ROZWAŻANIE PASYJNE ARCYBISKUPA ŁÓDZKIEGO
PODCZAS SPOTKANIA WYŻSZYCH SEMINARIÓW DUCHOWNYCH
W KOŚCIELE KSIĘŻY SALEZJANÓW W ŁODZI, UL. WODNA 34

(poniedziałek, 4 marca 2002 roku)


1. Za każdym razem, kiedy śpiewamy nasze polskie Gorzkie Żale, wchodzimy w przepaść męki Chrystusowej. Zostajemy wewnętrznie pociągnięci i osobiście włączeni w dramaturgię pasji. Któż bowiem mógłby tylko biernie słuchać o męce i śmierci Pana, o cierpieniu wiernie trwającej przy swoim Synu bolejącej Matki? Nie wolno nam tylko słuchać - trzeba nam współuczestniczyć, aby gorzkie żale przeniknęły nasze serca, aby przejął nas żal bez wymowy, aby rozłamały się i skruszyły twarde serc naszych opoki. Nie wolno nam tylko słuchać - trzeba nam towarzyszyć Jezusowi Chrystusowi od Ogrójca, poprzez zdradę i pojmanie, nieuczciwy sąd i zaparcie się Piotra, biczowanie i szydercze ukoronowanie cierniem, drogę krzyżową i śmierć, aż po złożenie do grobu. Nie wolno nam o tym tylko obojętnie słuchać - trzeba nam przeżyć duchowy wstrząs, głęboką katechezę, aby zrozumieć przesłanie, które nam przypomina, że odkupienie zostało dla nas wysłużone, że zbawienie zostało nam darowane i ofiarowane za wyjątkową cenę - życia, męki i śmierci samego Boga-Człowieka.

2.

Króla wznoszą się znamiona, tajemnica krzyża błyska.
Na nim życie śmiercią kona, lecz z tej śmierci życie tryska.

Niezwykła jest prawda o królowaniu Chrystusa, które w naszych oczach jawi się jako wielki paradoks: triumf bowiem nie przejawia się w sile i wszechmocy, ale w miłości, dokonuje się w tajemnicy wcielenia, męki, śmierci i zmartwychwstania Syna Bożego. Królowanie ma zaskakujące dla nas znamiona: objawia się w ofierze krzyża, w najwyższym akcie miłosierdzia.

Właściwy wymiar królowania Chrystusa ukazują nam Ewangelie, kiedy nasz Zbawiciel niemiłosiernie biczmi wysmagany, cierniowym wieńcem ukoronowany, na pośmiewisko purpurą odziany i przez lud wyszydzony odpowiada na pytanie Piłata: czy ty jesteś królem? [J 18, 37]; kiedy na krzyżu umieszczono prowokacyjny napis: Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski [J 19, 19]; kiedy ukrzyżowany z Nim łotr prosi przed śmiercią: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa [Łk 23, 42].

Pod każdym względem królestwo Chrystusa nie jest z tego świata [J 18, 36]. W świecie władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę [Mt 20, 25]. W świecie władza często jawi się jako pokusa, ukazując przed chciwymi ludzkimi oczami wszystkie królestwa świata wraz z ich przepychem za cenę tylko jednego kompromisu, tylko jednego upadku, tylko jednego pokłonu [por. Mt 4, 8-9]. W świecie panowanie nieodłącznie związane jest z niezagrożoną sytością, dobrym samopoczuciem i z każdej strony słyszanymi pochwałami, którymi od wieków okłamywani byli fałszywi prorocy [por. Łk 6, 24-26]. W świecie władza oznacza też bogactwo, skarby gromadzone dla siebie, wielkie dobra na długie lata złożone, aby spokojnie odpoczywać, jeść, pić i używać [por. Łk 12, 19], aby w życiu pochlebiać sobie: będą cię sławić, że dobrześ się urządził [Ps 49, 19]. Może gdyby uczniowie Pana wiedzieli dokładniej, że królestwo Chrystusa nie jest z tego świata nie spieraliby się o pierwszeństwo w Jego królestwie [Mt 20, 20-24] i nie sprzeczaliby się w drodze, kto z nich jest największy [Mk 9, 34]?

