NOWY CZŁOWIEK DLA NOWEJ LUDZKOŚCI
ks. kard. Zenon
Grocholewski
Prefekt Kongregacji
Nauczania Katolickiego
XII Forum Szkół
Katolickich
Jasna Góra, listopad
2001 r.
10-lecie Szkół
Katolickich na Pomorzu Zachodnim
© Copyright by Centrum Edukacyjne
Archidiecezji
Szczecińsko-Kamieńskiej, Szczecin 2003
Ekscelencje, Szanowni Delegaci, Panie i Panowie
Jestem bardzo zaszczycony, mogąc uczestniczyć w XVI
Światowym Kongresie Office International de l’Enseignement Catholique. Pragnę
przede wszystkim podziękować organizatorom, w szczególności ustępującemu z
urzędu Sekretarzowi Generalnemu Don Andrčs Delgado – w stronę którego kierujemy
wszyscy nasze wyrazy uznania – za skierowane do mnie zaproszenie. Pozdrawiam
następnie każdego z was, którzy reprezentujecie prawie wszystkie szkoły
katolickie znajdujące się na całym świecie.
Świętowanie Kongresu przypada w radosną 50. rocznicę
utworzenia OIEC. Jest to bardzo piękna okazja, aby podziękować Panu Bogu za
wszelkie dobro dokonane przez Office na polu edukacji szkolnej, które jest
podstawowe dla dobra wspólnoty kościelnej i całej ludzkości. Pięćdziesiąt lat,
które wspominamy, były latami wytężonej pracy, wiernej służby Kościołowi,
refleksji i pogłębienia myśli nad rolą i tożsamością szkoły katolickiej. Jestem
rad, mogąc wyrazić wdzięczność całej Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego, i
moją osobistą, tym wszystkim, którzy pracowali i pracują z oddaniem i pasją w
OIEC i złożyć najserdeczniejsze życzenia na przyszłość zawsze bogatą w owoce
dobra.
Wprowadzenie
Temat, który został mi powierzony do zaprezentowania: „Nowa
osoba dla nowej ludzkości”, jest szczególnie interesujący i bardzo aktualny.
Dotyka pragnień wszystkich ludzi dobrej woli o lepszy świat, bardziej
sprawiedliwy, bardziej solidarny, i o pojednaną ludzkość. Realizacja takiego
celu wymaga niewątpliwie interwencji na poziomie wspólnoty międzynarodowej,
akcji o szerokim zasięgu które obejmują politykę, stosunki między narodami,
ekonomię, ale przede wszystkim edukację. Lepszy świat nie byłby możliwy do
zrealizowania bez osób „nowych” w sercach, w działaniu, w poszczególnych
wyborach, które niesie życie. W Ewangelii Pan przypomina, że zarówno czyny
dobre, jak i złe rodzą się w sercu człowieka (por. Mk 7,14–23).
Chciałbym przede wszystkim zatrzymać się na kilku cechach
charakterystycznych dla naszych czasów, które tworzą teren wymagający „nowych
osób”, i na którym trzeba pracować, aby formować takie osoby. Następnie omówię
chrześcijańską wizję osoby, aby na koniec przedyskutować misję wychowawczą
szkoły katolickiej.
Kilka cech charakterystycznych naszych czasów
Uświatowienie
Obecny Kongres ma miejsce na początku nowego tysiąclecia.
Świat jest bardzo różny od tego, o którym uczyliśmy się w szkołach; stał się,
jak to się dziś mówi, „światową wioską”. Nowe technologie wprowadzają cały
świat do naszych domów, zmieniają sposób zachowania się między osobami,
wprowadzają nowe kompetencje, wpływają na świat pracy, na rodziny, na całe
społeczności. Żyjemy więc w czasie nie tyle wielkich zmian, co wręcz
prawdziwego przełomu epok. Wyzwania stają się globalne i dotyczą całej
ludzkości.
Rzeczywistość świata, który stał się „wioską”, przedstawia
blaski i cienie. Obok wielu możliwości spotkań, nowych znajomości i innych
niezaprzeczalnych korzyści, na które nowe technologie pozwalają, zauważa się
ciągle postępujące zdezorientowanie i samotność. Ogromna możliwość wytwarzania
nowych dóbr nie przekłada się na odpowiednią ich dystrybucję. Złożona dynamika
ekonomii światowej nie zawsze pozwala na zapobieżenie biedzie i zmniejszenie
różnic pomiędzy narodami bogatymi i biednymi.
