Aresztują papieża, Episkopat i Merkel?
http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x70870/aresztuja-papieza-episkopat-i-merkel/
dodane 2013-09-23 16:56, KAI
„To, czego teraz najbardziej potrzebujemy, to nie gender mainstreaming, ale family mainstreaming, nie samobójczej polityki promocji wszelkich możliwych osobliwości seksualnych, ale otwartej na przyszłość polityki promocji rodziny” – mówi w rozmowie z KAI ks. dr hab. Dariusz Oko.
Wykładowca Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II zabrał głos w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów w zakresie równego traktowania, nad którym trwają prace w Sejmie.
Ks. Oko nowelizację
ustawy z 2010 r. nazywa „ homo-terror-ustawą” i „typowo totalitarnym
kneblowaniem wszelkiej dyskusji”, co w konsekwencji może prowadzić do
oskarżania tych, którzy będą cytować Biblię, Katechizm, papieskie nauczanie lub
„niewygodne” dane naukowe. Według krakowskiego kapłana to także pierwszy krok
do legalizacji „ homo-związków, homo-adopcji i szkolnej seks-deprawacji”.
A oto pełen tekst wywiadu:
KAI: Księże Profesorze, w Sejmie trwają prace nad projektem ustawy o zmianie
ustawy o wdrożeniu niektórych przepisów Unii Europejskiej w zakresie równego
traktowania oraz niektórych innych ustaw, zgłoszonego przez polityków SLD i
Ruchu Palikota. Ustawa ta zaczyna wzbudzać coraz większy opór społeczny.
Dlaczego?
– Z wielu powodów. Po pierwsze, według analiz prawnych mamy tutaj do czynienia
z niesamowitym bublem prawnym, z ustawą sprzeczną z podstawowymi zasadami stanowienia
prawa. Już na poziomie językowym wprowadza się pojęcia niejasne albo zbyt
szerokie, na przykład niebywale poszerza się pojęcie dyskryminacji mówiąc o
„dyskryminacji pośredniej”, „dyskryminacji wielokrotnej”, „dyskryminacji przez
asocjację” oraz „dyskryminacji przez asumpcję”, itd. Takie określenia pozwalają
na bardzo dowolną interpretację i o to zapewne chodzi. W ten sposób łatwo
oskarżyć kogokolwiek o cokolwiek.
Po drugie, to osoba lub instytucja oskarżona ma udowadniać swoją niewinność
wobec kogoś, kto całkowicie subiektywnie uważa się za urażonego (albo może
tylko cynicznie gra, prowokuje), ale nie musi udowadniać winy osoby, którą
oskarża. Olbrzymie pole do nadużyć.
Po trzecie, ustawa wprowadza fundamentalną nierówność prawną, dzieli społeczeństwo
niejako na podludzi i nadludzi. Nadludzi, czyli środowisko lesbijek, gejów,
osób trans- lub biseksualnych (w skrócie LGTB), wynosi ponad wszystkich,
natomiast „podludzi”, na przykład duchownych pozwala nadal do woli krytykować i
ubliżać im w dowolny sposób.
Widzimy, jak wiele publikacji, już same tytuły programów telewizyjnych i
okładki tygodników, aż ociekają nienawiścią do Kościoła oraz księży i na to nie
ma żadnego paragrafu, taką nienawiść można szerzyć. Jakby chrześcijanie i
duchowni byli ludźmi wyjętymi spod ochrony prawa. W końcu ustawa jest sprzeczna
z polskim porządkiem prawnym, z Konstytucją zbudowaną na szacunku dla prawa
naturalnego, w tym szczególnie dla praw rodziny zbudowanej na małżeństwie
kobiety i mężczyzny.
KAI: Jak Ksiądz streściłby cele tej propozycji nowelizacji ustawy?
– Absolutny zakaz jakiejkolwiek krytyki zachowań nie-heteroseksualnych, a także
promujących ich osób, ideologii oraz organizacji. To tak, jakby można było
dyskutować o komunizmie i komunistach, ale nie wolno było wypowiadać o nich ani
jednego zdania krytycznego, zupełnie nie wolno by wspominać o Stalinie, Wielkim
Głodzie, Katyniu i Gułagu – pod sankcją trafienia na Łubiankę, a potem do łagru
(jak Aleksander Sołżenicyn i dziesiątki milionów innych ludzi).
