ostatecznie przeznaczonego do wiecznego uwielbienia Objawionego Boga jako Stwórcy i Odkupiciela.

Przywołując naukę św. Augustyna o pierwszym obowiązku człowieka do „miłości Boga” w „porządku przykazania”, ale w „porządku wykonania” stanowi go „miłość bliźniego”, można postawić tezę, że to właśnie w porządku konkretnego działania ludzi, organizujących swoje państwo np. w kształcie ustroju demokratycznego, ich pierwszym kryterium czynu państwowego jest relacja do ludzi jako osób i zarazem nietykalnych podmiotów prawno-moralnych. Innymi słowy: „Powiedz mi, jaki jest twój ustrój względem człowieka, a ja ci powiem, jaka jest jego obiektywna wartość”. A zatem człowiek jest w porządku funkcjonowania bytowości państwa pierwszą rzeczywistością, którą niezależnie od pochodzenia, stanu zdrowia, rasy, wykształcenia, zamożności duchowo-materialnej i przynależności kulturowej należy w każdym państwie i sumieniach wszystkich rządzących i obywateli absolutnie zaakceptować, wspierać w jej wszechstronnym rozwoju i chronić ją aż do naturalnej śmierci, wyznaczonej przez Boskiego Stwórcę jego bytu, a nigdy przez drugiego człowieka jako przecież nie-stwórcę jego życia.

Demokracja w „sprzeczności” względem życia „państwem tyrańskim”

Analiza tego centralnego w nauczaniu św. Jana Pawła II zagadnienia, którym jest człowiek w sensie chrześcijańskim i jego nietykalne prawo do życia, prowadzi do jednoznacznego wniosku, iż „…właśnie problematyka szacunku dla życia pozwala dostrzec, jakie dwuznaczności i sprzeczności – a w ślad za nimi przerażające konsekwencje praktyczne – kryją się za” „relatywizmem etycznym” jako „warunkiem demokracji”. Otóż wielu uważa, że istnieje tylko prawo stanowione, dokładnie tak, jak mniemali Adolf Hitler i Józef Stalin, i że wszystko – także najważniejsza kwestia ludzka – może być li tylko przedmiotem regulacji prawa stanowionego w państwie lub w strukturach kontynentalnych jak np. w Unii Europejskiej. Dla tych nie istnieje żadne prawo wieczne Boga Objawionego i żadne prawo naturalne wpisane w naturę rozumną każdej osoby ludzkiej.

Papież Polak nawiązujący z jednej strony do tradycji prawa naturalnego, a z drugiej do tradycji biblijnej i chrześcijańskiej, jednoznacznie określa te tendencje jako sprzeczne zarówno z prawym rozumem ludzkim, do którego odwołały się już wcześniej m.in. kultury prawne starożytnych Grecji i Rzymu, jak i z Bożym porządkiem prawno-moralnym: „Otóż to właśnie ma dziś miejsce także na scenie polityki i państwa: pierwotne i niezbywalne prawo do życia staje się przedmiotem dyskusji lub zostaje wręcz zanegowane na mocy głosowania parlamentu lub z woli części społeczeństwa, choćby nawet liczebnie przeważającej. Jest to zgubny rezultat nieograniczonego panowania relatywizmu: ’prawo’ przestaje być prawem, ponieważ nie jest już oparte na mocnym fundamencie nienaruszalnej godności osoby, ale zostaje podporządkowane woli silniejszego. W ten sposób demokracja, sprzeniewierzając się własnym zasadom, przeradza się w istocie w system totalitarny. Państwo nie jest już ’wspólnym domem’, gdzie wszyscy mogą żyć zgodnie z podstawowymi zasadami równości, ale przekształca się w ’państwo tyrańskie’, uzurpujące sobie prawo do dysponowania życiem słabszych i bezbronnych, dzieci jeszcze nienarodzonych, w imię pożytku społecznego, który w rzeczywistości oznacza jedynie interes jakiejś grupy”, ongiś NSDAP w Trzeciej Rzeszy Niemieckiej czy Partii Komunistycznej w ZSSR, a dzisiaj partii neokomunizmu zachodniego, czyli partii neosocjalistów, neokomunistów, zielonych i liberałów oraz części chadeków np. w Niemczech, którzy wydają rocznie ok. 200 mln euro na promocję ideologii gender na wielu uczelniach i w placówkach oświatowo-wychowawczych Niemiec. Podobne poglądy mają w Polsce partie: Platforma Obywatelska, Nowoczesna oraz części SLD i PSL. Czy człowiek ma „prawo” do pozbawienia kogokolwiek niewinnego życia?