Na świecie zglobalizowanym i współzależnym wciąż jeszcze
mamy do czynienia z niesprawiedliwością, głodem, analfabetyzmem, plagą chorób,
które choć pokonane przez medycynę, ciągle zbierają śmiertelne żniwo wśród
najuboższych tego świata.
Zamachy z 11 września przypomniały smutne dziedzictwo
konfliktów i nienawiści, które naznaczyły początek nowego tysiąclecia,
pozwalając przewidywać scenariusze „zglobalizowanej” przemocy.
Innym aspektem, w jakiś sposób powiązanym z procesami
globalizacji, który wyróżnia nasze czasy, jest fenomen migracji. Wiele
społeczeństw, wśród których żyjemy, jest wieloetnicznych i wielorasowych.
Dyskusja o społeczności złożonej nie jest już więc dyskusją czysto akademicką,
ale konfrontacją z codziennością.
Wyzwanie etyczne
Wiek XX widział następujące po sobie nadzieje i
rozczarowania. Potwierdzeniu praw i godności człowieka towarzyszyło niestety
ich najbardziej brutalne zaprzeczenie. Rozwój technologiczny i naukowy pozwolił
na zorientowanie się w możliwościach destrukcyjnych technik, zbyt często
oddzielonych od zasad etycznych i moralnych. Medycyna i biotechnologie uczyniły
gigantyczne kroki, polepszając jakość życia; przeniknięto nawet kod genetyczny.
Zaaplikowanie jednak człowiekowi tych zdobyczy naukowych w momentach szczególnych
jego życia, jakim są narodziny i śmierć, wzbudza głębokie pytania natury
etycznej. W imię poszukiwań i roszczeń jakościowych życia depcze się godność
rodzącego i umierającego człowieka. Możemy bez żadnych wątpliwości twierdzić,
że współczesny człowiek gubi się w zderzeniu z możliwościami, które mu zostają
ofiarowane; czasami cierpi z powodu wszechmocy technicznej, której odpowiada
infantylizm moralny prowadzący do używania drugiego człowieka jako środka do
twierdzeń usprawiedliwiających każdą rzecz technicznie możliwą do wykonania.
Wszystko to prowadzi, co wszyscy widzimy, do niewyobrażalnych konsekwencji w
życiu człowieka i środowiska, w którym on żyje. Ma się wrażenie, że człowiek
współczesny nie rozumie samego siebie, że stracił wewnętrzny kompas swojej
egzystencji, że postrzega swoje ciało i swoją naturę jako „materiał” do użycia
według swego upodobania, bez uwzględnienia tajemnicy stworzenia.
Świat wydaje się przypominać, żeby użyć pewnego obrazu,
nasłoneczniony plac małego miasteczka, gdzie w promieniach południowego słońca
ludzie spotykają się, czasami próbują rozmawiać, ale najczęściej są sobie
zupełnie obcy, nie znają się, a przede wszystkim nie zauważają najsłabszych,
potrzebujących pomocy.
W tym kontekście chciałbym zwrócić uwagę na okres, który jest
mi szczególnie drogi, na dzieciństwo. Czas dzieciństwa stanowi podstawę
moralności i cywilizacji ludności. Ubiegłego roku, uczestnicząc w ważnym
kongresie na Katolickim Uniwersytecie w Lublinie, w Polsce, na temat „Prawa
dziecka i jego dobro”, wygłosiłem jeden z referatów, podczas przygotowania
którego zapoznałem się z sytuacją dzieci na świecie. Wywarły na mnie ogromne
wrażenie statystyki opublikowane przez międzynarodowe organizacje1: 600
milionów dzieci żyje na skraju nędzy, ponad 11 milionów umiera każdego roku na
skutek chorób lub niedożywienia. Niedożywienie dotyka troje dzieci na dziesięć
poniżej piątego roku życia, to jest około 160 milionów. Mamy 130 milionów
dzieci w wieku szkolnym, które nie uczęszczają do żadnej szkoły, 800 milionów
osób, które są całkowitymi lub prawie całkowitymi analfabetami.2 Do tej panoramy, wcale nie budującej, trzeba
dodać plagę pracy nieletnich, która angażuje 250 milionów dzieci i małoletnich
pomiędzy piątym a czternastym rokiem życia.3
Fenomenem są dzieci bojowników oderwanych nie tylko od
szkoły, ale od dzieciństwa, od zabaw, od marzeń. Innym aspektem, szczególnie
bolesnym, jest wykorzystywanie seksualne dzieci. Według raportu UNICEF-u4 mamy
ponad milion dzieci, które każdego roku wpadają w tę formę zniewolenia. Wykorzystywanie
seksualne występuje nie tylko w krajach, które są na drodze rozwoju, ale także
w krajach wysoko uprzemysłowionych. Według wyżej przytoczonego dokumentu
UNICEF-u prostytucja dziecięca tylko w Stanach Zjednoczonych dotyczyłaby 100
tysięcy dzieci. Sytuacja, w której znajdują się dzieci, jest obrazem sytuacji
rodzin. Pierwszy to ten, który wskazuje na liczbę dzieci urodzonych poza
małżeństwem, i drugi, gdzie dzieci mają rodziny, ale określane smutnym
eufemizmem – rozszerzone. W Zjednoczonej Europie jedno dziecko na czworo
przychodzi na świat poza małżeństwem.5
Sekularyzacja
Innym elementem, który określa horyzonty naszych czasów,
jest sekularyzacja. Chodzi tutaj o rzeczywistość bardzo zróżnicowaną. Zjawiska
łączące się z tym procesem są zróżnicowane w zależności od szerokości
geograficznej. Zawsze jednak wyciskają głębokie znamię na rozumieniu osoby.