W momencie, kiedy ta ustawa zostanie uchwalona i wejdzie w życie, jedno zdanie
krytyki, ale też jedna mina albo jeden gest mogą stać się podstawą do
oskarżenia – mogą być przecież zinterpretowane jako „homofobiczna
myślo-zbrodnia”. A nawet nie będzie trzeba tego, wystarczy, że ktoś z
„tęczowego środowiska” będzie chciał zniszczyć jakiegoś człowieka z
jakiegokolwiek powodu. Dlatego można słusznie powiedzieć, że jest to niejako
klasyczna „ustawa kneblująca”, homo-terror-ustawa.
KAI: Co te zmiany mogą oznaczać w praktyce?
– Ustawa przewiduje możliwość dochodzenia nie tylko odszkodowania, ale i
zadośćuczynienia o poważnym wymiarze finansowym. W Polsce wiemy już, jak takie
procesy mogą wyglądać. Sąd może zdecydować, że osoba oskarżona na podstawie tej
ustawy ma mu wypłacić pół miliona złotych odszkodowania albo umieścić w
telewizji przeprosiny, których emisja będzie kosztować milion złotych. W ten
sposób każdego można wtrącić w dożywotnią nędzę albo do więzienia. A wszystko
to w imię tolerancji, szacunku dla człowieka i budowania nowej, wspaniałej
Europy według lewackich ideologów.
Jest to typowo totalitarne kneblowanie wszelkiej dyskusji. Jeżeli nie będzie
można w ogóle krytykować tęczowego lobby, to nikt nie będzie mógł w takim razie
przeciwstawić się ich kolejnym żądaniom, kolejnym ustawom, które natychmiast
będzie ono wprowadzać. Trzeba się zatem spodziewać, że zaraz zostaną
zalegalizowane homo-związki, homo-adopcja i szkolna seks-deprawacja, bo nawet
posłom w Sejmie nie będzie wolno skrytykować ich bodaj jednym zdaniem. Nikt i
nic nie będzie mógł stanąć na drodze totalitarnej rewolucji, którą chcą
przeprowadzić.
KAI: Kogo te zmiany prawne mogą dotknąć?
– Zasadniczo każdego, wystarczy że zrobi się lub powie cokolwiek, co się nie spodoba komukolwiek ze środowiska LGTB oraz ich sojuszników. Wystarczy na przykład zacytować statystyki naukowe mówiące, że w homo-związkach o kilkakrotnie częściej dochodzi do przemocy seksualnej wobec dzieci albo, że w szeregu krajach Zachodu ponad 60 proc. zachorowań na AIDS (oraz inne choroby weneryczne) przypada na gejów, którzy stanowią około 1 proc. społeczeństwa, co szczególnie wymownie świadczy o „zaletach” ich sposobu życia.
Tak będzie też zwalczana nauka, co jest typowe dla ideologów. Do oskarżenia
wystarczy też jedno zdanie krytyki wobec przymusowej homo-adopcji dzieci przez
gejów, to też będzie oczywiście uznane za homofobię. Ale takie krytyczne
nastawienie ma akurat ponad 90 proc. Polaków, a zatem 90 proc. naszego
społeczeństwa będzie zagrożone oskarżeniami i więzieniem.
Można zapytać, czy w takim razie, aby zrealizować tak mądrą ustawę – a prawo
musi być szanowane i egzekwowane – jej autorzy zamierzają zamienić Polskę w
jeden wielki obóz koncentracyjny, gdzie 10 proc. społeczeństwa będzie
strażnikami więziennymi pozostałych 90 proc.? A jeśli te 90 proc. będzie się
bronić, to planują wojnę ze społeczeństwem z pomocą sojuszniczych wojsk z
Brukseli?
KAI: Spodziewa się Ksiądz jakichś reperkusji zagranicznych?
