SŁOWO ARCYBISKUPA ŁÓDZKIEGO
PODCZAS IX ŁÓDZKICH DNI RODZINY

(piątek, 17 maja 2002 roku)


Żaden chyba przejaw bezmyślności nie wydaje się bardziej znamienny dla naszych czasów, jak dążenie do utworzenia trwałego i dostatecznego porządku życia doczesnego, nie opartego na nieodzownym fundamencie, to znaczy pomijającego majestat Boga. W ten sposób usiłuje się podkreślać dostojeństwo człowieka, wysuszywszy źródło, z którego dostojeństwo to wypływa i jest zasilane, a więc utrudniając, a nawet - jeśli by to było możliwe - tłumiąc dążenie dusz do Boga. Jednak bieg współczesnych nam wydarzeń, który podważa nadzieje wielu , innych zaś pogrąża w smutku, w pełni potwierdza wielką prawdę wyrażoną w słowach Pisma Świętego: "Jeśli Pan nie zbuduje domu, na próżno się trudzą, którzy go wznoszą" (Ps 126, 1). (Jan XXIII, Mater et Magistra, 4, 1).

Te słowa zaczerpnięte z encykliki Jana XXIII Mater et Magistra przynoszą nam odpowiedź na pytania stawiane dziś często w odniesieniu do życia publicznego: "Po co wartości chrześcijańskie? Do czego służy Kościół? Czy współczesne społeczeństwo nie wystarcza samo sobie?"

Pytania te pojawiały się już dawno. Odnosił się do nich papież Paweł VI między innymi podczas audiencji generalnej 21 września 1977 r. Mówił wówczas: Taki sposób myślenia [...] jest niestety powierzchowny, empiryczny. Sprowadza się on często do oceniania życia ludzkiego wedle kryteriów utylitarnych, które materializm kultywuje jako odkrycie, postęp, wyzwolicielski humanitaryzm [...] uważający wszelką duchowość za bezpłodną lub pozbawioną walorów ekonomicznych lub naukowych. Stawiając pytanie: Do czego służy Kościół, gdy świat świecki może zaspokoić wszystkie potrzeby, nawet nie utylitarne? - świat dzisiejszy nie chce dopuścić nawet hipotezy, że u podstaw religii leży prawda.

Chociaż więc i dzisiaj moglibyśmy powiedzieć za Pawłem VI, że można przedstawić na wiele sposobów uargumentowaną apologię obecności Chrystusa i Kościoła w świecie, to wydaje się, że wystarczy poprzestać na prostszym, jakkolwiek niezwykle rozległym aspekcie praktycznej i społecznej użyteczności Kościoła, który obejmuje całe jego dzieło miłosierdzia względem ludzi. [...] Kościół wykazuje bowiem, że rozumie potrzeby ludzi tak jak żaden inny organizm społeczny nigdy dotąd nie rozumiał, mimo wspaniałych postępów współczesnej cywilizacji. Rozumie je i wychodzi im naprzeciw. (La carita, genio operativo della Chiesa, Przemówienie na audiencji ogólnej, 21.09.1977 r.)
Dziś potrzeba owego wyjścia naprzeciw jest szczególnie silna, już nie tylko ze względu na ubóstwo w dziedzinie materialnej dotykające nasze społeczeństwo, ale równie, a może jeszcze bardziej dotkliwe ubóstwo życia duchowego, przejawiające się w braku zainteresowania problemami ludzi żyjących obok, w zaniku więzi społecznych, w odejściu od wartości duchowych, w rozkładzie życia rodzinnego, w braku szacunku dla świętości Dnia Pańskiego - niedzieli, w poczuciu wreszcie braku sensu życia, które zostaje odczłowieczone np. przez wprowadzanie zalegalizowanej eutanazji, albo objęte zgubnym wpływem sekt.

Istnieje wiele powodów, dla których potrzeba obecności Chrystusa w świecie wartości społecznych jest dziś bardziej paląca niż kiedykolwiek. Bez tej obecności bowiem społeczeństwo staje wobec groźby sprzymierzenia się demokracji z relatywizmem etycznym, który pozbawia życie społeczności cywilnej trwałego moralnego punktu odniesienia, odbierając mu, w sposób radykalny, zdolność rozpoznawania prawdy. Jeśli bowiem "nie istnieje żadna ostateczna prawda, będąca przewodnikiem dla działalności politycznej i nadająca jej kierunek, łatwo o instrumentalizację idei i przekonań dla celów, jakie stawia sobie władza. Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm (JP II, VS, 101; Centesimus Annus, 46).