Oczywiście nie zamierzam tutaj mówić w sensie autonomii
rzeczy ziemskich, tzn., że rzeczy stworzone i same społeczeństwa cieszą się
własnymi prawami i wartościami uznawanymi, stosowanymi i porządkowanymi
stopniowo przez człowieka. Tak rozumiana sekularyzacja nie jest tylko
postulatem naszej epoki, lecz jest także zgodna z wolą Stwórcy.6
Chcę natomiast mówić o sekularyzacji, przez którą rozumie
się to, że rzeczy stworzone nie zależą od Boga i że człowiek może z nich
korzystać bez odniesienia do Stwórcy7 lub wskazuje na oddzielenie od Boga i
domaga się rozwiązywania wszystkich problemów człowieka bez Boga.8 W takim
rozumieniu jest ona niepokojąca i niszcząca, nie odzwierciedlająca podstawowej
prawdy o osobie ludzkiej. Rzeczywiście, jak pisze papież: kiedy zatraca się
sens Boga, również sens człowieka jest zagrożony.9 Człowiek, gubiąc odniesienie do Stwórcy,
ryzykuje niezrozumienie samego siebie i nieprzyjęcie transcendentnego
charakteru swojego istnienia jako bytu ludzkiego, jako osoby.
Są tacy, którzy zauważają, że na terenie sekularyzacji
objawiają się znaczące fenomeny kulturowe, takie jak potrzeba etyki, pytania na
temat duchowości, odnowienia doświadczenia rzeczy świętych, poszukiwanie sensu.
Już Gaudium et spes w 1965 roku sygnalizowała, że wobec dzisiejszej ewolucji
świata z każdym dniem coraz liczniejsi stają się ci, którzy bądź stawiają
zagadnienia jak najbardziej podstawowe, bądź to z nową wnikliwością rozważają:
czym jest człowiek; jaki jest sens cierpienia, zła, śmierci, które istnieją
nadal, choć dokonał się tak wielki postęp? Na cóż te zwycięstwa tak wielką
okupione ceną; co może człowiek dać społeczeństwu, a czego się od niego
spodziewać; co nastąpi po tym życiu ziemskim?10
Podążając za analizami niektórych socjologów, można by wręcz
oświadczyć, że sekularyzm, pomimo spowodowania redukcji życia religijnego do
sfery prywatnej i indywidualnej, które to (to zredukowanie) stanowiłoby
preludium do całkowitego jego zniknięcia, dał początek nowym formom religijnym.
Trzeba jednak zauważyć, że często chodzi tu o formy dewiacyjne. Jeśli
istniejąca w każdym człowieku naturalna potrzeba Boga, która jest konsekwencją
Jego istnienia, nie będzie odpowiednio strzeżona, bardzo łatwo może ulec
wynaturzeniu i w konsekwencji przynieść niepokojące, dzikie owoce. W każdym
bądź razie, pomimo niektórych pozytywnych sygnałów na terenie sekularyzacji,
pozostaje ona bardzo mocnym wyzwaniem, które ryzykuje uczynienie niepoznawalnym
obraz człowieka.