– Brukselskie lobby LGTB, które usiłuje nam narzucić homo- i gender-ideologię
podobnie, jak Moskwa wcześniej usiłowała nam narzucić komunizm, będzie
zadowolone. Ale nie muszą nas dlatego spotykać same przyjemności, mogą być też
kłopoty. Na przykład kanclerz Niemiec, Angela Merkel, powiedziała ostatnio w
kampanii wyborczej, że jest zdecydowanie przeciwna prawnemu uznaniu
homo-adopcji, uważa ją za coś bardzo negatywnego i nie dopuści do uchwalenia
jej przez Bundestag (co nie przeszkodziło jej w odniesieniu właśnie wielkiego
zwycięstwa wyborczego). Według proponowanej ustawy jest to czysta homofobia
podlegająca więzieniu. Czy w związku z tym, kiedy Pani Kanclerz wyląduje na
Okęciu, ma zostać natychmiast aresztowana albo wydalona z naszego kraju?
Podobnie Ojciec Święty Franciszek, jeszcze jako biskup Buenos Aires, napisał do
wszystkich wiernych, że nie należy mieć żadnych złudzeń i trzeba dobrze zdawać
sobie sprawę, że „ homo-małżeństwa” to po prostu dzieło szatana. Niedawno, już
jako papież, podkreślał, że kwestia homoseksualizmu jest znakomicie ujęta w
Katechizmie Kościoła Katolickiego i tego trzeba się trzymać, to nas ściśle
obowiązuje. A Katechizm określa homoseksualizm jako „poważne zepsucie”, a o
aktach homoseksualnych mówi, że są one „z samej swojej wewnętrznej natury
nieuporządkowane, (…) sprzeczne z prawem naturalnym” i dlatego „w żadnym wypadku
nie będą mogły zostać zaaprobowane” (KKK 2357). Podobnie mówili bł. Jan Paweł
II i Benedykt XVI. To także czysta „homofobia”, która ma być karana więzieniem
na mocy wprowadzanej ustawy. Czy to oznacza, że również papież natychmiast po
przylocie do Polski ma zostać aresztowany albo wydalony, że nie będzie już
możliwa żadna papieska pielgrzymka, że trzeba będzie odwołać Światowe Dni
Młodzieży w roku 2016? Przecież już wielu gejów otwarcie domaga się
aresztowania papieża.
To wiele mówi o homoideologach, bo nawet komuniści na coś takiego się nie
poważyli, dopuścili przecież do kilku papieskich pielgrzymek. Oni też uwięzili
w Polsce „tylko” kilku biskupów, a tutaj kolejno trzeba będzie uwięzić
wszystkich członków Episkopatu, bo należy przyjąć, że cały on naucza zgodnie z
Katechizmem. Jeszcze łatwiej będzie uwięzić innych, wystarczy, że ktoś zacytuje
papieża, Katechizm, Biblię, „niewygodne” dane naukowe i już może zostać
oskarżony. W ten sposób 15-letnia dziewczyna albo 80-letnia staruszka mogą na
długie lata trafić do więzienia – jeśli nie będą miały setek tysięcy złotych na
gejowskie roszczenia finansowe.
KAI: Projektodawcy
powołują się na artykuł 32 Konstytucji, w którym czytamy, że „nikt nie może być
dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek
przyczyny”. Jeżeli homoseksualiści czują się dyskryminowani, dlaczego nie
mieliby mieć prawa do ochrony?
– Homofobia jest pojęciem nieznanym w rzetelnej psychologii, tylko wymyślonym
przez gejów jako narzędzie ich wojny ze społeczeństwem. Dosłownie znaczy „lęk
przed człowiekiem” i już w tej wersji jest to absurdalne, bo komu można
wykazać, że cierpi na „lęk przed człowiekiem”? Natomiast w praktycznym użyciu
homopropagandy każde pojedyncze zdanie krytyczne na temat homoseksualizmu
(także jeden gest albo jedna mina twarzy, który im się nie spodoba)
natychmiast, automatycznie oznacza, że dana osoba jest homofobem, czyli cierpi
na zaburzenie psychiczno-duchowe polegające na lęku przed homoseksualistami i
zarazem nienawiści do nich. I za to jedno zdanie może natychmiast być
wyrzuconym z pracy, doprowadzonym do finansowej nędzy, wtrąconym do więzienia
(jak dzieje się to już w niektórych miejscach na Zachodzie).