„Prawo” do zabijania dzieci, chorych i starszych ludzi zbrodnią

Prawo jest taką bytowością, że pochodzi od Boga i jest w samej osobie ludzkiej, aby dopomóc jej być w pełni sobą, czyli prawo jest dla dobra człowieka i nigdy nie może być użyte przeciwko jego życiu. Święty Jan Paweł II jako bez wątpienia „Papież życia” niestrudzenie działał i apelował do ludzkich sumień i ludzkiej wolności w głębokiej trosce o człowieka: „Dlatego działanie, które podejmujemy jako ’lud życia i dla życia’, domaga się właściwego zrozumienia i przychylnego przyjęcia. Kiedy Kościół stwierdza, że bezwarunkowe poszanowanie prawa do życia każdej niewinnej osoby – od poczęcia do naturalnej śmierci – jest jednym z filarów każdego cywilizowanego społeczeństwa, ’pragnie po prostu przyczyniać się do budowy państwa o ludzkim obliczu’. Państwa, które uznaje za swą podstawową powinność obronę fundamentalnych praw człowieka, zwłaszcza człowieka słabszego”, który w sensie swojej podmiotowości prawnej jest równouprawniony z każdym innym człowiekiem.

Demokracja byłaby zbrodniczą tyranią, gdyby odmówiła prawa do życia jakiemukolwiek niewinnemu człowiekowi i złamałaby przez to istotę samego prawa jako „dla”, a nigdy „przeciwko” dobru i szczęściu ludzkiemu, ponieważ „prawo” do zbrodni jest bezprawiem, tj. antyprawem, czyli negacją prawa, a nie prawem. Papież Polak wzywa nasze sumienia do całkowitego uwrażliwienia ich na drugiego jako „bliźniego”: „Tak więc w trosce o przyszłość społeczeństwa i rozwój zdrowej demokracji trzeba pilnie odkryć na nowo istnienie wartości ludzkich i moralnych, należących do samej istoty i natury człowieka, które wynikają z prawdy o człowieku oraz wyrażają i chronią godność osoby: wartości zatem, których żadna jednostka, żadna większość ani żadne państwo nie mogą tworzyć, zmieniać ani niszczyć, ale które winny uznać, szanować i umacniać”. Tylko sumienie ukształtowane na gruncie bezwarunkowego szacunku względem prawa do życia swojego i bliźniego jest prawe i absolutnie wszystkich w sumieniach wiążące prawo człowieka do życia jako ustanawiane, orzekane i interpretowane posiada status prawa i nie jest bezprawiem.

„Zamach na demokrację”, ale względem kogo?

Aktualna rozprawa niektórych eurokratów z Polską ujawnia prawie sedno dramatu Europy naszych pokoleń. Zarzuca się Polsce, dążącej jako Państwo do traktowania prawa na gruncie klasycznie pojętego prawa naturalnego, tzn. aby zawsze było prawem, a nigdy bezprawiem, że dokonuje „zamachu na demokrację”. Dobrze się stało, że z ust neokomunistycznie myślącego przewodniczącego PE padły te słowa, ponieważ one uzewnętrzniły status quo sprzecznego w sobie w wielu regulacjach prawa europejskiego oraz praw niektórych państw członkowskich, szczególnie tych, które mają w swoim prawodawstwie „prawo przerywania ciąży” i „prawo do eutanazji”.