3. Nie tak będzie u was [Mt 20, 26]. Istota władzy Boga, który królował z drzewa jest całkiem inna. Kto bowiem chciałby stać się wielkim, musi stać się sługą, kto marzy o pierwszeństwie, niewolnikiem niech będzie wszystkich. Chrystus nie po to przecież przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu [Mt 20, 28], leczyć słabości ludzkiego ducha i ciała, ze współczuciem pochylać się nad biednymi, chorymi, cierpiącymi, nie odrzucając od siebie nikogo. Królestwo, które zwiastuje Mesjasz jest królowaniem prawdy i życia, łaski i sprawiedliwości, miłości i pokoju. Wstęp do niego może mieć każdy - nie jest zarezerwowane tylko dla wybranych, nie realizuje się gdzieś w zaświatach, w doskonałej rzeczywistości nieba. Królestwo Boże jest tu, pośród was [Łk 7, 21] - każdy jest do niego zaproszony, każdemu na mocy chrztu świętego przekazana została przecież królewska godność i władza.

Co to oznacza dla ludzi początku XXI wieku? Jaką wartość ma dla nas udział w królewskim urzędzie Chrystusa? Wobec bogactwa pomysłów i wielości propozycji, jakie oferuje nam natrętnie i natarczywie, a czasem i podstępnie świat, nic się nie zmieniło w Chrystusowej koncepcji władzy: nie tak będzie między wami! To jest prośba - a może dzisiaj bardziej ostrzeżenie - i równocześnie przypomnienie, że panować znaczy przede wszystkim służyć, być pośród swoich współczesnych braci i sióstr jak ten, kto służy [Łk 22, 27]. Ile do tego potrzeba duchowej dojrzałości! Aby umiejętnie i skutecznie służyć drugim, trzeba umieć panować nad samym sobą, trzeba posiadać cnoty, które to panowanie umożliwiają [Jan Paweł II, Redemptor hominis 21]. Władza powinna najpierw oznaczać władzę nad samym sobą: przezwyciężanie w sobie i w otaczającym nas świecie grzechu i zła, kierowanie się we wszystkich decyzjach głosem sumienia, aby żadna działalność ludzka nie była wyjęta spod władzy Boga [KK 36]. Panowanie cóż innego powinno oznaczać, jeśli nie bezwzględne i niepodzielne panowanie we wnętrzu człowieka prawdy i dawanie świadectwa o niej przez konkretne czyny miłości, których owocem będzie dążenie do świętości własnej i bliźnich? W najgłębszym chrześcijańskim sensie królować to znaczy służyć, a nawet oddać życie za innych. Tylko ci będą mieli udział w chwale Chrystusa Króla, którzy ze swojego życia uczynią bezinteresowny dar dla drugich.

4. Nie tak będzie między wami! Brzmią nam ciągle w uszach słowa naszego Mistrza, który powołał nas do współpracy w budowaniu Królestwa niebieskiego. Nie uciekniemy przed świadomością, że właśnie na nas - kapłanach i tych, którzy o kapłaństwo kiedyś poproszą - spoczywa wielka odpowiedzialność. Odpowiedzialność tym większa, bo przecież wyznaczono nam poważne zadania i postawiono nas na eksponowanym, widocznym dla wszystkich miejscu. Więcej też od nas zażądają, ponieważ więcej otrzymaliśmy. Nasz osobisty wkład w budowanie królestwa jest niezastąpiony - każdy tu jest potrzebny z bogactwem swojego serca i umysłu, z całą swoją oryginalnością. Ale w to budowanie jest niejako wkalkulowana także nasza słabość i chwiejność. Tym większa nasza odpowiedzialność, tym pilniejsza konieczność panowania najpierw nad samym sobą: byśmy nie zawiedli, byśmy nie pozostali bierni, byśmy nie pogodzili się do końca z naszą małością [NMI 31]. Jak bardzo musimy być czujni i stale pamiętać, że każde królestwo od wewnątrz skłócone pustoszeje i nie ostoi się; że kto nie jest do końca i zawsze zjednoczony z Chrystusem, jest przeciwko Niemu; kto z Nim nie zbiera, ten rozprasza [por. Mt 12, 25.30]. I wiedzieć musimy, że w tym dorodnym łanie Bożego królestwa jest także kąkol, który nieprzyjazny człowiek sieje pod osłoną ciemności. Między pszenicą świętości rośnie więc także głęboko zakorzeniony chwast grzechu pychy, chciwości, nienawiści, pożądania, nieumiarkowania, zazdrości, gniewu i lenistwa. Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem synowie Złego, nieprzyjacielem zaś, który posiał chwast, jest diabeł [Mt 13, 38-39].