Osoba ludzka
Rozważania na temat dzisiejszej rzeczywistości pokazują, jak
dzisiejszy człowiek spotyka w samym sobie liczne przeciwieństwa. Świat
dzisiejszy zna „człowieka we fragmentach”, w którym jednocześnie goszczą walory
i negatywne wartości, i ma trudność, aby ułożyć je w całość. Jest faktem
niezaprzeczalnym, że obok licznych postępów człowiek naszej epoki doświadcza
trudności, aby zdefiniować samego siebie. Sobór Watykański II bardzo jasno
opisał taką sytuację. Na pytanie: „kim jest człowiek?” odpowiada: wiele wydał
on i wydaje o sobie opinii; różnych i nawet przeciwstawnych, w których często
bądź wywyższa siebie jako absolutną normę, bądź poniża się aż do rozpaczy,
skutkiem czego trwa w niepewności i niepokoju.11
Słowa Soboru odsyłają nas do dziedzictwa, które wiek
dwudziesty przenosi w nowe tysiąclecie: potwierdzenie absolutnej godności osoby
ludzkiej, które to znalazło również potwierdzenie w Deklaracji Praw Człowieka,
lecz również problem oparcia takiej godności. Rzeczywiście, odchodząc od
odniesień religijnych, chce się umiejscawiać absolutną godność człowieka na nim
samym. W ten sposób człowiek staje się jedynym źródłem sprawiedliwości i
niesprawiedliwości, jedynym kryterium dobra i zła. W ten sposób otwierana jest
brama do relatywizmu moralnego, do wolności bez hamulców, do despotyzmu
człowieka nad drugim człowiekiem, aż do manipulacji biologicznej.
Kościół, wczuwając się głęboko w te trudności, może,
pouczony Objawieniem Bożym, udzielić na nie odpowiedzi, w której znajdzie się
określenie właściwego położenia człowieka, wyjaśnienie jego słabości, a zarazem
umożliwienie należytego uznania jego godności i powołania.12 Antropologia
chrześcijańska opiera godność człowieka na dwóch współrzędnych: stworzeniu i
Wcieleniu.
Człowiek stworzony przez Boga „na swój obraz i podobieństwo”
(por. Rdz 1, 26–27) przewyższa przez swoją naturę całą rzeczywistość stworzoną
różną od Niego, jest wolny w swoich odpowiedzialnych wyborach i wolny w
programowaniu swojej przyszłości. Jego godność opiera się na Bogu i nie może
być zmieniana przez zmiany historyczne lub przez tzw. większość. Tam, gdzie Bóg
jest ojcem człowieka, tam człowiek może być tylko bratem dla drugiego
człowieka.
Po doświadczeniu grzechu, który oddzielił człowieka od Boga,
we wcieleniu Słowa, które całkowicie objawiło „człowieka nowego” (por. Ef 4,
24; Kol 3, 10), Jezus nawołuje do uczestnictwa w Jego Bożym życiu odkupioną
ludzkość i w ten sposób ją reintegruje w początkowym planie Stwórcy. W
tajemnicę wcielenia położone są podstawy antropologii, która kieruje się w
stronę samego Boga. Co więcej, w stronę przebóstwienia poprzez włączenie w
Chrystusa człowieka odkupionego, przyjętego do intymności życia Trójcy.13
Rzeczywiście, tajemnica człowieka wyjaśnia się naprawdę dopiero w tajemnicy
Słowa Wcielonego. Albowiem Adam, pierwszy człowiek, był figurą przyszłego,
mianowicie Chrystusa Pana. Chrystus, nowy Adam, już w samym objawieniu
tajemnicy Ojca i Jego miłości objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi i
okazuje mu najwyższe jego powołanie. Nic więc dziwnego, że w Nim wyżej
wspomniane prawdy znajdują swe źródło i dosięgają szczytu.14 Chrystus pozostaje więc punktem centralnym
orientacji chrześcijańskiej ku człowiekowi i przede wszystkim pozostaje punktem
wyjścia do prac, które dostrzegają, że na terenie sensu i życia człowieka rozum
i wiara mogą zgodnie współpracować.
Prawda o osobie ludzkiej, której to Kościół jest gorącym
zwolennikiem, winna popychać każdego z nas do pracy, aby każdy człowiek odkrył
swoją godność i przede wszystkim stał się osobą nową. Pisząc do Efezjan,
Apostoł Paweł zaprasza wszystkich, którzy poznali Chrystusa, aby porzucili
dawnego człowieka z poprzednim sposobem życia, i przyoblec człowieka nowego,
stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości (por. Ef 4,
24). W świetle tego stwierdzenia widzimy, że sprawiedliwość i świętość są dwoma
elementami charakteryzującymi nową osobę. Myślę, że te dwa elementy
uwidaczniają charakter transcendentalny i horyzontalny człowieka lub, mówiąc
inaczej, wymiar globalny osoby ludzkiej. Świętość powołuje nas do
przynależności do tego, który jest „trzy razy Święty”, to jest Boga. Zaprasza
nas, aby być stworzeniami, które mają jasny cel życia, które gorąco pragną
Boga, które czują wieczność wypisaną w sercu każdego, które uczestniczą w życiu
Bożym; woła nas do bycia w świecie według projektu Stwórcy, do relacji z
innymi, do budowania ludzkości nowej i solidarnej.