Jan Paweł II osądza tego typu prawo jako zbrodnicze i ono rzeczywiście jest jako obiektywne bezprawie „zamachem na demokrację” oraz skutkuje łamaniem sumień, sprawiedliwości jako owocu prawa i samego ustroju, czyli demokracji, oraz prowadzi ludzkość ku „śmierci”: „Rewindykacja prawa do przerywania ciąży, dzieciobójstwa i eutanazji oraz prawne jego uznanie jest równoznaczne z przyjęciem ’wynaturzonej i nikczemnej wizji ludzkiej wolności’: z uznaniem jej za ’absolutną władzę nad innymi i przeciw innym’. To jednak oznacza śmierć prawdziwej wolności: ’Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu’ (J 8,34)”. A zatem kto ustanawia takie „prawo” zbrodnicze, jest tym, który dokonuje faktycznego zamachu na życie niewinnych istot dzieci, chorych i starców i zniewala swoje państwo i cały kontynent, a tym samym „zamachu na demokrację” (ustrój demokratyczny powinien być zawsze dla ludzi, a nigdy przeciw nim), ale przeciwko takim zbrodniom nie występuje ani przewodniczący Schulz, ani wiceprzewodniczący Timmermanns, który jako Holender posiada w Holandii „prawo do eutanazji”, wskutek którego wiele tysięcy Holendrów rocznie jest pozbawianych życia. Dlaczego tak się dzieje?

Otóż Papież z Polski jest zdania, że przyczyny tego bezprawia i zbrodni tylu tysięcy, a w skali globu już dalece ponad miliarda istnień ludzkich na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci tkwią w głębszej strukturze ideologicznej aniżeli tylko w nadużyciu wolności: „Poszukując najgłębszych korzeni walki między ’kulturą życia’ a ’kulturą śmierci’, nie możemy uznać za jej jedyną przyczynę wspomnianej wyżej, wynaturzonej idei wolności. Trzeba dojść do sedna dramatu, jaki przeżywa współczesny człowiek: jest nim ’osłabienie wrażliwości na Boga i człowieka’, zjawisko typowe w kontekście społecznym i kulturowym zdominowanym przez sekularyzm, którego wpływy przenikają nawet do wnętrza wspólnot chrześcijańskich i wystawiają je na próbę. Kto poddaje się oddziaływaniu tej atmosfery, łatwo może się znaleźć w zamkniętym kole, które wciąga go niczym straszliwy wir: ’tracąc wrażliwość na Boga, traci się także wrażliwość na człowieka’, jego godność i życie; z drugiej strony, systematyczne łamanie prawa moralnego, zwłaszcza w poważnej materii poszanowania życia ludzkiego i jego godności, prowadzi stopniowo do swoistego osłabienia zdolności odczuwania ożywczej i zbawczej obecności Boga”. Kryzys Boga doprowadził Stary Kontynent do tak zasadniczego kryzysu „demokracji”, który poprzez „aborcję” i „eutanazję” zdradza wszystkie swoje ideały w odniesieniu do człowieka i staje się raz po raz współczesnym europejskim „terrorystą” przeciwko osobie ludzkiej.

Całkowita eliminacja aktów aborcji pierwszą po Bogu racją stanu suwerennej Polski

Najważniejszym zadaniem po oddaniu czci Bogu w porządku prawa, a zatem i praworządności w Rzeczypospolitej naszych dni powinna być jak najszybsza nowelizacja polskiego prawa, aby w jego majestacie nie dokonywano żadnych aktów zabójstwa dzieci nienarodzonych, a poczętych wskutek gwałtu, czy w niebezpieczeństwie śmierci matki (medycyna i prawo mają ratować w równej mierze obydwa istnienia i nie wolno nikomu przedkładać życia matki nad życie dziecka lub odwrotnie, ponieważ nie ma takiego prawa jako słusznego), czy też w przypadku nieuleczalnej choroby dziecka. Te przypadki świadczą o niewinności prawno-moralnej nienarodzonego człowieka, a jako taki nigdy nie może być przedmiotem kary, i to kary śmierci! Dopiero na takiej drodze absolutnego szacunku Rzeczypospolitej Polskiej względem każdego człowieka jako człowieka będzie można w pełni powiedzieć, że jesteśmy krajem praworządnym.