Ponieważ ludzi tak określonych, jako homofobowie, prawie nie ma, pojęcie to
używane jest prawie zawsze jako obelga, ubliżanie poszczególnym osobom. Ktoś,
kto w ogóle używa tego słowa, postępuje analogicznie, jak bolszewicy mówiący
„zaplute karły reakcji” albo naziści mówiący „te parszywe, śmierdzące Żydy”,
czyli sam w najwyższym stopniu uprawia mowę nienawiści, ukazuje niesamowitą
pogardę do poszczególnych osób i całych grup społecznych. To jest słowo jak
wyrok kary śmierci, który ma całkowicie eliminować oponenta. A takie pojęcia są
odnoszone u nas do ponad 90 proc. społeczeństwa polskiego, do chrześcijan, do
całego Kościoła. Czyli według homofanatyków ludźmi chorymi z nienawiści jest
papież Franciszek oraz bł. Jan Paweł II, bł. ks. Popiełuszko, bł. Matka Teresa
z Kalkuty.
A co najgorsze, według nich homofobem musi być sam Bóg, który doprowadził do
napisania w Biblii tylu krytycznych zdań – i to wyłącznie krytycznych – o
homoseksualizmie, zdań, które między innymi grożą za to utratą życia wiecznego.
W dodatku oni chyba cierpią na niesamowitą, demoniczną pychę, skoro nie
pozwalają się w ogóle krytykować, jakby byli istotami nadludzkimi, boskimi.
Tymczasem tylko Bóg, jako istota idealnie doskonała, nie podlega żadnej
krytyce. Natomiast każde stworzenie, każdy człowiek jest wielorako ograniczony,
ułomny i dlatego podlega krytyce, dlatego jej potrzebuje. To jest oczywiste
szczególnie w demokracji, do której istoty należy prawo do słusznej krytyki
zasadniczo każdego, ale też obowiązek przyjmowania słusznej krytyki skierowanej
pod swoim adresem. Dlatego też negacja wszelkiej możliwości krytyki jest
działaniem głęboko antydemokratycznym, zamachem na wolność słowa, działaniem
czysto totalitarnym. „Albo uwielbiaj towarzyszy Gomułkę i Breżniewa, albo
milcz”. Tak wyraźnie ukazuje się tutaj potworne, totalitarne oblicze
homoideologów. Tyle mówią o tolerancji, a sami, kiedy tylko udaje im się
osiągnąć jakąś władzę, za grosz jej nie mają, zwalczają i prześladują swoich krytyków
aż do zupełnej eliminacji.
To właśnie gender- i homoideologowie takim zachowaniem dowodzą, że sami
prawdopodobnie cierpią na poważne zaburzenia, skoro aż tak bardzo nienawidzą
innych, gardzą nimi, skoro tak im ubliżają i najchętniej pozamykaliby ich w
więzieniach. Można powiedzieć, że to oni raczej ciepią na różne lęki i
nienawiść – np. na heterofobię, kobietofobię, prawdofobię, chrystofobię i –
zapewne nade wszystko - teofobię. Jak widać, takie pojęcia można łatwo mnożyć.
Dlatego właśnie samo użycie pojęć homofobia, homofob z reguły jest
przewinieniem, przestępstwem i powinno być ścigane przez prawo. To właśnie
nazwani „homofobami” mają prawo podawać do sądu, ale jeśli nie czynią tego, to
między innymi dlatego, że są ludźmi o wiele lepszymi niż ci, którzy im tak
ubliżają.
KAI: Projekt ustawy jest wypracowany
w porozumieniu z Koalicją na Rzecz Równych Szans, platformą 47 organizacji
pozarządowych działających na rzecz równości i niedyskryminacji – głównie
zrzeszających środowiska LGTB. Do Sejmu trafił dzięki posłom SLD i Ruchu
Palikota.