Kościół więc w swoim mówieniu o człowieku jest prowadzony
przez poprawną koncepcję osoby ludzkiej, jej niepowtarzalnej wartości.15 Uwypukla ona, że osoba nie istnieje tylko
jako byt fizyczny, to znaczy nie jest tylko ciałem, ale podkreśla także jej
mądrość, miłość, duchowość, transcendencję. Człowiek jest zdolny do rozpoznania
swoich bliźnich jako innych od siebie, jest zdolny do pracy dla innych. W ten
sposób staje się osobą nową, zdolną do zaangażowania na rzecz ludzkości wśród
której żyje.
Misja edukacyjna szkoły edukacyjnej
W tym miejscu wydaje się konieczne zastanowienie się nad
misją szkoły katolickiej, która buduje swój projekt edukacyjny na tej wizji
chrześcijańskiej nowej osoby. Zatrzymam się nad kilkoma punktami podstawowymi
dla formacji nowych osób, które pragną pracować i angażować się na rzecz nowej
ludzkości.
Wychowanie integralne
Nowy wiek zwraca bez wątpienia szczególną uwagę na tematy
związane z edukacją i ze szkołą. Wielkie organizacje międzynarodowe, jak
również opinia publiczna są coraz bardziej przekonane o roli edukacji dla
przyszłości ludzkości.
W raporcie Delorsa, wydanym w środowisku programu Educazione
per tutti (Edukacja dla wszystkich), propagowanym przez UNESCO i inne agencje
Narodów Zjednoczonych czytamy: naprzeciw wielu wyzwaniom które rezerwuje nam
przyszłość, edukacja jawi się jako cenny i niezastąpiony środek, który umożliwi
nam osiągnięcie naszych ideałów pokoju, wolności i sprawiedliwości
społecznej16 i będzie musiała odegrać
podstawową rolę w rozwoju osobowym i społecznym.17 Te słowa ukazują poglądy podzielane przez nas
wszystkich, że edukacja może być „zwycięską kartą”, aby zainicjować rozwój
organiczny, harmonijny i autentyczny, który zahamuje biedę, przeszkodzi wykluczeniom,
zapobiegnie walkom między
narodami, przyczyni się do tworzenia nowej ludzkości – solidarnej i
pokojowej.
Bardzo często jednak czujemy, że edukacja, która jest przez
wszystkich przywoływana jako odpowiedni środek do zmiany na lepsze oblicza
ludzkości, zostaje zredukowana do prostych instrukcji, niestety, również
czasami w szkołach katolickich. Młodemu człowiekowi są serwowane konieczne
informacje, aby mógł być aktywnym podmiotem w społeczności, aby mógł pracować i
wpisać się w nowe wyzwania ekonomiczne. Ale czy to wystarczy, pytam się samego
siebie, aby móc mówić o edukacji? Czy szkoła naprawdę osiągnęła swój cel, kiedy
czyni swego wychowanka menadżerem i odnoszącym sukces profesjonalistą?
Przeglądając jakikolwiek słownik, można przeczytać, że słowo
edukacja wywodzi się z łacińskiego e-ducere, co znaczy wyciągać na zewnątrz lub
również prowadzić kogoś do siebie samego. Edukacja jest więc procesem, który
pomaga „wyciągnąć” z chłopca osobę dorosłą. Osoba ludzka posiada wymiar
duchowy, etyczny, religijny, społeczny, które nie mogą być zapomniane w
procesie edukacyjnym.