Nasz Rodak na Stolicy Piotrowej podkreślał „decydujące znaczenie dla formacji sumienia”, które „ma ponowne odkrycie konstytutywnej więzi łączącej wolność z prawdą. Jak już wielokrotnie stwierdzałem, oderwanie wolności od obiektywnej prawdy uniemożliwia oparcie praw człowieka na solidnej bazie racjonalnej i stwarza sytuację, w której w społeczeństwie może zapanować anarchiczna samowola jednostek albo zabójczy totalitaryzm władzy”. Podczas pielgrzymki do Polski w Skoczowie Jan Paweł II pytał nasz Naród Polski o kondycję naszych sumień – także w kwestii obrony życia poczętego w łonie matki, które w pewnej mierze są aktualne dla naszych pokoleń: „Dzisiaj, kiedy Polska kładzie podwaliny pod swój wolny i suwerenny byt – po tylu latach doświadczeń totalitaryzmu – trzeba… zrobić… dogłębny rachunek sumienia: Dokąd idziemy? W którą stronę podążają sumienia?”.

16. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (16)

http://naszdziennik.pl/mysl/152239,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-16.html?t=9

Dlaczego wewnątrz Unii Europejskiej i właściwie w globalnej dyskusji odbywa się tak zasadniczy spór o człowieka i jego ludzkie życie indywidualne, o małżeństwo jednej kobiety z jednym mężczyzną i o rodzinę, o społeczeństwo i państwo, czyli o życie wspólnotowe? Zapewne z jednej racji głównej, a mianowicie, że na osobie ludzkiej i jej wspólnocie rozstrzygają się przecież losy całego świata, losy państw i kontynentów, losy kultury, czyli losy: nauki, sztuki, gospodarki, polityki, prawa, moralności, a także w jakiejś mierze religii w sensie pozytywnym bądź negatywnym. Ostatecznie w tej problematyce istnieją dwie wykluczające się opcje: budującego człowieka dobra albo niszczącego jego samego i dalece kosmos zła.

Wyostrzyć sumienia na „prawdziwą demokrację” jako ustroju dobrego i konstruktywnego dla życia

Europejska debata nad Polską odsłania nam istotę ustrojów demokratycznych, które można generalnie sprowadzić do „prawdziwych” i „fałszywych”. Tę pierwszą Papież Polak opisuje w ten sposób: „Ewangelia życia jest przeznaczona dla całej ludzkiej społeczności. Działać na rzecz życia znaczy przyczyniać się do odnowy społeczeństwa przez budowanie wspólnego dobra. Nie można bowiem budować wspólnego dobra, jeśli się nie uznaje i nie chroni prawa do życia, na którym się opierają i z którego wynikają wszystkie inne niezbywalne prawa człowieka. Nie może też mieć solidnych podstaw społeczeństwo, które – choć opowiada się za wartościami takimi jak godność osoby, sprawiedliwość i pokój – zaprzecza radykalnie samemu sobie, przyjmując i tolerując najrozmaitsze formy poniżania i naruszania życia ludzkiego, zwłaszcza życia ludzi słabych i zepchniętych na margines. Tylko szacunek dla życia może stanowić fundament i gwarancję najcenniejszych i najpotrzebniejszych dla społeczeństwa wartości takich jak demokracja i pokój”.

Z myśli papieskiej można wyprowadzić wniosek, iż tylko taki ustrój demokratyczny jest „prawdziwy”, który respektuje dobro życia każdego człowieka w szerokim tego słowa znaczeniu, bo przecież życie to „myślenie”, „chcenie”, „spostrzeganie”, „odżywianie się” itd., jak uczy Arystoteles. Człowiek żyje duchem i żyje materią swojego ciała i każdy typ demokracji ma służyć tak rozumianemu życiu ludzkiemu. Pointa św. Jana Pawła II jest prosta: „Nie może bowiem istnieć prawdziwa demokracja, jeżeli nie uznaje się godności każdego człowieka i nie szanuje jego praw”.