– Ci, co popierali marksizm, teraz popierają genderyzm, czyli neo-marksizm, z
komunistów przemienili się w genderystów, co jest łatwe ze względu na
pokrewieństwo tych ideologii. Jak kłamią w żywe oczy pisząc na przykład, że
projekt ustawy „był przedmiotem szerokiej debaty społecznej” – chyba głównie w
centralach organizacji LGTB i klubach gejowskich. Ponad 90 proc. obywateli nic
o nim dotąd nie słyszało, to znaczy nie zaliczają się oni do społeczeństwa?
Jest tak bardzo charakterystyczne, że jednym z jej głównych motorów napędowych
jest Janusz Palikot, powszechnie w Polsce uważany za mistrza mowy pogardy i
nienawiści, za najdalej w tym posuwającego się polityka. Po katastrofie
smoleńskiej, w przeddzień pogrzebu jednej z jej ofiar, swojego partyjnego
kolegi, zapraszał innego kolegę na obiad z „kaczki po smoleńsku” i „krwawą
Mary”. To już jakieś nieludzkie bestialstwo, skakanie z nienawiścią po zwłokach
tych, których aż tak bardzo się nienawidzi. O Polakach w ogóle pisał, że to
„gówno, zero, szambo”, na temat papieża Franciszka radził: „zawsze miejcie
odwagę (…) nazwać ch… tego, kto jest ch…. Nigdy z tego nie zrezygnujcie”. Jest
to założyciel i przywódca partii, która do Kościoła, a zwłaszcza do księży
odnosi się z nienawiścią podobną do bolszewickiej, która koncentruje i wzmacnia
najgorsze resentymenty, żeruje na nich. I taki człowiek chce innych pouczać o
szacunku i tolerancji! Wsadzać do więzienia za ich rzekomy brak! Zapewne według
metody przestępcy krzyczącego „łap złodzieja”.
Około dziesięciu lat spędziłem w różnych krajach Zachodu, poznałem ich kulturę
polityczną. W normalnym kraju taki człowiek po jednej wypowiedzi tego rodzaju
byłby skończony politycznie, zostałby usunięty z parlamentu, miałby proces.
Jeżeli u nas tak się nie dzieje, ale przeciwnie, na pogardzie i nienawiści
można budować polityczną karierę, to świadczy to o jakiejś głębokiej chorobie
naszego państwa i naszych mediów. Ale też jak najgorzej świadczy o tej
terror-ustawie, jeśli takich ma ojców.
KAI: Jakiej reakcji oczekiwałby
Ksiądz od osób wierzących?
– Trzeba sobie przede wszystkim zdawać sprawę, że mamy tutaj do czynienia z
działalnością przestępczą, z bezczelnym zamachem na godność człowieka, na
wolność słowa, na prawa ponad 90 proc. społeczeństwa polskiego. Jest to zamach
na Konstytucję i cały porządek prawny Polski. Tęczowe lobby chce całemu
społeczeństwu narzucić swoje ideologie i manie seksualne jeszcze bardziej
dogłębnie, niż czynili to bolszewicy z Moskwy. Nawet oni nie odważyli się na
tak konsekwentny, destrukcyjny atak na rodzinę i dzieci. (Próbowali tego, co
prawda zaraz po rewolucji, ale widząc skutki, zaraz się wycofali). Trzeba
zdecydowanie przeciwstawiać się ludziom, którzy chcą wywołać w Polsce nową
rewolucję i wojnę, którzy realizują neo-bolszewicką ideologię. Trzeba tu brać
przykład chociażby z Austrii, Chorwacji, Estonii, Irlandii, Litwy, Rosji,
Węgier i Wielkiej Brytanii, gdzie właśnie tego rodzaju szaleńcze projekty
spotkały się z powszechnym oburzeniem, zostały zablokowane oraz odrzucone jako
absolutnie sprzeczne z rozumem i prawem.