Na polu szkolnym możemy stwierdzić, że formacja ludzka i
kulturowa jest w pewnym sensie bardziej znacząca od nauki pojedynczych
przedmiotów. Było to zawsze priorytetem w tradycji edukacji chrześcijańskiej. W
związku z tym, zachowuje całkowicie swoją aktualność to, co się czyta w
dokumencie „La scuola cattolica”: jeśli się wsłucha w najbardziej głębokie
wymagania społeczności charakteryzujące się rozwojem naukowym i
technologicznym, które to mogą być przyczyną odosobowienia i masyfikacji i
jeśli chce się dać im odpowiednią odpowiedź, okazuje się koniecznością, aby
szkoła była rzeczywiście wychowująca, zdolna do formowania osobowości mocnych i
odpowiedzialnych, zdolnych do wolnych i sprawiedliwych wyborów. Tę odpowiedź
można jeszcze łatwiej otrzymać z refleksji na temat szkoły, która widziana jest
jako instytucja, w której młodzież jest czyniona zdolną do stopniowego
otwierania się na rzeczywistość i do formowania określonej koncepcji życia.18
Odpowiednia perspektywa edukacyjna musi więc umieścić w
centrum osobę z jej potrzebami, złożonością, z koniecznością pomocy w
integralnym wzroście. Nawiązanie kontaktu edukacji z osobą ludzką w centrum jest
zadaniem i wyzwaniem, którego szkoła katolicka nie może pominąć. Chodzi,
powiedziałbym, o element podstawowy tożsamości szkoły katolickiej, która
angażując się w rozwój człowieka w całej jego złożoności, czyni to będąc
posłuszną gorliwej trosce Kościoła w świadomości, że wszystkie walory
ludzkie znajdują ich
pełną realizację i
ich jedność w Chrystusie.19
Wychowanie do wartości
Innym, bardzo ważnym zadaniem szkoły katolickiej, które
wpisuje się w szerszy kontekst wychowania integralnego do nowej ludzkości, jest
wychowanie do wartości. Szkoła katolicka musi być ciągle miejscem, w którym
będą stawiane podstawowe fundamentalne pytania człowieka, w którym bez
tłamszenia wolności sumienia wychowanka towarzyszy się uczniowi w poszukiwaniu,
proponując wysoki projekt edukacyjny, bogaty w wartości, które znajdują się w
Ewangelii i w Jezusie, który jest wzorem osoby nowej, do której należy się
odnosić.
Wychowanie do wartości oraz poszukiwanie celów są niestety
na marginesie większości projektów edukacyjnych. W praktyce edukacyjnej wielu
szkół widzimy koncepcje silnie ideologizowane przez sekularyzm, w którym
wartości i sens życia dotyczą wyłącznie zakresu wyborów i osobistych opinii.
Nie mogą być więc one analizowane i studiowane. Mamy też do czynienia z
tendencją, określaną jako „post-modern”, która osądza pozytywnie posiadanie
walorów i przekonań religijnych, ale są one traktowane jako sprawy prywatne i
nie są obecne w miejscu publicznym, jakim jest szkoła. Skierowanie edukacji w
stronę przekazania informacji i pożytecznych kwalifikacji, aby awansować w
życiu, bez żadnego odniesienia transcendentnego i moralnego, prowadzi do
ignorowania zainteresowania dla dobra wspólnego. Taka edukacja nie tylko nie
przekazuje wartości, ale nie powoduje polepszenia społeczności i nie sprzyja
nowej ludzkości.
Uważam, że szkoła katolicka może wnieść znaczący wkład w
dobro wspólne, stawiając w centrum uwagi pytania formacyjne, etyczne, które w
innych miejscach nie zawsze mają racje bytu.
Chciałbym podkreślić, że w społeczeństwach, które mają
problemy z migracją, znaczenie etyczne przyjęcia drugiego, brata, cudzoziemca.
Dobrze wiemy, że przyjęcie drugiego, gościna ofiarowana cudzoziemcowi są
cechami charakterystycznymi bycia chrześcijanami. W procesie edukacyjnym i
szkolnym przekłada się to na formację przyjmowania skierowaną ku osobie i
tajemnicy, która się w niej objawia. Trzeba pragnąć poznawać nie po to, aby
dominować, ale aby kochać. Taki typ wrażliwości edukacyjnej pomoże wychowankom,
aby byli otwarci na innych, zdolni do walki dla dobra wspólnego i obrony
godności każdej osoby.
Wychowywać wolność
Nasza epoka jest opisywana również jako wiek wolności.
Często słowo „wolność” rozumie się tylko jako zdolność do bycia wolnym od wszelkich
uwarunkowań lub wolnym do robienia tego, co się chce, nie naruszając praw
innych. Słowo wolność w świetle Ewangelii staje się natomiast wymaganiem do
wyzwolenia osoby. Wymaganie wolności nakłada na akcję edukacyjną szkoły
wyzwanie, aby być instrumentem, który wyzwala i humanizuje. Zgłębiając tę
kwestię, należy przekonywać, że najbardziej radykalnym wyzwoleniem jest
wyzwolenie od grzechu, które jest źródłem wszelkich alienacji. Chodzi więc o
pomoc w przejściu od zniewolenia grzechem do wolności dzieci Bożych. Wszyscy
znamy na przykład tragedię narkomani, w którą wpadają coraz młodsi; problemy
nieuporządkowanej seksualności przeżywanej jako wyzwolenie; agnostycyzm i
indyferentyzm religijny jako wyraz autonomii; bezprawie i przemoc. Wszystkie te
problemy, które zniekształcają osobę ludzką, czynią ją niezdolną do wolności,
wzywają edukację katolicką do dania wyzwalającej odpowiedzi.