Realną podstawą niepokoju wielu Polaków jest fakt, że to „przesłuchanie” Polski na forum Parlamentu Europejskiego odbywało się bez odpowiednich podstaw prawnych i – co więcej – bez uprzednich rzetelnych dwustronnych rozmów pomiędzy Komisją i Parlamentem Europejskim a rządem RP, które mogłyby wyjaśnić obecne kierunki „myśli” polskiej, „woli” polskiej, „spostrzeżeń” polskich i żywej egzystencji nas, Polaków, w naszym państwie czy w strukturze UE. To oznacza, że najważniejsze instytucje Unii przystąpiły do rozprawy z Polską, nie szanując dobra wspólnego Polski ani naszej godności na forum Europy i świata, nie pytając nas nawet o głos, lecz oceniając nas a priori negatywnie przez Komisję Europejską, co jest istotnie prawnym i moralnym skandalem. Jeśli dodatkowo uwzględnimy kontekst Europy, w którym dochodzi do złamania prawa europejskiego w kwestii uchodźców przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel, to rozumiemy, że cała UE powinna była zająć się prawdziwym zagrożeniem dla praworządności w Europie, której przyczyną stała się polityka naszego zachodniego sąsiada. Gros mediów polskojęzycznych, których właścicielami są podmioty niemieckie i niemieckojęzyczne (ponad 80 proc. wszystkich mediów), wraz z niektórymi polskimi politykami zdradzającymi polską rację stanu przerzuciło podstępnie akcent polityki europejskiej na odbudowujące swój Naród i swoją Ojczyznę w oparciu o prawo naturalne państwo polskie. To świadczy o procesie zafałszowywania zarówno demokracji w Europie, jak i prawdziwego oblicza naszego „Narodu” jako prawego „suwerena” w Rzeczypospolitej, co pomnaża destrukcję, zamiast na fundamencie „prawdziwej demokracji” w konstruktywnej koegzystencji z państwami-sąsiadami budować dobro narodów i państw Unii.

Troska o prawdziwą „praworządność” sumień troską o „bycie” „ideału demokratycznego”

W kwestii pojęcia „praworządność” należy też podkreślić, że może być ono prawdziwe albo fałszywe. Prawdziwa jest „praworządność” wtedy, gdy prawo artykułuje tylko dobro Boga i ludzi oraz gwarantuje tym samym porządek realizowania się sprawiedliwości w państwie i ochrania go odpowiednimi środkami. Istnieje także „praworządność” fałszywa, która z różnych racji po prostu zatraca te treści, które zostały nadmienione, czyli dobro i sprawiedliwość, a poprzez to rujnuje wszystkie struktury godnie zorganizowanych ludzi.

Papież Polak dostrzega ten problem i poddaje go gruntownej krytyce: „Można odnieść wrażenie, że wszystko odbywa się z pełnym poszanowaniem praworządności, przynajmniej w tych przypadkach, gdy prawa dopuszczające przerywanie ciąży lub eutanazję zostają przegłosowane zgodnie z tak zwanymi zasadami demokratycznymi. W rzeczywistości mamy tu jednak do czynienia jedynie z tragicznym pozorem praworządności, zaś ideał demokratyczny – który zasługuje na to miano tylko wówczas, gdy uznaje i chroni godność każdej osoby – zostaje zdradzony u samych podstaw: ’Czyż można mówić o godności każdej osoby, kiedy pozwala się na zabijanie tej najsłabszej i najbardziej niewinnej? W imię jakiej sprawiedliwości poddaje się osoby najbardziej niesprawiedliwej dyskryminacji, uznając niektóre z nich za godne obrony, a odmawiając tej godności innym?’. Pojawienie się takich sytuacji oznacza, że działają już mechanizmy, które prowadzą do zaniku prawdziwego ludzkiego współżycia i do rozpadu samego organizmu państwowego”. Faktycznie, skutkiem działania upozorowanej „praworządności” jest destrukcja i rozpad ludzkich relacji oraz tworzonych przez nie instytucji. Tylko prawdziwa „praworządność” chroni człowieka i wszystkie jego wspólnoty. A zatem rzetelna troska o praworządność godną osoby ludzkiej jest również wspieraniem „ideału demokracji”. W przeciwnym razie, pomimo zapewnień o praworządności, zostaje on – jak zaznacza Papież – „zdradzony u samych podstaw”, czego niestety smutną ilustracją jest w szczególności postawa niektórych europosłów z Niemiec.