Do naszych największych problemów należy teraz katastrofa demograficzna,
wymieranie Europy będące wynikiem między innymi propagowanej tą ustawą
rewolucji seksualnej. Ona robi z ludzi maniaków seksualnych niezdolnych do
założenia rodziny i posiadania dzieci. Ponieważ jest ich o wiele za mało, za
20-30 lat zaczną się załamywać europejskie systemy emerytalne, nie będzie kto
miał utrzymywać olbrzymiej rzeszy starców. Tego, co teraz najbardziej
potrzebujemy, to nie gender mainstreaming, ale family mainstreaming, nie
samobójczej polityki promocji wszelkich możliwych osobliwości seksualnych, ale
otwartej na przyszłość polityki promocji rodziny.
Chodzi zatem o wielką mobilizację całego społeczeństwa, o nagłaśnianie tego
śmiertelnego zagrożenia naszej cywilizacji w mediach krajowych i lokalnych, o
organizowanie manifestacji i pisanie protestów. Nie żałować na to czasu,
wysiłku i pieniędzy. Przy całej serii czekających nas wyborów trzeba też przy
pomocy kartki wyborczej wystawić politykom rachunek za ich nieodpowiedzialne
działania, pytać kandydatów, jakie jest ich stanowisko w tych kwestiach. To
nasz podstawowy obowiązek, i tak mamy przecież jeszcze o wiele łatwiej, niż ci,
którzy bronili i ratowali Polskę w 1920 roku.
Paradoksalnie ten zamach na państwo może mieć dobre skutki. Może o wiele lepiej
uświadomić całemu społeczeństwu z jak bardzo cynicznym, niegodziwym i groźnym
przeciwnikiem mamy tutaj do czynienia, jak bardzo gardzi on ludzką godnością,
rozumem i prawem. Teraz już wszyscy mogą zobaczyć, jak bardzo niektórzy
politycy, partie i media stali się narzędziami gender-szaleństwa. Dlatego
trzeba uodpornić się na nich, podobnie, jak byliśmy uodpornieni na propagandę
PRL-u. Trzeba z góry wiedzieć, że kiedy tacy politycy i media mówią o
interesach tęczowego lobby, to jest to tak prawdziwe, jak teksty moskiewskiej
„Prawdy” czy naszej „Trybuny Ludu” mówiące na temat komunizmu. Tragiczne
doświadczenie, czym jest bolszewizm i nazizm, dogłębnie uodporniło Polaków na propagandę
lewacką i nacjonalistyczną. Z tego wyrasta też wielka mądrość naszego
społeczeństwa, jego ponadprzeciętna, błogosławiona odporność na ideologie.
Najlepiej zacząć od podpisania protestu na stronie internetowej
stopdyktaturze.pl. Następnie należy zachęcać do tego swoich znajomych, rozesłać
informacje do wszystkich, których adresy mailowe posiadamy. Są takie chwile,
kiedy nie można pozostać bezczynnym, kiedy trzeba działać. Kiedy jakaś grupa
pasażerów urządza orgie na statku, którym płyniemy i chce go w ich czasie
zatopić, nic nam nie pomoże zamknięcie się w kajucie i pilnowanie swoich
kuferków.
rozmawiał Przemysław Radzyński
***
Ks. dr hab. Dariusz Oko jest kapłanem archidiecezji krakowskiej. Święcenia
przyjął w roku 1985. W 1991 r. obronił pracę doktorską z filozofii na Papieskim
Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. Od 1992 r. jest pracownikiem naukowym
Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie (dziś Uniwersytetu Papieskiego Jana
Pawła II). W 1996 r. obronił na PAT pracę doktorską z teologii, a w 2011 r.
habilitację z filozofii na UPJP II.
http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x70870/aresztuja-papieza-episkopat-i-merkel/
i przykłady przedruków:
http://gosc.pl/doc/1716190.Aresztuja-papieza-Episkopat-i-Merkel
http://www.niedziela.pl/artykul/6184/Ks-Oko-Aresztuja-papieza-Episkopat-i
http://www.idziemy.com.pl/polityka/ks-oko-aresztuja-papieza-episkopat-i-merkel/
http://www.magazynfamilia.pl/artykuly/Aresztuja_papieza_Episkopat_i_Merkel_,8010,76.html
http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/ks-oko-aresztuja-papieza,-episkopat-i-merkel,8610156525