Nie trudno odczuć, jak daleko została dziś posunięta owa instrumentalizacja człowieka, przez którą dzisiejszy stan życia społecznego w naszym kraju budzi uczucia, które bliższe są rozczarowania, przygnębienia i rezygnacji, niż nadziei, która jeszcze 10 lat temu ożywiała społeczeństwo. My jednak, skoro jako chrześcijanie, wiemy, że moc zmartwychwstania i wszelkiej przemiany ujawnia się w prawdzie krzyża, musimy w życiu nieustannie się odwoływać do Chrystusa. Dlatego również z niezmienną cierpliwą ufnością współdziałamy ze wszystkimi ludźmi dobrej woli w tym, co urzeczywistnia porządek społeczny oparty na zasadach sprawiedliwości, miłości wzajemnej, solidarności; porządek ukazany nam w obrazie Chrystusa. Współdziałamy w budowaniu ładu moralnego wiedząc, że tylko w oparciu o taki ład możliwy jest prawdziwy i trwały postęp.

Urzeczywistnianie go dla dobra samego człowieka przebiega przede wszystkim po drogach życia społecznego. Dlatego niech wolno mi będzie wyrazić radość z faktu, że tegoroczny temat konferencji odbywającej się w ramach dziewiątych już Łódzkich Dni Rodziny wypływa wprost z pilnej potrzeby naszego czasu.

Tą właśnie pilną potrzebą, choć często nie uświadomioną, jest właśnie wpatrywanie się w to, co ma nam do zaoferowania Chrystus, jako fundament, poza którym nie można postawić żadnej trwałej budowli. Kiedy więc chcemy uświadomić sobie naukę Chrystusa musimy się wsłuchać w Ewangelię a zarazem w głos Kościoła. Dziś ważnymi słowami, jakie nasuwają mi się, są te, które przed czterdziestu jeden laty usłyszał świat z ust błogosławionego papieża Jana XXIII. W encyklice Mater et Magistra, wydanej 15 maja 1961 r. pisał on: Mimo ogromnych postępów techniki i rozwoju gospodarczego, nie zapanuje na świecie ani sprawiedliwość, ani pokój, dopóki ludzie nie zdadzą sobie sprawy, jak wielką godność zawdzięczają temu, że zostali stworzeni przez Boga i że są dziećmi Boga, którego trzeba uznać za pierwszą, a zarazem ostateczną przyczynę wszystkich rzeczy przez Niego stworzonych. Człowiek odłączony od Boga staje się straszny dla siebie i dla drugich. Wszelkie bowiem współżycie między ludźmi wymaga koniecznie, by człowiek miał świadomy i właściwy stosunek do Boga, źródła wszelkiej prawdy, sprawiedliwości i miłości. (Jan XXIII, Mater et Magistra, 4, 1).

Tym źródłem bijącym nieustannie z najczystszego zdroju jest dla Kościoła i całego świata Chrystus. On, który przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc, najlepiej przemieniał ówczesną rzeczywistość, która tak jak dziś potrzebowała radykalnej odnowy. W Nim otrzymaliśmy wzór, jak działać ma człowiek wobec szerzenia się groźnych form niesprawiedliwości społecznej i gospodarczej oraz korupcji politycznej w naszym społeczeństwie, gdy narasta oburzenie wielkiej rzeszy ludzi wobec braku oczekiwanych przez nich tak podstawowych wartości jak sprawiedliwość, solidarność, uczciwość i jawność. (Zob. JP II, Veritatis splendor, 98)

Obecność tych wartości w życiu społecznym może zapewnić tylko odwołanie się do zmysłu moralnego, którego podstawą i urzeczywistnieniem jest zmysł religijny (tamże). Uświadamia on, że prawda o zbawieniu dokonanym przez Jezusa, Syna Bożego, jest jedynym gwarantem ludzkiej wolności, a jej odrzucenie prowadzi do totalitaryzmu. Bez prawdy Bożej bowiem nie istnieje żadna pewna zasada, gwarantująca sprawiedliwe stosunki pomiędzy ludźmi.
Dlatego potrzeba nam obecności Chrystusa nie tylko w życiu osobistym, ale i w świecie wartości społecznych.
Życzę wszystkim prelegentom i uczestnikom dzisiejszych obrad, aby ich owocem była właśnie ta obecność dla dobra całego społeczeństwa.

+ Władysław Ziółek
Arcybiskup Łódzki