Bytowy priorytet prawego sumienia przed prawem cywilnym

Z czego wynika pierwszorzędność ludzkiego sumienia przed prawem stanowionym? Z faktu, iż w widzialnym kosmosie nie byłoby prawa, gdyby nie istniał człowiek jako jego podmiot, czyli ten, dzięki któremu prawo stanowione zawdzięcza swe realne istnienie. To znaczy prawo cywilne jest wtórne względem osoby ludzkiej i jest ze względu na jej dobro, a nie odwrotnie, jak chcieliby tego np. pozytywiści prawni czy legaliści, nie mówiąc już o socjalistach czy komunistach, dla których priorytetem jest najczęściej materia, względnie państwo komunistyczne. Dlatego też Jan Paweł II zajął stanowisko względem tych zawirowań ideologicznych przedkładających prawo stanowione nad człowieka: „Nie ulega wątpliwości, że zadanie prawa cywilnego jest inne niż prawa moralnego, a zakres jego oddziaływania węższy. Jednak ’w żadnej dziedzinie życia prawo cywilne nie może zastąpić sumienia ani narzucać norm, które przekraczają jego kompetencje’, do których należy ochrona wspólnego dobra osób poprzez uznanie i obronę ich podstawowych praw, umacnianie pokoju i moralności publicznej. Zadaniem prawa cywilnego jest bowiem ochrona ładu społecznego opartego na prawdziwej sprawiedliwości, tak abyśmy ’mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością’ (1 Tm 2,2)”. Prawo cywilne jest po to, aby ułatwić osobie ludzkiej regulację jej relacji w celu osiągnięcia jakiejś pełni życia indywidualnego i społecznego, do której sam Bóg Stwórca powołał każdego. A zatem prawo cywilne jest „ze względu” i „dla” życia ludzkiego jako życia, nigdy nie może go ono osłabiać, a tym bardziej mu szkodzić.

Papież kontynuuje swój wykład, kładąc nacisk na najważniejsze prawo życia: „Właśnie dlatego prawo cywilne musi zapewnić wszystkim członkom społeczeństwa poszanowanie pewnych podstawowych praw, które należą do natury osoby i które musi uznać i chronić każde prawo stanowione. Wśród nich pierwszym i podstawowym jest nienaruszalne prawo do życia każdej niewinnej ludzkiej istoty. Chociaż władza państwowa może niekiedy powstrzymać się od zakazania czegoś, co – gdyby zostało zabronione – spowodowałoby jeszcze poważniejsze szkody, nigdy jednak nie może uznać, że jest prawem jednostek – nawet jeśli stanowiłyby one większość społeczeństwa – znieważanie innych osób przez łamanie ich tak podstawowego prawa, jakim jest prawo do życia. Prawna tolerancja przerywania ciąży lub eutanazji nie może więc w żadnym przypadku powoływać się na szacunek dla sumienia innych właśnie dlatego, że społeczeństwo ma prawo i obowiązek bronić się przed nadużyciami dokonywanymi w imię sumienia i pod pretekstem wolności”. Jeżeli prawodawca nie broni podmiotu prawa, któremu prawo zawdzięcza swoje istnienie, to zdradza zarówno samego człowieka, jak i naturę prawa jako bytu dla osoby ludzkiej, a ostatecznie swoją bytowość prawodawcy, czyli obrońcy słusznego porządku życia człowieka. Wtedy właśnie, gdy osoba ludzka jest krzywdzona, można i należy mówić o łamaniu prawa i łamaniu praworządności, ale nie wtedy, gdy np. polski prawodawca szuka prawych sposobów na wzmocnienie prawa i praworządności w naszym państwie.