Nie możemy jednak dostrzegać tylko cierni i chwastów, grzechów i ludzkich słabości. A tym bardziej nie wolno nam się tym pasjonować, ciągle tylko o tym mówić, powtarzać, a nawet tego szukać. Nie może być tak między nami - uczestnikami Chrystusowego królestwa! Przecież tam, gdzie wzmógł się grzech, jeszcze obficiej rozlała się łaska [Rz 5, 20]! Widząc i doświadczając tajemnicy nieprawości nie można dać się jej pociągnąć ani pozwolić nad sobą zapanować i zwyciężyć. Bo każdy z nas ma być przede wszystkim narzędziem łaski. Popatrzmy! Wokół nas jest tylu chorych, uwięzionych, spragnionych, głodnych, nagich, bezdomnych, smutnych, samotnych, bezrobotnych, zagubionych, wewnętrznie okaleczonych. Nie jesteśmy wezwani, aby oceniać działania innych. Jesteśmy wezwani do tego, aby przemieniać rzeczywistość, aby nadzieją brzmiała modlitwa: przyjdź Królestwo Twoje!

5. Trzeba, ażeby Chrystus królował [1 Kor 15, 25] - wołamy za św. Pawłem. Królowanie Chrystusa trzeba urzeczywistniać już tutaj na ziemi przez służbę bliźniemu, walkę ze złem, cierpieniem i ludzką nędzą. Widać to bardzo wyraźnie w świadectwie świętych, którzy są dla nas wzorami człowieczeństwa złożonego jako bezinteresowny i wielkoduszny dar dla Boga i braci. Czyż nie powinna nas pociągać droga świętości patrona dzisiejszego dnia, św. Kazimierza? Czyż Chrystus nie oczekuje od nas właśnie tego, co tak jasnym blaskiem lśni w jego życiu - aby naśladowcy Chrystusa, ludzie bliscy Ewangelii, po prostu zawsze żyli godnie, wierni Bogu i braciom? Czyż nie nagradza ustawicznej, niezmiennej, codziennej świętości, która wcale nie jest łatwa w swoim trudzie, zaufaniu, przezwyciężaniu monotonii życia w dobroci, w prawdzie, w pokoju i ładzie ze wszystkimi? Czyż Bóg nie przyjął jego czystego ducha i postawy pełnej miłosierdzia względem ubogich? Czyż właśnie oni - ludzie, którzy zaznali dobroci Kazimierza - nie wynieśli go na ołtarze? Gdybyśmy zechcieli pojąć logikę świętości, wtedy Kościół i świat wyglądałby zupełnie inaczej!

Każdemu z nas, ale przede wszystkim Wam, młodym, którzyście wkroczyli na drogę kapłańskiego i zakonnego powołania, Święty Królewicz ukazuje swoim życiem, jak wielka jest siła wierności Bożej łasce. Niech to stanowi dla nas współczesnych zachętę, że ostatecznie to świętość i ludzie święci - bez względu na okoliczności, miejsce i czas historyczny - zawsze mają rację.

Wisi na krzyżu Pan, Stwórca nieba; płakać za grzechy człowiecze potrzeba...
Więc się poprawię, Ty łaski dodaj; życia świętego dobry sposób podaj.
Tu kres złości moich przy nogach przybitych Twoich.

Amen

+ Władysław Ziółek
Arcybiskup Łódzki