Wyzwolenie osoby z niewoli grzechu, co ma konsekwencje nie
tylko z punktu widzenia religijnego, ale także w rozwoju osoby, w jej
stosunkach z innymi, w stosunku do społeczeństwa, musi się stać kluczem
projektu edukacyjnego kierowanego przez Ewangelię.
W konsekwencji akcja edukacyjna prawdziwie wyzwalająca
wpisze się pozytywnie w życie całej społeczności, przywiedzie do odpowiedzialności
za siebie i za innych, zrodzi, jak powiedziałby Jan Bosko, „uczciwych
mieszkańców i dobrych chrześcijan”.
Wspólnota edukacyjna i świadectwo wychowawców
Innym ważnym wkładem, który szkoła katolicka może ofiarować
dla formacji nowych osób, jest rola wspólnoty edukacyjnej. W chrześcijańskiej
tradycji pedagogicznej środowisko było zawsze widziane jako faktor formacyjny.
To przekonanie pedagogiczne o walorze edukacyjnym środowiska wyraża się w
najszerszych kategoriach szkoły pojętej jako wspólnota edukacyjna złożona ze
spotkań i współpracy różnych osób: uczniów, rodziców, nauczycieli i innych
ludzi pracujących w szkole. Jest scharakteryzowana jako środowisko przeniknięte
ewangelicznym duchem wolności i miłości.20
W środowisku szkolnym dzieci i młodzież spędzają dużą część
czasu i tworzą pierwsze relacje socjalne, wychodzące ponad wspólnotę rodzinną.
W ten sposób szkoła staje się miejscem, gdzie jest możliwe nie tylko uczenie
się norm wspólnego życia, ale doświadczanie w sposób konkretny koegzystencji
pokojowej różnych osób. Ponadto w środowisku szkolnym jest możliwe nauczenie
się solidarności, skierowania uwagi na innych, a przede wszystkim na
najbardziej potrzebujących i mniej uzdolnionych, wzrastanie z sercem zdolnym do
pokoju, dobra, przebaczenia i sprawiedliwości dla wszystkich.
Trzeba podkreślić ważność klimatu relacji i stylu wzajemnych
odniesień. Rzeczywiście w przeciągu wieku dojrzewania są konieczne relacje
osobiste z nauczycielami i już sama ich znajomość ma wielki wpływ na formację
ucznia, jeśli są wpisane w kontekst autentycznej wzajemności, odpowiednich
zachowań, stylu, codziennych zachowań.21
W związku z
tym chciałbym podkreślić,
że praca wychowawców w szkole katolickiej staje się
prawdziwym powołaniem, które wymaga, jak to mówi Sobór: szczególnych zalet
rozumu i serca, bardzo starannego przygotowania i ciągłej gotowości do jego
uzupełniania i dostosowywania.22
Są oni powołani do życia w specyficznym uczestnictwie misji
Kościoła i to od nich przede wszystkim zależy, czy szkoła katolicka może
urzeczywistniać swoje zamierzenia i przedsięwzięcia.23 Myślę, że nie ma innej
odpowiedzialności moralnej tak wielkiej jak wychowanie, które zostawia ślady
nie na martwej materii, ale na samej duszy człowieka.
Wielkość zadań edukacyjnych musi wymagać odpowiedniego
stopnia formacji ludzkiej i chrześcijańskiej wychowawców w naszych szkołach.
Wiemy dobrze, jak powtarzał Paweł VI, że świat bardziej potrzebuje świadków niż
nauczycieli. Od wychowawców katolickich wymaga się bycia zarówno świadkami, jak
i nauczycielami. Nie jest możliwe wskazywanie uczniom celów nowej osoby,
zdolnej do budowania nowej ludzkości, jeśli samemu nie jest się nową osobą.
Synteza między wiarą i kulturą, która jest cechą charakteryzującą nasze szkoły
i wkładem kulturalno-edukacyjnym specyficznym dla szkoły katolickiej, jest
przenoszona z syntezy między wiarą i życiem w osobach wychowawców. W ten
sposób, aby być zdolnym do ofiarowania autentycznej misji edukacyjnej naszym
uczniom, trzeba zwracać bacznie uwagę na kwalifikacje i formację religijną i
duchową nauczycieli wezwanych do wprowadzenia katolickiego projektu
ewangelizacyjnego. Święty Jan Baptista de La Salle posługiwał się obrazem drabiny Jakuba, aby
wskazać na potrzebę i na konieczność kontaktu z Bogiem, aby być dobrymi wychowawcami.