Protesty większości obecnej opozycji politycznej, która w ostatnich latach setki razy złamała porządek prawny w Polsce, są nie tylko merytorycznie nieuzasadnione, lecz – co więcej – są wołaniem o kontynuację nieładu i chaosu w polskim prawie, aby określone lobby krajowe czy zagraniczne mogło dalej nadużywać polskości do realizowania swoich nieprawości. Jakaż wielka szkoda, że część instytucji europejskich oparła się w swoich opiniach o aktualnym stanie prawnym państwa polskiego na tak fałszywych manipulacjach polityczno-medialnych.

Sprzeciw prawego sumienia przeciw ideologii nienawiści i traktowania drugiego jako „wroga”

Nasze ludzkie sumienie jest prawidłowo ukształtowane, gdy staje się dla człowieka niejako filtrem dla jego prawych decyzji rozumu oraz dla prawych aktów i postaw naszej wolnej woli, czyli gdy stoi na straży prawdy i miłości jako gwarantów prawości i praworządności, co eo ipso oznacza odrzucenie wszelkiego fałszu i kłamstwa oraz wszelkiej nienawiści, nawet do politycznych konkurentów czy obiektywnych nieprzyjaciół naszego jestestwa, ponieważ one są siłami zła i niszczenia, a nie dobra.

Papież Polak od dziecięcych lat wychowywany w wysokiej kulturze katolickiej wolności jako „wolności do” prawdy, dobra i piękna dostrzega konieczność prawego sumienia dla kształtowania się prawych relacji międzyludzkich i negatywnie osądza fałszywe rozumienie rozumu czy wolności postrzegające człowieka jako „wroga”: „Ta koncepcja wolności prowadzi do głębokiego zniekształcenia życia społecznego. Jeżeli promocja własnego ’ja’ jest pojmowana w kategoriach absolutnej autonomii, prowadzi nieuchronnie do negacji drugiego człowieka; jest on postrzegany jako wróg, przed którym trzeba się bronić. W ten sposób społeczeństwo staje się zbiorowością jednostek żyjących obok siebie, ale niepołączonych wzajemnymi więzami: każdy pragnie zrealizować swoje cele niezależnie od innych czy wręcz dąży do własnych korzyści kosztem innych. Jednakże fakt, że także inni mają podobne dążenia, zmusza do poszukiwania jakiejś formy kompromisu, jeżeli społeczeństwo ma zagwarantować każdemu możliwie jak najwięcej wolności. W ten sposób zanika wszelkie odniesienie do wspólnych wartości i do prawdy absolutnej uznawanej przez wszystkich: życie społeczne zostaje wystawione na ryzyko całkowitego relatywizmu. ’Wszystko staje się wówczas przedmiotem umowy i negocjacji’; także owo pierwsze z podstawowych praw, jakim jest prawo do życia”, czego jesteśmy świadkami w postawie obecnej opozycji politycznej w Polsce, która po dokonaniu tak olbrzymich nadużyć wszelkiego rodzaju, a nade wszystko po prawie totalnym uprzedmiotowieniu człowieka jako obywatela i „suwerena”, czyli naszego „Narodu”, ma jeszcze „honor” występować na forum Sejmu czy Senatu RP oraz instytucji unijnych w Europie jako „obrończyni demokracji”.

Cyprian Norwid ma trafne określenie dla takiej postawy zaprogramowanej nienawiści do Polaków i traktowania ich jako „wrogów”. Nazywa ją plagą „gałgaństwa” zwalczającego rząd RP i państwo polskie, a nie „prawdziwą demokracją” czyniącą wszelkie dobro dla drugiego jako „bliźniego”. Dla prawego sumienia każdy drugi: przyjaciel czy nieprzyjaciel, jest naszym „bliźnim”. Takich sumień potrzebuje Polska i Europy i tylko na takich sumieniach można ocalić, względnie zbudować Polskę i Europę jako krainy prawdziwej „miłości Boga” i prawdziwej „miłości bliźniego”.




END