Pisał do nich (wychowawców): jest waszym obowiązkiem wstępować każdego dnia do
Boga w modlitwie, aby od Niego wziąć to wszystko, czego chcecie nauczać i
schodzić do uczniów przystosowując się do ich poziomu, aby nauczać ich tego, co
Bóg wam wskazał zarówno w modlitwie, jak i w świętych książkach, wypełnionych
prawdami moralnymi, jak i wskazaniami Ewangelii.24
Zakończenie
Kończąc wielki jubileusz roku 2000. Ojciec Święty zaprosił
wszystkich wierzących, aby spoglądać w górę, zaczynając od Chrystusa.25 To
zaproszenie jest również zwrócone do wychowawców katolickich, którzy są wezwani
nie tylko aby „pracować”, ale raczej aby „być”. Aby być osobami nowymi, które
przeżywają swoją misję wychowawczą jako powołanie do służby nowym pokoleniom,
aby dokładać wszelkich starań, by świadczyć o miłości, która jest fundamentem i
prawem prawdziwie nowej ludzkości.
Swoje wystąpienie chciałbym zakończyć słowami, które papież
skierował do Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego: zadaniem wychowawcy jest
z jednej strony świadczyć, że prawda o sobie samym nie redukuje się do
projekcji własnych myśli i wyobrażeń, a z drugiej zachęcić ucznia do cudownych
odkryć zawsze zaskakującej prawdy, która go poprzedza i nad którą nie ma się
władzy. Ale prawda o nas jest ściśle związana z miłością do nas. Tylko ten,
który kocha, posiada i zachowuje tajemnicę naszego prawdziwego obrazu, nawet
jeśli on wymknął się z naszych rąk. Tylko ten, który kocha, wychowuje, ponieważ
tylko ten, który kocha, może powiedzieć prawdę, która jest miłością. Bóg jest
prawdziwym wychowawcą, ponieważ Bóg jest miłością.26 To było zadaniem wielkich
świętych wychowawców chrześcijańskich: mówić i wychowywać do prawdy o
człowieku, osoby nowej w Chrystusie, aby budować nową ludzkość.
XVI Światowy Kongres OIEC Brazylia, 16 kwietnia 2002
Przypisy
1 UNICEF, The state of the Word’s Children
2000. New York
– Ginevra, 2000
2 UNESCO, Rapport mondial sur l’education
2000. Parigi, 2000
3 ILO, Statistics on Working Children and
Hazardous Chll Labour in Briefef. Ginevra 1998
4 UNICEF, The state of the Word’s Children
1997. New York
– Ginevra, 2000
5 UNIONE EUROPEA, Statictica Eurosat su
popolazione e condizioni sociali. Bruxelles,
2000
6 Sobór Watykański
II, Gaudium et spes nr 36
7 Por. Tamże
8 Por. Tamże
9 JAN PAWEŁ II, Evangelium vitae nr 22
10 SOBÓR WATYKAŃSKI
II, Gaudium et spes nr 10
11 SOBÓR WATYKAŃSKI
II, Gaudium et spes nr 12
12 Tamże
13 JAN PAWEŁ II, Novo millennio ineunte nr 23
14 SOBÓR WATYKAŃSKI
II, Gaudium et spes
15 JAN PAWEŁ II, Centesimus annus nr 11
16 J. DELORS, Nell’educazione un tesoro,
trad.it. Roma 1997, s. 11
17 Tamże
18 CONGREGAZIONE PER L’EDUCAZIONE CATTOLICA,
La scuola cattolica, 1997, nr 31.
W:
Enchiridion Vaticanum, t. VI, nr 57–151
19 CONGREGAZIONE PER L’EDUCAZIONE CATTOLICA,
La scuola cattolica alle soglie del terzo millenio 1997, nr 9
20 SOBÓR WATYKAŃSKI II, Gravissimum
educationis nr 8
21 CONGREGAZIONE PER L’EDUCAZIONE CATTOLICA,
La scuola cattolica alle soglie del terzo millennio nr 18
22 SOBÓR WATYKAŃSKI II, Gravissimum
educationis nr 5
23 Tamże, nr 8
24 J-B. de LA SALLE, Méditations pour les temps de la retraite.
VI meditation, Rome 1976, s. 104
25 JAN PAWEŁ II,
Novo millennio ineunte, część III, w sposób szczególny nr 29
26 JAN PAWEŁ II, Insegnamenti, XVIII, 2
(1995), s. 1118